Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489602
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 lutego 2018 , Komentarze (5)

Ja dziś pracuję. Odpoczynek więc będzie na pół gwizdka. Te pół gwizdka to zamknięta cały dzień furtka i spokój od ludzi, głównie kurierów i dostawców węgla czy akwizytorów. W tygodniu gdy furtka jest otwarta czasem mnie nawiedzają zabierając mi spokój. Nie lubię tego pogotowia, że ktoś w każdej chwili może do drzwi zapukać. Jutrzejszy dzień będzie taki sam. Zdaję sobie sprawę, że powinnam odpocząć ale do pracy mnie ciągnie. Przyszły tydzień może być dla mnie trudny, bo mars będzie źle aspektował moje słońce. Zwykle wtedy źle się czuję. Jestem podniecona psychicznie, albo wręcz wściekła. Czasem dokucza mi serce albo mi zbyt szybko bije. Powinnam się oszczędzać i dużo wypoczywać, a pracuje jak wściekła. Jakby mnie ktoś gonił. To się może źle skończyć. Tak policzyć to ja już po 12 godzin na dobę walę w klawiaturę. Dziś planuję napisać tylko 3-4 teksty. Jeśli będę miała problem z tym by zwolnić wypiję ziółka na nerwy. To mnie pewnie uspokoi i pójdę może spać. Później będę malować i może wiersze pisać.

Menu: kotlety z sera, serek homogenizowany, pomarańcza, bób z warzywami.

2 lutego 2018 , Komentarze (2)

Koniec tygodnia ale nie koniec pracy. Mam zamiar w weekend i pisać i wróżyć. Może tylko mniej będę pisać, bo troszkę zmęczenie czuję i chciałabym dłużej pospać. Nowa praca nadal nie została potwierdzona, a ja nadal przepisy na portal wstawiam. Pracodawca się nie odzywa ale myślę, że gdyby mnie nie przyjął to by mi dostęp do portalu zamknął, a tego nie zrobił. Nie protestuje też, że już sporo tekstów wstawione. Dziś wyślę prośbę o wypłatę i zobaczymy czy się odezwie...

Koty maluję z prawdziwą przyjemnością. Jeszcze kilka mi zostało, ale na początku tygodnia skończę i wezmę się za kartki i decu. Z decu może być problem, bo mój specjalny pędzel do naklejania serwetek zniszczył się zupełnie. Mam niby drugi ale coś mi się twardy wydaje i nie wiem czy się nada.

Nadal mięsa nie jem ale jem słodycze i chyba muszę spasować, bo mi się troszkę przytyło.:( Menu: ryż brązowy z sosem grzybowo-pieczarkowym, fasola z warzywami, serek homogenizowany, pomarańcza...

1 lutego 2018 , Komentarze (8)

Wczoraj przyszła przesyłka ze sklepu plastycznego i dusza mi się rwie do pasteli, a trzeba malować akwarelami, bo paczki należy wysłać szybko. Chcę namalować po trzy koty do jednej fundacji. W kontakcie tym razem jestem z dwoma. Trzeba by też trochę kartek przygotować i choć po jednym świeczniku. Później może malowania dalszy ciąg. Powinnam też się umówić na konsultacje z malarstwa. Nie bardzo jednak wiem kiedy, ale chyba za kilka dni. Chcę by się odbyły gdy Krzysiek ma urlop. 

Powinnam też jechać na usg woreczka ale bóle w boku mi przeszły po zabiegach bioterapii mojej mamy i nie bardzo mi się chce z domu wychodzić tym bardziej, że mam ostatnio dużo pracy. Teraz gdy mięsa nie jem stan nie powinien się pogorszyć.

Ty

nie powiem nikomu

o naszych porankach i popołudniach

to tajemnica

tulę w dłoniach

chwile pomalowane rozkoszą

niecierpliwość warg

gorąco oddechu

dotknij mnie jeszcze raz

wpisz w ciało zamierający krzyk

ukołysz

zanim odjedziesz kolejny raz

a tęsknota potarga duszę

A na koniec akwarela jeszcze do skończenia- blik i wąsy. Jestem z niej zadowolona choć schła masakrycznie długo i jeszcze schnie dlatego nie skończyłam...:(

31 stycznia 2018 , Komentarze (4)

No i znowu problemy. Krzysiek pracuje do końca czerwca i dalej nie wiadomo. Firma przegrała kolejny przetarg. Niespokojny ten rok dla mnie. Niby gdyby pracę stracił dalibyśmy radę ale by było skromnie i konieczne by były oszczędności. Miałam plany typu wydania książek i mebli do sypialni, a nic by wtedy z tego nie wyszło.:( Jak ja nie lubię tego typu spraw. Nie lubię niepewności i tak zwanych wyzwań. Kocham spokój i stabilizację ale widać mi to w tym roku nie pisane:)

Chyba mam nowa pracę. Chyba bo facet napisał na mój próbny wpis ok i już jest na stronie ale przyjęcia mnie nie potwierdził wprost. Praca jest fajna i prosta. Polega na wprowadzaniu na stronę przepisów kulinarnych. Nie jest jakoś szczególnie dużo płatna ale i główkowania przy niej nie ma.

Sprawa z kotami w miejscu pracy Krzyśka nabrała biegu po tym jak dałam znać do czasopisma Kocie Sprawy. Zainteresowało się schronisko i dadzą jedzenie, klatkę łapkę i talony na sterylki. Odezwał się tez do mnie mężczyzna z Sosnowca, który da jedzenie i budy. Problem jest tylko, że zakład jest zamknięty i nie chcą obcych wpuszczać. Jutro będą rozmowy w tej sprawie i oby przebiegły pomyślnie. Może znajdzie się ktoś z pracowników kto by się kotami zajął. Trzy są  proludzkie i może domy by się znalazły. Szkoda ich na dwór, bo koło nóg Krzyśka ósemki kręcą...

30 stycznia 2018 , Komentarze (2)

Coraz bardziej doceniam pastele olejne. Bardzo lubię nimi malować z tym, że na podobraziach płóciennych. Obrazki rozcieram terpentyną. Przestał mi przeszkadzać jej zapach. Przyzwyczaiłam się. Nie wszystko można tą techniką malować, bo np. nie wychodzą drobne szczegóły. Dwa dni temu kupiłam kolejne podobrazia tym razem tez trochę większe formaty. Kupiłam też wreszcie lepsze pastele na sztuki. Na razie wybrałam z tych trochę tańszych. Jak kupię meble do kuchni to może uzupełnię zestaw o te luksusowe. Wybór jest bardzo duży i trochę pieniędzy trzeba na to przygotować. Na razie z pastelami koniec i zabieram się od dziś za akwarele. Będę malować koty.

Krzysiek od dziś ma urlop. Dziś jedzie do miasta płacić rachunki. Później będzie spał, bo wczoraj spał tylko sześć godzin. Dłużej się nie dało. Ja miałam wczoraj robotę typu palenia w piecu i przynoszenia węgla, bo go musiałam wyręczyć. Jutro przyjeżdża węgiel to będzie musiał wrzucić. Jeśli będzie tak lekka zima jak teraz to to ostatnia tona w tym roku. Może tylko jeszcze drewno się kupi.

Menu: Fasolka po bretońsku wegetariańska, placki dukana, serek homogenizowany, pomarańcza.

29 stycznia 2018 , Skomentuj

Nowy tydzień zaczął mi się od wizyty kuriera, który przyniósł zabawkę dla kotów. Szybko pojęły co trzeba robić i zaczęły szaleć. Długo były zajęte. Polubił ją Mruczek, Józek, Filuś, a później Maja. Kilka innych się przyglądało. W przyszłym miesiącu może kupię im węża z piłeczką. Kusi mnie jeszcze kula z smakołykami i kolejny drapak.

Wczoraj było zajście z Pikusiem. Ostatnio zaczyna warczeć na koty. Wczoraj warknął na Onkę gdy chciała wejść na kanapę, kotka zwiała, a ja się wściekłam i wygoniłam go do sypialni. Gdy go Krzysiek zawołał po jakimś czasie, obraził się i wyjść nie chciał. Jednym słowem robi się humorzasty.

Od wtorku Krzysiek ma urlop. Coś się w domu może zrobi, a ja odpocznę od zajęć fizycznych czyli od dreptania po domu. Będę miała więcej czasu na pisanie i malowanie.:)

Menu: bigos wegetariański, kotlety z sera i ziemniaków, serek homogenizowany, pomarańcza.

28 stycznia 2018 , Komentarze (10)

Wczoraj miałam dzień aktywny, bo były do pisania teksty o śliwach. Dziś jeszcze nie wiem, bo na razie pracodawca milczy. Na dolne szafki do kuchni zarobione no prawie, bo okazało się, że dla detalistów cena jest wyższa o podatek VAT. Na niektóre wypłaty jeszcze czekam i oby wpłynęły. W lutym powinnam bez problemu na górne szafki zarobić. Kupię wszystko dopiero w marcu, bo musi być Sebastian, żeby wszystko znieść jak kurier przywiezie. Później jeszcze tylko krzesło kupię i półkę nad drzwi na ikony. Remont będzie chyba na początku lata lub późna wiosną. Końcówka roku to miały być realizowane moje ambicje w postaci tomiku i lub antologii komercyjnych. Chyba jednak z tego zrezygnuje w tym roku na rzecz mebli do sypialni. To mi bardziej potrzebne. Plany wydawnicze może przełożę na zimę albo na przyszły rok o ile Krzysiek będzie pracował.

Menu: mufiny z jajek, piórek cebuli i brokułów, pieczarki z brokułami i ciecierzycą, serek homogenizowany, pomarańcza.

Dostrzegam

dostrzegam piękno istnienia
w codziennej krzątaninie
w chłodzie poranka
w wieczorze przy kominku
i w zielonych oczach kota

niczego więcej nie pragnę
mam twój uśmiech i przyjaźń
i wspomnienia
chwil pachnących miłością
niech jutrzejszy dzień
uwieczni kolejne chwilę w pamiętniku
doda sił i szczęścia
i otworzy nowe karty jutra

27 stycznia 2018 , Komentarze (10)

Powoli przygotowuje się do czyszczenia wątroby i woreczka żółciowego sposobem Moritza. Czas najwyższy, bo mnie bok gniecie. Zrobię go chyba 14 i 15 lutego czyli w nów księżyca. To dobry czas na tego typu zabiegi. Później jak dobrze pójdzie będę czyścić regularnie co miesiąc aż wszystko ze mnie wyjdzie. To może być 8 i nawet 12 razy. Długo ale warto. Poza tym z oczyszczania na oczyszczanie samopoczucie jest lepsze. Niektóre osoby po serii oczyszczania ładnie tracą na wadze. Może i ja stracę. Na razie gromadzę wszystko co jest do zabiegu potrzebne. Na szczęście wszystko poza cytrusami można kupić w internecie.

Koty dostały nową mate do drapania. Zainteresowanie na razie spore. Wczoraj się z niej przeganiały i nawet zęby były w robocie. Były tez łapoczyny. Poza tym kupiłam im też zabawkę. Mam nadzieje, że Majka się zainteresuje i porzuci wyciąganie zaschniętych znalezisk z kuwet. To jej mania. Tylko tym się bawi. Jak jej się zabierze to miauczy. Pikuś też jak był młody wyciągał nagminnie i jeszcze mi na fotelu układał. Na szczęście mu przeszło...

Menu: kapusta z grzybami i makaronem, serek homogenizowany, pomarańcza, soczewica z makaronem.

26 stycznia 2018 , Komentarze (2)

Od ponad dwóch tygodni nie liczę kalorii i nie utyłam nic mimo jedzenia słodyczy typu ciastek ale nie paczkowanych tylko z cukierni. Nie powiem to było dość trudne na początku, bo się bałam, że waga od razu poszybuje pod niebo. Uważam, że to zasługa diety ichtiowegetariańskiej. Ryby jem dwa razy w tygodniu. Z dietą mam trochę problemu, bo warzyw w internecie raczej nie kupię. Na razie zapomniałam o brokułach, kalafiorach, papryce, pomidorach. Jem tylko kapustę, ogórki kiszone, cebulę, pora i warzywa korzeniowe no i wszelkie wynalazki typu fasoli i soczewic itp. Te ostatnie podrażniają mi chyba woreczek żółciowy, bo mnie ćmi w tej okolicy. Jednak z diety nie zrezygnuję i mięsa jeść nie zacznę. Powoli dojrzewam do kuracji oczyszczającej według Moritza. Dojrzeje pewnie już w lutym tylko się przyzwyczaję do samotnych nocy.

Krzysiek w pracy radzi sobie dobrze. Ostatnio nawet przepłoszył złodziei. Było ich dwóch. Przyszli gdy się ochroniarze zmieniali, naładowali dwa worki węgla i uciekli. Krzysiek oczywiście zadzwonił po wsparcie. No ale było już za późno by  ich złapać. Trochę mi ich szkoda, że musza kraść, bo pewnie na opał ich nie stać. Cóż takie życie. Nie każdy szkoły pokończył i nie każdy pracę ma. Ludzie bez wykształcenia nadal pracy znaleźć nie mogą, a jeśli już to mają ale za grosze.

25 stycznia 2018 , Komentarze (8)

Niedawno skaleczony głęboko palec wygojony. Nie było wizyty u lekarza i szwów. Poradziłam sobie. Zrosło się choć trochę skóry musiałam obciąć. Jest teraz spora blizna. Czym dezynfekowałam nie napiszę, bo by się na moją biedną głowę gromy posypały. Ważne, że pomogło, a że to stary sposób to i lepszy...:)

Odkąd Krzysiek poszedł do pracy zaczęłam namiętnie jeść ciastka. W każdy prawie dzień gdy wraca rano wstępuje do cukierni po drodze i kupuje ciastka również dla mnie. To ciastka z kremem typu bitej śmietany lub budyniowym, bo takie lubię. W niedziele to było 20 dkg mini ptysiów, we wtorek to samo, a dziś ekler i napoleonka. Pyszne to. Jedyny problem jest taki, że ta dieta odchudzaniu nie sprzyja. Co dziwne nie tyję.

Menu: makaron z soczewicą, serek homogenizowany, sałatka z warzyw i jajek z majonezem pewnie z marchwi, selera, pora, górka kiszonego i kukurydzy. Innych warzyw nie mam, bo i skąd...

Poza tym chyba zacznę głosować na PiS. Podoba mi się pomysł 500+ dla emerytów, ze Kaczyński jest za wprowadzeniem zakazu hodowania zwierząt na futra. Oby oba pomysły były zrealizowane. Zawsze popierałam ten rząd, który dbał o interesy najbiedniejszych i najsłabszych, bo nauczono mnie by słabych wspierać.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.