Moja pracownia nie nadaje się do uzytku. Jest problem ze światłem, bo obie żarówki się spaliły, a nowych nie mam gdzie kupić. Niestety mają nietypowe gwinty i trzeba z żarówką jechać do sklepu, żeby dopasować. Maluję więc w pokoju dziennym, a pracownia służy tylko za składzik. Zadowolona oczywiście z tego nie jestem...
Wczoraj bylam w sklepie. Kupiłam juz jajka na święta. Święta będą bardzo skromne w tym roku. Nie będzie barszczu białego z chrzanu, bo nie ma skąd wziąć chrzanu i białej kiełbasy. Nie wiem czy będzie wedzonka. Nie wiem czy będzie schab pieczony. Ciasto chyba upiekę sama. Nie wiem czy będzie sałatka jarzynowa. Nie będzie Sebastiana.:(
Pogoda taka sobie. Jest dość zimno, ale moze dziś na dwór na chwilę wyjdziemy. Krzysiek ma kopanie, a ja plewienie. Powinnam to podgonić, bo trzeba posadzic kwiaty, które przyszły. Liczę, że moze jeszcze w tym roku zakwitną. Wszystko to byliny. Chcę kupić prymulki i moze floksy, ale Krzysiek się wścieka, że paczki wciąż przychodzą. Siedzi w domu to widzi...
Ostatnio musiałam zmienić tabletki na ciśnienie, bo te co brałam ponoć pogarszają stan przy zarazeniu koronawirusem. Biorę więc inne i ciągle mierzę ciśnienie by dopasować dawkę. Biorę po pół tabletki 2 razy dziennie 10 miligramów, czyli najmniejszej możliwej dawki. Ciśnienie mam o wiele nizsze niż kiedyś, bo mi nie przekracza 160/85. Zwykle mam około 130-140 na 78-85. Spadło mi po tym jak schudłam. Przypuszczam, że gdy dojdę do wagi w normie, to jeszcze spadnie.
Zaczynam wychodzić na dwór z aparatem, bo bardzo mnie ciesza roślinki. Nawet kilka kwiatuszków barwinka. Będzie więcej, bo dopiero zaczyna kwitnąć... Mam jeszczę barwinek o dwubarwnych liściach, ale wcale mi nie rośnie i jeszcze nie zakwitł...