Wczoraj zdałam sobie sprawę, że prawie wszystko co chciałam od zycia udało mi sie osiągnąć. Chciałam pisać i wydawać i to robię. Chciałam mieć przytulisko dla kotów i mam takie mini. Chciałam malować i maluję. No i ezoterka i szkoła parapsychologii. Gdy otworzyli pierwsza w Polsce lata temu nie miałam szansy sie w niej uczyc. Marzyłam o niej. Teraz jest internet i jak dobrze pójdzie to za rok sie zapiszę. Terapeutką tez chciałm być i jestem Mistrzem Reiki miedzy innymi i uczę się w szkole naturoterapii... Nie udało mi sie urzadzić mieszkania w antykach, bo mam tylko kilka. Nie udało mi sie wybudować basenu, bo nie mam gdzie i pomysł był głupi. Nie udało mi się zrobienie kominka. Mam piec kominkowy. Myslałam tez o pietrze domu, a raczej poddaszu, ale to bez sensu. Myślałam o maturze a nawet miałam kompleksy, ze jej nie zdałam i juz mam. Teraz studia psychologii. To pomysł nowy, bo kiedyś myslałam o ASP. Zobaczymy czy zrealizuję czy zarzucę. Na razie zdeterminowana nie jestem. Wdzięczna jestem górze, ze tak mnie wspiera. Moi opiekunowie sa wspaniali.
Przygotowania do świat w toku, bo na dworze juz nic do roboty nie ma. Lubie tą przedświąteczną goraczkę. Ten nastrój, klimaty i lubię kiczowate ozdoby świateczne. Działam, a wspomnienia dawnych świat napływają. Wspominam zwłaszcza święta z okresu dzieciństwa, a koło serca robi mi sie ciepło. Wtedy jeszcze wszyscy byli w domu i ciocie i babcia i dziadek, tata. Swięta były magiczne. Było wędzenie, świeże choinki, karpie pływajace w wannie przed świetami. Moze kiedyś będę wspominała święta z Krzyśkiem. Też sa dobre, tradycyjne. Takie jak lubię. Trochę zapożyczyłam z mojego domu i troche z Krzyska. Szopka jest moja, a choinka jego. Trochę nowości i ja wprowadziłam. Choćby kutie dla Krzyska i barszczyk przejęłam od mamy, ale podam w drugi dzień świat. Wprowadziłam pasztety i inne ciasta. U mnie babcia piekła tylko sernik, ciasto drożdzowe i strucle makową. Może i ja ja w tym roku upiekę. :) Mama oczywiście na Wigilie nie przyjdzie. Nie chce. Nie przychodzi od kilku lat. Na poczatku było mi przykro. Teraz przywykłam...
Jestem po kolejnych ćwiczeniach z obciążeniem. Dziś nastepne. Jest postęp, bo gdy ćwiczyłam w środę, dołożyłam w niektórych przypadkach trzecią serie. Dołożyłam też dodatkowo ćwiczenia rąk mimo cięższych hantli. Teraz robię jedno ćwiczenie 3 serie, a drugie 2. Myślę jednak, że do świąt chyba trzeba będzie już hantle zmienić.
Dieta idzie. Dziś roladka ze schabu z papryką, serek wiejski, jajecznica z pieczarkami i sałatka.