Witajcie
Dzisiejszy piątek to pierwszy od 3 tygodni udany pod względem treningu ;) I w sumie posiłków. Zwykle w piątek jechałam z rana z M na zakupy i tak cały dzień był pokręcony...na wariackich papierach. Ale nie dziś :) Dziś nie jechałam z M na zakupy, On pojechał na firmę, a ja po śniadaniu odsapnęłam, ogarnęłam kuchnię... I wzięłam się za trening. Orbitrek
Szalałam na orbim dziś hihi czas szybko zleciał. Woda ładnie wypita 1,5 litra z pomarańczą. Zaliczony dzień 54 wyzwania :D Posiłkowo dzień wygląda tak:
śniadanie: bułka z ziarnami, twaróg wędzony, ogórek
II śniadanie: jabłko, winogrono
obiad: krokiety od mamy z kapustą i grzybami plus ketchup
przekąska: orzechy nerkowca i orzech laskowy
kolacja: (nie było to planowane) kanapka zinger -- bez szału więcej nie kupię :)
Razem dziś wyszło 1676/1700 A waga dziś mniejsza niż wczoraj, zobaczymy co jutro pokaże. Jaka by nie była to wstawię i ewentualnie zmienię pasek, albo w jedną albo w drugą stronę.
Samopoczucie dziś fajne :) Chyba to za sprawą tego,że wszystko poszło po mojej myśli dziś :) :) Nie było szalonego dnia, a raczej spokojny ale tak jak chciałam :) Nie wiem co będzie jutro, ale co ma być to będzie ;) Nie ma co się spinać za dużo.... Tylko cieszyć tym co mamy :) Pamiętajcie aby się nie poddawać, walczymy, działamy. Podziękujemy sobie za jakiś czas :) W jedną noc nie przytyłyśmy, to w jedną nie schudniemy. Także małymi krokami, do przodu. Cudownego weekendu dla Was. Trzymam kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :) :*