Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1571210
Komentarzy: 56053
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 29 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 lipca 2019 , Komentarze (18)

Warzywa w przyszłym roku sa pod znakiem zapytania. Krzysiek warzyw w ogródku nie chce. Nie chce przy nich robić, a ja nie bardzo mam na to czas. Mama twierdzi, ze nie powinnam Krzyśka obciążać. Czego sama nie zrobię, to powinnam z tego zrezygnować, jeśli to konieczne nie jest. Z ogrodu całkiem nie zrezygnuję, bo myślę o bylinach, krzewach i sadzie. Przy tym pracy jest mniej i nakłady finansowe są mniejsze. Raz sie posadzi i rośnie. Radość jest taka sama. Warzywa w tym roku jakieś będą. Jest trochę pomidorow, ogorkow, papryki i porów. Cukinia i dynia wytwarzaja same męskie kwiaty niestety.

Dziś miałam jechać do sąsiedniego miasta w sprawie ubezpieczenia za dom. Obawiałam się, ze będzie kolejka i z tego powodu sie wściekałam. Przy okazji chciałam wydrukować nowe wzory na obrazy. Powinny mi starczyć do września. Miałam wrócić taksowką. Niestety z planów nici, bo rozchorował sie Morusek. Ząb do wyrwania. Dobrze chociaż, ze upału nie ma...

Moje izolowania sie od ludzi nie mija. Obecnie mam styczność tylko z mama i Krzyśkiem i telefoniczną codziennie z Sebastianem. Czasem bywam u koleżanki dwa domy dalej. Co kilka dni dzwoni mój syn i koleżanka z Podlasia. Czasem wpada brat Krzyśka i to koniec moich kontaktow z ludźmi. Odwyklam i więcej mi nie potrzeba. Wszystko przez to, że nie mam bliższych znajomych o tych samych zainteresowaniach. O pasjach bym chętnie pogadała, ale tematy typu ciuchy, śluby, ciąże, wakacje, choroby i zgony są dla mnie raczej nudne. Szkoda mi na nie czasu, bo mam bardzo dużo zainteresowan.


4 lipca 2019 , Komentarze (32)

Czasami mi żal, że nie mam innego męża. Myślę sobie jakby to było gdyby mój mąż być inny - samodzielny, przedsiębiorczy. Skąd te refleksje? Ano stąd, że mam szansę w przyszłym roku na wiosne pojechać na obóz literacki do Rymanowa Zdroju. Obóz trwać będzie 10 dni. Weźmie w nim udział krytyk literacki i gdybym pojechała, mój warsztat by pewnie zyskał. Strasznie bym chciała pojechać. Niestety Krzysiek sobie ze zwierzętami nie poradzi. Nie mam do niego pod tym względem zaufania. Albo by połowa kotow uciekła, albo by je zaglodził.

Miałam już w tym roku nie brać udziału w antologiach, ale chyba zmienie zdanie. Na portalu szykuje się antologia o aniołach i chyba sie skuszę. Mozna przesłać wiersze lub opowiadania.

W najbliższym czasie Krzysiek pojedzie do Ryk, zeby sprzedać pole. Kokosów z tego nie będzie i nadal konieczne będą oszczędności. Kupimy kratę do okna w pracowni i wersalkę do  pokoju dziennego. To chyba będzie wszystko. Z grubszych zakupów zostanie szafa i chyba tablet graficzny z wyświetlaczem. Mam zwykły tablet graficzny, ale bardzo ciężko mi się z nim pracuje. 

Las w lecie

 

krok za krokiem zanurzam się w gęstwinie

las wita mnie spokojem i wonią roślin

slalom wiewiórek ku słońcu

cieszy oczy

oddycham ciszą

 jeszcze moment  i już łowię uchem głosy ptaków

to dzięcioła to sójki to kukułki

biorę w dłonie słońce igrające w poszyciu

i uśmiecham się do barwnych łubinów

po chwili dojrzałe poziomki

rozlewają się w moich ustach

ależ pięknie

 oczarowana trwam przez chwilę w niemym zachwycie

a dusza nuci pieśń  o puszczy

 

A na koniec zdjęcie mojego syna...

3 lipca 2019 , Komentarze (2)

Upał odpuścił. Wczoraj było 24 stopnie. Takie lato jest fajne. Tylko deszczu mi brakuje. Susza straszna. Ziemia aż pyli. Podlewamy co drugi dzień i warzywom w donicach wystarczy. Kwiaty na rabatach jednak chyba maja za sucho. Trawa, która posiał Sebastian wcale nie wzeszła. Trzeba wysiać jeszcze raz, ale to chyba dopiero wtedy gdy nadejdzie fala deszczy.

Kupiony stolik mi przyszedł. Jest w moim guście i bardzo sie cieszę, ze go kupilam.

Wczoraj przysiadłam nad obrazem i skończyłam.Jestem zadowolona. Następne w kolejce czekaja malwy. W piątek jadę do miasta to wydrukuję róże. Już mam przyszykowane. Czas zacząć je malować. Czeka też portret mojego syna Adriana. Chciałabym namalować rudbekie i rumianki. Mam piękny wzor z architektury, ale trzeba będzie nad obrazem posiedzieć dluzej. Kusi mnie. Jeśli jednak chodzi o architekturę to raczej wyjatek. Nie lubie miast i nie chcę ich malować. Miasto to ludzie, domy, samochody. Tego też nie chcę malować. Za to może ogrody?

Mam już grzejnik. Dostałam od mamy, bo miała dwa. To dmuchawa i wentylator jednocześnie. Już wczoraj miałam w domu chłodniej.

Letni poranek

 

zatęskniłam do letniego poranka w ogrodzie

gdzie słońce spija nocną wilgoć

z płatków  herbacianych róż

gdzie woń mięty miesza się

z zapachem goździków i świeżo ściętej trawy

zamarzyłam o dojrzałych porzeczkach

i o soczystych wiśniach

poczułam na wargach słodycz

poziomek

wiesz

wczoraj widziałam trzmiela

przysiadł na progu altany

i rozkoszował się ciepłem

dziś ja przysiądę i pomyślę o chwili

gdy marzenia się spełniają

 

 

2 lipca 2019 , Komentarze (6)

Mój nowy telefon z Windowsem wkrotce po nowym roku będzie do wymiany. Nie wiedziałam, ze to przeżytek i że powinnam kupić z androidem. Nie lubię androida, ale mus to mus. Trzeba się będzie przyzwyczaić. Już teraz mam z telefonem problemy, bo nie mam internetu i nie mogę wysylać MMS. Byłam w punkcie, naprawili na godzinę. Wyłączanie nic nie daje.

Kupiłam kolejną książkę. Tym razem powieść. To ebook. Ech i jak tu oszczędzać jak zewszad pokusy:( Książka bardzo mi sie podoba. Czekam na kolejne tomy.

Wczorajszy upał dał mi w kość. Do pracy wyszliśmy dopiero wieczorem. Zrobiliśmy trochę porządku przed domem. Bylo plewienie, przycinanie krzewow, pnączy. Dziś Krzysiek idzie wycinać chaszcze w ogrodzie. Ten ogrodek przed domem mnie denerwuje. Ciągle zarasta. W przyszlym roku moze go wyłożę częściowo płytami betonowymi. Nie lubię betonu, ale to praktyczne. Sebastian też ma dość upalu. Wczoraj znosil z sąsiadem 5m2 drewna do komorki. Myślał, ze sie roztopi. Koty chlodzą się na podlodze albo na stole. Gdy maja możliwość włażą do wanny.

Ostatni obraz już gotowy. Lubię malować irysy. Dziś zacznę kolejny, ale jeszcze nie wiem co.

1 lipca 2019 , Skomentuj

Wczoraj kupilam ebook i teraz intensywnie czytam. Książka jest interesująca dla mnie. Dlugo z zakupem zwlekalam i już pozycji drukowanej nie ma w sprzedaży. Jedyny egzemplarz na Allegro kosztuje 130 zł. Nie stać mnie na niego. Audioboka nie chcę. Coś nie lubię audiobokow. Sama nie wiem czemu. Chyba bym sie nad nim skupić nie umiała. Na razie już nie mam zamiaru książek kupować, bo czeka na mnie z dziesięć pozycji plus ebooki. Starczy do końca roku.

Od dziś Krzysiek się bierze za wycinanie chaszczy w ogrodzie. Będzie pracowal sekatorem. Zejdzie mu jakiś czas. Raczej dlużej, bo pracować chce z godzinę dziennie tylko. W zasadzie tej pracy w tym roku nie planowałam, ale skoro Krzysiek jest w domu to niech działa. W najbliższym czasie spryskamy też perz w ogrodzie. Trawa w sadzie niby żólknie, ale coś jakoś opieszale. Nie wiem czy jeden oprysk wystarczy. 

Z wagą mam zagwozdkę, bo jędza skacze. Chyba nabrałam 2-3 kg po skończeniu WO. Dalej jednak nie tyję, a jem około 900-1200 kalorii. Do następnego postu chyba jeszcze 200 kalorii dołożę. Post za dwa tygodnie. Znowu WO. Nie wiem czy uda sie we wrześniu kolejna faza ataku. Moze być ciężko, bo wychodzenie będzie krotkie i malo kalorii dołożę. Waga może nie chcieć spadać.

Dziś chcę skończyć irysy. Lubię je malować. Jeszcze nigdy nie malowałam róż. Chyba o tym pomyślę tylko wydruk zrobię. Z rożami mam doświadczenie, bo kiedyś z pasją róże szkicowalam.

30 czerwca 2019 , Skomentuj

Tydzień byl dość męczacy, bo był i upał i wyjazd. Wyjazd byl męczący, bo było sporo dreptania, a ja tego nie lubię. No i miasta tez nie lubię. Nadchodzący będzie spokojniejszy chyba, choć kusi mnie wyjazd na targ. Myślę o tym by kupić trochę bylin i moze zajść do staroci. Problem w tym, że targu nienawidzę, bo tlok i hałas. Nie wiem więc czy jednak nie było by lepiej zakupow zrobić w internecie. 

Rachunki za światlo przyszły i lżej mi na sercu, bo mam nadpłatę. Nie wiem jakim cudem, bo grzałam grzejnikiem elektrycznym. Caly lipiec nie będę placila za światlo, a w sierpniu mało. To co zaoszczędzę wydam na ubezpieczenie domu i chyba na byliny. W tym roku chcę kupić dodakowy grzejnik elektryczny do sypialni, a ten z sypialni wezmę do pokoju dziennego.

Mam problem z ruchem. Odkąd zrobilo się ciepło brakuje mi energii. Nie wiem czym to jest spowodowane, bo nie mam problemów z sercem. Ciśnienie też ok. Wstanie z łózka to tragedia. Gdy schudłam poczułam się lepiej i stałam się bardziej aktywna. Teraz znowu potrzeba bezruchu wróciła. Znowu leżę, snuję się i człapię. Ciekawe jak będzie jesienią, bo z tego co pamiętam w lecie zawsze czułam sie gorzej.

Remont dachu, ocieplanie ściany od kuchni i naprawa tynku będzie  na początku sierpnia. Część pieniędzy, tą większą juz mam. Drewutnia niestety do rozbiorki, bo większość desek sprochniała. Tym samym na dzień dzisiejszy miejsca na kury nie mam. Chyba czas zrezygonwać z tego pomysłu.

Kupilam ebook...

29 czerwca 2019 , Skomentuj

Dziś ostatnie zajęcia z malarstwa w tym roku szkolnym. Miałam iść, ale obawiam się, ze będzie siedzenie przy kawie i ciastkach zamiast malowania. Nie jestem towarzyska i tego typu imprez nie lubię, więc nie poszlam. Na nowy rok juz sie zapisałam i oby pani prowadzaca nie zapomniała. Malowanie chyba dziś będzie, ale wzoru jeszcze nie wybrałam. Chciałbym kwiaty, ale nie wiem czy jakiś wzor mam wydrukowany. Mam sporo pejzazy tyle, że chyba ani jednego letniego. Wczoraj zgrałam sobie na komputer sporo zdjęć typu krajobraz polski. Będzie co malować.

Krzysiek nadal przenosi drewno ze skladzika do komorki. Dobrze by było by dzis skończył. Drewno na ten rok mam juz przygotowane. Jest trochę  z drzew owocowych do spalenia wczesną jesienią. Na poźną jesień jest buczyna sprzed dwoch lat. Na zimę jest prawie tona węgla. Na następna jesień też już drewno mam. Gdy Sebastian przyjedzie, to jeszcze trochę potnie.

Moja najmłodsza koteczka Maja kochała mnie jako maluszek i z kolan mi nie schodzila, a gdy dorosła odsunęla sie ode mnie. Przestała przychodzić i zaczęla lgnąć do mężczyzn. Szczegolnie upodobala sobie Sebastiana. Od kilku dni wrocila do mnie. Calymi dniami leży obok mnie na kanapie i przychodzi na mizianki. Mnie to oczywiście bardzo cieszy. W tym roku ma mieć zabieg sterylizacji. Moze we wrześniu. Martwię sie oczywiście.

Dziś ma przyjść znajomy do roboty przy dachach. Moze tez omowię kwestię ocieplenia kawałka ściany od kuchni. Dni lecą szybko i trzeba z robotą uciekać. Pieniądze na te prace chyba mam.

Kupilam troche nasion. Do wysiania będzie asparagus, klonik, mirt i rozmaryn. Liczę na to, ze rośliny z nasion będą bardziej odporne.

28 czerwca 2019 , Komentarze (17)

No i Sebastian też wyraził swoje zdanie jeśli chodzi o kury i kaczki. Uważa, że nie powinnam ich mieć, bo to sporo pracy. Uważa, ze część zrzucę na Krzyśka. Mama dodała, ze jeśli sama nie mam za dużo energii do fizycznej pracy, to nie powinnam wymyślać i obarczać Krzyska. Kury i kaczki to obowiązki nie tylko karmienie, ale i wyrzucanie gnoju. Do tego nie ustawiam się na hodowlę użytkową, bo uboju w celu zjedzenia nie przewiduję. Kury by były na dozywocie, a kura żyje długo. Starsze kury jajek nie niosą, więc trzeba by było do hodowli dopłacać. Z kaczek dochodu by wcale nie było. Jednym słowem wszyscy uważaja to za fanaberię. :( No i już sama nie wiem... Na podjęcie decyzji mam około roku. Fanaberia by była kosztowna, bo trzeba przygotować wybieg i kurnik.

Waga rośnie. Jest więcej o 2 kg od wczoraj. No chyba, ze waga zepsuta co jest prawdopodobne. Apetytu za bardzo nie mam i jem mało. Codziennie jednak prawie jem lody. Piję tez napoje gazowane. Od 15 VII kolejne dwa tygodnie WO. Moze sie uda 4 kg zrzucić. Moze też się uda przeprowadzić kolejny post we wrześniu. Jeśli tak to teoretycznie mogę ta upragniona siódemkę jednak w tym roku zobaczyć. Ważne jest dla mnie bym w tym roku osiągnęla niższą wagę od Krzyśka. W przyszlym roku będę gonić Sebastiana. To już nie będzie latwe, bo waży mało. Szansa jednak minimalna jest.

Kupiłam cudny mały barek. Jeśli to nie oszustwo i mebelek dojdzie, to będę miala stoliczek.

Dziś jadę do miasta. Bardzo nie mam ochoty. Niestety muszę. Może trochę roślin kupię.

27 czerwca 2019 , Komentarze (14)

Dziś czeka na Krzyśka praca przy domu. Ostatnio pracy mu nie szukam, bo jest sporo zajęć koło domu, ktore moze wykonać. Gdyby poszedł do pracy, musialabym za to zapłcić. Dziś będzie przenosił drewno. W tym tygodniu może Krzysiek do końca drewno przeniesie. 

Mam dylemat z kurami, bo wszyscy mnie probuja od tego pomysłu odwieść. Nawet koleżanki. Mama kur nie chce, ani Krzysiek. Tylko Sebastian nic nie mówi. Chodzi glownie o pracę przy nich i o kłopot. Ja się martwię zakupem. Trzeba by je chyba kupić przez internet i umęczyły by sie biedne w czasie przesyłki. Trzeba by rano wstawać i dawać im jeść. Mam rok na przemyślenie i obym podjęla dobrą decyzję.

Wczorajszy upał nas wykończył. Wszyscy narzekali poza Krzyśkiem. Nawet zwierzęta jeść nie bardzo chciały i byly mało ruchliwe. Pikuś nie zjadl obiadu, a Jozek caly dzień spędził w sypialni, bo tam jest chłodniej. Ja kąpałam się trzy razy, bo się brzydzę potu. W ogrodku ziemia wysuszona na popiół, a rośliny mdleją. Dziś już ma być ponoć chłodniej.

A na koniec ogrod mojej kolezanki. Mnie sie bardzo podoba...

26 czerwca 2019 , Komentarze (16)

Pogoda jest fatalna, bo upał. Wczoraj przegladałam prognozy w tym długoterminową i na razie mają byc temperatury dość znośne - cieplo ale nie upalnie. Oby lipiec minął tobym juz była spokojniejsza. Nie potrafie sie cieszyć latem. Biorę go na przetrzymanie. Wyczekuję zwłaszcza na koniec lipca, bo sierpniowe noce sa juz zwykle chłodniejsze i można odetchnąć. Późne lato to ja juz lubię.

My dziś z Krzyśkiem wyjdziemy na dwór dopiero wieczorem. Miałam jechać do miasta, ale zrezygnowałam. Pojadę w piątek. Będzie chłodniej. Dziś może Krzysiek przeniesie trochę drzewa. Ja mam podlewanie. Podlewamy codziennie trawę, ale nic nie kiełkuje. Nie wiem czemu. Albo trawa straciła ważność, albo ptaki wyjadły nasiona. Jakaś przyczyna byc musi.

Przytyłam około 2,5 - 3 kg. Nie wiem dokładnie, bo jestem totalnie spuchnięta. Pierścionki sa ciasne i choć dużo piję jest malo wizyt w toalecie. Jem około 900 -1000 kalorii. Nadal jem malo węglowodanow typu pieczywo czy ziemniaki.

Sebastian pojechał wczoraj. Rozstaliśmy sie w gniewie. Już raczej nie przyjedzie. Wczoraj miał rano zalozyć siatki do okien i pociąć drzewo, a nie zrobił nic. Zamiast pracy poszedł na wino do sąsiada i wrócił wstawiony. Winny się nie czuł i jeszcze sie wykłócał. Ja lubię mieć do czynienia z osobami konkretynymi i odpowiedzialnymi. Jeśli ktoś obiecuje, a nie dotrzymuje jest w moich oczach przegrany. Mam tez zasadę, że najpierw praca, a potem przyjemności. Nie pierwszy raz mnie zawiódł. Widocznie do siebie nie pasujemy.

A na koniec obraz jeszcze nie skończony, ale prawie....

 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.