Dzień po dniu mija chwila po chwili. Wiele dobrego dzieje się w moim życiu. Dużo spraw udaje mi się popchnąć do przodu i dużo rzeczy mi się wychodzi. Dziś byłam w mieście na poczcie wysłać partię ułożonych krzyżówek oraz czapkę, którą sprzedałam na DaWandzie. Wróciłam w zaskakująco dobrym humorze i nawet nie zmęczona więc po południu tylko medytowałam, a nie spałam. Później trochę pracowałam. Pisałam teksty i układałam krzyżówkę tym razem nie na piechotę, a za pomocą programu do układania krzyżówek. Program jest darmowy i źle działa, ponieważ się co chwilę zawiesza, ale krzyżówkę ułożyłam. Technicznie wyszła oczywiście bez zarzutu, ale opisy już nie wyszły tak jak trzeba. Muszę pomyśleć o profesjonalnym programie tego typu, ale w tym problem, że obecnie dobrego programu polskiego nie można nigdzie kupić. Były dwa i oba są niedostępne, a program by mi się przydał, bo układanie krzyżówek w ten sposób ma przyszłość. No a poza tym niektóre wydawnictwa wymagają już tylko takich krzyżówek. Zwłaszcza czasopisma zamieszczające po jednej krzyżówce w numerze. No i klops.
Teraz pracuję z tarotem, a później czekają mnie jeszcze dwa zabiegi Reiki. Jeden dla mnie z intencją zrozumienia tarota i drugi dla kotów - Murzyna, bo mało je i Lwicy z tego samego powodu. Tak sobie myślę , że powinnam też popracować trochę z moimi kociętami czyli trójką dzikusków. Najgorsza jest Suzi - dzika i nieokiełznana. Ostatnio wprawdzie już nie gryzie gdy się ją uda złapać, ale i tak dobrze nie jest, bo zwiewa gdy tylko na nią popatrzę. Czarnusia i Śnieżek też uciekają, ale już nie zawsze. Powinnam też chyba zdecydować się na zabieg w pyszczku u Megi, bo ciągle trzyma języczek na wierzchu, a to oznacza, że ząbki ją bolą. Niby je, ale leki pomagają tylko na chwilę i problem wraca. Nie wiem jeszcze co zrobię, bo trochę obawiam się narkozy. Megusia to cudowna koteczka - łagodna, przymilna i rozmruczana. No i delikatna. Kotów nie lubi, a nas kocha całym swoim malutkim serduszkiem.