Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489625
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 lipca 2020 , Komentarze (26)

Dziś pierwszy dzień. Chcę wytrzymać około 2 tygodni. Jeśli będzie waga spadać to i trzy. Liczę na odtrucie i korzyści zdrowotne. Niby jestem zdrowa, ale dieta przyda sie profilaktycznie. W zeszłym roku wytrzymalam miesiąc i schudłam 6 kg. W czasie piłam inkę z mlekiem i słodzikiem. Teraz zrezygnuję z tego. Będzie tylko mineralna i zioła. Wytrzymam... Mam problem z zakupami i nie będę wymyślała wielu potraw. Będę jeść dość monotonnie- kapusta, kalafior, buraki, ogórki, marchew, pomidory, cebula, jabłka, kalarepa, pomarańcze i to wszystko. Potrawy będą oczywiście proste i większość na surowo, bo pol dnia w kuchni nie zamierzam siedzieć...:) Chcialabym co pól roku robić 2 tygodnie postu. W zimie moze orkiszowy Hildegardy z Bingen. Obawiam sie jednak, ze na orkiszowym nie schudnę, bo to wiecej kalorii.

Dziś Sebastian jedzie, ale jeszcze idzie do sklepu. Wczoraj byly stosunkowo tanie czereśnie. Jeśli będą dziś to zrobię nalewkę i dzem.

Znalazłam kolejne interesujęce muszkieterki. Tym razem z jeansu.To model na obcasie o wysokości 7 cm. Podobaja mi się na szpilce, ale 10 cm to dla mnie za dużo. Pomyślę. Moi faceci sa na nie. Uważają, ze mam ostatnio obsesję na punkcie butów. Coś w tym jest, ale to zakupy na kilka najbliższych lat.

Jutro już wracam na normalne tory, czyli działalność artystyczna codziennie, czytanie lub kurs codziennie, wróżenie wcześniej, praca w domu i koło domu.

Wczoraj Krzysiek kupił trochę jagód i zrobiłam pierogow. Poza tym jadlam prawdziwki z jajkiem, bo Sebastian znalazł 4 bardzo dorodne przy ścieżce wiodącej do sklepu.

Przyszedł mi chalkopiryt, sokole oko i czaroit. To bardzo cenne kamienie. Wczoraj medytowałam z chalkopirytem i wrazenia wspaniałe. To kamień dla ezoterykow, do medytacji.To już prawie wszystkie moje minerały. Jest jeszcze trochę, ale nie wiem co to...Tutaj howlit, chalkopiryt, sokole oko, awenturyn i czaroit.

30 czerwca 2020 , Komentarze (66)

Dziś jadę do weterynarza, bo ma zdjąć szwy Megusi. We wrześniu chyba będzie trzeba jej zrobić ząbki. Mam jeszcze dwie koteczki do kastracji. Jedna ma ruję dwa razy w roku, a jedna z 4. To dzikie koteczki i trudno je złapać. Po powrocie będzie koszenie sadu, a wieczorem pisanie tekstu- prognoza z kart Kippera.O 22 mam zabieg Reiki dla klientki z Niemiec. To drugi zabieg z 4. Problemem jest brak energii i rozedrganie nerwowe. Szykuje mi się sesja tarota przez telefon...

Wczoraj byłam na wyborach i oczywiście obtarły mnie nowe buty, ale i tak się cieszę, że je kupiłam... To buty z zamszu i materialu welurowego. Później siedzieliśmy na dworze i Sebastian zrobił mi zdjęcie. Jestem zadowolona i ze zdjęcia i ze swojego wygladu. Jeszcze z 10 kg i będzie idealnie... Niestety to zdjęcie z telefonu i jest za wąskie na awatar. Muszkieterki kupię jeszcze jedne tym razem musztardowe. O ile nikt mi nie kupi... Podobają mi się z jeansu... W zasadzie to ja chodzę ostatnio tylko w butach wysokich, botkach albo w klapkach. Mam sandały, mam czułenka i balerinki, ale leżą... 

 A tu zdjęcie sprzed kilku lat i 25 kg więcej...:)

Wczoraj byliśmy zobaczyć boczniaki w piwnicy. Pięknie już rosną. Sebastian je wyjąl z piwnicy i sa teraz w ganku. Rosną ponoć szybko. Wkrotce chyba zbiory...:)

30 czerwca 2020 , Komentarze (17)

Od jutra zaczynam Dietę WO. Myślę o dwóch tygodniach. Niby miałam na nia przejść na początku września, ale postanowiłam juz teraz. Wczoraj skończyłam książkę Diety długowieczności Valtera Longo i tam polecane sa okresowe posty... Myślę o dwóch w roku. Jeden to WO i drugi to orkiszowy Hildegardy z Bingen. Książka jest rozsądna i myślę, że mogę z niej sporo wprowadzić w swoje życie. Ruch w postaci jogi już jest. Ograniczenie węglowodanow typu biała mąka też jest. Do tego powinno być zmniejszenie spozycia białka do 0,8 na kilogram wagi. Nie jem więcej, ale jem około 3 razy w tygodniu czerwone mięso, a to źle. Powinnam z tego zrezygnować, bo można jeść tylko ryby do 3 razy w tygodniu. Poza tym tylko białko roślinne. Ja jem jeszcze jajka i z nich nie zrezygnuję. Zabójczy jest cukier, ale ja go unikam. O mięsie pomyślę. Kiedyś nie jadłam kilka lat i dobrze się z tym czułam. Teraz tez planuję zrezygnować, gdy osiągnę juz wagę w normie. Ważne jest by nie jeść zbyt dużo posilkow. Ja jem 2 plus trzeci mniejszy i to jest w porzadku. Trzeba jeść w oknie żywieniowym 12 godzin i tak jem. Warto jeść to co jedli przodkowie. 

Wczoraj Sebastian przyniósł mi piękny kwietnik retro. Skąd go wziął nie wiem. Dziś mi już powiesił. Potrzebuję jeszcze trzy pólki do domu. Jedną na ikony decoupage, jedną na ikony pisane i jedną na kwiatki. Stopniowo je zdobędę, a Sebastian powiesi. Niestety nie dało się wczoraj skosić ani pociąć drewna, bo caly dzień padało. Chwilami bardzo intensywnie. 

Moje mieszkanie jest w starym stylu. Mam trochę tańszych antyków, a nowe meble kupuję w stylu starszym. Pasuje mi styl z końca XX wieku, łączenie mebli starych z nowymi, meble sosnowe, ewentualnie białe. Lubię meble drewniane. Taki styl zachowam. Nowoczesne stylizacje, te minimalistyczne są dla mnie zimne, a ja potrzebuję przytulności.

Wczoraj przyjechało drewno na zimę. Szybko znieśli, coby nie zmokło. Była oczywiście awantura z mamą o ruch na podworku. Chciała wezwać dzielnicowego. Strasznie ciężkie mam z nią zycie... Ciągnie mnie do tyłu i hamuje w rozwoju, bo każda inicjatywę związana z domem torpeduje i nie chce partycypować w kosztach. Dom jest zaniedbany i wyglada jakby mieszkali w nim menele... Nic nie mogę jednak zrobić, bo jest właścicielką połowy posesji.


28 czerwca 2020 , Komentarze (14)

Niedziela i wolne. Chciałabym iść na spacer. Pracy w domu i koło domu nie będzie. To lenistwo mnie pewnie zmęczy i znudzi. Na wybory się wybieram. Krzysiek też ma zamiar iść. Poźniej może zrobię jakieś zdjęcia.

Chcę kupić amazonit. Kupiłam pierścionek z oliwinem. To kamień duchowej i materialnej obfitości. To kamień miłości. Sprzyja reikowcom.Jest dla mnie cenny i będę go nosić na codzień...

W środę minie mi 8 miesiąc jogi. Jestem bardzo zadowolna. Strasznie szybko ten czas leci. Dopiero zaczynalam, a to juz 8 miesięcy. Moi bliscy już się do ćwiczeń przyzwyczaili. Już nie komentują, a mnie joga cieszy. Prawie zawsze wykonuję ten sam zestaw asan. Bałam sie lata, bo nie wiedzialam czy dam rade ćwiczyć. Niby nie ma na razie jakiś wielkich upałow, ale duszno już bylo i dałam radę. Widzę efekty jeśli chodzi o sprawność i lekkość w ruchu. Nie widzę zmian jeśli chodzi o wygląd ciala. Za to z dietą porażka. Ważę około 79,5 kg i nie wiem co dalej, bo waga nie spada, a mnie sie trafiaja grzeszki, bo motywacji brak. Bardzo bym chciala wazyć około 74 kg, ale cóż... Do mojego celu jeszcze około 14 kg. Problem jest z dietą, bo trzeba chyba poszukac nowej. Byłam na dukanie, na zupowej, niskowęglowodanowej i na plaż południowych. Te diety mogą juz na mnie nie dzialać. Zawsze najlepiej chudnę  na nowej diecie, bo organizm jej nie zna. Mnie chodzi o szybkie efekty. W przyszłym roku chcialabym zobaczyć 6 z przodu. Moze dieta Montigniaka, a moze Atkinsa.

Nadal robię afirmacje. Mówię dwa razy dziennie po 10 razy w kilku formach - ja, ty, ona. Niedługo minie miesiąc i wtedy zacznę pracować nad kolejnymi. Gdy Sebastian pojedzie skończę książkę o związkach milości i zacznę sie uczyć drugiego stopnia uzdrawiania pranicznego. Jestem po kursie I stopnia i czekalam na II. Niestety instruktorka wyjechała z kraju. Będę sie wiec uczyć sama. Niby są kursy w pobliżu, ale bym musiała zacząć od poczatku, bo instruktorzy nie respektują kursow ukończonych u kogoś innego. Uzdrawianie praniczne to bardzo skuteczna bioterapia. Dobrze działa też na ciało fizyczne i mozna zabiegi robić takze sobie. Pracuje sie wtedy na fantomie. Znalazłam ostatni tom, ale kosztuje 120 zł na Allegro...Kupię...

27 czerwca 2020 , Komentarze (14)

Dieta mi nie idzie. Schudlam trochę i dalej motywacji brak. To nie ten moment. To nie tak, że sie przejadam, co to to nie, ale waga nie spada tak szybko i mam ochotę na grzeszki. Nie nastawiam sięjuz na spadki ale na utrzymanie tego co osiągnęłam. Spróbuję jeszcze we wrześniu diety dr Dąbrowskiej. W zeszłym roku schudłam na niej 6 kg w miesiąc. Zobaczymy.

Krzysiek poszedl do pracy, a Sebastian dziala w domu i w ogrodzie. Jalowiec juz przycięty i przy okazji tez kawalek tui. Trzeba bylo przyciąć, bo czubki roślin znajdowaly się tuz obok lini elektrycznej i telefonicznej. Lekki wiatr groził katastrofą. Popryskaliśmy też miejsce na przyszle siedlisko truskawek i poziomekoraz trochę chaszczy złozonych z perzu, nawłoci i pokrzyw na terenie posesji. Jeszcze poprawię to za kilka tygodni. Sebastian wziąl sie też za rozbiókę komorki. Dziś może powiesi kilka obrazów i kolejną polkę. Zostaloby tylko koszenie sadu na przyszly tydzień i cięcie drewna z komórki. Do siebie chce jechać w środę lub w czwartek.

Ja na razie pracuję raczej w domu. Zamówień na krzyżowki i wrożby nie mam. Na portalach siedzę krotko. Coś trzeba wybrać. Teraz praca w domu i kolo jest ważniejsza. 

Dziś będzie koleje konchowanie uszu. Miało być ostatnie we wtorek ,ale niestety nadal coś jeszcze w uszach jest i wychodzi podczas czyszczenia. Trzeba wyczyścic do końca i będzie 5 zabiegów, a nie 3.

Za kilka dni mi minie 8 miesięcy z jogą. Idzie i już bez jogi jestem chora. Cwiczę codziennie minimum 20 minut. Doceniam to jak sie zmienil mój sposób poruszania i sprawność. :)

Od kilku dni prawie codziennie maluję w domu oczy. Używam kredki i czasem wodoodpornej maskary. Odzyskały koci urok i się cieszę z tego:)

Ostatnie, no prawie ostatnie moje minerały - turmalin czerwony, angelit, bursztyn, kwarc dymny, awenturyn, ametyst szewron, cytryn, diament herkimer, bawole oko, kryształ górski.

Kupiłam chalkopiryt, sokole oko i czaroit. Chyba zajmę się kolekcjonerstwem, bo podobają mi sie różne minerały, nie tylko te które mi są potrzebne do terapii.. Zachorowałam na oliwin... Znalazłam pierścionek na Allegro i chyba go kupię...

26 czerwca 2020 , Komentarze (15)

Sebastian niedawno przyjechał, a już niedługo pojedzie. Będzie mi go bardzo brakować. Przyjedzie około 10 sierpnia. Praca już się szykuje. W międzyczasie moze przyjdzie znajomy i coś zrobi. Zależy mi na ogrodzie, ogrodzeniu i malowaniu sypialni. Dziś będzie rozbieranie komórki, pryskanie chwastów, ogławianie bobu. Moze też Sebastian poprawi drzwi do sypialni, bo coś nie tak z futryną. Moze umocuje polkę... 

Wczoraj wypilam 3 smakowe piwa i w glowie mi szumialo. Przyjechal kolega Sebastiana i przywiozl. Kolega jest z wyksztalcenia leśniczym, ale pracuje jako kierownik grupy budowlańców. Jest myśliwym i otworzyl mi oczy na wiele spraw. Do tej pory uwazalam wszystkich myśliwych za psychopatow i nienawidziłam ich. Taraz poznałam zdanie drugiej strony. On zabija żeby zjeść. Tylko tyle zwierząt ile potrzebuje. Na codzień dokarmia zwierzęta, niejedno wyleczył i lubi je. Twierdzi, że myśliwi strzelający co papadnie dla samej mani zabijania sa z grupy myśliwych wykluczani, bo psuja wizerunek. Nie zna też nikogo kto strzela niecelnie i zostawia zranione zwięrzę. Jest myśliwym od 16 lat. Muszę teraz wiele spraw przemyśleć. Jestem w stanie zaakceptować mięsozerców o ile nie doprowadzaja do niepotrzebnego cierpienia zwierzęcia. Moim zdaniem zwierzęciu nalezy się szacunek, opieka i wszystko co najlepsze. Tak jest jednak świat urządzony, że jedna istota zjada drugą. Ot dylemat. 

Kolega oprocz tego ma piękny i zadbany ogród i sad. Ma sporą wiedzę i może mi w wielu sprawach doradzić. Za dwa, trzy tygodnie ma przyjechać drugi kolega Sebastiana. Ten jest mniej rozsądny. Pracuje w Szwecji i ma warsztat samochodowy. Maja przyjechać nad jezioro na ryby, bo on koniecznie chce mnie poznać. Nie wiem co sobie w glowie układa, ąle gdy się dowiedzial, że się klocimy koniecznie chciał mój numer telefonu. Rozmawialam  z nim kilka razy z telefonu Sebastiana, bo mu wrozylam, ale Sebastian mi zabronił z nim rozmawić gdyby dzwonił.

Wczoraj na terenie mojej posesji znalazłam dwie leszczyny w tym jedna juz bardzo okazałą. Jedna jest do przesadzenia jesienią. Trzeba też przesadzić jesienią pigwowec. On rośnie, a w zasadzie wegetuje w cieniu forsycji, a lubi słońce. Chcę się doczekać z niego owoców. Bylyby na nalewki.

kolejne moje minerały do terapii i medytacji...:) Tym razem to tygrysie oko, sodalit, chalcedon, kunzyt, agat, petalit, malachit, unakit, kamień księżycowy, kamień słoneczny, koral i labradoryt..

25 czerwca 2020 , Komentarze (10)

Dziś jest szansa na pogodę i moze mi sie uda spryskać perz w ogrodzie. Mają tam rosnąć truskawki i poziomki. Juz rosły, ale perz je zniszczyl. Sebastian ma do rozbiórki komórkę. Będzie z niej trochę drewna gdy je potnie. Zamówiłam już 2m2 drewna kominkowego na poniedziałek. Krzysiek będzie w domu to zniesie. Będą jeszcze pocięte suche śliwki. Powinno mi starczyć na sezon. Do tego kupimy tonę węgla w lipcu. Gdy się ma dom, to o sezonie grzewczym warto myśleć w lecie. Wtedy wszystko jest tańsze. 

Podoba mi sie tegoroczne lato - chłodne i mokre. Gdyby o mnie chodzilo to cale moze byc takie. Nie męczy mnie i za jesiennymi mglistymi porankami nie tęsknię. W ogrodzie wszystko rośnie ale chwasty też. Nie radzę sobie z nimi, bo jest inna praca i nie nastarczę plewić. Niestety nie wszystko sie uda. Pomidory kiepsko kwitną, a fasola nie wzeszła. Podejrzewam, że coś ją wyżarło. W przyszłym roku już będę miała skrzynie. Moze to coś pomoże. Na razie ładne są ziemniaki, ale zastanawiam się czy nie wybujaly, bo koleżanka ma nizsze o polowę. Ładny jest bób i chyba wkrótce trzeba będzie go oglowić. Z 10 kapust zostały trzy. Resztę zjadły ślimaki, bo za poźno wysypalam truciznę.

W sadzie jakiś pogrom. Zniszczona jabłonka i brzoskwinia. Na wiśni 5 owoców, a szklanka wcale nie owocuje. Nie mam też młodej leszczyny albo jej nie mogę znaleźć w tym gąszczu. Jeszcze poszukam. Perz częściowo zniszczony. Sebastian ma tam skosić, a ja jeszcze będę ten perz niszczyć. Ma być tam docelowo kwietna łaka. Trzeba też jeszcze sporo drzewk zbędnych wyciąć. Są np. dzikie orzechy włoskie. One się do niczego nie nadają, bo maja mniejsze owoce z grubą lupiną, a miąższ nie chce odchodzić.

Mam nową maskę do wlosów z olejkiem kokosowym. Trudno ja zmyć z włosów, ale trzymałam 25 minut zamiast 5. Włosy sa jednak po niej bardzo fajne. Ostatnio odnoszę wraznie, ze moje wlosy sa nieco przesuszone na końcach. Trzeba by je skrocić nieco i wycieniować, ale długi bob zostanie.

Straciłam krągłości i talię. Już nie mam 30 cm mniej w talii niż w biuście i w biodrach. Nie sadzę bym ja odzyskala w tym wieku, nawet jeśli schudnę.Teraz jest około 25 cm rożnicy. Przypominam klocek:( Nie mam tez juz kocich ruchów, choć i tak jest lepiej odkąd ćwiczę jogę. Nie poznaję się w lustrze. Jeszcze tylko moje oczy zostaly i może nogi...

24 czerwca 2020 , Komentarze (9)

Dziś jeśli pogoda pozwoli moi panowie pójdą na cmentarz. Trzeba zrobić porzadek z grobami. Będzie koszenie i sprzątanie. Ja bym chciała wykosić część sadu.

Z pracami idzie bardzo dobrze. Sebastian sie stara. Wczoraj był w mieście, ale szybkoschnąca farba do betonu była okropnie droga i nie kupił. Trzeba będzie w ubikacji kociej malować następnym razem. Poza tym pomalował szafę, wymienił głowicę u kosy, trochę skosił i wykopał częściowo korzeń po bukszpanie, bo Krzysiek sobie nie radził. Ja zrobiłam pranie i spryskałam trochę zbednych roślin na podworku. On mi pomógł.

Przyszły mi kozaki za kolano. Są idealne, ale Sebastian się zdenerwował. Idą jeszcze muszkieterki z zamszu. Zrobię zdjęcia. W moim wieku już tak krótkiej mini nie zalozę, ale leginsy i owszem. Będę więc je nosić z leginsami i swetrem...

23 czerwca 2020 , Komentarze (9)

Dziś ostatnie konchowanie uszu. Jest lepiej. Już mnie ucho nie kłuje i nie zatyka się nawet na moment.

Dziś mam sporo planów jeśli chodzi o pracę koło domu. Chyba będzie ladna pogoda i uda mi sie popryskać pokrzywy i nawloć na podwórku. Pokrzywy zbieram, ale z ogrodu. Nawłoć kocham i też zbieram, ale za dużo jest jej u mnie. Myślę tez żeby się zabrać za koszenie drugiego podwórka. To miejce byłego wybiegu dla kur. Trawa tam rośnie jak szalona. Przeszkadza to bardzo, bo tamtędy chodzimy do sadu. Wkrótce w tym miejscu będzie robione ogrodzenie i dobrze by było miejsce uprzatnąć. Co Sebastian zrobi jeszcze nie wiem. Nie chcę mu niczego narzucać, żeby go nie denerwować. On wie co jest do zrobienia i sam sobie robotę wybiera na dany moment. Czasem sam sobie roboty szuka. Krzysiek ma być w domu i powinien wykopać korzeń po bukszpanie. Nie zostawię go w ziemi, bo chcę w tym miejscu posadzić berberys. Jemu trzeba pracę narzucić, bo gdybym tego nie zrobila toby sam inicjatywy nie wykazał.

Z zakupu drzewa w lesie nic nie wyjdzie, bo najpierw trzeba jechać do leśniczowki po zgodę na cięcie. Leśniczowka nie wiem gdzie jest, a samochodu nie mam. Nie wiem jaki autobus tam jeździ, a taksowka sie nie opłaca. Niby drewno tanie, ale nic z tego. Szkoda... Trzeba będzie kupić 2m2 w składzie opałowym. Do tego dojdą moje śliwki.

Wczoraj caly dzień padalo i nie moglam wyjść kosić. Za to wystawiłam ciuchy do sprzedaży, a Sebastian pomalował szafę... Dziś pomalował drugi raz, ale jeszcze raz trzeba, bo strasznie pije...

22 czerwca 2020 , Komentarze (2)

Nowy tydzień i nowe plany. Tydzień będzie bardzo pracowity. Mam zamiar dłuzej posiedzieć na portalach z wrozbami, bo trzeba coś w końcu zarobić. Jest szansa na robienie krzyżówek- jolek do Chicago. Czekam na decyzję. W domu będę miała koszenie sadu, ogrodu, niszczenie perzu i okopywanie ziemniaków. Czeka masa plewienia. Sebastian ma powiesić kilka obrazów, jeszcze jedna polkę, ma pomalować podłogę w ubikacji dla kotów o ile farba będzie. Ma też przyciąć jałowiec.  Moze potnie i zwiezie drewno z lasu, rozbierze i potnie składzik i moze pomaluje pokoj dzienny. Krzysiek ma wykopać korzeń po bukszpanie. W czwartek idzie do pracy...

Nie wiem co z robieniem ogrodu przed domem i z malowaniem sypialni, bo znajomy sie jeszcze nie odezwał.

Dieta trwa,ale efekty dość mierne, bo tylko niecałe 3 kg od poczatku miesiąca. Do 75 kg jeszcze daleko. Jeszcze tydzień czerwca, ale chyba pociągnę jeszcze z tydzień, dwa w lipcu o ile waga będzie spadać. Wątpię jednak by waga tym razem do 75 kg spadła. Mój cel to 66. Długo to moze potrwać...:( Na razie dietą nie żyję. Jestem zajęta innymi sprawami i chudnę sobie tak trochę od niechcenia. Moze to źle i dlatego tak mało spadlo?

Na razie nie mam czasu na działalność artystyczną ani na naukę i czytanie. Brakuje mi tego, ale Sebastian jest ważniejszy.

Zainteresowały mnie kulki gejszy. Mam je od dluższego czasu, ale kupiłam tanie i zapomniałam o nich. Teraz chcę zacząć z nimi ćwiczyć, ale moze kupię droższe-lepsze. Nie mam chyba jakiś specjalnych problemów z mięśniami kegla, ale ćwiczenie nie zaszkodzi. Zawsze mozna je wzmocnić. Chcę ćwiczyć codziennie minimum 30 minut.

Druga część moich kamieni. Tym razem kwarc różowy, lalis lazuli, celestyn, karneol, agat mszysty, czarny turmalin, heliotrop czyli krwawnik, rodonit, rodochrozyt i kamyk od Sebastiana...:) To kamienie z sypialnii.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.