Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489435
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 października 2024 , Komentarze (22)

Dziś bym chciała przenieść resztę drewna i ułozyć cegły, które zostawiłam. Trochę tego jest, ale dłużej niz godzinę mi to nie zabierze. Do tego jest wyjazd na cmentarz. Kolejną godzina. Moje stałe zajęcia typu joga, medytacje, Reiki itd to jakieś 1,5 godziny. Trochę praca. Trochę gotowanie i około 2 godzin luźnych, których nie chcę trwonić na bezmyślne działania w internecie. Nie wiem jak je zagospodarować sensownie i przyjemnie jednocześnie. To powinno być coś pasjonującego. Niestety teraz wszystko mnie nudzi:(

Wczoraj nie udało się zrealizować wszystkich planów. Rano byłam ciąć drewno i miałam wyjść też po południu, ale się rozpadało. Do tego nie bardzo mam czym ciąć. Pilarka nowa z długą prowadnicą ma tępy łańcuch. Dziś go chyba pojadę naostrzyć. Cięłam starą i ciężko szło. Na podwórku jeszcze rozgardiasz. Moi bliscy się w grobach przewracją, że taki bałagan na święto. Leży niesprzątnięte drewno i leży resztka gruzu, cegły. Może 5 wiader. W domu też nie posprzątane. Trąba ze mnie, a nie gospodyni.

Wczoraj nie wyszło też łapanie myszy. Wystawiałam łapkę w kilku miejscach. Dałam świeży wabik, a nic się nie złapało. Mysz co najmniej jedna jeszcze jest, bo biega po zlewie. Złapałam 18 myszy i wyniosłam. Sebastian wściekły i wrzeszczy, że gdyby był to by je pozabijał. To dla mnie okrucieństwo. Wyzwałam go od sadysty. Rządzić u mnie nie będzie. Krzysiek też jest wściekły na te myszy i jego brat. Mężczyźni chyba tak mają.

W piecu nadal nie palimy. Ciepło nam. Czasem podgrzewam grzejnikiem. Koty jednak szukają ciepła i wylegują na nas. Jesteśmy podgrzewane kanapy. Mikuś leży pod kołdrą.

30 października 2024 , Komentarze (3)

Dziś chcę skończyć cięcie drewna. Dziś bym chciała plewić i moze obetnę jeżynę bezkolcową. Mam zamiar pracować w dwóch etapach po około 30 minut i oby pogoda nie przeszkodziła. Mikuś będzie ze mną. Krzysiek w pracy. Klnie teraz, bo roboty w związku z świętem dużo. Ludzie jak zwykle szaleją z zakupami.  Kupują nie tylko ozdoby na grób ale i ciuchy, buty, bo chcą się pokazać. Obłęd jakiś. Kolejne szaleństwo przed gwiazdką. Już od początku grudnia - stroiki, bombki itp, ciuchy. Ja się dziwię ale to bez znaczenia. Ludzie owczym pędem co roku wariują i tak kilka razy w roku. Rok w rok.

Wszystkich Świętych coraz bliżej, a ja się denerwuję, bo Krzysiek w tym roku jedzie do Ryk. Uparł się jechać 1 XI. Mają z bratem wrócić w ten sam dzień, ale to droga daleka i męcząca a brat 20 lat nie ma. Do tego jeździ dość szybko. Jadą wcześnie rano, a powrót wieczorem. Moze być deszcz i drogi śliskie. Ja do moich bliskich jadę sama. Jutro jedziemy z Krzyśkiem rozwieźć wiązanki, a 1 XI zawiozę tylko znicze. Chciałabym już to wszystko mieć za sobą. To i remont, który będzie chyba od 1XI.

Od dłuzszego czasu piszę codziennie za co jestem wdzięczna. Do tego dochodzą emocje 5 i to co robię dla siebie, dla innych i dla Krzyśka. Teraz postanowiłam sobie dołożyć 3 przyjemności dziennie. Brakowało mi tego, bo co prawda dbam o siebie i coś dla siebie robię, ale trudno zaparzenie ziól nazwać przyjemnością. Dziś to kotlety z kalafiora i pieczarek. Jeszcze ich nie robiłam i chcę wypróbować. Niby jedzenie to konieczność ale mnie sprawia przyjemność upichcenie czegoś nowego. Do tego dojdzie słuchanie muzyki. Moze koncert. Myślę też o wirtualnych odwiedzinach muzeum. Na pewno będzie oglądanie programów na History 1 i 2.

29 października 2024 , Komentarze (26)

POtrzybuję mentora, który by mnie natchnął co mogę zdziałać  na moim etapie życia. Wszyscy. No prawie w moim wieku piszą o chorobach, dzieciach, wnukach, kuracjach, emeryturze. To mnie nie interesuje. Potomków nie mam i po lekarzach biegac nie zamierzam. Chce jeszcze żyć pełnią życia, chłonąć życie, cieszyć się mim. Potrzebuję inspiracji. Na razie moje życie jest monotonne i nudne. Miałam plany i je z mozołem realizuję dzień po dniu. SZukam inspiracji dla mało towarzyskich domatorów. Chodzi o rozwój. Psychologia i ezoteryka, zajęcia artystyczne  wszystko już było. Mogę do tego wrócić. Co jeszcze może być? Wiedzy liznęłam, a może ją doskonalić, wejść głębiej? Im dalej w to  wszystko wchodzę tym wydaję się sobie mniej doskonala, wręcz głupsza. Tyle jeszcze przed mną. Trzeba czas dobrze wykorzystać.:)

Dziś chcę skończyć cięcie drewna i oby się udało, bo deszcz i tępy łańcuch przy dużej pilarce. Zniosę je i po robocie na dzisiaj. Co zrobić z całą resztą dnia nie bardzo wiem. Nie ciągnie mnie ani do działalności artystycznej typu malowanie czy pisanie. Nie ciągnie mnie do nauki czy czytania. To mi się teraz wydaje mało sensowne, mało pożyteczne zajęcie. Wręcz to tracenie czasu. Z drugiej strony mam sporo wolnego czasu i warto go jakoś czymś sensownym wypełnić. Tylko co jest sensowne?

Z jedzeniem sobie radzę. Nie tyję. Dziś kotlet mielony z ziemniakami i mizerią. Do tego skyr i krązki z cukini. Wszystko około 1300 kalorii.

Majka nie chce pić wody z misek w pokoju i chowa się w łazience po to, żeby się napić z dzbanka. Ja mam dzbanek z wodą dla kotów. Jest bardzo sprytna. Włazi coraz to w inną dziurę i trudno ją znaleźć. Wcześniej piła w pokoju ale wylewała celowo wodę i to kilka razy dziennie. Zmieniłam miski i teraz bunt.  Mruczek też woli pić w łazience.

28 października 2024 , Komentarze (10)

Ostatni tydzień października. To pora na kończenie prac koło domu. Nie wiem czy się uda wszystko zrobić, bo deszcze. Dziś chcę skończyć znosić gruz. To zrobimy może z Krzyśkiem po poludniu. Rano chcę pociąć trochę drewna. Zauważyłam że nastrój mam dziwny. Opanowały mnie jakieś lęki i beznadzieja. Nie mam ochoty na przyjemności i nic mnie nie cieszy. Myśli mam ponure. Praca jest ucieczką. Wiem, że to minie i trzeba przeczekać, ale lekko nie jest. Czasami mi przychodzi na myśl, że mam momentami depresję albo dwubiegunówkę. Chyba trzeba otworzyć się na jutro i nakreślić nowe plany rozwojowe. Moje życie się przecież nie skończyło wraz z wiekiem emerytalnym. Chyba poczekam  na dyplomy. Później wykupię dalszy dostęp do parapsychologii na ESKK. To wszystko jest trudne. Akceptuję moje życie i nie chcę nic zmieniać. Pojawiają się więc pytania po co dalszy rozwój? Co mi z niego przyjdzie? Wiem jednak, że czekanie na śmierć jest bez sensu. Mogę żyć i 20 lat i taka stagnacja. Mogę jeszcze wiele dokonać. Być zadowolona z życia i mieć z niego satysfakcję. Tak pewnie będzie. Gorsze nastroje miną.

Czekam na remont w pokoju Adriana. Mam nadzieję, że wszystko przebiegnie dobrze. Później sprzątanie i dalsze moje zabiegi. Trzeba będzie pomalować podłogę. Chciałabym jeszcze przed świętami. Do wiosny chciałabym pokój urządzić.

Nadal nie wiem co z moim dalszym życiem. Co z moim domem. Myśli mam takie że Krzysiek odejdzie wcześniej. Jest takie ryzyko bo o siebie nie dba i jest starszy. Zostanę sama i co wtedy. To mnie przeraża. Może Sebastian ale on pewny nie jest. Co z moimi zwierzętami. Komu zapisać wtedy dom. Sebastian gdyby dostał to wyrzuci je na ulicę i dom sprzeda. Przepije wszystko. Mogę przepisać na koty ale co wtedy z S. On może być bez wyjścia. Już w tej chwili jest bezdomny. Mieszka kątem u rodziców. Ma długi. Pytania, pytania i rozterki. Najbardziej po sercu to zabezpieczenie zwierząt z adnotacją, że S ma prawo mieszkać do śmierci. Nie wiem czy tak można. Czy znajdę pewną solidną fundację. Są też dzieci brata Krzyśka. Zwłaszcza córka. Ona jest przebojowa i lubi zwierzęta. Jest sąsiad. On by był zainteresowany kupnem. Niewiadoma. Czekam na dobre impulsy, myśli.

Wczoraj wypiłam wino i  posadzilam rośliny owocowe. Wsadziłam szklankę i na pewno 2 maliny czewrone i dwie żólte. Zamowiłam jedną czarną i jeżynę. Czarna jest z pewnością ale nie wiem jedna czy dwie. Nalepki z jeżyną nie ma. Mikuś był z nami i szalał. Biegał w kólko w nowym terenie i był bardzo szczęśliwy. Pracuje intensywnie z kundalini reiki.

Starszy kocurek Pomocy pomagam.pl/c77pgt

27 października 2024 , Komentarze (4)

Z wczorajszego koncertu jestem zadowolona. Nawet bardzo. Trwał prawie 2 godziny i wróciliśmy późno. Odbył się w sali teatralnej i potrzebne były lepsze ciuchy. Na szczęście się odpowiednio wcześnie zorientowałam i Krzysiek w koszuli flanelowej nie wystapił. Ja byłam ubrana przeciętnie czyli wyjściowe leginsy i ażurowy sweter. Paznokci nie malowałam, ale uzyłam pomadki i pudru. Buty włożyłam na obcasie. Ludzie byli ubrani różnie, ale kurtka jeansowa Krzyska trochę raziła. Dziś jestem w domu i coś zrobię, bo czas wrócić do prozy życia. Może potnę trochę drewna. Mam do wrzucenia stertę drewna. Może poplewię. Przyszły mi rośliny owocowe i trzeba by je posadzić, ale sama mogę nie dać rady. Potrzeba Krzyska a on dziś pracuje. Może go namówię do roboty jutro, ale wątpię.

Wczoraj udało się posadzić róże. Mam 5 w donicach i jedną w gruncie. Ta w gruncie ma być kolorowa. Jedna z róż mi się nie podoba. Wygląda jakby byłą uschnięta, ale korzenie ok.

Wczoraj po powrocie z koncertu miałam zamiar znaleźć nową imprezę. Przejrzałam repertuar Pałacu Kultury do marca i nic dla mnie nie ma. Nie będzie kulturalnych wyjść. Trochę byłam rozczarowana. Krzyśkowi chyba ulzyło. Nie mozemy wychodzić za często, bo Mikuś się denerwuje i ponoć wyje. Gdy wracamy bardzo się cieszy. On nie jest przyzwyczajony być sam w domu tak długo. Gdy Krzyśka nie ma, a ja wychodzę na dwór do pracy często go biorę z sobą. Czasem gdy tnę drewno, zostaje w domu sam, ale na krótko.

Dziś będzie łapanie myszy...

Tragedia kociej rodzinki na podlaskiej wsi.pomagam.pl/strzepoczka

27 października 2024 , Komentarze (9)

Wczoraj było pochmurno i niby ciepło, ale ja i tak miałam ochotę bardziej na siedzenie pod kołdrą przy piecu niż na pracę fizyczną koło domu. Wyszłam jednak na dwór gdy Krzysiek poszedł do pracy. Wniosłam do komórki sporo drewna I trochę pociełam. Później trochę pracowałam zawodowo. Późnym popołudniem przygotowałam obiad i upiekłam ciasto. To był jogurtowiec z owocami. Piekłam po raz pierwszy ale wyszedł. Inna sprawa, że ja piekę tylko proste ciasta. Całe życie walczyłam z wagą i różne masy i polewy mi  zbędne. Teraz dochodzi stan przedcukrzycowy. Nie przepadam za siedzeniem za długo w kuchni. Nie przepadam za słodyczami. Olśnić nikogo nie zamierzam.

Dziś już ma być spokojny dzień choć pertraktuję z Krzyśkiem w sprawie wsadzania roślin owocowych. Wiśnia szklanka jest z gołym korzeniem a reszta jest w doniczkach. Na maliny mam nowe miejsce. Teraz kupiłam 5. Jeśli się udadzą w tym miejscu, to dokupię. Kupiłam też jeżynę bezkolcową. To kolejna. W tym roku moja posadzona jakiś czas temu pięknie owocowała.

Wczoraj też odpoczęłam. Spałam trochę po południu.

Dwa miesiące do końca roku i połowa planow nie zrealizowana. Zrobiłam za to co innego. Nie wiem jaki sens ma planowanie skoro tego się nie trzymam. Inna sprawa, że nie wszystko zależy ode mnie i jestem po prostu elastyczna. Robię to co mogę.

25 października 2024 , Komentarze (13)

Dziś pracy raczej nie będzie, bo jedziemy na koncert. Zawiezie nas sąsiad, a wrócimy taksówką. Koncert jest o 19, ale trzeba zrobić z paznokciami itd. Wcześniej mam powtórne dostrojenie do kundalini reiki. Potrwa 45 minut. To pierwsze. Kolejne jutro i pojutrze. Ja byłam dostrojona około 10 lat temu, ale z systemem nie pracowałam i kanały mogły się zwęzić.

Wczorajszy dzień był aktywny. Udało się zrealizować wszystko co było zaplanowane. Dziś dzień stracony. Kolejne prace jutro. Zostało jeszcze kilka dni do końca miesiąca, ale nie wszystko na dworze zrobione. Są jeszcze 3-4 dni plewienia. Jest sadzenie roślin. Jest reszta cięcia drewna. Jeśli będzie pogoda mogę popracować dłużej ale i tak chyba nie skończę w X. Nie wszystko też zależy tylko ode mnie. Krzysiek powinien pomagać. Jestem już zmęczona tym wszystkim.

Dzisiejszy koncert wcale mnie nie cieszy. Nie chce mi się jechać i wolałabym zostać w domu. Mam tyle do zrobienia. Krzysiek też zachwycony koncertem nie jest. Zastanawiam się czy to był dobry pomysł. Wtedy koncert mnie kusił i bilety kupiłam, ale to było kilka miesięcy temu. Co innego było ważne dla mnie.

Jutro spędzę dzień w domu. Szkoła się skończyła więc będzie luz.

Wczoraj Kajtek wysypał pól opakowania karmy Mikusia do kuwety. Teraz pies nie ma co jeść, a wystarczyło by Krzysiek pomyślał i nie stawiał jedzenia na oknie...

Wczoraj złapałam do piętnastej 12 myszy. 2 już nie żyją, bo złapał kot od koleżanki. On tam poluje gdzie ja wypuszczam.

Pomoc dla kotów wolnożyjących w Elblągu https://www.ratujemyzwierzaki....

24 października 2024 , Komentarze (4)

Dziś chcę skończyć znoszenie gruzu. No i oby się plany udały, bo Krzysiek jedzie do PZU do sąsiedniego miasta. On opłaca sobie ubezpieczenie i zamiast samemu wpłacać czeka aż mu dadzą wydrukowane blankiety. Co pól roku jeździ i załatwia. Dziś bym też chciała wsadzić róże, bo przyszły. Czekam na krzewy owocowe i szklankę. Wiśnie szklankę.

Wczoraj udało mi się załadować 4 worki. Ogarnęłam trochę u mamy.

Ostatnio kupione karty tarota z aniołami są bardzo fajne. Schowałam poprzednia talię i wyjęłam ta. Ja mam bardzo dużo talii, bo kolekcjonuje trochę. Teraz chce jeszcze szybko kupić talię kart lenormand. Też często wróżę tymi kartami i moja jest już zniszczona.

Wczoraj przyszła żywołapka na myszy. Ta jest prosta w obsłudze. Nastawiłam ją od razu. Trzeba ją sprawdzać co 2 godziny, bo chodzi o stres myszek. Myszy należy wynosić daleko od domu. Szkoda mi ich, bo teraz jest już zimno. Krzysiek jest sceptyczny. Uważa, że w ten sposób myszy się nie pozbędziemy. Ja jestem już na nie wściekła, bo to plaga, ale mordować ich nie będę. Wczoraj złapałam 6 w tym dwie duze i grube. Dziś dalsze łapanie.

Pierwsza część remontu zrobiona. To co pilne na dworze. Było tynkowanie w 4 miejscach komórek, trochę domu i łatanie ubytków na podmurówce ogrodzenia. Zostało jeszcze tynkowanie domku mamy i założenie rynny, ale to w przyszłym roku. No i kolejna warstwa tynku na równo.  Dziś miała być naprawa dachu i krycie nad komórką, ale dach moze się zarwać. Ma być papa termozgrzewalna. Trzeba to zrobić wiosną, bo do wymiany jest belka i niektóre deski. Dziś sąsiad potnie mi drzewo z gwoździami.

Kocia zbiórka.. pomagam.pl/dypyrr

23 października 2024 , Komentarze (3)

Prace idą. Dziś ma padać to trzeba będzie zrobić coś w domu. Trzeba by zacząć przygotowywać kolejne worki ze śmieciami do wywiezienia za tydzień. Chciałabym wystawić z 3, a na razie mam jeden i to niepełny. Dziś może doładuję do niego słoiki od mamy. Trochę tego jest. Jeśli się uda potnę trochę drewna. Trzeba by sprzątnąć  resztę złomu ze schodów mamy.

Wczoraj pracy podgoniliśmy. Udało się schować drewno i uprzątnąć prawie wszystek gruz. 

Po wyjściu z diety przytyłam niecałe 3 kg i waga się trzyma. Dziś do jedzenia będzie fasolka szparagowa, makaron z mięsem typu bolognese i skyr. Staram się ograniczać węglowodany. Jem tylko w jednym posiłku i trochę. To dwa ziemniaki albo 2 kromki chleba ciemnego albo 1/2 woreczka kaszy. Z początku było mi bardzo trudno, bo węglowodany lubię najbardziej. Teraz przywykłam. Mięsa też nie jem dużo. Zwykle 2-3 razy w tygodniu. Jem jajka, ryby, nabiał, grzyby, strączkowe. Staram się jeść warzywa. Z tym niedługo będzie problem, bo moi dostawcy już nie będą jeździć co tydzień, a co dwa. Trzeba będzie robić zapasy.

Wczoraj dostałam wiadomość, że moje kupione róże szykowane są do wysyłki. To roślinki z gołym korzeniem. Trzeba będzie je moczyć i może korzonki skrócić.

A tu zbiórka na chorego maluszka z działek. Każda złotówka się liczy... pomagam.pl/rac88f

22 października 2024 , Komentarze (6)

Dziś bym chciała skończyć ładowanie gruzu do worka, ale nie wiem czy się uda, bo Krzysiek jedzie po pracy do miasta. Zawsze wraca zmęczony i zły. Moze nie mieć ochoty na siłowe wyzwania. Sama raczej nie dam rady. Jeśli się nie uda, zostanie jeszcze czwartek. W piątek idziemy na koncert. Niby jutro mogę coś tam zrobić, ale sama, bo Krzysiek pracuje. Ulży mi jak ten gruz już pojedzie, bo teraz termin mnie goni. Odbiór 6 XI. Mam też dzisiaj do wrzucenia trochę drewna. To powinnam zrobić ja, bo to drewno do porąbania i powinno iść osobno. O rąbaniu drewna na razie nie myślę. Niby potrafię, ale jest trochę zapasu.

Już teraz myślę co będzie gdy skończą się niedługo prace na dworze. Skończy się ruch, bo ćwiczenia mnie drażnią. Teraz mam siłownię, bo a to cięcie, a to noszenie, schylanie. Co będzie wtedy? W domu niby mam jeszcze trochę pracy i trochę z tym zejdzie, ale później szykuje się lenistwo ruchowe. Styczeń luty pracy nie będzie. Podczas malowania obrazu ruchu praktycznie nie ma. No niby są spacery...

Przygotowuje się psychicznie na piątkowy koncert. Niby aż tak wielkiej gali nie będzie, bo to koncert muzyki filmowej, ale zawsze. Trzeba będzie zrobić paznokcie, makijaż i ubrać się porządnie. Ostatnio mi z tym nie po drodze. Nigdy nie lubiłam większych wyjść właśnie dlatego, że trzeba o siebie bardziej zadbać. Wolę rozciągnięte swetry i leginsy. Teraz nie lubię dbania o siebie szczególnie. No ale czasem trzeba swoją strefę komfortu opuścić. Na tym polega rozwój.

Kupiłam kolejne karty tarota i czekam na nie. To tarot anielski... Chcę jeszcze jedne koci tarot. Do tego nową talię Lenormand i wyrocznię anielską.

Kupilam kolejną żywołapkę na myszy...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.