Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489505
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 stycznia 2016 , Komentarze (19)

14 dzień diety. Od wczoraj schudłam 50 dkg. Pewnie by było więcej na ten tydzień gdyby nie te nieszczęsne chipsy. Ważne, że waga spada. Jak na razie dieta mi odpowiada i z niej nie zrezygnuję. No chyba, że przydarzy mi się przestój. Wtedy dietę zmienię, bo to podobno pomaga go przezwyciężyć. Dzisiejsze menu: jogurt, brązowy ryż z sosem grzybowo-pieczarkowym, mandarynka, surówka z marchwi, jajek i selera z majonezem i musztardą. Ciekawe jak długo będę te 4 kg zrzucać do ósemki z przodu zrzucać. Oby nie dwa miesiące, bo mogę się wkurzyć i stracić motywację, albo zmienić dietę na Dukana, Allevo czy Dąbrowskiej. Choć to by była ostateczność.

Wczoraj po raz pierwszy robiłam domowy majonez w rozdrabniaczu do warzyw. To był eksperyment, bo można robić, ale blenderem. Wszystko się udało i wyszedł pyszny. Już majonezu kupować nie będę. Domowy zdrowszy przecież. Z majonezu zrezygnować nie potrafię i nie chcę. Wszystkie surówki i sałatki nim doprawiam. Inaczej nie mają dla mnie smaku. Czasem tylko gdy jestem na proteinach potrawy doprawiam samą musztardą.

30 stycznia 2016 , Komentarze (16)

Dziś wstałam wcześniej, bo od 10 jest transmisja z łyżwiarstwa figurowego. Zawsze oglądam jak mam okazję. Wczoraj były solistki, a przedwczoraj soliści. Dzisiaj są dwie transmisje - tańce i pary sportowe. Poza tym będę czytać, bo wczoraj przyszła mi zamówiona książka. Przyszły mi też kolorowanki. Będę miała co robić.

Dietę trzymam, ale ostatnio z trudem, bo zaczęłam odczuwać nieco głód. Z jednej strony to dobry znak, bo to oznacza, że mój organizm działa prawidłowo, ale z drugiej to dość męczące. Żeby jeszcze waga raczyła spadać szybciej to bym była zadowolona. Niestety w tym tygodniu już kilograma nie schudnę. Jednak dietę będę trzymać dalej. Zawzięłam się, żeby tą ósemkę z przodu zobaczyć. Musi się udać tym razem. Bardzo mnie gnębi ta otyłość kliniczna. Spróbowałam koktajlu Herbalife. Mam smak waniliowy. Piłam na wodzie i nawet smak jest do zaakceptowania. Myślę, że osoby lubiące słodycze powinny być zadowolone.

Zapisałam się na rywalizację punktową http://vitalia.pl/forum13,933911,0_Zdrowa-rywalizacja-punktowa-cz-42-termin.html. Trzeba będzie zacząć ćwiczyć choć 20 minut dziennie, bo za to są punkty. Myślę o ćwiczeniach na kręgosłup lub jodze albo pilatesie. Może tak na zmianę. Oczywiście żadnych szans w tej rywalizacji nie mam, bo młode dziewczyny chudną szybciej, a za to też są punkty, ale to zawsze jakieś wyzwanie i motywacja...

 

29 stycznia 2016 , Komentarze (10)

Wstałam o 11, bo wczoraj znowu czytałam do trzeciej. Lubię czytać w nocy. Jest tak cicho i nastrojowo. W ogóle kocham noc i lepiej się wtedy czuję. Odżywam po zmroku. Zawsze byłam sową i wstawanie rano zarówno do pracy jak i do szkoły było dla mnie stresem. Nie lubię zwłaszcza słonecznych dni latem. Lubię mrok, półmrok, ciszę i spokój. No i deszcz stukający w parapety. Jedyne dni jakie lubię to dni jesienne. Mogą być nawet słoneczne. Zachwycają mnie ciepłe kolory i szelest liści. Kiedyś lubiłam też dni zimowe, skrzący się w słońcu śnieg i krople wody skapujące z sopli. Teraz zima mnie raczej przeraża. Nie jest to dobra pora na doskwierające mi czasem stawy. W ogóle układ ruchu to u mnie słaby punkt. Szybko się pod tym względem postarzałam. Jestem jak mój dziadek. Też miał różne bóle kostne i z tego powodu dużo czasu spędzał na leżąco. Wcześniej był bardzo aktywnym, pracowitym człowiekiem. Dopiero choroba go unieruchomiła. Ja swoje przypadłości znoszę z pokorą i akceptuje swój los. Mam nawet aspekt w horoskopie, który wskazuje na problemy tego typu. Tłumaczę sobie w ten sposób, że owszem nie jestem w pełni sprawna, ale mimo tego powinnam cieszyć się życiem. Daję sobie przecież radę, mam bliskich, swoje pasje i całkiem sporo kochających mnie istot, którym jestem potrzeba, a to dużo. Bardzo dużo. Mam dla kogo żyć. 

28 stycznia 2016 , Komentarze (63)

Nie wiem, ale odnoszę wrażenie, że zbyt dużo czasu spędzam na Vitalii. Czytam pamiętniki, śledzę forum i tracę masę czasu. Mogłabym go wykorzystać na inne, ważniejsze zajęcia. Ostatnio mam np. sporo pisania tekstów płatnych. Na dodatek męczą mnie już te nieprzychylne komentarze. Ta ciągła nagonka na mnie, na mój styl życia, na moje upodobania i pasje. Wbrew pozorom popularność tego typu mnie wcale nie cieszy. Lubię pozytywne emocje. Chyba czas zacząć się mniej udzielać i zająć się innymi sprawami. Od dyskusji, złośliwości i podcinania skrzydeł i tak przecież nie schudnę. Zdanie innych czyli nie działających na tych samych falach co ja na temat mojego podejścia do diety, życia i zdrowia też już znam. Wiem jak według nich powinnam postępować, ale i tak zrobię po swojemu, bo mam prawo do innego zdania i własnych decyzji. Poza tym zdaję sobie sprawę, że nie każdy mnie i mój sposób postępowania będzie lubił. Czas skupić się na życzliwych, wspierających mnie osobach.

Wczoraj długo w dzień spałam, bo przedwczoraj poszłam spać o czwartej. Kończyłam książkę i nawet nie wiem kiedy ten czas minął. Dziś już tyle spać nie będę choć pewnie chwilę pośpię. Krzysiek też lubi spać w dzień i moja mama też. Wszyscy w moim domu po obiedzie spali choć godzinkę. Takie panują zwyczaje od lat. Dobrze, że pracuje w domu to mogę sobie tak wszystko ułożyć jak mi pasuje.

Kupiłam te kolorowanki. Już do mnie idą. Kupiłam też powieść. Tu się pospieszyłam, bo później znalazłam ją na Chomiku...Trudno...Po to zarabiam, żeby wydawać...

27 stycznia 2016 , Komentarze (88)

Wczoraj pochłonęłam 1800 kalorii. Wstyd. Nie potrafiłam się oprzeć chipsom, które Krzysiek kupił. Czasem myślę, że on to robi celowo. Nie chce żebym schudła. Nie wspiera mnie w odchudzaniu i celowo mnie kusi. Kupuję jak nie słodycze to chipsy. Dziś już dieta w porządku. Mam zamiar zjeść 800 kalorii, żeby wczorajsze grzeszki odpokutować choć w części.

Znowu utonęłam w książkach. Czytam na czytniku jedną pozycję za drugą. Ostatnio same powieści. Nic ambitnego. Wzięłam się nawet za romanse Viktorii Holt. To książki historyczne. Nawet zajmujące jak dla mnie. Fajny jest ich klimat. Czuję, że tak właśnie będę spędzać czas dopóki neptun będzie tkwił w kwadraturze do mojego słońca. To jeszcze potrwa jakiś czas, bo to powolna planeta. Mnie jednak ta bezczynność, ten swoisty marazm nie przeszkadza. Żyję sobie spokojnie. W zaciszu domowym, bez pośpiechu i dobrze mi z tym. 

Ostatnio złapałam nowe nieźle płatne zlecenie. Piszę o drzewach i krzewach. Ciekawe jak długo potrwa. Na razie piszę o drzewach owocowych. Temat jest mi raczej bliski i sporo materiałów posiadam. Cieszy mnie to zlecenie...Oby takich więcej...

Ostatnio kuszą mnie kolorowanki...Pewnie kupię...Tym samym to co zarobiłam w ciągu ostatnich dni stracę...Co tam.

26 stycznia 2016 , Komentarze (77)

Filuś ma iść w poniedziałek 1 lutego na zdjęcie szwów, a będzie miał chyba znowu zabieg, bo krwiak ma z powrotem. Ucho już częściowo napuchnięte. Nie wiem co teraz. Z Pikusiem dobrze. Już go nic nie boli. Bez weterynarza się obyło. Jest jednak teraz nerwowy i wszystkiego się boi. Wczoraj Krzysiek powiesił nad drzwiami taką zasłonę z koralików i Pikuś bał się przejść. W końcu gdy przeszedł to aż zapiszczał ze strachu. Pewnie te lęki go jeszcze jakiś czas potrzymają biedaka. Leków mu nie chcę dawać. Po co go truć. W domu ma spokój. Dojdzie do siebie z czasem.

Z wizyty u neurologa nic nie wyszło. Następną nam na 18 lipca dopiero. Cóż poczekam i tak teraz z bólu więcej leżę niż siedzę. Myślę o wizycie prywatnej wcześniej, bo blisko lekarza znalazłam. Swoją drogą nie wiem czy to nie do ortopedy powinnam pójść, albo do fizykoterapeuty.

Dieta ok. Apetytu specjalnego nie mam tak, że te kalorie które jem mi wystarczają w zupełności. Jem potrawy tradycyjne według przepisów Vitalii z grupy normalnych lub lekkich. No i nie ruszam się prawie wcale. Tyle co do obiadu i trochę dom ogarnę. Większość dnia spędzam na leżąco/pół leżąco wsparta na poduszkach/, bo nawet na leżąco maluję akwarelami, pastelami i szkicuję. Na leżąco też czytam i koloruję mandale. Na leżąco piszę i pracuję. Nic dziwnego, że te kalorie, które jem to nie tak mało przy moim trybie życia. Herbalife już mam, ale na razie póki chudnę na normalnej diecie z tym się wstrzymam.


25 stycznia 2016 , Komentarze (18)

Wczoraj spędziłam przyjemny dzień w domu. Czytałam, spałam, medytowałam i kolorowałam mandale. Dziś mam wyjazd do neurologa. Stresu może być masa, bo wizyta wyznaczona jest między 15 a 17. Czekanie dwie godziny mnie pewnie wkurzy. Wezmę czytnik i zajmę się książką. Poza tym jedzie ze mną Krzysiek, który ma mi odebrać z poczty Herbalife. Pewnie jeszcze na dodatek lekarz wyśle mnie na badania typu tomografii. Znowu trzeba będzie się zapisać na wizytę, czekać, jechać i to do tego z przesiadkami. Jak ja tego nie lubię.

Diety pilnuję. Schudłam 20 dkg lub więcej bo mam zaparcia. Jem tyle ile trzeba, nie podjadam. Dieta mi odpowiada, bo można jeść wszystko, a ograniczenia porcji mi nie przeszkadzają. Głodu nie czuję. Dziś będzie jogurt, kapusta z makaronem, mandarynka i surówka z dodatkiem jajek i majonezu. Chodzi za mną sałatka jarzynowa, taka z ziemniakami. Może zrobię w środę, bo jutro mam mieć placki ziemniaczane. Też bardzo lubię. Staram się trochę ograniczyć węglowodany. Warzywa mi się powoli kończą. Trzeba będzie zrobić nowy zapas. Sporo ich jem ostatnio odkąd kupiłam rozdrabniacz. Krzysiek też je przy okazji, a jeszcze niedawno twierdził, że królikiem nie jest.

Mrozy odpuściły. Mam nadzieję, że już na dobre, bo ciągle mi przez dietę zimno. Oby ta zima szybko minęła...

24 stycznia 2016 , Komentarze (26)

Wczoraj Pikuś miał wypadek. Biegał po śniegu jak szalony, poślizgnął się, przewrócił i potłukł. Jeśli mu nie przejdzie do poniedziałku czeka mnie weterynarz. Boli go łapka, ale na nią staje i bok. Oczywiście robimy zabiegi i mama i ja. Ja Reiki, mama bioterapeutyczne. Oby mu przeszło. Na szczęście je i nosek ma zimny. Bardzo mi biedaka szkoda. Taki teraz potulny i spokojny leży. Zupełnie jak nie on. Nawet na kanapę nie chce wskakiwać, bo się boi. Śpi w spanku dla kotów koło pieca.

Dietę trzymam. Dziś siódmy dzień. Po wczorajszym spadku motywacja mi wzrosła. Widocznie tak co kilka dni waga ma spadać przy tej diecie. Dziś będzie tuńczyk, pieczony schab i jajka na twardo. Dzień proteinowy. Jutro już warzywa. Herbalife czeka na mnie na poczcie, bo w skrzynce znalazłam avizo. Ciekawe czemu? W domu byłam cały czas i nie wiem jak to się stało, że listonosz mnie nie zastał.

Znowu pojawiły mi się sny związane z jedzeniem. Kiedyś tak miałam. Jadłam w śnie. Czułam smak i zapach i jak się tak najadłam to w dzień byłam mniej napalona na jedzenie. Dziś to były frytki, kotlet mielony i czekolada. Zjadłam dużo frytek i całą tabliczkę czekolady. Jeszcze rano czułam jej smak w ustach.

Wczoraj słuchałam Enigmy, a Krzysiek się złościł, bo on woli Golców albo disco polo...

23 stycznia 2016 , Komentarze (76)

6 dzień diety i waga spadła o 50 dkg. Herbalife nadal nie ma. Czyżby kurier mnie nie zastał? To moja przedostatnia szansa, bo ostatnia to Dukan. Ponoć jednak i będąc drugi raz na diecie się chudnie. Znajoma przez kilka miesięcy schudła 17 kg. Z tym ta dieta jest fajna, że spadki są regularne codziennie po trochu. To dodaje skrzydeł. Błąd zrobiłam, że dietę przerwałam po zrzuceniu 10 kg. Chodziło mi o zdrowie. Chciałam też odpocząć od diety i bardzo tęskniłam za węglowodanami. Jeśli teraz przejdę to postaram się pociągnąć dłużej. Może tak, żeby siódemka z przodu pokazała się. Kto wie? W lutym chyba zacznę. No chyba, że Herbalife zadziała tak dobrze, że już zmiany nie będą potrzebne. Dziś miał być gwałt jajeczny. Jutro też. Tego typu dieta o dieta Mosleya 5:2.Skoro jednak schudłam w tydzień 1,2 to się męczyć nie będę.

Wczorajszy dzień minął mi spokojnie. Do południa spaliśmy z Krzyśkiem dwie godziny, później pisałam teksty dla agencji i portalu, medytowałam, siedziałam na Vitalii i blogach. Jeszcze później czytałam i zrobiłam kartki, bo przyszły mi materiały. Szybciutko tym razem. Kilka razy też wróżyłam. Dzień minął nie wiadomo kiedy. Dzisiejszy będzie podobny mam nadzieję. Też spokojny i nieco leniwy. Jak ja to lubię...

A na koniec muzyka, którą ostatnio słucham....

22 stycznia 2016 , Komentarze (132)

5 dzień. Dietę trzymam. Grzeszków brak. Od początku schudłam 70 dkg. Trochę mało. Koktajle Herbalife jeszcze nie przyszły. Jem więc wszystko tylko mało. Nie wiem co jeszcze mogę zrobić, by waga spadała szybciej. Może coś pokombinować z węglowodanami? Trudne to dla mnie bo bardzo je lubię. Jak nie schudnę do soboty to chyba zrobię sobie dzień gwałtu jajecznego. Jak mnie denerwują te powolne diety. Na dukanie efekt był codziennie. Może do niego wrócić? Coraz bardziej mnie to kusi...

Wczoraj o mało co a bym się otruła. Wstałam i zaspana poszłam wziąć leki i zamiast dwóch tabletek ceruinu złapałam dwie na ciśnienie. Zawsze biorę pół. W ostatniej chwili wyjęłam je z ust. Ktoś nade mną czuwa jak nic, bo gdy miałam je w ustach wręcz usłyszałam krzyk w głowie by sprawdzić co chcę połknąć. Oprzytomniałam momentalnie. Muszę bardziej uważać. Teraz cerutin przełożyłam w inne miejsce, bo wystraszyłam się porządnie.

Wczoraj zepsuł mi się chyba telewizor, bo nie można regulować głosu i jest bardzo cicho. To stary kilkunastoletni weteran. O nowym nie myślę. Tym bardziej, że teraz wszystkie są płaskie i pewnie lekkie. Nie postawie czegoś takiego na segmencie, bo kot skoczy i zrzuci. Będzie trzeba chyba powiesić na ścianie, a nie bardzo mam gdzie. Ot i nowy kłopot...


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.