Znowu jestem mało produktywna, że sie tak wyrażę. Czas mi schodzi nie wiadomo na czym. Mało czytam, mało się uczę, nie maluję, nie pracuje za duzo. No niby mam mitingi ale nie trwają one aż tak długo. Znowu siedzę w internecie i trwonię czas.
Powinnam popracować nad akceptacją zachowania Krzyśka. Chodzi o krzyki i podniesiony głos, przekleństwa. Nic z tym sie raczej zrobić nie da. Bierze leki i miał już zmieniane 4 razy. Większej dawki sie boję. On się szybko podnieca psychicznie i jest bardzo drażliwy. Jeśli coś go zdenerwuje to jest natychmiastowy wybuch. Czasem obrywa sie mnie. Odnoszę jednak wrażenie, że potrafi sie pohamować na krótką metę, bo z moja mamą sie nigdy nie kłócił, a też był na nia czasem wściekły. Gdy była sprawa sporna, wychodził. Przy mnie się nie hamuje i to mnie czasem denerwuje gdy mam sama gorszy dzień. Pracować nad sobą nie chce. Lekarka nigdy mu psychologa nie proponowała. Uważa chyba, że to by nic nie dało. Pozostaje mi więc się dostosować, zaakceptować to zachowanie.
W tym tygodniu będzie chyba wyjazd do notariusza w sprawie działki. Trzeba sie z tym spieszyć, bo sasiad jedzie na turnus rehabilitacyjny w lutym. Jeszcze nie wiadomo kiedy. To już prawie koniec załatwiania na ten czas.
Zaczynam mieć problem z jedzeniem. Jestem wygłodzona rano i zwykle coś zjadam. Drugi posiłek jem około 15. Trzeci o 19. Wieczorem koło 23 juz czasem jestem okropnie głodna. SW mnie powstrzymuje przed jedzeniem, ale tak na zdrowy rozum takiego planu jedzenia długo juz chyba nie wytrzymam. Poza tym marzę o warzywach. Sałatki śnia mi sie po nocach czy choćby jajecznica z cebulą lub pieczarkami. Kusi mnie zejść z diety białkowej za dwa tygodnie i wprowadzenie warzyw. O węglowodanach jeszcze nie myślę. Te dopiero od kwietnia. Chyba, że waga przestanie spadać. Dziś moje imieniny i zamiast słodyczy będzie coś mięsnego. Moze łosoś? Trochę na wadze mniej...
Ostatnio na mitingu DDD był temat współuzależnienia. To częsty problem osób mnie podobnych czyli DDD. Słuchałam osób wykształconych, samodzielnych pod każdym względem, po terapiach i nadal wiele z nich było w te toksyczne związki uwikłane. Nie jestem więc gorsza, głupia, naiwna itp, że tkwię przy Krzyśku i S.