Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1571171
Komentarzy: 56053
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 29 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 października 2019 , Komentarze (11)

Dziś sterylizacja Majusi. To ostatnia kotka. Denerwuję się jak zwykle. Tu jeszcze jest ten problem, że sterylizacja nie jest wykonana metodą cięcia bocznego. Maja będzie musiała nosić kaftanik, a nie wiem czy nie będzie ściągać. Będzie miała narkozę wziewną. Wyjazdy będą dwa. Oczywiście taksowkami. Jeden z koteczka i drugi po odbiór gdy juz sie obudzi.

Z jedzeniem bardzo uważam i chyba nie tyję. Pewna nie jestem, bo mam uciążliwe zaparcia. Nic nie pomaga. Ponoć skuteczny jest Colon w zestawie. Niestety preparat jest według mnie drogi i mnie teraz nie stać. Dziś zupa grzybowa z grzybów suszonych, sałatka warzywna z ciecierzycą i majonezem, serek wiejski, pomarańcza.

Z pracy mam krzyżowki, dodatkowy zabieg Reiki, tekst o minerałach dla znakow zodiaków i pisanie wierszy do antologii. Nie ma tego aż tak dużo... Będą też wrożby.

2 października 2019 , Komentarze (6)

Środek tygodnia. Tydzień jest dość stresujący, bo mam trochę zajęć w ktorych jest konieczny kontakt osobisty z ludźmi. Jutro np. mam sterylizację Majki. Nadal sprzątamy w domu. Dziś moze ogarniemy sypialnię. Poza tym muszę kupić leki dla moich panów. Chcę zamówić magnez, multiwitaminę i cerutin. Obaj zgodzili się brać. Mam serię zabiegów Reiki dla stałej klientki z Londynu. Tym razem na wzmocnienie energetyczne po rozstaniu.

Dziś zupa z ciecierzycy, pomarańcza, serek homogenizowany albo wiejski i jajka z sosem tatarskim. Zupy teraz robię bardziej treściwe, bo dodaję więcej strączkowych. Zastanawiam sie czy nie kupić gofrownicy... Lubie gofry z dzemem,a dzemy domowe mam.

Dziś Krzysiek jedzie szukać kotki. Gdy byłam w poniedziałek na zajęciach spotkałam bezdomna kotkę. Jakiś czas juz była bezdomna, bo futerko miała zaniedbane. Byla strasza i bardzo proludzka. Chyba sterylizowana, bo uszko miala nacięte. Chcialam ją zabrać do domu, ale bała sie byc na rekach. Nie drapala, ale sie wyrywala. Dziś Krzysiek pojedzie i jeśli jeszcze będzie przywiezie ją. Szkoda by tak miły kot był wolnożyjący. Nie wiem tez czy sobie zima poradzi. Na razie bardzo żle się z tym czuję, ze jej nie pomogłam...

1 października 2019 , Komentarze (6)

Dziś Krzysiek jedzie na badania. Musi sobie zrobic poziom litu. Poźniej pojedzie na zakupy, bo w lodówce pustki. Musi też wysłać paczke na bazarek koci. Ja muszę pilnować domu. Po południu ma byc zalożona folia antywłamaniowa do okna. To ta grubsza. Gdy Sebastian przyjedzie zalozy jeszcze alarm i juz Krzysiek do sypialni wróci. Najwyższy czas.

Ja mam oczywiście pracę. Poza tym czas na kolejna lekcję kursu u Krissa Wieliczko. Tym razem chcę opanować cieniowanie. Mam z tym problem. Powinnam pisać wiersze do antologii. Niby mam czas na wysłanie do końca października, ale nie lubie czekać na ostatnia chwilę. Przyszedł czas na robienie czapek...:)

Tyć przestałam jak na razie. Jem 1000-1100 kalorii. Chcę dojść maksymalnie do 1400, ale pewna nie jestem. Kusi mnie zatrzymać sie na 1200 i obym nie miała racji. Dziś zupa z fasoli mung, serek homogenizowany, pomarańcza, krokiet i porcja orzechów włoskich. Do tego będzie mój przysmak pepsi 0...:) Normalnie piję mineralną, ale wyskoki mi sie zdarzają.

A na koniec ostatni obraz i kolejny wiersz...

Zapachy jesieni

 

rozkwitła jesień oranżem i złotem

rozsiewa zapach żywicznych lasów liści i grzybów

przycupniętych w mchu

nęci wonią wrzosowisk wilgotnych łąk i ugorów

gdzie czaruje nawłoć a trawy kłaniają się blademu słońcu

zaprasza do sadu

kuszącym aromatem jabłek

i ostatnich śliwek lśniących po deszczu

czasem wiatr przynosi zapach pól

i ciężkiej gleby tęskniącej za latem i urodzajem

30 września 2019 , Komentarze (6)

Miałam dołożyć 100 kalorii, ale przytyłam i nie dołożę. Nadal będzie 1000. Głodna przy tej kaloryce nie jestem, ale brakuje mi pieczywa. Denerwuje mnie to, ze tyję i zupełnie nie mam pomysłu jak to zatrzymać. Zaczynam mieć czarne myśli, że już tych kolejnych 20 kg nie zrzucę. Niby waga spada, ale zawsze jest jojo. Nie mogę przecież otylości zaakceptować. Gdyby to była nadwaga to jeszcze ewentualnie, ale otylość? Jeszcze powinnam 8 - 9 kg zrzucić, żeby z otyłości zejść. Moze uda się w przyszłym roku. Oby...

Menu na dziś: zupa chrzanowa z chorizo i jajkami na twardo, kanapki z rybą w pomidorach u serek homogenizowany.

Przez weekend totalnie odpoczywałam. Nawet nie wrożyłam. Spalam za to bardzo dużo. Przygotowalam tylko paczkę na bazarek koci. Licytacje prowadzi fundacja, która pomaga kotom. Ma teraz problemy finansowe, a warto jej pomoc. Dziś już nowy tydzień a mnie sie dość ciężko za robote zabrać. Powinnam napisać tekst i przygotować partię krzyżowek. Chcę ulożyć dwie panoramy, dwie jolki i jeden ligogryf. Do tego mam zamiar pojechać na zajęcia do ośrodka kultury. Zaczynają sie od 15. Tuż po 17 mam autobus powrotny. Po powrocie powinnam napisać kilka wierszy do antologii. Będą też oczywiście wrózby.

Deszcz jesienny/strofa saficka/

wychodzę na dwór by jesień przywitać
powietrze chłodne studzi mi ramiona
deszcz stuka w szyby woda szumi w rynnach
magiczna chwila
 
ruda wiewiórka lśniący kasztan toczy
mokre nawłocie ciążą ku kałuży
choć słońce blade zza chmur wyjrzy czasem
mgła już odpływa

do domu wracam ciepły koc mnie wzywa
wilgotne włosy suszę przy kominku
nostalgia w duszy smutek trapi serce
deszcz ciągle pada

29 września 2019 , Komentarze (10)

Dziś zupa curry z cukinią i pieczarkami. Do tego oczywiście ryż. Planuję też sałatkę z warzyw, jajek i tuńczyka oraz czerwonej fasoli, jogurt, pomarańczę. Od jutra już 1100 kalorii. Moze dołożę pieczywo w formie typowych kanapek. U mnie w sklepie kupili krajalnicę do miesa. Będzie mozna kupować wędliny w plasterkach. Ja nie mogę kupić w kawałku, bo nie pokroję cienko, a jak kupię duzo to istnieje ryzyko, że na raz zjem. Będzie więc Krzysiek kupował po 10 dkg...:)

Ostatnio jestem wieczorami zmęczona i tuż po pierwszej chce mi sie spać. Nie ma znaczenia, że śpię po południu. Martwi mnie to, bo gdy za długo śpię nie mam czasu na pracę i aktywność, którą zaplanowalam. Wczoraj np. nie było zajęć artystycznych. Czekaja ostatnie ikony i szkice. Czeka czytanie, a mnie się nie chce. Mój orgnizm domaga się snu. Cała ja. Przez cale życie jesienią i zimą dużo spałam. Kiedyś potrafiłam spać trzy dni. Wstawałam tylko do toalety i po to by nakarmić koty. Sama nie jadałam. Te maratony zniesmaczały moją rodzinę i przerazały pierwszego męża. Teraz juz przez 3 dni nie śpię, ale 12 godzin pod rząd zdarza mi się nie tak rzadko. Sebastian sie wścieka, mama denerwuje i tylko Krzysiek nic nie mówi, bo może wtedy spokojnie oglądać telewizję.

nie potrafię nazwać

tego co między mną a tobą

tego  co nie kala ust a  nabrzmiewa ciszą

pachnie tajemnicą i wiecznością

co nie stawia granic ani nie trwoży

nie potrafię dotknąć

tej delikatności w przestrzeni serca

co łaknie więcej i więcej

do zatracenia

28 września 2019 , Komentarze (20)

Dziś na zajęciach nie byłam, bo zaspałam. Moze się przeniosę na poniedziałek. W domu trochę rubu. Krzysiek ma do zniesienia troche drewna. Przywióz nam je kilka dni temu jego brat. Będzie na rozpałkę. Krzysiek coś wspominał o pojściu na grzyby, ale probowałam go znichęcić, bo deszczu ostatnio prawie nie było. Poza tym w lesie blisko ulicy zbiera znajoma, a ona to potrafi. Kiedyś wracała z całą reklamówka prawdziwków. Ja na razie wysuszyłam kilogram podgrzybków. Chcę kupić jeszcze z kilo, dwa i pieczarki.

Po poludniu będę spać, a później może zrobię ikonę. Gdy skończę, to z decoupage na razie koniec. Niby chcę zrobić jeszcze kilka ikon w mniejszym rozmiarze i dwa obrazki z aniołami, ale funduszy na razie brak. Teraz wszystkie pieniadze, które mam muszę przytrzymać na kurs chirurgii fantomowej. Chcę go wykupić jeszcze w tym miesiącu, ale uczyć sie będę później. To na razie pierwszy stopień. Jest jeszcze drugi, ale czy go skończę okaże się w trakcie, bo nie wiem czy metoda będzie mi pasować.

Mam problem z Majką, bo nauczyla się wylewać wodę z miski. Teraz tylko czyha aż najlejemy i juz przy niej stoi. Wylewa kilka razy dziennie jakby ja ta woda w misce parzyła. Problem jest z woda na podłodze i z kotami, które się napić nie moga gdy chcą... Straszenie jej nic nie daje. Zupelnie nie wiem jak jej tego oduczyć.

Ma wyjść kolejna antologia z wierszami. Dostałam do niej zaproszenie. Już się zapisałam. To projekt komercyjny. Ma mieć tytuł spieszmy sie kochać bliskich. Chcę napisać wiersze o moich ukochanych przodkach. To swoisty hołd dla nich. Wyjdzie też chyba antologia z serii pory roku. Tym razem jesień. Do niej wiersze juz mam i zapiszę się jeśli wyjdzie...


A Na koniec wiersz z warsztatów. Tym razem zdobyłam nagrodę głowną... Strasznie się cieszę... To byla wariacja do wiersza Jana Twardowskiego...

jak nazwać to co było

pomiędzy wczoraj a dzisiaj

te słowa niewypowiedziane

co nie dźwięczą a doświadczają ciszą

to co zakrada się do serca

co burzy mury wzniesione przez obojętność

ale czego nie widać

czego pochwycić nie sposób

to że wciąż tkwisz przy mnie a od dawna cię nie ma

i że gubię się w tajemnicach choć rozumiem wszystko

27 września 2019 , Komentarze (4)

Kolejny tydzień dobiega końca. Jeszcze nie wiem czy w weekend będę miała jakieś płatne teksty. Na pewno będzie horoskop jeśli go dziś nie zdążę zrobić. Horoskop nie jest płatny i piszę go w celu lepszej pozycji na stronie. Dziś mam też wróżbę tarota przez email. To rozkłd partnerski. Jest dość rozbudowany i dokładny. W zasadzie wszystko o relacji mówi. Dziś muszę skończyć opracowanie krzyżówek do gazety. Dużo nie zostało, bo raptem jedna nieduża krzyżowka panoramiczna. Powinnam zrobić szybko i jeśli zdążę przygotować quiz już dziś wszystko do redakcji wyślę.

Po południu mam dzisiaj trochę zajęć ze zwierzętami. Trzeba im podać środek na robaki i niektórym wyczyścić uszy. To krwawe zajęcie, bo koty się będą bronić, a pazury maja ostre. Pikuś łyka co mu daję. Nie wybrzydza. Powinnam też umówić Majkę na sterylizację. Chciałabym juz mieć to z głowy, bo martwię sie jak zwykle. Tym razem to nie jest cięcie boczne. Jeszcze takiego zabiegu nie miała ani jedna moja kotka.

Nad jedzeniem na razie panuję. Jem około 1000 kalorii. Dziś będzie krupnik z kaszy jaglane z pieczarkami i śmietaną, frytki z majonezem, pomarańcza i serek homogenizowany. Frytki oczywiście nie będą tradycyjne tylko z frytkownicy beztłuszczowej. Odkąd mam frytkownicę, tradycyjnych frytek już nie robię. Urządzenie stalo się w mojej kuchni niezbędne.

Dziś furtkę zamknę już koło 14, bo kuriera sie nie spodziewam. To da mi trochę psychicznego luzu.

obojętność

 

nie ma już we mnie uczuć

jest tylko obojętność

ona nie obiecuje rozkoszy i uniesienia

ani nie karci

wykułam z niej oręż

dotykam winnych i niewinnych

czy chcesz cierpieć

wybierz sam

 

26 września 2019 , Komentarze (4)

Zaczęło się liczenie kalorii. Nie bardzo mam na to ochotę, ale muszę to robić, bo obawiam sie jojo. Dziś zupa grzybowo - pieczarkowa z makaronem, kefir, pomarańcza i sałatka warzywna z odrobina majonezu i jajkami. Ta odrobina to pół łyżki. Resztę uzupelniam musztarda miodową albo jogurtem naturalnym. Całość około 1000 kalorii. Czekam do przyszłego tygodnia, bo już dodatkowo 100 kalorii dołożę. To i więcej majonezu będzie można. Codziennie sie ważę i dmucham na zimne. Glodna oczywiście juz nie jestem. Nie wiem jak te około 400 kalorii jeszcze dołozę. A moze to za dużo? Moze będę tyć na tej ilości. Teoretycznie przy mojej wadze powinnam jeść 1700 kalorii, bo tyle potrzebuję leżąc. Obawiam się jednak, ze mój metabolizm zwolnił, bo do tej pory na 1600 tyłam. Spróbuję więc jeść 1400 i oby to nie bylo za dużo.

Zaczynam myśleć o grzybach na zimę. Dziś Krzysiek pojechał mi kupić. Chcę je wysuszyć. Zbiera mi tez grzyby Sebastian. Potrzebuje sporo, bo grzyby uwielbiam i gotuję z nich zupę conajmniej raz w tygodniu. Wysuszę tez troche pieczarek. Smakują mi.

Wczoraj zamowiłam firmę do założenia folii antywłamaniowej do okna. Założą tą grubszą. Jeszcze tylko trzeba będzie załozyć alarmy zewnętrzne i juz Krzysiek do sypialni na noc wróci. Najwyższa pora.

Tydzień sie kończy i niestety jeszcze generalne porzadki nie skończone. Porządki w sieniach muszę przelożyć na następny tydzień. Nie wiem co z ogarnięciem obejścia przed zimą. Mogę nie zdążyć wszystkiego poplewić, bo niedługo chyba przyjedzie Sebastian. Nie posadzilam tez jeszcze roślin, które kupiłam. Chcę to zrobić dzisiaj...

25 września 2019 , Komentarze (2)

Jesień,  ja znowu dużo śpię. Usiłuję wstawać po 8 godzinach i ciągle ziewam. W dzień dosypiam godzinę albo i dwie. Czarno widzę moja aktywność, ale mogę sie mylić, bo na razie z wszystkim sie wyrabiam. Najbardziej poszkodowana jest mama, bo nie mam czasu na rozmowę z nią, a raczej na wysłuchiwanie wspomnień i narzekanie. Inna sprawa, że mnie to okropnie nudzi i juz dawno jej mówilam, zeby sobie towarzystwa szukała. Jesteśmy inne i inne mamy zainteresowania i inne potrzeby. Ona żyje przeszlością, a ja teraźniejszością. Szkoda mi tez czasu na wysłuchiwanie po raz setny tego samego. To nie jest kwestia wieku, bo ja lubię towarzystwo starszych osob. Wychowywala mnie babcia i jej dwie siostry. Z babcia miałam o czym rozmawiać i często wolałam rozmawiać z nią niż z koleżankami. Nie nudziłam się wtedy.

Wczoraj poczyniłam kolejną ikonę. Tym razem w srebrze. Nawet mi się podoba. Dziś może zrobię następną. Jeśli chodzi o szkice to minęłam dopiero połowę z tego co sobie zalożylam. Chcę zrobić 100 rysunków typu martwej natury. Z postępów jestem raczej zadowolona. W najbliższym czasie ma byc lekcja o cieniowaniu. Bardzo na nia czekam.

Z dietą mi juz nie po drodze, bo jestem okropnie głodna. Dokładam po trochu kalorii. Na razie jest około 1000. Nie liczę i to może byc błąd. Cały czas sie ważę. Przytyłam około kilograma i nie mam prawa więcej. Dziś dwie porcje zupy fasolowej, serek homogenizowany i jajecznica z pomidorem. Pieczywo dołoże poźniej.

Jest chłodno i koty wróciły na kanapę. Już nie bardzo mam gdzie lezeć, ale uwielbiam ich bliskość, miękkie futerka i mruczenie...:)

24 września 2019 , Komentarze (8)

Dziś dalsze porzadki. Tym razem weźmiemy się za sypialnię skoro malowana w tym roku nie będzie. Krzysiek umyje okno i usunie pajęczyny. Ja umyję meble i porozkładam nowe serwetki. Mam nadzieję, że się w jeden dzień wyrobimy. Jeśli się to uda, to jutro sienie od podwórka. Trzeba się z pracami spieszyć, bo czas leci i przyjazd Sebastiana coraz bliżej. Gdy będzie nic juz nie zrobię. W paźdzerniku może za to kupię kilka drobiazgów do domu. Myślę o chodnikach. Potrzebuję dwa ludowe pasiaki. Jeden do kuchni i drugi do ganku. Chcę też coś kupić do sypialni. Jeszcze nie wiem jakie. Moze imitację skorek z owcy.

Jest wysyp grzybów. Sebastian zbiera całymi wiadrami. U nas też są, ale trzeba umieć zbierać albo mieć miejsca. Dziś poszedł na grzyby Krzysiek. On potrafi zbierać, ale nie moze chodzić daleko, bo lasu nie zna. Chyba jednak trochę grzybow będę musiała kupić, bo potrzebuję dużo zwlaszcza suszonych.

Ostatnio jeszcze bardziej zamknęłam się w sobie. Robi się ze mnie całkowity odludek i do tego milczek. Juz nawet z Sebastianem mało mówię, a on że lubi gadać duzo, to ciągle mi o tym przypomina. Mnie zaczyna denerwować to ciągłe jego powiedz coś. A mnie sie po prostu mówić nie chce. Ponoć milczenie jest złotem i ja tej zasady przestrzegam. Ludzi też w zasadzie nie widuję. Raz w tygodniu wychodzę z domu na godzinę na zajęcia z malarstwa i tyle mam kontaktu z ludźmi. Na zajęciach też raczej z nikim nie rozmawiam. Dobrze mi z tym, a myśli mam jakieś takie wyciszone i uporzadkowane. To jest pozytywne.

Wczoraj zrobiłam podejście do pejzażu jesiennego pastelami. Zupełnie mi nie wyszedł. Kolory były kiepsko zmieszane i wyszły za jaskrawe. Nie było widać przejść.Wszystko wyszlo jakieś takie ciężkie i toporne...:( Pojdzie do pieca. Powinnam chyba ćwiczyć na obrazach wykonanych pastelami, a nie na olejach. Pastelą nienajgorzej wychodzą mi kwiaty i nawet jestem dość zadowolona z postępów w portretach, a tu takie coś. W najblizszym czasie zrobie kolejne podejście do tematu... Nie mogę się poddać, bo technikę lubię...

A na koniec wiersz, który zdobył II miejsce w konkursie...

Dobro i zło

 

nie zawsze krzyczą

po przeciwnej stronie

czasem dobro bramowane złem

głaszcze to serce któremu sprzyja

krzywdząc inne jakby przy okazji

czasem  zło kąpie się w słońcu

a mordercy się uśmiechają

dobro i zło

 kroczą w jednym szeregu

to brodzą w świetle to w mroku

a anioły i złoczyńcy

podają sobie dłonie

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.