Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1558656
Komentarzy: 55747
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 16 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 87.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 października 2013 , Komentarze (14)

Od dwóch dni zaczęłam jeść mniej tak po prostu. Niby wczoraj zjadłam rogaliki drożdżowo-kruche z dżemem ale za to nie jadłam kolacji a i wcześniej też jadłam mniej przez cały dzień. Dziś to samo na kolację 5 pierożków kruchych z jabłkami i cynamonem ale za to na obiad tylko trochę sałatki z ziemniaków, jabłek i buraków a na śniadanie 1 kromkę chleba. Jutro też mam zamiar trzymać dietę czyli zjeść około 1200 kalorii. No i zobaczymy. Na śniadanie planuję zupkę cambridge bo mi jeszcze zostały, na obiad kluski z warzywami a na kolację ciasto z bananami bez kremu oczywiście i tylko mały kawałeczek. Zważę się po tygodniu i mam zamiar wcześniej wagę schować, żeby mnie nie kusiła.


Wczoraj zrobiłam bransoletkę i ten zegarek co mnie kusił na bransoletce z koralikami drewnianymi. Dziś zrobiłam 3 bransoletki i teraz kusi mnie zegarek ale typu wisiorka a materiałów nie mam. Mam tez zrobić mamie klipsy i dla siebie bransoletkę podobną ale nie identyczną do tej, która zrobiłam wczoraj bo ta wczorajsza już została sprzedana czyli jest dobrze...


24 października 2013 , Komentarze (10)

Byłam dziś w centrum i jak zwykle wróciłam kompletnie wykończona psychicznie bo nie znoszę miasta, hałasu, ruchu i pośpiechu. Zupełnie nie wiem jak ludzie są w stanie w takich warunkach żyć i pozostać przy zdrowych zmysłach po ja bym oszalała góra po tygodniu. No ale taka już jestem, kocham wieś, spokój, ciszę, naturę i śpiew ptaków. Miasto nie ma dla mnie żadnego uroku a szczególnie duże i gwarne bo zdarzają się małe miasteczka, które coś w sobie mają jakiś swoisty czar i w nich jestem w stanie wyobrazić sobie spędzenie życia...Nie lubię też miejscowości turystycznych i im bardziej znany i tłumnie odwiedzany kurort tym ja od niego dalej się trzymam. Nie jeżdżę np. do Zakopanego choć mam tam dobrych znajomych i byłam zapraszana wielokrotnie. Kiedyś jeździłam ale wieki temu gdy Zakopane było inne bardziej klimatyczne i jakieś takie swojskie, zwłaszcza obrzeża. A teraz to tylko beton i nieprzebrane tłumy wszędzie...
Jestem zmęczona i pewnie wiele dziś nie zrobię no chyba,że odreaguję stres dłuższą medytacją np. z aniołami lub kamieniami albo snem z godzinę przy ,,gadającym" piecu...
Na szczęście nie zaplanowałam nic skomplikowanego na obiad bo ma być kartoflanka z grzybami i warzywami ale za to po południu mam upiec rogaliki z dżemem to trochę energii by się przydało...
Wczoraj zrobiłam kilka par kolczyków a od kilku dni chodzi za mną bransoletka  do zegarka ale zupełnie nie wiem jeszcze jak się za nią zabrać. Chcę by była na rzemyku z koralikami drewnianymi i czymś wiszącym metalowym bo kamieni nie kupiłam oczywiście tyle ile mi potrzeba...Kuszą mnie tez wyroby z bardziej szlachetnych kruszców z miedzi, mosiądzu i srebra no ale muszę się jeszcze poduczyć...
Kuszą mnie też obrazy a mianowicie irysy, nagietki i abstrakcja wykonana między innymi metodą laną na dużym podobraziu...
Czeka też decoupage i szycie, duuuużo szycia...






22 października 2013 , Komentarze (6)

Z dietą jeszcze nie ruszyłam z powodu sporych zapasów w lodówce...Powód dobry jak każdy inny no i w końcu mój żołądek śmietnikiem nie jest ale dietę odłożyłam na później  bo skoro nie mam obecnie motywacji to lepiej dać sobie spokój  i poczekać...Tylko kiedy ta motywacja do mnie wróci??? Oby szybko, zima idzie a odchudzanie w zimie w moim przypadku czyli pobycie w domu ogrzewanym piecokuchnią i kominkiem, nie jest wskazane bo organizm musi wytworzyć sporo ciepła, żeby wydolić w chłodnych wnętrzach. To nie bloki...
Wczoraj na obiad miałam fasolę w sosie pomidorowym na gęsto z dodatkiem groszku konserwowanego, papryki i cebuli bez boczku co mój pan skomentował, że wegetarianinem nie jest a na kolację upiekłam bułki z nadzieniem z cebuli i pieczarek. Dziś robię kluski z dziurką czyli śląskie, sos pieczarkowo- opieńkowy i kotlet z jajek a na kolację placki ziemniaczano- cukiniowe. Pycha...

Wczoraj miałam sporo ruchu bo i wyjazd na pocztę z krzyżówkami dla wydawnictwa i z 2 zamówionymi horoskopami i wysypanie części warzywnika wapnem i umycie okna a dziś też mi wypadł nagły wyjazd na pocztę z opłatami czyli wpłata za 2 książki kupione na allegro w tym jedna o robieniu biżuterii z koralików a druga o uprawie działki bo wprawdzie kilka książek po przodkach z  tematu działkowego mam ale żadnej rozpisanej na miesiące a to ułatwia pracę...

Działam też robótkowo czyli wczoraj zrobiłam 5 par kolczyków w tym jedne wyjątkowo cudne z muszlami. Robię też uroczą zamotkę z kwiatkami zamiast apaszki.



Jest już zapowiedź antologii, której jestem współautorką



A w niedzielę byłam z mężem w pobliskim lesie. Niby wybrałam się na opieńki  ale nie szukałam ich bo wszędzie już sporo liści leży a ja  za grzebaniem nie przepadam. Las jest przepiękny. Pełny ciepłych barw, cichych szelestów, refleksów światła i woni. Odpoczęłam....












15 października 2013 , Komentarze (3)

Nie tyję a jam normalnie  już prawie dwa tygodnie czyli jest dobrze bo wygląda na to, że te 4 kg zrzuciłam na stałe. To niewiele przy mojej wadze ale dobre i to. W przyszłym tygodniu ruszam z dietą 1200 kalorii bez mięsa z dodatkiem jajek i zobaczymy...
Dzisiaj zapomniałam o śniadaniu za to na obiad zjadłam ponad pół talerza makaronu z kapustą kiszoną, marchwią, pieczarkami, cebulą i ziołami. A na kolację będą kotlety z kalafiora z chutney bez chleba oczywiście...Jedzenia sporo  na dzień ale mam nadzieję dużo kalorii spalić bo za chwilę idę do sadu sadzić młode drzewka, które właśnie przyniósł kurier. Wprawdzie kopać doły będzie mój pan ale i ja się sporo naschylam co dla osoby unikającej na co dzień  wysiłku fizycznego to już spory wyczyn. Drzewek jest 5 w tym brzoskwinia, czereśnia, 2 wiśnie i jabłoń...W przyszłym roku będą być może następne jeśli grusz i śliw nie da się uratować i pobudzić do owocowania dużymi dawkami nawozu...Mam zamiar też posadzić leszczynę...
Działam też robótkowo czyli jestem w trakcie robienia skarpet na szydełku, wianka na drzwi i lampionu ze słoika a szycie takie na już czyli zasłony do pracowni i lambrekiny do kuchni i przedpokoju czekają. 
Czekają też na mnie książki i do czytania i robótkowe a dziś listonoszka przyniosła jeszcze 2 w tym jedna z malarstwa i jedna z szydełkowania...
Piszę też wiersze z tym, że zaczęłam przygotowywać następne tomiki...


Sen o jesieni

wczoraj nim północ
posrebrzyła mi rzęsy

dziwny sen mi się przyśnił

jesień z szelestem
zanurzająca się
w falach mgły

klucz żurawi
szybujący z wiatrem
ku wzgórzom
w oranże i brązy przybranym

i anioł
w wieńcu z głogów
na włosach miękkich
jak nitki babiego lata

uśmiechnął się
obsypał złotem
podał dłoń
i odpłynęłam
z oczami pełnymi
wilgotnych kasztanów


11 października 2013 , Komentarze (5)

Waga stoi jak zaklęta w miejscu i dobrze bo nie rośnie przecież...
Od kilku dni pracujemy z moim panem na dworze/on więcej/ bo przygotowujemy miejsce pod przyszłoroczny warzywnik, który zakładam z powodu namiętności do ekologicznych warzyw na, które w sklepie ze zdrową żywnością wprawdzie są ale u mnie w portfelu nie ma tyle pieniędzy, żeby je kupować. No i trzeba było zakasać rękawy i zabrać się za robotę, której nie lubię i pogodzić się z myślą, że w przyszłym roku trzeba będzie pracować w pocie czoła bo żeby coś zebrać chwastów być nie może. Moje biedne, zmaltretowane farbami paznokcie zmarnieją do końca bo w rękawiczkach pracować nie potrafię. A pracy będzie dużo bo jeszcze na dodatek zakładamy mini sad. W tym roku wprawdzie tylko kilka drzewek kupiłam ale w przyszłym kupię więcej to i przy nich praca będzie. 
Dziś zrobiłam zamówienie w sklepie plastycznym z konieczności skromne bo pieniędzy za krzyżówki jak nie było tak nie ma i dzięki temu mogłam trochę pomalować. To trochę to miał być jeden obraz a powstał jeszcze drugi bo mi farb rozrobionych zostało...



Obraz pierwszy ,,Rumianki"



Obraz vedic art/drugi/ ,,Ochłodzenie"

8 października 2013 , Komentarze (9)

Ostatnio przez jakiś czas byłam na diecie cambridge i przytyłam 0,50 kg. Obecnie jem co chcę czyli i kluski i frytki i pieczywo zwłaszcza domowe i ciasta z gatunku tych wrzuć co masz a więc bez kremów i to nie mało i nie tyję czyli jest super. Za kilka dni mam zamiar znowu przejść na dietę 1200 kal i może w końcu zacznę powoli tracić na wadze. Przydałoby się schudnąć jeszcze choć z 5 kg do końca roku. 
Ostatnio sporo działam i powstają obrazy i dzierganki i inne wytworki i dla mnie i do ewentualnej sprzedaży w Srebrnej agrafce. Ruch w moim sklepie taki sobie ale mam nadzieję na sprzedaż tego i owego bo materiały do wyrobu powoli mi się kończą. Przydałyby się zwłaszcza podobrazia bo zostały mi tylko 3 w tym 1 bardzo duże i półfabrykaty do wyrobu kolczyków. Nie mam też  nic do wyrobu kartek, że o notesach nie wspomnę ani do wyrobu wianków a z pieniędzmi na zakupy też krucho bo wydawnictwo za krzyżówki nie zapłaciło w terminie. Ech życie...






2 października 2013 , Komentarze (3)

Jestem na diecie cambridge co prawda mieszanej a dziś przytyłam prawie 0,50 kg i się okropnie wściekłam co nie powinno mieć miejsca. I co gorsza wyładowałam swoją złość na bliskich bo wrzeszczałam aż huczało. Pierwszy oberwał mój pan gdy wspomniał, że jest głodny, później nawrzeszczałam na Pikusia bo się kręcił pod nogami a na koniec oberwała moja pupilka Rozi i to ścierką bo dręczyła nieszczęsną Czarnusię czyli zagoniła ją w kąt i tłukła bez opamiętania łapą i to nie pierwszy raz. A później zamknęłam się w pracowni wściekła i za przytycie i za gniew a raczej za wyżywanie się na innych bo to mnie jako mistrzowi reiki, którym jestem nie powinno się zdarzyć. A jeszcze później zaczęłam malować i momentalnie się wyciszyłam...Powstał cykl 3 obrazów pod wpływem emocji i czwarty już tylko jako dodatek czyli inspiracja i moim wiekiem i jesienią coś smutną w tym roku...Kolory oczywiście w naturze super czyli żywe i energetyczne z dodatkiem fioletu a na zdjęciach kiepskie a fioletu ani widu podobnie jak drobinek brokatu...



Pobudzenie




Gniew




Uzdrowienie


Przemijanie

29 września 2013 , Komentarze (9)

Od kilku dni jestem na diecie cambridge z tym, że mieszanej i nic nie schudłam...No to ja już nie wiem czyżby organizm był mądrzejszy i bronił się zaciekle przed zrzuceniem wagi bo zima idzie? 
A na dworze już jesień/Mabon już za mną/ z tym, że mało urokliwa w tym roku bo zimno jak diabli a na dodatek ani grzybów ani mojej ukochanej jarzębiny do tej pory nie znalazłam. Mam za to dużo pięknych kasztanów i sporo szyszek. Tak, że stroiki i wianki będzie z czego zrobić. Zaczęłam robić skarpety szydełkiem i dla siebie i dla mamy i dla Krzyśka bo zima nadejdzie chyba szybko w tym roku...
Wczoraj wysłałam wiersze do antologii, która się ukaże na święta a dziś przerabiałam zdjęcia, żeby je wykorzystać do stworzenia okładek do moich książek, które piszę...Wyszły nieźle...









21 września 2013 , Komentarze (6)

Jednak moja nowa waga nie waży tak jak trzeba i chyba będę musiała ją oddać albo wymienić najlepiej na droższą a więc bardziej pewną bo już nie mam do niej cierpliwości. W przeciągu godziny potrafi pokazać 3 wyniki a każdy inny...Na razie z odchudzania nici bo skoro nie mam gdzie sprawdzać postępów  to i szaleć z dietą nie będę. Mam tylko nadzieję, że nie przytyję a jak coś się z wagą wyklaruje ruszam z dietą cambridge  bo mam jeszcze trochę zupek z zeszłego roku. Dzikie napady głodu mi na szczęście przeszły i już mi się apetyt zmniejszył. Wypadało by kupić rowerek stacjonarny ale w tym momencie mnie nie bardzo stać a najtańszego nie chcę...
Dzisiejszy dzień był owocny robótkowo bo zrobiłam  2 pary kolczyków/1 jeszcze czekają na pomalowanie/oczywiście dłuuugich i z naturalnych materiałów tak jak lubię czyli z drewna i kamieni tu z turkusów....Zaczęłam też zdobić skrzyneczkę drewnianą w której będę przechowywać wszystkie drobiazgi do wyrobu biżuterii. Będzie w odcieniach fioletu...


19 września 2013 , Komentarze (5)

Przytyłam 0,50 kg ale to nic dziwnego bo jest jesień i zaczęłam 2 razy w tygodniu piec chleb i ze smakiem go jeść. Jem też więcej mięsa co w zasadzie jest bardzo dziwne bo od kilku lat go unikałam i jadałam właściwie tylko w srogie mrozy w celu ogrzania organizmu. Tak sobie myślę, że tragedii nie ma i po pierwszym nasyceniu się treściwym jedzeniem ponownie zacznę dietę...Ostatnio trochę działam robótkowo i tak powstały czapki i szaliki. A teraz przymierzam się do skarpet i wcale się nie przejmuję tym, że dwie zaczęte kapy z kwadratów leżą i czekają w końcu nie walają się byle gdzie tylko w mojej nowej pracowni a tam mają prawo leżeć...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.