Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1595011
Komentarzy: 56243
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 października 2019 , Komentarze (6)

Koniec tygodnia, ale nie koniec pracy. W październiku nie zarobiłam do tej pory duzo i będę musiała pracować w weekend by nadgonić. Wybrałam kilka książek do kupna i teraz trzeba na nie zarobić. Nie bardzo mam czas na czytanie, ale jak Sebastian pojedzie nadgonię. Te książki, które ostatnio kupuję trzeba czytac powoli, bo to nie powieści. Trzeba zrozumieć i czasem wykonać ćwiczenia. Na razie pracuję nad dwupunktem i kobiecością. 

Książka Potęga kobiecości w niektórych punktach mnie rozczarowała. Według niej kobieta jest podległa mężowi. Takie prawo podobno ustanowił Bóg. Cóż nie zgadzam się z tym i nie zgodzę. Według mnie rządzi ten kto jest mądrzejszy. Ja podejmuję decyzje w sprawach na ktorych się znam, a moj pan w tych na których on sie zna. To praktyczne i rozsądne. Wyszłabym na swoje gdyby Krzysiek rzadził w domu we wszystkim. Już by on chyba nie istniał. Będę czytać dalej, ale czarno to widzę. Chyba jestem mało kobieca i taka pozostanę. To niesie ryzyko, że będą wojny z moim mężczyznami. Jest tez ryzyko, że mnie nie będą kochać. Oczywiście według książki. Nie jestem przekonana do tej książki i niestety niektóre rady w niej zawarte uważam za manipulację. Nie chcę manipulować mężczyzną, bo to nieuczciwe. Nie uznaję kobiecych gierek i nawet sie na nich nie znam. Poza tym pochodzę z rodziny w której kobiety nie były pokornymi cielatkami wpatrzonymi we władczych mężczyzn. U  mnie w rodzinie kobiety pracowały zawodowo i były samodzielne, niezależne. Pracowała juz moja prababcia. Była położną. Pracowała babcia, mama. Ładnie bym wyglądała, gdybym przestała pracować i zaczęła liczyc na Krzyśka. Książka stawia na karierę mężczyzn, bo to oni mają być żywicielami rodziny, a kobieta ma się wyzbyć ambicji i zająć domem... Oj w życiu.

Menu: zupa z kukurydzy i pieczarek, tosty z parowka i serem, serek homogenizowany, jabłko. Dziś przygotuje jadlospis na przyszły tydzień. Mam ochotę na rizotto z grzybami albo na kaszotto.

10 października 2019 , Komentarze (2)

Znalazłam szkolenie z dwupunktu przez internet. To sześć godzin filmu i możliwość zadawania pytań. Szkolenie będzie na zamkniętej grupie na facebooku. Zapisałam się oczywiście i oby się odbyło. Dziś wplaciłam pieniadze. Już czekam na sobotę. Dwupunkt ćwiczę juz od jakiegoś czasu i wydaje mi się, ze czasem mi wychodzi. Nie zawsze jednak no i pewna tak calkiem nie jestem. Mam jednak z nim problem, bo z trudem odpuszczam. Chyba tylko to, ale szkolenie mi sie przyda. Muszę dwupunkt opanować na tip top. Wtedy dopiero pomyślę o chirurgii fantomowej.

Dziś powinnam zrobić sobie zdjęcie z kartami. Jest mi potrzebne na portal na którym wróżę. Taki nowy wymóg. Kłopotliwy dla mnie, bo nie bardzo gdzie mam to zdjęcie zrobić. Chodzi o światło we wnętrzu. Dobrze, że Sebastian jest, to mi zrobi, bo Krzysiek pewnie by miał z tym problem.

Skończyłam pisać wiersze do antologii. Teraz trzeba je dopracować, wygładzić, dodać metafor. Pracuję nad antologią wieczorami, bo wcześniej niż o 17 Sebastian mi nie pozwoli, a ja mam wewnętrzna potrzebę mu czasami ustąpić. Chce być panem i władcą niech sobie czasem będzie.

Dziś pierogi z kapustą i grzybami, salatka warzywna z jajkami, majonezem i musztarda miodową, serek homogenizowany i pomarańcza.

Jesienny poranek nad jeziorem

zanurzam się w ciszy

tylko głos perkoza jeszcze wibruje

wiatr tarmosi brunatne trawy

mgła faluje miękko

to czepia się szuwarów to tuli do stóp

jezioro pulsujące szarością przeciera oczy

liście w odcieniach złota żeglują leniwie

krok za krokiem nasiąkam wilgocią

i nostalgią

9 października 2019 , Komentarze (6)

Po ostatnich nocnych przymrozkach trzeba było przyspieszyć prace na dworze. Wczoraj wykopałam dalie i wsadziłam marcinki. Dziś może opróżnię donice po pomidorach. Codziennie juz dogrzewamy wnętrza. Na razie właczamy grzejnik. Czasem palimy w piecu. Śpię juz w podkoszulce.

Sebastian przyjedzie dzisiaj. Zaplanowal, ze będzie codziennie coś robił. Staram sie go nie kontrolować, bo sie denerwuje. Ja awantur unikam. Dziś moze zaloży alarmy i wyczyści filtr od pralki. Jutro chyba pojedzie do sklepu po szamot, nóż do cięcią szkła i wkładkę do zamka. Trzeba jeszcze oczyścić komin.

Coś mi zniszczyło mój drugi bukszpan. Tym razem to duzy kilkunastoletni krzew. Szkoda. Już bukszpanu nie kupię chociaż bardzo go lubię. Wiosną trzeba będzie wyciąć i moze posadzę berberys o bordowych liściach.

Menu na dziś: zupa chrzanowa z chorizo i jajkiem, bułka z dynia ze schabem pieczonym, serek wiejski i pomarańcza.

łza

zalśniła diamentem

spłynęła jak wartki potok

potrzeba było tylko chwili

by dotknęła duszy

tamy runęły

i już nic nie jest jak dawniej

 

8 października 2019 , Komentarze (16)

Dziś kotlety z kaszy gryczanej, serek homogenizowany, krokiet z pieczarkami, pomarańcza i śledzie w śmietanie. Na razie nie tyję. Trzymam się mimo jesieni. Muszę zrzucić jeszcze 8 kg by dojść do granicy nadwagi. Moze w przyszłym roku sie uda.  Zacznę dietę od stycznia i zobaczymy jak pójdzie. Jak już będzie nadwaga to mi ulży. Nie będzie tragedii. Jeśli będę nadal tracić 1 cm na 1 kg to będę miała około 111/ 88/111. Dużo jeszcze.

Wybrałam sobie trochę ciuchów. Konkretnie swetry.Tym razem to ciuchy używane. Potrzebuję je na wyjazdy na zajęcia z malarstwa. Nowych nie zakładam, bo plamię farbami. Kupiłam też płaszczyk i letnie buty na wyprzedaży. Nie wydaję dużo na ciuchy, bo prawie z domu nie wychodzę, a ciuchy noszę aż zniszczę lub schudnę. Nie zwracam uwagi na modę. Kupuję ciuchy tanie. Czasem używane, a czasem nowe w Bon Prix. Powinnam kupić leginsy w panterkę i jeansy, ale nie wiem czy jest sens. Gdzie ja w nowych pójdę, a ostatnie leginsy zapaćkałam farbą. W domu chodzę w leginsach, albo starych jeansach, ale sa za luźne i je gubię. Drażni mnie to. Moze kupię moro... Zima idzie i w samej podkoszulce juz chodzić się nie da.

Okazało się, ze koteczka, którą chciałam złapać ma opiekę. Niby jest wolnozyjąca, ale dostaje dobrze jeść i jest zaopiekowana. Bytuje na terenie baru. Ulzyło mi, bo obawialam się ją zabrać do domu. Kot, ktory żył długo na wolności, mógłby w zamknięciu sie męczyć.

***

rozjarzyła się jesień

gorącymi barwami

rozpyliła zapachy grzybów i jabłek

zewsząd wypełza wilgoć

chłód naznacza dłonie

dusza w objęciach nostalgii         

emanuje smutkiem

  natura zasypia

7 października 2019 , Komentarze (2)

Poniedziałek i znowu zaczynam gotować potrawy, które są bardziej kaloryczne, bo dodalam kolejne 100 kalorii. Teraz jem około 1200. Muszę śledzić czy nie tyję. Dziś kasza gryczana z sosem z grzybow suszonych i jajkiem gotowanym, chleb z szynką, serek wiejski i pomarańcza. Znowu planuję jadłospisy na cały tydzień i sie ich trzymam.

Dziś jadę na zajęcia z malarstwa. Zrobię też podejście do łapania kota. Jeśli kotka będzie, to zadzwonię po Krzyśka z transporterkiem i sprobujemy ja przywieźć do domu. Oby była, ale mam czarne myśli. Noce juz chłodne, a w tym miejscu sporo psów sie kręci. Jeśli zyje, mogła poszukać innego miejsca. Biedna i jakie dalsze życie ja czeka - głód, zimno, niebezpieczeństwa? Okropnie mi szkoda bezdomnych zwierząt, a ludziom, którzy zwierzęta krzywdzą życzę wszystkiego co najgorsze. Takie samo podejście mam do wyrzucania zwierząt. To też krzywda...

Wczoraj Sebastian miał jechać na konie, ale poszedł na ryby. Nawet nie wiedziałam, ze on potrafi jeździć. Podoba mi się mężczyzna na koniu. Jest taki męski...]:> Przyjedzie moze już jutro albo w środę. Będzie 7-10 dni. Zależy ile, od tego czy się poklócimy na ostro czy nie. Pracy nie ma duzo. Ma zamknąć okienka od piwnic i strychu, schować wąż, wyczyścić filtr od pralki, pociąć mi szklo na podkłady do malowania, naprawić zamek od drzwi i założyć alarmy.

Kupiłam sobie czarny beret. Zobaczymy jak mi się będzie go nosić. W młodości nosiłam berety. Nawet je lubię, a znalazłam stylizacje z poncho.

6 października 2019 , Komentarze (6)

Odpoczywam. Tydzień byl dość trudny. W przyszłym juz przyjedzie Sebastian. Nie odpocznę, bo mi nie da rano spać. Zupełnie do siebie nie pasujemy jeśli chodzi o rozkład dnia. On wstaje rano i to wcześnie, a ja śpie do poludnia. Wieczorem mi robi wyrzuty, że mu spać nie pozwalam. Pewnie będą awantury. On mnie chce wychować, a ja się nie daję, bo do uleglych nie należę. Te awantury to dla niego norma i nie widzi w nich nic tragicznego. Ja natomiast awantur nie znoszę i z takich relacji zwykle rezygnuję o ile mogę. Szukam relacji zgodnych, pelnych zrozumienia i ciepła, serdeczności. Niestety taki partner mi nie jest pisany... Wszystkie moje związki były trudne.

Wszystko co zaplanowane z trudnych rzeczy na ten rok juz pokończone. Oby nic nie wyskoczylo. Zostały ostatnie porzadki, ale to już trudne nie jest choć do przyjemności nie nalezy. Jutro jadę na zajęcia. Dziś nic konkretnego typu pracy robić nie będę.

Dziś zupa z fasoli adzuki, serek homogenizowany, śliwki, jajecznica z cebulą i pieczarkami. Całość około 1100 kalorii. Zastanawiam się znowu czy nie zrezygnować z mięsa. Jem bardzo mało, ale jednak jem. Wczoraj były kluski, a dziś 50 dkg mniej...:)


5 października 2019 , Komentarze (10)

Dziś na zajęcia nie jadę. Po południu będzie sprzatanie w pracowni i fajrant. Na zajęcia pójdę w poniedziałek. Chcę zacząć nowy obraz. Myślę o pejzażu jesiennym. Dziś w domu moze jakieś zajęcia artystyczne będą. Moze szkic, a moze pejzaż pastelami. Muszę opanować jeszcze mieszanie pasteli, bo pejzaże mi nie wychodzą. Powinny byc subtelne, a nie są.

Jeśli chodzi o jedzenie, dziś wprowadzę kluski. Chcę zrobic kładzione z sosem z pieczarek i parówki. Do tego będzie serek homogenizowany, parę śliwek i jajecznica z parówką. Całość 1100 kalorii. Tak około. Kluski będą raz w tygodniu. Lubię pierogi, kopytka, śląskie i takie formowane w dłoniach z mąki i bułki tartej. Podaje je z sosami albo z warzywami z dodatkiem straczkowych albo pieczarek. Czasem do kopytek robię sos mięsny. Trochę to kaloryczne. Wczoraj zjadłam pół paczki biszkoptów z kremem śmietankowym i dżemem morelowym. Wliczyłam w bilans, bo to było tylko 150 kalorii.

Wczoraj przyszła morwa. Dziś trzeba ja posadzić. Kupiłam też marcinki i czekam na nie. Myślę o wrzosach.

Majeczka po zabiegu czuje się dobrze. Jak na razie zachowuje sie inaczej niz poprzednio, bo ciągle chce być blisko nas... Mnie to oczywiście cieszy...

Jesienie

 

nadeszła jesień

drzewa rozkwitłe złotem i oranżem

snują opowieści

wiatr ciska mi w twarz to co było

chwile nabrzmiałe radością i te smutne

wspomnienia wirują wokół

jak liście swawolące z wiatrem

to kąsają goryczą to pieszczą

tyle ich już było

odchodzę powoli

kraina bez powrotu wabi światłem

gdzie kolejna jesień mnie zastanie

tu czy tam

4 października 2019 , Skomentuj

Dziś rano maja przyjechać panowie do montażu folii antywlamaniowej. Ulży mi gdy to zrobią. Alarm zewnętrzny już przyszedł. Zamontuje go Sebastian. 

Kupiłam sporą sadzonkę morwy białej. Zależy mi na jej właściwościach leczniczych. Namówiła mnie mama, która obawia sie cukrzycy. Cukrzyca grozi tez chyba Krzyśkowi, bo sporo słodyczy zjada. Chcę kupić jeszcze bukszpan i marcinki.

Jesienny apetyt wydaje sie być opanowany. Nie mam napadow łakomstwa, ale tez i pokus w nadmiarze u mnie w domu nie ma. W lodowce pustki, bo kupujemy wszystko na styk. To jedyna metoda na mnie. Jem około 1100 kalorii i ciągle podnoszę. Jeszcze z przepisów nie gotuję, ale może w przyszlym tygodniu juz zacznę. Staram się ograniczyć węglowodany do 100g. Obawiam sie ich. Dziś tosty z parówką i serem żóltym, serek homogenizowany, pomarańcza, zupa pomidorowa z papryką. Trochę kalorii mniej. Zaczynam mieć nadzieję, ze tym razem jojo uda mi sie uniknąć... Ta kontrola w jedzeniu to moze tez byc zasługa dłuższych medytacji. Medytuję od bardzo dawna. Nie było to jednak regularne. Zwykle to było 10 minut, a teraz jest 20 codziennie. Jestem więc wyciszona i w moim życiu zapanował harmonia. Tak ma być...

Majeczka czuje się dobrze. Już je i trawi. Jeszcze tylko kilka dni brania leków i noszenia ubranka. Teraz będzie już bez rui. Wyciszy się.

październik

 

kroczy z bukietem liści

i podgrzybkami

słońce natchnione oranżem

ścieli się u stóp

las wzdycha w ciszy

przytulając  do serca strzępki mgły

jeszcze wczoraj wróble szalały

dziś napełniają brzuszki

i z trwogą oczekują chłodu

stęsknione za latem ogrody

zasypiają spokojnie

i natura powoli zasypia

wsłuchana w kroki odległej zimy

3 października 2019 , Komentarze (11)

Dziś sterylizacja Majusi. To ostatnia kotka. Denerwuję się jak zwykle. Tu jeszcze jest ten problem, że sterylizacja nie jest wykonana metodą cięcia bocznego. Maja będzie musiała nosić kaftanik, a nie wiem czy nie będzie ściągać. Będzie miała narkozę wziewną. Wyjazdy będą dwa. Oczywiście taksowkami. Jeden z koteczka i drugi po odbiór gdy juz sie obudzi.

Z jedzeniem bardzo uważam i chyba nie tyję. Pewna nie jestem, bo mam uciążliwe zaparcia. Nic nie pomaga. Ponoć skuteczny jest Colon w zestawie. Niestety preparat jest według mnie drogi i mnie teraz nie stać. Dziś zupa grzybowa z grzybów suszonych, sałatka warzywna z ciecierzycą i majonezem, serek wiejski, pomarańcza.

Z pracy mam krzyżowki, dodatkowy zabieg Reiki, tekst o minerałach dla znakow zodiaków i pisanie wierszy do antologii. Nie ma tego aż tak dużo... Będą też wrożby.

2 października 2019 , Komentarze (6)

Środek tygodnia. Tydzień jest dość stresujący, bo mam trochę zajęć w ktorych jest konieczny kontakt osobisty z ludźmi. Jutro np. mam sterylizację Majki. Nadal sprzątamy w domu. Dziś moze ogarniemy sypialnię. Poza tym muszę kupić leki dla moich panów. Chcę zamówić magnez, multiwitaminę i cerutin. Obaj zgodzili się brać. Mam serię zabiegów Reiki dla stałej klientki z Londynu. Tym razem na wzmocnienie energetyczne po rozstaniu.

Dziś zupa z ciecierzycy, pomarańcza, serek homogenizowany albo wiejski i jajka z sosem tatarskim. Zupy teraz robię bardziej treściwe, bo dodaję więcej strączkowych. Zastanawiam sie czy nie kupić gofrownicy... Lubie gofry z dzemem,a dzemy domowe mam.

Dziś Krzysiek jedzie szukać kotki. Gdy byłam w poniedziałek na zajęciach spotkałam bezdomna kotkę. Jakiś czas juz była bezdomna, bo futerko miała zaniedbane. Byla strasza i bardzo proludzka. Chyba sterylizowana, bo uszko miala nacięte. Chcialam ją zabrać do domu, ale bała sie byc na rekach. Nie drapala, ale sie wyrywala. Dziś Krzysiek pojedzie i jeśli jeszcze będzie przywiezie ją. Szkoda by tak miły kot był wolnożyjący. Nie wiem tez czy sobie zima poradzi. Na razie bardzo żle się z tym czuję, ze jej nie pomogłam...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.