Koniec tygodnia i dobrze. Już prawie koniec zlecenia na krzyżowki. Tym razem grafika mnie trochę zmęczyła. Moze to upały tak na mnie działają, ale mam mniejszą ochotę do pracy. Zwaszcza to co monotonne mnie męczy psychicznie. Jutro już koniec. W niedzielę odreaguję i odeśpię. W poniedziałek kastracja Kajtusia, a w środę lub w czwartek chyba przyjedzie Sebastian. Co do niego tomam mieszane uczucia. Jestem do niego przywiązane, a on mi ciągle proponuje małżeństwo. Chce bym odeszła od Krzyśka i była z nim. Tak się jednak nigdy nie stanie, bo do siebie nie pasujemy i mamy inne potrzeby. Ja potrzebuję bliskości, a on wolności. Potrzebuję częstych kontaktów, a on sie czuje kontrolowany. Ja jestem zamknięta i kontaktów z ludźmi nie potrzebuje i kogoś takiego szukam. On ma masę znajomych w tym kolezanki z ktorymi flirtuje, a to mi nie odpowiada. Mój facet musi koniecznie być domatorem. On nie jest. Musi lubić ciszę i spokój. On nie znosi. Ja potrzebuję po prostu introwertyka, a on jest ekstrawertykiem. Tylko gdzie tego introwertyka do tego lubiącego koty i seksownego znaleźć? Jeszcze w moim wieku.
Dziś chcę zrobić nalewkę z jabłek i mięty.
Wczoraj było dalsze wprowadzanie Kajtusia do stada. Jest lepiej niż sie spodziewałam. Już chodzi po pokoju. Małe sprzeczki są, ale raczej niegroźne.On czasem warczy gdy go koty wąchają. Czasem nawet kogoś pogoni, ale jest dobrze. Na noc go jeszcze wynoszę.
Wczoraj skończyłam kolejny obraz. Podoba mi sie nawet. Dziś też będzie malowanie...