Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1571197
Komentarzy: 56053
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 29 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 sierpnia 2022 , Komentarze (22)

Zdałam sobie sprawę, że z tego co piszę moze wyłaniać się nie zawsze prawdziwy obraz mnie. Piszę szczerze, ale wydaję ostre sady. Mogę się  czasem wydawać wręcz butna i arogacka. Taka jestem w istocie dla wszelkiej maści natretów, którzy czegoś ode mnie chcą. Sama wybieram co jest dla mnie ważne i czym się chcę zająć. Najbardziej oprócz istot agresywnych przerażają mnie towarzyskie gaduły. Ciągle się boję też tego, że ktoś kto się nudzi będzie chciał sie podczepić do mnie i zaabsorwować mnie sobą. Nie mam na pogaduszki o niczym czasu i nie chcę mieć. Jeśli ktoś potrzebuje pomocy i ja jestem w stanie pomóc to oczywiście to robię, ale osoba ma być zdecydowana i wszystko ma toczyć się szybko. Mój czas jest cenny dla mnie i proszę tez innych by go szanowali. Z drugiej strony brak mi czasem inteligentnej, miłej koleżanki z którą bym mogła pogadać. Kiedyś szukałam, ale nikogo o szerokich horyzontach, podobnym podejściu do zycia nie znalazłam. Podczepić sie chciały osoby z problemami, które nic z nimi nie robią, a uważają sie za ofiary i chcą tylko wspólczucia. Dla mnie takie ciągle narzekające osoby sa toksyczne i ich unikam. Ja z tych spotkań rozmów muszę też coś mieć. To może byc wiedza na której mi zależy, ale wiedza przydatna dla mnie... Co mi po wiedzy, która mi sie nie przyda? Po co mi wiedza na tematy, które mnie nie interesują?

Mikuś nadal niechetnie je ze swojego talerza. Kęsy ode mnie czy od Krzyśka pozera z ochotą. Krzysiek nadal gokarmi lodami z łyzeczki i nadal mu pozwala odgryzać po kawałku kanapki. Nie mam na to wpływu, bo rozmowy były, a on z uporem robi swoje. Mnie Mikuś nic nie zabiera siła, ale czeka cierpliwie aż mu dam. Przez ten brak konsekwencji piesek będzie źle wychowany. Juz teraz trzeba go zamykać gdy ktoś do nas przychodzi, bo skacze po ludziach, łapie za nogawki, gryzie. Jest też nadal problem z łagodnymi kotami, bo je gryzie. Niektóre goni. Wydaje mi się, że potrzeba mu karności i coś trzeba zrobić  by nie czuł sie szefem w naszym stadzie. On jak do tej pory to próbuje dążyć do dominacji nad słabszymi albo łagodnymi dla niego. Wczoraj spał z nami w nocy w sypialni. Oczywiście wybrał moja połowę łożka i było mi ciasno. Musiałam uważać na niego...Nie za bardzo sie wyspałam...

Wczoraj byłam na chwilę w mieście. W obie strony jechałam taksówką i mimo upału stresu prawie nie było. To autobusy mnie tak denerwują, ludzie i niechciane spacery.

Pracownia prawie ogarnięta. Dziś pracy koło domu nie będzie, bo ma przyjechać Sebastian i czas będę chciała spędzić z nim. Będzie praca zawodowa i moze zacznę malować. Mam do zamalowania obraz, bo na jego miejscu powstaną rudbekie. Zmieniłam trochę zajęcia w każdym dniu. Teraz trochę czasu przeznaczam też na relaks. Słucham wtedy muzyki, czytam coś na luzie, będę pisać wiersze, opowiadania i malować, będę oglądać filmy. Teraz to mi zajmuje około 2 godzin. Do około 1,5 - 2 godzin zajmuje mi dbanie o siebie czyli joga, Reiki, medytacje itp. Około 2 godzin, ale często mniej to dbanie o dom, czyli praca w domu, gotowanie, praca na dworze. Reszta praca i sen. Czas na kontakty międzyludzkie to przerwy między pracą, a pracą... NIe zawsze przecież wróżę....

4 sierpnia 2022 , Komentarze (4)

Dziś od rana myślę o swoim podejściu do związków no i wnioski są. Zawsze wybierałam mężczyzn  z tych ktorzy mnie chcieli. Nie mogli byc zbyt atrakcyjni, bo nie lubię konkurencji, stroszenia piórek, umizgów, kokieterii i zabiegania. Ci koło  których kręcą się kobiety nigdy mnie nie interesowali. Mężczyzna ma być łatwy do zdobycia, a raczej to ja sie daję łatwo zdobyć temu którego wybiorę. Ważny jest dla mnie charakter. Tu mam sporo wymagań. Mężczyzna nie może być absorbujący, bo ja nie mam czasu na jakąś specjalną pielęgnację związku. Jestem wygodna i ciągle zajęta. Mam przecież pracę, hobby, rózwój i to jest dla mnie szalenie ważne. Lubię się przytulać i lubię czułych mężczyzn ale to nie oznacza, że oczekuję ciąglego  patrzenia w oczy. Pasują mi mężczyźni mało towarzyscy, nie narzucający się typu pasjonatów. Mozemy żyć nieco obok siebie, ale w domu, bo lubię domatorow. Moze czytać, kolekcjonować znaczki, rozwiązywać krzyżowki itp. Byle spędzał czas spokojnie i w ciszy i byle ode mnie cudów w postaci wielkiej aktywności nie wymagał. Lubię mężczyzn spokojnych, niekonfliktowych i raczej uległych. Koniecznie musi lubić zwierzęta w tym oczywiście koty. Preferuję tych o dobrym sercu, raczej wrażliwych bez nałogów. Ci którzy mieli problemy z prawem są wykluczeni. Uparci twardziele nastawieni na wladzę i nie szanujący kobiet nie sa w moim typie. Krzysiek ideałem nie jest i S też nie. Ideału nie szukam, bo nic zmieniać nie chcę... Co mi życie przyniesie czas pokaże... Oczywiście mam świadomość, że wśród tych np. nieśmiałych może sie ukrywać ktoś bliski ideału. Moze też byc tak, że ten atrakcyjny koło którego kreca sie kobiety też ideałem moze być i może szukać kobiety podobnej do mnie. Zdaję sobie sprawę, że podchodzę do związków rozsądkowo, ale rojenia o miłości romantycznej już dawno mi wywietrzały z głowy. To nie kwestia wieku, ale podejścia. Co innego jest dla mnie ważne w życiu. Tak, że zostanę przy swoim i nad związkami juz myśleć na ten moment nie będę. Czasu szkoda gdy facet jest i drugi ewentualnie też...

Wczoraj udało mi się podgonic trochę pracy w pracowni. Dziś też coś zrobię. Pomyślę też o koszeniu. Trzeba będzie wyjść na dwór później, bo w dzień gorąco.

Pracuję nad sobą i planuję to i owo. Teraz rozmyślam nad otaczającymi mnie ludźmi i moim podejściem do nich. Czytam książkę o kochaniu siebie. Nie jest idealna, ale coś tam do mnie dotarło. Ta książka, spotkania z psychologami, książka o asertywności uświadomiły mi, ze muszę dla swojego dobra ograniczyć kontakty z bliskimi mi osobami. Nie mogę spotykać sie z mamą, bo to dla mnie stres. Stres mnie zżera i jest szkodliwy. Muszę pomyśleć o swoim zdrowiu, życiu i komforcie, a nie o tym by mama byłą zadowolona. Nie mogę znieść jej huśtawki nastrojów. To dla mnie zabójcze. To mnie wykańcza. Muszę też ograniczyć kontakty z moim synem. On pije i też jest nerwowy. Gdyby alkohol i narkotyki rzucił i zaczął sie leczyć to do tematu wrócę. Ograniczę też kontakty z S. Gdy będzie pijany nie będę z nim rozmawiać. Nie jestem odporna na stres i muszę się z tym pogodzić. Jestem nerwowa, drażliwa, bo takie mam geny między innymi. Moje dobro jest dla mnie wazniejsze niż innych i to jest prawidłowe podejscie. Wybieram życie w harmonii i mam do tego prawo.

A moze dziś namaluję rudbekie? Tak pięknie mi kwitna w ogrodzie... Kupiłam farby i pędzle...

3 sierpnia 2022 , Komentarze (14)

Obudziłam się dziś w ponurym nastroju. Byłam zła i gburowata. Czułam sama od siebie ciężką energię. Niby zaraz sobie to uświadomiłam, ale ten nastrój trwał przy mnie jeszcze jakiś czas. Coś z tym trzeba chyba zrobić, bo to zatruta energia. Poza tym jeśli ktoś ją ode mnie wyczuje to nie będzie się czuł dobrze i moze mnie unikać. Nikt nie lubi tego typu ludzi. Nikt  normalny nie lubi ciężkiej, nagatywnej energii. Skąd ona mi sie rano bierze nie wiem. Kłade sie wieczorem w dobrym pozytywnym nastroju. Jestem przepełniona dobrą energią, a rano takie coś. To nie pierwszy raz gdy mam takie wnioski rano. Dojście do normalnego stanu, pozytywnego stanu zajmuje mi jakiś czas. Nieraz do godziny. To nie jest według naukowców oznaka wrednego charakteru a syndrom. Poranna gburowatość zdarza się sowom, ktore to nie maja ochoty rano wstawać.

Dziś trzeba było wstać wcześniej, bo ma być wymieniony licznik od pradu. Później mam psychologa. Dzień będzie aktywny. Chcę przymierzyć się do kończenia pracy w pracowni. Koniec widać. Zostanie ganek, ale to juz grubsza robota, bo trzeba najpierw sprzatnąć, a później odnowić to i owo. 

Wczoraj zrobiłam porzadek z moimi kartami. Mam sporo kart tarota, karty anielskie, klasyczne do wróżb i karty lenormand. Wyjęłam ze skrzyneczki karty anielskie i tarota anielskiego. Tarot anielski to bardzo ładna i fajna talia. Niektóre negatywne karty typu wieża, diabeł, śmierć zostały zmienione w karty pozytywne. No przynajmniej nie tak przerażające. Chcę z nich korzystać, ale muszę je opanować. Karty nie są intuicyjne i pewnie trochę mi to zajmie.

Wczoraj nie piłam coli 0. Cały dzień była mineralna i wytrwałam. Chcę bardzo colę 0 ograniczyć. Mineralną piję z gazem/mocno gazowaną/ i przy takiej pozostanę... Wróciłam też do częstszych ćwiczeń jogi. Moze mi sie uda ćwiczyć codziennie jak kiedyś.

Dziś była z Krzyśkiem awantura, bo wiążąc buty opierał je na kapie na boku fotela. 

2 sierpnia 2022 , Komentarze (17)

Z soboty na niedzielę czytałam całą noc prawie do 6 rano. To pozycja Doreen Virtue Ziemskie anioły, czyli poradnik asertywności dla osób wrażliwych. To pierwszy poradnik o asertywności, który do mnie trafił. Nie uważam sie tak do końca za ziemskiego anioła, bo nie wszystko w charakterystyce pasuje, ale z asertywnością miałam problem. Ciężko mi było odmówić mamie i Sebastianowi czy Adrianowi. Nie raz wchodzili mi na głowę. Traciłam z mamą czas, poświęcałam się, żeby mogła sie wygadać, a ona mi z siebie nie dawała nic albo prawie nic. Adrian ciągnął ode mnie pieniądze, nie dając nic w zamian. Znosiłam pijackie ględzenie Sebastiana, a on tym co mu próbowałam przekazać, co było wazne dla mnie nie był zainteresowany. Zgodne wspólżycie z kimś to równowaga dawania i brania. Ta równowaga jest zdrowa. Czas nauczyć sie stawiać granice i nie mieć wyrzutów sumienia. Do tej pory, gdy komuś odmawiałam miałam wrażenie, że go krzywdzę. Wydawało mi sie, że jestem podłą egoistką, zapatrzoną tylko w siebie. To wmówiła mi mama. Dawanie komuś kto nie chce nic dać z siebie, bo np. jest narcyzem, egoistą czy po prosu lekceważy nasze potrzeby nie jest dobre i szkodzi obu stronom. Temu co daje, bo pozwala sie wykorzystywać i temu kto bierze, bo zabiera mu sie mozliwość rozwoju, wbija w pychę, egoizm czy czyni aroganckim.  Dawanie pieniedzy narkomanowi czy alkoholikowi to tak naprawdę krzywdzenie go. To zabieranie mu możliwości rozwoju. To wspieranie w piciu i ćpaniu. Tak do tego teraz podejdę. Dawanie jest przyjemne i trzeba to robić, ale dawać należy tym, którzy naprawdę potrzebują. Faktycznie mogę mieć problem ze wspóluzależnieniem.

Problemem osób typu ziemskich aniołów, czy też osób wrażliwych jest często unikanie konfliktów. Ja konfliktów nie lubię, bo to dla mnie stres jak każda walka. To jest błąd. Trzeba bronić własnego stanowiska i jeśli na czymś zalezy obstawać przy swoim. Tu jest jednak potrzebna rówowaga, bo nie warto walczyc o drobnostki. Sa osoby, które chcą rzadzić, lubią walczyć i takim nie warto dawać sie sprowokować. Z osobami agresywnymi lub pod wpływem nie wolno walczyć. Takie osoby mogą być niebezpieczne. W tym przypadku warto odejść i poszukać innej alteratywy. Ja nie lubie walczyć, bo czuję się wtedy nikomfortowo. Jest nieprzyjemna atmosfera, ale kto mi zagwarantuje, że gdy ustąpię będę czuć sie dobrze? Nie jest tak, bo wtedy biję sie z myślami i jestem zła, że ustąpiłam. Wczoraj zachowałam się asertywnie i Krzysiek nie powiesił mamie flagi z okazji rocznicy powstania warszawkiego. Była wściekła i pluła jadem. Nie wchodziłam w dyskusję i po prostu wyszłam. Czasem wydaje mi się, ze nienawidzi mnie, Krzyśka i innych osób, które nie pozwolą sobie wchodzić na głowę i chcą żyć po swojemu. Chce w tej nienawiści trwać, a to ją powoli zabija. Żal mi jej...

Dziś jedziemy z Mikusiem na szczepienie. Tym razem to już wścieklizna. Znowu będzie płacz... Do tego trzeba kupić maść na świerzbowca usznego, bo Kajtek znowu ma...

Po powrocie może podziałam trochę w pracowni, bo na dworze nie dam rady. Będzie praca zawodowa i będzie czytanie no i moje działalnosci ezoteryczno-uzdrowicielskie. Będzie praca nad sobą...

1 sierpnia 2022 , Komentarze (6)

Wczoraj obserwowałam chwilę dwa wróbelki siedzace na mojej budce. Budkę mam pierwszy pełny sezon i jeszcze jest niezasiedlona. Wczoraj przylecial wróbel, zajrzał i przysiadł na niej. Po chwili przyleciał drugi i też zajrzał. Coś im niestety nie pasowało, bo odleciały oba. Chciałabym cieszyć się towarzystwem ptaków, ale nic zrobić nie mogę. Albo zasiedlą budkę albo nie. Kiedyś miałam ptaki w otworze wentylacyjnym od spiżarni. Były kilka lat i sporo pokoleń młodych odchowały. Gdy wchodziłam do spiżarni w sezonie tylko ćwierkały. Bardzo to było przyjemne.

Dziś czeka mnie kolejne koszenie i sprzatanie w pracowni. W sobotę miałam koszenie skończyć, ale padało. Dziś lub jutro będę moze miała palety od sąsiada. Trzeba będzie je pociąć i to muszę zrobić ja. Tylko łączenia pójdą na spalenie. Deski trzeba zostawić do pocięcia na rozpałkę. Drewno na rozpałę sie kończy i nie wiem czy już w nadchodzącym sezonie nie trzeba będzie kombinować. Nie wiem co z dopłatą do węgla. Ponoć mają to być 3000, ale nie wiem czy na mnie i na mamę osobno czy wspólne. Mieszkamy osobno i nie prowadzimy wspólnego gospdarstwa domowego, ale numer domu, posesji jest jeden choć dwa domy. Na razie mam dwa kubiki drewna i około pól tony, może trochę mniej wegla. Teraz trzeba jeszcze tonę i w lutym może koleje pól o ile zima będzie lekka. Czuję spokój na myśl o zimie. Moze nie będzie tak źle. Mam piec na którym sie gotuje, naftówki to i na wyłączenia pradu jestem przygotowana. Do tego przygotuję trochę przetworów w tym mięsnych. Spiżarnia musi być pełna jak nigdy.  Ci, którzy postawili na nowoczesność i ci z bloków mają sie czego obawiać. Koleżanka od lat żyjąca nowocześnie ostatnio kupiła kozę. Piec oczywiście. Chce ją zamontować w pokoju. Do tej pory stawiała na piec miałowy i gazowy...

Nadal pracuję oczywiście nad sobą. Teraz zajmuję się wybaczaniem. Od dziś palę świece za wszystkie osoby, które mnie skrzywdziły w intencji ich szczęscia, dobra dla nich i daru miłosci. Szczęśliwe osoby innych nie krzywdzą... To nie oznacza, ze będę koniecznie szukać towarzystwa tych osób. Wybaczenie nie oznacza, że mam pozwolić dalej sie krzywdzić. Świat jest pełen ludzi i można wybrać z nich niekoniecznie tych toksycznych. Nie mam potrzeby być ratownikiem dla innych. Jeśli te osoby potrzebują pomocy to istnieją do tego powołane instytucje. Nikt nie powinien być ,,terapeutą" dla swoich bliskich. To do niczego dobrego nie prowadzi.

Wczoraj była cudowna pogoda - pochmurno i deszcz. Prognozy długoterminowe zapowiadają kilka upalnych dni i później znowu temperatury umiarkowane. Oby to się nie zmieniło, bo za upałami nie tęsknię.

Od dziś spróbuję zmniejszyć ilość wypijanej coli 0. Nie jest obojętna dla organizmu, bo pobudza i ta chemia w niej. Sprobuję pić 3 duże tygodniowo. Teraz to byla 1 lub 2 dziennie. 

1 sierpnia 2022 , Komentarze (9)

Skasował mi się pamiętnik...

31 lipca 2022 , Komentarze (8)

Wczoraj kupiłam sobie jednak książkę o neandertalczykach. Drobna przyjemność. Przeczytam ją, bo nie tylko praca człowiek powinien żyć i nie tylko rozwojowymi książkami. Czaję się na kolejne karty tarota. Mam ich juz bardzo dużo. Te by były do wróżenia, a nie kolekcjonerskie...

Dziś mam dzień na luzie, ale praca zawodowa będzie i będzie robienie dzemu ze śliwek. Wczoraj zrobiłam ogórki w musztardzie i dziś trzeba je pasteryzować.

Zawsze chciałam pomagać ludziom. Zastanawiam sie tylko czy mogę być dla ludzi autorytetem. Mam sporą wiedzę z ezoteryki w tym astrologii i naturoterapii, mam wiedzę jak sobie poradzić z nałogami. Nie jestem jednak mistrzem poza Reiki i innych uczyć nie mogę. Mogę oczywiście udzielać porad, ale wszystkich rozumów z tych dziedzin nie zjadłam. Ciągle się uczę i pewnie całe życie będę sie uczyć, bo to dziedziny bardzo obszerne. Reikowiec jednak nie musi być bioterapeutą. Tarocistka nie musi znać run. I ta pomaga i ta tylko metoda jest inna. Ginekolog też nie musi umieć leczyć zębów. W tym momencie wróżę, robię horoskopy, zabiegi i technicznie jestem dobra. Jeśli chodzi o wróżby to sprawdzalność jest duża, ale nikt nie ma 100%. Mam sporo klientek w tym stałych. Miałabym pewnie więcej gdybym była bardziej psychicznie na kontakty otwarta. Jeśli chodzi o nałogi to mam też sporą wiedzę, bo skończyłam szkołę roczną no i sama poradziłam sobie z narkotykami i papierosami. Mogłabym już teraz pomagać, ale niekonwencjonalnie. Dla mnie ważne było Reiki, medytacje i rozwój duchowy no i cele. Te poznałam z numerologii, horoskopu i wskazań karmicznych. No i poszło zmieniłam swoje zycie. Niektórzy mogli by powiedzieć, ze odbiłam od dna, ale ja nadal uważam, że na dnie nigdy nie byłam. Ratowała mnie praca, nauka i rozwój.

Przerabiam dalsze lekcje angielskiego i jest źle. Słowka pisemnie udaje mi sie opanować choć z czasem niektóre zapominam. Gramatyka jednak, szyk zdania, długie zdanaia to tragedia. Kurs Eskk jest nastawiony na mówienie i ja sie zupełnie gubie. Nie wiem jaki sens jest w nauce pisania, ale prę do przodu. To samo było z maturą. Nie dawałam rady z matematyka a zdałam na 40 %. Moze i tu jakieś szanse będą. Ja nie mam ambicji opanować tego dobrze. Za granicę sie nie wybieram i z obcokrajowcami do czynienia mieć nie będę. Chodzi mi tylko o ewentualne zaliczanie lektoratu na studiach. Zaliczenia są przez internet i to test. Do tego poziom niski. Moze będzie jakaś szansa.

Ciasta owocowe i lody przyniosły 2 kg wagi więcej. Znowu mam prawie otyłość. Dieta za miesiąc. Juz bujam sie z ta wagą ze dwa lata i postępu nie ma. Trzeba by zrzucić na raz z 10 kg, a spada 4 i po 4 miesiącach to co spadło odzyskuję. Chyba dopiero w przyszłym roku coś na stałe zrzucę. Jeśli teraz zrzucę 4 i nabiorę z powrotem do stycznia to nie będzie tragedii. Od stycznia przejdę na dietę na dłuzej i może wiecej spadnie. Jest jeszcze nadzieja, że hipnoza pomoze...

WCzoraj była cudowna pogoda od południa. Cały czas padał deszcz. Miałam cudowny nastrój. Wręcz błogi. Byłam wyciszona i w kontakcie ze swoim wnetrzem. Przypominałam sobie przyjemne momenty zycia zwiazane z deszczem. Trochę ich było. Ot chocby pierwszy okres w Kamesznicy gdy za potrzeba wychodziło sie do wygódki na dwór. Deszcz nie deszcz. Jeszcze dziś pamiętam obluzowana deske w podlodze, kępę łopianu obok. Albo później wyjścia do baru, który prowadził kolega. Z upodobaniem pijałam wtedy piwo z sokiem i szukałam też innych wrazeń. To był błąd i teraz wspominam to źle. Wczoraj też mignął mi przez chwilę mlody mężczyzna, któremu z włosów kapała woda. Nieznajomy z tego życia raczej. No chyba nieznajomy do tej pory, ale i później pewnie też, bo za młody dla mnie... Poza tym jestem mężatką i dobrze sie z tym czuję...

30 lipca 2022 , Komentarze (6)

Wczoraj udało się ogarnąć pokój dzienny po malowaniu. Dziś będę działać w pracowni. Będzie też koszenie ostatniego kawałka przy ulicy. Mam również do zrobienia ogórki. Poza tym będzie praca zawodowa w tym pisanie tekstu. 

Za miesiąc moje urodziny i naszło mnie na refleksje. Jakieś podsumowania chodzą mi po głowie. Do tej pory moje sukcesy życiowe są jakieś takie mikre. Zawodowo tak sobie średnio, bo niby dużo antologii, ale gwiazdą pisarstwa nie zostałam. Doradcą ezoterycznym gwiazd tez nie jestem. Finansowo srednio, bo willi z basenem nie mam. Męża mam, ale kariery życiowej to ja w tym przypadku nie zrobiłam choć specjalnie nie narzekam. Jeśli chodzi o macierzyństwo to porażka. Rozwój duchowy też średnio, bo wiele zrozumiałam. Osobisty też, bo studiów nie skończyłam. Coś jeszcze mogę oczywiście zdziałąć, aby swojego życia za porażkę nie uznać, ale rewelacji się nie spodziewam. Ogólnie będzie średnio więc nieźle. Chyba czas się pogodzić z tym, że jestem szarym człowiekiem i o ambicjach przestać myśleć. Kiedyś myślałam, ze mam być niezwykła, wspaniała, bo za taką uważała sie moja mama, a ja jej chciałam dorównać. Zawsze miała przerost ambicji. Z czasem zrozumiałam, ze aż taka cudowna nie jest. No przynajmniej nie dla wszystkich, bo nie mozna trafić w gust wszystkich. Z czasem przestałam sie z innymi porównywać, bo to bez sensu. Co bym chciała jeszcze w życiu dokonać? Rozwinąć się duchowo i uporządkować psychikę. Chcę rozwinąć sie zawodowo. Moze książki napisać. Moze lepiej malować. Moze skończyć studia. Wyromontować dom w którym mieszkam. Nie przewiduję zmian na polu osobistym. Nie przewiduję sukcesów na polu finansowym. No przynajmniej nad tymi dwoma dziedzinami na ten moment pracować nie zamierzam....

Zdałam sobie sprawę, że ważna jest dla mnie praca i to jej  poświęcam całą uwagę. Mam z tego satysfakcję, a za satysfakcją idzie przyjemność. Chyba idzie, bo na przyjemnościach sie nie skupiam. Moze powinnam, bo za przyjemnością idzie radość, poczucie szczęscia, a mnie tego brak. Co sprawia mi przyjemność ostatnio? Chyba głownie dotyk, przytulanie się w tym do zwierząt. Gdy poczuję pyszczek Aronka na ręce czuję przyjemność. Gdy Mikuś kładzie mi się na nodze, czuję przyjemność. Gdy Mruczek ociera się pyszczkiem i mruczy, czuję przyjemność. I gdy Rozi, Kajtuś, Majusia, Punia, Czarnusia....itd... Teraz gdy to piszę uśmiecham się, bo przez moment poczułam sie szczęsliwa. To cenne doświadczenie. Moment szczęscia i od razu energia wzrasta... Tyle dostawców szczęścia mam, a nie doceniam czasem tego. Nie zawsze mam czas na momenty szczęścia. Czasem czuję zniecierpliwienie gdy któreś zwierzatko podchodzi na pieszczoty. Gdzie tak gnam?

29 lipca 2022 , Komentarze (4)

Wczoraj został pomalowany pokój dzienny. Ulżylo mi. Malowane było raz i wyszły przecierki. Wolę przecierki niż jednolity, gładki kolor. Pomalowane jest na biało. Wszędzie mam na biało. Były eksperymenty z kolorami, ale jednak biały kolor wolę. Dziś zrobimy porzadek z obrazami. Muszę je przejrzeć, bo nie wszystkie zostaną powieszone. Zostaną najlepsze. Te gorsze wyniosę do pracowni do zamalowania. Gdy obrazy powieszę, jeden problem będzie z głowy. Z tych grubszych zostanie piec do centralnego i dachy.

Dziś mam wolne i na dworze nic robić nie będę. Kupię warzywa i pożegnam się z nim. W domu będzie praca na portalu i pisanie arytkułu promocyjnego. Tekst jest płatny. Mam też przedostatni zabieg Reiki dla klientki z Niemiec. Wczoraj skończyłam tekst o aniołach. Też był płatny. Ostatnio trochę zarabiam na pisaniu. To teksty ezoteryczne. Na Oferii nie bywam.

Wczoraj zrobiłam dzem z brzoskwiń i nalewkę. Dzis kupię kolejne ogórki. Chcę zrobić jeszcze ogórki w musztardzie. W przyszłym tygodniu już napewno zrobie w curry. Chcę też kupić śliwki na dżem. Zrobię w niedzielę.

Znalazłam kurs anielski. Ten skupia sie głównie na wróżeniu. Mam kilka talii anielskich. Nie wszystkie używam. Nie przepadam za kartami D Virtue poza tarotem anielskim. Ja teraz raczej zarobkowo kartami anielskimi nie wróże. Karty są przydatne do wróżb typu rozwój duchowy. Myślę by to dołączyć do oferty. Kurs by sie przydał.

Kupiłam kolejne dwie książki. Tym razem o umyśle...

chcę kupić tą...

28 lipca 2022 , Komentarze (2)

Jestem słuchaczem szkoły naturoterapii i bardzo wiedzy, którą zdobywam ufam. Ta wiedza jest mi bliska. Jestem uczona, ze naturoterapeuta wspólpracuje z lekarzem. O tą wspólpracę w Polsce jednak trudno, bo lekarze naturoterapeutów w większości zwalczają. Chirurg zaleca operację, a naturoterapeuta terapię, która niejednokrotnie pozwala operacji uniknąć. Za granicą jest inne podejście. Naturoterapeuci pracują tez w szpitalach i sa cenieni. W Polsce naturoterapeuci sa ze szpitalow wypraszani. Ja znam moc energoterpaii od dziecka, bo mam mamę bioterapeutkę i niejednokrotnie mi pomagała. To samo jest z parapsychologią. Parapsycholog jest w stanie pomóc w razie poblemów z psychiką. Działa jednak inaczej niż psycholog i bywa często wręcz wyśmiewany. Tu jest mój dylemat. Ja w parapsychologię wierzę i wiem, że może pomóc. Nie chcę z niej zrezygować i szkołę skończę. Wierzę też w astrologię i też chcę swoją wiedzę w tym kierunku pogłębić. Na razie jestem astrologiem samoukiem i wiem, że horoskop profesjonalny mówi prawdę.  Z drugiej strony kuszą mnie studia psychologii, bo też wiem , że psycholog bywa pomocny. Czytam książki i robie kursy z obu dziedzin. Oby mi się udało skończyć i studia i szkoły. 

Pracuję intensywnie nad wybaczeniem sobie i innym. Nie mam problemu z wybaczeniem intelektualnym. Rozumiem dlaczego mnie skrzywdziła mama i syn. Wiem dlaczego ja skrzywdziłam syna. Wiem czemu czasem krzywdzę Krzyśka i wiem czemu skrzywdziłam mojego chłopaka, który po tym fakcie popełnił samobójstwo.. Niestety rozumienie motywów i wybaczenie intelektuale nie ma nic wspólnego z wybaczeniem z serca. Do tego trzeba uruchomić emocje. Trzeba to poczuć, a ja mam z tym straszny problem, bo ja zwykle myślę a nie czuję.

Mikuś dorasta i zaczyna niszczyć i demolować dom. Pogryzł i zniszczył kojec. Teraz mu muszę znaleźć miejsce gdzie będzie spedzał noce, bo w kuchni gryzie meble i chodnik. Chyba kupię kolejny kojec tylko metalowy...

Ja ostatnio mam podły nastrój. Jestem ponura i twarda. Dobrze, że Sebastian nie przyjechał, boby były awantury. Krzysiek chyba mnie próbuje zmiękczyć, bo mnie przytula... Uda mu sie prawdopodobnie...:) Zawasze byłam raczej pieszczocha w związkach i dotyk był dla mnie bardzo ważny. Lubiłam sie przytulać i lubiłam być przytulana. Teraz mi tego przytulania brak, bo tylko koty są czule.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.