Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1491091
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 lipca 2020 , Komentarze (13)

Wczoraj zrealizowałam wszystko co zamierzałam. Niedzieli nie było. Dziś chcę wyjść do plewienia i dodatkowo umyję szafki w kuchni. Praca ma iść dobrze. Jest szansa, że na poczatku sierpnia ruszą tez prace niezależne ode mnie. Znajomy ma mieć urlop i wtedy zrobi wszystko u mnie. Najwyższy czas, bo jesień sie zbliża...Gdy ogródek będzie zrobiony, kupię cebule kwiatów wiosennych, krzewy w tym może magnolię miniaturową. Kusi mnie wiśnia piłkowa, kolumnowa albo migdałek, a moze i jedno i drugie. Coś w tym roku kupię... Miejsce mam po daliach, bo w tym roku nic z nich nie było z powodu ślimakow. Całkiem liście pożarły, a wysypać w tym miejscu nie mogę, bo Pikuś biega. Jeśli chodzi o kwiaty wiosenne to kupię krokusy, szafirki, hiacynty, narcyzy i żonkile. Zawsze kwitły u nas w ogrodzie i chcę by były teraz. Do tego tulipany, ale nowe odmiany trzeba wykopywać, a mnie sie nie chce. Kupię więc chyba botaniczne.

Wczoraj zaczęlam kolejny obraz olejny. Tym razem to typowy pejzaż. Idzie dobrze. Lubię malować typowo polskie krajobrazy, ptaki, rośliny, zwierzęta. Nie wiem czy to nie błąd, bo z kilkunastu obrazow, ktore sprzedałam dwa to rózowe flamingi...:) Ostatnio zgrałam sobie z internetu wzory na obrazy. Uwiodły mnie łąki. W sierpniu zacznę je malować. To będą obrazy olejne. Sprzedałam kolejną akwarelkę...:) Myślę o ikonach, ale do tego potrzebuję gotowego podobrazia, a nie mogę kupić, bo funduszy brak...

Dziś chcę skończyć pracę nad antologia Wiersze sercem pisane. W tym roku wzięłam udzial juz w 9 antologiach w tym dwóch z opowiadaniami. Jedną z wierszami jeszcze mam w planach. Rok był udany pod tym względem.

We wrześniu zaczyna sie mój 1 rok numerologiczny. To czas na nowe plany i rozwinięcie skrzydeł. Już się na to cieszę, bo w tym roku było sporo blokad. Utknęło głownie to co zależało tez od innych. Ot choćby remonty...

Poranek

 

jeszcze noc szarym muślinem

otula łąki lasy i ogrody

a już słońce zachłannie liże widnokrąg oranżem

rozbudzone ptaki jasnymi głosikami

chwalą nadchodzący dzień

rosa czarodziejka jeszcze diamentami

mieni się na listkach ziół

a one już rześką wonią pieszczą nozdrza

czekam na owady

pracowite pszczoły pasikoniki i motyle

kapiące tęczą

ostatnie tajemnice i cienie

to umykają między drzewa

to odpływają ze strzępkami mgły

nastaje ranek

Co do wierszy to też juz wybrałam tematykę. Przede wszystkim zamierzam pisać tylko wiersze biale i raczej lekkie, o miłości, przyrodzie. Ważni są przodkowie, koty i ewentualnie przemijanie. Czasem skrobnę coś o życiu, ale tylko tym, które dotyczy mnie i moich bliskich.. Nie będę pisać o polityce, wojnach, policjantach, księdzach pedofilach itp. To nie moja tematyka i niech tak pozostanie. Wychodzi cyklicznie antologia Modlitwy. Moze kiedyś... Nie rezygnuję z haiku i tanki... Ja w poezji czy malarstwie szukam ukojenia, piękna i przyjemnych emocji... Dlatego nie piszę na trudne tematy i nie maluję surrealizmu, bo niepokoi. Od trudnych tematów nie uciekam w prozie... Zdarzyło mi sie pisać opowiadania o psychopatach, zdradzie, przemocy, śmierci czy alkoholikach. Muszę mieć nastroj...


20 lipca 2020 , Komentarze (14)

Wczoraj był bardzo aktywny dzień, bo miałam sporo pracy. Dziś chyba sobie zrobię niedzielę choć praca mnie kusi. Znowu mam fazę na porządki w domu i na prace w ogrodzie. Przestałam sie migać i to co mam do zrobienia robię. Taktyka sie sprawdza. Poświęcam na to codziennie trochę czasu i nie zdążę sie tym zdenerwować ani znudzić. Dziś moze będzie plewienie i mycie szafek kuchennych w środku. Czynności te traktuję jako ruch, odskocznie od kanapy i uważam, ze mi sieto przyda dla zdrowia. Już o pomocy w domu nie myślę.

Mam aplikację ptaki polskie, bo chciałam sie uczyć je rozpoznawać. U mnie w okolicy sporo ptaków bytuje i cały czas słychać ich głosy.Wiele ptaków ma u mnie na posesji gniazda. Aplikacja to też nagrania głosów. Niestety ja jestem antytalent jeśli chodzi o dźwięki i nic nie potrafię rozpoznać.

Wczoraj miałam na obiad kotlety z kalafiora i pieczarek. Zrobiłam zdjęcie. Zdjęcia kulinarne robię Nikonem. Muszę koniecznie kupić kartę pamieci. Mam problem z bateriami w nim, bo chyba wilgną. Miałam kupić statyw, ale chyba z tego zrezygnuję. Nie będzie mi się chciało przynosić go za każdym razem z pracowni do kuchni, no i nie zamierzam nigdy zajmować sie fotografią bardziej profesjonalnie. 

Wczoraj skończyłam obraz. Jestem z niego bardzo zadowolona. Szybko zacznę następny. Może juz  nawet dzisiaj. Teraz maluję z podobraziem na kolanach przy stole. Chyba kupię sztalugę, która stawia sie na stole... Powinnam kupić kilka podobrazi 30x40 i 30x50. Kwiaty są rózowe. Szkoda, że nie na zdjęciu...

Zachód słońca i po…

 

niebo już płonie

oranżem i złotem

słońce czepia się obłoków

ostatnimi promieniami

wilgoć nasącza rześkością powietrze

wiatr szeptem chwali

nadchodzący wieczór pełen tajemnic

jeszcze podziwiam szkarłatem malowane dalie

kłaniam się nasturcji

a już maciejka roztacza subtelny czar

za chwilę mrok wypełznie z pomiędzy śniących drzew

i głos puszczyka skala ciszę

czas powitać noc

nim powieki opadną

zaśnij

19 lipca 2020 , Komentarze (14)

Koniec tygodnia. Czas gna jak szalony. Połowa lata za nami. Jeszcze mi nie dokuczyło upałem i oby upały nie przyszły. Już z Sebastianem liczymy dni do jego przyjazdu. Przyjedzie około 12 VIII. Tym razem chyba tylko na tydzień. Jeszcze nie wiem co zrobi. Ograniczają mnie finanse, bo chcę jak najszybciej spłacić telefon. Niby raty dopiero od lutego, ale juz spłacam, ponieważ nienawidzę mieć długów i strasznie mnie one gryzą. Na pewno będzie cięcie drewna po komórce, koszenie podwórka i sadu i mocowanie futryny drzwi od sypialni, bo coś z nią nie tak. Chyba też wytnie trochę dzikich drzewek i moze suche śliwki. Powinno być jeszcze malowanie podłogi w kociej toalecie, ale farba droga, bo musi być szybkoschnąca. Chciałabym też powiesić kolejna półkę w pokoju dziennym. Mają na niej stanąć ikony decoupage. Połka kosztuje trochę i nie bardzo teraz to troche mam. Kupiłam półkę na kwiaty do sypialni...

Sporo czasu poświęcam teraz sobie. Codziennie medytuję minimum 20 minut i ćwiczę jogę też 20. Do tego dochodzi 20 minut Reiki i około 15 uzdrawiania pranicznego. Ostatnio znalazłam jeszcze aplikację z kontrolą oddechu i też w to weszłam. Zyski mam, bo śpię jak dziecko, nie denerwuję się i nie nakręcam i ciśnienie mi spadło. Nie lubię stresu, gonitwy i unikam tego jak mogę. Żyję sobię więc powoli i na uboczu. Jestem wdzięczna losowi i moim bliskim, zwłaszcza Krzyśkowi, ze mam taką możliwość. Nie wyobrażam sobie innego życia. Jestem szczęśliwa, pogodzona z sobą i uważam, że mam świetne zycie. To co było kiedyś złe odreagowałam, oddzieliłam grubą krecha i staram sie zapomnieć.

Krzysiek ma nową zabawkę-radiomagnetofon. Moze wreszcie słuchać kaset sprzed 15 lat i starszych. Chciał mnie tym nękać, ale go wygoniłam ze sprzętem do sypialni i tam słucha.

Od piątku robię sobie zabiegi uzdrawiania pranicznego na kręgosłup. Boli mnie mniej tuż po zabiegu. Trzeba robić przez kilka tygodni by efekt był trwały. Problemem jest to, ze po zabiegu nie można moczyć tego rejonu przez 12 godzin. Nie mogę sie więc kąpać. Muszę robić co drugi dzień, bo mogę sie w ten dzień tylko myć, a ja jestem jak kaczka i uwielbiam sie wylegiwać w wannie.

Dziś chcę zawekować 5 kg ogórków. Będą w musztardzie z tym, że w skorkach i nie krojone... To pierwsza porcja. Będą jeszcze 2-3.

Wczoraj zaczęłam obraz olejami. Poszło nadzwyczaj dobrze. Maluje sie łatwiej niż akrylami i szybciej... Jestem bardzo zadowolona, a myślałam, ze będzie gorzej, bo wybrałam trudny wzór. Farby miałam wszędzie i na rękach i na twarzy i we włosach i na ubraniu. Przy akrylach sie tak nie brudzę... Dziś obraz chyba skończę...:)

18 lipca 2020 , Komentarze (2)

Dziś się całkiem dobrze wyspałam. Ostatnio śpię lepiej. Jeszcze niedawno budzilam sie kilka razy w ciągu nocy. Teraz juz sie prawie nie budzę. W nocy śpię około 8 godzin i często jeszcze w ciągu dnia dosypiam z godzinę. Całe życie tyle snu potrzebowałam i sobie tej przyjemności nie zabraniam i nie ograniczam. Czasem tylko zastanawiam sie ile bym zdziałała śpiąc tylko o godzinę w ciągu doby mniej... Mam koleżankę, która sypia średnio 4-5 godzin i tyle jej wystarcza. Ja bym padła.

Dziś planuję zacząć malować pejzaż olejami. Podchodzę do tego trochę jak pies do kija. Do tej pory namalowałam olejami tylko jeden obraz. Coś mnie technika nie przekonuje. Zbyt długo to wszystko schnie jak dla mnie i zapach terpentyny mnie nieco drażni. Kolory za to cudne i pędzel tak miękko chodzi. No zobaczymy.

Jeśli chodzi o malowanie to wreszcie wybrałam. Będą to kwiaty, pejzaże, zwierzęta, ptaki i moze portrety. Nie ciągnie mnie do techniki, miast i ludzi. Ciągnie mnie do malarstwa realistycznego. Nie znoszę surrealizmu i coś mnie ostatnio do abstrakcji tez nie ciagnie. Nie muszę malować modnie. Maluję głownie dla siebie i nie zamierzam malować na zamowienie. To co zarabiam na obrazach wystarcza na materiały, a te trochę kosztują. Teraz powinnam kupić podobrazia.

Wczorajsze obrazki. To pastele olejne. Staram się opanować technikę, ale to początki. Kolory na zdjęciu beznadziejnie, mdłe a miał być taki dobry aparat w telefonie...

Jeśli chodzi o wagę to jest dobrze. Przytyłam nieco, ale waga jest akceptowalna, bo nadal siódemkę z przodu widzę. To nadwaga, a nie otyłość. Kalorii ostatnio nie liczę. Jem na oko. To 3-4 posiłki dziennie, ale małe porcje. Ograniczam mięso, a jem sporo warzyw. Tak mam zamiar ciągnąć do stycznia. Od stycznia koleny etap diety. Marzę po cichu by choć na chwilę zobaczyć szóstkę z przodu.

Chodniki, które dostałam od brata Krzyśka muszę wymienić, bo są niepraktyczne. Są grube, włochate i obszyte czymś twardym i sztywnym. Do pralki sie włożyć nie daja, a ręcznie prać nie sposób, bo to mordęga. Bardzo się brudzą, bo są jasne. To chodniki do bloków, a nie na wieś, gdzie sie w butach wchodzi i to brudnych czasem. Trzeba prac co dwa tygodnie albo i częściej. Znalazłam chodniki ludowe tkane w pasy z bawełny i takie kupię.

17 lipca 2020 , Komentarze (17)

Ostatni dzień czuwania, bo paczki jeszcze wszystkie nie przyszły. Jutro już się wyśpię solidnie, do południa w sypialni. W pokoju dziennym źle się śpi, bo i kanapa niezbyt wygodna i dokuczliwe muchy.

Sprzedałam kolejne obrazy. Tym razem to akwarelki. Dwie w formacie A4 i jedna mniejsza. Powinnam chyba więcej malować, bo na materiały zarabiam... Moze w weekend wreszcie wezmę się za oleje. Mam też kilka małych podobrazi na pastele olejne. Ta technika niezbyt mi pasuje choć skończyłam kurs. Chcę malować tylko kwiaty. To stary obrazek wykonany w tej technice. Już jest u ludzi...:) Poniżej wczorajszy... Moze się do techniki z czasem przekonam.

Dziś Krzysiek musi po pracy zalatwić pszenicę dla ptaków. Jest ich bardzo dużo, bo sa karmione przez cały rok. Para gołębi, która się u nas stołuje przyprowadziła swoje dziecko. Teraz siedza na dachu trzy. Młody gołąbek jest mniejszy i smukly. Trzyma się rodziców. Zwykle wciska swoje drobne ciałko miedzy nich.

Później mamy zrobić porzadek przed domem z doniczkami. Trzeba też usunąc winobluszcz, bo rośnie jak szalony i znowu dusi kalinę. Z ziemniaków chyba nic nie będzie, bo krzaki poniszczone. Nie wiem czemu. Zebralam sporo bobu. O chwastach nie myślę. Jest ich zbyt dużo, zeby sobie z nimi poradzić. To syzyfowa praca.

Bardzo ładnie mi kiełkują pomarańcze... Awokado wypuściło korzonki. Jeszcze trochę i pójdzie do ziemi...:)

Chyba w tym roku jesień przydzie wcześniej, bo wiele roślin kwitnie wcześniej niz zwykle. U mnie nasturcja juz powoli przekwita, a zawsze kwitła jeszcze w sierpniu na 15.To samo dziurawiec. W tym roku nawłoć juz dochodzi i lada dzień zakwitnie. To bardzo wcześnie, bo zwykle jej kwiaty zapowiadają koniec lata.

16 lipca 2020 , Komentarze (11)

Koniec tygodnia powoli się zbliża. Nie wiem czy odpocznę, bo planuję wekować ogórki. W zeszłym roku miałam około 30 słoików ogórków w occie. W tym roku chcę zrobić podobną ilość. Będą tradycyjne, w curry i w musztardzie.

Choroba mi przeszła prawie calkiem. Co to było nie wiem, ale byłam nieswoja przez trzy tygodnie.Teraz jeszcze czasem zakaszlę i nos mi przytyka, czasem kicham. Energii mam mniej niż zwykle, tej fizycznej. Dobrze, że juz jest w porządku. Głowę umyję dopiero w weekend, bo sie boję, że wszystko wróci, a to był koszmar. Włosy są w strąkach aż mi bylo wczoraj wstyd kuriera.

Znowu mam muchy w pokoju dziennym i w kuchni. W kuchni sie nie dziwię, bo garnki w zlewie stoją, ale po co sa w pokoju? To moja wina, bo juz dwa lata kupuję moskitiery sztywne i kupić nie mogę. Problem jest z mierzeniem. Boję się, że coś pomierzę nie tak i pasować nie będą. Muchy są dokuczliwe i to bardzo. Czuję do nich wstręt, a one na mnie siadają. Chciałm kupić lep, choć to obrzydliwe, ale nie ma.

Wczoraj wysłałam wiersze do antologii Spieszmy sie kochać bliskich. Dziś juz pracuję na kolejną. Tym razem to wiersze o miłości. Czas na wyslanie- koniec lipca. Wyślę wcześniej, bo nie piszę nowych wierszy, tylko wysyłam napisane jakiś czas temu. Spory zapas mam, bo przygotowywałam tomik z wierszam o tej tematyce. Moze go jeszcze kiedys wydam. Chciałabym tez kiedyś wydać tomik z wierszami o przyrodzie no i kilka z opowiadaniami. To raczej marzenia, a nie plany. No chyba, ze bank obrabuję...

Mam bukiet z kwiatów polnych w kuchni. Rozpoznałam je dzięki aplikacji. Mam paproć, pępawę, wykę, dziurawiec, aster wrzosolistny, aster lancetowaty, groszek bulwiasty.

15 lipca 2020 , Komentarze (6)

Dziś Krzysiek pracuje po południu. Ja chcę działać w domu. Co zrobię jeszcze nie wiem, ale coś koło domu i w domu. Czeka plewienie i muszę zebrać bób. Dziś Krzysiek ma sprawdzić cenę ogórków, bo juz trzeba zacząć wekować. Musi też sie zorientować czy sa grzyby do suszenia, bo coś mi sie wydaje, że jesienia moze nie być. Nie wiem co z jablkami u koleżanki i z gruszkami. Jeśli nie będzie u koleżanki to owoce na dżemy kupię.

Dziś chcę skończyć antologię dla przodków i wyslać ja do wydawnictwa. Tym razem to tanki, albo tanka, bo nadal nie wiem czy sie to odmienia. Zapisałam sie do kolejnej z wierszami o miłości. To też projekt komercyjny. Książka znajdzie się w sprzedazy w księgarniach stacjonarnych i Empikach. W tym roku chcę się zapisać jeszcze do jednej. W przyszlym roku musi być tomik.

Finansowo teraz muszę oszczędzać jeśli wszystkie plany chcę zrealizować.

Prace w domu i koło domu leżą, bo znajomy nie przyszedł. Ogród nie zrobiony, sypialnia nie pomalowana, plot nie zrobiony. Nie spryskany ogród, bo pogoda nie daje. Nie wycięte chaszcze....:(

Przyszla mi grzybnia pieczarek do hodowli. Robię wszystko według instrukcji. Zobaczymy co z tego wyniknie.

Kupiłam karty lenormand i świeczki zapachowe...

Wczorajsza akwarela - cyranka

14 lipca 2020 , Komentarze (8)

Węgiel wczoraj przyjechał i już opał na conajmniej pół sezonu mamy. Jak będzie lekka zima to starczy i na cały sezon. Jest węgiel i drewno. Tym razem w punkcie opałowym dali najmniejszy samochód i kierowca przyjechał sprawny. Udało się wjechać do końca i zrzucić tuz obok komorki więc Krzysiek dużo noszenia nie miał. Musiałam jednak rozmawiać z szefem. Znam go od wielu lat gdy jeszcze sam woził węgiel i punktu opalowego nie miał. Ulżylo mi.

Znalazł się kupiec na mojego koguta z kuchni, ale go nie sprzedałam, bo podobrazie przemalowane i brzydkie. Muszę więc namalować na zamówienie kolejnego tym razem na nowym podobraziu. Podobrazia mam. Podziałam moze dziś.

Wczorajsza akwarela...

Znowu wynikła sprawa z moim tomikiem. Szef wydawnictwa bardzo mnie namawia. Moze pomyślę na poczatek o wydaniu pozycji dla dzieci z bajkami i ilustracjami mojego autorstwa. To by było 16 stron plus okładka. Połowa tekst i połowa ilustracje.To powinny być bajki eukacyjne i z tym mam problem, bo nie bardzo wiem jak do dzieci trafić. Mam w dorobku wiersze dla dzieci, ale nie były z zalozenia edukacyjne. Chodzi za mna książeczka o kotach albo wiejkim powdórku- zwierzatka, czy leśne też zwierzatka. Ilustracje to nie problem. Problem by był z tekstem. Temat jest do rozwazenia, bo przed tomikiem nie ucieknę. Kiedyś miałam sporo planów wydawniczych, ale do tej pory moje utwory publikuję w zasadzie tylko w antologiach. Mam ich w dorobku ponad dwadzieścia, ale sama nie wiem ile...:) Teraz czas na tomiki chyba.

Dziś Krzysiek po pracy ma do załatwienia sporo spraw w miescie. Jest wściekły, bo w domu czekają jeszcze kuwety. Ja  moze umyję lodówkę, bo też muszę coś zrobić dla domu, coby tak nie klął...

13 lipca 2020 , Komentarze (14)

Nowy tydzień i nowe plany. Wczoraj wysłałam wiersze do antologii, a dziś chcę popracować nad kolejną. Innej pracy dziś nie mam poza wrózbami na portalu o ile klientki, bo to częściej kobiety, będą. Wczoraj skończyłam malować koguta. Już wisi w kuchni. Dziś też malowanie chyba będzie. Czas skończyć obraz akrylami, który zaczęłam jakiś czas temu. Moze skończę, a moze wezmę się za kolejnego koguta tym razem akwarelą. Poźniej może się w końcu wezmę za pejzaze olejami.

Moja dziwna choroba mi przechodzi. Już nie mam sensacji bólowych w ustach i w gardle. Już, a właściwie wreszcie prawie nie mam kataru i kaszlę bardzo rzadko. Czasem jeszcze czuję gorąco na plecach. Głowy nie mylam już 6 dni i boję sie umyć, bo po poprzednim umyciu choroba wróciła. Normalnie myję wlosy co kilka dni, ale tak długo jeszcze nie trzymałam. Czuję, że sie lepią i wszystko mnie swędzi...:(

Wczoraj udało mi się zrobić trochę zdjęć do e zielnika. Znalazłam klon, ale nie wiem czy zwyczajny, czy jawor, mam sosnę, brzozę, jesion wyniosły, robinię czyli akację i chyba bez koralowy, ale pewna nie jestem....Mam też jakieś nieznane drzewo to to ostatnie. Ponoć to klon jesionolistny. 

Dziś chcę wyjść na spacer, bo wczoraj widziałam dziurawiec i kwiaty polne. Chcę je zerwać do wazonu... Natknęłam się na łąkę w miniaturze, bo to przestrzeń około 10 m2 obok drogi. Wspomnienia powróciły... Mam aplikację i spróbuję rozpoznać co zerwę.

Skończony kogut...

12 lipca 2020 , Komentarze (6)

Znowu przegladam książki ezoteryczne i z dziedzin pokrewnych. Coś wkrótce chyba kupię. Moze z dziedziny kontaktowania sie z druga stroną. Z tej tematyki mam tylko jedna pozycję. Jest niezła, ale tematu jeszcze do końca nie zgłebiłam, a jest dla mnie ważny, bo za moimi bliskim tęsknię i bardzo mi ich brak. Książkę jednak wybrać trudno, bo jak czytam albo fragmenty to mnie odrzucają z powodu znajomości tematu albo udziwnień. Lubię książki typu kursu albo podręcznika. Nie lubię gdy książki sa napchane relacjami osob, ktorym coś pomogło. To dla mnie lanie wody... Moze być wspomniane, ale krotko...

Dziś chcę wyjść na spacer zrobić zdjęcia drzew do zielnika. Oby pogoda pozwoliła. Na razie odnalazłam na mojej posesji jałowiec, dąb, ale nie wiem nadal czy szypułkowy czy bezszypułkowy, świerk, sosnę, czarny bez, malinę, jarząb czyli jarzębinę/chyba/ albo jesion, leszczynę, malinę, trzmielinę pospolitą. Mama twierdzi, ze w zeszłym roku zebrała kilka jeżyn. Ja jednak nie rozróżniam jezyny od maliny gdy rosną obok. W pobliżu rosną brzozy, akacje, chyba klony. Były kiedyś lipy, topole. Resztę muszę szukać i będę miała cel na najblizsze spacery. Zdjęcia chcę robić stopniowo, bo np. trzmielina ma bardzo ładne owoce. Niektore zdjęcia zrobie w jesiennej szacie. Dęby i klony są wtedy takie cudne...:)

Ostatnio gdy pisałam o moim przedluzajacym sie dziwnym przeziębieniu, usłyszałam, ze to chyba koronawirus. Nie wiem co to, ale mija choć powoli... Nie będę tematu drążyć. Z domu wychodziłam mało i w maseczce. Do nikogo blisko nie podchodziłam i raczej nie miałam szansy nikogo zarazić poza Krzyśkiem, mamą i Sebastianem. Mama coś tam odczuwa, a panowie zdrowi. Jeśli coś złapałam to od któregoś z nich. O zbadaniu nie myślałam, bo nie mam szans na dotarcie w miejsce gdzie testy robią. To daleko, miejsce nieznane, a ja samochodu nie mam...

Pracuję nad dwoma antologiami. Jedna to wiersze o przyrodzie, a druga to dla bliskich. Chcę w tym drugim przypadku wyslać tanka.

A tu wiersz napisany tak na szybko. Inspiracją bylo oregano w moim ogrodzie:)

W ogrodzie ziołowym

 

wstało słońce

chodź do ogrodu

przysiądź na ławce

w objęciach sosny szepcącej z cicha

otuli cię z czułością

poczuj zapach ziół wilgotnych od rosy

bazylii i szałwii

spójrz

oregano się kłania z poszumem wiatru

dotknij tymianku i listków hyzopu

czosnek splata w warkocze kolejne liście

i tańczy w rytm muzyki świerszczy

zaparz herbatkę z melisy i mięty

zacznij dzień

już czas

Wczoraj malowałam koguta akrylami. Kogut już jest. Zostało jeszcze tło... Myślę, ze to nie ostatni kogut... Pomyślę jeszcze o kurze... To była przyjemność...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.