Moim problemem od zawsze jest brzuch. Zwłaszcza jego dolna część. Ważyłam kiedyś gdy byłam młoda 48 kg przy 164 cm wzrostu i brzuch i tak nie był całkiem płaski. Teraz jest koszmarnie duży. Niby spada ale...No właśnie nie wiem czy spadnie. Ćwiczę jogę, pilates. Jeżdżę na rowerze i dołożyłam nawet z duszą na ramieniu, bo mi nie wolno, jedno ćwiczenie z callaneticsu. Myślę by z czasem dołożyć drugie jeśli to pierwsze mi nie zaszkodzi. Czas pokaże co z tego wyjdzie. Kiedyś gdy przez dwa miesiące ćwiczyłam callanetics moja sylwetka bardzo zyskała. Wykonywałam dwa ćwiczenia na brzuch i jedno na uda, pośladki i nogi. Później dałam sobie spokój jak to ja. Jak będzie tym razem? Bardzo chcę wytrwać, bo boję się niesprawności. Może wytrwam. Na razie coś się zmienia na plus i ja to widzę. Joga mi idzie lepiej, na rowerze dłużej jestem w stanie utrzymać szybkie tempo, przestałam się bronić przed ruchem czyli mniej wysługuję się Krzyśkiem.
Kilka dni temu zapisałam się na wyzwanie związane z ruchem. Pomyślałam, że skoro waga spadać nie chce to chociaż w tym mam szansę, bo to zależy tylko ode mnie. Sporo później dołączyłam, bo zaczęło się na początku stycznia. Polega ono na zrobieniu 300 treningów w rok. Ja robię jeden, dwa dziennie czyli rower plus joga lub pilates. Na razie gonię tych co są na czele. Zobaczymy jak mi pójdzie. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że inni pewnie treningi mają dłuższe niż ja ale ja dłuższych nie planuję. Chcę ćwiczyć maksymalnie godzinę, bo to nie moja bajka. Ćwiczę, bo muszę, a wyżywam się w czym innym np. malowaniu, pisaniu, rękodziele choć i to traktuję relaksowo. Zapisałam się też na wyzwanie 52 książki w rok. Może coś podziałam w tym kierunku. Lubię czytać...
Wczoraj nieco zmieniłam jadłospis i zrobiłam wreszcie kotlecik z batatów i pieczarek. Wyszły pyszne i bataty na stałe zagoszczą w moim menu. Teraz jeszcze muszą wypróbować topinambur. Menu na dziś: sajgonki z sosem pomidorowym i ryżem brązowym, surówka z marchwi i kapusty kiszonej, serek homogenizowany, mandarynka.
Wczoraj spaliłam około 400 kalorii. Był rower plus 25 minut pilatesu i do tego dołożyłam jeszcze ponad 10 minut jogi. Ta joga to nowe zupełnie ćwiczenia z książki, która wczoraj przyszła. Bardzo fajne ćwiczenia. Mięśnie i stawy czułam. Do jogi zabrałam się chętnie ale rower z trudem zniosłam, bo mnie bolą mięśnie ud. Wkurza mnie to... Zrzuciłam 20 dkg. To jeszcze nie wszystko co przybyło, ale pasek gonię...