Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1111057
Komentarzy: 37452
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 29 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 66.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 maja 2020 , Komentarze (36)

                                     Witajcie :D


                 No i zaraz środa dobiegnie końca....ale te dni zapierniczają, co!? Strasznie :) A mnie naszła taka refleksja, ile to  dni już zmarnowałam..... Bo od 9 marca siedzimy już w domu... ile to dni zmarnowanych.... Ile to już można było schudnąć.... Pytań, gdyba nie ma końca, ale nie poddaję się i walczę dalej. Dziś szklana pokazała spadek ;) 65,6 kg czyli 100 gram od soboty. No tak po drodze były potknięcia ;) A bo weekend był ;)  jest szansa,że w sobotę zmienię wagę na pasku ;) 

                Wiecie co, niby jest ok bo walczę dalej. Ale jakiś niedosyt pozostaje, bo przecież od marca mogłam bardziej się wziąć za siebie. No nic nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem ;) Ważne że walczę teraz, nie poddaję się. Dzielnie ćwiczę :) Noooo dziś pykło 56 minut na powietrzu, ale ogólnie opaska zliczyła dobre 3 godziny aktywności :) 



            To aktywność zliczona na dworze, podczas prac na podwórku :) Pogoda pozwoliła, na małe porządki. Jednak za dużo nie zrobiłam, bo M dziś w trasę pojechał i musiałam Mu co nieco przygotować  do jedzenia na drogę.  Ale to co najważniejsze, to dziś skończyłam. Jeszcze jakieś małe prace zostały, ale to już jak M wróci ;) Ja może jutro pójdę powyrywać zielsko, które urosło wokół tui :) 

           Posiłkowo dziś mizernie...mało, zdecydowanie za mało kalorii..... Ale tak wyszło, a  na siłę jadła nie będę. Dziś zjedzone 1076 kcal na 1837   :( 

           śniadanie : płatki cynamonowe z mlekiem 

          obiad : pizza calzone  z kurczakiem barbecue ( produkt z Biedronki), napój aloesowy

          kolacja : serek wiejski, ogórek korniszon, oliwki z pastą paprykową i grzanki czosnkowe


             Zaraz zabieram się za ułożenie jadłospisu na jutro.  Mam z tym ostatnio małe problemy.... bo na nic nie mam ochoty i dlatego ciężko mi ułożyć jadłospis. Ale dam radę :) Może podpatrzę Wasze posiłki :) 

           M pojechał w trasę, to ja będę miała czas dla siebie. Mam do nagrania zaległe filmiki na yt, tym się zajmę. Zapraszam Was na filmik w którym to pokazuję zamówioną przeze mnie lampę z lupą ;) oraz polecam rewelacyjną sól do kąpieli ;) 

https://www.youtube.com/watch?v=5DgigiPeUZs&t=33s        Jeśli ktoś zajrzy, zostawcie komentarz i dajcie znać ,że jesteście z Vitalii ;) Będzie mi bardzo miło :) 

          Dobrze, czas zobaczyć co u Was ;) Pamiętajcie aby się nie poddawać :) Walczymy dalej :) Pozdrawiam :)   :)   :) 

19 maja 2020 , Komentarze (26)

Witajcie 

              

                 Dziś nie będę się rozpisywała :) Zdam krótką relację z dnia dzisiejszego. Jeśli chodzi o posiłki:

śniadanie:  owsianka z daktylami i płatkami migdałowymi

II śniadanie: grapefruit, morela

obiad: tortilla z miksem sałat, serem i kurczakiem oraz sosem czosnkowym domowej roboty

kolacja : lód w wafelku ( miałam ochotę, ale w sumie nawet nie byłam głodna po obiedzie) teraz dopijam jeszcze kawkę orzechową

            Łącznie 1460 kcal na 1837 


           Miałam się zabrać za dokończenie prac na podwórku, ale pogoda na to nie pozwoliła, bo padało. Raz lało, raz kropiło.....Uznałam więc, że to nie mój dzień na prace na świeżym powietrzu. Dlatego wzięłam się za trening w domu :) 70 minut a w tym 

-   10 minut rozgrzewka

-   15 minut trening ramion z ciężarkami 

-   35 minut orbitrek 

-  10 minut rozciąganie 


               Myślę,że nie jest najgorzej. Na początku nie chciało mi się ćwiczyć  w domu, ale nosiło mnie i stwierdziłam.....O nieeee najpierw trening, zrobienie limitu kroków a później lenistwo :) hahaha udało się zrobić trening, do tego limit kroków zrobiony. Jestem zadowolona z dnia dzisiejszego :) 

                A Wam jak mija dzionek :) Mam nadzieję,że dobrze i macie energię :) 

Trzymam kciuki, walczymy, nie poddajemy się :) Pozdrawiam cieplutko 

18 maja 2020 , Komentarze (40)

                                                Witajcie 



                Nowy dzień, nowy tydzień a jak zaczęty?! Hmmm chyba dobrze, bo pracowicie. Rano śniadanko ( kanapki z mozzarellą, pomidorem i szczypiorkiem)   Później zabrałam się za robotę na podwórku ;) W międzyczasie wciągnęłam II śniadanie ( serek straciatella) wiem,może mało dietetyczne ale zmieściło się w limicie ;) Po zjedzeniu serka poszłam dalej robić swoje. Długo nie zrobiłam bo zaczęło padać. Powrót do domu i chwila dla mnie. Spakowałam paczuszkę dla koleżanki a córka zrobiła kartkę imieninową :) Skorzystałam z okazji że M jechał po przesyłkę i zabrałam się z Nim. Przy okazji zahaczyłam o pocztę. 

           Jak przyjechaliśmy zjadłam obiad ( leniwe od mamy ;) Odsapnęłam troszkę i wróciłam do pracy na podwórku. Pogoda była ok tzn nie padało :) Zwiozłam chyba 5 taczek i zaczęło padać... Ale tak porządnie i wróciłam do domu. Także na dziś spokój. Wybiła godzina 17 i zrobiłam sobie kolację - sałatkę ( miks sałat, ogórek korniszon, pieczarka marynowana, mozzarella, grzanki czosnkowe, sos koperkowy) 

            Posiłkowo zmieściłam się w limicie kalorycznym zjadłam 1535 kcal na 1837. Jeśli chodzi o trening :) to w domku był orbitrek a na dworze chód i inny trening czyli przysiady, rzucanie drewna wkładanie na taczkę..... Opaska zliczyła łącznie 1 godzinę i 75 minut treningu :) 


               Podoba mi się ta opaska, co prawda jeszcze się uczę i sprawdzam co potrafi ;) hehehe  Wykrywa treningi, super. Także chyba nie jest to najgorszy początek tygodnia :) 

             Mam nadzieję,że u Was tydzień również dobrze się zaczął. Trzymam za Was kciuki, pamiętajcie aby się nie poddawać. U mnie po weekendzie waga lekko w górę, ale to dlatego że nie pilnowałam godzin posiłków. No i mało, bardzo mało płynów :( Ale walczę dalej :) Idę do przodu.

           Tak mi się przypomniało o programie w tv pt: historia wielkiej wagi. Oglądałam cały tydzień i powiem Wam,że jestem w szoku..... Nie wiem jak można doprowadzić się do wagi np 250 kg :(    Być może ludzie mają traumy i jedząc odreagowują :( Przykro to jest, bo dużo osób ma rodziny, dzieci.... i nawet dla niech nie chce zmienić w sobie nic :( Poddają się.  Ja najwięcej ważyłam 70 kg i to było zaraz po porodzie. Czułam się okropnie :(   A tu ludzie ważą 250-320 kg :(    Tak sobie policzyłam to Nasza czwórka w domu razem waży jakieś 230 kg ......ale to razem  a tu jedna osoba.  Oglądam ten program, ale nie po to aby się śmiać,że ludzie sobie nie radzą.....ale aby zobaczyć co mnie czeka jeśli nie zadbam o siebie.... A Wy oglądaliście kiedyś ten program ? 


             Cudownego tygodnia Kochani :* Pozdrawiam 


17 maja 2020 , Komentarze (22)

Witajcie 

             

          Niedziela upływa spokojnie, na relaksie :) Dosłownie. Chociaż aż mnie nosiło, aby dziś znowu powalczyć z drewnem. Ale nie, nie....przecież dziś niedziela i trzeba odpocząć. Tak też staram się robić cały dzień. 

         Niestety wczoraj na wieczór czułam się źle a nawet bardzo źle. Musiałam wziąć Nimesil  bo nie byłam w stanie się przekręcać z boku na bok. Do tego zaszkodził mi śledź tzw moskalik. Zjadłam wczoraj na śniadanie i czułam go cały dzień. No i nocka była ni to na siedząco ni to na leżąco :(  Dzięki proszkom troszkę bardziej mogę się ruszać.. Obym jutro była w stanie funkcjonować. 

         Jeśli chodzi o dzisiejsze menu wygląda tak 

śniadanie: chleb z szynką i rzodkiewką oraz napój aloesowy

II śniadanie: lód kaktus 

obiad: ziemniaki, żeberko z piekarnika i surówka raytasek

kolacja: płatki cynamonowe z mlekiem i żurawiną


              Zamiast loda wstawiłam fotkę konwalii :) Jeśli chodzi o zdjęcie obiadu, wygląda jakby dużo było mięsa...Ale po odjęciu kości wyszło niewiele :) A na fotce oczywiście mięcho z kością :) Szczerze to nawet nie mam ochoty jeść. Zjadłam 1400 kcal na 1837 możliwych. Bo gdy schudłam kolejne 300 gram to kaloryka się zmniejszyła. 

             Cały czas pilnuję liczenia kalorii tzn staram się. Menu na jutro ułożone. Mało nadal piję, ale nie będę się zmuszała. Fakt zimno nie zachęca do picia wody. 

             Z przyjemnych spraw to zamówiłam na Dzień Mamy lampę kosmetyczną z lupą. Mama zajmuje się rękodzielnictwem, ma swoje latka więc się przyda. Jak Jej o takiej lampie wspomniałam to oczka się zaświeciły, więc prezent będzie trafiony. Szperam jeszcze na Alieexpress ale nic mi w oko nie wpadło.Już kilka zamówień mam,a le termin dostawy na chwilę obecną to 84 dni :D hahah. Cały czas szukam też igieł bezniklowych dla mamy. To takie dla alergików i nigdzie nie ma :( 

            Czas dalej się relaksować ;) A Wam jak mija niedziela ? Jak pogoda? My planowaliśmy dziś grilla ale deszcz był szybszy hahaha. 

                 Trzymajcie się, walczcie, bo warto.                   Pozdrawiam 

16 maja 2020 , Komentarze (22)

Witajcie 

       

                 Nie było mnie kilka dni, ale to nie oznacza że się poddałam. Walczę dzielnie.... Zacznę od czwartku. Niestety wstałam z bólem głowy i od rana tabletka. Dzień mijał spokojnie...Udało się zrobić trening 60 minut ( rozgrzewka, trening nóg, orbitrek i rozciąganie ) Ale to nie wszystko bo jeszcze godzinę przerzucałam drewno. Tzn najpierw wrzucałam na taczkę a później z taczki do piwnicy. Dostałam w kość...Łącznie spaliłam 1084 kalorie, przeszłam 13.72 km :)  a to daje 21119 kroków :)  Ale dzień zakończyłam pozytywnie

                  Piątek od samego rana aktywnie. Wstałam w dobrym humorze i zabraliśmy się po śniadaniu z M do roboty. Znowu to samo co w czwartek. Tyle,że zajęło to łącznie 4 godziny....To był mój trening, spalone 864 kalorie i przedreptane 15,88 km co daje 21327 kroków :) Dzień zakończony pozytywnie, ale z bólem kręgosłupa ;) 

               Sobota ;) Dzień zaczęłam od ważenia.... Waga pokazała 65,7 kg :) WOW spadek co prawa od poprzedniego ważenia 300 gram ;) ale jest mniej niż 66 kg :) To daje mi  kopa do dalszej walki. Zrobiłam też sobie zdjęcie tzn zdjęcie sylwetki. Robiłam też miesiąc temu i już widzę różnicę ;) Za miesiąc znowu zrobię i może wtedy Wam pokażę . 

               Po śniadaniu chwilę odsapnęłam i wzięliśmy się z M znowu do pracy, to samo co w czwartek i piątek ;) Ta sama robota. Trening zaliczony godzina i 15 minut . Tyle zajęło mi ładowanie drewna, wożenie wyrzucanie.... Ale mam już łącznie 185 minut aktywności... i spalone 1261 kalorie z samej aktywności. Dzisiejszy dystans to na chwilę obecną 10,75 km co daje 14695 kroków ;) Wow :)  Dziś już nie obejdzie się bez proszków :( Nimesil pójdzie w ruch... bo dzisiejszej nocy ledwo się byłam stanie przerzucić na drugi bok. Kręgosłup czuł wszystko...Zresztą każdy cm ciała czuł moją aktywność. Na 13 byliśmy zaproszeni na obiad do rodziców -tak przy okazji bo tata ma urodziny.Pojechaliśmy chwilę posiedzieliśmy i do domu..... Gdy wróciliśmy to daje do pracy.... Rąk nie czuję.... dupko mnie całe boli ;) Ale cieszę się, bo udało nam się zrobić kawał dobrej roboty. Co prawda jeszcze sporo do zrobienia,...ale już mam wizję ogródka :) Najgorsze już za nami..... Jutro odpoczynek a od poniedziałku znowu do pracy. Może w poniedziałek będzie już koniec, albo we wtorek. Zobaczymy czy pogoda nie pokrzyżuje planów. 

                Samopoczucie mimo bólu super. Cieszę się,że tyle zrobiliśmy. Teraz siedzę sobie z kawką i czekam na jakiś wieczorny seans z M ;) Może będzie coś ciekawego w tv ;) 

                Mam nadzieję,że dalej walczycie i się nie poddajecie. Mam zaległości w pamiętnikach ale wieczorem jak wchodziłam do domu to nie miałam nawet ochoty odpalać laptopa.... Marzyłam tylko o łóżku ;) 

             Spokojnego wieczoru i cudownej niedzieli :) Pozdrawiam 

13 maja 2020 , Komentarze (26)

 Witajcie 

       

                Dzień jak co dzień... Jakoś zaczynam się robić senna, ale to po lekach... Dobrze,że dopiero popołudniu je wzięłam bo inaczej cały dzień bym spała. Zanim dziewczyny podniosły mi ciśnienie, to wszystko było ok. Śniadanie, trening... 70 minut

- 10 minut rozgrzewka

- 10 minut trening ud

- 40 minut orbitrek 

- 10 minut rozciąganie 

                                             Kolejny treningowy dzień na +   

          Jeśli chodzi o dzisiejsze  posiłki 

śniadanie ( tosty z serem camembert + dżem domowy )

II śniadanie ( jabłko, delicje ) 

obiad ( ziemniaki, filet, brokuł )

kolacja ( serek wiejski, dżem domowy i słonecznik ) 


              Dziś stanowczo za mało zjadłam, bo tylko 1342 kcal, na 1840.... Kompletnie brak apetytu... Dosłownie brak apetytu... 

           Im dłużej siedzę przed laptopem, to bardziej chce mi się spać... pewnie zaraz się położę, a to dopiero godzina 19 :)  Odnośnie wczorajszego wpisu... Owszem córka M szuka atencji..... tylko tata tego tak nie odbiera i tego nie widzi... Ja nie chcę walczyć, tłumaczyć Mu... Bo to jak walka z wiatrakami. Skoro dziecko mówi,że chciałaby aby poświęcał więcej czasu... a On mówi... że możemy się zamienić, ona pójdzie do pracy a on do szkoły...To nie jest metoda... nie tędy droga :(       Ja robię dalej swoje, dbam jak dbałam, pilnuję jak pilnowałam...a jak to się zakończy....  zobaczymy... Koniec tematu. 

          Pozdrawiam 

12 maja 2020 , Komentarze (46)

Witajcie :)

     

                    Nie jest to zdecydowanie mój dzień.  Rano było jeszcze ok, chociaż już wtedy wisiały czarne chmury.... w domu... Ale dobra najpierw przyjemne sprawy. Zrobiłam trening ;) 


                 Łącznie 70 minut czyli

10 minut rozgrzewka

10 minut ramiona Mel B

40 minut orbitrek

10 minut rozciąganie

               Był ogień szczególnie gdy zaczęłam ramiona z Mel B..... Kto jeszcze nie zna tego treningu, to zapraszam ;) Daje popalić.... niby 10 minut, ale ogień niesamowity. Ja do tego ćwiczenia wzięłam ciężarki kilogramowe....a Mel B miała butelki, ktoś inny puszki.... Można użyć czego się chce, lub nic ;) Ale uwierzcie....ramiona trzęsły się jak diabli. Były momenty,że myślałam,że upuszczę sobie  na nogi ciężarki. Dałam radę, dałam radę !! 

            Tak jak treningów staram się trzymać, jednego dnia dana partia ciała, tak jedzenie..... Niestety dziś poległam :(    Rano było ok.... drugie śniadanie było ok. Jednak później było tylko gorzej. Niestety ktoś się do tego przyczynił... M podniósł mi ciśnienie i to bardzo. Niestety boli mnie to,że On robi krzywdę dziecku.... bo jak to inaczej nazwać?! To On mówi,kiedy śmierdzi. To On podchodzi i wącha dziecko.....To On przypomina o tym czy ma np. podpaski, pastę do zębów, szampon... Ja staram się uczyć samodzielności i tego aby umiała sobie poradzić w przyszłości....a On robi wszystko za nią. Dosłownie.... To On mówi,że ma brudne ubranie, to On mówi,że ma dziury.... Dziewczynka-nastolatka lat 13.....a nie widzi brudu, dziury.... Nie dba o higienę....przez 3 tygodnie nie myła zębów, bo skończyła się pasta i nie pamiętała aby zapisać na kartkę z zakupami :(    Ratunku.... poradźcie mi co mam zrobić, jak Mu wytłumaczyć że robi źle...... Przecież całe życie nie będzie jej prowadził za rękę. Nie to,żebym jakoś chwaliła swoją córkę, bo też ma za uszami.... Ale dba o higienę, sprawdza przed założeniem ubranie czy jest brudne czy jest dziurawe.... Jak zaczyna się jakiś produkt-kosmetyk kończyć komunikuje.... Przecież dziewczynki w tym wieku mają swoje obowiązki.... pasje.... a tu dupa. Nie ma w sobie empatii....ma wywalone na wszystko.... kłamie tak,że uszy więdną. Dwa miesiące temu została przyłapana na instagramie... Co tam wypisywała, to jak M zobaczył... Myślałam że zejdzie na zawał.... Szkoda tylko że nikt mnie nie słuchał, jak mówiłam,że z córką coś się dzieje.... To cała rodzina uważała,że tylko się czepiam... A teraz M przyznał mi rację....Szkoda,że dopiero teraz....bo teraz to za późno. 

            Dobra  bo to nie portal do narzekania....i smutasów... Także takim oto sposobem zjadłam więcej niż powinnam. Jutro będzie lepszy dzień, bo zaraz zabieram się za spisanie jadłospisu. Aby nie było niespodzianek.... i aby nie jeść byle czego pod wpływem emocji.. Bo dziś tak było. Wczoraj byłam jakoś zmęczona i nie zaplanowałam menu, więc dziś jadłam co wpadło w ręce. 

         Aaaaaa odnośnie dnia wczorajszego to też był trening 70 minut 

----   30 minut trening brzucha w tym treningu była rozgrzewka

----   30 minut orbitrek

----   10 minut rozciąganie

           Tabelka ładnie się zapełnia ;) @ jeszcze nie odpuszcza... Ajjj   ale nie poddaje się, idę dalej przed siebie, walczę :) Wy też pamiętajcie aby się nie poddawać,nawet jak się po drodze pogubicie ;) WALCZYMY          POWODZENIA          POZDRAWIAM 

              

9 maja 2020 , Komentarze (36)

                                  Witajcie 

            Wczoraj był gorszy dzień, ale dziś wyszło słońce ;) Wstałam po 8 zakręcona, ale w dobrym humorze. Śniadanie później jakieś porządki i jak odsapnęłam to trening zrobiłam. Może nie ma szału, ale @ na całego i tyle tylko dałam radę zrobić. Czyli dziś 35 minut za mną a dokładnie

- 10 minut rozgrzewki

- 15 minut trening całego ciała

- 10 minut rozciąganie

             Mało czy dużo.... dla mnie w sam raz. Jutro wolny dzień od treningu i będę się regenerowała. W poniedziałek może będzie już normalny trening o ile siły pozwolą. Nie chciałam dziś szaleć aby ból głowy się bardziej nie rozwinął. Na szczęście obyło się bez tabletki ;) Jeszcze zaraz sobie jakąś kawkę lekką zrobię, orzechową ;) 

           Nawet taka niewielka ilość treningu dała mi kopa i energię :) Jeśli chodzi o jadłospis, przedstawia się tak

śniadanie:  tosty z serem camembert i dżemem malinowym domowym

II śniadanie: jabłko, orzechy

obiad: naleśniki z twarogiem i dżemem malinowym

kolacja: sałatka ( sałata lodowa, pomidor, ogórek, pieczarka marynowana, grzanki, mozzarella) Nie zjadłam wszystkiego co będzie pokazane. Nie miałam ochoty a na siłę jeść  nie chciałam.


             Dzień uważam za udany :)mam nadzieję,że u Was sobota także miło mija.Aaaa bym zapomniała dzis dzień ważenia i waga wzrosła tylko o 200 gram ale mam @ także tym się nie przejmuję, za tydzień będzie lepiej. 

              Trzymam za Was kciuki, pamiętajcie że po burzy wychodzi słońce ;) Buziaki 

8 maja 2020 , Komentarze (33)

Witajcie

         

                  Dziś wpis na szybko, nie  będę się rozpisywała,ponieważ nie ma o czym :( Już wczoraj wieczorem czułam się kiepsko....Coś tak czułam że @ się zbliża... Ale mówię, to jeszcze tydzień... Rano zaproponowałam mamie, abyśmy pojechały na cmentarz. Nie była u rodziców dwa miesiące.. Bo cała ta sytuacja i w ogóle. A dziś jeszcze Stanisławy... więc pojechałyśmy. To był niezły trening.....wyrywanie ręcznie zielska.... dwie godziny... Dało mi w kość. Oj bardzo dało mi to w kość. 

              Czuję się przeorana... dosłownie. No ale nic dziwnego @ przyszła tydzień przed czasem :(  Na szczęście dopiero po powrocie z cmentarza.  Chyba wysiłek i nerwy zrobiły swoje. Sama nie wiem. Po ogarnięciu grobów, zabrałam mamę do siebie. Zrobiłyśmy obiad i posiedziałyśmy, pogadałyśmy....i przed 17 zawiozłam Ją do domu. Był to mimo wszystko cudownie spędzony czas.... Bo My od dwóch miesięcy nie usiadłyśmy razem, nie napiłyśmy się kawy... A dziś???!!! Dziś to był cudowny dzień, mimo mojego gorszego samopoczucia. 

            Nie będzie dziś fotek jedzenia, bo zwyczajnie zjadłam jak wróbelek :( I nie robiłam zdjęć.Nie będzie relacji z treningu.... bo jedyny jaki był zrobiony to ten na cmentarzu :( Jak odwiozłam mamę, to się położyłam....bo głowa zaczynała mnie boleć... Więc nie ryzykowałam. 

            No i takim oto cudem cały dzień na NIE. Ale nie poddaję się, jutro będzie dobry dzień. Chociaż nie pod względem ważenia i mierzenia, bo @ w toku :) Dlatego nawet nie wejdę na szklaną ;) Aby ból głowy nie wrócił hihihihi

          Wam życzę cudownego weekendu, spadków i dużo uśmiechu. 

                                                 POZDRAWIAM :) 

7 maja 2020 , Komentarze (27)

                                                                 Witajcie ;):);)

                 Dopiero co był poniedziałek a tu już czwartek. Szok, zdecydowanie za szybko dni mijają. Dziś od rana dobry humor ;) Po śniadaniu musiałam pojechać do miasta do paczkomatu. Załatwiłam szybko sprawę i wróciłam do domu. Zabrałam się za trening ;) Dziś zrobiłam 60 minut. 

                                 10 minut rozgrzewka

                                10 minut Mel B trening nóg

                                30 minut orbitrek

                                10 minut rozciąganie

                   Szczerze to już zapomniałam jak potrafi dać kopa trening z Mel B :) hahahah Ostro, ciężko było ale warto. Potrzebowałam się zmęczyć :) Do tego doszedł orbitrek. I czułam,że to jest to. Ćwiczenia poprawiają mi humor a Wam ? 

               


                                    Dzisiejszy jadłospis wygląda tak

śniadanie ----  parówka, chleb z sałatą i rzodkiewką, musztarda

II śniadanie ---  koktajl truskawkowy, paluch z ciasta francuskiego

obiad  ---    bigos z młodej kapusty, kanapka

kolacja --- serek brzoskwiniowy i cappuccino 


                     Zjadłam mniej niż powinnam bo wciągnęłam 1487 kcal na 1840 kcal.  Nie byłam głodna, mimo że zbliża się okres to jakoś nie ciągnie mnie do jedzenia. Plan  menu na jutro zrobiony, tylko brak pomysłu na kolację.Nie wiem może macie jakiś pomysł. Ja jeszcze poszperam w SD i może coś wpadnie mi w oko. 

                     Ogólne samopoczucie ok. Staram się trzymać godzin posiłków, idzie mi to nawet dobrze. Idzie mi dobrze jak mam zaplanowane menu. Bo jeśli  nie mam planu to nie umiem się pilnować godzin posiłków.Dlatego dla mnie to bardzo dobry sposób. Planujesz i jesz o odpowiednich godzinach. Cały czas trzymam się planu aktywności, tzn mam rozpisane że np poniedziałek brzuch, wtorek uda itp. Na początku ćwiczyłam tylko z Primaverą, ale teraz szukam innych treningów. Tzn jeśli np dziś był trening nóg to wybrałam właśnie Mel Ba nie znowu Primaverę , aby urozmaicić. Dalej liczę kalorie, chociaż dziś waga pokazała 100 gram więcej, ale zaraz będzie @.....Może i nawet tydzień szybciej, bo jakoś tak dziwnie się czuję. No nic ja działam dalej. 

                     Od jutra wracam tzn. planuję wrócić do nagrywania na yt. Daje mi to wielka frajdę i relaks tak jak ćwiczenia :D Potrzebowałam resetu, zrobiłam i chcę wrócić :) 

                     Teraz czas zobaczyć jak Wam idzie :) Pamiętajcie aby się nie poddawać,a jeśli powinie się noga , podnieś się i idź dalej, przed siebie :) 

                                             POZDRAWIAM :*

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.