Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1126555
Komentarzy: 37540
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 6 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 66.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 lutego 2021 , Komentarze (27)

 Witajcie 

              Poniedziałek pełen wrażeń, dosłownie... Ale od samego początku ;) Rano standard młodą na praktyki i szybkie zakupy w Biedronce. Kilka rzeczy dokupiłam, do powrotu M wystarczy ;) Później trening orbitrek hmm ale tylko 35 minut bo w międzyczasie zadzwoniła Pani doktor ;) Później odśnieżanie 40 minut i na sam koniec dnia chód czyli 70 minut i 4,57 km w mrozie i wietrze :( Także aktywność na dziś zaliczona. Mimo że orbitreka było tylko 35 minut.

            Powiem Wam, że dzisiejsze odśnieżanie to był czad...Dopiero po godzinie 16 mogłam iść odśnieżyć właśnie...wcześniej sypało jak diabli. Zawieje, zamiecie straszna pogoda. Czuję że jutro może mnie coś rozebrać, ale oby nie. Jutro też ma odbyć się pogrzeb proboszcza....już widzę ile ludzi będzie. Niby w kościele może oprócz osób odprawiających mszę, być 30 osób...Z racji tego że mieszkam przy kościele, wszystko będę widziała w okna. No i będzie transmisja...więc nie pcham się do kościoła. 

      Tyle śniegu, żeby nie było że ściemniam :) hihihi i że się obijałam ;) A posiłkowo dzień wyglądał tak 

śniadanie: omlet z szynką, serem i szczypiorkiem 

II śniadanie: jabłko, banan, kiwi

obiad: skrzydełka a'la kfc 

przekąska; tort bezowy ( musiałam zrobić bo krem do lutego) ale nie żałuję i nie mam wyrzutów :) 

kolacja: sałatka-miks sałat, pomidor, ogórek, mozzarella, grzanki, majonez 

Razem wyszło 1624 na 1700 kcal. 

      A teraz odnośnie tytułu. Tak myślałam, że wszystko stracone po weekendzie. Sama pisałam, że poszalałam... Dlatego byłam przekonana, że waga poszła dużo w górę. Co najmniej jakieś 2 kg ,a ona taka łaskawa..bo poszła w górę tylko 0,4 kg. Dobre i to ;) W sumie to mnie dziś ucieszyło i dodało skrzydeł. Bo myślałam że bardziej będę musiała zacisnąć pasa w tym tygodniu, a tu jeszcze okres się zbliża... Ale wszystko jest na dobrej drodze :) 

      Także pamiętajcie aby się nie poddawać, nie załamywać :) Wszystko jest dla ludzi ;) I nawet jak trafi się tak  hmmm ciężki weekend, to działamy dalej. Chciałabym także przypomnieć o wyzwaniu z wodą :) U mnie to już dzień 43 :D Wow kiedy to zleciało?! Nie wiem, ale wiem że dobrze mi z tym :) Trwam póki co dalej i nawet nie myślę już, że muszę wypić 1,5 litra wody. Jest to dla mnie naturalne :) 

      Trzymam za Was kciuki, walczymy idziemy po nasz cel :) Dotrwacie, wierzę w Was :) Powodzenia. Pozdrawiam :) :* :) :* 

7 lutego 2021 , Komentarze (31)

Witajcie 

          Tak jak w tytule, niech ten weekend się kończy bo mnie wykończy. Bardzo źle mi mija... teraz już w sumie po półtoragodzinnej kąpieli jest lepiej. Ale ja nie o tym ;) Nie będę smęciła. Jutro będzie lepiej, tak myślę. Nie ma innej opcji, fakt cały nowy tydzień będzie ciężki. Będzie ciężki, bo muszę ograniczyć kalorie tzn będę się starała. Aby wróciła waga z przed tygodnia. 

        Może trochę drastyczne posunięcie, ale  zawaliłam i muszę to jakoś odkręcić. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Plan menu już rozpisany i tym razem MUSZĘ się go trzymać. Tak postanowiłam. Dlatego uważam, że tydzień może być ciężki. Hmmm nie tylko z tego powodu, że muszę zacisnąć pasa.....Ale też dlatego, że 

po 1-- we wtorek jest dzień pizzy ( chciałabym zrobić, bo prawdopodobnie będzie u mnie także mama, fajnie by było. A tym samym we wtorek jest światowy dzień pizzy ;) 

po 2 --- w czwartek tłusty czwartek ;) I co nie zjem pączusia??? Chciałabym zrobić, swoje z serków homo ;) Hihih. 
po 3--- Mama ma imieniny 26 lutego ;) i być może wpadnie coś słodkiego. 

       Myślałam, że luty będzie w sumie prosty....ale od piątku po prostu leci na łeb na szyję... Niemniej jednak, wstaję, poprawię koronę i idę do przodu. Nie zaprzepaszczę stycznia, nie, nie....

      Cieszę się, że trwam w piciu wody. Codziennie staram się robić minimum 10 tyś kroków. No może w piątek  sobotę nie było aktywności, poza marszem... Ale w sumie cały piątek i sobota poza domem, powroty około 21 godziny. Także wyszło jak wyszło. Czas zakasać rękawy i działać. 

     Nie ma marudzenia :) Ale mam nadzieję, że Wasz weekend minął lepiej ;) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru i cudownego nowego tygodnia :) :* :) Pozdrawiam :* 


4 lutego 2021 , Komentarze (21)

Witajcie 

         Czwartek, coraz bliżej piątku ;) Od samego rana samopoczucie ok. Po śniadaniu wybrałam się z M naszego wiejskiego sklepu ;) Po chlebek ;) Droga u nas straszna, lód :( Masakra. Dobrze że nie musiałam nigdzie jechać. Dziś zresztą i tak czekałam na tele-poradę. Jak wróciliśmy ze sklepu, wskoczyłam w leginsy i na orbitreka :) Tak dzisiejszy trening to orbitrek 45 minut plus 20 minut ćwiczenia na ramiona, nogi - były to wymachy, przysiady, kolano do łokcia, krążenie bioder itp ;) 

       Fajnie tak pomału  wprowadzać zmiany. Mam tu na myśli zwiększenie minut aktywności. Małymi krokami a do celu hihihih. Orbitrek minął mi raz dwa, a potem druga część też zleciała. Energia jest :) Aaa na całe szczęście kolano nie dokuczało ;) Jeśli chodzi o wodę, to wypita. Dziś dzień 39 ;) Widzę w wyzwaniu, że i u Was idzie dobrze z wodą. Brawo :) 

      Posiłkowo dziś hmm tak troszkę chaotycznie ;) Ale nie zamierzam oszukiwać, zjadłam co zjadłam i to pokażę ;) Grunt to szczerość.

śniadanie: chleb z miksem sałat, polędwicą łosiosową, pomidorem i szczypiorkiem i warkocz serowy kawałeczek 

II śniadanie: doritosy i ptasie mleczko bleee jednak czekoladowe to nie mój smak 

obiad: kiełbaska z cebulką, chleb, musztarda

kolacja : kawka z magnezem, sałatka ( miks sałat, twaróg wędzony, papryka konserwowa, ogórek, grzanki, majonez) 

         Kiełbaska z cebulką chodziła za mną od miesiąca. A że robiłam czyszczenie lodówki, to wyszło jak wyszło :) Nie, nie żałuję---- było smaczne :) Łącznie wyszło 1404 na 1708 kalorii ;) 

         Co tu jeszcze napisać hmmm nie wiem ;) Chyba zakończę wpis ;) hihihi. Pamiętajcie aby się nie poddawać, działamy. Do przodu, luty jest krótki zanim się obejrzymy, będzie po ;) Także spinamy pośladki i do dzieła :) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* :) :* 


3 lutego 2021 , Komentarze (15)

Witajcie

                Środa dobiega końca... no prawie ;) Co prawda dopiero godzina 18, ale zleci raz dwa i wyląduje w łóżku. Samopoczucie hmmm ok, nawet sporo energii, ale do czasu. Ale o tym zaraz ;) 

            Dzisiejszy trening to orbitrek 45 minut plus ciężarki 20 minut i chód 22 minuty  :) 

        Aj pełna energii dosłownie ;) Na orbitreku nawet nie wiem kiedy zleciały te minuty. W trakcie szaleństw na orbitreku, myślałam co wybrać...piłkę czy ciężarki czy coś innego.  Padło na ciężarki :) Te 20 minut dało popalić. Ale nie żałuję. Tak jak pisałam będę powoli wdrażała drugą część aktywności tzn będę zwiększała czas. Było po 15 minut, teraz będzie 20 ....aż może dojdę do 30 czy 40 ;) Wszystko w swoim tempie i czasie. Tak aby się nie zniechęcić. No i jak pisałam że miałam energię, ale do czasu... W południe nagle zaczęło boleć mnie kolano. Nawet chodzenie sprawiało ból, nie mówiąc nawet o tym abym usiadła na fotelu lub się położyła. Teraz jest troszkę lepiej ale jeszcze czuję lekki ból. Oby w nocy się nie odezwał ból. Mam też nadzieję,że jutro nie będę musiała rezygnować z orbiego ;) A nawet jeśli tak, to samo życie.

      Posiłkowo dzień wygląda tak :

śniadanie: owsianka z kremem kokosowym, borówkami i truskawką

obiad: kluski ziemniaczane z boczusiem i kapustą kiszoną 

kolacja : sałatka z kurczakiem, ananasem, ryżem, rodzynkami 

        Łącznie wyszło 1659 na 1708. Jest ok. A na dokładkę macie moje wygłupy z M ;) Dorobił mi włosy :D Taki humorek u nas to standard ;) Ten krem kokosowy który jest na zdjęciu, jest jak dla mnie najlepszy. Nie jest jakoś strasznie słodki, nie jest mdły. Jest ok. Dałam łyżeczkę do owsianki i nawet nie poczułam że on tam jest. Był lekki posmak kokosa :) Truskawka, to nie truskawa ;) Borówka też nie przypomina borówki. Czekam na sezon ;) A Wy ?

         Także ogólnie dzień mogę zaliczyć do udanych :) Chociaż czuję,że WELKIMI krokami zbliża się @.... Aaaa zapomniałabym wspomnieć o wodzie ;) Dziś dzień 38 zaliczony :) Wow zaraz 40 dni stuknie ;) Cieszę się,że tyle osób dołączyło do wyzwania :) Jest mi bardzooooo miło. Działamy, walczymy. Pamiętajcie aby się nie poddawać. Nawet jak upadniesz, powstań i idź dalej ;) 

         Trzymam kciuki. Powodzenia. Cudownego wieczoru. Pozdrawiam :) :* :) :* :) :* 

2 lutego 2021 , Komentarze (36)

Witajcie 

          U mnie od samego rana świetny humor, a po treningu to mogłabym góry przenosić ;) Rano standard śniadanie, potem chwila odsapnięcia i trening. Orbitrek 45 minut plus piłka 15 minut

        Fajnie wrócić do tej piłki. I daje popalić. Póki co robiłam po 15 minut z piłką lub ciężarkami i gumami. Chciałabym zwiększyć czas, ale to na spokojnie. Pozostałabym przy orbitreku i tym czasie tj.45 minut plus właśnie dołożę piłkę, ciężarki, gumy ale troszkę podniosę poprzeczkę ;)  Zresztą wszystko wyjdzie w praniu, tak naprawdę :) 

        Posiłkowo dzień wygląda następująco: 

śniadanie: omlet z szynką, serem i szczypiorkiem :) 

obiad: leczo

kolacja: sałatka z kurczakiem, ryżem, ananasem ( sama robiłam)  plus lody



         Łącznie wyszło 1433 na 1708. Dziś tyle bo miałam zebranie on-line i kolacja w sumie zjedzona około 16. A zebranie zakończone po 19 i już za późno dla mnie na jedzenie. Aaa zobaczcie gdzie Stefan siedzi ;) W szafce, bo czeka na myszki w kuchni :) :) 

          Naszło mnie na sałatkę, wszystko wliczone w bilans. Każdy produkt podliczony, w aplikacji potrawa dodana :) Jest dobrze. Miesiąc czasu już działam z Fitatu, aż w szoku jestem. Nie poddaję się, działam. Nawet z wodą idzie mi dobrze, dziś zaliczony dzień 37 :) Przypominam, że od wczoraj ruszyło nowe wyzwanie " luty-nawyk picia wody" Do którego zapraszam i zachęcam :) 

        Powiem Wam ,że po treningu mogłabym góry przenosić. Jak skończyłam ćwiczyć, wstawiłam pranie, zabrałam się za leczo.. a w międzyczasie zaczęłam sałatkę z kurczakiem, ryżem, ananasem, rodzynkami. Powynosiłam śmieci, dobiłam kroki do 10 tyś. W sumie teraz mam ponad 11 tyś, a opaska właśnie w trakcie ładowania. Także jest dobrze. Cały styczeń udawało mi się dobijać do minimum 10 tyś kroków. Także małe postanowienie póki co idzie ku dobremu. 

       Pamiętajcie aby się nie poddawać. Ja też miewam chwile zwątpienia. Miewam dni, kiedy mi się nie chce, lub źle się czuję. Słucham swojego organizmu, nie robię sobie wyrzutów. Wam też to radzę :) Nic na siłę, małymi krokami. Działamy, walczymy... a za jakiś czas sobie podziękujemy :) Wierzę w Was ;) Nawet jak same nie wierzycie. Spinamy pośladki i do przodu. 

        Trzymam kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* :) 

1 lutego 2021 , Komentarze (39)

Witajcie 

     Tak nowy dzień, nowy tydzień i nowy miesiąc ;) Ale fajnie się złożyło :) A mnie nie było dwa dni, za dużo w domu się działo i jak wieczorem wracałam do domu, zwyczajnie nie miałam siły. Ochoty też jakoś nie miałam. 

    Ale dziś nie o tym ;) Mianowicie dziś małe podsumowanie stycznia.Zatem udało się zrobić 283,51 km wypiłam 46,9 litrów wody, spadek wagi 2,1 kg. Myślę że nie jest źle ;) Styczeń zaczynałam z wagą 64,5 kg a skończyłam 62,4 kg :) Jest dobrze, sama siebie zaskoczyłam, nie liczyłam na taki spadek. Może jeden powie,że to mało a drugi że dużo ;) Dla mnie jest ok. 

   Jeśli chodzi o treningi, to wygląda następująco :) 

          Mam nadzieję, że luty również będzie taki udany. Nie liczę na taki spadek, ale liczę na aktywność. Liczę że tabelka też zostanie ładnie zapełniona. Energia raz była a raz było brak. Ale nie poddałam się i za to sobie dziękuję. Cieszę się ,że zaczęłam, że podjęłam walkę ;) 

       Dziś także był trening ;) Orbitrek 45 minut plus ciężarki 15 minut

        Zapomniałam nadmienić, dziś rusza nowe wyzwanie z wodą. Luty-nawyk picia wody, jeśli ktoś chętny zapraszam serdecznie :) Widziałam, że już 40 osób się zapisało ---DZIĘKUJĘ :) To również dla mnie jest motywacja. W grupie siła. A tak apropo picia wody, to u mnie dziś dzień 36 :) 

     Posiłkowo dzień dziś wygląda tak: 

śniadanie: chleb z hummusem klasyczny plus ogórek 

II śniadanie: omlet, krem a'la ferrero rosche i kiwi

obiad: sałatka ( miks sałat, łosoś na gorąco, pomidor, ogórek, grzanki, majonez) 

kolacja : leczo 


          Łącznie wyszło 1541 kcal na 1708. Nie ma tragedii. Działamy dalej. Pamiętajcie, że luty to tylko 28 dni ;) Także spinamy pośladki i do dzieła.   Trzymam za Was kciuki i oczywiście dziękuję za udział w styczniowym wyzwaniu :) Kobitki jesteście WIELKIE -DZIĘKUJĘ :*

        Na dziś to będzie tyle :) Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :* :)  

   

29 stycznia 2021 , Komentarze (10)

Witajcie 

              Piątek u nas szalony i właściwie cały poza domem. Rano zakupy, po powrocie obiad na szybko... po obiedzie znowu jakieś sprawy... i powrót do domu około 21 :(  Padam na twarz. Oczywiście jak nie trudno się domyśleć, treningu dziś nie było. Ale nie będę robiła sobie wyrzutów z tego powodu. Cały dzień, poza domem i ból głowy do tego stopnia że chciało mi się wymiotować. Pomogła tabletka, ale bardzo późno. W między czasie jak jechałam samochodem, przykładałam zimną butelkę z wodą. 

         To jak już jesteśmy przy wodzie, to dziś zaliczony, odhaczony 33 dzień :) Jakoś odruchowo rano wyciągam butelkę z wodą i piję :) Chyba powoli staje się to nawykiem ;) Posiłkowo dzień wygląda następująco:

śniadanie: owsianka z kremem 

II śniadanie: banan

obiad: ziemniaki, paluszki rybne, sałatka obiadowa

przekąska: hot-dog 

       Jeśli chodzi o ten krem a'la kinder bueno to zdecydowanie nie moje smaki. Za słodkie. Na pierwszym miejscu kokosowy-faworyt :) Później a'la snicers i ostatni ferrero rosche.  

               Dziś to będzie na tyle. Nadrobię Wasze pamiętniki i spać :) Mam nadzieję,że jutro odeśpię :) I będę czuła się lepiej. Pamiętajcie aby się nie poddawać, nawet jak jeden dzień nie pójdzie po Waszej myśli. Tak jak mój dziś :) Działam dalej, walczę. Powodzenia. Cudownego weekendu. Pozdrawiam :* :) 

28 stycznia 2021 , Komentarze (38)

Witajcie

            Niestety popuszczenie pasa w weekend, czuję do teraz ;) Co prawda waga spada, ale nie było warto szaleć w weekend ;) Teraz ewentualnie w sobotę troszkę poluzuję szelki ;) Ale niedziela już nie, bo szkoda. Jednak nie narzekam, daję radę, idę do przodu. 

           Od rana można powiedzieć spokojny dzień, chociaż z lekkimi przebojami ;) Po śniadaniu trening, dziś orbitrek 45 minut plus ciężarki i gumy 15 minut :) 

           Ewidentnie złapałam wiatr w żagle :) Jeśli chodzi o aktywność :) Oby ta passa trwała. Woda ładnie wypita, dziś dzień 32 wyzwania :) Wow. Dziś zauważyłam, że moje nogi, uda... stały się jakieś bardziej jędrne:) Tak jakby cellulit się zmniejszył. Czy to zasługa picia wody, aktywności? Nie wiem, ale widzę zmianę i to bardzooo cieszy. Jeszcze taka regularna, jeśli chodzi o picie wody to nie byłam. Dlatego wcześniej nie widziałam efektów. 

        Posiłkowo dzień wygląda tak:

śniadanie: owsianka z borówkami

II  śniadanie: mus jabłkowy w drodze ( tym razem złapałam do torebki) 

obiad: ziemniaki gotowane, jajko sadzone, buraczki i grzyby w occie :) 

kolacja : serek wiejski z dżemem domowym i orzechami nerkowca


           Łącznie wyszło dziś 1394 na 1703 całkiem ładnie, ale też czasowo jakoś dziś kulałam. Owsianka bardzo długo mnie trzymała.

            Dziś przyszła przesyłka ze sklepu SFD z moimi kremami ;) Będą do owsianek, naleśników i omletów na słodko. 

         Najbardziej jestem ciekawa kokosowego ;) Chociaż nie ukrywam, że ciekawa jestem każdego. Może miałyście któryś i możecie się wypowiedzieć. Będę wdzięczna ;) 
           Niestety dziś dotarły do mnie przykre wiadomości. Proboszcz z  mojej parafii, o którym Wam pisałam że walczy o życie... Niestety je przegrał :( Zmarł dziś :(  Miałam nadzieję, że może jeszcze z tego wyjdzie. Pan Bóg chciał inaczej. 

         To byłoby na tyle w dniu dzisiejszym. Pamiętajcie aby się nie poddawać. Nawet jak upadniecie, to podnosimy się i idziemy dalej. Walczymy. Powodzenia. Pozdrawiam :* 

27 stycznia 2021 , Komentarze (37)

Witajcie 

              Środa to mały weekend ;) U mnie od samego rana pozytywnie. Po śniadaniu odsapnęłam, potem trening. Dziś padło na orbitreka 45 minut plus piłka 15 minut

       Trening na orbitreku minął mi nawet nie wiem kiedy, ale jak zeszłam z piłki... To był ogień :) Fajne uczucie. Niby 15 minut ale dostałam popalić. Dziś zaliczony kolejny dzień wyzwania z wodą. Udało się wypić 1,7 litra :) A to za sprawą tego,że rano piję do śniadanie kubek ciepłej wody z cytryną, plus  butka 1,5 litra.  Takim oto sposobem jest 1,7 litra. Powoli może uda się wypijać 2 litry. Za co podziwiam wiele z Was :) 

      Posiłkowo dzień wygląda następująco

śniadanie: owsianka z mandarynką i borówkami 

II śniadanie: kalarepa z hummusem buraczanym 

obiad: sałatka ( miks sałat, pomidor, ogórek, oliwki, filet z kurczaka, grzanki, majonez) 

kolacja: cappuccino, serek danio z borówkami


             Najedzona i zadowolona. Łącznie wyszło 1602 na 1703.  Naszła mnie ochota na borówki. Kupiłam w promocji w Biedronce, ale powiem Wam że nie mają takiego smaku jak te w sezonie. Jeśli chodzi o połączenie kalarepy z hummusem, rewelacja :) Mam nadzieję, że nie przeje mi się kalarepa. 

             To byłoby dziś na tyle z mojego raportu ;) Działamy, walczymy. Zaraz koniec miesiąca i podsumowania :) Ja nie będę miała wielki spadków, ale każdy mnie cieszy bo każdy przybliża do celu. I oto chodzi. Nie poddaję się. Chciałabym także Wam podziękować, za wsparcie jakie od Was otrzymuję :* Daje mi to kopa do działania. A jak piszecie, że jestem Waszą motywacją...to dostaję skrzydeł i staram się działać, aby Was nie zawieźć. Wiadomo że każdemu zdarzają sie gorsze i lepsze dni. Pamiętajcie o tym. Jak jeden czy dwa dni zawalicie, nic się nie stanie. Podnosimy się i idziemy dalej, przed siebie :* 

         Powodzenia :* Miłego wieczoru. Pozdrawiam :* :) 

26 stycznia 2021 , Komentarze (92)

Witajcie 

            Wtorek od samego rana pozytywny, mogłam góry przenosić :) Po śniadaniu odsapnęłam i wzięłam się za trening. Orbitrek 45 minut plus ciężarki i gumy -15 minut

             Powiem szczerze ,że lekko nie było :) Gumy miałam średni opór, ale przy kolejnych powtórzeniach czułam ramiona ;) To samo z ciężarkami :) Ale było świetnie, energia i radość :) Wody dziś ładnie wypiłam, bo 1,7 litra weszło :) Nawet nie wiem kiedy ale dziś 30 dzień wyzwania :) Wow :) Kiedy to zleciało???  Dziś wrzucę już na luty wyzwanie z wodą, jutro dam znać dla chętnych osób :) 

          Posiłkowo dzień wygląda tak:

śniadanie: chleb z jajkiem, papryką konserwową i ogórek

obiad: pizza z szynką, serem , cebulą, pieczarkami i sosem czosnkowym ( sama robiłam pizzę) -- na zdjęciu 4 kawałki, ale zjadłam tylko 3, jeden oddałam :) hihih 

kolacja: kasza manna z mandarynką i borówkami 

Łącznie wyszło 1967 na 1703 dziś zaszalałam :) Ale kaszka sporo kalorii miała, pizza też. Ale nie, nie żałuję. Zjadłam, to zjadłam. Jutro już lżejszy jadłospis. 

              Popołudniu była maseczka, polecam Wam właśnie tą :) Świetnie odświeża, nawilża :) Chciałabym Wam także polecić pewien szampon ;) A w tym celu zapraszam na mój kanał na yt. Jest to szampon z octem jabłkowym. Oto link jeśli  ktoś chętny zajrzeć. 


             No i teraz troszkę przykra sprawa... Hmmm miałam tego nie  poruszać, ale stwierdziłam, dlaczego by nie... Ja chciałam dobrze, a wyszło hmmm... No dobra od początku. Zapewne te osoby co są dłużej na V, znają niejaką Justynę - dziewczyna w swoich wpisach, głownie jadłospis podawała i wagę. Dużo osób hejtowało ją właśnie za te duże ilości pieczywa... próbowałam ją zrozumieć, bo samej zdarza mi się czasami zjeść więcej pieczywa( ale zwykle po większej ilości źle się czuję) . No i pomyślałam, aby jej pomóc. Napisałam do niej, zaproponowałam pomoc. Ok zgodziła się, wymieniłyśmy się fb, bo tam częściej bywa. Ok. Zapytałam co lubi, czego nie lubi jeść, jak to z aktywnością i piciem wody u niej. No i odpowiedziała. Zaproponowałam jej wypicie chociaż jednej szklanki wody, zamiast pieczywa na II śniadanie jakiś owoc, lub tortillę... Z aktywności chociaż 10-15 minut. No i na początku było  miło... Aż nagle .... mnie zaatakowała !! Dosłownie....Napisała, że pewnie nie robię tego bezinteresownie tzn nie chcę pomóc bezinteresownie... i zaraz wyślę jej czek do zapłaty :D   Nosz.... wiecie, co !!!!! Na początku uśmiałam się, ale później już nie. Wkurzyła mnie, to fakt. Kilka razy tłumaczyłam że robię to bezinteresownie, bo w grupie siła. To mi napisała, że to nie prawda. Że tu na V to tylko laski żrą i nic nie robią, a pouczają innych. Że ona nie ufa ludziom z internetu... Napisałam otwarcie, że lepiej jak usunie konto z V bo ludzie ją zjedzą.. Każdy dobrze jej  radzi, a ona zwyczajnie nie ma ochoty się zmieniać. Nie ma ochoty chudnąć, bo tak jej dobrze. Wiecznie wymówki.. itp.. 

       Tu na V są dziewczyny, które mają małe dzieci, rodziny.... mnóstwo obowiązków i co??? I dają radę, ale to trzeba chcieć. A później mi napisała, że ona nie chce moje pomocy. To napisałam, po co zgodziła się na początku. Nie, nie rozumiem takich osób. Człowiek daje swoje serce, czas.... i chęci... a tu dupa :) Cieszę się ,że  w Was  mam oparcie. Dużo z Was pisze ,że ja także jestem motywacją, co mnie cieszy i dodaje kopa do działania. Może nie chudnę w ekspresowym tempie, bo tego nawet nie chcę, ale zmieniam nawyki, a to duży postęp u mnie. Ale ja chcę i wiele z Was też tego chce... i działamy, wspieramy się... I czy od którejś z Was, chciałam pieniądze?????? 
         No to byłoby na tyle. Jestem ciekawa Waszych reakcji na to wszystko.  Mi nawet ta sprawa z Justyną, nie podetnie skrzydeł, bo ja chcę walczyć i walczę. Działam, nie poddaję się, nie szukam wymówek. Za jakiś czas  sobie zwyczajnie podziękuję... I oto chodzi. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia :* Pozdrawiam :) :*         

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.