Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1134332
Komentarzy: 37583
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 9 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 66.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 stycznia 2021 , Komentarze (26)

Witajcie 

         Kilka dni mnie nie było, więc małe wyjaśnienia. Niestety  tydzień przed czasem przyszła @. Namieszała, oj namieszała... No to od początku. Piątek do południa mijał nawet spokojnie. Ładnie zrobiłam trening tzn. orbitrek 50 minut i 22,16 km oraz chód 26 minut 1,11km. Posiłkowo dzień wyglądał nawet ok, zjedzone 1552 kcal, woda wypita czyli 19 dzień wyzwania zaliczony. No i popołudniu czar prysł... bo zjawił się @. W ramach napadu okresowego zjadłam lody orzechowe i popcorn, ale wszystko wliczone w bilans, także nie jest źle. Większość dnia spędziłam na oglądaniu filmów z młodą na Netfixie ;) 

      Sobota hmmm i tu już gorzej. Co prawda trening był..tzn planowałam więcej, ale... Ale o tym za chwilę. w ramach treningu był orbitrek 15 minut 5,65km i chód 36 minut 1,98km. Byłoby więcej orbitreka, ale po 10 minutach zaczęło robić mi się słabo...Pomyślałam, dobra jeszcze 10 minut. Jednak nie dałam rady, bo zrobiło mi się czarno przed oczami i o mały włos a spadłabym z orbitreka. Dlatego tylko 15 minut. Okres zrobił swoje. Niestety nie zliczyłam kalorii, ale zdecydowanie za mało zjadłam, bo tylko dwa posiłki. No nic, było minęło. Ale za to z wodą ładnie się trzymam, w sobotę także udało się wypić 1,5 litra. Także trwam dalej w wyzwaniu. 

      Niedziela? Oj dziś leniwy dzień. Dosłownie. Ale niedziela nie zaczęła się dla mnie dobrze. Około 4 nad ranem, przebudziłam się z potwornym bólem głowy. Do tego stopnia,że wzięłam tabletkę. Inaczej męczyłabym się i nie zasnęła. Po tabletce padłam dalej jak mucha. Wstałam około 9. Nie powiem bym była jak nowo narodzona, ale czułam się w miarę dobrze. 

     Wstałam zrobiłam śniadanie, potem w ramach kroków poszłam wyrzucić bioodopady. Zabrałam się za obiad i tak pół dnia zleciało. Po obiedzie pojechaliśmy z M nad jeziorko :) Na romantyczny spacer we dwoje :) Ludzie jeździli na łyżwach, byli też morsujący :) Na dworze było minus 16 stopni... w drodze powrotnej zabraliśmy dziewczyny i na miasto. Tam też mały spacer i do domku :) Te spacery to w ramach wyrobienia kroków :) Udało się ;) Chociaż zimno, jak diabli.... Ale miło spędzony czas ;) 

      Posiłkowo dzień wygląda tak

śniadanie: bułka wieloziarnista z pomidorem, dwa jajka na twardo z majonezem

obiad: zupa ogórkowa z ziemniaczkami ze szpyrkami ;) Cappuccino i mini jabłeczniki ( własnoręcznie zrobione)

kolacja: tzn wizyta w mieście ( pół kurczakoburgera i pół paczki frytek)

kalorycznie dziś wyszło 1662 na 1703 Nie jest źle :) ale mogłoby być lepiej. Ale wyszło jak wyszło, dziś już liczyłam wszystko jak leciało. Jeśli chodzi o trening to nie było w sumie, poza marszem 29 minut 1,60km. Woda wypita, dzień 21 wyzwania zaliczony :) Aż sama siebie nie poznaję hihihi. Jednak takie wyzwania bardziej pomagają :) 

      Aaa zapomniałabym, sobota była dniem ważenia ale... Ale zdecydowałam że nie będę się denerwowała. Okres w pełni, to nie chciałam sobie psuć humoru ;) Pomiary będą w następną sobotę :) Nie ma innego wyjścia hihihi. Cały tydzień mam na pilnowanie jedzenia i aktywności :) Staram się każdego dnia wyrobić minimum 10 tyś kroków. Jak nie uda się normalnie wyrobić, to po prostu chodzę, po domu lub podwórku ;) I jak wybije 10 tyś, dopiero siadam ;) 

       Mam nadzieję, że od jutra ruszę pozytywnie, bez bólu głowy. Tabelka ładnie zapełnia się aktywnością. Może jutro cyknę fotkę i wstawię. Dziś tylko suche fakty, bez zdjęć. Przez dwa dni nie wchodziłam na kompa. Sporadycznie coś z telefonu zobaczyłam. Nie miałam siły, ochoty. 

     Teraz nadrobię Wasze pamiętniki. Mam nadzieję, że weekend mija Wam spokojnie. Trzymam kciuki za nowy tydzień i naszą walkę o lepszą siebie :) Nie poddajemy się, działamy, walczymy :) Za kilka miesięcy podziękujecie sobie, że zaczęłyście. Upadłaś? Powstań ;) Do dzieła. Powodzenia. Miłego wieczoru i cudownego nowego tygodnia :* Pozdrawiam :* :) 

       

    

14 stycznia 2021 , Komentarze (39)

Witajcie 

          Coraz bliżej weekend ;) Ale tak na poważnie czy Wam też tak szybko mijają dni?! Dopiero co były święta, sylwester...a tu prawie połowa stycznia. Szok. Ale od początku.. czwartkowy dzień ogólnie mija mi dobrze, spokojnie ;) Rano odwiozłam młodą na praktyki, potem był trening. Orbitrek i 50 minut dziś poszło. 

                    Dziś znowu podczas treningu towarzyszył mi Ojciec Mateusz hihhi. Od wczoraj do ćwiczeń zakładam pas neoporowy. Dziś chciałam dołożyć gumy, podczas ćwiczeń  na orbitreku. Ale nie niestety, gumy zaczęły się rolować. Dlatego muszę poszukać innych, ja mam takie lateksowe. Może polecacie jakieś? 

                 Posiłkowo dzień wygląda tak:

śniadanie: owsianka z miodem, mandarynką i liczi

II śniadanie: kalarepa z sosem czosnkowym domowym, ciasteczko 

obiad: kasza kuskus polana sosem czosnkowym, czerwona kapusta i skrzydełka w barszczu zapiekane w piekarniku

kolacja: sałatka( miks sałąt, pomidor, ogórek świeży, grzanki czosnkowe, serek tartare, salami mini pleśniowe, majonez i sos czosnkowy) Cappuccino


           Dziś wyszło łącznie 1596 na 1703. Przekroczyłam tłuszcze i delikatnie cukry, a tak wszystko w normie. Powiem Wam, że dziś przypomniałam sobie smak kalarepy..... pychaaaa a do tego sosik czosnkowy domowej roboty mniammm. Na pewno będę częściej kupowała, bo była pyszna. Zostawiłam sobie jeszcze na jutro kawałek ;) Wody wypite 1,5 litra czyli dzień 18 wyzwania zaliczony ;) 

           Aaa odnośnie tytułu... na co jest szansa? Na to że w sobotę będzie spadek. Tzn od wczoraj waga pokazuje 62,7 kg.... i całkiem możliwe że w sobotę też tyle pokaże ;) To byłby kolejny stały spadek. Odpowiada mi ten wolniejszy spadek. Nie jestem na maratonie, chudnę w swoim tempie. Jem co lubię, ale w ograniczonych ilościach i to mi odpowiada. Trwam w liczeniu kalorii od 29 grudnia 2020. Szczerze to nie myślałam, że tyle dni mi się uda trwać ;) sama siebie zadziwiłam :) i zadziwiam. 

          A tak poza tym jak mija dzień ? Posprzątałam trochę, poczytałam i tak dzień zleciał. Teraz przygotowałam sobie drewno w kominku i zaraz napalę, bo chłodno się robi. Chętnie bym wyprała, bo mam co....ale nie mam czym :) Pralka wczoraj odmówiła całkowicie posłuszeństwa :( I dupa :) 

          Mam nadzieję, że trwacie. Nie poddajecie się. Walczymy dalej, bo warto. Później sobie podziękujecie, że trwałyście w swoich postanowieniach ;) Podziękujecie sobie, że zaczęłyście.... Ja już jestem z Was dumna. Widzę Wasze poczynania... i trzymam kciuki. Niektóre z Was dołączyły do wyzwania z piciem wody, inne nie ale kontrolują te ilości, brawo dla Was :) 

         Powodzenia. Pozdrawiam i życzę cudownego wieczoru oraz wspaniałego piątku ;) 

     

13 stycznia 2021 , Komentarze (20)

Witajcie 

            Środa to taki mały weekend ;) A jak mi mija ten dzień? Spokojnie, rano  mały wypad do sklepu z częściami motoryzacyjnymi :( Ajjj samochód to skarbonka :( Ale szybko ogarnęliśmy, potem podjechałam na cmentarz do dziadków. Zapaliłam znicz i do domu. Jak przyjechałam przyniosłam sobie drewno z piwnicy, umyłam naczynia i wzięłam się za trening. Wskoczyłam na orbiego, oglądałam wiadomości a potem "Ojca Mateusza" i tak zleciało 55 minut :) Wow... nie wiem kiedy to zleciało, ale radość była ogromna. 

        Posiłkowo dzień wygląda tak:

śniadanie: chleb z ziarnami, szynka i rzodkiewka

II śniadanie: jabłko, banan, chrupki w czekoladzie

obiad: makaron podsmażany z polędwiczkami, jajkiem, serem
      Potem podczas filmu z młodą wpadły lody i sok z pomarańczy, świeżo wyciskany

Łącznie wyszło 1534 na 1703. Woda także dziś ładnie wypita 1,5 litra i 17 dzień wyzwania odhaczony :) Coraz lepiej idzie mi picie hahaha Jakby to nie brzmiało ;) Ale chodzę z butelką wszędzie i to działa ;) Polecam :) 

          Dzisiejszy obiad wymyśliła córka, ale Ona jadła bez sera i jajka ;) Ogólne dzisiejsze samopoczucie było ok. Chociaż dziś troszkę nerwów. Ale odpoczęłam podczas filmów z młodą ;) 

        Mam w sobie dużo samozaparcia i trwam, co bardzo mnie cieszy. Nie poddaję się idę dalej przed siebie ;) Nie odpuszczę..długą drogę już przeszłam i idę po jeszcze ;) Po kolejne spadki ;) Pamiętajcie aby się nie poddawać. Trzymam kciuki. Cycki do przodu  do dzieła ;) Jesteście silniejsze niż Wam się wydaje :) Pamiętajcie o tym. Powodzenia. Pozdrawiam :* :* 

12 stycznia 2021 , Komentarze (31)

Witajcie 

           Tak dziś u mnie ciężki dzień. Chociaż nie było tak od samego rana. Rano ok, najpierw obowiązki a potem do domku. Późno byłam w domu po13. Po obiedzie zrobiłam trening. Późno bo po 14ej- Orbitrek 50 minut i chód 42 minuty -- 2,62 km. Myślę żę jest ok ;) Woda wypita 1,5 litra czyli 16 dzień wyzwania zaliczony. 

         Jedzeniowo dzień wygląda tak : 

śniadanie: bułka wrocławska, antipasti, ser camembert z ziołami i pomidor

obiad: pizza z sosem czosnkowym domowym

kolacja: jabłko, mandarynka i chrupki w czekoladzie ;) ( zaczęła mnie głowa ćmić i pomyślałam, że kawałek czekolady w postaci chrupka pomoże) 

         Mało dziś kalorii bo wyszło 1208 na 1703 :( To też może być powód bólu głowy tzn. tego że ćmi. Ale dziś trochę nerwów jest i to też ma wpływ. Ale większą cześć dnia byłam poza domem i jedzenie jest jakie jest, bez oszukiwania. Na jutro plan już ułożony. Nigdzie się nie wybieram, więc liczę na to że dzień będzie udany i bez bólu :) Na chwilę obecną nie borę jeszcze tabletki. Dopiję wodę i pójdę wcześniej spać. To powinno pomóc. 

     To będzie na tyle w dniu dzisiejszym ;) Trzymam za Was kciuki. Nie poddajemy się, walczymy ;) Powodzenia. Pozdrawiam :) 

11 stycznia 2021 , Komentarze (23)

Witajcie 

            Poniedziałek wcześnie rozpoczęty, bo M mnie obudził o 5 :(  Poszłam za Nim zamknąć drzwi i próbowałam jeszcze zasnąć, bo budzik miałam na 7. Ale to już nie było to samo. Wybudzona, nie zasnęłam. Nie mniej jednak, wstałam w dobrym humorze ;) Niestety śniadanie hmmm nie było zbyt wartościowe, ale niestety totalny brak pieczywa...a i okazało się ,że wstałam za późno. 

          Zatem jak przedstawia się dzisiejszy dzień posiłkowo

śniadanie: jogurt gratka 

II śniadanie: bułka serowa, ser camembert, pomidorki, i salami snacki ;) 

obiad: pieczone ziemniaki, łosoś i czerwona kapusta , czekolada z groszkami, i kawa cappuccino ;) 

Kolacji brak bo późno jadłam obiad. Dziś wszystkie posiłki przestawione. Łącznie wyszło 1563 na 1703. Woda wypita, kolejny dzień wyzwania tj 15 :) I poszło kolejne 1,5 litra :) 

           Trening dziś zrobiony, nie ma obijania. Chociaż powiem szczerze,że nie chciało mi się. Bo jak z samego rana nie zrobię, to później ciężko. Ale udało się ;) oglądałam z młoda na Netflixie i jednoczenie na orbim ;) Pykło 40 minut i chód 50 minut--- 2,49 km 

             Nowy tydzień dobrze rozpoczęty :) Pozytywnie :) także działam. Fakt wczoraj nie było wpisu :( Ale dzień tak szybko minął,że całkowicie zapomniałam. Mimo tego że zjadłam to i owo w weekend , to waga dziś pokazała 62,9 kg :) Doznałam szoku ;) Miło byłoby zobaczyć tyle w sobotę :D Ale nic... działam, nie podaję się. Za Was także trzymam kciuki. Nie poddajemy się. Cel jest blisko. Dacie radę. Powodzenia. Cudownego tygodnia. Pozdrawiam :) :* 

9 stycznia 2021 , Komentarze (25)

Witajcie 

             Sobota u mnie dniem pomiarów i ważenia. Waga pokazała 63 kg. Cieszę się bo ta waga u mnie raz góra raz dół, ale teraz od kilku dni taka stała jest. Mam nadzieję,że teraz dalej będzie spadała, a ta będzie wyjściowa. Ostatni pomiar miałam 5.12.2020 i wtedy waga pokazywała 63,2 . Wiem szału nie ma, ale w międzyczasie były święta, sylwester. Także nie mam do siebie żalu. Miałam ten rok liczyć od pomiarów 2 stycznia ale to nie wyszło, dlatego liczę od dziś. Zobaczymy ile waga pokaże w grudniu. 

      Dam radę, nie spieszę się, to nie wyścigi. Wam też radzę wolniej ale skuteczniej. Owszem mogłabym schudnąć te 5 kg w tym miesiącu...ale jakim kosztem ? Nie, nie ....ja idę swoim tempem. 

          Posiłkowo dzień wygląda tak 

śniadanie: chleb z ziarnami, tuńczykiem w sosie własnym, ogórkiem kiszonym CZERWONA HERBATA

obiad: tortilla domowa ;) z kurczakiem,miksem sałąt, pomidorem, ogórkiem, sosem czosnkowym też domowym) CZERWONA HERBATA 
przekąska: aero miętowe i doritosy

kolacja: leczo z serem

        Łącznie wyszło 1454 na 1703 kalorii. Po spadku obcięto kalorie na Fitatu.  Dziś pozwoliłam sobie na kilka niedozwolonych produktów. Nie, nie żałuję. Waga spada, a to cieszy. Dziś sobota i dzień kiedy mogę sobie na coś nie coś pozwolić  ;) Nie zamierzam się katować.  Miałam ochotę, to wliczyłam w bilans. Wody wypite 1,5 litra. Kolejny czyli 13 dzień wyzwania zaliczony. 

      Trening dziś zaliczony, orbitrek 50 minut i chód 55 minut - 3,76km.  Dziś ostatni dzień treningowy w tym tygodniu. Czyli 5 treningów zrobione plus poniedziałkowe odśnieżanie ;) Czyli jakby 6 treningów ;) Jutro wolne, ewentualnie jakiś spacer. Zobaczymy. Nie planuję nic. 

            W tym tygodniu królował orbitrek, może w przyszłym inna aktywność wpadnie, zobaczymy. Nic na siłę. Mam parcie na orbiego, to ćwiczę ;) Nowy Rok uważam, że zaczęłam dobrze...Oby tylko teraz tego nie zaprzepaścić. Na chwilę obecną, dalej liczę kalorie, piję wodę, ćwiczę. Nie objadam się słodki czy słonymi przekąskami, ale wliczam je w bilans. Działam, nie poddaję się , chociaż bywają chwile że mam dosyć i najchętniej bym to rzuciła. Jednak później mówię sobie " kobieto, nikt za ciebie nie schudnie, działaj, później sobie podziękujesz..." No i tak działam :) Wam też radzę, abyście się nie poddawały. Wiadomo każdy mewa gorszy okres...ale podnosimy się i walczymy. 

          Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Cudownej niedzieli. Pozdrawiam :) :* 




Ps. przepraszam za tak długi wpis ;) 

      

8 stycznia 2021 , Komentarze (27)

Witajcie 

          Zaczynamy weekend :) Dziś waga rano mnie zaskoczyła... Hmm chociaż czy to zaskoczenie? W sumie tak ;) Drugi dzień waga tak sama, ciekawe co jutro pokaże ;) Czy będzie spadek czy może waga paskowa. Ale póki co o tym nie myślę. Dzionek minął spokojnie, bez atrakcji . Udało się zrobić mnimum 10 tyś kroków. W sumie od początku roku, no poza 1 stycznia gdzie kroków było ponad 6 tyś. Ale tak wyszło, włosów z głowy rwała nie będę. 

        Tak jak wczoraj zaplanowałam, tak nastawiłam budzik. Zadzwonił chwilę po 7 ;) Wstałam, zjadłam sniadanko, posprzątałam i wzięłam się za trening. Orbitrek 45 minut i chód 21 minut ( 1,46km)


      Oj nie chciało mi się ;) Tzn. chciało ale ostatnie 5 minut było ciężkie ;) Woda wypita 1,5 litra, daję radę. Dziś dzień 12. A posiłkowo dzień wygląda tak : 

śniadanie: chleb z ziarnami, antipastii, pomidor, ogórek, czerwona herbata 

II śniadanie: omlet z mąki kokosowej, kiwi, miód

obiad: leczo

kolacja: serek truskawkowy ( tu na zdjęciu całe opakowanie, ale zjadłam tylko 150g, nie dałam rady więcej) Wafelek B-ready 

       Łącznie dziś 1381 na 1712 kalorii. Nie jest źle ale po obiedzie nie miałam na nic ochoty. Miała być sałatka ale głowa mnie lekko ćmi i zjadłam co było, na szybko. Jestem zadowolona z dnia dzisiejszego :) Mija pozytywnie  tak powinno być. Mam tylko nadzieję, że ból głowy nie będzie się nasilał. 

      Działamy, walczymy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :* :* 

7 stycznia 2021 , Komentarze (43)

Witajcie 

          Zdecydowanie długie spanie, nie jest  dla mnie ;) Dziś wstałam około 9 i już czułam że pół dnia mi uciekło ;) Dlatego na jutro ustawię sobie budzik. Wstałam standardowo śniadanie, potem rozebrałam choinkę, wyniosłam choinkę na dwór i wzięłam się za trening. Udało się wskoczyć na orbiego ;) Wyszło 45 minut wow :) plus dodatkowo chód 26 minut i 1,24 km. 

          Nie poddaję się, walczę i sprawia mi to radość :) Wody zaliczony kolejny dzień wyzwania ;) Wypite 1,5 litra, też nie mam z tym problemu doszła też herbatka. Dziękuję tym którzy dołączyli do mojego wyzwania z piciem wody :) 

         Ogólne samopoczucie dziś ok ;) Chociaż hmmm wczoraj zepsuła się pralka, dziś skończył się gaz  w butli, a M w trasie :) Na szczęście jeśli chodzi o pralkę, dam radę, do soboty ;) Gaz wymienił znajomy :) Heheh Rozmawiałam z M i powiedział ,że kolega przyjedzie i wymieni. Bez gazu ciężko ;) Niby można zrobić w piekarniku, można też zamówić pizzę ;) Ale gaz jest to jutro będzie leczo :) W południe byłam z dziewczynami na dworze, lepiłyśmy bałwana, a potem robiłyśmy aniołka na śniegu ;) Tak robiłyśmy, bo ja też ;) hahah Mam nadzieję,że nie będzie z tego przeziębienia ;)

       No to czas na posiłki ;) 

śniadanie: chleb z ziarnami, twaróg, rzodkiewka

II śniadanie: banan, baton proteinowy

obiad: skrzydełka a'la kfc i te zamiast w tłuszczu, zrobiłam w piekarniku ;) Wyszły zdrowsze ;) 

przekąska: chipsy ( to była złość na to że wszystko zaczęło się walić ;) Ale to wliczone w bilans :) 

       Łącznie wyszło 1160 na 1712 ;) Nie zjem więcej, bo już późno. Jeszcze może zrobię sobie kawkę. Dziś zaskoczyła mnie waga, dawnooo takiej nie widziałam. Ujrzałam 63 kg ;) To mniej niż waga paskowa. Ale czekam do soboty i wtedy zmienię ;) O ile nic się nie zmieni hihihi. 

         Mimo przeciwności losu, dzień kończę pozytywnie ;) Teraz trzeba ułożyć jadłospis na jutro :) Działamy dalej, walczymy. Nie poddajemy się. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :* 

6 stycznia 2021 , Komentarze (19)

Witajcie 

            Najpierw zacznę od przyznania się do grzechu :(  Wczoraj dodałam wpis, dopiłam ładnie wodę... no i domownicy podnieśli mi ciśnienie....do tego stopnia, że wciągnęłam batona Goplanę mikołajka ;) i dwa cukierki :( Ajjjj ja niedobra. Hmmm nie ,nie mam wyrzutów, waga i tak dziś pokazała mniej. Ale podjęłam decyzję... Dziś około popołudnia zaczęła mnie ćmić głowa. Raczej z ograniczenia cukru, bo wodę jednak pijam. No i wzięłam sobie batona oshee,  który dostałam na święta lub w kalendarzu adwentowym. Postanowiłam że będę wliczała do bilansu coś słodkiego. Oczywiście nie będę rzucała się na słodycze, ale coś tam wciągnę. Będę obserwowała czy to coś zmieni. 

        Dziś niby dzień świąteczny a ja wzięłam się za trening pykło dziś 40 minut orbitreka i 22 minuty chód. 

         Postanowiłam mimo święta wskoczyć na orbiego i nie żałuję ;) Radość ogromna :) Do tego później dobiłam chód na dworze ;) Na śniegu :) Głowa się przewietrzyła ;) Tutaj też jednak postanawiam spontaniczność. Nie będę sobie narzucała, że danego dnia ćwiczę to czy tamto. Po prostu to na co będę miała w danej chwili ochotę, będę ćwiczyła. 

        Woda dziś ładnie wypita, zaliczony dzień 10 :) 1,5 litra :) Jestem z siebie dumna i z tych osób które są ze mną w wyzwaniu :) Tutaj i na insta :) Zanim przedstawię dzisiejszy jadłospis, to tylko napiszę że w ustawieniach na fitatu zmieniłam tempo chudnięcia z 0,3 kg na 0,4 dlatego też ilość spożytych kalorii jest mniejsza bo było 1815 a jest 1712 ;) 

śniadanie: bułka z dynią, miks sałat, kurczak w galarecie i rzodkiewka 

obiad: domowe hamburgery ( mielone, ser, miks sałat, pomidor, ogórek , bułka z dynią i sos majonez-ketchup) 

kolacja: czerwona herbata, serek homogenizowany i baton oshee


          Łącznie wyszło 1577. Nie jest źle wiem, wiem.... hamnurger może nie jest mało kaloryczny ale to był domowy ;) Odsączony z tłuszczu, plus warzywka :) Wszystko wliczone w bilans :)

           Za to mogę pochwalić się wygraną ;) Byliśmy dziś w innym mieście załatwić pewną  sprawę :) i w drodze powrotnej wstąpiliśmy do McDonalda :) Wszyscy coś zamówili, a ja nie . Chociaż M kilka razy pytał.... i kusił, pytał nawet czy chciałabym jakąś sałatkę ;) Powiedziałam że nie bo już jadłam kolację i nie mogę :( Uszanował ;) Ale powiedział " Kochanie, ja nikomu nie powiem,że jadłaś w maku " Hahaha kochany , co? :) 

         No to byłoby na tyle ;) Zmykam się teraz relaksować, a Wam życzę miłej nocki . Powodzenia, działamy :) Pamiętajcie aby się nie poddawać :) Pozdrawiam 

   


5 stycznia 2021 , Komentarze (48)

Witajcie 


           Wtorek od 6 na nogach. Tak wczoraj ustaliłam z M,że wstajemy o 6, jemy śniadanie, potem zakupy i ja do domu a On na firmę. Tak jak ustaliliśmy, tak zrobiliśmy. Chwilę po 7 byliśmy już w sklepie, a 8.10 robiłam trening w domu :) Brawo ja :) hahaha Dziś był orbitrek 40 minut

         Nawet nie wiem kiedy te 40 minut zleciało. Dałam radę, dodatkowo dziś w aktywności chód 52 minuty i 2,55 km. Także pod względem aktywności dzień udany :) Woda wypita, kolejny bo 9 dzień odhaczony :) Jednak wspólne wspieranie się jest dobre ;) Dużo osób na insta się dołączyło, co mnie cieszy. Im nas więcej, tym lepiej :) 

       Posiłkowo dzień wygląda tak: 

śniadanie: chleb z ziarnami, ser camembert z ziołami, pomidor

II śniadanie: omlet z mąki kokosowej i do tego domowy dżem truskawkowy

obiad: ziemniaki, czerwona kapusta i ryba z pieca w sosie włoskim

kolacja: budyń plus groszki mini piegi ;) 

           Omlet z mąki kokosowej wyszedł obłędny :) Zresztą całe dzisiejsze menu mi smakowało. Łącznie wyszło 1426 kalorii na 1815 i nawet na Fitatu nie zaświeciła się żadna czerwona kreska, nic nie przekroczyłam ;) Brawo ja :) 

           Samopoczucie ok ;) Rano śniegu brak ale wiatr straszny....za to teraz nasypało śniegu z deszczem i do tego cały czas ten wiatr... brrrr.Ale udało się dobić kroki na dworze ;) Na polu ;) Także mam ponad 10 tyś i mogę usiąść ładować opaskę, bo zaraz mi padnie hihihi. Powiem Wam ,że jak wstanę szybciej, to jakoś więcej zrobię i energii ma więcej :) Też tak macie?! 

        Miałam sobie planować treningi np. poniedziałek orbitrek, wtorek mata, środa orbitrek a czwartek, coś tam...Ale wolę nie :) Bo na spontanie lepiej wychodzi ;) Oby siły wystarczyło ;) Nawet jak zrobię 3 treningi w tygodniu, też będzie dobrze. Grunt to nie zalegać na kanapie ;) Pamiętajcie o tym ;) A jeśli chcecie jeszcze motywację, to zapraszam na instagram ;) joannaaskajagoda ;) 

      Działamy, walczymy i nie poddajemy się :) cel jest blisko. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :*  :)  :* 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.