Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1069294
Komentarzy: 36979
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 marca 2020 , Komentarze (29)

Witajcie

          Nie wiem od czego zacząć, bo tyle się dzieje..... Dzieje ....mam na myśli na świecie, w Polsce :(   Jestem w szoku, słucham właśnie na TVN24 i oczom nie wierzę :(  fakt faktem w sklepach pustki, dosłownie :( 


To, jest nic....troszkę więcej możecie zobaczyć na moim filmiku

https://www.youtube.com/watch?v=wqMCMfTfARA&t=110s

            Co chwilę jakieś informacje, a to z telewizji, a to ktoś ze znajomych wysyła.... Teraz się dowiedziałam,że M nie pojedzie do Niemiec tzn pojechać może ale jak będzie wracał to kwarantanna... Szok... Teraz zaczynam się bać. 

           Wczoraj byliśmy na zakupach, dziś też bo wczoraj nic nie udało się kupić. My nie ładowaliśmy do koszyka co popadnie. Zrobiliśmy normalne zakupy, które robiły raz w tygodniu. Jedynie więcej mleka... no i może jakieś puszki, no ale jak nie My to M zabierze w trasę. Także to taki standard u Nas. Wczoraj był ryż ale po 7 zł ?! Także sobie darowałam, mam jeszcze opakowanie. Szok.... ludzie kupują wszystko co złapią. Takie mam wrażenie 

         Dziś dzwoniła do mnie Pani z urzędu pracy, bo miałam w poniedziałek termin odhaczenia. Widziałam informację na stronie,że urząd będzie zamknięty i odhaczenia tylko telefonicznie, dla osób które miały terminy do końca marca. Ja właśnie miałam na poniedziałek i Pani zadzwoniła i mówi jaka jest sytuacja. Że nie mam już w poniedziałek dzwonić, ten dzisiejszy telefon jest zarejestrowany. Wyznaczyła mi kolejną wizytę. 

         Młoda dalej kaszle :( Do lekarza z Nią nie pójdę, nie w tej sytuacji. Daję dalej inhalacje, leki które mi zostały. Musi się wyleczyć. Dziewczyny na e-dziennik dostają informacje z lekcjami. Także nie nudzą się :) Ale trzeba pilnować, aby Im się nie nagromadziło. 

           Waga? Hmmm jest dla mnie teraz najmniejszym zmartwieniem. Dalej czuję się kiepsko, głowa mnie boli, zimno mi, wręcz trzęsie mnie. Głowa to chyba pęka z nadmiaru informacji.

             A jak u Was, szał? Zakupy zrobione? Trzymam za Was kciuki. 

Pozdrawiam serdecznie :) 

11 marca 2020 , Komentarze (22)

Witajcie Kochani  :)

            No i mamy szkoły zamknięte na dwa tygodnie. Czyli My 3 tygodnie w domu. Hmmm niejeden by się ucieszył. Ale czy ja się cieszę? Nie. Niestety nie cieszę się, bo człowiek jednak jest teraz ograniczony. 

         Co u Nas? Młoda ostre zapalenie krtani i bez inhalacji dzieciak cierpi,aż mi Jej szkoda. Wczoraj robiłam inhalacje po godzinie 23 i spała do 8 rano. Gapa ja, bo będąc u lekarza myślałam,że mam termin odhaczenia się w urzędzie we wtorek. I wzięłam L4 bo nie miałabym z kim Jej zostawić. A okazało się,że termin mam ale na poniedziałek który dopiero będzie. Niepotrzebnie straciłam te dni, ale cóż. W poniedziałek będzie już M, to będę mogła jechać. Młoda właściwie co godzinę ma inhalacje. Nie widzę specjalnej różnicy.Mam nadzieję,że do końca tygodnia się wykuruje. 

      Jeśli chodzi o wagę, to spada ;) W tym tygodniu o 200 gram, zobaczymy czy w sobotę będzie mniejsza, czy stabilizacja. Cały czas notuję posiłek. Aktywność jest ale nie taka jaką bym chciała. Tzn pranie, sprzątanie itp. Wczoraj to pot po tyłku leciał. 

           Cały czas szukam prezentu dla Mamy na ur... niby to dopiero w sierpniu ale czas leci jak szalony. Ja za niecały miesiąc 37 lat kończę (szloch)(szloch)Szukam powoli dla młodej na 14 ur jakiś gadżetów. Do tego jestem w trakcie załatwiania nowej umowy na tel.... Wszystko się jakoś skumulowało. Ale wiem,że dam radę. 

            Samopoczucie można powiedzieć,że spoko. A wiecie dlaczego? Bo usunęłam bratową ze znajomych z fb. Niestety do tego doszło. Ci którzy mnie dłużej czytają, wiedzą jak mi dopierniczała. Ale tym razem przegięła. Niestety razem z Nią, usunęłam brata ze znajomych. Musiałam bo Ona potrafiła z jego konta wchodzić. Jestem teraz zdrowsza :D:D

            Dzisiejsze menu przedstawia się tak:

ŚNIADANIE: siemię lniane, tortilla z serkiem śmietankowym Delikate, łosoś, sałata lodowa

II ŚNIADANIE:  koktajl truskawkowy na bazie mleka kokosowego i jogurtu naturalnego

OBIAD : makaron w sosie serowym z klopsami

PRZEKĄSKA : banan

KOLACJA : sałatka z sałaty lodowej, buraka, sera feta, grzanek i sos czosnkowy( domowej roboty) 

        

         

Tak przedstawia się dzisiejsze menu. Przy okazji zapraszam Was na dzisiejszy foodbook na moim kanale. 

https://www.youtube.com/watch?v=NNx_4gZ0Y9g&t=414s

Pamiętajcie aby się nie poddawać. Trzymam kciuki :) Pozdrawiam 

8 marca 2020 , Komentarze (32)

Witajcie Kochani 

        Kilka dni mnie nie było, a dokładnie 1 marca był ostatni wpis.  Nie było jakoś czasu, weny aby pisać.  Późno wracałyśmy do domu i nawet czasami nie miałam siły laptopa odpalać. Czasami udało mi się coś skomentować z telefonu i tyle. 

          U Nas choroby, młoda kaszle tak że słychać Ją w sąsiedniej wsi :D Jutro idę do lekarza, bo za szybko ten kaszel się rozwinął. Do tego katar teraz na całego. Dziś od 4.20 jesteśmy obie na nogach. Mnie też czuję cały czas coś bierze. Coś tam się ratuję mlekiem z miodem i masłem. Ale niewiele to daje, mięśnie bolą, czuję się słaba. No nic jakoś przetrwamy. 

       Samopoczucie ostatnio nijakie, ale trzymam sie w miarę posiłków. Waga ta sama co tydzień temu, ale cm nie mierzyłam. Nie byłam wczoraj w stanie.  Najważniejsze,że nie rzucam sie na jedzenie hihihi Staram się pilnować tego co zaplanuję. Bez planowania hmmm jest mi bardzo ciężko. Łapię co popadnie, może nie jest to dużo jedzenia, ale jest byle jakie. To co pod ręką. Dlatego u mnie tak ważne jest planowanie. 

      Mam nadzieję,że od nowego tygodnia wrócę na Vitalię. Trzymam za was mono kciuki, pamiętajcie aby się nie poddawać :) 

                Pozdrawiam cieplutko 

1 marca 2020 , Komentarze (33)

Witajcie Kochani 

            Zaczynamy nowy miesiąc- marzec. Już teraz życzę Wam powodzenia w realizacji planów. Ja nic nie planuję na marzec tzn jeszcze nic nie zaplanowałam , nie ułożyłam. Dzisiejszy dzień taki niby leniwy a pracowity. Myłam podłogi, ogarniałam kuchnię i salon. Gdybym miała książkę, to nie robiłabym nic hihih. Polubiłam czytanie. Odpręża mnie to, jak nigdy. 

          Ale póki książki brak, to  wyszukuję sobie czegokolwiek aby tylko nie siedzieć. No i też nie myśleć, za dużo nie myśleć. Bo czytając człowiek odpływa ;)  szukam czegoś do czytania, tzn mam kilka tytułów. Jednak teraz są za drogie, w ogóle książki są strasznie drogie :(   Staram się szukać na wyprzedażach, ale nie zawsze jest to czego szukam. 

          Dzisiejsze  menu przedstawia się tak 


ŚNIADANIE :  chleb pszenny, mozzarella, schab pieczony i rzodkiewka i standardowo przed jedzeniem siemię lniane

II ŚNIADANIE : Koktajl truskawkowy z mlekiem kokosowym :) 

OBIAD : spaghetti :) mniammm dawno nie jadłam. 

DESER:  kawka cappuccino i ciepłe murzynki z Lidla, ale zjadłam tylko dwa z 4 które widać. Resztę dałam M, bo żołądek zaczął mnie boleć. 

KOLACJA :  frytki z batatów, też wieki nie jadłam :) Kupiłam i leżały chyba kilka dni. Aż dziś się zmobilizowałam :) Tylko muszę opracować, jak je robić aby były chrupiące. Jeśli macie rady, chętnie się dowiem :) 

       Plan menu na jutro gotowy, oby  poszło dobrze :) Fajnie by było w marcu zgubić chociaż 1 kg ;) A jak wyjdzie, zobaczymy za 30 dni :) Może powrócę do aktywności. Nie tak codziennej jak w styczniu, ale coś może się uda. Nawet pomyślałam o siłowni pod chmurką :) Zobaczymy. 

       Pamiętajcie, aby się nie poddawać :) Buziaki 


29 lutego 2020 , Komentarze (29)

Witajcie Kochani

        Kilka dni  mnie nie było. Powód gorsze samopoczucie, teraz też czuję się średnio. Jednak chciałam  Wam się pochwalić :) 

       Ale zanim się pochwalę ;) Co u mnie. Pogoda zmienna jak kobieta, raz ciepło a za chwilę zimno, deszcz. No i o przeziębienie nie trudno. Mnie coś od 3 dni bierze i wziąć nie może. Chociaż dziś popołudniu tak mnie zmogło,że szok. Nawet M się śmiał,że chyba coś mnie bierze bo ubrałam sweterek z kapturem, nakryłam się kocem... kaptur na głowę i zasnęłam. Zasnęłam na siedząco. Spałam jakieś pół godziny i poczułam się trochę lepiej.  Jednak jeszcze czuję jakbym miała zatkany nos..... Aj ta pogoda. 

       Dobra nie będę smęciła, przechodzimy do dzisiejszego menu.


ŚNIADANIE  3x pieczywo chrupkie ( dawno takiego nie jadłam ) plus sałata lodowa i wędlina

II ŚNIADANIE  banan

OBIAD  ziemniaki, surówka i wątróbka drobiowa...... oj chodziła za mną od miesiąca :) 

PODWIECZOREK i jednocześnie  niewypał, czyli deser czekoladowy. Kiedyś zajadałam się nim  a dziś? Dziś wylądował w koszu :( no zwyczajnie mnie mdliło jak go jadłam

KOLACJA  domowe hot-dogi z sałatą lodową, serem i prażoną cebulką

            Może menu nie powala, ale mi smakowało i tak powinno być. No poza tym deserem, niewypałem :) Muszę powrócić do wrzucania zdjęć posiłków.  

            Dobra teraz już przechodzimy do podsumowania lutego. Powiem Wam,że sama jestem w szoku. Bo jak wiecie w lutym nie było ani jednego treningu. Tak nie było ani jednego treningu. I wiecie co zanotowałam ? Spadek w lutym to -1,2 kg i - 9 cm...... Dla porównania styczeń przedstawiał się tak tzn były 23 dni treningowe, spadek -0,6 kg i - 4 cm. 

          Kurczę zaskakujące jest to, jaki spadek zanotowałam w lutym. Fakt faktem ograniczyłam smażone, pieczone, słodycze. Czy to jest powodem takich spadków ? Nie wiem, nie mam pojęcia, ale cieszę się :) :) Może niejeden powiem, z czego ona się cieszy, co to za spadek 1,2 kg :) Ale wiecie co? Ja nie jestem na wyścigach, robię to w swoim tempie i to mi pasuje. Do celu brakuje mi jakieś 6,9 kg. Jest szansa,że w tym roku dojdę do celu. Ale nie będę szalała. 

         Tak po cichu marzę o powrocie do treningów, bo teraz jak wiecie tylko chodzenie u mnie jest. Zobaczymy,może coś wprowadzę.  Ciekawe  jak będzie prezentował się miesiąc marzec.   Nie będę spoczywała na laurach, dalej na bok odejdą smażone, pieczone i słodkości. Może nie całkowicie, ale bardzo jest to u mnie ograniczone. Z powodów zdrowotnych. I to odstawienie, ograniczenie spowodowało polepszenie się mojego stanu. Co prawda, zdarza się że jak coś zjem, niedozwolonego to boli mnie żołądek. Jednak teraz bardziej świadomie staram się dobierać menu. 

        No to się rozpisałam :) Dziękuję serdecznie za Wasze wsparcie :)

          Powodzenia, nie poddawajcie się. Pozdrawiam 

24 lutego 2020 , Komentarze (14)

Witajcie Kochani 

           Podobno jaki poniedziałek, taki cały tydzień. Oby nie !!! Bo dzisiejszy dzień nie należy posiłkowo do najlepszych. Jednak nie zamierzam się poddawać lub płakać. Spinam pośladki i działam. Plan menu na jutro  jest. Także będzie dobrze :) 

           Samopoczucie  hmmm całkiem spoko, chociaż jestem taka jakaś zamulona. Może to efekt końcówki okresu, pogody.... Chyba wszystko się skumulowało. Były małe napady na słodkości, ale teraz trzeba się ogarnąć.Bo za chwilę będą pomiary, ważenie i fajnie byłoby zobaczyć niej na wadze :) 

         Taki suchy wpis dzisiejszy ;) Bez fotek. Koniecznie muszę wrócić do cykania fotek. To mi pomaga i trzyma w ryzach, także nie ma marudzenia ;) Trzeba działać :) 

        Także działamy.... walczymy :) Pamiętajcie, najważniejsze to wiedzieć kiedy się podnieść :) Trzymam kciuki za Was . 

                      Pozdrawiam serdecznie :) 

23 lutego 2020 , Komentarze (19)

Witajcie Kochani 

          Niedziela leniwy dzień, dosłownie. Pogoda za oknem hmm niezbyt ciekawa, deszczowo i wietrznie. Cały dzień przesiedziałam w domu, chodź plany były inne. Chciałam M wyciągnąć na spacer, ale niestety rozpadało się :( I ze spaceru nici.   

         Ogólne samopoczucie nawet ok, chociaż cały czas mi jakoś dziwnie zimno. Nawet pod kocem.... Obym się nie rozchorowała. Bo to tak niewinnie się zaczyna.

         Jeśli chodzi o dzisiejsze menu wygląda tak 


ŚNIADANIE : 3 niewielkie kromki chleba pszennego z szynką, sałatą lodową, ogórkiem i posypałam to cebulką prażoną ale odrobiną

II ŚNIADANIE:  banan którego zapomniałam cyknąć fotkę

OBIAD: ryż z jabłkiem i cynamonem

PRZEKĄSKA:  koktajl truskawkowy na bazie jogurtu naturalnego i czekoladka (dostałam te czekoladki od córki na walentynki)

KOLACJA : pieczarki faszerowane szpinakiem, pieczarkami i serem ;) Niebo w gębie :) 

         Wieki nie jadłam takich pieczarek faszerowanych. Kiedyś dodawałam jeszcze pomidora, ale teraz sobie odpuściłam.  Co nie zmienia faktu,że były obłędne. Polecam :) 

           Niedawno zrobiłam sobie maseczkę, taki niedzielny relaks ;) I tu chciałabym Was zaprosić na filmik 

https://www.youtube.com/watch?v=Awvh4PCQ7tM&t=31s

         W filmiku zobaczycie między innymi ciasto które robi Moja córka :) 

           Od jutra codzienność ;) Oby tylko pogoda dopisała, bo takie deszcze mnie dobijają. Zimno, deszczowo brrrr. Nie, nie :) ja poproszę wiosnę :) Cieszę się, bo M jest trochę dłużej w domu. Ostatnimi czasy wyjeżdżał ciągle w niedzielę. Także nacieszę się Nim troszkę dłużej :) 

           Nie poddajemy się, pamiętajcie :) Nawet jak upadniesz, podnieś się i walcz  dalej :) 

           Cudownego nowego tygodnia życzę :) 

Pozdrawiam serdecznie 

22 lutego 2020 , Komentarze (15)

Witajcie Kochani 

            Dziś będzie krótki wpis. Sobota jest u mnie dniem ważenia i mierzenia. Jednak dziś spasowałam, bo mam @ i nie chciałam się wkurzać ;) Chociaż mimo wszystko stanęłam na wadze. Pokazała jakieś pół kilo więcej. Także tragedii nie ma, ale nie dodawałam do paska. Za tydzień powinno być mniej ;) także skupię się na ważeniu w przyszłym tygodniu :D 

               Samopoczucie hmmm bywało lepsze. Tzn w sumie nie ma tragedii, ale szału też nie. Wczoraj  szybko poszłam spać, było mi zimno....Tak jakby coś miało mnie brać. Dziś też jakoś zimno... Fakt ja całą zimę nosze krótki rękaw pod kurtką. Po domu cały czas krótki rękaw... Musiało mnie przewiać. Ale nie dam się. 

             Jeśli chodzi o ten mój refluks... to raz lepiej raz gorzej. Jednak staram się pilnować tego, co jem i jak jem. Dzisiejsze menu wygląda tak :) 


ŚNIADANIE   chleb pszenny, dżem truskawkowy domowej roboty, na to płatki migdałowe i oczywiście siemię lniane. 

II ŚNIADANIE  koktajl truskawkowy i 3 takie zawijasy serowe z szynką

OBIAD  ziemniaki, ryba w sosie śmietanowo-koperkowym i bigos z młodej kapusty

KOLACJA  jogurt kokosowo-migdałowy 

         Czuję się najedzona, nic mi nie było po tym jedzeniu. Także jest dobrze. No może troszkę po bigosie tzn kapuście. Ale nie było jakoś strasznie, także zjadłam. 

        Aktywności dalej nie ma. Jedynie chodzenie, porządki  w domu, ale też z ograniczeniem bo zaczyna się podnosić  w najmniej oczekiwanym momencie.  Ale wrócę, powoli będę wracała. 

        Pamiętajcie aby się nie poddawać i walczymy dalej. Nawet gdy ktoś Tobie mówi,że nie dasz rady..... Nie przejmuj się tym....Nawet nie wiesz jak silna jesteś :) 

            Buziaki :) Pozdrawiam 

17 lutego 2020 , Komentarze (36)

      Witajcie Kochani :) 

        Nowy tydzień, nowe nadzieje i plany ;) Samopoczucie hmmm ogólnie spoko. Chociaż nie tak jakbym chciała ;) Spałam jakieś 3 może trzy i pół godziny.... Wiało w nocy jak diabli. Jak tylko coś uderzyło, puknęło , to ja już na równych nogach. Biegałam raz piętro,pokoje dziewczyn, raz salon... sprawdzałam czy okna są zamknięte, drzwi. Czy może nic nie lata po podwórku. 

       Niby według wiadomości wiatry powinny ustąpić około 3 nad ranem. Jednak cały dzień było wietrzenie, chociaż ciepło jak na luty. Standardowo wciągnęłam rano przed śniadaniem tabletkę i siemię lniane.  Później śniadanie i kanapka z polędwicą łososiową surową. Później dziewczyny do szkoły, ja skoczyłam po chleb. Później z koleżanką poszłyśmy do szkoły, załatwić pewne sprawy. Po szkole poszłyśmy do sklepu. Ogarnęłam szybkie zakupy. W sumie nie miałam nic konkretnego na liście. Po zakupach poszłam do rodziców. Przeczytałam jeden rozdział książki " Słuchaj głosu serca" Wciągająca książka. Na chwilę obecną jestem na 7 rozdziale, a jest ich wszystkich 17. Także myślę,że do końca tygodnia dam radę przeczytać całość. I pytanie do Was, czy macie może jakieś książki do polecenia :) 

      Wczoraj nie było wpisu bo też się zaczytałam. W sumie poniekąd przez tv zabrałam się za czytanie. Tak wiało,że antena latała hihihi i znikał m obraz, więc zabrałam się za czytanie. No i mnie wciągnęło. Ja mam takie odskocznie, co jakiś czas ;) Szkoda że książki są takie drogie.... Bo chętnie bym więcej kupowała. Teraz ogólnie to czytam na zmianę z córką ;)  Ona lubi horrory, kryminały :) 

         Jeśli chodzi o drugie śniadanie to zjadłam śledzia w galarecie. Ale ewidentnie mi zaszkodził. Zjadłam pół takiego opakowania, a pół mama. W lodówce mam jeszcze morszczuka w galarecie to jutro oddam mamie :)  Może nie tyle sama ryba mi zaszkodziła, co ta galareta za dużo octu miała. No nic to,że trochę źle się czuje, nie popsuje mi humoru :D 

      Obiad tez zjadłam jako taki , bo ziemniaki nuggetsy w płatkach kukurydzianych, które sama robiłam ;) I tu zaproszę Was na filmik w którym pokazuję jak je robię ;) 

https://www.youtube.com/watch?v=oVBw2Hesyew&t=48s

          Oczywiście zapraszam Was również na inne filmiki :) 

       Kolacja wpadł tost z szynką i serem jedna sztuka ;) Jakoś nie miałam ochoty jeść. I wiecie co zrobiłam :( Niestety wypiłam energetyka.  Nie jest mi po nim źle, ale tak mi się chciało coś gazowanego. Ja wiem,że nie mogę ale mi się chciało. 

         Dzionek na chwilę obecną kończę w dobrym nastroju ;) Zaraz zabieram się za dalsze czytanie :) Może jeden lub dwa rozdziały uda się przed snem przeczytać :) 

                Pamiętajcie, żeby się nie poddawać, nawet jak rzucają kłody pod nogi. Wielkie buziaki dla Was 

15 lutego 2020 , Komentarze (27)

Witajcie Kochani 

                      Dzisiejszy wpis będzie krótki :) Na początku dziękuję za miłe słowa, za słowa wsparcia i otuchy. To bardzo pomaga w gorszych chwilach. Wiem że w Was mam oparcie i doceniam to :) Ściskam Was wszystkich , jak i każdego z osobna :) 

                   Sobota za chwilę dobiegnie końca. Dziś też czułam się kiepsko, głowa boli cały dzień. Byc może nerwy, stres. Ale nie o tym wpis ;) Dziś sobota i ważenie, pomiary. Melduję że w cm zastój, ale za to zanotowałam spadek 0,8 kg :) Wow - fakt ostatnie dwa dni najpóźniej jadłam około 15. To też może mieć wpływ, chociaż cały tydzień waga pomału spadała. Ciesze się, bo dzis ujrzałam 64,9 kg..... Dawnooooo takiej wagi nie widziałam :) Do celu zostało 6,9 kg... Wiem że do kwietnia do urodzin nie zobaczę 58 kg ale będę może bliżej celu ;) Zostały równe 2 miesiące do moich urodzin, także nierealne dla mnie zrzucić po 3 na miesiąc :( trochę mnie to podłamało. Podłamało ale nie na tyle aby rezygnować, z tego co już przeszłam. Także działam dalej. 

            Poczytam jeszcze jak Wam mija dzien i zmykam spać :) 

   Pozdrawiam :* 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.