Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1590508
Komentarzy: 56238
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 października 2019 , Komentarze (2)

Znalazłam kurs czakroterapii. Obecnie wykonuję oczyszczanie czakr wahadłem. Robię też medytację z kamieniami. To je harmonizuje. Nie robię jednak zabiegów harmonizacji czakr na odległość i dlatego myślę o kursie. Znalazłam też kurs inteligencji emocjonalnej. Interesuje mnie. Jeśli chodzi o typową bioterapię-mesmeryzm to zabiegi będę robić prawdopodobnie tylko sobie i najblizszym. Dla klientów pomyślę o uzdrawianiu pranicznym. Oczywiście na odległość. To bezpieczniejsze, bo nie bazuje na własnej energii życiowej, gdyż w trakcie zabiegu energie czerpie się z zewnątrz.

Dziś mam zajęcia z malarstwa, zabieg Reiki, wróżbę z tarota na 6 miesięcy i tekst o aniołch. Będą tez wrózby. Trochę tego jest, ale wszystko przyjemne. Klientka, której robię Reiki czuje sie lepiej. Już dobrze śpi i sie normalnie wypróżnia. Były problemy z pęcherzem, jelitami i narzadami kobiecymi. Jest lepiej... Dziś ostatni zabieg.

Menu: frytki, śliwki, ryż z sosem grzybowym i jajkami na twardo, kanapki z serem żóltym

Łzy

 

smutek oplątany goryczą

dotknął serca

łzy zwisły delikatnością na rzęsach

ile trzeba szczęścia i radości

by wyschły

jak rosa pod dotykiem słońca

20 października 2019 , Komentarze (28)

Nie jestem w stanie skończyć Potęgi kobiecości. Starałam się, ale nie daje rady. Książka jest dla mnie nie do przyjęcia i mnie denerwuje. Cenię samodzielne, niezależne kobiety. Nie uznaje patriarchatu. Nie miałam z nim  do czynienia i nie chcę mieć. Mój tata był bardzo męski. Był bokserem, komandosem i nie było dla niego ujmą ugotowanie obiadu czy zrobienie zakupów. Potrafił zrobic przetwory, zacerować skarpety i upiec ciasto. Mój dziadek tez był męski, ale nie miał nic przeciwko temu by babcia pracowała. Nie interesowały go finanse rodziny. Zarabiał i wypłatę oddawał. Był sportowcem i żołnierzem. Książka daje rady z sufitu wzięte jak dla mnie.  No przynajmniej większość. Nie skończę jej, bo przez nia nie przebrnę. Juz sobie wolę być odarta z kobiecości, ale chcę być niezależna. Chcę mieć pracę, pasje, własne pieniadze. Chcę decydować o swoim życiu i nigdy, przenigdy nie oddam władzy nad soba facetowi. Książka w ogóle nie uwzglednia dzisiejszych realiów. Nie docenia inteligencji kobiet, wykształcenia, operatywności. Równouprawnienie neguje. Mężczyzna jest panem i władcą, żywicielem i obrońcą. Kobieta mu podlega pod każdym wzgledem i basta. Książka nie uwzględnia potrzeb ani kobiety ani mężczyzny. Mój Krzysiek pracować nie lubi, ambicji nie ma i szczęśliwy jest gdy może sobie rozwiazywać krzyżówki i czytać książki. Ja z kolei kocham swoją pracę i gdybym nie zarabiała czułabym sie nieszczęśliwa. Według książki trzeba wszystko odwrócić do góry nogami tylko po to by się dopasować do przestarzałych wzorców. No i po co? 

Dziś odpoczywam psychicznie. Mam do napisania wiersz na warsztaty. Mam też do zrobienia dodatkowy zabieg Reiki dla klientki.

Menu: grochówka z chorizo i śmietaną, pomarańcza, sałatka z warzyw i jajek, serek homogenizowany.

19 października 2019 , Komentarze (6)

Tydzień się kończy, a mnie smutno, bo kolejny juz będzie bez Sebastiana. Szybko ten jego pobyt zleciał. Kolejny raz przyjedzie chyba w grudniu na święta. Wtedy pracy już raczej mieć nie będzie. No moze tylko pólki mi przykręci jak je kupię. Ja dziś intensywnie pracuję, bo zarobiłam w październiku mniej niz zwykle. Pracować tez będę jutro. Poza tym czytam. Moze też zrobię jakiś rysunek. Szykuje mi się kolejny kurs u Krissa Wieliczko. Ponoć ma byc tez kurs z malarstwa.

Menu: opienki opiekane, tosty z parówka i serem, krupnik z kaszy jaglanej z pieczarkami, serek wiejski, pomarańcza. Na razie nie tyję. Jem 1300 kalorii i cieszę sie tym. Dietę zacznę w styczniu. To będą zupy. Jeszcze na nią nie czekam, a delektuje się jedzeniem. Jak ja bym chciała już siódemkę na wadze zobaczyć. W przyszłym roku mam szansę. W przyszłym roku w kwietniu miną mi dwa lata odchudzania. Oczywiście z przerwami. Strasznie szybko leci. W tym momencie nadal się cieszę, że juz wazę mniej od Krzyśka.

U mnie na podwórku bywa czarny kot. Myślałam, że to sąsiadki, ale to chyba jakiś bezdomny. Mama podejrzewa, że śpi gdzieś w budynkach gospodarczych. Jedzenie ma, ale co zimą. Widuje go tez Krzysiek. 

 

tryptyk jesień

 

wrzesień

 

nadchodzi

z dłońmi pełnymi kasztanów

z nawłociami i jarzębiną

 dni jeszcze ciepłe

cieszą ptaki figlujące wśród liści

ostatnie floksy pławią się w słońcu

poranne mgły ścielą się po ziemi

to falują wdzięcznie

to czepiają się strojnych dalii

i owocujących leszczyn

 

październik

 

wita chłodnymi nocami

i koszem borowików

winobluszcz tarmoszony przez wiatr

tańczy w szkarłatnej sukience

wątłe słońce pieści marcinki

sad  szykuje się do snu

drzemie złotowłosa brzoza

a warzywnik otulony ciszą

z westchnieniem wspomina lato

 

Listopad

 

las pachnący deszczem i nostalgią

odpoczywa ze spokojem w sercu

poszarzałe łąki żegnają brunatne trawy

potargane przez wiatr

klucze dzikich gęsi

zamykają niebo

jeszcze jeden dzień i jeszcze jeden

a biały kobierzec  zmrozi

ostatnie enklawy ciepła i moją duszę

 

18 października 2019 , Komentarze (2)

Koniec tygodnia, ale nie koniec pracy, bo wrózyć będę tez w weekend. Jeśli nie nadrobię to w przyszłym miesiacu nie zrealizuje tego co zamierzałam. Moze mi nie wystarczyć pieniedzy na kursy. Nie podoba mi się to. Miałam tez kupić półki na ikony i chyba funduszy nie będzie...:(

Dziś mam do zrobienia quiz do gazety. Antologia niestety leży. Sporo za to czytam. Teraz to książki o uzdrawianiu. Konkretnie pozycje o bioterapii. Wczoraj czytałam o mesmeryźmie czyli magnetyźmie zwierzecym Ja mam ten aspekt w horoskopie. Myślę, że spróbuję robic zabiegi tego typu. Kiedyś robiłam jeszcze zanim zostałam inicjowana w Reiki i wyniki miałam. Wywoływałam głownie koleżankom miesiączki i usuwałam zbiory ropne. Moja mama specjalizowała się w pomocy przy zajściu w ciążę, w zwalczaniu gronkowca złocistego i w porazeniach dzieciecych, ale nie tylko. Jeszcze teraz czasem robi zabiegi, ale już rzadko, bo ludzie ja drażnią. Zaczynała w latach 80 ubiegłego wieku od BSM. Obie jesteśmy magnesami. To oznacza, że przykleja nam się do ciała metal. Moze to ma jakis zwiazek z bioterapią? . 

Sebastian jedzie jutro. Z kolanem lepiej. Smarował altacetem i obie z mamą robiłyśmy zabiegi. Jest wszystko spuchniete, ale juz chodzi. Progres tez taki, ze juz nie boli gdy nogą nie rusza. Obeszło sie bez lekarza i prześwietleń tym razem.

Menu: kopytka z sosem grzybowym, chleb z szynką, pomarańcza, serek homogenizowany, jajka z majonezem

17 października 2019 , Komentarze (4)

Wczoraj moi panowie mieli zrobić porządek na cmentarzu. W tym roku ma być tylko wycięta roślinność. Groby mają być zamiecione i to co zbędne zostanie usunięte. Nie będzie mycia i pastowania grobow. W przyszłym roku może kogoś do tych prac wynajmę. Teraz jeszcze trzeba kupić znicze. Niestety Sebastian miał problemy i uszkodził sobie kolano. To strasznie spuchło i  on teraz nie może chodzić. Chyba zostanie dłużej, bo nawet do autobusu nie dojdzie. Na cmentarz pojedzie dzisiaj sam Krzysiek.

Zabieram sie za pracę. Mam do napisania tekst o minerałach dla znakow zodiaku. To tekst płatny. Do tego opracowanie graficzne kilku krzyżówek.

Menu: makaron z sosem słodko-kwaśnym, sałatka z tuńczyka, jajek, fasoli czerwonej i warzyw z majonezem, pomarańcza

Dotyk miłości

 

Dotknęła nas miłość

otuliła ciepłem

szeptałeś uwielbiam

pieszczoty spadały na ciało

jak rozżarzone krople

drżałam

piersi

czekały na dotyk

namiętność rozchylała usta

barwiła policzki

mówiłeś że kochasz

i przestałeś

16 października 2019 , Komentarze (6)

Środek tygodnia u mnie dość leniwy, bo nie mam tekstów do pisania. Mam tylko do przepisania kilka krzyżówek. Wieczorem będę wrozyć i to wszystko. Jutro już Sebastian chyba pojedzie, to pracy będzie więcej. Zawsze gdy jest pracuje mniej, bo on sie denerwuje. Moi panowie zupełnie mojej pracy nie cenią. Czasem mnie to irytuje. Chyba obaj woleli by zebym pracowała poza domem. Krzysiek kiedyś wspominał o sprzataniu, a Sebastian o pracy np. w sklepie. Oni tylko pracę fizyczna uwazaja za pracę. Umysłowa jest według nich nic nie warta. Nie są ci moi faceci na poziomie niestety. No ale tacy juz są i raczej ich nie wymienię na lepszy model, bo się do nich przyzwyczaiłam. Poza tym mają też zalety. Tym samym doceniana nie będę. Trudno. Dla mnie ważna jest przyjemność, a nie zaspakajanie ambicji, ale pracy fizycznej wykonywać nie mam zamiaru. W zyciu. Wolę zarobki mniejsze i nieregularne ale w domu i na kanapie.

Wczoraj Majusi zdjęłam kaftanik. Rany na brzuszku już nie ma. Jest tylko wygolone miejsce. Ona się brzuchem nie interesuje. No i dobrze. 

Menu: kaszotto z grzybami, jajecznica z pomidorem i parówką, serek wiejski, pomarańcza.

15 października 2019 , Komentarze (2)

Od kilku dni praktykuję Medytację kundalini reiki. W system Kundalini Reiki byłam inicjowana już sporo lat temu, ale nie praktykowałam. Teraz postanowiłam wrócić i zająć sie tym na poważnie. Zaczęłam od medytacji. Medytuję po 10 minut dziennie. Są jeszcze zabiegi i z czasem zacznę je wykonywać. Jeśli chodzi o inicjację, to przyjęłam ja od mojej znajomej, która oprócz terapii pisała wiersze. Tuż po inicjacji napisałam swoj pierwszy wiersz. Wcześniej pisalam tylko haiku. To bylo spontaniczne. Do tego momentu poezja sie nie interesowałam i nie lubiłam jej. :) Uznalam to za znak... :)

Poniżej wyróżnienie za akrostych, który tu zamieściłam kilka dni temu.

Wczoraj Sebastian był w sklepie budowlanym i to i owo mi kupił. Dzis moze zrobi  z drzwiami od pracowni. Trzeba wymienić wkladkę i chyba je podnieść na zawiasach. Nie znam się na tym i w kompetencję facetow gdy nie muszę, nie wchodzę. Krzysiek ma dziś do posprzatanie resztki po remoncie z ogródka. Wszystko lezy juz kilka tygodni, bo kontener na śmieci był zajęty i nie było gdzie tego wrzucić. Ja mam do zrobienia krzyżowki. Będzie panorama, trzy jolki w tym jedna tautogramowa i logogryf. Od jutra  przepisywanie na starym laptopie, bo na nowszym program wysiadł. Trzeba by jutro posprzątać na cmentarzu, ale moja mama się na moich panów obraziła i chyba sprzatać nie pojdą. Kto to zrobi nie wiem. Grobów jest 6 w tym 3 podwojne.

Menu:frytki z majonezem, Warzywa z patelni z bobem, boczkiem i pieczarkami, serek homogenizowany, pomarańcza. Całość około 1300 kalorii. Zastanawiam się czy od nowego tygodnia dodać jeszcze 100 kalorii. Chyba tego nie zrobię. Przynajmniej narazie. Te 1300 mi wystarczy.

14 października 2019 , Komentarze (6)

Powinnam dziś jechać na zajęcia z malarstwa, ale sie waham, bo jest Sebastian. Nie wiem czy na zajęciach sie skupię. Maluję pejzaż jesienny. Do tej pory wychodzi nieźle. Jeszcze dwa wyjścia i chyba skończę. W domu mam jeszcze dwa podobrazia z tym, że większe. Też chyba będą pejzaze. Na kwiaty podobrazia muszę kupić, ale to w przyszłym miesiacu. Przyszły miesiąc moze być dość ciężki finansowo, bo w tym miesiącu jak na razie zarobilam mniej niz zwykle. Przeżyć sie da, ale z dodatkowymi wydatkami trzeba będzie przystopować. Jak Sebastian pojedzie moze częściowo nadgonię.

Teraz w czasie pobytu Sebastiana mam nieco inne obowiazki i inny rytm dnia. Mniej śpię, bo mu obiecałam, że będę wstawać o 11. Poza tym poza praca zawodową nie robię nic, a powinnam, bo jeszcze troche porzadków mnie czeka. Niestety przez moje lenistwo części prac nie skończylam we wrześniu. Zostały generalne porządki w trzech pomieszczeniach. Do tego jedna sień od strony podwórza. To tydzień jak dobrze pojdzie i nie będę odkladać z dnia na dzień.

Menu: risotto z grzybami, salatka z warzyw i jajek, chleb z szynką, serek homogenizowany, pomarańcza. Około 1300 kalorii. Kusi mnie wykupić dietę Vitalii na miesiąc. Mogę ilość kalorii zaniżyć, a chcę wyprobować inne smaki.

nasze jesienie

 

odpływają lata

znikają za horyzontem

te szczęśliwe miłością malowane

i te gorsze wypełnione zgryzotą po brzegi

pamiętasz tamtą jesień

gdy po raz pierwszy powiedziałeś że kochasz

i tamtą gdy słowa miłości  przeplatały się z łzami

wspominasz mgliste poranki pachnące świeżym pieczywem

i wieczory przy kominku gdy dłoń w dłoni dotykały duszy

ja pamiętam bukiet marcinków

ten pierwszy

i pierwszy siwy włos

myślałam że to babie lato znaczy ci skronie

kolejna jesień zapala liście

jaka będzie dla nas

szczęściem bramowana

czy smutkiem kąsającym serce

13 października 2019 , Komentarze (2)

Jestem po szkoleniu z dwupunktu. Szkolenie było przez skypa. Sporo mi wyjaśnilo. Dostałam odpowiedź na wiele pytań. Przy okazji dowiedziałam się to i owo o emocjach. Ze szkolenia jestem bardzo zadowolona i prowadzącą polecam. Wczoraj stawiałam sobie karty na szkolenie i wyszly problemy. Faktycznie były problemy z łacznością. Teraz zostala praktyka. Będzie intensywna. Przez tydzień jeszcze mogę zadawać pytania prowadzącej. Jeśli chodzi o sam warsztat, to to cud, że go znalazłam. Szukałam rok z przerwami i już straciłm nadzieję. Na warsztaty stacjonarne oczywiście nie miałam ochoty, bo i wyjście z domu i wyjazd... 

Z uzdrawiania chcę szybko zrobić jeszcze kurs chirurgi fantomowej. Poza tym interesuje mnie jeszcze tylko bioterapia i dalsze części uzdrawiania pranicznego. Będą jeszcze inne kursy ale to już z psychologii. Moze jeszcze kurs na terapeutę uzależnień. Planów mam duzo. Wrocę do kursu na medium. Czas mnie ciągle goni. Rok 9 się jednak jeszcze tak na całego nie zaczął. Zdążę ze wszystkim.

Wczoraj Sebastian znalazl kolejne wiadro opieniek.

Menu: sos meksykański z makaronem, kefir, pomarańcza, jajecznica z pieczarkami, cebulą.

12 października 2019 , Komentarze (2)

Kupilam kolejną książkę. Tym razem w antykwariacie. To podręcznik bioterapii klasycznej z 1992 roku. Kosztowala grosze. Bardzo jestem jej ciekawa. Bioterapeutką i to bardzo dobrą jest moja mama. Niestety uczyć mnie nie chce. Ja te zdolności też mam, ale praktyki zero. Mam praktykę tylko w Reiki i trochę w uzdrawianiu pranicznym. Niektórzy te metody też uważają za odmiany bioterapii. 

Znalazlam trzy interesujące kursy. Spróbuję je skończyć do końca roku. To kursy o empatii, o emocjach i psychologiczny.

Wczoraj Sebastian był na grzybach. Znalazł trochę podgrzybków i prawie całą, dużą reklamówke opieniek. Część wysuszylam, a część zamrozilam. Dziś też chce iść tylko w inne miejsce. Las już zdążył poznać.

Menu:sos serowo grzybowy z makaronem, jabłko, serek homogenizowany, sałatka z warzyw i jajek z grzybami z octu.

Przemijanie akrostych

po bujnej czarownej młodości

radości i uczuciach wrzących niespokojnych

zawitała dojrzałość jeszcze nie odkryta

emocje przycichły już nie szaleją

mogę trwać zatopiona w szczęściu i spełnieniu

ile jeszcze czasu minie nim

jesień powita zimę pełną goryczy

a dusza pomyśli o wieczności

nie obawiam się jej

i nie czekam na nią

echo życia jeszcze nie wybrzmiało

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.