Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1110956
Komentarzy: 37451
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 29 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 66.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 maja 2020 , Komentarze (31)

                                                                Witajcie :D:)

  

           Dzionek ogólnie fajny, spokojny ale smutek mnie dopadł. Dziś M pojechała w trasę :(  zostałam sama z dziewczynami.... No ale jak mus to mus. Będzie dobrze, czas szybko zleci ;) A ja w tym czasie będę miała czas dla siebie ;) hehehe Bo jak On jest w domu, to wiecie...a to woła aby pomóc w garażu, a to  coś :) A teraz skupię się na swoich sprawach ;) hihihihi. 

          Posiłkowo ok zmieściłam się w limicie 1840 kcal. Bo zmniejszył mi się limit z 1857 na 1840. 

ŚNIADANIE: kanapki z gotowaną piersią z kurczaka, ogórek

II ŚNIADANIE: jabłko, banan i cukierki Wawela

OBIAD: tortilla a w niej sałata lodowa, ser i kurczak i łyżka sosu burgerowego

KOLACJA: serek wiejski z dżemem domowym i ziarnami słonecznika

          Łącznie 1536 kcal


                 Aktywność dziś też ładna, bo 60 minut 

-   10 minut rozgrzewka

-  10 minut uda i pośladki

-  30 minut orbitrek

-  10 minut rozciąganie 


               Póki co testuję nową opaskę, jedyne co mi przeszkadza ( ale wiedziałam o tym ) to, to że szybko bateria znika :(  Z tego co czytałam to trzyma do 5 dni... I tak właśnie chyba będzie, ale zobaczymy. Pełną relacje zdam pewnie na yt ale muszę ją trochę przetestować aby zdać relację :) Jeśli chodzi o dzisiejszą aktywność to tak średnio mi się chciało, bo trochę głowa mnie bolała, brzuch.... okres się zbliża... ale i nerwy przez wyjazd M. Mimo wszystko cieszę się,że dałam radę ćwiczyć godzinę :) Tabelka na nowo się zapełnia :) Super :) Jak mnie to kręci, nawet zapomniałam o wizycie u psychologa..... 

              To byłoby na tyle,zmykam zrobić rozpiskę jadłospisu na jutro i poczytać co u Was :) Pamiętajcie aby się nie poddawać.                                   

POZDRAWIAM :*:*

5 maja 2020 , Komentarze (30)

Witajcie 

            Kilka dni mnie nie było, co nie oznacza że zrezygnowałam-odpuściłam. Zatem mały skrót ;) 

                                                               SOBOTA 

             Dzień minął wspaniale, dosłownie :) Wieczorem zrobiliśmy grilla, atmosfera świetna. Zrobiliśmy sobie grilla na świeżym powietrzu,zaczęliśmy około 18 a skończyliśmy gruboo po 21 :) Zabawa przednia. W chwili kiedy to smakołyki się robiły, ja grałam z dziewczynami w piłkę :) tańczyłyśmy...Ubaw po pachy. Jedzenie o 21 przy lampce ;) heheh bo ciemno, a muzyka z radia samochodu :) Jak nie trudno się domyśleć, jak wróciliśmy do domu, zanim posprzątałam, to padłam. 

          Oczywiście sobota to dzień ważenia i mierzenia :) I jak ? Po tygodniu zanotowałam spadek 1,1 kg :) Niestety w cm słabo bo tylko -3 ( talia, brzuch na wysokości pępka i brzuch pod pępkiem) Mało, dużo ? Dla mnie w sam raz, bo coś drgnęło :) 

          Aktywność również była tzn.50 minut czyli rozgrzewka, orbitrek i rozciąganie. Jeśli chodzi o jedzenie wyglądało tak: 



ŚNIADANIE:  kanapki z ogórkiem kiszonym , jajko na twardo z majonezem i szczypiorkiem

II ŚNIADANIE: koktajl truskawkowy z nasionami chia plus muffina otrębowa ( domowej roboty)

OBIAD: ziemniaki, surówka rarytasek i pierś z kurczaka w rękawie z piekarnika

KOLACJA: kaszanka z cebulką, kiełbasa polska i kawałek karkówki plus 1 bułka, musztarda

                                                 NIEDZIELA 

            Niedziela hmmm jakaś taka leniwa, w 100% :) Chyba zmęczył mnie sobotni grill :) Heheh czas spędzony z dziewczynami popołudniu, grałyśmy w państwa i miasta :) Uwielbiam w to grać :) Tym razem do rubryki wpisałyśmy dodatkowo " tytuły książek" Wesoło było. Dzień bez aktywności,  bo to niedziela i odpoczywa moje ciało :) 

            Niedzielny jadłospis bez szału, bo byłam pełna po sobocie :( Ale co tam pokażę..... 


 ŚNIADANIE : płatki z mlekiem

OBIAD :  sałatka- sałata lodowa, oliwki, twaróg solankowy, ogórek, rzodkiewka, majonez i grzanki

KOLACJA: lód w wafelku i serek brzoskwiniowy

          Stanowczo za mało i nijak, ale czasami i tak bywa. 

                                                 PONIEDZIAŁEK

          To tydzień zaczęłam spokojnie, ale waga drgnęła w górę....Tak niestety posiłki nie o stałych porach, dały się we znaki :( Ale wracam, bo szkoda mi tego spadku z soboty. Fakt zbliża się okres i są ciągoty do wszystkiego :(  Ciągoty ciągotami ale trening sam się nie zrobił :) Zrobiłam 70 minut czyli 

10 minut rozgrzewki

15 minut primavera brzuch

35 minut orbitrek

10 minut rozciąganie 

          Wow dałam z siebie na nowy tydzień 110% siebie :) heheh Wieczorem już miałam odpocząć, ale M powiedział żebym się ubrała i jedziemy... Tak i pojechaliśmy po opaskę :) Nowe cacko Samsung Galaxy Fit :) Od dziś ją testuję ;) udało się za rozsądne pieniądze kupić od pewnej Pani z Bydgoszczy :) Daliśmy 180 zł a one chodzą po 300 a nawet 500 zł. Także uważam,że fajna transakcja :) Mam nadzieję,że się sprawdzi. 

           Niestety wczoraj nie robiłam fotek jedzenia, bo wszystko w biegu. 

ŚNIADANIE: kanapki z gotowaną piersią z fileta, rzodkiewka

II ŚNIADANIE: koktajl truskawkowy, ciasto drożdżowo-cynamonowe domowe ( brat robił) 

OBIAD : skrzydełka a,la KFC po mojemu ;) plus sos hamburgerowy

KOLACJA: budyń, winogrono i sok domowy wiśniowy

           Niestety w drodze zjadłam hot-doga :( był bleeee.....zjadłam połowę, a drugą młoda zjadła :) 

                                                    WTOREK

           Dziś będzie bez fotek, bo nie robiłam. Niestety dziś także wszystko w biegu :(  Stanowczo za mało kalorii zjadła :( Nawet chyba 1000 nie było. Chcę zapaść się pod ziemię, ale nie zrobię tego....Tylko po prostu jutro ruszę z kopyta. Plan menu na jutro gotowy. Nie załamuję się idę dalej przed siebie :) 

        Pamiętajcie aby się nie poddawać :) Walczymy dalej, do przodu. Trzymam kciuki

                                                   POZDRAWIAM 




1 maja 2020 , Komentarze (34)

Witajcie 

               Ja u Was mija dzionek ? U mnie spokojnie :) Bez szaleństw. Miał być grill na wieczór ale niestety deszcz pokrzyżował plany. No nic jutro jak pogoda dopisze to zrobimy.  Niedawno skończyłam grać z dziewczynami w państwa i miasta, ubaw po pachy :) Poranek spokojny, później śniadanie, chwilę odsapnęłam i zabrałam się za trening. Dziś zrobiłam 60 minutowy trening

                  10 minut rozgrzewka

                  10 minut boczki Primavera

                  30 minut orbitrek

                  10 minut rozciąganie               Wow było świetnie :) 

             

                Jeśli chodzi o dzisiejszy jadłospis, mieści się w limicie kalorii. Zjadłam w sumie 1562 kcal na limit 1857. Szczerze nie byłam jakoś głodna po obiedzie. Może też dlatego że nie myślę specjalnie w ciągu dnia o jedzeniu, to i mnie do niego nie ciągnie. 

         ŚNIADANIE:  chleb z twarogiem solankowym, rzodkiewką, ogórkiem

        II ŚNIADANIE: winogrono, jabłko, banan i orzechy włoskie

        OBIADziemniaki, jajko sadzone i korniszony, plus kisiel z łyżeczką bitej śmietany i migdałami

       KOLACJA: omlet z szynką, serem i oliwkami ( pycha) 


              Dziś nie wytrzymałam,zresztą tak jak wczoraj i weszłam na wagę....A tak z ciekawości i od wczoraj 300 gram mniej, na chwilę obecną wyszło 1,1 kg od soboty :) Ciekawe co jutro waga pokaże ;) Wow jak ja dawno nie widziałam takiego tygodniowego spadku. Baaaaa ja dawno nie widziałam spadku nawet 100 gram :) Więc to jest dla mnie coś wielkiego :) 

            Nowa tabelka aktywności już gotowa ;) Ciekawe czy będzie zapełniona w całości ;) Zobaczymy za 30 dni :) 

            Tak jak pisałam deszcz pokrzyżował plany z grillem, ale spokojnie jeśli jutro będzie ok, to zrobimy.Fajnie że popadało i to tak solidnie,że zapełniło nam beczkę :) na dworze rzecz jasna :) Zmieniło się też powietrze...to było bardzo potrzebne,ale to bardzooo. Jutro by mogło za dnia być ładnie a w nocy lać ;) 

              Walczymy dalej, nie poddajemy się :) Pamiętajcie nawet jak się potkniesz, stań, idź dalej przed siebie :) Efekty przyjdą :) Na wszystko potrzeba czas :) 

           

                                            POZDRAWIAM 

 

30 kwietnia 2020 , Komentarze (39)

Witajcie 

            Wraca energia u mnie :) Dosłownie :) Dziś od 5.30 na nogach, wow. Nie wiem jak to zrobiłam,ale wstałam bez problemu gdy tylko budzik zadzwonił. Zjedliśmy z M śniadanie, przygotowałam dziewczynom i My w drogę. Udało nam się zrobić zakupy, bez kolejek. Super. Załatwiliśmy też swoje sprawy i do domu. Ogarnęłam wypakowywanie zakupów i zabrałam się za obiad. Szybko poszło, bo część miałam z wczoraj ;) Całę szczęście bo inaczej bym złapała co popadnie :) 

           Dzisiejszy jadłospis: 

ŚNIADANIE: płatki kukurydziane z mlekiem

II ŚNIADANIE: banan

OBIAD: ziemniaki, młoda kapusta z bułką i kotlet ( z wczoraj) w sosie pieczarkowym

KOLACJA : sałaka ( sałata lodowa, ogórek, rzodkiewki, twaróg solankowy, grzanki i sos czosnkowy) 


              Z racji tego,że z rana pojechaliśmy na zakupy, to nie było jak zrobić trening. Dlatego po obiedzie odsapnęłam, odpoczęłam i zabrałam się za trening :) Dziś pykło 75 minut :)

                                                           10 minut rozgrzewka

                                                          10 minut primavera nogi

                                                          45 minut orbitrek

                                                         10 minut rozciąganie 

               Uważam,że jest dobrze :) Córka się śmiała ze mnie bo byłam calusieńka mokra:) Dosłownie :) A pas neoporowy mokry z każdej strony. Cieszę się,że dałam radę :) 

Łapcie mój uśmiech i energię :) 



               A tu małe podsumowanie treningowe 


                Niestety wagowo nie podsumuję bo szkoda słów :( Niestety!!! Podejrzewam coraz bardziej że to przez siemię lniane :(  Ale za to dziś waga znowu mniejsza o 100 gram od wczorajszej :) Pochwalę się,że od soboty schudłam już 0,8 kg ;) Także w sobotę chyba zaktualizuję pasek i będę zaczynała od nowa :( Zobaczymy w sobotę. Póki co spadki mnie cieszą. Grunt że nie rośnie.  Nie wiem może te spadki to odstawienie siemienia, a może po prostu liczenie kalorii ??? Nie mam pojęcia, ale się cieszę :) 

                No dobrze, to byłoby na tyle :) Trzymam za Was kciuki, nie poddawajcie się. Walczymy dalej :) 

                                                       Pozdrawiam 

29 kwietnia 2020 , Komentarze (49)

Witajcie

              Jak co dzień o tej samej  porze zaczęłam robić trening. Jednak ucho dawało się we znaki do tego stopnia,że odpuściłam. Położyłam się i płakałam :( Wyłam jak bóbr, dosłownie. To było z bezsilności.

              Niestety nie jest tak pozytywny dzień jak wczoraj. Wczoraj ucho jako tako ale dziś masakra..... Najpierw zrobiłam tym psikaczem z apteki, nic....później solą fizjologiczną i było gorzej, całkowicie ogłuchłam :(   Poczytałam,że można woda utlenioną. No to zrobiłam i jakby coś ruszyło. M widział,że się męczę bo czytałam z ruchu warg :( Dosłownie. I powiedział,że mi przeczyści strzykawką ( Mówił tak już w niedzielę jak mnie wzięło, ale ja uparta nie chciałam) Jak powiedział, tak zrobił. Z prawym uchem nie było tyle zabawy ale z lewym już tak. Jednak udało się mi pomóc na tyle, aby coś słyszała. Teraz mam wodę w uchu i czekam aż wyparuje :) 

          Jakoś udało mi się zrobić obiad, chwilę odpoczęłam...dłuższą chwilę. Poczułam się lepiej i pomyślałam.....Zrobię trening, spróbuję ile dam radę to dam. No i wiecie co??? Udało się zrobić 40 minut 

10 minut rozgrzewka

20 minut orbitrek

10 minut rozciąganie

Może nie ma większego szału, ale ucho na tyle pozwoliło. 

          

                    Jeśli chodzi o dzisiejsze menu wygląda tak

śniadanie: racuchy z jabłkami, cukrem pudrem i dżemem malinowym domowym

II śniadanie:  niestety wafelek ( byłam bezradna, załamana tym uchem :( :( Mój błąd !!!!

obiad: pieczone ziemniaki, pierś z kurczaka i mizeria

kolacja: płatki kukurydziane, serek brzoskwiniowy, winogrono


               Wszystko mieści się w limicie kalorii

Razem 1497 kcal     B. 51.5 g     Tł. 51 g         W. 207.6 g  

  limit  1857 kcal     B. 56-98 g    Tł. 52-62 g   W. 209-325 g 

         Tak na prawdę dziś nie mam ochoty nic jeść, zjadłam bo zjadłam aby chociaż te 3 posiłki były. Jedyny plus jest taki,że od 9 dni nie boli mnie głowa. Jejku jaka ulga :) 

       Nie będę Was dłużej zanudzała. Pamiętajcie aby się nie poddawać :) walczymy :) U mnie dziś znowu spadek ;) Aaaa bym zapomniała odstawiłam siemię lniane. Być może ono też miało wpływ na to że przybierałam na wadze, bo rano się nie mogłam wypróżnić. Także na chwilę obecną bez siemienia rano. Jeśli żołądek da o sobie znać wrócę do mojego rytuału. 

                                   Pozdrawiam 

28 kwietnia 2020 , Komentarze (53)

Witajcie 

             Nie poznaję sama siebie. Samopoczucie świetne, mimo tego ucha jest ok. Kupiłam w aptece do czyszczenia jakiegoś psikacza. Zobaczymy czy pomoże. Dziś z M mamy 8 rocznicę, ale nie planujemy nic specjalnego :) Posiedzimy wieczorem, coś obejrzymy...Dziś się śmiałam,że zamówił romantyczny obiad " pizzę " hihihi Miałam przygotowane do obiadu, ale pojechaliśmy do miasta, do apteki i tak jakoś zeszło....Stwierdziłam,że może zamówimy pizzę, tak na szybko, bo zanim bym zrobiła obiad, to byłoby późno. Nic się nie stało bo ten kawałek pizzy mieści się w limicie kalorii. 

           Dziś wyszło mi 70 minut treningu :) WOW 

10 minut rozgrzewka

10 minut Primavera ramiona

40 minut orbitrek

10 minut rozciąganie


              W szoku jestem hihihi. Powiem Wam,że ciężko mi było na orbitreku. Chciałam po 15 minutach zrezygnować, ale nie poddałam się. Zmieniałam moce w orbitreku i jakoś poszło. Jak zeszłam i zaczęłam się rozciągać, to nogi miałam jak z waty :) Ledwo do wanny weszłam, a dodam że wannę mamy wpuszczoną w podłogę. Prysznic był zbawienny :) Jak się ogarnęłam M zapytał czy jedziemy.... no i w drogę :) 

              Aaaa zapomniałam dodać,że dziś do ćwiczeń zaprosiłam pas neoporowy 


           To tylko kawałek tego pasa, ale mokry był na wylot z każdej strony. Zapomniałam jak to fajnie się z nim ćwiczy. A Wy macie takie coś? 

         Jeśli chodzi o dzisiejszy jadłospis wygląda tak 

śniadanie: kaszka manna z dżemem malinowym domowym i winogrono

II śniadanie: tapioka z truskawkami i orzechami nerkowca

obiad: pizza trójkąt, ale fotki brak

kolacja: grzanki czosnkowe z mozzarellą, parówkowa, musztarda, rzodkiewki 


             Zmieściłam się w limicie kalorii, tak jak wspomniałam wcześniej. Dziś wyszło

                 1834 kalorie    B. 57.1 g     Tł. 82.5 g     W. 212.2 g

(  limit     1857 kcal    B.56-93 g     Tł.52-62 g   W.209-325 g  ) 

            Trochę za dużo tłuszczu wyszło. I jeszcze jedno jakoś mozzarella mi nie podeszła z  piekarnika :( i nie zjadłam jej, także zjedzone mniej kalorii. Wody wypite może 1,25 ale łącznie będzie 1,5 litra płynów bo teraz kończę kawę orzechową. Miałam wypić energetyka, ale wybrałam kawkę. Mniejsze zło. 

                Dzień uważam za udany, pełen energii. AAA no i  bym zapomniała dodać :) Postanowiłam sobie, aby dziennie robić min.10 tys kroków. Jeszcze przed całym tym syfem udawało mi się, dużo chodziłam. Ale od wczoraj po prostu chodzę po domu, podwórku aby dobić do tych 10 tyś :) Jejku ale aż mnie nosi :) Jeśli chcecie łapcie moją energię :) Wystarczy jej dla Was :* :* Dzień na plus. Udało się zrobić limit kroków, zmieściłam się w limicie kalorii nic tylko się cieszyć, trening zrobiony i to jaki :) Oby ta dobra passa trwała :) Jeszcze dwa dni do końca miesiąca i robię, nową tabelkę aktywności ;) 

            Mam nadzieję,że u Was również pozytywnie :) Nie poddajemy się :) Walczymy, bo warto. Zróbcie to dla siebie :* POZDRAWIAM 

      PS. Zapomniałam dodać,że waga drgnęła ;) dziś mniej niż wczoraj i przedwczoraj :) Zobaczyłam światełko w tunelu :) :* 

27 kwietnia 2020 , Komentarze (37)

Witajcie 

             Zaczynamy nowy tydzień :) Ja zaczęłam go na 200% wow aż sama siebie nie poznaję. Już powoli Wam tłumaczę o co chodzi :) Dziś pobudka 6.40 :( wrr ale chciałam na spokojnie ogarnąć swoje i dziewczyn śniadanie. Wstałam  w dobrym humorze, pozytywnie nastawiona. 

           Śniadanko zjedzone,później rozmowy z M i zabrałam się za trening :) Tak jak ustaliłam, dziś zrobiłam  godzinny trening ( 10 minut rozgrzewka, 13 minut  Primavera -brzuch, 35 minut orbitrek, 2 minuty rozciąganie) WOW 60 minut.... Ledwo zeszłam z orbitreka hihihi aby się porozciągać na koniec :) Ale wiecie co ?? Byłam z siebie mega dumna i zadowolona


             Chyba było mi mało godzinnego treningu, bo popołudniu był marsz po podwórku :) hahah 20 minut 1.77 km :) Oj czułam kręgosłup po marszu.... 

           Po treningu zabrałam się za robienie drugiego śniadania tzn. zrobiłam muffiny z płatkami owsianymi, serkiem wiejskim, bananem i żurawiną mniammmmmmmmmm O rety jakie to było pyszne. Jak już Mojemu facetowi smakowało ( a On za takimi wynalazkami nie jest) to musiało być pyszne. Nawet był zdziwiony że dałam serek wiejski :) 

          Jak już zrobiłam moje pyszności, to chwilę odpoczęłam a później zabrałam się za obiad. Dziś były 3 a właściwie 4 obiady, bo każdy co innego :) Heheh trzeba było zjeść resztki ;) 

          Wszystko pięknie, wszystko ładnie ale nie słyszę :( Niestety na lewe ucho nic, a prawe piąte przez dziesiąte. Nie wiem czy mnie przewiało, czy patyczkiem sobie zatkałam. Nie mam pojęcia. Jutro może podjadę do apteki. Najważniejsze,że od 7 dni głowa nie boli. 

         Jeśli chodzi o dzisiejsze menu to na styk zmieściłam się w limicie. Limit mam 1857 kcal, a ja wciągnęłam 1854 kcal. No na styk 

śniadanie:  chleb z sałatą, mozzarellą, rzodkiewką i ogórkiem

II śniadanie: muffiny (RAJ W GĘBIE) , winogrono

obiad : ryż z jabłkiem, cynamonem i orzechami

kolacja: tortilla z serkiem delikate, rzodkiewka, ogórek, oliwki, cebulka prażona i kakao

           Jeśli chodzi o wodę, to ponad litr wypity. Widzę,że przejście na 4 posiłki z 5, to dobry pomysł, w moim przypadku. Głowa nie boli, przerwy mam co 3 godziny jest ok. Póki co liczę kalorie i podoba mi się to ;) Zobaczymy czy waga to pokaże lub cm :) 

  

                Pamiętajcie aby się nie poddawać. Dojdziemy do celu, damy radę :) Pamiętajcie aby robić to dla siebie :) Trzymam kciuki. POZDRAWIAM 

26 kwietnia 2020 , Komentarze (37)

Witajcie 

              Niedziela i zaraz będzie po niedzieli :) Zleciał ten dzień strasznie szybko, niby człowiek nie robił nic wielkiego....a czas zleciał. Wczoraj zanim zasnęłam układałam sobie plan...plan zmian.. W sumie ten plan już gdzieś tam iskrzył w mojej głowie od dwóch dni. Ale to wczorajsze ważenie spowodowało,że trzeba ten plan wdrożyć. 

              Już od tygodnia zapisuję godziny posiłków tzn. w sumie staram się jeść  o tych samych porach. Śniadanie godz.8, drugie śniadanie godz. 11, obiad godz. 14 i kolacja godz.17. Takich godzin pilnuję od tygodnia, udaje się.   

             Postanowiłam zrezygnować ze słodkiego-kupnego. Oj będzie ciężko...a nawet bardzo,ale jeśli będę miała na coś ochotę to upiekę sama ( mniejsze zło?!).

             Chciałabym robić godzinne treningi, nie wiem jak to wyjdzie w praktyce. Jutro będzie pierwszy trening i zobaczymy. Ułożyłam sobie pewien plan jeśli chodzi o treningi. Dalej planuję ćwiczyć 6 dni w tygodniu, ale ułożyłam sobie jaki trening jakiego dnia.Ściślej rzecz ujmując np. w poniedziałek będzie trening na brzuch plus orbitrek, wtorek ramiona plus orbitrek. Znalazłam na yt  treningi i zwykle są krótkie, ale jak dołożę do tego orbitreka, to powinnam się w tej godzinie zmieścić. Wszystko w sumie wyjdzie jutro, przetestuję, sprawdzę jak to wyjdzie i czy dam radę.

            Dalej zostaję przy planowaniu posiłków dzien do przodu. To mi pomaga nie sięgać, po cokolwiek z lodówki czy szafki. 

           Dochodzi od dziś jeszcze jedno, a mianowicie liczenie kalorii. Nie wiem tez jak długo będę w tym trwała, ale w sumie teraz mam na to czas, bo jestem w domu. Także zobaczymy jak to wyjdzie.

               Dzisiejszy dzien bez treningu :) na luzie :) Regenerowałam się :) Odpoczywałam :) Dziś zrobiliśmy sobie grilla i zjedliśmy na dworze. Ustawiłam z M stół, położyłam obrus było świątecznie ale swojsko-domowo :)Miło spędzony czas na świeżym powietrzu we czwórkę.  Powiem Wam,że się uśmialiśmy bo blisko grilla podbiegł wielki zając, a w na polu stała sarna :) Bardzo blisko jedno i drugie zwierzę. To są uroki mieszkania na wsi i podziwiania przyrody, zwierząt z bliska :)                   

              Jeśli chodzi o dzisiejszy jadłospis, wygląda tak 

śniadanie: owsianka z winogronem i migdałami

II śniadanie: koktajl truskawkowy i chrupki kukurydziane

obiad: ziemniaki, bitki i czerwona kapusta

kolacja: grill :) kiełbaska i kaszanka z cebulką, której na zdjęciu brak, do tego chleb i musztarda

Podliczone kalorie wyniosły 1610 przy limicie 1857. Także uważam,że nie jest źle. 

                

                         

                    Mam nadzieję,że wam dzionek minął równie dobrze. Z niecierpliwością czekam na deszcz, ale nie zanosi się :(  

                    Walczymy dalej, nie poddajemy się :) POZDRAWIAM SERDECZNIE :) 

25 kwietnia 2020 , Komentarze (50)

Witajcie :):D:):D

              Nie jest to dla mnie łaskawy dzień, załamałam się. Ci którzy mnie dłużej czytają, wiedzą że sobota to u mnie dzień ważenia i mierzenia. No i co ?! I lipa !!! Tzn waga 0,6 kg w górę a cm stoją. Fakt cały tydzień czułam się nabrzmiała. Nie wiem o co chodzi... Czy o to,że na wieczór też piłam wodę? Czy organizm przyjął za dużo płynów i nie dążył się jej pozbyć? Choinka nie wiem. 

           Wiem o tym,że jak się ćwiczy to większym miernikiem jest miara, a nie waga. Jednak trochę się zasmuciłam. Nie, nie poddam się. Po prostu będę musiała wprowadzić zmiany. Tylko co i jak ?! Może zamiast 5 posiłków zrobię 4 ? Może będę piła tylko do którejś godziny, może zrezygnuję ze słodyczy kupnych? Nie wiem :( Może organizm po okresie potrzebuję wrócić do siebie ? Zobaczę co będzie za tydzień. 

               Hmmm tak się wkurzyłam,że pomyślałam sobie..po co ćwiczę, po co notuję posiłki, po co jadam o tych samych porach ???? Skoro nie ma efektów??? No i przemknęła mi przez głowę myśl "NIE BĘDĘ DZIŚ ĆWICZYŁA, W NOSIE MAM TRENING" Dosłownie !!! A później wiecie co zrobiłam ????? Wskoczyłam na orbitreka i co ??? Patrzcie sami 

                 Udało się pyknąć  40 minut :) Jestem dumna,że się nie poddałam :) Dzielnie walczyłam, a lekko nie było. W czasie tych 40 minut, rezygnowałam chyba ze 4 razy czyli średnio co 10 minut :(   Wytrwałam, dałam radę :) 

                   Dzisiejszy jadłospis

śniadanie: 2 kromki chleba z wędliną, sałatą, pomidorem, rzodkiewką 

II śniadanie:  zmiksowany serek wiejski z truskawkami i migdałami

obiad: zupa z botwinki i kromka chleba

kolacja: 2 kromki chleba z rzodkiewką, parówkowa, musztarda


             Jeśli chodzi o płyny to 1,250  z czego litr to woda :(  Muszę spokojniej pić wodę, bo napychałam się nią, jakby to absurdalnie nie brzmiało :( Muszę nauczyć się PIĆ :) 

            Samopoczucie ok, bo bez bólu głowy :) Plany na wieczór ?! Są :) Będę planowała zaraz menu na jutro i plan zmian. Jeśli macie dla mnie jakieś rady, chętnie poczytam :) 

                   Trzymajcie się, nie poddawajcie :) Walczymy, idziemy do celu :)

                                      POZDRAWIAM    :*

24 kwietnia 2020 , Komentarze (22)

Witajcie 

            Zaczynamy weekend.... tzn u nas w sumie każdy dzień jak weekend :( człowiek nawet tego nie czuje. Dziś miałam w planach wstać po 5 aby o 6 jechać z M na zakupy. Niestety przestawiłam budzik na godzinę 5.40 a w rezultacie wstałam po 6. Po śniadaniu zabraliśmy się na zakupy. Udało się wszystko kupić i szybko poszło. Nawet zahaczyłam o aptekę, w końcu... Bo już nie miałam tabletek, a przy okazji kupiłam coś na migrenę. Obym za szybko nie musiała sprawdzać czy działa. 

             Dzień mi strasznie szybko minął, a nie robiłam nic spektakularnego. Przed południem zrobiłam trening czyli 30 minut, w treningu brały udział ciężarki i krzesło i butelka wody


              Po treningu zabrałam się za obiad. Biegając kuchnia-salon słuchałam co mówią na konferencji. No i do 24 maja szkoły zamknięte... Można się było tego spodziewać, ja to nawet nie wierzę,że wrócą do końca roku. A Wy jak uważacie? 

              Jeśli chodzi o dzisiejszy jadłospis, wygląda tak 


              A co na tapecie?

śniadanie: płatki z mlekiem ( miało być na szybko )

II śniadanie: banan

obiad: ziemniaki, paluszki rybne, surówka rarytasek

deser: lód

kolacja : 2 kromki chleba z sałatą i rzodkiewką, parówka, musztarda

            Z płynami niestety dziś kiepsko, a było tak dobrze... Po prostu jakoś nie mam pragnienia, czuję się pełna. Nie chcę napychać się, bo tak trzeba, bo trzeba wypić tyle czy tyle litrów w ciągu dnia. Chcę słuchać organizmu. Teraz piję ciepłą herbatę owocową, a wody wypiłam litr. Więc łącznie wyjdzie jakieś półtora litra.Nie załamuję się :) 

           Ogólne samopoczucie dnia dzisiejszego ok :) Może gdyby nie było mi zimno hihihi. Ale jest dobrze, humor dopisuje, głowa nie boli.  Tabelka z aktywnością się zapełnia :) Ale jutro nie oczekuję spadków, może dlatego że właśnie czuję się nabrzmiała. Nie wiem czemu?!

           Pamiętajcie aby się nie poddawać :) Walczymy :) Działamy :) 

                                      POZDRAWIAM SERDECZNIE 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.