No i wykupiłam dietę na dwa miesiące. Nie wiem na razie czy wszystko gra w panelu, bo chciałam IGrpo. Poczekam zobaczę co dalej, bo dodzwonić się nie mogę. Ustawiłam się na zrzucenie 8 kg, ale jak się znam to się nie uda. Ech to negatywne myślenie. W sumie nie negatywne tylko ja po prostu jestem realistką. Zauważyłam, że chudnę do 90 kg, a później blokada. Trzeba by chyba z wizualizacją popracować.
Ćwiczenia dokładam po jednym na dzień, dwa w zależności od tego czy są skomplikowane czy nie. Zauważyłam, że pod tym względem jestem wręcz tępa i ruchów spamiętać nie mogę. Nie mam po prostu do tego zmysłu. Dietę niby wykupiłam z ćwiczeniami, ale korzystać nie będę, bo nawet przyrządów nie mam. Na razie pozostanę przy tych ćwiczeniach, które mi służą czyli przy jodze, tai chi i ćwiczeniach hui chun gong. Wiem, że po nich nie schudnę, ale za to bardziej sprawna będę i może zdrowie odzyskam choć częściowo. To dla mnie ważniejsze niż sylwetka. Poza tym nie mam zamiaru wylewać litrów potu, mieć zakwasów i tracić oddechu. To nie dla mnie. Nie cierpię wysiłku fizycznego, zmachania, potu, bólu mięśni. Wystarczy, że mnie kości bolą.
Teraz nie nastawiam się na szybki efekt. Będę działać powoli spokojnie, bez zawziętości. Mam zamiar się rozpieszczać i ciągle przesyłać sobie miłość. Ma być łagodnie, łatwo i przyjemnie. Na razie myślę o diecie 1400 kalorii, a ewentualnie później będę zmniejszać do 1200. Ciekawe na ile kalorii ustawi mi Vitalia. Poprzednio miałam na 1200 na początku, a później 1400. Cały czas stosuję generator bodźców podprogowych. Teraz z sugestią, ze chudnę łatwo i szybko. Coś musiało zadziałać, bo pół kg spadło no i za dietę się wzięłam i za ćwiczenia... Zobaczymy...
Wczoraj pobuszowałam w internecie i kupiłam sobie trochę pięknie pachnących kosmetyków. Kupiłam też olejki i zestaw witamin i mikroelementów. Czas trochę o siebie zadbać...