Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1558652
Komentarzy: 55747
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 16 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 87.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 września 2021 , Komentarze (19)

Dziś Krzysiek pojedzie na targ, bo trzeba kupić grzyby do suszenia. W tym roku chcę kupić 2-3 kg. Kupi też gruszki na nalewkę i dżem. Trzeba z praca uciekać. Bardzo lubię przygotowania do zimy. W dziwny sposób mnie koją. Jesienne fluidy są zupelnie inne niż wiosenne, ale wiosne też lubię. Chyba za to szaleństwo w ogrodzie. Zimą cieszy mnie padający śnieg i rozgrzany, gadający piec. Lubię rąbać drewno i odśnieżanie, ale tylko wtedy gdy śnieg jest świezy, sypki. Nie lubię letnich upałów. Lubię za to letnie burze, świerszcze, głos skowronka nad miedzą i polne kwiaty. Według medycyny chińskiej zdrowy człowiek nie wyróżnia specjalnie zadnej pory roku. Każda to co innego. Lato to np. serce i układ krążenia, a zima pluca itd. Jeśi ktoś nie lubi np. lata to z jego sercem może być coś nie tak. Ja odkąd rzuciam papierosy lepiej znoszę letnie upały. Kiedyś mdlałam z gorąca. Miałam wtedy problemy z sercem...

Teraz brakuje mi pieca i zazdroszczę mamie, że juz pali. U mnie sie nie da, bo mój piec jest bardzo mocny. Wystarczy podłozyć trochę i juz upał. Jeszcze jest za cieplo. Ja pamiętam jeszcze gdy w piecu paliło się codziennie przez cały rok. U mnie w domu gdy byłam dzieckiem były 4 kuchnie. Jedna ciocia miała gaz. Mama i babcia w lecie uzywaly kuchenek elektrycznych, a zima paliy w piecach. Jedna ciocia mieszkajaca w osobnym domku nie miała centralnego ogrzewania ani kuchenki i palila w piecu także w lecie. No i w Kamesznicy u rodziców też w piecu palio się cały rok. To był wielki wiejski piec z gliny ze zbiornikiem na goraca wodę, duchowką i niewielkim zapieckiem. W lecie mama suszyła nad nim ziola i grzyby, owoce, warzywa. Bardzo praktyczny. Chcialabym mieć taki piec w domu, no ale ja za bardzo postępowa nie jestem. Taki piec to niezależność i poczucie bezpieczeństwa. Terez gdy nie ma pradu nawet umyć sie nie mogę. Piec ze zbiornikiem daje taka możliwość. Tak mam mentalność wiejskiej baby sprzed lat i dobrze mi z tym.

Kupiłam piec. Znalazłam tani na węgiel zgodny z ekoprojektem. Piec jest fajny, bo można na nim gotować. Jeśli się da to częściowo z plytki zrezygnuję. Wodę na herbatę na pewno będę gotowała, a może i czasem jak kiedyś zagrzeję wodę w garnku dodam ziol i umyję się w misce zamiast kąpieli w wannie? Powrót do przeszlości to dla mnie atrakcja. Niby łazienkę miałam od dziecka, ale na poczatku w Kamesznicy tak trzeba było się myć. To oszczędność wody i korzyść dla zdrowia, bo ponoć częste kąpiele mu nie sprzyjają.

Znalazłam pod drugą jabłonką jeszcze trochę jabłek i teraz je wykorzystuję. Dziś ciasto z jabłkami i pal licho dietę...

7 września 2021 , Komentarze (16)

Dziś jadę do miasta, bo musimy być z Krzyśkiem u psychiatry. Jedziemy po południu i nic się chyba zrobić na dworze nie da. Moze w domu coś zrobię jak wrócę, ale pewna nie jestem. Od dziś Krzysiek ma urlop. Potrwa dwa tygodnie. Odpocznie, ale w domu sie pracy podgoni. Krzysiek ogarnie okna, bo jak będzie w domu to ja myć nie mam zamiaru. Trzeba w czasie gdy będzie w domu kupić ziemniaki na zimę. Chcę 4 worki po 15 kg. Chyba starczy. Trzeba skończyć przetwory i nalewki. Jest jeszcze do zrobienia nalewka z jabłek i gruszek i dżem z gruszek. Będzie jeszcze kapusta kiszona, ale to w listopadzie. 

Dziś muszę iść też do sklepu zielarskiego, bo mi sie kończą zioła. Teraz piję tradycyjną mieszankę na nerwy, stresy, bezsenność. To melisa, kozłek, lawenda, rumianek i chmiel. Jestem teraz oaza spokoju i uwielbiam ten stan ukojenia.

Jestem na diecie z ograniczeniem węglowodanów. Jem około 800 kalorii i niestety waga nie spada, a skacze. Zaczynam tracić cierpliwość i chyba wkrótce calkiem węglowodany proste odrzucę. Dwa kilo muszę jeszcze zrzucić. Trzeba będzie też chyba dołożyć białka i zamienić proporcje. Teraz jem raz białko i dwa razy warzywa, a trzeba na odwrot. Dziś serek wiejski, jablko, kapusta pekińska z pieczarkami i fasolka szparagowa.

Muszę sobie kupić filiżankę do kawy, bo moja poległa i garnuszek do parzenia ziól, bo prawie poległo moje sitko. Wybrałam takie filiżanki...:)

A na koniec moja herbaciarka. Robiłam ją dwa lata, a tak poważnie to kupiłam dwa lata temu i czekała na zrobienie. Teraz gdy noż na gardle, bo jesień i picie herbaty w toku, wreszcie zrobiłam. Miała być wiejska, nieco toporna więc specjalnie malowalam pędzlem zamiast gąbką. Wyszly smugi od pędzla i o to chodziło. Są też inne ,,blędy". Nie lubię wymuskanych, eleganckich rzeczy, wnętrz, mężczyzn. Gdymy miała wybrać mężczyznę w koszuli flanelowej lub kombinezonie roboczym, a w garniturze, zdecydowanie garnitur przegra. Teraz mam do zrobienia jeszcze kasetkę na karty.

6 września 2021 , Komentarze (14)

Muszę przejrzeć swoje ubrania, bo część chcę sprzedać. To ciuchy obszerne i takie w których nie chodzę. Sprobuję sprzedać jako paka, bo na sztuki nie mam zamiaru sie z tym bawić. Rzeczy nie są znoszone. Niektore zalożylam po dwa, trzy razy. Potrzebuję luzu w szafie. Probowałam sprzedać na Vinted, ale nie mam cierpliwości. Poza tym nie opłaca sie jechać na pocztę z rzeczą za 10-15 zł. Coś też pewnie wyrzucę. Ot choćby spodnie, swetry i podkoszulki poplamione farbami i wszystko w czym tonę, a co jest znoszone.

Dziś będzie ostatnie pranie do czwartku, bo nie mam proszku ani kapsulek. Krzysiek dopiero kupi. Chcę też zrobić dżem z jablek i coś pewnie podziałam na dworze- plewienie albo koszenie. Jest troszkę cięcia, bo mama znalazła kilka kawałkow drewna. Nadadzą sie do palenia, ale musze wyjść z pilarką lańcuchową. Moje drewno jeszcze czeka, bo na razie pnie sie po nim dynia. Są jeszcze trzy dynie wielkości pileczek do tenisa, ale raczej nie dojdą. Krzysiek musi porozbijać trochę drewna siekierą, bo to drewno z gwoździami i o pilarkę się boję.

Krzysiek ma od jutra urlop. Bardzo się cieszę, bo pracy podgonimy i lubię gdy jest w domu.

Do sklepu oczywiście będę chodzić. Chodzi mi o las o atmosferę i o trochę ruchu. Poza tym widzę co jest w sklepie i pewnie kupię to o czym nie pomyślałam. Będę jednak chyba chodzić głownie w poniedziałki, bo ludzi mniej i Krzysiek chodzi poźniej, bo o 10. Chcę się wyspać.

5 września 2021 , Komentarze (26)

Mam pomysl na nową działaność po ukończeniu szkoly instruktora ds terapii uzależnień. Mam zamiar stworzyć ofertę typu niekonwencjonalna pomoc przy uzależnieniach. Połączę wiedzę ze szkoły z Reiki, czakroterapią, wiedzę o medytacjach, o jodze. Pomagać mogę tylko w przypadku uzależnień od środkow dzialających depresyjnie. Ci co szukaja w nich uspokojenia, uspokoją się w sposób naturalny po jodze, medytacji, zabiegach Reiki, relaksacji. Do tego będzie horoskop urodzeniowy, który wskarze zdolności, bo to przydatne przy szukaniu celu. Cel pomaga zerwać z nałogiem. Ci co szukają podniet, haju nie znajdą u mnie pomocy. Chodzi między innymi o amfetaminę i kokainę. Szkołę skończę w lutym. Pomoc będzie przez internet i telefon. Nie przewiduję spotkań osobistych. 

Naszło mnie na porzadki. Chcę wprowadzyć więcej ładu w swoje życie. Kusi mnie trochę rzeczy usunąć. Część chcę sprzedać. Część pewnie oddam, a część wyrzucę. Mam trochę kart tarota i innych, sporo książek i sporo rzeczy do rękodziela w tym decoupage i wszystko do wyrobu bizuterii i kolczykow drewnianych. U mnie to leży i sie kurzy. Zajmuje też miejsce co mnie drażni.

Z okazji nadchodzącej jesieni chcę sobie kupić trochę herbat. Myślę o 2-3 sypanych i o Yogi Tea. Z sypanymi mam problem, bo nie mam ich gdzie trzymać. Metalowe pojemniki zardzewiały i trzeba było je wyrzucić. Mam drewnianą herbaciarkę, ale na razie jeszcze nie jest zrobiona. Trzeba ją ozdobić, a nie bardzo na decoupage mam ochotę.

Cottagecore to nowy dla mnie termin, ale według jego zasad od dawna zyję. Jest u mnie sad i ogrod. Sa rośliny doniczkowe. Piekę chleb i bułki w domu, a nawet wędzę wędliny i robię, przetwory i twarog. Czasem coś szyję, a czasem szydełkuję. Potrzeba jednak trochę modyfikacji, bo żyję zbyt szybko. Mam książkę i ją studiuję. Trochę zmian będzie. Trochę zmieni sie dom. Ma być większy ład i bardziej przytulnie. Mam mieć znowu czas na spokojne wypicie herbaty i na siedzenie przy świecach. Ma być czas na skupieniu sie na teraźniejszości.

Wczoraj Krzysiek znalazł na targu piękny czajnik z gwizdkiem. Nowy oczywiście.

Trochę leśnych zdjęć... Nie są artystyczne. To dokument z drogi do sklepu. Lasu połowy nie ma. Wycieli drzewa, ktore pamiętałam rosłe juz jako dziecko. Straszna pustka teraz, bo posadzii, ale młode. Szkoda...

4 września 2021 , Komentarze (23)

Koniec tygodnia, ale nie koniec pracy. Chcę kupić Sebastianowi telefon. Musi być nowy i koniecznie smartfon. Są Nokie po około 300 zł i chyba się na to zdecyduję. Jego już jest ledwie żywy. Ostatnio u mnie dużo zrobił, a kupiłam mu tylko trochę jedzenia i leki no i dostawał po 20 zl dziennie na piwo. Gdyby mi to robił ktoś inny toby mnie skasował solidnie choć to były drobne rzeczy.

Myśle o smartfonie dla siebie. Moj ma około poltora roku i jeszcze powinien wytrzymać pól, ale ma od nowości uszkodzona szybkę. Do tego nie działa dobrze. No i jest problem z przeniesieniem wszystkiego choćby aplikacji i postepu np z angielskiego. Na razie myślę o telefonie służbowym.

Kupuję książki, ale czytam malo. W tym roku to zaledwie 18 książek. Będzie do końca roku jeszcze trochę i myślę, ze do 30 dobiję. To mało, bo nawet nie jedna na tydzień. Pokus mam masę, ale czasu brak i na nic sie nie zdaje wiedza, że czytanie jest bardzo korzystne. Książki przecież wzbogacją slownictwo, kształtują wyobraźnię, ułatwiaja pisanie, redukują stresy itd. Ja czytam około godzinny dziennie. Czasem dlużej. Problem w tym, że to książki typu naukowych i poradnikow. Nie da sie ich przeczytać szybko. To czysta wiedza i ma zostać w glowie. Trzeba z nimi pracować. Idzie jesień i czasu na czytanie będzie więcej, bo odejdą prace koło domu.

Energia w przyrodzie juz sie zmieniła. Czuć jesień od jakiś dwóch tygodni. Nadeszło uspokojenie. Ja się wyciszylam i nie gnam juz tak do przodu. Bardziej skupiam sie na chwili obecnej.

Zaczęłam sprzątać w pracowni. Pozbywam sie części rzeczy. Rezygnuję z robienia kartek, biżuterii. Chcę wszystko co mam sprzedać. Scrapbooking kupi koleżanka. Zostanę przy malowaniu i pisaniu. Do tego granie na keybordzie, szydełko.

Byłam w sklepie. Przyniosłam zakupy mamie i pobyłam trochę w lesie. Kocham lasy... Niosłam okolo 5 kg, a droga to ponad kilometr. Wróciłam padnieta, bo ubrałam sie zbyt grubo. Krzysiek wścieky, bo szam wolno, a on się spieszył do domu do krzyżowek. Utyskiwał, że cykam zdjęcia. W sklepie też robił sceny, bo za dużo kupowałam mamie. Kupiam zapach do łazienki i też źle. Mimo wszystko jestem zadowolona.

3 września 2021 , Komentarze (11)

Piątek powitał mnie ładną pogodą. Dziś może wyjdę na dwór do pracy. Będzie moze kopanie kartofli. Trzeba robić porzadek z roślinami w pojemnikach. Sa pędy dyni, bobu itp. Trzeba z tym uciekać. Trzeba zrobić ostatnie dzemy i nalewki. Zostaly jeszcze gruszki i jablka do przerobienia. Trzeba wkrotce zacząć myć okna i prać dywany, zaslony. Są do wyrwania sumaki i jest do uporzadkowania zielnik. Jest do pocięcia drewno. Na to wszystko są jakieś trzy tygodnie, a i tak to zalezy od pogody...

Powoli myślę o nowym roku numerologicznym. Zacznie się pod koniec września. Dla mnie to rok 2. Muszę się skupić na ludziach. Ważne będą te działania, ktore będę wykonywać z kimś. To nie czas na pracę w samotności. Trzeba będzie więcej wróżyć niż pisać. Powinnam skupić się też na bliskich i na rozwiązaniu problemow z nimi. Powinnam pomyśleć o pracy nad związkami. To dla mnie strasznie trudne, bo mam swoj świat i jestem typem samotnika raczej. Oczywiście rozwoj też będzie i będą medytacje itp...

Jesień i trzeba podać kotom i Pikusiow lek na robaki. Daję profilaktycznie dwa razy w roku chyba, że przybywa maly kot. Moje zwierzęta robaków nie mają, ale podać trzeba. Muszę jechać z Pikusiem na obcinanie pazurow. Filuś już nie kicha. Teraz dostanie praparat na odporność. Ponoć skuteczny, bo nie był tani. Karmiony jest dodatkowo osobno, bo chcę, zeby przytył z pól kilo. Całe stado jest zdrowe i to najważniejsze...

Dziś kolejny dzień diety. Będzie twaróg z cynamonem, schab i kotlety z kalafiora. Wczoraj zjadłam trochę mąki do plackow i spuchlam. Coraz gorzej to znoszę.

Zmieniłam leginsy na flanelowe spodnie od piżamy. Chodzę w nich po domu, bo jesień.

2 września 2021 , Komentarze (12)

Wrzesień i wygląda na to, ze pogoda się zmieni, bo dziś słońce. Moze jeszcze będzie babie lato. Marzy mi się złota polska jesień - szkarlatny winoblusz zagladający do okna, zlote liście mojej brzozy, czerwonawy klon, jarzębina i wrzosy. Wkrótce dojrzeją orzechy. Marcinki już zaczynaja kwitnąć. Chcę wędrować po lesie i ciszyć się jesienią.

Dziś mam zamiar zrobić pranie. Jest z tym problem, bo gdzie tu suszyć. Kiedyś pranie u mnie w domu suszyło się na strychu. Byly tam sznury i dobra wentylacja. Teraz nam się tam wchodzić nie chce. Suszymy na dworze lub nad piecem o ile sie pali. Mam też zamiar umyć wlosy i położyć odzywkę, ale taką do spłukiwania. Włosy mają być szpakowate, ale to nie oznacza, że mają być zaniedbane. Teraz pracuję nad ich suchością. Nie są tragiczne i myślę, że będzie lepiej gdy je podetnę, bo suche są glownie końce.

W najbliższym czasie trzeba wykopać ziemniaki. Zbiorow sie nie spodziewam, bo wyrosly same i ich nie okopałam. W tym roku nie nastawiałam sie na ziemniaki, bo gleba u mnie kiepska. Bujaja krzaki, a bulw jak na lekarstwo. Jest do cięcia drewno. Resztka. Łańcuch od pilarki mam naostrzony to pójdzie sprawnie. Mam naciąć drewna mamie.

Kupiłam kuchenkę. Ta ostatnia wytrzymala ponad rok i jeszcze chodzi, ale już plytka pęknięta więc chyba dogorywa. Kupiłam Sebastianowi trochę jedzenia. Mama mu zazdrości i chyba też trzeba będzie jej kupić, bo już prawie nic nie gotuje.

Dziś zaczynam nowe afirmacje. To będzie Ja Agata czuję przyjemne emocje i uświadamiam sobie to. Mam z uświadomieniem sobie problem, bo nie skupiam sie na emocjach, czuciu a na myślach. To nie jest dobre. 

Mnie umęczyl Sebastian i moje zwierzęta, a ja umęczyłam jego. Gdy zajechał do domu zadzwonił mi wieczorem z głębokim westchnieniem, że nareszcie ma okno otwarte i leży po ciemku. Była 21, a on już chciał zasnąć. U mnie to praktycznie niemożliwe. Wróżę do 24 i jest zapalone światło. Okno już zamknięte, bo mi zimno. Od razu wyrzucil ciuchy do pralki, bo wszędzie sierść...:)

1 września 2021 , Komentarze (8)

Sebastian pojechal i drogę przeżyl. Przyjedzie chyba w październiku. Moja mama też na niego czeka. My teraz będziemy odpoczywać psychicznie. On niby klopotliwy nie jest, bo jest spokojny, mało ruchliwy i raczej cichy. Nigdy nie krzyczy jak Krzysiek, ale gdy wypije więcej dużo mówi i to jest męczące. Wczoraj gdy pojechął koty i Pikuś od razu wróciły na kanapę. Przy nim lezy tylko Majka czasem i Rozi. Inne trzymaja dystans, a Pikuś go nienawidzi, bo warczy. Wczoraj leżało 8 i 9 siedział na lawie obok. 

Dziś będzie więcej nauki, bo trochę przez pobyt Sebastiana ja zaniedbałam. Nie było tyle co normalnie rosyjskiego, bo sie wściekał. Rosyjski mi idzie. Na kursie radzę sobie bardzo dobrze. Mam duzy zasob słow i rozumiem wszystko co nauczyciel mówi.

Wczoraj z okazji urodzin przyjęcia nie było i ciasta nie upiekłam, bo dieta. Krzysiek kupil ciastka i lody. Była też nalewka, bo i tak kalorii wrzuciłam. Sebastian chciał mi kupić czekoladę, ale zabroniam. Był za to na grzybach i znalazł mi kanie. Wczoraj były na obiad i oby kolejny rok nie byl gorszy...:)

Zerwałam już dynie hokkaido i patisona. Dynia zostala jeszcze jedna i jeden patison. Teraz mam dwie dynie. Coś z nich zrobię. Na razie codziennie mam cukinię. Dziś jajecznica i placki. Do tego jeszcze serk wiejski. Nie chudnę tak szybko jakbym chciała, ale może na diecie wytrzymam dlużej.

Tą książkę kupiłam sobie na urodziny. Coś czuję, ze podobnie żyję, ale pojęcia slowlife, cottagecore były mi do tej pory obce. Poczytam...

31 sierpnia 2021 , Komentarze (91)

Sebastian pije inaczej i trochę mniej u mnie. Teraz juz nie pije 6 piw rano, a 2-3 i resztę dopiero po pracy. Pije mniej. Ma kontrolę. W domu ponoć pije tak samo i unika wodki. Robię mu od jakiegoś czasu Reiki. Nie oczekiwałam cudow czyli abstnencji, ale wlaśnie wiekszej kontroli, bo do niedawna wcale jej nie miał na codzień. Wiem, ze jeszcze nie raz sie upije, bo raczej lubi ten stan, ale maleńki kroczek zrobił. W niedzielę wypil tylko 5 piw i nie nudził o więcej. Byl spokojny.

Dziś leje od rana. Wczoraj też lalo i Sebastian na cmentarzu nie był. Dziś nie zrobi, a ma jechać. Mamie zimno i pali w piecu. Mnie zazdrość, bo mi zimno, a Sebastian rozpalić nie da. Grozi, ze otworzy okno, bo mu goraco. Jesień na calego i to ta późna. Nie powiem, zeby mi taka pogoda przeszkadzala. Wolę chodzić z parasolem niż się pocić w upały.

Dziś moje urodziny. Mam 57 lat. Strasznie szybko to leci. Jeszcze niedawno miałam 35 lat i wydawało mi się, ze jestem wiekowa. Teraz wieku nie czuję.

Sebastian zaraz jedzie...

30 sierpnia 2021 , Skomentuj

Przed chwilą wrocilam z miasta. Byłam na policji. Poszło szybko. Wrociłam taksowką. Pada deszcz i nie wiem czy uda się wykosić podwórko. Jutro Sebastian chyba pojedzie. Jeżdżą już busy to dojedzie bez przesiadek. Szybko ten pobyt zleciał. Przyjedzie na święta i moze pod koniec października, ale pewna nie jestem.

Dziś mam rosyjski. Będę musiała wyjść z komputerem do sypialni, bo leci na zywo, a moi panowie cicho nie będą. Gramatykę mam na razie opanowaną na okolo średnio 70 %. To początek nauki, a raczej przypominania sobie. 

Znalazłam kurs Obudż swoje serce dla kobiet. Chyba go kupię, bo drogi nie jest. Prowadząca jest psychoterapeutką. To starsza kobieta o siwych włosach od ktorej bije spokoj i pewność siebie. Jest starszą w Kręgach Kobiet. Kiedyś myślalam by w tym wziąć udzial, ale spotkań w pobliżu nie ma. Brakuje mi kobiecej energii. Jest krąg online, ale czekam na nową edycję.

Dieta mnie denerwuje, bo waga skacze 82-83. Jem około 800 kalorii, ale zdarzają się węglowodany choć malo. Dziś jajecznica z cukinią, siedmiolatką i papryką, serek wiejski i schab i mizeria. Dziś minimalny spadek.  

Mama zmienia zdanie i Sebastian jednak jedzie na cmentarz kosić koło grobów.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.