Niedługo lato. Boję sie go, bo obawiam się upałów. Na wsi letnie poranki zaczynaja się wcześnie. Trzeba z pracą uciekać przed upałem. Ktoś kto ma zwierzęta musi je nakarmići oporządzić. Niektórzy wyprowadzaja je na pastwiska. Ja mam jeszcze sporo pracy koło domu, ale rano nie udaje mi się wstawać, bo chodzę spać o 3:00. Pracuję w nocy i stali klienci wtedy mnie szukaja na portalach wróżbiarskich. Rozważam jednak sen z przerwami, czyli z 4 godziny w nocy i kilka w dzień, koło południa gdy upał jest największy. Niby jestem sową, ale poranki na wsi lubię. Maja swój klimat. Jest cicho. Słychać ptaki w tym czasem kukułki. Roślinność w ogrodzie pachnie. Słońce przebija się przez gałęzie i miękko układa na trawie. Ten klimat jest i u mnie choć mieszkam na przedmiesciach.
Dziś Krzysiek jedzie odebrać dowód, bo w poniedziałek ma iść w sprawie pracy. Ma być przyjęty. Oby się nie rozmyślili. To umowa zlecenie. Proste prace przy pielęgnacji zieleni. No i oby sobie poradził. Praca ma być kilka miesięcy. Gdy sobie dał radę tobym kupiła co potrzebuję i dalibyśmy radę. Najpilniejsza jest wersalka i krata do okna w pracowni.
Menu: kapusta kiszona z pieczarkami, jajecznica na cebuli, sałatka z kapusty z majonezem, pomidor, jabłko.