Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1068119
Komentarzy: 36979
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 marca 2021 , Komentarze (35)

Witajcie 

          Od wczoraj rozpiera mnie energia ;)  Chociaż rano byłam wkurzona, dzwoniłam do przychodni aby zapytać czy ortopeda przyjmuje....I wiecie co? Byłam 15 w kolejce na linii :) hahah tak i czekałam ponad pół godziny. Ale doczekałam się ;) Dobrze, że mam telefon na abonament :) 

        Jak już udało mi się dodzwonić, ogarnęłam trening. 

orbitrek 45 minut

twister 20 minut

hula hop 25 minut razem wyszło 90 minut ;) Jakoś tak się rozrkęciłam po telefonie do przychodni hahaha

         Posiłkowo dzień przedstawia się następująco

śniadanie: owsianka z jabłkiem i cynamonem oraz miodem

II śniadanie: pomarańcza, orzech włoski, nerkowce

obiad: ziemniaki pieczone, jajko sadzone, buraczki

kolacja: bagietka warzywna, parówka sokolik, chrzan i jogurt

        Łącznie wyszło 1927 kcal na 2337 ( wpisałam w aplikację spalone kalorie czyli 646 i dlatego łączna liczba kalorii do spożycia wyszła 2337) Myślę że całkiem ładnie dziś poszło :) No i waga drgnęła. Długo waga pokazywała 63,3 a dziś 62,8 ;) Zobaczymy jak po tygodniu zachowa się waga. 

      Słodyczy dziś nie było. Wodę ładnie piję :) Co bardzooo mnie cieszy ;) 86 dzień zaliczony. Aj jestem pozytywnie nastawiona :) Mogłabym góry przenosić ;) Ciekawe na jak długo hahahah Oby do końca miesiąca tak było. 

       Pamiętajcie aby się nie poddawać. Działamy, nawet jak upadniesz, podnieś się i walcz dalej. Później sobie podziękujesz, że się nie poddałaś ;) Trzymam kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru :) :* 

22 marca 2021 , Komentarze (21)

Witajcie 

        Nowy tydzień rozpoczęty pozytywnie i z kopytem :) Nie było lekko. Ale nic dziwnego jak się prawie tydzień nie ćwiczyło. Nie mniej jednak cieszę się,że ruszyłam dupkę :) Dzisiejszy trening to orbitrek 45 minut, hula hop 20 minut i ciężarki 15 minut. Łącznie wyszło 80 minut ;) jest dobrze, radość po treningu ogromna. 


          Energii mi nie brakowało :) Posiłkowo dzień wygląda tak

śniadanie: owsianka z kremem kokosowo-migdałowym i orzechami nerkowca

II śniadanie: faszerowana pieczarka i grzanki pomidorowe

obiad: sałatka-miks sałat, pomidor, ogórek świeży i konserwowy, filet z kurczaka, grzanki czosnkowe i majonez

przekąska: serek kiri z paluszkami chlebowymi i lód ;) 

        Łącznie dziś wyszło 2058/2160    Sporo dziś wyszło, no ale sama owsianka miała 800 kcal ;) Nie, nie żałuję, widzę też,  że da się dobić do tylu kalorii ;) Chociaż wiem, że tak jadła codziennie nie będę, bo już po samym obiedzie byłam pełna. Cały czas uczę się układania jadłospisu, raz jest lepiej raz gorzej ;) Nie zrażam się, działam dalej. Z wodą nie mam problemu, kolejny dzień wyzwania zaliczony :) Co bardzo mnie cieszy, bo picie wody w chłodne dni, to mega wielkie wyzwanie było dla mnie. 

      Mam nadzieję,że do końca miesiąca,jak nie uda się schudnąć... to chociaż nie przytyję. Do końca miesiąca przede mną, jeszcze 6 dni treningowych. Bo piątek mam lekarza, więc odpada, cały dzień będę poza domem. Chyba że dołożę sobotę... to byłoby 7 treningów. Ale treningi, to nie wszystko, prawda? Może by tak ograniczyć słodkie do końca tygodnia? To nie byłoby głupie ;) Co o tym myślicie? 9 dni to sporo, aby coś zgubić? Nie nastawiam się jakoś mega pozytywnie w tej kwestii, ale też się nie poddaje :) 

     No nic, życzę Wam spokojnego wieczoru. Pamiętajcie że trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :) :*   

21 marca 2021 , Komentarze (32)

Witajcie 

         Znowu małe podsumowanie tym razem, trzech dni. Piątek to istne szaleństwo, nawet nie wiem jak minął. Owszem były nerwy, bo młoda ostatni dzień egzaminu miała.. potem na szybko na galerię, bo przecież ja z młodą nie mam butów...no a od soboty zamknięcie.... No i szybko po egzaminie, aby nie trafić na tłumy. Hmmm około godziny 11.... już były tłumy. A najbardziej w CCC i Deichmann... bo tam promocje butów. Udało nam się kupić Nike za 290 zł...a normalnie dałabym za obie pary prawie 600. Więc się opłacało, szkoda że nie było rozmiarów, bo kilka nam się podobało. Najważniejsze że mamy jak wiosna na dobre się rozkręci ;) 

      Sobota pobudka po 6...M nie mógł dospać :( a ja myślałam że chociaż w sobotę się wyśpię, bo cały tydzień po 5 wstawałam. Ogarnęłam śniadanie, potem dziewczyny się obudziły i zaczęłyśmy sobotę filmową. Czas też szybko zleciał..nawet nie wiem kiedy, ale wiem że miło ;) A to najważniejsze hihihih

    Niedziela spokojna, też od rana pobudka :( ale jakoś to przetrawiłam. Dziś też obejrzałyśmy film i mamy już 17 godzinę. Kurczę tak szybko, te dni lecą.... szok. 

   Jeśli chodzi o liczenie kalorii, to piątek i sobota odpada, ale dziś już liczone. Może mało, ale jakoś nie mam ochoty na jedzenie, bo przejadłam się w sobotę. Nie chcę na siłę jeść. Treningów nie było i tu jestem trochę zła, ale odbiję sobie to teraz. Tzn chciałabym, ale wczoraj coś w biodro wlazło (czyt.rwa) mam nadzieję,że do jutra przejdzie. Już jest lepiej, niż wczoraj. 

    Posiłkowo dziś dzień wygląda tak 

śniadanie: chleb z pomidorem, jajko na twardo z majonezem i szczyporkiem

obiad: leczo z serem i chlebem

przekąska do filmu: popcorn, pianki, jabłko, pomarańcza

kolacja: koktajl truskawkowy

   Nie wiem czemu ale zdjęcie nie chce sie wgrać :(    Kalorii dziś wyszło prawie 1600, mało ale od jutra już będzie tak jak powinno być. Czas zakasać rękawy i działać :) Do końca miesiąca jeszcze trochę zostało. Schudnąć, nie schudnę, ale najważniejsze aby nie przytyć ;) 

      Także działamy ;) Walczymy. Jedyne czego się ładnie trzymam to wody :) Hihihi picie idzie mi dobrze, dziś 84 dzien wyzwania ;) 

    Spokojnego wieczoru Wam życzę i cudownego nowego tygodnia :) :* Pozdrawiam 


18 marca 2021 , Komentarze (29)

Witajcie 

      Dziś relacja z dwóch dni. Wczoraj to był taki dzień "bez kija nie podchodź" Nie było aktywności, ale za to woda i kroki ok. Nie było liczenia kalorii, ale wiem że zdecydowanie za mało zjadłam. Dziś nie jest lepiej... Nerwy przez te egzaminy ósmoklasisty, do tego opryszczka, podwójna no bo czemu nie, prawda?! Wczoraj bardzo szybko zleciał mi dzien, nawet nie wiem kiedy. 

      Dzisiejszy dzień też leci...jak szalony. Pogoda hmm zmienna, jak kobieta. Raz chmury, potem wiatr i śnieg...a za chwilę słonko. Normalnie wszystkie pory roku. To też samopoczucie troszkę nijakie. Dziś może nie ma aktywności, ale woda kroki są ... No i dziś już liczone kalorie. A co dziś jadłam? Właśnie to

śniadanie: kanapki z kiełkami brokuła i pstrągiem łososiowym

II śniadanie: batonik -uwielbiam je ;) chlebek serowy (moje odkrycie-pycha) 

obiad: zupa grzybowa od tatusia ;) 

kolacja: sałatka -miks sałat, pomidor, ogórek, ser feta, grzanki, majonez


     Mało wyszło kcal bo 1537/1977  ale to i tak cud że cokolwiek zjadłam. Nie mam ochoty, poniekąd przez nerwy ale i jakaś osłabiona jestem. Całkiem możliwe,że przewiało mnie znowu. Do tego opryszczka mnie drażni ;) i tak wyszło. Ale cieszę się,że tak jak sobie wczoraj ułożyłam jadłospis to się go dziś trzymałam. 

      Aktywności nie będzie do niedzieli. Wróci w poniedziałek. Ale kalorie ogarniam. Z wodą muszę powiedzieć, że nie mam problemu. Dziś dzień 81 jak trwam ;) Wow sama w to nie wierzę ;) ale cieszę się, że trwam i się nie poddaję ;) 

     No to co?! To byłoby na tyle ;) Czas nadrobić Wasze pamiętniki ;) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia, nie poddajemy się. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

16 marca 2021 , Komentarze (23)

Witajcie 

              Od samego rana mam dobry humor ;) Chociaż nie działo się nic spektakularnego ;) Rano pojechałam z mamą na prześwietlenie. Tzn mama swoje a ja swoje . Za tydzień mamy ortopedę, zdjęcia już lekarz ma w komputerze...szkoda że pani nie dała opisu :( Bo to robi dopiero lekarz. No nic tydzień wytrzymam, nie mam wyjścia ;) Po badaniu przeszłyśmy  się po mieście... miasto zamarło... dosłownie :( Cisza, pokój. Weszłyśmy do sklepu "wszystko po 4 zł" kupiłyśmy kilka drobiazgów ;) I do domu. Niestety droga powrotna odbyła się tramwajem :(  (Do polikliniki zawiózł nas M, ale pojechał do pracy) Powiem Wam, że dziś pierwszy raz od roku jechałam tramwajem... i w ogóle miejskim środkiem transportu... Czułam się źle. Jak sardynka, mimo że w tramwaju nie było tłumów. Ale źle się czułam. Dałam radę.

          W drodze powrotnej zadzwoniłam do taty, aby zrobił nam coś do picia ;) Wpadłam do rodziców, zjadłam śniadanie...bo niestety z domu wyszłam bez :(  Po dwóch godzinach odebrał mnie M i pojechaliśmy na szybkie zakupy ;) I do domku. Chwila porządków i On na motor a ja? Ja usiadłam w fotelu... i zaczęłam zasypiać... Mówię do siebie " oj nie, nie ma tak... rusz dupkę " no i wstałam złapałam hula ;) I zakręciłam 20 minut i dodałam ciężarki 10 minut. Także dziś tylko 30 minut, lepsze to niż nic ;) tak to sobie tłumaczę :) 

       Niestety taki będzie cały tydzień :(  Dlaczego?! Bo jutro, czwartek i piątek córka ma egzamin ósmoklasisty. No i trzeba będzie dziecko zawozić, akurat w takich godzinach, jakich ćwiczę :) Do domu będę  docierała w południe, chyba... zanim ogarnę obiad dla dziewczyn, to trochę minie. Ale nie będę się załamywała ;) jakiś czas się powinien znaleźć na aktywność. No może orbitrek będzie ograniczony ;) Ale coś pomyślę :) Zobaczę po jutrzejszym dniu, jak to wyjdzie. Są nerwy, jest stres.... kolejny rok to przerabiam, rok temu córka M, teraz Moja .... 

       Problem może być z liczeniem kalorii, ale może i to da się ogarnąć. Dziś to zawaliłam, bo rano miałam takiego nerwa, że bez kija nie podchodź ;) hahahah Ale jedno wiem, na pewno... że zjadłam dużo mniej niż powinnam. 

     Aaaa wczoraj odebrałam wyniki badań, na których byłam w piątek. Wszystko ok, co bardzo mnie cieszy ;) Także z tymi wynikami będę szła do kardiologa.. Aj ten miesiąc taki lekarski hahah najpierw ortopeda, potem kardiolog. Ale do kardiologa koniecznie muszę iść, bo znowu mam kołatania serca i zatykanie :( Nie wiem czy Wam pisałam ale mam wypadanie płatka zastawki mitralnej   tj. tak zwany zespół Barlova. Strasznie upierdliwe, może nie zagrażające życiu, z tego co wiem.... tzn. w takim stadium jakie miałam 5 lat temu :( A teraz nie wiem, jak to wygląda. Dowiem się pod koniec miesiąca. 

     No to byłoby na tyle w dniu dzisiejszym ;) Aaa jeszcze jedno, woda ładnie pita :) dziś półmetek marcowego wyzwania :) także gratuluję tym którzy dają radę :) Działamy dalej :) Nie poddajemy się, bo warto walczyć :) Trzymam za Was kciuki. Miłego wieczoru. Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 

14 marca 2021 , Komentarze (26)

Witajcie 

        Weekend był i się zmył ;) Dosłownie... Sobota zleciała raz dwa a niedziela nie lepiej. Wczoraj i dziś pracowity czas. Sobota do południa w sumie była spokojna i spędzona z dziewczynami. Oglądałyśmy coś na Netflixie i yt. Popołudniu wrócił M , zjał obiad i jechaliśmy do znajomej po lodówkę. Zalegała nowa w garażu, kupiliśmy.... bo M mówi że mam mało miejsca w obecnej hihihi i potrzebuję więcej miejsca. Kupiliśmy, wtargaliśmy do domu :) Potem szybko po dziewczyny bo zostały wysadzone w galerii..inaczej byśmy się nie ogarnęli z lodówką :) No odebraliśmy dziewczyny i jeszcze na szybkie zakupy i do domu.W domu wylądowaliśmy po 20, miałam dosyć... głowa ćmiła ale obyło się bez tabletki, zasnęłam...

    Niedziela od samego rana pracowita, po śniadaniu zabraliśmy się z M za lodówkę ;) tzn M zmienił stronę otwierania, ja umyłam, przełożyłam ze starej do nowej. Potem umyłam starą... Kilka szuflad umył M ;) Także praca zbiorowa hihihi była. Aż przeraża mnie to, co mnie czeka.. bo będzie sajgon w kuchni :( Lodówki będą stały obok siebie, na miejsce lodówki pójdzie kuchenka...zamiast kuchenki szafki. Kurczę...dobrze,że to nie dziś, nie jutro ;) Wiec zdążę się nastawić psychicznie ;) 

    Po ogarnięciu porządków w kuchni, usiadłam z dziewczynami i oglądałyśmy film na Netflixie, potem słuchałyśmy muzyki na yt ;) No i zbliżył się wieczór... a ja? Ja zamknęłam się w łazience hihihi, kąpiel z pianką to jest to ;) relaks był potrzebny. Zeszły ze mnie złe emocje....A nie wspomniałam,że niedzielę zaczęłam od tabletki :( i bólu głowy. Nie czekałam aż się rozwinie bardziej ból lub przejdzie..bo dziś by nie przeszło :( Ale za to cały dzień miałam spokój ;) 

    Jedzenie hmmm troszkę sobie pozwoliłam... ale nie szalałam za bardzo ;) Kalorie nie liczone, ale woda pita ;) Jutro wraca liczenie. Dziś to nawet nie miałam kiedy liczyć, cały czas na wysokich obrotach. Ale od jutra spokojnie ;) 

     Mam nadzieję,że Wasz weekend minął dobrze ;) I za bardzo nie luzowałyście szelek hihih.Cudownego wieczoru. Pozdrawiam :) 

12 marca 2021 , Komentarze (12)

             Witajcie 


       Co to jest za dzień :) Dziś na nogach już po 5... co prawda budzik na 6 nastawiony, ale obudziłam się po 5 i wstałam. Śniadania zjeść nie mogłam, bo jechałam na pobranie krwi. Nawet szybko udało się załatwić sprawę w przychodni. Byłam 4 w kolejce, ale szybko szło :) taśmowo bym rzekła.... Po pobraniu pojechałam do rodziców, bo miałam zarejestrować mamę i siebie. Dzwoniłam, dzwoniłam... i albo zajęte, albo numer nie odpowiadał. Zawinęłam się do domu, cyknęłam tylko zdjęcie skierowania, aby móc podać dane ze skierowania. Gdy wróciłam do domu, udało się dodzwonić do pracowni rtg i okazało się,że teraz już nie rejestrują na godzinę... tylko jak przyjdę, tak przyjmą. Dla mnie to nawet lepiej :) 

       Przyjechałam do domu przed 10, zjadłam na szybko jakieś śniadanie....potem drugie... potem coś jeszcze :( I czułam jak głowa mnie zaczyna boleć :( Nic dziwnego, wstałam po 5 a posiłek pierwszy zjadłam około 10 . Na szczęście teraz tylko mnie ćmi. Obeszło się bez tabletki, ale było blisko. 

       Popołudniu zawiozłam jedną młodą na praktykę, a z drugą młodą i mamą pojechałam na galerię. Ludzi sporo, ale musiałyśmy jechać załatwić kilka rzeczy. Ogarnęłyśmy, co miałyśmy ogarnąć i odwiozłam mamę do domu, i po młodą na praktykę .... no i przy okazji w drodze powrotnej małe zakupy w Biedronce....No i zła wróciłam, bo nie kupiłam tego co chciałam. Dziewczyny co chwilę zawracały głowę :D  No nic, jutro ewentualnie też jest dzień. Z braku laku, do poniedziałku zakupy mam, także jest dobrze :) 

     Treningu jak nie trudno się domyśleć, nie było...tzn chód mogę zaliczyć do treningu obecnie mam 15492 kroki  i jestem w trakcie ładowania opaski :) Zresztą dziś jakoś wybitnie czuję, nogi, uda. Nawet naciskanie pedałów w samochodzie sprawiało ból :) I chodzenie po schodach hahah. Chyba wczorajszy trening dał się we znaki hihihi. No nic przed weekend się zregeneruję :) W poniedziałek działam ;) 

     I tak oto mija mi piątek :) Ale nie oznacza to, że się poddaję :) Działam dalej. Idę do przodu :) Za Was także trzymam kciuki. Powodzenia. Miłego  i lekkiego weekendu :) Można poluzować szelki, ale z umiarem :) Pozdrawiam :) 

11 marca 2021 , Komentarze (20)

                   Witajcie 

  Jeszcze jeden dzień i weekend :) A jak mija mi czwartek? Od rana mam ogólnie dobry humor, chociaż pewna osoba próbuje mi go zepsuć... od południa. Nie udaje się jej. Ogarnęłam śniadanie,później jakieś domowe obowiązki i trening ;) Dziś był orbitrek 45 minut, hula hop 20 minut i 15 minut gumy oraz ciężarki. Łącznie dziś wyszło 80 minut :) Nawet nie wiem kiedy to zleciało ;) 

       Czas mi ostatnio podczas ćwiczeń leci, jak szalony :) Ale to dobrze, humor dopisuje, energia jest i tak powinno być. Aktywność powinna być przyjemnością, a nie karą :) U mnie tak jest :) Woda dziś także ładnie ogarnięta ;) czyli 74 dzień wyzwania zaliczony :) A jak u Was z piciem wody? Jeśli jeszcze ktoś ma  z tym problem, to zapraszam do wyzwania "marzec-nawyk picia wody" Lub na mój instagram joannaaskajagoda :) 

     Posiłkowo dzień wygląda następująco: 

śniadanie: owsianka z jabłkiem, cynamonem i miodem

II śniadanie: jabłko, pomarańcza, orzechy brazylijskie

obiad: sałatka-miks sałat, pomidor, ogórek świeży, ogórek korniszon, ser feta w zalewie, grzanki pomidorowe, majonez

kolacja: kaszka manna z kulkami czekoladowymi 

       Razem wyszło 1774/1997 jest dobrze, waga drgnęła. Od niedzieli pokazywała 62,9 kg a dziś pokazała 62,5 kg. Fakt @ się kończy, zwiększyłam limit kaloryczny....całkiem mozliwe że to wszystko się złożyło na spadek. Zobaczymy za tydzień, za dwa...jak te zwiększenie kaloryczne wpłynie na spadki. Ja czuję się najedzona i nie korci mnie podjadanie ;) 

     Dziś na kolację miało być co innego, ale jutro idę na pobranie krwi i wolałam smażonych i pieczonych nie jeść. Także jak pogoda dopisze to pojadę, bo skierowanie już mam. A dziś odnośnie pogody... to posypało śniegiem :) Ajjj aż głowa mnie ćmi, oby dalej się nie rozwinęło ;) Teraz jeść i tak już nic nie mogę,  tylko woda... a jutro rano na czczo... dlatego między innymi kasza wpadła na kolację, bo jest syta :) Na długoooo ;) 

      Nie poddajemy się, działamy, dalej :) Idziemy przed siebie, do przodu. Nawet jak upadniesz, podnieś się i idź dalej :) Bo warto :) Trzymam kciuki, powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

10 marca 2021 , Komentarze (24)

                Witajcie 

Dzisiejszy dzionek już bardziej pozytywny w porównaniu do poniedziałkowego ;) Od samego rana humor spoko i oby tak się utrzymywał hihihi. Po śniadanku standardowo chwila odpoczynku, zrobienie łóżka, chwila rozmowy z M i trening :) To samo co wczoraj tj. orbitrek 45 minut, twister 15 minut i hula hop 10 minut. 

       Orbitrek dziś minął raz dwa ;) Hula hop po 5 minut z każdej strony, inaczej niż wczoraj. Wczoraj było po 1 minucie z każdej strony i razem wyszło 10 minut. Dziś było po 5 minut z każdej strony i szczerze? Wolę krótsze dystanse hihi na obie strony. Bo kręcenie w jedną jest nudne :) Jutro może inną opcję wybiorę, zobaczymy. Ale fajnie się kręci. Jeśli chodzi o twister, to dziś używałam tylko linek. Także na twisterze ćwiczyłam, ręce, ramiona, klatkę piersiową :) Dostałam popalić, 15 minut z tymi gumami :) 70 minut zleciało raz dwa ;) 

    Posiłkowo dzień wyglądał tak : 

śniadanie: owsianka z kiwi i kremem a'la snicers 

II śniadanie: marchew i cukinia z piekarnika. Do cukinii dodałam mozzarellę i dodatkowo był domowy sos czosnkowy 

obiad: ziemniaki pieczone, paluszki rybne i surówka rarytasek :) 

przekąska: kawa cappuccino czekoladowa z syropem waniliowym ;) sernik, truskawki

kolacja: budyń z winogronem

        Łącznie wyszło 1718, nie jest źle ;) Powiem Wam, że II śniadanie było obłędne ;) Polecam marchewkę z piekarnika i cukinię z mozzarellą, niebo w gębie :) Będę częściej robiła takie warzywa z piekarnika. Tu nie była duża porcja, bo przygotowywałam już do obiadu :) Aaa jeśli chodzi o śniadanie, to oddaje ten krem a'la snicers, bo jednak mój żołądek go nie trawi :( Ale oddam bratu, On to spożytkuje ;) 

       Jesli chodzi o wodę, kolejny dzień wyzwania zaliczony czyli 73 :) Kroki zrobione ;) tzn minimum 10 tyś. Humor dopisuje, czego chcieć więcej ;) Co prawda waga stoi jak zaklęta, ale poczekam ;) Nigdzie się nie spieszę :) @ powoli znika, to i waga powinna ruszyć :) 

      Pamiętajcie, działamy, walczymy. Nie poddajemy się. Jak ktoś potrzebuje dodatkowej dawki motywacji, piszcie tutaj lub na insta joannaaskajagoda ;) Zapraszam :) 

    Powodzenia. Trzymam kciuki. Miłego wieczoru. Pozdrawiam ;) 

      

9 marca 2021 , Komentarze (37)

                   Witajcie 

       Kolejny dzionek dobiega końca ;) Dziś samopoczucie o wiele lepsze, chociaż głowa mnie ćmi...chyba od zimna. Ale póki co bez tabletki ;) i oby tak pozostało :) Rano wstałam w dobrym humorze, zjadłam śniadanko, chwilę odpoczęłam i zabrałam się za trening. Czyli orbitrek 45 minut, twister 15 minut i hula-hop 10 minut 

        Chciałam dziś nadgonić, że wczoraj nie było treningu... ale w sumie to nie ma sensu, żeby jednego dnia zrobić dwugodzinny trening, a następnego dnia się nie podnieść. Dlatego po prostu wróciłam do swoich treningów :) Ładnie wyszło 70 minut. Odkurzyłam hula hop, dosłownie :) Stało koło  orbitreka i było strasznie zakurzone :) I teraz pytanie do hulających. Po ile minut kręcicie? Czy kręcicie w obie strony czy tylko jedną? Ja kręciłam po 1 minucie w jedną stronę :) Ale następnym razem chyba będę inaczej robiła tzn po 5 minut w jedną stronę. Zobaczymy jak to wyjdzie.

      Posiłkowo dzień wygląda tak:

śniadanie: bułka pszenna z kiełkami brokuła, kurczakiem w galarecie, pomidorem i ogórkiem

II śniadanie: jabłko, winogrono,kiwi, truskawka, orzechy brazylijskie, orzechy nerkowca

obiad: sałatka czyli miks sałat, pomidor, ogórek świeży, ogórek korniszon, mozzarella, grzanki i majonez

przekąska: lody wiśniowo-śmietankowe

kolacja: domowy hot-dog z serem, prażoną cebulką i sos(ketchup, majonez) 

         Łącznie wyszło dziś 1754/2048   Ciężko mi  idzie jedzenie większej ilości kalorii... Powoli się uczę, zmieniam podejście. Waga od niedzieli taka sama tj.62,9  czyli 0,5 kg więcej od sobotniego ważenia. Ale nie przejmuję się tym. Do następnego ważenia jeszcze kilka dni, a poza tym okres trwa ;) Zresztą któraś z Was pisała że waga może iśc na początku w górę, bo zwiększam ilość kalorii... I tego się trzymam ;) Spadnie w swoim czasie :) Także bez spiny :) 

       Działamy, walczymy :) Nie poddajemy się ;) U mnie ten tydzień taki przeplatany będzie. Bo wczoraj zarejestrowałam się do lekarza ogólnego. Potrzebowałam skierowanie na badania, ponieważ pod koniec miesiąca idę do kardiologa i muszę mieć aktualne badania. Pierwszy raz idę do tego lekarza, bo mój stary zrezygnował i musiałam zmienić przychodnię. Także w piątek idę na pobranie krwi :) Więc nie wiem jak to będzie :) Bo muszę na czczo iść... później kilka spraw załatwić. Ale cóż.. Tak bywa ;) Oby tylko wyniki były ok :) 

      Mam nadzieję, że Wam również miło mija dzień :) Miłego wieczoru życzę. Powodzenia. Pozdrawiam ;) 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.