Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489580
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 kwietnia 2020 , Komentarze (23)

Moja pracownia nie nadaje się do uzytku. Jest problem ze światłem, bo obie żarówki się spaliły, a nowych nie mam gdzie kupić. Niestety mają nietypowe gwinty i trzeba z żarówką jechać do sklepu, żeby dopasować. Maluję więc w pokoju dziennym, a pracownia służy tylko za składzik. Zadowolona oczywiście z tego nie jestem...

Wczoraj bylam w sklepie. Kupiłam juz jajka na święta. Święta będą bardzo skromne w tym roku. Nie będzie barszczu białego z chrzanu, bo nie ma skąd wziąć chrzanu i białej kiełbasy. Nie wiem czy będzie wedzonka. Nie wiem czy będzie schab pieczony. Ciasto chyba upiekę sama. Nie wiem czy będzie sałatka jarzynowa. Nie będzie Sebastiana.:(

Pogoda taka sobie. Jest dość zimno, ale moze dziś na dwór na chwilę wyjdziemy. Krzysiek ma kopanie, a ja plewienie. Powinnam to podgonić, bo trzeba posadzic kwiaty, które przyszły. Liczę, że moze jeszcze w tym roku zakwitną. Wszystko to byliny. Chcę kupić prymulki i moze floksy, ale Krzysiek się wścieka, że paczki wciąż przychodzą. Siedzi w domu to widzi...

Ostatnio musiałam zmienić tabletki na ciśnienie, bo te co brałam ponoć pogarszają stan przy zarazeniu koronawirusem. Biorę więc inne i ciągle mierzę ciśnienie by dopasować dawkę. Biorę po pół tabletki 2 razy dziennie 10 miligramów, czyli najmniejszej możliwej dawki. Ciśnienie mam o wiele nizsze niż kiedyś, bo mi nie przekracza 160/85. Zwykle mam około 130-140 na 78-85. Spadło mi po tym jak schudłam. Przypuszczam, że gdy dojdę do wagi w normie, to jeszcze spadnie.

Zaczynam wychodzić na dwór z aparatem, bo bardzo mnie ciesza roślinki. Nawet kilka kwiatuszków barwinka. Będzie więcej, bo dopiero zaczyna kwitnąć... Mam jeszczę barwinek o dwubarwnych liściach, ale wcale mi nie rośnie i jeszcze nie zakwitł...

1 kwietnia 2020 , Komentarze (14)

Niby jest chłodniej, ale w domu ciepło. Spalamy dziennie góra pół wiadra węgla. Jeszcze węgla nie kupiliśmy. Jest trochę i moze do świąt starczy. Jest też troche drewna. Jeśli starczy to na razie nie będziemy kupować. Moze dopiero w lecie. Trochę podgrzewamy grzejnikiem. Upału nie ma, bo około 18-23 stopnie w pokoju dziennym i 15 w pozostałej części mieszkania. W tym roku w sypialni prawie nie grzaliśmy. Moze z tydzień tylko. To zimno w domu nas uodparnia, bo prawie wcale nie chorujemy. Krzysiek w tym roku kaslał przez kilka dni tylko raz, a pracuje na dworze. Gdy mieszkał w blokach chorował po 3 razy w sezonie. Ja w tym roku nie chorowalam ani raz... Moja mama też nie choruje.

Jestem okropnie zaniedbana. Włosy powinnam przyciąć, paznokcie opiłować. Kosmetyczka nie przyjedzie, a sama nie potrafię opiłować równo u prawej ręki. W dodatku paznokci nie maluję, bo wychodzę do ogrodu i po wariacku ryję w ziemi bez rękawiczek. Dobrych żyletek do depilacji twarzy i pach nie ma gdzie kupić, a te co mam drapią nie golą. Ech...

Po dojściu do nadwagi w cudowny sposób, czas na nowy cel. Przydałoby się zrzucić 30 kg. Toby oznaczało ponad 5 kg jeszcze. Nie wiem czy tyle sie w tym roku uda. Waga by już była fajna, bo 73 kg. Trzeba by dużo uporu i nie wiem czy dam radę. Zobaczymy moze w czerwcu o ile będzie koniec z koronawirusem, bo do odchudzania potrzeba mięsa, a teraz nie mam go gdzie kupić. W moim sklepie jest tylko drób, którego ja nie jem. Na diecie jadałam sporo schabu, ryb i pieczarek, warzyw. No zobaczymy...

Wiersz o matce

 

ona mnie nauczyła

kochać zwierzęta

i śnieg spływający ze zboczy gór

zachwycały ją krokusy przy schodach

i tulipany kapiące szkarłatem

przytulała do serca książki  

i wieczory pachnące ciszą

jej świeca już się dopala

a ona wciąż tak młoda

powiedz

czy nadal kochasz ogniste tango

czy tęsknisz za lasem

namiętnością pasją życia

A na koniec akwarelka, która mi się nie bardzo podoba. Będzie chyba jeszcze jedno podejście do tematu...

31 marca 2020 , Komentarze (17)

Wczoraj urosłam o 3 cm, a w zasadzie zmierzyłam się, bo wcześniej tego nie zrobiłam i wpisałam na oko. Okazało sie, ze mam 3 cm więcej i tym samym już mam nadwagę, a nie otyłość. Jestem szczęśliwa...:)

Kolejny dzień w domu, bo wyjść do ogrodu się nie da z powodu zimna. Jest tak zimno, ze Pikuś grzeje sie na termoforze. Tej wiosny roboty posuwaja sie powoli. Podejrzewam, ze może nagle przyjść upał i już wtedy nie zrobię co trzeba. Z pracą typu remontów też czekam na Sebastiana i licho wie jak długo jeszcze. Jutro już kwiacień. Po 20 miał być robiony ogródek i chyba nic z tego nie wyjdzie. W maju chciałam robić ogrodzenie i tez chyba nic z tego...Ech... Jeśli jesienia z pracami się nie uwiniemy, rok będzie zmarnowany...

Piszę ostatnie wiersze do kociej antologii. Chcę wysłać kilka białych i kilka tanek albo tanka, bo nadal nie wiem jak się pisze... Jeśli chodzi o antologie to wszystko idzie ładnie. W tym roku wyjdą 3 komercyjne w tym dwie z opowiadaniami. Wyjdą też jeszcze na pewno dwie inne, a moze i cztery. Nie wiem czy jesienią wyjdzie antologia z serii Spieszmy się kochać bliskich. Jeśli tak to chyba wyślę do niej tanki. Kusi mnie zapisać sie jeszcze do antologii o przyrodzie. Też bym chciała zamieścić tanki.

Dobrze idzie malowanie obrazów akrylami. Mial być jeden obraz na miesiąc i jestem na dobrej drodze, bo maluję piąty, a jeszcze maja nie ma. Miał być jeden portret na tydzień i niestety mam opóźnienia, ale małe. Opóźniło sie też wszystko jeśli chodzi o oleje. Przez koronawirusa maszynki do scrapek koleżance nie wysłałam, a za nią miałam kupić farby olejne.

Mało czytam, malo ogladam filmów i niestety mało sie uczę. Powinnam przerabiać kurs u Krissa Wieliczko, bo jeszcze kilka lekcji mi zostało. Nie skończyłam kursu grafiki, ale to chyba przełożę na przyszly rok. Moze na zimę...

Forsycja wreszcie kwitnie i na dworze. Zrobiłam jeszcze zdjęcie rabatki z ziołami, ale wyszło zamazane co zauwazylam dopiero w domu. Zrobię więc innym razem. Wczoraj malowałam akrylami rumianki. Powstała też akwarela...

30 marca 2020 , Komentarze (28)

No i znowu zimno. Przydałby mi się deszcz, żeby to co posadzone zaczęło rosnąć. W ogrodzie mam jeszcze kawałek miejsca i posadzę na nim może kapustę albo ziemniaki. Trzeba będzie chyba jeszcze skopać na podwórku. Jest czas gdzieś do 25 kwietnia. Mam też sporo plewienia. Oby tylko pogoda była, bo zimno mnie nie zachęca do wyjścia z domu.

W lesie jeszcze prawie wiosny nie widać. Wszystko jakieś takie smutne i ponure mimo słońca. Liście szeleszczą i czuję sie jakby to była późna jesień.

Nie wiem co sie dzieje, ale jest problem z przesyłkami. Strasznie długo to trwa. Nie dotarła jeszcze woda mineralna ani pszenica ani kwiatki. Dzis czekam na jedzenie dla zwierzat i na nowy drapak. Sebastian nie dostał jedzenia ani leków. Czeka juz ponad 10 dni. Rozumiem, że moze byc problem z zywnością czy lekami, ale kwiatki, pszenica? Czekam tez na topinambur...

Przystąpiłam do wyzwania w grupie na Facebooku. Trzeba w ciagu roku namalować 100 akwareli. W tej chwili mam 5. Chyba nie dam rady, ale jeszcze się nie poddalam...:) Dziś moze kolejna, a oprócz tego może rumianki akrylami lub portret ołówkiem.

Dieta ok. Ten tydzień to 900-1000 kalorii. Niestety za duzo węglowodanów, bo około 100 g makaronu lub pieczywa. Obym nie utyła...

Ponoć właścicielki psów i kotów koronawirus atakuje rzadziej, a jeśli juz to przechodza łagodnie. To jakaś reakcja krzyżowa czy coś... Dziś musiałam wstać wcześniej, bo idzie jedzenie dla moich szczepionek....

Wczorajsze przebiśniegi...W naturze lepsze niż zdjęcie, ale to norma...

29 marca 2020 , Komentarze (15)

Już są w domu muchy. Nie znoszę ich. Trzeba kupić moskitiery sztywne, ale z pomiarem jest problem. Przydałby sie Sebastian. Wczoraj pracował od rana do wieczora i wrócił ledwo żywy. Dziś śpi prawie cały dzień. Tak jest przeważnie co niedzielę. Gdy  był u mnie też lubił w niedziele polezeć. To jest między innymi to co mnie do niego przyciąga. Gdyby był bardziej ruchliwy, toby byla wada. Lubię gdy facet leży na kanapie. Jest się do kogo przytulić...

Wczoraj przynioslam okolo 10 kg zakupów. Droga to chyba z kilometr. Wrócilam padnieta, bo było cieplo, ale miałam za to silownię. Później poleżałam z godzinę, a raczej pospałam i wyszliśmy do ogrodu. Czosnek jest w ziemi i bób też. Dziś odpoczynek typu wylegiwania przez cały dzień. Będzie tylko około 25 minut jogi jak codziennie.

Dzisiejszy dzień powinien być spokojny. Będzie spanie, moze malowanie albo portret. Będzie moze wiersz.

Kończy mi się 5 miesiąc jogi. Minie w środę. Nadal ćwiczę codziennie i tak juz pozostanie. Teraz ćwiczę około 25 minut. Skupiam sie na oddechu i nie nastawiam na trudne asany. Szukam w jodze wyciszenia. Obecnie nie dążę do szpagatu. Wrócę gdy stresy związane z pandemią miną. Nie ma gwałtownego jojo. Przytyłam około 1-1,3 kg i dalej waga nie rośnie mimo grzeszków. Grzeszki to pieczywo, bo nie mam gdzie kupić warzyw i owoców... Kolejny etap diety chyba od czerwca o ile to szaleństwo się skończy i oby do granicy nadwagi. Chcę koniecznie w tym roku dojść do szczuplejszego modelu na Vitalii.

a na koniec akwarela forsycja...

28 marca 2020 , Komentarze (12)

Pogoda piękna. Wczoraj Krzysiek skopał resztę ogródka, a później posadziliśmy 3 porzeczki czerwone i 3 lilie. Dwie lilie powinny kwitnąć. Jedna porzeczka jest duza, a o dwie małe sie boję. Mozemy je podeptać. Później wyprałam trzy firanki, a Krzysiek je od razu mokre powiesił. Zawsze tak robię, bo leniwa jestem i prasować nie zamierzam... Wystawiliśmy na dwór wodę dla zwierząt. Dwie miski, z obu stron domu. 

Dziś chcemy posadzić bób i czosnek. Jest też do rozwazenia sprawa soku z brzozy. Chciałbym kurację zrobić, ale nie wiem czy Krzysiek sobie poradzi z pozyskaniem. Miał być Sebastian i on by sobie poradził.

Z artystycznych spraw jest malowanie i pisanie wierszy do kociej antologii. Dostałam zaproszenie do antologii o przyrodzie i kusi mnie by wysłać tanki. Chyba jednak z tym poczekam. Moze będzie drugie podejście w lecie.Teraz maluję kwiaty akrylami. Wczoraj poczyniłam akwarelę z fiołkami, a dziś może będzie akwarela z forsycją... Kusi mnie jeszcze podbiał. 

Krzysiek dostał zwolnienie do 15 IV. Później moze kolejna rozmowa telefoniczna z psychiatrą i kolejne wolne. Ulzyło mi... Na razie jesteśmy względnie bezpieczni. 

27 marca 2020 , Komentarze (15)

Wczoraj zrobiliśmy już część zakupów na ten tydzień. Byliśmy w sklepie w maskach i rękawiczkach. Ludzie dziwnie na nas patrzyli, ale co tam. Bezpieczeństwo najważniejsze. Niby u nas blisko nikt chory nie jest i nikt nie jest w kwarantannie, ale ludzie są mobilni, bywają i mogli coś złapać. Znajoma właścicielka sklepu bywa na giełdzie. Wczoraj sklociłam sie z mamą, bo chciała iść do sąsiadki zrobić jej zabieg bioterapii na chora nogę. Sąsiadka ja prosiła, a mama trochę pomocy od niej otrzymała więc niby powinna się zrewanżować. Nie musiała jednak iść, bo zabiegi mozna robić na odległość i są tak samo skuteczne. Nie poszła ponoć, bo zagroziłam, ze przestane do niej chodzić, żeby czegoś nie złapać. Nazwała mnie histeryczką i zagroziła wydziedziczeniem. Nie wiem czy była i dziś juz do niej pójdę w maseczce...

Wczoraj wsadziłam amarylisy i wysiałam owies na Wielkanoc. Krzysiek był w ogrodzie. Dziś idziemy sadzić bób i czosnek. Jutro wsadzimy do ziemi kilka porzeczek czerwonych, które sobie rozmnozyłam. Chcę też zmienić ziemię w kilku doniczkach z liliami. Krzysiek ma jeszcze trochę kopania w ogrodzie, a później na podwórku, bo mama z ziemniaków zrezygnowała. Chyba, ze zmieni zdanie jak to ona.

Dziś moze poczynię portret, bo wydruki mi przyszły albo akwarelę. Moze też napiszę wiersze do kociej antologii. Na razie mam połowę w tym dwie tanka.

Kupiam topinambur sadzeniaki... Krzysiek mi chyba wykopał rabarbar i trzeba będzie kupić.

26 marca 2020 , Komentarze (27)

Mialo być już dziś nieco cieplej i jest, ale tylko troszkę. Nie wiem czy Krzysiek wyjdzie do ogrodu. Miał kopać w ogródku. Jest na pewno do umycia okno. Tym razem w pokuju dziennym. Będzie też pranie firan i zasłon. Będzie wyjście do sklepu.

Koteczka, która się u nas stołuje chyba jednak jest bezdomna. Wczoraj, gdy wyszłam na dwór siedziała sobie pod garażem na ławce w słońcu. Poźniej zjadła i gdzieś poszła. Nie wiem gdzie, ale bardzo często u nas na podworku bywa. Chyba jednak ja zlapiemy i jeśli sie uda zostawimy w domu. Szkoda jej i serce mnie boli, ze moze cierpieć.

Dziś jestem umówiona z psychiatrą Krzyśka. Będzie miał przez telefon przepisane leki i dostanie wolne. Ciekawe na jak długo. Ulzyło mi.

Wczoraj skończyłam obraz...Polowy kolorów na zdjęciu nie widać, ale to szczegół. Lepszego aparatu, czyli droższego nie kupię...

Od wtorku piszę haiku. Chcę wysłać kilka propozycji do Przekroju i Papierowego żurawia. Nie wiem czy się zakwalifikują, bo konkurencja spora w tym osoby biorące udział w międzynorodowych konkursach. Dziś może napiszę tankę, albo nawet trzy. Też je można wysłać do Papierowego żurawia.

wiosna odchodzi

ciągle trwają pod świerkiem

białe krokusy

 

koniec podróży

gnany wiatrem płatek

znieruchomiał

 

burza w odwrocie

płatek róży w kałuży

wciąż jeszcze pływa

 

deszcz wiosenny

mokre bzy w wazonie

nadal pachną

 

25 marca 2020 , Komentarze (16)

Czekam na ciepło, ale wtedy może być problem, bo ludzie wylegną tłumnie na ulicę. To moze zaszkodzić i pojawi sie większy problem z koronawirusem. U mnie na razie wszyscy zdrowi albo tylko tak to wyglada. Kilka dni temu mieliśmy drobne problemy ze zdrowiem, ale to już minęło. Krzysiek miał suchy kaszel, ja byłam trochę osłabiona, bo się pociłam na czole w czasie jogi, a moja mama też była słaba i miała biegunkę. Co to było licho wie i się raczej nie dowiem. Z nikim zakażonym kontaktu nie miałam ani ja ani moi bliscy. Nie miałam też kontaktu z kimś kto powrócił z zagranicy. O poddaniu się testom nikt z nas nie myślał. Zamknęliśmy sie w domu i tak trwamy. Uważam to za rozsądne. Takich jak my jest pewnie masa. To sezon przeziębień...

Od jutra już ma być nieco cieplej. Krzysiek pewnie wyjdzie do ogrodu. Ja poczekam do piatku. Dziś będzie ostatnie pranie i mycie okna. Napiszę też tekst i siądę do malowania obrazu. Dziś mam ugotować zupę fasolową ze śmietaną. To nowy przepis. Mam jeszcze do wyprobowania zupę fasolową z kaszą. Też jestem jej ciekawa. Znowu gotuję z przepisów, ale przez węglowodany przytylam ponad kilogram. Więcej nie mam prawa. Jem 800-900 kalorii, ale czasem zdarzają się grzeszki i to niestety często pieczywo, bo marchwi i pomidorów nie mam gdzie kupić...

Malowanie obrazu idzie mi dobrze. Zaczyna wygladać interesująco. W tym tygodniu skończę, bo żółć udało mi się wytworzyć poprzez mieszanie. Czekam na przesylkę z wydrukami portretow. Nie wiem czemu przesyłki jeszcze nie ma. Dzwoniłam tam i ponoć już wysłali. Moze dziś przyjdzie...

Wczoraj mi przyszly  2 maseczki. Są solidne, ale koszt z przesyłką to ponad 50 zł. Krzysiek sie wściekł. Odnoszę wrazenie, ze jemu na zyciu nie zalezy i jest mu obojętne czy kogoś zarazi. Ostatnio wszystkim źle zyczy. Nienawidzi szczególnie moją mamę. Ona też go nie lubi, bo jest leniwy, rozlazły i nie chce jej załatwiać zakupów. Sebastian nie siedzi w domu i nie zamierza siedzić. Jeśli dostanie karę grzywny to jej nie zapłaci i jeszcze wyladuje w więzieniu. Jest arogancki i mnie drażni, bo uważam, ze naraża nie tylko siebie. Wczoraj wypił dwa drinki i zacząl mi truć swoje mądrości. Rozłaczyłam się...


24 marca 2020 , Komentarze (12)

Kolejny dzień w domu. Siedzimy i z nikim się nie stykamy. Nie przeszkadza nam to. Jeszcze jest zimno i wyjść się do ogrodu nie da. Węgiel sie powoli kończy i jeśli szybko nie zrobi sie cieplej, trzeba będzie go przywieźć. Moja mama nie pali juz codziennie. Woli zmarznąć. Ma grzejnik, ale też nie chce go uzywać, bo ją drażni to, że szumi. Kończy jej się węgiel i nie ma też ochoty na pracę fizyczną. Oby wiosna ta prawdziwa, ciepła przyszła szybciej.

Wczoraj zerwaliśmy forsycję do wazonu. Były pączki, a dziś już na stole w kuchni żółto. Dziś mam trochę pracy oprócz wrózenia. Będzie pisanie tekstu na portal, będzie pranie i mycie okna. Trzeba by też zadzwonić do sklepu. Może uda się zamówić schab do wędzenia. Jeśli chodzi o gotowanie, to mam dziś po raz pierwszy zrobić kluski z fasoli. Ciekawe czy wyjdą.

Sebastian z powodu koronawirusa pracuje znacznie mniej i znacznie mniej zarabia. Nie ma stałej pracy i teraz jest problem. Podejrzewam, ze nie je tyle co potrzeba. Kupiłam mu trochę jedzenia, leki i wcale sie nie przejmuję tym jak to wyglada. Co będzie dalej nie wiem. Martwię się strasznie... Oby ten kryzys szybko minął.


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.