Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490759
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 maja 2021 , Komentarze (11)

Dziś bym chciała wyjść na dwor do południa i pociąć trochę gałęzi albo pociąć co grubsze lisicą. Jest też koszenie. Krzysiek w zasadzie pracy nie ma. Wszystko zależy od pogody. Jest małe prawdopodobieństwo deszczu. Po pracy Krzysiek ma jechać po leki i na pocztę z rachunkami i akwarelą. Powinien też zrobić zakupy na cały tydzień. Będą skromne, bo teraz jem mało i to i owo jeszcze mam.

Dieta się kończy. Ten etap oczywiście. W poniedziałek będzie 4 tygodnie. Dziś waga spadła o 0,5 kg moimo zjedzenia wczoraj kilku ciastek typu herbatnik wliczonych w bilans. Zostało jeszcze trochę, bo niecały kilogram. Moze tydzień. Maksymalnie tydzień i wychodzenie. Będę dodawała po 100 kalorii co tydzień, bo nie chcę jojo. Postaram się przez te trzy miesiące do września, nie przekraczać na codzień 100 g węglowodanów. To może jojo nie będzie. Cel na ten rok to 76 kg i oby mi się udało tyle na początku październia zobaczyć. Dziś zjem jajecznicę z pieczarkami i piórkami cebuli, paluszki rybne, serek wiejski z rzodkiewka i piórkami cebuli.

Jest masa ślimaków. Głownie winniczków. Za późno wyłozyłam truciznę na kwiaty i chyba mi zjadły kiłkujące dalie. Mam dwie w doniczkach, bo trucizna podsypałam od razu. Zabrały mi się też na aksamitki i podniszczyły. Miałam nad nimi litość, ale już nie mam. Piwo teraz nic nie da, bo deszcze. Mam też bardzo dużo mrówek w dwóch miejscach. Po prostu plaga.

Wczoraj miaa być akwarela, ale nie była, a dziś moze będzie. Kusi mnie wykupić kolejny kurs, lekcję. To tym razem malowanie pejzaży zimowych. Teraz jest przecena o 50%. Chciałabym też rysowanie zwierząt. Jak coś szybko zarobię to może zdążę.

Chcę zacząć więcej czytać, bo stos książek przygotowanych do czytania nie robi sie prawie mniejszy. Teraz czytam około godziny dzienne, a to za mało. Chciałabym jeszcze raz tyle. Nie czytam powieści tylko pozycje naukowe. Trzeba sie skupić.

W sobotę mam zajęcia. Jeszcze online co mnie cieszy.

26 maja 2021 , Komentarze (2)

Wczoraj miałam zlecenie na przygotowanie logo na stronę facebooka. Dokładnie dwa na dwie strony dla jednej osoby. Za niecałe dwie godziny zarobiam 240zł :). Oby więcej takich zleceń. Kupiłam kilka książek i trzy podkoszulki i po pieniadzach :)

Dziś mam do napisania tekst pozycjonujący - prognozę z kart Kippera. Poza tym będzie plewienie o ile pogoda pozwoli. Chcę też dłużej posiedzieć na portalu z wróżbami, bo miesiąc sie kończy. Będzie czytanie i moze akwarela. Wczoraj sprzedałam akwarelę z kogutem. Nie wiem daczego ludzie tak chętnie kupują właśnie koguty. Ja sprzedałam już trzy.

Ostatnio zaczęłam myśleć o stronie internetowej z wróżbami. Koszt utrzymania taniej strony to około 250 zł rocznie, a zrobienie około 600-800. Myślę o Word Press. Na razie chcę dać ogłoszenie płatne w internecie.

Wczoraj zjadam lody, ale wliczyłam w bilans. Dziś już grzecznie. Będzie schab pieczony, serek homogenizowany i jajka na twardo. Około 600 kalorii. Jutro może spadek.

A na koniec cukrówki. Ptaki żyją u nas na posesji od kilku lat. Nie wiem gdzie mają gniazdo, ale ciągle je słychać i codziennie przychodzą jeść.

25 maja 2021 , Komentarze (22)

Dziś Krzysiek poszedł juz do pracy. Po poludniu idziemy do psychiatry. Wieczorem Krzysiek już nie będzie chcial nic robić, bo ma teleturnieje, które namiętnie ogląda. Ja może zrobię porządek z butami. Trzeba usunąć z szafki zimowe i wnieść do domu letnie. Trochę ich mam a w połowie nie chodzę. Powinnam kupić balerinki ze skóry eco, bo nie mam takich które nadają sie na deszcz. Mam tylko ażurowe i mam z tkaniny. Mam buty na deszcz ale na obcasie. Nie noszę jednak takich na codzień.

Do południa moze sprzątnę na ulicy, a konkretnie na chodniku piasek i ziemię, bo tylko chwasty maja gdzie rosnąć. Będzie z dwa wiadra. Po drugiej stronie domu chodnik jest uszkodzny i brakuje kilku płytek. Trzeba to zrobić w przyszłym roku, bo na naprawienie z Urzędu dróg i mostów czy jak tam sie to nazywa się nie doczekam. Na razie w tym miejscu chwasty koszę... Nie wiem czy to się uda, bo ma padać...

Z odchudzaniem trochę problem, bo niby waga spada, ale ja motywacji nie miałam i zdarzają sie grzeszki jak chociażby duże lody z orzechami czy aż 4 kromki chleba z dżemem bananowym na raz. Ważę teraz nieco więcej niż pokazuje pasek, bo ale tylko odrobinę. Do nadwagi okoo 1,5 kg. Teraz jestem nawet zmotywowana.To 2  tygodnie ścislej diety conajmniej. Chyba jednak te dwa tygodnie będą konieczne. To oznacza, że i czerwiec zahaczę, a ma przyjechać Sebastian. On mnie lubi podpasać i może waga nie spaść. Dłużej nie pociągnę, bo muszę mieć trzy miesiące przerwy coby waga poźniej bez problemu spadała. Chcę zacząć we wrześniu...

Sporo ostatnio czytam na tematy, ktore mi się przydadzą w szkole. Kupiam też kilka książek. Jeszcze nie wiem co zrobię z nabytą wiedzą. Mama namawia mnie na kupno starej chaty bez wygod gdzieś przy lesie z niewielką działką i organizowanie turnusow z odwykiem. Ona kiedyś organizowała turnusy z bioterapią.  Miała i pieniadze i satysfakcję i ludziom pomagała. Teoretycznie to by było realne, ale ją nasz dom denerwowal i uciekała z niego. Ja wyjeżdżać nie chcę. Dom jest duży i teoretycznie mogłabym lokal przystosować i ludzi przyjmować. Bioterapia czy Reiki też by moglo być dodatkowo. Tylko czy to ma sens. Dom nie jest luksusowy i nie będzie. Jest szambo i gotuję tylko potrawy proste. Nie wiem czy ludzie by byi zadowoleni. Okolica nie jest turystyczna, choć trochę zieleni jest, rzeka i jezioro.. Inna sprawa, że pobyt 2 tygodniowy w ośrodku odwykowym to około 5000-6000 zl. Ja myślę o połowie tej kwoty, ale i warunki skromniejsze, bo brak psychologa i lekarza. Nie wiem czy by byli chętni, a inwestycje spore. Nie mam też ochoty na zakładanie działaności, a trzeba by. Wolałabym pomagać przez internet lub ewentualnie w domu ale na małą skalę by było to dozwolone w ramach działalności nierejestrowanej. Mam lat ile mam i już pracować po kilkanaście godzin dziennie nie dam rady i nie chcę. Poza tym skończę  szkołę, a nie studia i stawki będą mniejsze. Psycholog zarabia około 140 zł za godzinę, terapeuta po studiach 160. Mnie starczy 70-80. Nie oznacza to, ze psycholog czy psychiatra bez specjalizacji w nałogach ma większą wiedzę. Chciałabym trafić do klientów z mniej zasobnymi portfelami. Ktoś kto zarabia 2000 zl nie wyda minimum 1400 na terapię, bo go nie stać, a nie każdy decyduje się na terapię  przez NFZ. To terapia tradycyjna i nie na każdego działa. Nie każdy jest wierzący i nie każdy chce przerabiać 12 krokow na sposob religijny. Nie każdy chce w grupie ludzi opowiadać o sobie. Nie każdy ma czas i chce bywać na mitingach, choć to pomaga. Jedna pani ktora mnie uczy sama miała problem z alkoholem i jej terapia tradycyjna nie pomogła. Mam jeszcze czas na myślenie na ten temat...

A na koniec to co kwitnie...Część...:)

24 maja 2021 , Komentarze (10)

Według badań typowy alkoholik z tych ktorych trudniej wyleczyć jest  najczęściej poszukującym wrazeń ekstrawertykiem. To też często impulsywność, neurotyzm, czasem agresja, brak empatii, dominacja. Mężczyźni często mają nieprawidłowa osobowość/narcystyczną lub antyspoleczną/ i lubią manipulować. Często maja problemy z prawem. Bywają mało odpowiedzialni, zawodni, pewni siebie. Często są obciążeni genetycznie. Teoretycznie powinnam od nich uciekac jak diabeł od święconej wody. Już sama dominacja i ekstrawertyzm bez alkoholizmu to dla mnie wady. A tymczasem jest Sebastian i jakoś go znoszę. Inna sprawa, że sa konfikty i bywa u mnie rzadko i na krotko. Jest ekstrawertykiem, często brak mu empatii i probuje czasem rzadzić, a sam sie dostosować nie chce, szuka wrażeń, jest pewny siebie i jest DDA. Leczyć się nie chce i muszę jego alkoholizm znosić.

Moj Adrian też należy do tej grupy i niestety sporo mojej winy w tym jaki jest. To wina genetyki, wzorcow spolecznych, trudnego charakteru/nieprawidłowa osobowość/, wychowania i mojego podejścia do niego w okresie dzieciństwa. Moje podejście nie mogo być inne z moja naturą i wychowaniem. Jestem DDD. Nie powinnam mieć dzieci zwlaszcza z jego ojcem. Jego los był przesądzony i gdybym miała ta wiedzę co mam teraz nie przyszedł by na świat, bo ja mam zmarnowane kilkanaście lat i sam nie jest szczęśliwy.

Dziś ostatni dzień gdy Krzysiek jest w domu. Jutro już idzie do pracy. To co zrobimy zależy od pogody. Jest jeszcze trochę pracy koło domu. Dziś trzeba by posadzić ogorki i dynie ozdobne i może wybrać resztę ziemi ze studzienki. Tu jest potrzebny udział Krzyśka. Jest pryskanie w ogrodzie.

Te książki chcę pilnie kupić...:)

23 maja 2021 , Komentarze (12)

Wstałam wcześnie jak na niedzielę. Teraz siedzę i piję kawę. Inkę oczywiście. Zaraz mam szkołę. Dziś wprowadzenie do psychopatologii. Tematy mi znane, bo przeczytałam podręcznik. Po poludniu chcę wypocząć fizycznie i pracy ani w domu ani koło domu nie będzie. Nie będzie też pracy zawodowej. Będzie relaks jak na niedzielę przystalo. Miało być ognisko i pieczenie kiełbasy, ale nie wiem czy coś z tego wyjdzie, bo ma być deszcz. Będzie może akwarela, może zdjęcia ptaków albo kulinarne. Będzie dłuższe czytanie.

Wczoraj natknęłam się w internecie na cudna bransoletkę. Okazalo się, że to różaniec z medalikiem św. Benedykta. Kupiłam oczywiście i będę nosić. Nie przeszkadza mi, ze to rożaniec.

Znalazłam kolejny kurs. To terapia tsr/terapia skoncentrowana na rozwiązaniach/. Zrobię, ale w wakacje. Powoli układam sobie w glowie jakby można było prowadzić terapię. Na razie myślę o  alkoholiźmie, narkotykach i jedzeniu. Poźniej reszta. Największą wiedzę mam jak narazie o alkoholiźmie i uzależnieniach behawioralnych. Książka o narkotykach jeszcze przede mną.

Dziś Zielone świątki. Jeszcze niedawno nie wiedzialam co to święto oznacza. Pamiętam z dzieciństwa ustrojony dom. Ciocia Resia zdobila dom gałązkami brzozy i tatarakiem. Teraz na wsiach jeszcze świętują. U mnie w okolicy nikt juz tradycji nie przestrzega. Starszych ludzi nie zostało wielu. Młodzi są nowocześni i chcą żyć po miejsku, a to kłóci się z folklorem, wsią. Nie po drodze im z tradycją. Ostatnio jak byłam  w kaplicy było z 10 osób i my z Krzyśkiem byliśmy chyba najmłodsi. Co będzie za kilka lat nie wiem... Mnie się będzie żyło dziwnie. Nie jestem nowoczesna i młodzieży zwykle nie rozumiem. Mój świat powoli odchodzi w przeszłość. To co nadchodzi trąci obcością. Jeszcze kilka lat i pewnie zadam sobie pytanie jak zyć. Boję się starości i zawsze sie bałam. Gdy patrzę na upadek mojej mamy, sama spodziewam sie najgorszego. Mama ma mnie. Ja z Adrianem kontaktu pewnie mieć nie będę. Nie będzie mi miał kto pomóc, a pewnie zostanę sama, bo Krzysiek jest starszy... Trzeba będzie szukać innych rozwiązań. Co dalej będzie czas pokaże...

Na razie cieszę się zyciem i każdym dniem. Wszystko prawie na czym bardzo mi zależy, a co nie jest związane z innymi ludźmi udaje mi się. Żyję spokojnie, pracuję tak jak lubię, uczę się tego co mnie interesuje. Codziennie rano budzę się chętnie i zasypiam zadowolona z mijającego dnia i tego czego dokonałam. 

22 maja 2021 , Komentarze (4)

Kończy się trzeci tydzień diety. Z całości jestem zadowolona, ale z tygodnia nie bardzo, bo nie schudłam za dużo. Moze jeszcze coś spadnie w te dwa ostatnie dni. Mogę nadwagi do końca maja nie zobaczyć. Jeśli tak to pociągnę dużej, bo chcę żeby mi się zmienił model na Vitalii. Dziś kotlety ze śledzi i twarogu, serek homogenizowany i schab pieczony, pomidor. Wczoraj był post. Zjadłam tylko serek wiejski i kotlety z śledzi i jajek. Do tego sałatę ze śmietaną i piórkami cebuli. Był z intencją spokoju i bogoslawieństwa bozego dla moich bliskich żywych i umarłych..

Dziś będzie chyba praca i to moze coś koło domu. Trzeba się z tym spieszyć, bo we wtorek Krzysiek idzie juz do pracy. Tak się cieszyłam na ten jego urlop. Tak czekałam, a on zleciał szybko jak sen. Kolejny chyba dopiero w lecie. Z pilnych prac jest plewienie, bo wszystko zarosło i reszta koszenia, ale to moje zadania. To ciężkie co miał zrobić Krzysiek udało sie ogarnąć. Prawie... Jest jeszcze usuwanie darni w jednym miejscu i wyniesienie trzeciej i ostatniej tury piasku ze studzienki. Nie wiem czy uda sie coś zrobić dzisiaj, bo dzień dość ciężki. Mam zajęcia w szkole. Po południu może pojdziemy do kościoła, a później trzeba by zerwać brzozy albo tataraku, bo jutro Zielone Świątki. Chciałam przybrać drzwi wejściowe.

Mam problem z trzema iglakami, bo są za wysokie. To dwa świerki i sosna. Zwłaszcza świerki bujają. Są przepiękne i szkoda mi ich ruszać, a powinnam.. Jeden świerk rośnie na podwórku i naprawdę jest wysoki. Obawiam sie burzy, bo rośnie tuż obok domu. Drugi rośnie w ogrodzie przed domem i galęzie zaginaja się na ścianie domu i oknie. Gdyby to zależało tylko ode mnie to bym je wycięła. Mama nie chce, a ja się nie chcę klocić. Drzewa rosły około 25 lat.

Udało się wczoraj spryskać pol ogrodka. Ten perz, ktory pryskałam w zeszłym roku zniszczony. Goła wypalona ziemia. W tym roku spryskałam troche malin, pokrzywy, nawłocie i trawę typu perzu. Zostala druga część i tam sa głownie dzikie maliny i pokrzywy. Opryskiwacz nie działa i pryskałam takim spryskiwaczem do szyb. Jesienią moze kupię truskawki.

Tą książkę kończę... i pierwsze zbiory...:)

21 maja 2021 , Komentarze (25)

Warzywa wszystkie już mam w ziemi. Kwiaty też. Koniec zakupow ogrodowych na teraz. Powinnam kupić jeszcze grabie, bo mama swoich pożyczać nie chce i biegam do koleżanki.

Prace koło domu po trochu posuwają się do przodu choć pogoda nie bardzo sprzyja. Dziś może zaryzykuję i spryskam perz w ogrodzie. Czas na niego, bo coraz bardziej buja.

Wszystko rośnie...:)


Ostatnio moja mama nie bierze leku na nerwy, bo nie ma i jest strasznie wściekla. Wszystko ja drażni i oczywiście wyładowuje swoje emocje na innych. Wygląda to tak, ze wszystkich przeklina w tym osoby jej życzliwe. Ma paranoję i dopatruje sie złych intencji. Nam też się oczywiście oberwało, a że ja jestem empatyczna to ta złość czuję, przejmuję i sama mam zly nastroj. Ja oczywiście staram sie go rozładować i zamykam sie w swoim świecie by innych nie ranić i im nie szkodzić. Idzie mi średnio, bo niby po medytacji jest lepiej ale tarcza działa tylko do kolejnego telefonu od mamy, a gdy jest wściekla potrafi być natrętna. Leki będzie mieć dopiero 25V i trzeba do tego czasu jakoś wytrwać.

Moje niektóre koty skończyły zazywanie leku-probiotyku na trawienie i teraz chcę kupić dla Filusia coś takiego : vetfood Immunactiv Balance. On ciąge jeszcze kicha mimo wybrania leków od weterynarza. To był antybiotyk i coś przeciwzapalnego w syropie. Kicha juz rzadziej i wydzieliny tyle nie ma, ale jednak. Moze po tym leku mu całkiem przejdzie.

Wczoraj wypiłam dwa kieliszki nalewki z bananów. To był przypadek, gdyż do tej pory jej nie piłam, bo zbyt czułam wodkę. Teraz Krzysiek schował przed Sebastianem i zamiast stać miesiąc stała trzy, bo zapomniał. Wyszła przepyszna...

Kupiłam tą książkę...

20 maja 2021 , Komentarze (21)

Urlop Krzyśka umyka, a prace na dworze nie zrobione, bo deszcz. Gdy wróci do pracy może nie chcieć pracować w domu, bo będzie zmęczony. Ja trochę działam w domu. To korzyść jest. On nie robi praktycznie nic. Korzyść jest taka, ze odpoczywa. Dziś chcę ogarnąć kuchnię. Chcę pomyć szafki, umyć pod zlewem, wyparzyć kosze na odpadki. Jestem na ogol zbyt leniwa, by tego typu sprawy na bieżąco ogarniać. Robię więc co jakiś czas hurtem.

Dziś powinnam wsadzić do skrzyń ogorki, ktore hodowałam na oknie. Wyrosły wszystkie i mam 8. Nie bardzo mam na nie miejsce. Część pojdzie do gruntu.

Teraz mam czas i na czytanie i na malowanie. Książkę o alkoholiźmie kończę. Maluję głownie drzewa. Dziś może pejzaż z drzewem oczywiście.

Znalazłam nowy kontakt do psychologa online. Tym razem to terapeuci katoliccy. Poprzednia pani nie do końca mi pasowała, bo była zbyt nowoczesna. Namawiała mnie do ograniczenia kontaktów z mamą, a mnie by bardziej pasowala metoda na dogadanie się, zrozumienie, pogodzenie sie z sytuacją... Kontaktow ograniczyć nie chcę i nie mogę, bo jest sama i sobie nie poradzi. Ma 80 lat. Ja jestem raczej nastawiona na wyrozumialość, wybaczenie. Chciałabym ja po prostu zaakceptować z jej zmiennością nastrojów z jej apodyktycznością i być może niestabilnością psychiczną. Jestem DDD, ale moja mama jest wprawdzie toksyczna, ale nie tak do końca. Krzywdziła mnie nieświadomie i nie celowo. Chciała byc po prostu sobą i nie potrafiła być taka matką jak ja potrzebowałam. Potrzeby mamy różne, bo jesteśmy inne. Dawała mi to co sama by chciała dostać. Byłam przemoc, ale wtedy byla we wszystkich rodzinach moich koleżanek. To była norma. Jest narcystyczna i egocentryczna, ale nie jest złym czlowiekiem. Kocha naturę i zwierzęta. Sporo mnie w życiu nauczyła i to również tego co cenię. Może terapeuta katolicki pozwoli mi się ze wszystkim pogodzić. Nie chcę walki, a porozumienia i spokoju i poza tym spokojnego sumienia. Nie miałabym go gdybym ja zostawiła...

Moja perełcia Arońciu i akwarela...

19 maja 2021 , Komentarze (26)

Chłodno i deszczowo i o pryskaniu perzu nie ma mowy, a ten buja w najlepsze i inne chwasty też. Wszystko za to  co potrzeba rośnie. Ja teraz bardziej niż w ogrodzie, pracuję w domu. Mieszkanie trochę zapuszczone, bo nie było czasu na porządki. Dziś chcę posprzatać solidniej w ganku jeśli na dwor nie da się wyjść. Codziennie zbieram śimaki, bo jest ich cała masa. Wyrzucam z dala od grządek, ale nie niszczę i pewnie wracają. Na razie to głownie winniczki. Piękne i wyrośnięte.

Wczoraj przyszło trochę roślin. To głównie warzywa. Juz posadzone. Po raz pierwszy mam rukolę. Zobaczę jak pójdzie. Krzysiek kupił mi nasiona szpinaku i patisona. Muszę wysiać. Mam też nasiona sałaty, bo tą z ogrodu wkrotce zaczniemy jeść. Trzeba będzie posadzić coś poźniej. Pięknie idą wysiane poziomki. Mam też dwa rozmaryny i asparagus. Na razie to maleńkie roślinki i nie wiem czy przetrwają. Nie wschodzi mirt. Powinnam wysiać kaktusy. Mam mieszankę. Nie wschodzi w ogrodzie siedmiolatka. W miejscu wysiania margarytek coś wzeszło, ale nie wiem co to, bo małe... Rzodkiewka ładnie rośnie, ale ani kopru ani buraków ani dziurawca nie widać.

Po południu udało mi sie pociąć sporo gałęzi. Została naprawdę resztka. Jeszcze gdy pogoda będzie przejdę raz cały teren. Moze coś jeszcze znajdę. Wieczorem ogarnęlam łazienkę. Mam ostatnio masę energii. Aż Krzysiek zauwazył. Daję radę pracować mimo chorego kręgosłupa. Inna sprawa, że nie czuję większego bólu niż normalnie.

Mam nieco więcej czasu na czytanie, bo kombinuję i mniej siedzę w internecie. Kończę pozycję o alkoholiźmie. Co kolejne jeszcze nie wiem. Chyba o rodzinie. Teraz czytam też pozycję religijną Święta Pani. Pożyczyła mi koleżanka. Ona jest religijna od kilku lat. Kiedyś szła ta drogą co ja - stosowała feng szui i wrożyła z tarota. Teraz modli się godzinę dziennie i jest bardzo zaangażowana. Myślę o książkach de Mello.

Jest kolejna lekcja kursu akwareli u Krissa Wieliczko. Tym razem to zima. Myślę o wykupieniu...

Poniżej cytat z Aletei. Niby od dawna to wiedziałam, ale tak jakoś do mnie trafilo teraz :)

Może ci się wydawać, że gdybyś był w innym miejscu, byłbyś szczęśliwszy. Albo będziesz szczęśliwy dopiero, gdy stanie się to, na co czekasz... A Pan przychodzi do ciebie tu i teraz. Przeczytaj Słowo i poszukaj obecności dobrego Boga wokół ciebie. Być może okaże się, że masz wiele powodów, by ucieszyć się już dzisiaj.

18 maja 2021 , Komentarze (31)

Wszystkie gałęzie i chaszcze te co mialy być z całej posesji prawie usuniete, a to co drobne zostało pocięte. Nadal w niektorych miejscach jest gąszcz, ale w tych miejscach juz ma być, bo nie lubię terenów eleganckich i wymuskanych. Ma być jak na wsi w latach 80 ubiegłego wieku. Na ubogiej wsi. Podworko też już prawie wykoszone. Też nie jest oczywiście wymuskane, bo u mnie nie ma nisko strzyzonych równych trawniczków. Jest coś typu łąki z rozmaitymi roślinami. Teraz widoczne są mniszki, koniczyna, jaskolcze zielę, pokrzywa. Kwitną też stokrotki. Gdy to przeschnie trzeba zgrabić i uformować zgrabną kopkę. Zrobię zdjęcia, bo bardzo lubię takie widoki. Siano kojarzy mi sie z wsią. Dziś mamy usunąć ze studzienki z licznikiem wody piasek. Jest tez trochę gruzu i kamieni koło bramy. Trzeba to uporzadkować. Później może usuniemy darn w drugiej części ogródka przed domem. Chcę wyplewić i wysypać korą. Moze też kupię kilka płyt chodnikowych i dołożę kamieni. Nie znoszę betonów, ale plewić takiej przestrzeni nie będę, a przed domem chcialabym mieć w miarę porzadnie. Nie wiem czy uda się coś zrobić, bo deszcz. Jeśli nie to popracuję w łazience...

Z ptakami mam pecha ostatnio. Jak na nie poluję z aparatem, to ich nie ma. Jak jestem bez aparatu to są. Ostatnio była piękna sójka. Usiadła na ziemi tam gdzie sa ptaki karmione. Posiedziała i później podfrunęła na dach, posiedziała i odleciała. Gdyby był aparat miałabym fajne zdjęcia. Było też stadko czarnych ptaków. Nie jestem pewna, ale chyba to były szpaki. W lesie z aparatem jeszcze nie byłam, bo czasu brak... Trzeba by iść nad rzekę, bo są kaczki.

Moj ogrod, a raczej mamy, bo to jej część domu zaczyna być podobny nieco do tego jaki chcę mieć. Pięknie wygląda część z uprawami i drzewka owocowe. Jest jeszcze trochę dzikich malin, ale je wytnie Sebastian. Trzeba tylko zniszczyć perz i pokrzywy. Tu perz rośnie w kępach i jest go dużo. Nie jest jednak jeszcze bardzo wysoki i oprysk powinien być natychniast, bo jest szansa, że sie uda. Randap już mam i jeśli pogoda pozwoli jutro perz spryskamy. W tym miejscu zniszczę też pokrzywę, bo jest jej za dużo. Wcześniej zerwę trochę do konsumpcji i suszenia. Pryskać będziemy wieczorem, zeby ochronić maksymalnie owady. W przyszłym roku zobaczę co dalej. Jeśli perzu nie będzie, skopięmy i posadzimy truskawki. Myślę o agrowłókninie i posadzeniu już jesienią. To sie może udać...:)

Uprawy w skrzyniach idą. Myślę o jeszcze jednej w przyszłym roku. Miejsce mam. Myślę też o tunelu foliowym. Na taki niewielki miejsce jest... 

Zaczęłam codziennie odmawiać dwa razy po 10 różańca. Jeden raz za zmarlych bliskich i jeden raz za żywych. Odmawianie różańca zmienia fale mozgowe na alfa tak jak medytacja. To cenne. Chcę też wprowadzić posty. Moze w piątki. Chodzi mi po głowie tylko jakieś 600 kalorii i koniecznie bez czerwonego mięsa. Tylko ryby. Posty będą intencyjne. Będzie też częstsze palenie świec intencyjnych. Ostatnio u mnie sporo sie dzieje i rozwijam się na wielu polach, ale brakuje mi rozwoju duszy, kontaktu z Bogiem.

Pierwsze drzewo nowym sposobem :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.