Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489407
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 października 2020 , Komentarze (10)

Kończy sie kolejny tydzień października. Zima coraz bliżej. U mnie prace utknęły. Nie ma kto w tej chwili skręcić skrzyń, a trzeba by już. Niedługo moga zacząć sie deszcze, a trzeba je jeszcze zaimpregnować i napelnić ziemią. Dziś może zrobimy z kominem i rura od pieca. To pilne, bo musimy rozpalić coby:) zobić pranie. Czekają już trzy w tym pościel. Ciuchy domowe mi sie już kończą. 

Pokupowałam co było pilne, ale jeszcze trochę zakupów mi zostało. Czekam na pieniadze. W tym miesiacu chyba kupię juz wszystko co trzeba. Mam ochotę kupić jeszcze trochę ubrań, ale chyba pieniędzy braknie, bo cmentarz. Kwiaty juz mam. Jeszcze znicze. Pilne drzewka owocowe i kurtka zimowa, bo mam upatrzoną używaną i ktoś moze kupić. Płaszczyk mi juz przyszedł.

Kupilam kilka kwiatkow do domu. To pawie ostatnie na ten rok. Ma być jeszcze fikus lirolistny. Kupiam też chodniczki do sypialni, bo wczoraj udało mi sie sprzedać trochę szkliwa z okresu prl z Ząbkowic. Mam tego sporo, a nie uzywam, bo przyjęc nie robię i robic nie będę. Eksponować nie mogę, bo koty i wszystko jest poupychane po kątach.

Na diecie trwam, ale mnie juz bardzo męczy. Nie wiem czy mi sie uda wytrzymać tyle ile zamierzaam, bo majonez, fryki, kluski, ziemniaki śnia mi sie po nocach. Jem dwa posiłki przewaznie białkowe plus koktajl Herba...life. To juz bardzo mało kalorii. Co trzy dni jest więcej w tym węglowodany... Do 76 jeszcze trochę brakuje. Dalsze plany takie, że będzie jojo 2 kg. Nie wytrwam bez jeśli dojda węgowodany. Od lutego znowu dieta i znowu 4 kg na stałe. Jak dobrze pojdzie to pod koniec sierpinia kolejny etap i może 6 z przodu, ale raczej nie na stale. Mimo to postawie sobie cel na Nowy Rok 6 z przodu. Tegoroczny zrealizowałam. W 2022 roku waga w normie i głębszy oddech.

Nadal mam toche zajęć w domu i koło domu z gatunku dodatkowych. Teraz sprzatamy w sieniach. Przyszła kolejna roślinka i jest juz w ziemi. Trzeba ściąć ziola, wyrwać łęty z ziemniakow i bobu. Niedugo trzeba będzie skopać grunt na przyszly rok i wysypać nawóz no i wyrzucić ziemię z donic...

Myślę, żeby kupić leginsy. Lubię w nich chodzić. Na pewno kupię czarne i może jakieś w kratkę np. te...:)

8 października 2020 , Komentarze (15)

Kupiłam wiązanki na cmentarz. Musiałam się spieszyć, bo zaczął się ruch i wszystkie tańsze zaczęły znikać. Ja nie kupuję drogich, bo mam 9 swoich grobów plus kilka w Rykach, 2 na ktore wiązanek nie daję i krzyż... Zawsze mama robiła wiązanki, ale teraz juz tego się nie podjęła. Mnie do florystyki nie ciągnie.

Nadal czytam książkę o wyjściu ze współuzależnienia. Pozycja jest cenna, ale znowu natrafiłam na rozdział, który jest dla mnie nie do przyjęcia. Autorka pisze o zdrowych związkach nazywając je miłoscią i o chorych-zależnych. Nie wzgędnia przy tym wcale różnic w charakterach i potrzebach. Z tego wynika, ze ja mam chore podejście, bo potrzebuję troski i bliskości. Oczekuję, że partner będzie blisko, że wiele rzeczy będziemy robić razem. Oczekuję, że będzie w domu w zasięgu mojego wzroku lub głosu. Wręcz musi być domatorem jak ja. Przecież każdy ma jakieś wymagania wzgędem drugiej połowy. Sama pisze o ważności zaspakajania swoich potrzeb. Trochę to wszystko pogmatwane i niespojne. Jest jeszcze astrologia i rożne typy ludzi. Jest enaagram, numerologia. Uważam, że warto by się ludzie o podobnych potrzebach dobierali. Po co sie męczyć z kimś kto nie pasuje. Lepiej energię skierować na rozwój siebie niż na ciągłe walki. Dużą wagę przykłada do niezależności. Mnie zależność nie przeszkadza i Krzyśkowi też nie. Po to jest związek, bo chyba nie po to tylko, żeby razem płacić rachunki, płodzić dzieci i je wychowywać, a poza tym żyć obok siebie. Czytam dalej...

Dziś jedziemy do Obi i to koniec podróży na ten tydzień.

Zaczęam pisać pamiętnik. Zwierzać się nie lubię, bo jestem kompletnie zamknieta. Do psychologa nie chodzę, ale może zacznę. Pamiętnik traktuję jako rodzaj terapii. Pomaga mi uporządkować myśli.

Sukienka przyszła. Myślałam, że będzie krótsza i nie tak obszerna, ale jest ciepla i zostawiam...:) Jak jeszcze schudnę będę nosić z paskiem... Mam też filiżankę i książkę...

***

 

jeszcze ci nie powiedziałam

jak szalona jest moja miłość

jak tęsknie za ciepłem zamkniętym w dłoniach

 wzajemnością otulającą zziębnięte serce

jak wciąż maluję wspólne chwile

natchnione pieszczotą dotykiem

nie wiesz nic o mojej samotności

o bólu plączącym ścieżki pachnące jutrem

nie ma już nadziei

zniknęła za horyzontem

wraz z ciszą pomiędzy nami

ty to wiesz i ja to wiem

 

7 października 2020 , Komentarze (8)

Mieliśmy dziś jechać do obi, ale nie możemy wyjeżdżać dwa dni pod rzad, bo paczki. Pojedziemy jutro. Jest trochę zakupów do zrobienia w tym donica do ogrodu i rzeczy potrzebne do wykonania kapliczki. Muszę kupić piłkę do drewna, bo Krzysiek powinien mi uciąć co trzeba. Trochę czarno to widzę, ale spróbuję, bo na kapliczkę się napaliam.

Dziś Krzysiek chyba skończy mycie okien. Może też ustawimy płotek wiklinowy w ogrodzie. Bardzo jestem go ciekawa. W tej chwii mam w jednym miejscu pastikowy, ale jest brzydki. Płotki muszę być ze wzgędu na Pikusia, bo podnosi nogę gdzie zabronione.

Odwyk od S idzie dobrze. Stopniowo ukladam sobie wszystko w głowie. To nie jest takie znowu trudne. Mam wystarczająco silną wolę by sobie poradzić z nałogami, a to jest jak nałóg. Szczęscia było mało i ciągłe dylematy, szarpanina. Telefon nadal zablokowany. Już było tak kilka razy, a później gdy mi się wydawało, że nałóg juz za mną, przychodzila silna pokusa i do rozmów wracałam. No i wszystko kręciło się od poczatku. Tym razem już telefonu nie odbokuję. Na razie odcięłam się od uczuć i jestem odrętwiała. Nic nie czuję. Nie ma żalu. Jest pustka, ale już zaczyna mi ciążyć. Znalazłam książkę, która pomoze mi odreagować i przepracować schematy. Kupilam ją choć tania nie jest. Na razie odkryłam, że mężczyźni władczy i skłonni do dominacji wręcz mnie nienawidzą. Oni oczekują ulegości, szukają ofiary by poczuć się lepiej, a ja uległa nie jestem i stąd ciągłe walki. Uważam, że oni tak naprawdę nie sa pewni siebie, swojej siły i w ten sposób sie sprawdzają. Lubią adrenainę i poczucie mocy gdy wygrywają. Ja walczyć nie lubię więc mi z nimi nie po drodze. Mam inne ciekawsze zajęcia niz psychiczne walki. Ten schemat trwa w moim życiu od dzieciństwa. Taka jest moja mama. Też walczy, jest agresywna i sprawia wrażenie silnej, ale papierosów rzucić nie potrafi ani schudnąć. To gdzie ta siła? Za to bardzo lubi innych poniżyć by poczuć sie lepiej. Ja nie lubię walk, ale mam potrzebę niezależności i wejść sobie na głowę nie pozwole. Muszę więc tego typu ludzi unikać. Nie jestem w stanie im pomoc, a wychodzenie do nich z sercem powoduję, że widzą we mnie ofiarę i gnębią. Koniec z pchaniem sie z pomocą. Świata nie uratuję. Będę pomagać tyko tym, którzy mnie o to poproszę i będą chcieli wspołpracować. 

Przez brak kontaktu z S zyskałam przestrzeń i sporo czasu :) Jeszcze nie wiem jak to wykorzystam. Na razie czytam i intensywnie nad sobą pracuję...

Chyba jednak posadzę w sadzie brzozkę. Kocham jej energię. Miejsce w zasadzie mam o ile za bardzo sie nie rozrośnie, a nie powinna, bo u mnie piaski. Drzewka poszukam w lesie. :) Chodzi mi o małą 50cm roślinkę.

Mam do kupna jeszcze jabłonkę, gruszkę i myślę nad brzoskwinią i jabłonią kolumnową. Jabłoń chyba kupię, a brzoskwinię jeszcze nie wiem. Miałam drzewko i ono bardzo szybko zmarzło mimo lekkich zim.

Znowu myślę nad wrzosowiskiem. Nie bardzo mam w tej chwlii na nie miejsce. Coś mi świta i może w przyszłym roku zrobię.

Z wagi jestem zadowolona, ale wczoraj były tyko dwa posiłki. Jednak juz mnie dieta zmęczyła trochę. Chcę zrzucić do 76 i wychodzę...Oby szybciej.

6 października 2020 , Komentarze (23)

Krzysiek ma urlop to i ja odpocznę, bo będę spać i czuwanie pozostawię jemu. On odbierze paczki. Urlop będzie trwał prawie trzy tygodnie. Odpocznie. Ja czekam teraz na  sukienkę, filiżankę i rośliny.

Dziś jedziemy do psychiatry. Wrócimy dość późno, bo wizyta po 14, a później trzeba wykupić leki. Po drodze jest pierogarnia i mnie kusi zajrzeć, ale nie ulegnę, bo dieta. Myślę, że potrwa jeszcze około 2 tygodni. Trwam i wytrwam, ale juz myślę o końcu. Wczoraj Krzysiek jadł ziemniaki z kotletem i mizerią, skubnęłam kawałeczek ziemniaka ze śmietaną. Ależ był pyszny. Jutro już zamiast jednego posiłku będzie koktajl Herb..laife. No i zobaczymy jak pójdzie... Moje wymiary teraz to: 111 biust, 93 talia i 116 biodra. Talia to koszmar. Zupełnie ją straciłam. Przybyło mi proporcjonanie 10 cm. Strasznie dużo... :( gdzie te moje wymiary 91/60/91 i sylwetka klepsydry. No gdzie...:(

Dziś mam drugi zabieg konchowania uszu, bo mi znowu ucho zatkało. Zobaczymy czy trzy wystarczą, czy będzie trzeba pięć.

Postanowiłam przestać oszczędzać ciuchy i kilka swetrów wzięłam do chodzenia po domu. Są w idealnym stanie ale teraz nie maluję i nie muszę się o nie bać. Na pierwszy ogień wzięłam fajny sweterek melanż. W zeszłym roku kupiłam dwa uzywane. Jeszcze takich nie miałam. Są cudowne, mięciutkie. W tym co teraz noszę wręcz sie zakochałam.

Znalazłam jeszcze dwie sukienki i sweter :) Chyba zaczynam żyć konsumpcyjnie... Kupię stopniowo, bo będą jeszcze na przyszły rok pewnie. Jeśli w przyszym roku 6-7 kg schudnę to będzie dobrze. Mogą być luźniejsze, bo takie lubię.

***

wczoraj

chwaliłam młodość

biegałam wciąż głodna wrażeń

 z ogniem w oczach

karmiłam emocje szaleństwem

pożądałam tego co inni

dziś

rozkwitłam pod dotykiem dojrzałości

podążam ze spokojem w sercu

chwytając chwile pachnące ciszą

słucham siebie

a dusza moim drogowskazem

jutro

nazwiesz mnie seniorką

a ja zacznę sunąć ku wieczności

bez planów bez celów

zapatrzona w to co duchowe

i we wspomnienia tak barwne

jak kiedyś życie

 

5 października 2020 , Komentarze (9)

Jutro mija kolejny tydzień diety i waga znowu spadła nieco. Chyba już wprowadzę jeden posiłe Herba..life. To już bardzo niska kaloryczność i nie chcę być na niej dłużej niż dwa tygodnie. To by oznaczało wcześniejsze wyjście z diety. Teraz ważę 76,9kg. Może jeszcze trochę zejdzie, ale zaczynam sie denerwować i już czarno widzę szóstkę z przodu w przyszłym roku.

No i jednak  zawalczę o siebie. Koniec z wikłaniem sie w związki z nałogowcami. Większość moich poważniejszych partnerów, wszyscy miało problem z alkoholem, i ja próbowałam z tym problemem walczyć. Oni nie. Zawsze koledzy i alkohol wygrywali, a ja się wściekałam. Zrywałam i wracałam, traciłam czas. To trwało całe moje zycie i przez to straciłam szansę na szczęśliwy, satysfakcjonujący związek. Moi dwaj partnerzy wcześniejsi jeszcze jakoś sie trzymali, pracowali. Dwaj ostatni sporo młodsi to juz było dno - margines społeczny. Jeden stosował przemoc, to zerwałam szybko. Przy ostatnim tkwiam prawie 5 lat, wmawiajac sobie, ze robię coś dobrego, bo mu pomagam. Guzik prawda. Usprawiedliwiałam go, współczułam, byam wyrozumiaa, a on pogrążał sie coraz bardziej. Krzysiek nie jest da mnie dobrym partnerem. Jest chory, drażni mnie czasami i nie pociąga, ale przynajmniej mogę z nim wyżyć - pracuje, coś robi dla mnie i dla domu, kotow i nie męczy mnie psychicznie. Zostanę przy nim, choć nie ukrywam, że to nie jest da mnie ideane rozwiązanie. Zostanę i zrezygnuję z romantycznej miłości. Innego wyjścia nie mam... Starsi partnerzy mnie nie pociągają, bo lubię młode ciała i zywość umysłową i emocjonalną. Młodsi za bardzo mnie męczą, bo mam z nimi niezgodność astrologiczną. 10 lat młodsi mogą mnie oszukiwać, a około 15 stosuja przemoc i chcą rządzić. Moglby być partner jeszcze młodszy, ale już bym się nie czuła komfortowo. Nie mam ochoty na manipulacje, potyczki i wojny. Skupię się na miłości innego typu. Ona też potrafi dać zadowolenie i satysfakcję. Krzysiek w końcu jest mi bardzo bliski, ale inaczej...

Pojawiło się światełko w tunelu. Wczoraj poprosiłam o wrożbę konkurencję i wyszło, ze do nowego roku problemy uczuciowe się skończą. Odetchnę pełną piersią.

Ekfraza do obrazu Agnieszki Kuśmierczuk

***

 

zanurzona w błękicie

brodzę w ciszy wód

ścierając z tafli

odbicia kłaniających się drzew

szuwary malowane różem i fioletem

w półśnie chwalą  nadciągająca noc

dzień jeszcze trwa

pyszne słońce

to zalewa złotem i oranżem horyzont

to figluje z falami mieni się lśni

oddycham pięknem

a spokój podaje mi dłonie

 

4 października 2020 , Komentarze (2)

Dobrze spałam mimo pełni. Księżyc w baranie już mnie nie nęka. Pozostał mars, ale on posiedzi jeszcze trzy miesiące. Będzie ruszał do przodu, wracał i znowu ruszał i to cały czas  aspekty będą w okolicach mojej wenus i marsa. Da mi popalić i Krzyśkowi też, bo on jest rakiem.

Dziś lenistwo cały dzień. Będą wróżby i będzie sadzenia aronii. Chcę też zebrać sadzonki winorośli. Mam dwa krzaki w tym jeden prawie zniszczony. Kusi mnie spacer z aparatem, bo chcę poszukać jesieni, ale chyba jednak nie dziś.

Wczoraj przejrzałam moje wyzwania tu na Vitalii i jest problem. Nie dam rady ich zrealizować. Tragicznie jest z czytelnictwem. Tylko 9 książek w tym roku. Będzie może jeszcze 6 i to wszystko, a miała byc jedna na tydzień. Już w nowym roku sie tego nie podejmę, bo nie mam szans. Brak mi czasu. Jestem w stanie wrocić do bardziej intensywnego czytania, ale to powiedzmy 20-30 stron dziennie, a gdzie reszta? Przecież nie będę wybierać książek cienkich po to by zreaizować cel. Problem jest z tym, że ja teraz czytam tylko poradniki. Z takimi książkami sie pracuje, a nie czyta na wyścigi. Do powieści juz raczej nie wrocę. Szkoda mi na nie czasu obecnie. Wolałabym sama pisać, bo wtedy bym żyła tym co mi w duszy gra, a nie podążała za pomysłami innych. Na razie piszę tylko opowiadania. Kiedyś z tego żyłam kilka miesięcy... Tak kiedyś było też z krzyżowkami. Uwielbiałam je rozwiązywać jako nastolatka. Gdy w wieku 23 lat zaczęam krzyżówki ukadać, skończyło sie rozwiązywanie.

Wrócilam do książki o współuzależnieniu. Wprawdzie nie żyję życiem innych i zajmuję się sobą, ale często jednak nastroje innych przejmuję. Gdy ktoś jest zły to i mnie łapie złość. To mi przeszkadza, bo to oznacza, że inni mnie kontrolują. Teraz muszę pracować nad świadomym odrywaniem się od tego. Metoda jest prosta teoretycznie, ale wykonanie już niekoniecznie. U mnie sprawdza się pisanie np. wiersza, internet albo medytacja z odpowiednim kamieniem lub Reiki, joga.

Kupiam sobie filiżankę i jeszcze chcę kupić sukienkę.

A na koniec moje nowe roślinki. Jeszcze nie wszystkie... Bardzo mnie cieszą...

3 października 2020 , Komentarze (6)

Dziś wyspałam się  do oporu. Krzysiek idzie do pracy po południu, a ja kombinuję jak sobie tu poradzić z pracami bez Sebastiana. Na razie jestem w stresie i myślenie przychodzi mi z trudem. Nie wiem jak to ogarnąć. To drobne prace i nie ma chętnych do ich wykonania. Każdy fachowiec liczy na grubszą robotę i konkretne pieniądze. Trochę może zrobi brat Krzyśka, ale on się już denerwuje, że Krzysiek za nic się nie bierze.

Dziś chcę spędzić dzień na przyjemnościach. Moze poczynię portret ołówkiem albo coś napiszę. Potrzebuję czegoś co mnie oderwie od problemów i niewesołych myśli. Te problemy potrwają chyba do końca roku, bo działają na mój 8 dom ciężkie planety - jowisz, saturn, pluton i jeszcze mars. To konflikty, przemoc, problemy prawne i przeszkody. Ten dom to dom między innymi seksu i spadku. Tyle dobrego, że te same planety działaja dobrze na moj dom 10 czyli dom kariery. Dodatkowe stresy to pełnia w baranie, ale to już mija....

Wczoraj kupiiśmy ziemniaki. W tym roku mamy zamiar zjeść pięć workow po 15 kg. Przywiozła nam znajoma, która ma sklep. Wyładowała pod domem, a Krzysiek zniósł do piwnicy. Zawsze gdy kupię ziemniaki i wyczyszczę kominy, zaczyna sie dla mnie symbolicznie jesień. Kominiarz był kilka dni temu, ale komin od strony mieszkania jeszcze niewyczyszczony. W przyszłym tygodniu kupimy rurę i wtedy piec wyczyścimy i oprawimy na nowo. Ja oprawię.

Od wczoraj jest wojna z mamą, bo wyciszyłam na stałe telefon. Do mnie praktycznie nikt nie dzwonil. Tylko ona i Sebastian. Czasem z pracy i czasem syn. Teraz chcę miec spokój i aby skasować stres związany z kontaktami z nią, wyciszyłam telefon. Jest wściekła, bo teraz kontaktje sie z nia tylko raz dziennie i musi to zaakceptować. Juz nie ma dzwonienia i gadki o pierdołach i nie ma zrzucania na mnie swoich problemów, nastrojów.

2 października 2020 , Komentarze (18)

Wczoraj załatwiłam wszystko co planowałam. Trochę tego było, ale juz nie tak dużo. Dziś już odpoczynek. Urlop od krzyżówek i pisania. Będą ewentualnie tylko wróżby. Sebastian miał dziś przyjechać, ale znowu mnie zdenerwował i zablokowałam go w telefonie. Miał przyjechać dziś, ale od kilku dni zaczął kręcić i kombinować. Odnoszę wrażenie, że chciał popić z kolegami albo inne atrakcje sobie wynalazł, bo chciał przyjechać w sobotę. Ja mam juz dość walki z jego piciem, kolegami, uporem i podejściem do mnie... Mam wrazenie, że mnie lekcewazy i nie liczy się z moimi potrzebami, albo ma inne kolidujące z moimi. Obiecuje mi cuda, a potem figa z tego.  Podobno nie powinno się kończyć relacji pod wplywem emocji, ale ja już mam dość, a wybuchy w moim przypadku są tego efektem.

Dziś mamy posadzić kolejne rośliny, a Krzysiek umyje okno i to wszystko... Weekend czas zacząć. Moze dziś napiszę wiersz. Moze będą jakieś warsztaty. Ja mam koniec warszatów prozy w grupie. 

Dieta mi idzie. Nie ma grzeszkow i nie czuję głodu choć o tej porze zawsze czułam. Powinnam do końca października wytrwać i wytrwam o ile będą spadki. Problemem są zaparcia. Nic juz pomoc nie chce...:( Jutro chyba zjem kapusty kiszonej. Zawsze mi pomagała... Na podjadanie jeszcze ochoty nie mam...

Znalazłam kolejna sukienkę. Tą oliwkową juz kupiam.  Chyba i tą kupię jak mi pieniądze na konto wpłyną, bo Krzysiek uznał to za fanaberię i trzyma sie za kieszeń. Kusi mnie jeszcze ta spodnica, ale ciemnoszara...

1 października 2020 , Komentarze (55)

Pilne prace się kończa. Zostanie jeszcze sporo, ale juz nie będzie tego nawarstwienia. Nie będzie tak czas gonił. Dziś ostatnia krzyżówka i jeden tekst na około 3000 zzs. Krzysiek musi kupić pszenicę dla ptakow i umyć okno. Zostanie jeszcze jedno. Mamy tez do posadzenia pigwowiec i berberysy. Ja miałam wyjazd na chwilę do miasta. To pilne. Jutro ma przyjechać Sebastian i zacznie się ruch i hałas. Będę uciekać do sypialni. On to juz rozumie i nie protestuje.Trzeba go będzie obudzić, bo moze zaspać.

Nie wiem co ze mną nie tak, bo jak porobię trochę fizycznie, ale tak szybciej, dłużej intensywniej, to oblewa mnie pot. To się zaczęło wiosną. Nagle osłabłam i zaczęłam się pocić. U lekarza nie byłam, bo poza tym czuję sie dobrze. To na codzień mi nie przeszkadza w niczym, bo przeważnie leżę. Teraz jednak musiałam się poruszać i to dłużej i zaczęło mi to przeszkadzać, bo nie cierpię być spocona, nieświeża.

Wczoraj bylo sporo pracy na leżąco i zrobiam wszystko co zamierzałam. W nocy było malowanie paznokci. Pierwsze tej jesieni, bo odrosły. Jestem dumna z siebie, że pomalowałam też u nóg. Dla siebie, bo nie widać  odkąd chodzę w skarpetkach. Zmobilizowałam się wreszcie. Mam nowy lakier. Niedawno kupiłam. Powinien być trwały. Ja uzywam tradycyjne. 

Na razie nie chudnę. Coś przyhamowało. Dziś zejdę o 200 kalorii mniej to może ruszy, Waga nie jest tragiczna, ale chcę zrzucić jeszcze więcej. Oby sie udało tak chociaż dwa kg. Zrobiłam zdjęcia w sukience. Gdy byłam otyła sukienek nie nosiłam, bo wyglądałam groteskowo. Teraz się odwazyłam, ale dobrze jeszcze nie jest. Widać te kilogramy nadwagi... Nie wiem teraz czy już mogę sukienki nosić czy straszę wygladem, bo ten brzuch i brak talii...

30 września 2020 , Komentarze (27)

Pracę w sypialni skończyłam. Wnętrze mi się bardzo podoba. Jest jasne, klimatyczne, w stylu dawnym i przytulne. Zakochalam sie w jasnym dywanie. Jest cudownie miękki. Jeszcze trochę dadatków dojdzie - obrazy, kwiaty, półeczki. Dziś już fizyczny odpoczynek i cały dzień kanapa. Uf... Jak ja to lubię...:)

Krzyżówki też kończę. Ułozone wszystkie, a do przepisania są dwie ostatnie i wolne. Mogłby być teoretycznie urlop, ale trzeba zarobić na naprawę klawiatury laptopa i szybkę od smartfona no i na chodniczki. To będzie około 500 zł. Acha i jeszcze na opaskę mi band 5...:) Z nią się jeszcze waham. Kupię, ale nie wiem kiedy, bo nie ma polskiego menu. Są niby aktualizacje, ale nieidealne. Nie wiem czy dam radę sama wgrać. Kusi mnie czujnik stresu i analiza snu no i joga.

Krzysiek ma dziś cięższa dniówkę i nic w domu nie zrobi. Są jeszcze do umycia  trzy okna. Ma mi kupić coś do przetworzenia - grzyby albo warzywa na leczo.

Coraz bardziej zamykam sie w sobie. Mój świat - tworczość, duchowość, rozwój są dla mnie ważniejsze i przyjemniejsze niż rozmowy z ludźmi, niż kontakty. Coraz bardziej sie izoluję, a niektórzy ludzie mnie nudzą. Nieraz nawet nie odbieram telefonów. Bliscy się denerwują, a mnie denerwują dzwoniące telefony. Mama dzwoni nieraz i pięć razy dziennie, a ja się wściekam, że mi zakloca spokój. Ona chce się wypowiedzieć, bo czuje sie samotna, a mnie czasu szkoda na ciągłe wracanie do przeszlości. Lubi zwłaszcza wspominać to co złe i ciągle to samo. Klocimy sie o to...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.