Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1571197
Komentarzy: 56053
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 29 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 lipca 2024 , Komentarze (4)

Wczoraj było chłodniej i od razu mi sie lepiej ćwiczylo. Zrobiłam znowu podejście do szpagatu, bo mata mi się nie kleiła do ciała. Brakuje okolo 20 cm i mniej być nie chce. To frustrujące. Podobnie jak to, ze sama jeszcze o zgrozo nie robię pyska krowy z jednej strony. Gdy Krzysiek mi ręce dociągnie, nakieruje to sie łapię. Sama jakoś trafić nie mogę. Jak tak dalej pójdzie to rok mi zajmie dojście do celu. Pójdzie łatwiej gdy lato sie skończy, bo nie znoszę ćwiczyć w upały. Trąba ze mnie, a nie instruktorka jogi. Ot co...

Dziś ma przyjść dywan. Krzysiek jest wściekły, ze kupiłam i zagroził, ze go nie pomoze mi rozłozyć. To, że stary byl w plamy i utytłany jak nieboskie stworzenie nie jest ważne. Miał byc i koniec. No zobaczymy. Już się wywrzeszczał gdy kupiłam to jest szansa, że mu przeszło. Często tak reaguje. Najpierw wrzeszczy, wyzywa, a później robi co trzeba. Ja na jego wrzaski nie mam wpływu i na klatwy też. Jestem bezsilna i go nie zmienię. Widziałam jego diagnozę ze szpitala  i tam stoi jak byk agresja słowna. Pozostaje mi jego zachowanie zaakceptować albo odejść. Na razie szukam sposobu na ochronę siebie, bo jednak te wrzaski mnie czasem denerwują. Gdy wrzeszczy zakładam słuchawki. Moze wychodzenie z pokoju jest też jakimś wyjściem?

Ostatnio mało filmów ogladam. Kiedyś byłam maniaczką i ogladałam kasety video całymi godzinami. Potrafiłam załatwić na weekend 10 filmow i patrzeć, patrzeć. Niedługo jednak chyba wykupię znowu Netflixa albo zabiorę się za seriale historyczne. Trochę mi jednak teraz na to szkoda czasu. Za dużo go nie mam... Moze rozsadniej by bylo poczekać z tym do końca sezonu. Sprzatnę juz wtedy wszystko, remonty skończę i prace na dworze. Czasu będzie wiecej.

Ostatnio nie idzie mi też czytanie. Kiedyś byłam zapisana w 4 bibliotekach i dosłownie pochłaniałam książki. Teraz mam napady. Czytam sporo przez jakiś czas, a później przerwa.  Teraz chcę czytać godzinę codziennie. Minimum... Kupiłam książkę o autohipnozie z płytą. Niby miałam hipnozę w szkole, ale nie mam jak nagrać... Chciałam kiedyś pomysleć nad tym...Moze teraz...

Gdy było gorąco strasznie drażnily mnie włosy, bo aż się pociłam. Marzyłam o króciutkim jeżyku. Nie mam jednak odwagi takiej fryzury sobie sprawić, bo pewnie by mi ochota szybko przeszła. Trzeba by poza tym co 3 tygodnie do fryzjera biegać, a nie mam zamiaru. Teraz mam boba. Takiego troszkę dłuższego i chyba przy tej fryzurze jednak zostanę, bo praktyczna jest. Upalów na razie nie zapowiadają, a lato kiedyś minie przecież. W pozostałe pory roku mi nie jest gorąco.

W dwoch poprzednich rywalizacjach tu na Vitalii brałam udział. W ostatniej nie schudłam prawie ale działałam. W tej co jest teraz nie miałam zamiaru brać udziału, bo mam przestój. Jednak wzięlam, ponieważ uznałam, że będę sie bardziej pilnować jeśli wezmę. Motywacja w rywalizacji wzrasta i bardziej sie staram - ćwiczę, dietkuję, chodzę.

1 lipca 2024 , Komentarze (6)

1 lipca powitał mnie miłym chłodem. Dziś ponoć ma być deszcz więc nic na dworze nie zrobię. Jest jeszcze trochę cięcia. Jest koszenie i jest plewienie. Dziś moze przygotuję worki u mamy. Chciałabym znaleźć wahadełko i pierścień atlantów. Mama mi się sni. To dobre sny, spokojne. Po dawnych konfliktach nie ma śladu. Chyba się mną opiekuje na swój sposób. 

Od dziś zaczynam pić wodę z cytryną rano. Woda ma byc ciepła. To dla zdrowia. Słyszałam o tej metodzie, ale jej nie stosowałam. Teraz usłyszałam w szkole i zdecydowałam się zastosować. Nie wiem jak mi pójdzie, bo wody nie lubię. Do tego kwaśnej...

Wyszłam z diety i wcale nie jestem zadowolona, bo mam świadomość, ze juz dawno powinnam być szczupła. Moje odchudzanie trwa coś koło 10 lat i ciągle było kilkukilogramowe jojo. Zawsze coś zmieniałam, ale do tej pory sposobu na siebie nie znalazłam. Moze teraz. Już bym chciała wazyć w normie i tego tłuszczu na sobie nie ogladać. Czuję do tego wręcz wstręt i niech mi nikt nie mówi, ze powinnam sie akceptować. Owszem akceptuję się i kocham, ale szczupła. Nie potrafię pokochać tłuszczu. Dziś do jedzenia mam fasolkę, ziemniak z koperkiem i jajka sadzone. Do tego bób i czereśnie. Po wczorajszym poście waga nieco spadła... Tak skacze... Powrot na dietę we IX, ale już tylko chyba miesiąc. Teraz w miesiąc schudłam 7 kg, a w kolejnym pół. Nie opłacało się diety trzymać. Teraz motywację mam, ale organizm już nie chce wspólpracować.

Ostatnio moje zycie jest drogą. No ok, ale brak mi sukcesów. Lubię od czas do czasu coś zakończyć, zobaczyć efekt i poczuć zadowolenie, ze cel osiagnełam. Teraz moje wszystkie cele sa daleko. Remonty w trakcie, nauka w trakcie, sprzatanie w trakcie, odchudzanie w trakcie. Końca niczego nie widać. To mnie frustruje, bo nie jestem dlugodystansowcem. Moze powinnam się skupić na tych mniejszych celach. Nie bardzo jednak tak umiem. No i chciałabym pokończy to co zaczęłam, a to sie ślimaczy. Przyspieszyć się jednak nie da...

Ostatnio zainteresowała mnie joga hormonalna. To spokojna praktyka dla kobiet. Miałam książkę ale coś mi nie podeszła. Dziś moze zrobię sobie dodatkową sesję właśnie jogi hormonalnej. Moze na tarczycę. :) Ma być chłodno to to będzie przyjemność

Na wadze trochę mniej. Minęło 20 kg..

Tak mniej więcej mogę wyglądać pod koniec września. Biodra jeszcze okropne. To 11 kg nadwagi...Wymiary około 113/88/113

30 czerwca 2024 , Komentarze (6)

Znowu wydłuzyłam ćwiczenia i wróciłam do bardziej wymagających asan... Teraz ćwiczę od 20 do 25 minut dziennie. Joga jest dla mnie bardzo ważna, bo chcę być sprawna i chcę mieć spokojny umysł. Chcę koniecznie schudnąć, bo co to za instruktorka jogi z nadwagą. W zasadzie jeszcze z otyłością, bo 4 kg mi brakuje do nadwagi. Chcę ważyć w normie. Nawet jeśli to będzie górna granica. Dziś post całodobowy. Nic nie będę jeść. Waga teraz skacze w zależności od tego co i ile jem. Jest 83-84 kg. Nadwaga u mnie to 79,8 kg. Waga w normie to 66kg. 

Myślę by wykupić kilka zajęć na Jodze zycia. Chodzi o zajęcia online. Na razie zapisałam się na Newslettera. Chcę się dalej uczyć jeśli chodzi o jogę. Myślę o Yin jodze, jodze kręgosłupa i jodze dla seniorów no moze jeszcze o jodze hormonalnej. Wszystko stopniowo, bo funduszy brak no i muszę mieć czas na przyswojenie wiedzy. 

Na razie widzę, ze około 15 VII będzie mi zbywać w granicach minimum 200 zl. Na cos je mogę przeznaczyć albo na warsztaty malowania mandali albo na warsztat wdzięcznosci albo medytacji albo jogę. Jeśli zarobię coś wcześniej dodatkowo tym lepiej...

Pozycja deska, którą ostatnio wprowadziłam to pozycja miedzy innymi wyrabiajaca siłę. Wzmacnia mięśnie pleców, brzucha, ramion, barków, nóg, pośladków. Do tego poprawia równowagą i koordynację. Ja wytrzymuję teraz około  30 - 40 sekund. Nie wiem dokładnie ile, ale 10 wolnych oddechów....Chcę dojść do 2,3 minut.

Nie wiem co zrobić z brzuchem. Jest gigantyczny. W talii mi niby wymiar spada, ale tłuszcz na brzuchu jest masakryczny. Gdy zejdę do 66 kg to będzie około 78 cm w talii. To duzo. Brzuch jest wypukly i wszystko sie trzęsie. Nie wygląda to dobrze. Już krótkiej bluzki do ćwiczeń załozyć sie nie da. nigdy. :(

Trzeci fikus jest już u mnie. To odmiana o czarnych liściach. Czuję do niego sympatię. To piękna roślinka z dużą ilością lisci i przyrostem. Dziś chcę go przesadzić i oby mu dobrze było u mnie :)

Wczoraj kilka godzin nie było wody. Później dali, ale leciała maleńkim strumyczkiem. Trzeba było podlać, a Krzysiek wrocił bardzo późno. Bałam sie, ze woda przestanie lecieć całkiem no i zabrałam sie za podlewanie bańką tak z grubsza. Miałam dodatkowy ruch, ale się okropnie spociłam. Złapałam wodę, gdybym sie musiała obmywać szmatką, ale nie musiałam na szczęście, bo woda w nocy leciała. Dziś trzeba podlać solidnie.

29 czerwca 2024 , Komentarze (8)

Kupiłam hosty do donic, niebieskie floksy i przetacznik. Coś jeszcze kupię. Na razie cieszą mnie też warzywa. Co prawda jedna papryka prawie zniszczona przez ślimaki, ale druga bardzo ladna. Ma już owoce i jeszcze kwitnie. POmidory też ładne. Sałata była ładna. Udaly sie warzywa w tym roku, ale wszystkie miałam w donicach. W gruncie już nic nie sadzę, bo slimaki. W donicach wykładam truciznę, ale w gruncie tego nie zrobię, bo ptaki, jeże... Nie chcę stwarzać zagrozenia dla nich.

Kupiłam białą szałwię, bo idzie na nów i trzeba myśleć o oczyszczaniu. Mam palo santo ale i szałwię uzywam czasem. Czasem bylicy, a czasem liść laurowy. Dobra jest moksa.

Szkoły dziś nie mam i chciałabym może coś namalować... Mam kilka podobrazi płóciennych więc chyba pójdą akryle.

Chyba powinnam kupić plastikowy zamykany kompostownik. Odpadki u nas są i marnuje się je, bo wyrzucam do odpadow zmieszanych. W kompostniku by powstała ladna ziemia. O kompostowaniu chcę pomyśleć. Ponoć fajny kompostownik jest z palet. Wszystko chcę przemysleć i obgadać z Krzyśkiem i S.

Mam nowy pomysł na zarabianie pieniędzy, ale muszę schudnąć jeszcze około 20 kg. Mam nadzieję, ze mi sie to uda stosunkowo szybko. Zyskałam nową motywację i do odchudzania i do jogi...

Za kilka dni przyjedzie brat Krzyśka, bo trzeba wywieźć styropian i worki z papą. To odpady budowlane i nie zabiorą ich spod domu. Remont pokoju Adriana jeszcze w tym roku, a teraz styropian tam leży. Nie wiem kiedy ten remont. Moze już w lipcu nawet. Trzeba pomalować i połozyć tynk w jednym miejscu. Podłogę pomaluję sama. Późną jesienią bym kupiła dywan i karnisz, grzejnik na podczerwień i tyle na ten rok. W zimie bym kupiła jakieś regały na książki i bym je przeniosła. Jesienią bym już o ile się uda chciała tam ćwiczyć. Nie wiem co ze światłem. Adrian nie miał, bo nie płacił. Trzeba by założyć.

Nie ma już Megusi i mogłam kupić nowy dywan do pokoju dziennego. Koty juz na dywanie nie brudzą...

28 czerwca 2024 , Komentarze (2)

No i przyszły upalne dni. Ja staram się przetrwać i szukać w tym maksimum korzyści. Wysiaduję do południa na tarasie za domem. Tam mam chłód i cień. Biorę książkę i telefon i siedzę sobie czasem i 2 godziny. Myślę, że to dla mnie dobre. Biorę Mikusia ale na smyczy. Luzem go nie puszczam, bo chcę się zająć czymś innym niż kontrolą gdzie też on myszkuje. No i trwam. Nawet fajnie jest. Słyszę ptaki, czuję lekki wiaterek, chłonę fluidy z drzew iglastych, bo obok rośnie potężna sosna i świerk. To zdrowsze niż siedzenie w 4 ścianach. Staram sie poszerzyć swoją strefę komfortu. Kiedyś całymi dniami w lecie przesiadywałam na dworze. Wynosiłam koc pod jabłonkę i poduszki. Tam siedziałam. Moi bliscy tez byli na dworze. Od pewnego czasu tylko dom i dom. Kiedyś marzyłam o tarasie. Teraz go mam i delektuję się nim.

Myślę, że dziś kupię trochę roślin do ogrodu. Chcę je posadzić w poblizu tarasu. Chodzi mi o kwitnące latem. Czeka mnie przyjemność związana z poszukiwaniem. To mają byc roslinki odporne, lubiące suche klimaty, bo nie chcę ich dwa razy dziennie podlewać. Oczywiście byliny.  Mam na to około 200 zl, bo okazało się, ze o tyle Krzysiek ma wyższą rentę niz myslałam. Nawet nie wiedziałam ile ma.

Od jakiegoś czasu praktykuję wdzieczność z Gosią Mostowską. Wcześniej codziennie pisałam. Muszę jednak przyznać, ze praktyka w formie medytacji bardziej do mnie trafia i wiecej mi daje. Zaczęłam sie otwierać i dostrzegać to co juz mam. Dziś bylam wdzięczna Joli, bo kilka dni temu za darmo mi przejrzała moje obrazy. Jola jest nauczycielka malarstwa i twierdzi, że moje obrazy sa całkiem fajne. Powinnam malować, a nawet próbować malować już swoje obrazy, kompozycje. Mozna podobno dostrzec nawet we mnie talent. Jola zajmuje się też rozwojem. Poznałyśmy sie tu na Vitalii kilka lat temu... Tu link do jej strony. Oferuje bardzo fajne usługi i rzeczy... https://www.tulukarte.pl/o-mni...

Jestem też teraz wdzięczna za moją wagę, którą trzymam jak do tej pory. Jestem wdzięczna za Krzyśka, Sebastiana, zwierzęta, za pomocnych sąsiadów, za dom, za pracę, zdrowie itd.

Wykupiłam sobie dostęp do platformy na której są webinary na temat poziomów świadomosci i techniki odpuszczania według Hawkinsa. Niestety dostępu nie uzyskałam, a z panem kontaktu nie było. Musiałam się z umowy wycofać. Będę sie uczyć sama...

Nie wiem co mi sie robi ze skórą na twarzy, ale mam podrażnienia po depilacji. Pojawiły sie czerwone plamy i skóra sie łuszczy. Nigdy tego typu problemow nie miałam. Uzywam maszynki do golenia.

Kupiłam jeszcze jednego fikusa...:) Jeszcze jednego kupię zaraz...

27 czerwca 2024 , Komentarze (26)

Na nowym miejscu w ogrodzie zamiast trawy, którą wysiałam kiełkują ostrężyny albo dzikie maliny. Trzeba by tam wykosić póki są małe. Koszenie wkrótce, bo już prawie wszystko pocięte. na razie cieszę się chwastami. Tymi kwitnącymi. Zdobią moją kuchnię i sypialnię, bo robię z nich bukiety.

Chciałabym kupić trochę kwiatow kwitnących latem. Chcę dać je do skrzynek. Nie mam jeszcze wybranych. Chciałabym też kilka liliowców i floksów, ale nie wiem czy termin na nie. Chcę hostę jedną lub 2. Potrzeba by mi bylo zarobić choć 300 zł tak na już.

Teraz upały i chyba czas na potraktowanie tego co zbędne randapem. Tak używam go czasem, bo nie mam siły targać niczego upartego z korzeniami. Nikt nie ma. Są do spryskania 3 miejsca.

Ostatnio nie mam ochoty na ambitne ćwiczenia. Cwiczę o 5 minut krócej i wykonuję tylko łatwiejsze dla mnie asany. Cwiczę 15 minut dziennie. Do tego dochodzą spacery. Myślę, że na ten moment to dość i staram się wyzbyć ambicji i wyrzutów sobie nie robię. Troszkę luzu mi potrzeba. Luzu i miłości do siebie, a nie pruskiego drylu typu muszę... Potrzebuję teraz więcej zaopiekowania. Serwuję sobie przytulanie siebie i zawijanie się w kołdrę. Tego teraz potrzebuję. Chciałabym się przytulać do Krzyśka, ale on nie wspólpracuje i w ten sposób mnie odpycha... Potrzebuję miłości, troski, czulosci, opiekuńczości, ale raczej w tym życiu juz tego nie zaznam... Nie nie płaczę nad swoim losem i nie przeklinam losu. Teraz to już tylko apatia... i pogodzenie się z tym co mi życie dało jeśli chodzi o związki...

Ostatnio pracuję bardziej z ziemią. Medytuję z kamieniami w tym agatem mszystym. On łączy z Matką ziemią. Robię też medytację uziemiającą z wizualizacją korzeni wyrastających z czakr stóp i czakry korzenia. To mi daje spokój.

26 czerwca 2024 , Komentarze (6)

Pracy ubywa. Działam codziennie. Dziś ma być gorąco i zobaczę czy uda sie wyjść na dwór. Ten mój sceptycyzm i ostrożność mnie zastanawiają. Wyjście na dwór do pracy gdy jest cieplo niczym mi nie grozi przecież. Nachodzą mnie negatywne myśli i później sie w nich pogrążam. Do tego jestem wygodna. Trochę dyskomfortu sprawia, ze zaraz rezygnuję. Wycofuję się z aktywności. A gdybym tak pocięła jednak to drewno w cieniu? Później bym mogła wziąć chłodny prysznic. Nic by mi sie nie stało...Zdrowa jestem... Chyba się za bardzo z sobą pieszczę i robię z siebie kalekę... Jest we mnie coś takiego co mnie spowalnia i namawia do złego. Gdy ćwiczę to mi coś szepce zeby juz skończyć. Gdy Krzysiek kupi smaczne bulki to mnie kusi by zjeść. Od pracy mnie odciąga i czasem nawet od nauki. Nie wiem co to za część mnie. To też kusiło mnie do jedzenia. WAżne, że jestem jej świadoma i złe pokusy gonię... Tyle dobrego, ze ta część mnie nie jest zbyt uparta. Raz dwa razy na nia wrzasnę w myslach i rezygnuje. Ciekawi mnie tylko czy inni też takie części posiadają. Czy są popychani tylko do dobrych rzeczy.

Praca przy dachu się odwlekła, bo kazało się, ze w komórce jest olbrzymie gniazdo os. Mieszkańcy wylecieli podczas pracy. Trzeba bylo przerwać, poczekać do wieczora i gnizado zniszczyć. Praca była dopiero na drugi dzień. Wentylację z pracowni już mam. Dach też już gotowy. Remont pracowni dopiero w przyszłym roku raczej. Zapadła się w jednym miejscu podłoga i trzeba zrobić wylewkę. Tynki, stopień moze w przyszłym tygodniu. Problem jest ze żwirkiem na cmentarzu. Usługi okropnie podrożały, a sąsiad nie ma urządzenia do cięcia betonu na akumulator.

Idą upały i nie wiem czy nie będzie w domu za gorąco moim bluszczom. Moze by trzeba się im przyjrzeć i jakby co wynieść je na taras do cienia. Miały by nieco chłodniej. Nie tak duszno.

W tym roku chcę kupić róże. Miałam kilka, ale się zniszczyły. Zostały dwie. Ta żółta jest nowa, bo ma kilka lat. Ta drobna różowa rośnie u mnie z 30 lat. Zdobyłam ja, bo róża od sąsiadki rozsiadła się na pole i mama pomogła mi wyszarpac z korzonkiem. Bardzo o nią dbałam, ale poniszczył ja Pikuś, bo się obok załatwiał i była przenawożenia azotem. Teraz odzywa i kwitnie coraz ładniej. Była kiedyś odmiana biała, ale nie mam jej jak i od kogo zdobyć.

25 czerwca 2024 , Komentarze (6)

Wczoraj pocięlam trochę drewna. Dziś moze skończę. Jeśli sie nie uda, to jutro już nic nie zrobię, bo wraca upał. Myśli nie mam pozytywnych z tego powodu. Niby staram się źle nie myśleć, ale samo sie mysli źle. Ech życie... Lęki, że będę sie źle czuć, że będę mniej wydolna, że sie spocę... To są niskie wibracje. Czas zacząć myśleć pozytywnie. Niech to lato sie skończy...:) Niech nadejdzie Mabon... :) No ewentualnie Anny, bo wtedy szansa na rześkie noce... Zawsze wyczekuję na 15 sierpnia... Chłodne poranki, mgły rano. Uwielbiam koniec lata, a w zasadzie późne lato i jesień. To moj ulubiony okres w roku...

Wczoraj był bardzo trudny dzień, bo był natłok zajęć. Dziś nieco luźniej, ale tylko nieco. Odetchnę w środę, bo ma być upał i nic na dworze robić nie będę, ale znowu upał mnie zmęczy. Ech...

Dziś mam napisać kilka tekstów. Chodzi o litoterapię, homeopatię, aromaterapię i ziołolecznictwo. Dość długo tekstów nie pisałam, ale chyba wrócę do tego z powrotem. Myślę też o tekstach z astrologii. Teksty na portalu na którym pracuję drogie nie są, ale pisać lubię i chętnie coś poczynię...

Waga już nie spada, bo kilo na miesiąc to brak efektu. Zdenerwowałam się i już jem wiecej. Z diety wyszlam i już dodaję kalorii. Z postów jednak nie rezygnuję. Ważę teraz około 83-84 kg. Na początku roku było 95. Z wagą teraz już nie panikuję. Mam lekką otyłość i nadwaga tuż tuż. Z wanny wychodzę bez problemu. Zrobiłam się bardziej ruchliwa i zywa. Tyle dobrego... Dziś do zjedzenia jest fishburger domowy i jajka z majonezem z grzybkiem, ogórkiem- sos tatarski. Moze dorzucę serek wiejski.

Sebastian pomaga mi i na odległość. Wczoraj zadzwonił do sąsiada, zeby mi naostrzyl sekator. Ja nie bardzo miałam odwagę. Ostrzył jego pracownik. S jest otwarty i proludzki. Umie z ludźmi gadać. Nie to co ja. Teraz tnie się świetnie.

ZAuważyłam, że ostatnio nie mam entuzjazmu do pracy i działania. Chyba zaraziłam się stanem typu leń i niechęć do pracy od moich bliskich. Od razu to widać u mnie w zarobkach. Jak niby Siła Wyższa ma mi zsyłać klientów gdy mnie sie pracować nie chce. Nie jestem zmęczona. To typowe naśladownictwo, bo kto z kim przestaje takim sie staje. Mamie się pracować nie chciało, Adrianowi, Krzyśkowi i S też nie. Na naukę mam ochotę, ale trzeba na nia zarobić przecież. Za darmo nic nie dostanę... Już nad tym pracuję. Robię Reiki z intencją...Entuzjazm do dzialania wraca...

wczoraj zrobiłam zdjęcia moich roślin. Tu floksy i klematis. Klematis nietypowy ale mi bardzo przypasował i dobrze mu u mnie. Floksy kocham od dziecka. Pamiętam olbrzymie kępy białych i niebieskich. Muszę takie jeszcze kupić. 

24 czerwca 2024 , Komentarze (2)

Ostatni tydzień diety czas zacząć...Tego etapu. Jeszcze w porywach będę jeść mniej, ale już warzywa jem. Byle do 1 lipca. Wtedy dołożę już kalorii. Będę dokładac po mniej wiecej 200 na tydzień i będę się obserwować. Wychodzenie zajmie mi kilka tygodni. Od 1 sierpnia chcę jeść keto warzywa plus ryby, a od 1 IX powrót na dietę typu karniwory czyli białko i tłuszcz ale o obniżonej kaloryczności. No i oby następne 6-8 kg spadło... Teraz spadło prawie 8 kg. Cały czas będą posty raz w tygodniu. To pozwala ogarnąć wagę...

ZAuważyłam, ze od jakiegoś czasu denerwuje mnie starość i niepełnosprawność. Kiedyś jako dziecko ludzie starsi mnie nie denerwowali. Ciocie miały 73 lata gdy odeszły, dziadek osiemdziesiat pare i babcia też. Mialam z nimi styczność i lubiłam te kontakty. Denerwować zaczęła mnie mama no ale ona była specyficzna. Teraz czasem denerwuje mnie nawet Mruczek. On ma 18 lat i zrobił się chwilami wręcz uciążliwy. Powoli chodzi i trzeba na niego zwracać uwagę, zawlniać gdy dostojnie kroczy i to, że mi się spieszy nie ma znaczenia... Trzeba uważać żeby go z ramienia nie zrzucić, a siedzi uparcie cały czas. Trzeba uważać, żeby go nie potracić, nie usiąść na nim. On się zrobił bardziej przylepny i tylko czeka, zebym usiadla i juz jest. Nawet czasem nie zdążę wygodnie usiąść, a on już sie pcha na kolana albo ramię. Muszę chyba nad tym popracować... To nie jest dobre, ze nie mam tyle serca dla potrzebujących ile potrzebują. Chciałbym mieć więcej. Być bardziej wyrozumiała i opiekuńcza, a nie niecierpliwić się i denerwować. Chciałabym cieszyć się z każdego momentu razem... To cudowny kot przecież i bardzo go kocham...

Moj jeden fikus zrzucił kilka liści, ale reszta się trzyma i są ładne. Zaczynam nabierać nadziei, że sie wychoruje i odrodzi. Tylko czasu trzeba. Drugi jest nawet ladny choć też jeszcze nie rośnie. Miejsce gdzie stoją jest trudne, bo nie ma słońca. Jest tylko sporo światła. No i koty je na początku podgryzaly. Teraz juz tego nie robią. Chcę kupić jeszcze jednego fikusa o kolorowych liściach. Moze za kilka dni. Bardzo mi brakowało roślin w tym pokoju. Do tej pory koty niszczyły wszystkie. Ja bardzo lubię kwiaty domowe. Zawsze mam ich sporo i mam do nich rękę. Zwykle ładnie rosną. Tylko zima jest dla nich trudna.

Wczoraj była wigilia Jana. Zebralam galęzie iglakow i dąb do powieszenia w domu. U mnie wiszą pęczki zioł po sufitem. Zimą wykorzystuję je do rytuałów no i wierzę w ich moc. Część zbieram w sabat przesilenia, a część w wigilię Jana.

23 czerwca 2024 , Komentarze (10)

Koniec tygodnia, ale ja nie odpoczywam, bo szkoła. Zajęcia są od 10-15. Będzie ciekawie, bo to poziomy świadomości Hawkinsa. Później mialo być ognisko, ale jest post i ryby mi jeść nie wolno. Jutro będzie na wadze mniej. Dziś będzie praca zawodowa. Dodatkowo chcę wsadzić nasiona palm, które moczyłam w wodzie. Chcę też wysiać owies dla kotów. Czasem w lecie daję im trawę, ale one wolą skubać to co rośnie.

Moze dziś po szkolę odpalę sobie kurs malarski, bo chcę namalować  coś tym razem bardziej ambitnego. Do wyboru są dwa obrazy- wiosna i zima. Nie wiem jeszcze co...:)

Dziś zastanawiam się nad energią, werwą. Nigdy jej nie miałam. Już jako dziecko zamiast biegać czy grać w dwa ognie, siedzialam pod płotem. Później też energiczna nie byłam i ruchu miałam bardzo malo. Cwiczę dopiero od kilku lat, ale też tylko jogę. Dobrą stroną tego wszystkiego jest to, ze nie widzę spadku energii z wiekiem. Nie było jej i nie ma. Teraz jestem zadowolona gdy daję radę pracować jakiś czas fizycznie. No i daję radę. Drewno juz prawie pocięte i porządki prawie zrobione. To moje małe sukcesy. Nie porównuję sie z innymi. Są w stanie jeździć po 20 km na rowerze albo chodzić po 10 to ich sprawa. Ja nigdy nie bylam w stanie i teraz nie jestem. Porównuję sie tylko z sobą i uważam to za wlasciwe. Nie ma sensu porownywać się z innymi. Nie tedy droga...

Ramię i kolano mnie przestało boleć/stawy/ale zaczął rwać staw środkowego palca prawej ręki. Pierścionek musiałam zdjąć, bo jest spuchniety. Nie bardzo mam pomysł co z tym zrobić. Reumatyzm mam pozycje w Reiki, ale bardziej działają na nogi. :( Poradzę sobię z tym, ale trzeba czasu...

Chciałabym kupić podobrazia, bo mam pomysły na kolejne obrazy z Vedic art. Kupić nie mogę, bo  chcę poczekać aż coś zarobię. Zelaznej kasy nie ruszę. Kupię przy okazji z 3 podobrazia pod  mandale. Na razie maluję gwaszami na papierze...A moze i mandale zacznę na papierze?

obrazek typu vedic art - Mądrość 

Podczas ostatnich zajęć uświadomiłam sobie, że potrzebuję zmian w zyciu. Pierwsza to potrzeba rozprawienia się ze staroscią i emeryturą. Chcę przemyśleć swoje dalsze projekty, cele, to co dla mnie ważne. Co chcę osiągnąć. Drugi to to, ze faktycznie warto zmienić slowa muszę, powinnam na chcę. Trzecie to większa koncentracja na pracy wtedy gdy jest na nia czas. Widzę konieczność zmian i pracy zawodowej/ezoteryka/ wtedy gdy jestem sama. Widzę konieczność rozwoju w pracy. Wtedy studia pozostaly by marzeniem. Na razie chcę łapać dwie sroki za ogon, bo parapsychologia i psychologia to dwie odrębne scieżki. Nie wiem czy zmiana zawodu w wieku sześcdziesięciu paru lat ma sens no i nie bardzo to chcę zrobić. Czas więc potrzebny na naukę lepiej by było przeznaczyć na rozwój ścieżki zawodowej na której jestem.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.