Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489405
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 października 2024 , Komentarze (8)

Sebastian przyjechał i jest. Niezbyt to dobry czas, bo w ten weekend mam szkołę. Szkoła się kończy, a ja się nawet cieszę. Nie bardzo mam teraz ochotę na regularną naukę. Koniec szkoły chyba 20 X. Nie jestem pewna, bo mamy zaległe zajęcia i chyba będziemy nadrabiać. Nie wiem kiedy. Teraz 5x  w sobotę będą zajęcia z kundalini Reiki. Już drugie. Co w niedzielę nie wiem. Zostały jeszcze karty czakr do przerobienia. Chyba tylko to.

Na S czeka bardzo dużo pracy. Chcę by rozwalił i wyniósł wersalkę z pokoju dziadka. Ma wywieźć złom. Wcześniej trzeba odpiąć piec gazowy do centralnego i dwa piece węglowe. Do tego będzie zlew i wanna. Trzeba pociąć trochę drewna i uciąć 3 grube gałęzie, które przeszkadzają. Są do naostrzenia szlifierką 3 siekiery i 3 noże. Jest do wyprania olbrzymia zasłona. On powinien ją zdjąć i zawiesić. Trzeba wkręcić 3 kołki. Niby używam wiertarki, ale z założeniem wiertła mam problem, bo siły mało, a zakręcone wszystko musi być solidnie. Trzeba podkleić kaseton styropianowy i naprawić szufladę. Trzeba zamontować zasuwkę do kuchni. Jest do wyczyszczenia moja pilarka. Niby potrafię to zrobić, ale z zakręceniem i regulacją łańcucha mam problem, bo mi brak siły.

Dziś może ułożę stertę cegieł i wyniosę trochę śmieci, gruzu. Może Krzysiek pomoże.

Znalazłam sobie szkołę, ale ona nie daje uprawnień. To studium interwencji kryzysowej. Nie jest to szkoła z certyfikatem, bo certyfikat mogą otrzymać tylko osoby po studiach. Szkoła trochę kosztuje no i nie wiem co zrobić. Z jednej strony mnie kusi, a z drugiej zastanawiam się po co mi to. Co mi to da. Wiedzę mogę zdobyć i z książek, a będzie taniej.

Od wczoraj przytyłam 2 kg. Nie wiem czy to złe wskazanie wagi. Czy to faktyczne spuchnięcie od węglowodanów. Będę to obserwować i będę nadal na mniejszej ilości kalorii.

30 września 2024 , Komentarze (6)

Krzysiek poszedł do pracy, a mnie brakuje go w domu. Lubię gdy jest. Do emerytury około póltora roku. Zleci szybko. Będzie mniej pieniędzy, ale za to będzie Krzysiek w domu.

Z diety niby powinnam wyjść, ale waga nadal spada albo się waha. No i nie wiem co robić. Kusi mnie by wypróbować nowy sposób na wychodzenie. Było by w jeden dzień około 600 kalorii, a w kolejny więcej. W te dni gdy więcej były by też strączki i trochę węglowodanów typu pieczywa, ziemniaka, makaronu, kaszy. Może waga by jeszcze coś spadła. Choćby kilogram. Ja bym się oczywiście nie pogniewała:). Wczoraj było więcej jedzenia, bo rocznica. Było też ciasto ze sliwkami na słodziku. Wyszło bardzo smaczne. Trzeba było przerobić przepis, bo nie tylko cukier  ale i mniejsza tortownica. DZiś powinno być mniej jedzenia. Spróbuję chyba, bo motywację mam. Będzie wątróbka z pieczarkami i jogurtem. Do tego 1 ziemniak. Będzie jeszcze serek wiejski lub jajecznica.

Z grzybami problem, ale ususzyłam trochę pieczarek. Lubię suszone pieczarki.

S powinien przyjechać koło 16. Wcześniej chcę zrobić trochę porządku w sypialni. Jest do uprzątnięcia toaletka, szafeczka nocna i komoda z moimi ciuchami. Po południu chciałabym ustawić kratki pod winorośl z Krzyśkiem. Trzeba wcześniej winogrony przyciąć. To już zrobię ja. Ponoć kratki już idą. S nie będzie nic robić, bo przyjedzie padnięty.

Wreszcie chłodniejsze noce. Ja mam jednak okno nadal otwarte i nadal mi goraco. Mam 20 stopni w sypialni. Czekam na 15. Wtedy odetchnę i prześpię całą noc pod kołdrą. Na razie się odkrywam, rzucam, pocę. To męczy mnie i zwierzęta. Mikuś śpi pod kołdrą, a Rozunia na mnie.

Wczoraj po raz pierwszy odkąd zrobiło się ciepło była kąpiel w wannie. W lecie był prysznic. Przypomniałam sobie jak lubię kąpiele w wannie.

29 września 2024 , Komentarze (9)

Ostatni dzień wolny Krzyśka. Jutro już idzie do pracy. Dziś nasze święto. Mija 20 lat od czasu wspólnego zamieszkania. Czasem jest mi z nim ciężko, ale ogólnie nie żałuję.

No i koniec tego etapu diety. Zrzuciłam tym razem około 5 kg w miesiąc. Moze trochę więcej. Już kupiłam w piątek warzyw więcej, bo i dla mnie. Kupiłam też strączki w puszkach. Dziś już chcę zjeść sałatkę. Jutro już jajka z warzywami. We wtorek moze kromkę chleba ciemnego. No i oby do przodu wychodzenie. Chciałabym sobie zrobić analizę składu ciała. Moze poszukam gabinetu w pobliżu. Problemem jest ciało i skóra. Schudły mi ramiona, pośladki, brzuch i wszystko rzadkie. Na pośladkach się skóra marszczy co nie wygląda dobrze. W ubraniu wyglądam tak sobie, bo jeszcze przyciężko. Bez ubrania jest fatalnie i lepiej nie będzie.

Jutro może przyjedzie S.

Wczoraj udało się pomalować drzwi od mamy i ławkę. Udało się sprzątnąć stertę ziemi i ułożyć porządnie potrzebne doniczki. Udało się pociąć trochę drewna. Krzysiek to drewno zniósł z ogrodu.

Dziś niby powinien być dzień bez poważnej pracy, ale coś może jednak zrobię. Chodzi za mną sprzątanie na moich pólkach w szafie i chodzi posprzątanie w szufladzie w kuchni. To ostatnie miejsce w kuchni, które trzeba ogarnąć.

Wczoraj była wątróbka wieprzowa z jabłkami i nawet ja trochę zjadłam choć mięsa unikam. Chcę zrobić jeszcze z gruszkami i może z pieczarkami i śliwkami. Dziś sałatka, placek ze śliwkami na słodziku.

28 września 2024 , Komentarze (6)

Szkoły dziś nie mam i pewnie będzie praca. Trzeba wykorzystać ostatni dzień urlopu Krzyśka. On co pilniejsze miał zrobić, to zrobił i starał się tym razem. Jestem zadowolona. Nawet bardzo. Mamy dziś iść do kaplicy.

Dziś ostatni dzień tego etapu diety. Miała być nadwaga i jest, czyli mogę się cieszyć. Jako nagrodę kupiłam sobie ten sweter, który mnie kusił. Teraz spróbuję wytrwać bez jojo do stycznia i dalsze boje. Mam zamiar jeść około 1300 kalorii teraz, ale dojdę do tego stopniowo. Może w 2 tygodnie będzie wychodzenie. Zobaczę. Będę kontrolować. Będzie mało węglowodanów. Mam 92 cm w talii. ZA dużo jeszcze i to z 10 cm.

Majusia coraz częściej leży u mnie na ramieniu. Koteczka lubi bliskość i czułości, ale nie lubi laptopa. Na kolanach leży rzadko i do tej pory nie przychodziła do mnie gdy mialam laptopa na kolanach. Teraz przychodzi i kładzie się na ramieniu, a ja mam frajdę, bo ma mięciutkie futerko...

Mruczuś, mój staruszek ma znowu sfilcowaną sierść na grzbiecie i koło pupy. Trzeba to wyciąć...

Z wycieczki do pałacu jestem zadowolona, a niedługo chcę jechać do parku za zamkiem. Tam jest jakaś zagroda i jest miejsce mocy. Pod koniec X mamy iść na koncert muzyki filmowej, a później może wzgórze Doroty jeśli pogoda pozwoli. Moze palmiarnia w Sosnowcu?

Wczoraj trzeba było zmienić plany, bo się rozpadało, a deszczu miało nie być. Pomalowałam tylko jedne drzwi. Za to wyrzuciłam worek ciuchów Krzyśka. Wszystko zniszczone. Obraził się śmiertelnie, że koszul flanelowych i piżam z dziurami nie zostawiłam. Później się wściekł, że mu ciuchów na pólce nie poukładałam. Sam nie chciał to wszystko wrzuciłam jak leci na pólki i tyle. Udało się też sprzątnąć w ziołach i przyprawach, umyć szybki w segmencie w kuchni. To 2 pólki.

Później piłam drinki z rumem. Był z sokiem pomarańczowym i z colą. Z colą smakuje mi lepiej.

27 września 2024 , Komentarze (4)

Piątek i trzeba zdecydować czy w niedzielę będzie ciasto czy nie. Małą tortownicę kupiłam i już mam... Mam dziś kupić wino i pewnie od razu dziś je wypiję. Trzeba coś kupić na niedzielę. Chciałam zrobić pieczenie ziemniaków w popiele, ale Krzysiek był przeciwny. Moze zrobię sałatkę i moze śledzie w musztardzie.

Wczoraj Krzysiek zrobił porządek z miejscami pod rynnami. W dwóch miejscach są takie korytka z których wychodzą rurki odprowadzające wodę na ulicę. Korytka były zaniedbane, bo Krzysiek ich nie czyścił kilka lat i zarosły. Wybrał 3 wiadra ziemi i trawy, ale zrobione porządnie. Narobił się przy tym. Teraz już faktycznie dużo roboty mieć nie będzie. Postarał się bardzo tym razem i masę pracy wykonał. Nawet awantur specjalnych przy tym nie było.

Jutro moze być deszcz i nic na dworze nie zrobię. Może ogarnę szafę i pólkę z zapasami w kuchni. Trzeba by wszystko przejrzeć i co starszawe usunąć. Jesień i chcę kupić makarony, kasze, strączki. Chciałabym też przejrzeć zioła i przyprawy. Chciałabym umyć z zewnątrz lodówkę. Jest co robić...Dziś mam malowanie ławki i 2 drzwi wejściowych.

Mam jeszcze jedno drzewo, a w zasadzie krzew do ogarnięcia. To olbrzymi płaziniec-iglak. Problem jest taki, że zagina się na ogrodzenie i dom. Miałam wiosną wyciąć, ale sąsiad radzi solidnie przyciąć i tak chyba zrobię.

Wczoraj mi sąsiad skosił. To ostatnie koszenie w tym sezonie.

Kranik za toaletą już mam...

Na wadze znowu trochę mniej...:)

Kupiłam dla Mruczusia preparat witaminowy. Dostawa w poniedziałek :). Wypróbuję i moze kupię też Puni i Rozetce... To preparat dla staruszków. Mruczuś skończył 18, Punia 15, a Rozi 13.

26 września 2024 , Komentarze (10)

Według tego co pokazują, deszczu ma nie być. Coś się na dworze zrobi. Trzeba się spieszyć, bo prawie koniec urlopu Krzyśka. Zleciało bardzo szybko. Ja odliczam dni do końca diety. W niedziele koniec, bo będzie nasze święto i muszę je zaakcentować. To 20 lat odkąd zamieszkaliśmy razem. Też szybko zleciało. Moze upiekę ciasto ze śliwkami na słodziku i pal licho stan przedcukrzycowy. Przez jedno ciasto/małe/ nie poumieramy.

Trzeba by kupić grzyby, a nie ma. Potrzebuję 3 kg na suszenie i kilo na mrożenie. Na suszenie podgrzybki, a na mrożenie maślaki. Nie chodzi tylko o Wigilię. Ja grzyby lubię i używam ich bardzo dużo. Pieczarki to za mało.

Kajtusiowi biegunka nie przeszła. Było lepiej gdy brał antybiotyk i robiłam Reiki. Załatwia się 2 razy dziennie, ale to jest prawie płynne. Odrobaczony był. Spróbuję mu jeszcze podać jeden lek i moze klej z siemienia lnianego. Nie wszystko na raz jednak. Teraz jest na karmie gastro i bierze probiotyk. Problem pojawił się z Czarnusią, bo załatwiła się na fotelu. Jej leków podać się nie da, bo jest nieobsługiwalna, prawie dzika i płochliwa. Będę obserwować jednak.

Miałam iść do fryzjera obciąć włosy i na razie jeszcze nie pójdę. Gdy zrobiło się chłodniej włosy mnie już tak nie denerwują no i fakt faktem podobają mi się nawet. Kolor trzeba będzie położyć później. Chyba znowu balejaż, bo farbowanie w domu mnie drażni. Włosy zostaną dłuższe, ale trzeba chyba pomyśleć o jakiejś opasce, bo gdy pracuję trochę przeszkadzają.

Może dziś przyjedzie brat Krzyśka założyć nowy kranik za toaletą.

A tu zdjęcia z pałacu- wnętrza :) To cudne kominki, meble, dywany, przedmioty. Część podobnych mebli można teraz jeszcze kupić. Mają swoją cenę i wymagają odpowiednich wnętrz.

25 września 2024 , Komentarze (3)

Prace idą swoim torem. Jestem zadowolona. Wczoraj był przelotny deszcz. Niewiele na dworze zrobimy. Plewić się raczej nie da. Może potnę gałęzie sekatorem. Może opróżnimy donice. Moze naładuję worek. Są do zebrania rupiecie spod domu mamy i uszkodzone doniczki i donice. W domu coś zrobimy. Jeszcze nie wiem co, ale Krzysiek ma odpocząć. Myślę, że do 15 października nie skończę wszystkiego na dworze. Później jeszcze wsadzanie róż.

S chyba przyjedzie w poniedziałek. Ma masę pracy i nie wiem czy wszystko w tydzień zrobi. Dłużej zostać nie może.

Rozmawiałam z sąsiadem i potnie mi to drewno z gwoździami za które ja się nie chce brać. Trochę go jest.

Przed domem mam wszystko zrobione. Trzeba tylko wkopać kratkę pod winorośl jak przyjdzie. Nie wiem co z wycięciem świerka czy w tym roku. Nie wiem jeszcze czy kupię wrzosy... 

W niedziele miałam zajęcia z Kundalini Reiki. W mojej szkole jest certyfikacja, ale ja do testu nie podejdę, bo dyplom z systemu już mam. Zrobiłam go jakiś czas temu, ale nie praktykowałam. Teraz wzięłam się za praktykę i praktykuję codziennie.

Wczoraj byłam w pałacu. Zobaczyłam 3 wystawy. 2 obrazy i jedną kultury łużyckiej i średniowiecza. Tu zdjęcia z tej ostatniej. Obrazy były takie sobie, ale na pewno oryginalne. Jednej wystawy nie było, bo niedostępna. Trzeba będzie iść jeszcze raz. Przy okazji zrobię zdjęcia starych posągów z ogrodu. 

Jechaliśmy w obie strony autobusami. To ma minusy. Na przystanku siedziałam obok młodego, przystojnego chłopaka, który nie użył dezodorantu i czuć było od niego stary pot. Jego dziewczyna miała zrobione brwi, rzęsy i usta. Ja zapachu nie mogłam znieść i musiałam odejść. Mnie też było gorąco, bo ubrałam się w kurtkę z ekologicznej skóry. Raczej szybko kupię z naturalnej, bo ona oddycha. Byłam długo przeciwna naturalnej skórze ze względu na dobro zwierząt, ale to ponoć  surowiec uboczny.

Na wadze znowu trochę mniej. 60 dkg, a cieszy.

24 września 2024 , Skomentuj

Jeden grób podwójny na cmentarzu mi sie sypie. To potężny grobowiec i trzeba coś z nim zrobić. Nie stać mnie na remont u kamieniarza. Łatanie zwykłym cementem ponoć na długo nie starcza. Drugi grób też do roboty, bo odeszła płyta od piwniczki. Trzeba grób zamknąć. Nie wiem co ze żwirkiem. Chodzi o cięcie betonowych krawężników. Sąsiad ma urządzenie do cięcia, ale elektryczne. Tu by trzeba akumulatorowe. A może krawężniki plastikowe?

Nie maiłam w planach robić porządku z budynkami gospodarczymi i domem mamy, a chyba trzeba będzie. Warto by wszystko pomalować, a do mamy założyć żaluzje zewnętrzne. Co zrobię okaże się w przyszłym roku.

Dziś jedziemy do pałacu zwiedzać. Pojedziemy autobusem, a wrócimy taksówką chyba. Może być deszcz i zdjęcia na dworze nie wyjdą ładne.

Miałam dać na msze za bliskich ale nie ma już w mojej kaplicy miejsc do końca roku. Zapisy na nowy rok dopiero od października.

Mam trzeci odkurzacz. W spiżarni u babci znalazłam kompletny odkurzacz. Działa i ciągnie jak smok tylko trochę głośno chodzi. Trzeba go chyba oczyścić. Dobrze, że go nie wyrzuciłam przed sprawdzeniem. To bardzo solidny sprzęt. Ma z 40 lat ale przez ostanie 20 nie był używany.

Mikuś po ostatnim szczepieniu ma jakąś traumę, bo warczy gdy go całuję w kark. Kiedyś to lubił. Tam był zastrzyk. Ciekawe czy mu to przejdzie.

Okna pomyte, firany i zasłony poprane, kwiatki pomyte i poprzycinane. Jeszcze na stanowisko  zimowe mają czas. Część stoi w kuchni, a na zimę przeniosę je do pokoju.

23 września 2024 , Komentarze (6)

Nowy tydzień i nowe plany. Dziś chyba wycieczka do pałacu, ale jeszcze tam zadzwonię. Co po południu nie wiem. Pogoda ma być ładna i coś trzeba by zrobić na dworze. Zostało plewienie, cięcie. To wszystko zrobię ja, ale nie wszystko dzisiaj. Krzysiek ewentualnie pomoże, bo wszystko znosi. Jutro już deszcze i trzeba będzie działać w domu. Pilnie chcę posprzątać w szafie. Trzeba by już letnie ciuchy schować i moje i Krzyśka. Na pólkach jest armagedon i trzeba poukładać. Niech porządek będzie choć na chwilę. Jest do prania jeszcze jeden koc. Tym razem z sypialni. Przykrywam się nim dodatkowo gdy przychodzi zima, bo sypialni zwykle nie ogrzewam. Chyba, że w duże mrozy. Teraz mam 20 stopni i jeszcze mi gorąco, bo śpię nago i odkryta zwykle. Można już zrobić porządek w butach, bo klapek już nosić nie będę. Wyjmę botki.

W tym roku na zimę wszystko prawie mamy. Ja chyba nic nie kupię choć jeden sweter mnie bardzo kusi. Krzysiek moze zimowe buty. Może, bo nie pamięta co z tymi z zeszłego roku. Powinnam mu też kupić piżamę. Ja pizamy niby nie mam, ale mam kilka spodni od piżamy. Do tej pory spałam w spodniach i podkoszulce. Nie muszę mieć kompletów. Na strony z ciuchami i butami nie wchodzę, bo nie chcę pokus. No i staram się ograniczyć konsumpcję, bo wychodzę z założenia, że jeśli ciuchy dobre to je noszę. Zmieniam gdy schudnę albo zniszczę.

S wybiera się do mnie za mniej więcej tydzień. Krzysiek musi iść do pracy, bo S go denerwuje i kłoci się z nim. Pracy jest dużo i oby się z wszystkim wyrobił.

W przyszłym tygodniu przyjdzie może sąsiad do remontu w pokoju Adriana. Jest trochę tynkowania i jest malowanie ścian i sufitu. Gdyby się to udało już zrobić, to zamówię sprzątanie. Później zrobię podłogę. W zimie chcę zrobić porządek z książkami i moimi i mamy. Będą dwie biblioteki - u mnie i u babci. Trochę mamy książek wezmę do siebie. Muszę wcześniej kupić regały i pomalować te co mam.

Brzoza zrzuciła już listki i trzeba ją przesadzić.

Chcę ratować jeszcze jedno drzewo. To piękny klon...

Kupiłam krokusy i narcyzy. Pójdą do doniczek w większości...

Trzeba dziś wyprać chodniki...

22 września 2024 , Komentarze (8)

Dziś mam szkołę od 10 do 15. Jeszcze nie wiem co. Zostały jeszcze zajęcia z kart czakr, kundalini reiki i regresji hipnotycznej. No i egzaminy. Ostatnie zajęcia 20 X chyba. Co dalej nie wiem.

Po zajęciach dzisiaj wolne i teoretycznie powinnam odpoczywać, ale nie bardzo mam na to ochotę. Wolałabym coś pożytecznego zrobić. Odpoczynek mnie nudzi i energii mam dużo teraz, bo mars w raku. Najgorsze co było do zrobienia przez Krzyśka już zrobione. Drugi tydzień urlopu będzie dla niego bardziej odpoczynkowy, ale on to lubi. Będą krzyżówki i będą drzemki, telewizja.

Moze kupię dziś rośliny cebulowe kwitnące wiosną. Myslę o przebiśniegach, szafirkach, krokusach. Teraz czas na sadzenie. Chcę krokusy posadzić w donicy. Może kupię kratki pod winorośl. Potrzebuję trzy. Kupiłam migdałek.

Prawie cały ubiegły tydzień wstawałam o 6, ćwiczyłam jogę, a później brałam chłodny prysznic. Chłodny, bo woda nie daje rady się tak szybko nagrzać. PO prysznicu mi jednak trochę zimno i chyba będzie trzeba z rannego odświezenia zrezygnować. Niby nie choruję, ale sezon się już zbliża, bo Krzysiek złapał i katar i chrypkę. Wszystko mu już przeszło, ale ja drżałam, żeby się nie zarazić. Trzeba już chyba zrobić winko z czosnku i cytryn. Jest dobre na uodpornienie. On twierdzi, że był chory, bo okno w sypialni otwarte na noc. No przecież jeszcze nie zamknę.

Za tydzień ostatni dzień diety, tego etapu. Będzie zrzucone coś około 5 kg w miesiąc. Fajny wynik jak dla mnie. Teraz to tylko utrzymać do stycznia i kolejny etap diety. Chciałabym w przyszłym roku szóstkę z przodu zobaczyć. Mam nadzieję, że opanowałam nowy sposób jedzenia i nie przytyję przez zimę.

Wczoraj Krzysiek był na targu po buty, bieliznę i grzyby. Grzybów nie było. Kupił mi dynię ozdobną.

Kupiłam kasztany...

Za tydzień minie 20 lat od czasu gdy Krzysiek przyjechał do mnie po raz drugi i już został. Nie żałuję...:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.