Srodek tygodnia. Miałam dziś coś zrobić na dworze, ale sie ochłodziło. Trzeba by chyba już myśleć o przycięciu róż. Trzeba wysadzić na dwór rózyczkę, którą dostałam od Krzyśka. Pójdzie do donicy i oby sie czuła dobrze.
Starzeję się i dziczeję. Technika mnie trochę, a czasami wiecej przeraża. Trzeba było kupić bilety na koncert na email do wydruku i trochę sie wystraszyłam. Nie wiedziałam, że to takie wygodne. W 5 minut miałam je na komputerze. Teraz tylko wydrukować. Idziemy z Krzyśkiem. To koncert muzyki filmowej 15 III.
Wczoraj mieliśmy być na zamku, ale Krzysiek miał dużo pracy i był zmęczony. Dwa razy zmieniałam termin przyjazdu taksówki i w końcu odwołałam. Pójdziemy chyba w czwartek. Za to wysluchałam z prawdziwą przyjemnością koncertu Gregorian. Obejrzałam też lekcję u Krissa Wieliczko jak rysować drzewo. Kupiłam 2 płyty Gregorian... Z okazji dnia kobiet. W końcu kobietą jestem...
Stres, który miałam przed wyjściem z domu mi minął. Wyjazdy mi już nie przeszkadzają, ale jeżdżę taksówkami. Gdybym musiała autobusem, toby było źle.
Wczoraj bylo chłodniej i od razu mnie kolano bolało. Cóż starość, ale bardzo wcześnie te problemy kostno-stawowe u mnie wystapily. Męczę sie juz z tym kilka lat.
I na koniec wiersz i znowu nagroda za niego...Bardzo sie cieszę, bo konkurencja była spora :)
***
jeszcze wczoraj nie wiedziałam jak smakuje samotność
były uśmiechy czułe gesty dotknięcia
pocałunki pachnące słodyczą
teraz jesteś tuż obok
ale cię nie ma
tkwisz za ścianą dręczącej ciszy
tak daleki
posępny mrukliwy zimny
nieobecny duchem
oczy to studnie bez dna
tak ciemne i przejmujące grozą
czy dostrzegę w nich jeszcze promyk nadziei
czy już zawsze tylko kawałki lodu
raniące serce i siejące trwogę w duszy