Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1491263
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 lipca 2019 , Skomentuj

Dziś Krzysiek był na targu po ogórki i brzoskwinie. Będą kolejne przetwory. Chcę dziś zrobić ogorki tradycyjne i z papryką. Jutro zrobię dżem z brzoskwiń. Bardzo lubię robić przetwory. Pewnie mnie to trochę zmęczy fizycznie, ale nie psychicznie. Dla mnie psychiczne zmęczenie jest gorsze.

Wczoraj byl dzień odpoczynku. Pracy za dużo nie było, bo ani krzyżowek nie miałam ani tekstow. Bylo troche wrożb. Innych prac typu domowego tez nie było. Obiad był prosty, bo frytki, a ziemniaki obrał Krzysiek. Przesylki, ktore mialy przyjść, przyszly o 13. Mogłam więc tuż po zamknąć furtki i odetchnąć. O 13:15 zaczął sie u mnie weekend. Poszłam z Krzyśkiem spać i wstałam przed 17. Mama dzwoniła kilka razy i uznała, że się z Krzyśkiem pozabijaliśmy. Wieczorem czytalam książkę, bo chciałam ją skończyć i udalo mi się. Bylo też szkicowanie i była grafika. Byla też dluższa medytacja z mineralami na czakrach. Zwykle medytuję 15 minut dziennie. Do tego 20 minut Reiki. Wczoraj medytowalam 40 minut.

Dziś kolejny ulgowy dzień z tym, że trzeba będzie zrobić przetwory.

Co do diety to mam zgryz. Z jednej strony masa zapału i złość, że nic nie robię, a z drugiej obawa, że nie schudnę, bo organizm się buntuje. Za kilka dni ma sie zrobić troszke chlodniej i kusi mnie przejść znowu na zupy. Muszę też wyjeść trochę zapasow z lodowki. Posty to niekoniecznie dobra metoda na odchudzanie, bo organizm nadrabia. To co zrzuciłam na zupach nadal się utrzymuję. W tym roku chcialabym choć jeszcze 5 kg zrzucić na stałe. Nie wiem czy sie uda.

Zabrałam się za kolejną książkę...To 18 w tym roku...Liczę, bo biorę udzial w wyzwaniu.

26 lipca 2019 , Komentarze (6)

Do fryzjera jednak pojdę dopiero kolo 10 sierpnia. Niestety moja fryzjerka ma urlop. Muszę z nieładem wytrzymać. W sumie i tak w domu siedzę i tylko koty mnie widzą, Pikuś, mama i Krzysiek. Im moje wlosy nie przeszkadzają. Mnie owszem, bo juz sa o wiele za długie. Jest to niewygodne. Wygląd jest nieistotny.

Krzysiek kupił śliwki z ktorych nie odchodziła pestka. Do tego na wpól twarde i malo soczyste. Pewnie ze skąpstwa. Za karę musial je sam obrać. Dżem jednak wyszedl dobry. Moje śliwki jeszcze nie doszly i w większości spadły z drzew. Są jakieś takie pomarszczone. Sa zwykle bardzo smaczne, ale z nich pestka nie odchodzi. 

Mialam zakupów nie robić, ale się nie oparłam i zrobiłam. Kupiłam kubeczek i filiżankę. Kubeczek jest ludowy z Bolesławca, a filiżanka jest w kwiaty. Była jeszcze druga, która  mi sie podobała w maki, ale pieniędzy mi na nia brakło. W najblizszym czasie muszę jeszcze kupić plotek do ogródka, bo mi Pikuś podnosi nogę kolo moich krzewow. Trzeba mu to uniemożliwić.

Wczorajszy szkic...

Mam kolejną książkę. To ebook. Idzie następna, ale tą już kupila moja mama. Przeczytam jednak. Pierwszy tom kupilam ja.

25 lipca 2019 , Komentarze (10)

Ogorki, ktore Krzysiek wczoraj kupił od razu zrobiłam. Dziś zrobie dżem. W sobotę Krzysiek kupi kolejne 5 kg ogorkow i moze brzoskwninie. Zostaly by tylko jabłka i gruszki. Ja dżemow potrzebuje sporo, bo oboje z Krzyśkiem lubimy i jemy praktycznie tylko domowe. Bigosy z kabaczka jeszcze mam i fasolkę też. Miejsca w spizarni jest sporo, ale trzeba zrobić porządek.

Dziś Krzyśka imieniny i ma przyjechać jego brat i to moze ze swoja panią. Przyjęcia jakiegoś oficjalnego nie będzie, ale ciasto juz tak. Krzysiek kupi, bo piec nie będę. Pal je licho przez jeden dzień nie przytyję. Trochę więc zjem... Trzeba będzie z pieleszy wyjść i ogarnąć sie trochę. Sprzatać specjalnie jednak nie zamierzam...Przezyję to jakoś. Chodzi o panią, bo bratem Krzyśka sie nie przejmuję.

Mam dziś podpisać umowę z nowym portalem. Będę na nim wróżyć. Dziś też muszę skończyć graficzne opracowanie kilku krzyżowek. Jutro partię wyślę. W tej chwili wspólpracuje tylko z jedna gazetą, bo druga została zlikwidowana. Szkoda...

24 lipca 2019 , Komentarze (4)

Denerwuje mnie, że znowu muszę liczyć kalorie. Niby liczę na oko i nie waze, ale stosuje przeliczniki. To przygotowywanie jadlospisu zajmuje mi czas. Gdybym była na diecie to bym to zniosła, ale nie jestem. Nie mam zachęty w postaci spadającej wagi. Martwi mnie to i troche się boję tego liczenia. Przecież nie mogę liczyć juz całe życie...:( Nie da się jeść na oko, bo niektóre moje posiłki sa bardzo kaloryczne, a inne mniej. Taka jajecznica np. z chlebem to aż 600 kalorii. Nie chcę z tego rezygnować. Muszę liczyć. Chyba będę liczyć do czasu aż schudnę więcej. Wtedy już nie będę miała 90 kg na karku. Stres będzie mniejszy. Żal mi, że nie jestem na diecie. Chciałabym być i kusi mnie spróbować postu orkiszowego. Chyba jednak poczekam na wrzesień, bo teraz waga moze nie spadać przez temperaturę. Znowu jest cieplo, a ja wtedy nie chudnę. Denerwuje mnie to, że nic nie robię z wagą, a motywacja jest... Chcialabym, a organizm sie broni...:(

Dziś Krzysiek byl na targu. Kupil 5 kg ogorkow i śliwki na dżem. Zaczynam robić przetwory. Będą ogorki konserwowe tradycyjne, curry i w musztardzie. Będą dzemy ze śliwek, brzoskwiń, jabłek i gruszek. Będzie moze fasolka, leczo i bigos z kabaczka. Chyba tez zrobie sos chiński i meksykański. Kuszą mnie buraczki. Wszystko zależy od tego ile mam miejsca w spiżarnii. Lubię robić przetwory. Cieszą mnie gotowe słoiczki i cieszy świadomość, ze spiżarnia jest pelna. U mnie to tym wazniejsze, ze nie mam samochodu i noszenie przetworow ze sklepow jest praktycznie niemozliwe, bo warzyw jem duzo, a przetwory ciężkie. No i zdrowsze domowe przetwory...

Wczorajsze szkice i grafika. Vitalia nieco zmieniła kolory. W oryginale są bardziej stonowane...

23 lipca 2019 , Komentarze (4)

Wybieram sie do fryzjera. Chcę tylko obciąć wlosy, bo nie bardzo mam ochotę na robienie baleyage. Czas mnie ciągle goni tyle mam pasji. Upiększanie się do nich nie należy. Powinnam zrobić, bo niedlugo przyjedzie Sebastian i warto by doprowadzic się do porządku. Z drugiej strony to on też o siebie jakoś specjalnie nie dba i mnie też w różnym stanie widział. Krzyśkowi na mojej fryzurze wcale nie zależy i dobrze. On sam ma juz baki do połowy uszu. Dziś ma z tym zrobić porzadek.

Dziś normalny dzień - trochę pracy i trochę zajęć dla przyjemności. Będzie szkicowanie i może grafika. Trzeba było wstać wcześniej, bo troche zakupów zrobiłam i paczki przychodzą. Na razie koniec z zakupami. Czekam na odpowiedź w sprawie założenia kraty do okna. To ostatni wydatek z gatunku dodatkowych w tym miesiacu. 

Jestem po korepetycjach z malarstwa. Tym razem to były pastele suche. Jest nieźle. Wedlug nauczycielki medium mam opanowane i moje niektóre obrazki są dobre, a niektóre wymagaja tylko drobnej korekty. Jeśli chodzi o portrety to jest średnio. Największy problem mam z nosem i układem cieni. Trzeba będzie nad tym popracować.

Wiedza zawarta w kursie Krissa Wieliczko jest dla mnie bezcenna. Wykupiłam kolejne lekcje. W zasadzie mam cały kurs, bo była promocja.


22 lipca 2019 , Komentarze (14)

Wczoraj przygotowałam jadłospis na kilka dni. Muszę wziąść się w karby, żeby nie tyć. Ilość kalorii, którą mam zamiar jeść to 1200-1300. Jeść będę wszystko w tym lody. Oczywiście nie codziennie. Ta ilość mi wystarczy. Musi, bo przy ppm(1500) tyję i to dość szybko. Tyle razy już było jojo przez to, że chcialam wrócić do jedzenia na poziomie ppm. Tyłam od 4 kg do 10 nawet. To juz bez sensu. Metabolizm mi zwolnił i chyba juz taki będzie zawsze. Nie ma się co łudzić, że jeszcze uda się go naprawić, bo niby jak. Ruchu nie wprowadzę. To nie jest zgodne z moja naturą. Muszę schudnąć w inny sposób. Koniec eksperymentow. Opanowały mnie jednak czarne myśli, że już piątki na wadze nie zobaczę. Jak zobaczę szostkę to będzie dobrze. Nie podoba mi sie to...:(

Dziś musiałam wstać wczejśniej, bo idzie kilka przesyłek. Odeśpię po południu. Krzysiek jedzie do miasta na zakupy. Jestem mu bardzo wdzięczna za to co robi. To jego wklad w nasze życie. Dla mnie robienie zakupów na mieście jest bardzo trudne. Dla niego jest trudne chodzenie do pracy i muszę to zaakceptować.

Wczoraj oczywiście spałam długo. Po poludniu też. Później szkicowałam. Szkicowanie za pomoca lini nawet mi idzie. Wczoraj było tez podejście do portretu. Jest podobieństwo, ale zdjęcie zbyt mało wyraźne i to jest chyba moj błąd. Wszystkie zdjęcia do portretow wycinam i powiększam. Nie są odpowiednio wyraźne i dlatego chyba podobieństwo jest tak małe. Dziś zrobię zdjęcie Krzyśkowi. Samą twarz i wtedy zobaczymy... Nadal będę też szkicować co innego...Wprawa jest ważna.

Dziś korepetycje z malarstwa. Tym razem wysłalam pastele w tym portrety.

21 lipca 2019 , Skomentuj

Wykupiłam kolejne lekcje kursu z Krissem Wieliczko i dalej już nie jest tak prosto. Te proste przedmioty, które mam szkicować zastąpione zostaly przez przedmioty o bardziej skomplikowanych liniach albo po prostu przedmiotów jest więcej na jednym zdjęciu. W przyszłym tygodniu wydrukuję część tych ,,trudniejszych" zdjęć i spróbuję podziałać. Przykładowych zdjęć jest około 100 i teoretycznie powinnam wszystkie naszkicować. Niekoniecznie mam ochotę na te konkretne zdjęcia. Trochę mi to zajmie, ale myślę, że w trakcie zacznę już architekturę i portrety. Kusi mnie to glownie dlatego, ze taki budynek czy portret jest dla mnie bardziej atrakcyjny od kubka czy maskotki. Architekturę będę wybierać sama, bo mnie się coś musi spodobać.

Dziś kolejny dzien z relaksem. Od piątku chce mi sie spać i korzystam. Dziś też pośpię. Zauważyłam, że odkąd Krzysiek nie pracuje i ja czuję sie jak emerytka. W moim życiu jest więcej spokoju i wyciszenia. Pasuje mi to nie będę ukrywać.

Dziś muszę znowu liczyć kalorie. Przez dwa dni chyba zjadłam za dużo. Przytyć mi nie wolno i chyba muszę zejść z 1600 kalorii na 1300, bo tyję mimo, że to ppm. Do jedzenia będzie kalafior plus ziemniaki, sałatka jarzynowa z majonezem, jajko z fasolką szparagową i 2 kromki chleba z ogórkiem. Do tego może jabłko i pomarańcza. Do picia mam wodę mineralną. Nawet ją lubię, bo to mocny gaz. Tylko taka piję.

20 lipca 2019 , Komentarze (2)

Wczoraj wykupiłam sobie dwie pierwsze lekcje kursu rysunkowego Krissa Wieliczko. Chcę podszkolić portrety. Na razie czekam na materiały do rysowania. Powinny być wedlug niego profesjonalne na poczatek, bo jest ryzyko, ze sie zniechęcę. Jeśli chodzi o szkice, to ja mam zaległości. Zwykle  robię jeden szkic i od razu maluję. To błąd, bo rękę i oko trzeba ćwiczyć. Kupilam szkicownik i odpowiednie ołówki. Zobaczymy co zdziałam. Pierwsze lekcje to szkice inne. To np. filiżanki, misie, buty. Ponoć to dobra szkoła. Ja nigdy takich rzeczy nie szkicowałam. Kusiły mnie rzeczy ładne, a nie pospolite. To ponoć błąd. Szkicować trzeba wszystko. Szkicowanie trzeba ćwiczyć ciągle. Ja chcę się skupić na szkicowaniu ze zdjęć. To mi się wydaje łatwiejsze. Poza tym nie będę miała raczej okazji malować czy rysować z natury, bo niby gdzie. Na plenery się nie wybieram. Do tej pory szkicowałam od ręki, a teraz uczę się z liniami pomocniczymi. To ważne, bo rysunki mają być identyczne. Portret ma być maksymalnie podobny, bo to nie kwiaty czy pejzaż.

To co podziałałam tym co mam i stary szkic lilii...

Diete przerwałam, bo organizm się zbuntował i nie chudlam. Chyba za krótki czas minął od ostatniej diety. Poczekam do września. Moze wtedy schudnę, ale to raczej będzie post orkiszowy. W tym roku schudłam tylko 6 kg. To strasznie malo. Rok zmarnowany...

Dziś psychiczny odpoczynek, bo furtki pozamykane i nikt mnie nie zaskoczy. Caly dzień przechodzę, a raczej przeleżę w samej podkoszulce bez spodni. Lubię taki luz i niedbalość. Kontakty przewiduję tylko z klientami na portalach wróżbiarskich. Było i będzie dużoo spania. Będzie szkicowanie i może obraz. Będzie czytanie. Krzysiek miał jechać na targ po owoce i warzywa na przetwory, ale pojedzie w środę. Muszę zrobić zakupy kosmetykow i żywności. Myślę o warzywach strączkowych w puszkach. Z kosmetyków potrzebuję fajnie pachnących mydełek i czegoś do kąpieli. 

19 lipca 2019 , Komentarze (6)

Kolejny dzień diety i niestety waga nie spadła. Chyba dietę przerwę, bo nie ma ona sensu. Organizm się zaparł i schudnąć nie chce. Spróbuję znowu za kilka miesięcy.

Kupiłam kolejną książkę i czekam na nią. Kurier moze być dziś i moze być także jutro. Nie wiem czy to powieść czy dokument, ale chętnie poczytam. Inne pozycje mnie na razie nie kuszą i mam sporo zaległych książek do przeczytania. Czytam codziennie. 

Jak dobrze pojdzie, to tablet graficzny z wyświetlaczem kupię już teraz. Mogę kupić, bo juz na niego teoretycznie zarobilam. Waham się jednak, bo trochę kosztuje. Waham się, bo malowane myszą mi idzie. Waham się, bo nie planuję zostać grafikiem ani zawodowym ilustratorem. Traktuję te zajęcia raczej jako hobby. Niby uczę się pod okiem korepetytorów i kończę kursy, ale nie wszystko mnie w grafice interesuje. Jako ilustrator też bym sie nie wykazała, bo nie probuję malować sylwetek ludzi. To raczej podstawa. Niby interesowały mnie ilustracje dla dzieci, ale teraz się waham. Co do sylwetek ludzi, to nie ciągnie mnie do tego. Nie dlatego, że to trudne, ale ja szukam w malartwie i grafice głównie piekna. Piękne sa kwiaty, zwierzęta, krajobrazy i to chcę malować. Wyjątkiem sa portrety. Lubię malować bliskich i piękno nie ma z tym nic wspólnego.

18 lipca 2019 , Komentarze (7)

Czwarty dzień WO. Dziś miałam ochotę na loda i kanapkę z serem żółtym. Oczywiście oparłam się i diety nie przerwałam. Poczekam jeszcze 10 dni, bo dieta tylko do 1 sierpnia. Ciekawe ile kg zrzucę. W okresie poprzedniej diety WO w pierwsze dwa tygodnie zrzuciłam 4 kg. Oby teraz się tyle udało. Po diecie będę bardzo uważać. Tym razem 4 kg jojo nie może być. Ostatnia faza diety w tym roku około 15 IX. Jeśli na stałe w tym roku zrzucę 9 kg będę zadowolona. Kolejne podejście w styczniu. Jak na razie jestem zdecydowana, zeby do wagi w normie dojść. Skora jest okropna, ale co tam... Zdrowie ważne, a wygląd już mniej.

Dziś ja pracuję w domu, a Krzysiek trochę na dworze. Ja mam do zrobienia krzyżowki. Quiz juz gotowy. Tym razem tematem była historia Polski. Krzysiek będzie wycinał maliny. W najblizszym czasie trzeba pomyśleć o przetworach. Chcę zrobić trochę fasolki szparagowej, ogórki konserwowe i dzemy z moich śliwek. Chyba Krzyśka pchnę na targ po ogorki. Moze w sobotę. Poźniej może będą gruszki u koleżanki. Dostanę trochę i zrobię z nich dżemy. Moze też gruszki w syropie. Ostatnio jem tylko dżemy domowe, bo te kupne coś mi nie podchodzą.

Wczoraj siedziałam nad grafiką. Zrobiłam pejzaż. Niby wszystko ok, ale coś mi nie leży. Za bardzo abstrakcyjny...


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.