Chłodno, jesiennie. Jak ja taka pogodę lubię. Od razu mam więcej energii i lepszy nastrój. Zaczynam się śmiać. Dziś wstałam później, bo chciałam wypocząć. Tydzień miałam wypełniony po brzegi. Trochę planów się urodziło. Choćby książka i warsztat ikony. Dziś będzie dzień trochę bardziej leniwy. Nie planuję malować mebli ani obrazów. Może popracuję nad książka. To nie jest nic skomplikowanego, bo wymyślam tematy, a one nasuwają się same. Pisać może zacznę dopiero pod koniec września lub w październiku. Ile mi to zajmie nie wiem i nie wiem czy nie odłożę w trakcie pracy na bok, bo chodzi za na też tomik z opowiadaniami kryminalnymi. Piszę tez opowiadania o kotach.
Obraz jest skończony ale nie wiem jakie zdjęcie, bo używam starego laptopa, a w nim ekran rózowy:(
A na koniec opowiadanie i znikam na Reiki
Striptiz
Obudziłam się skostniała z zimna. Od
otwartego okna powiało chłodem i firanka falowała, a ja byłam odkryta. Musiałam
się jednak pocić, bo cienka koszula przyklejała mi się do ciała. Łóżko było wyziębione, a pościel zmięta.
Znowu spałam niespokojnie. Gdy tylko otworzyłam oczy zdałam sobie sprawę, że
nastał kolejny dzień bez Marka. Odszedł jakby wczoraj. Przed oczami miałam jego
zimne jak kryształki lodu oczy i
skrzywione w ironii usta. W ostatnim momencie nim trzasnął drzwiami powiedział
mi jeszcze jaka to jestem brzydka, stara i gruba.
- Zostawiam ci mieszkanie- warknął, ale
alimentów płacić nie będę. Ciesz się, że nie lądujesz na ulicy. Radź sobie
sama, idź do pracy i rusz wreszcie ten obleśny, tłusty tyłek z domu. Zawsze o tym marzyłaś przecież.
Chciałaś to masz.
- Ale ja całe życie nie pracowałam, bo
mi nie pozwoliłeś - jęknęłam z przerażeniem. Nie dam sobie rady.
- Nic mnie to nie obchodzi. Mieszkanie
swoją wartość ma i to możesz potraktować jako alimenty. Gdybyś mi dała syna i
ty byś miała wartość. Katarzyna jest w ciąży to do niej odchodzę. Ona jest
piękna, młoda i może rodzić. Warto w nią zainwestować.
- Ale ja cię kocham- szepnęłam z
płaczem.
- Jesteś głupsza niż myślałem- pokręcił
głową z dezaprobatą. Bywaj. Szczęścia ci nie życzę- krzyknął zza drzwi.
Zostałam sama. Jestem sama. Uświadomiłam
sobie z przerażeniem. Mieszkanie i inne rachunki popłacone i pełna lodówka, ale
więcej nie mam nic. Nie mam rodziny, bliskiej przyjaciółki, nie mam
doświadczenia w pracy zawodowej, ani odpowiedniego wykształcenia. Mam za to
ponad czterdzieści lat. Kto mi da dobra pracę, by mi na wszystko wystarczyło.
Jako sprzątaczka czy ekspedientka nawet na utrzymanie nie zarobię przecież.
Wstałam , zwlokłam się z łóżka i
poczłapałam do kuchni. Wczesna jesień jeszcze nie pozłociła liści, ale poranki
były już mgliste i chłodne. Ubrałam się po raz pierwszy od tygodnia, zrobiłam
lekki makijaż i zaparzyłam kawę. Zapatrzyłam się w okno. Zapowiadał się ładny
dzień, bo słońce lizało parapet i moje storczyki, które kwitły na wyścigi.
Trzeba by wyjść po gazety, bo trzeba przejrzeć ogłoszenia o pracy. Pomyślałam.
W portmonetce było ostatnie dwieście złotych. Co dalej nie widziałam.
Narzuciłam poncho na ramiona i wyszłam z domu. Korytarz był mroczny i ponury.
Poczułam w nim zapach grzybów. Pewnie sąsiedzi coś gotowali. Żołądek skręcił mi
się z głodu, ale jednocześnie poczułam mdłości. W windzie spotkałam starą
Majewską. Była w bamboszach, a spod chusteczki na głowie wystawały jej siwe,
potargane włosy i różowe papiloty. Poplamiony szlafrok urody ani szyku jej nie
dodał. Odwróciłam głowę, żeby jej nie prowokować ale nie dała się zbyć i
zagaiła skrzeczącym głosem.
- A co to sąsiadka sama? Mąż ponoć już
tu nie mieszka i z czego sąsiadka żyć będzie? Do roboty się trzeba będzie
wziąć, a nie seriale oglądać i paznokcie piłować- zaskrzeczała.
- A dałaby pani spokój. Pomocy
potrzebuję, rady, a nie złośliwości- wyrzuciłam.
- Rady? A mam radę! Niech sąsiadka za
robotę się weźmie, bo ja całe życie pracowałam i dobrze na tym wyszłam. Rentę
mam i chłopa nie potrzebuję.
- Pracy właśnie szukam- wyjąkałam, ale
nic nie ma dla mnie. Doświadczenia nie mam.
- To niech sąsiadka zacznie gołym
tyłkiem świecić w Internecie jak Jola od Karolaków to i sąsiadka zarobi- warknęła
złośliwie. Ona ostatnio samochód zmieniła na nowy. Ponoć z tego zarobiła, bo
Karolaki biedne, a ona do pracy nie chodzi. Do tego się sąsiadka nada. Do tego
szkół nie trzeba, a chłopa sąsiadka miała.
Po chwili zniknęła w piwnicy, a ja
zostałam z pytaniami cisnącymi się na usta. O Joli słyszałam. Cały blok mówił,
że pracuje na portalu z kamerkami. Striptiz robi. A może to jest jakieś
wyjście. Pomyślałam nagle znękana. Tylko czy ktoś zapłaci kobiecie po
czterdziestce, niezbyt szczupłej i niezbyt atrakcyjnej. To okropne zajęcie ale
może by mi dało przetrwać przez jakiś czas. Mogłabym jakieś kursy w tym czasie
skończyć i iść później do uczciwej pracy. Przecież nawet studentki tak
zarabiają jak je bieda przyciśnie. Myślałam. Partnera nie mam to zdrady nie
popełnię. Mogłabym tańczyć. Uwielbiam tańczyć i to potrafię. Zawsze potrafiłam
i wszyscy się moim tańcem zachwycali. Nie będę się z nikim umawiała to to
prostytucja nie będzie. W momencie zaczęłam planować. Bieliznę erotyczną mam,
bo Marek mnie w niej lubił gdy jeszcze mnie kochał. Szpilki uwielbiam i
komputer mi nie obcy.
Zawróciłam do domu i po zamknięciu drzwi
usiadłam przed laptopem. Portal z kamerkami znalazłam łatwo. Kilka ich było.
Zarejestrowałam się na polskim, bo angielskiego nie znałam za dobrze. Założyłam
konto, weszłam i przeraziłam się, bo zobaczyłam rozebrane kobiety i mężczyzn w
wyuzdanych pozach. Niektórzy uprawiali sex, ale nie wszyscy. Były też kobiety w
erotycznej bieliźnie, a nawet ubrane. Po chwili już buszowałam w Internecie i
czytałam o tej pracy. Okazało się, że nie wszystkie kobiety rozbierały się na
chatach publicznych. Niektóre zapraszały na skypa i rozbierały się dla
wybranych mężczyzn. Te zarabiały najwięcej. Były gwiazdami i ceniły się.
Niektóre zarabiały po kilka tysięcy dziennie. To dla mnie szansa. Chyba szansa.
Praca upokarzająca ale może da mi byt. Rzuciłam się do szafy w poszukiwaniu
koronkowej bielizny, kabaretek, pończoch. Wyciągnęłam czarne szpilki ze lśniącej
skóry. Znalazłam okulary słoneczne zasłaniające mi pół twarzy i postanowiłam
spróbować. Jak pomyślałam tak zrobiłam.
Po chwili przebrałam się, włączyłam
muzykę i ustawiłam kamerkę. Zaczęłam się poruszać zmysłowo jak kocica. Już nie
byłam sobą, zahukaną szara myszką, bo stałam się boginią seksu. Kusiłam,
przywoływałam, wabiłam. Pierwsze ruchy były niepewne. Po chwili odpłynęłam,
zapamiętałam się. Pół godziny minęło w mgnieniu oka i płyta się skończyła. To
było coś magicznego jak sen. Piękny sen. Oglądalność była bardzo wysoka.
Zerknęłam na komentarze i napiwki i okazało się że większość mężczyzn była
zachwycona. Zarobiłam prawie osiemdziesiąt złotych i kilku mężczyzn chciało się
umówić na prywatne spotkania na skype. Zgodziłam się ale umówiłam się tylko na
taniec i na striptiz. Rozbierałam się ale z klasą bez pornografii i zarabiałam
coraz więcej. Po kilku dniach miałam kilkunastu stałych klientów. Widmo biedy i
śmierci głodowej oddaliło się.
Wkrótce poszłam do biura pracy. Stary, szary budynek stał
obok parku. Na korytarzach było sporo ludzi. Obsługiwała mnie starsza
urzędniczka z nieco znudzoną miną. Miała dobre, szare oczy okulary w metalowych
oprawkach i krótkie ciemne włosy.
- Proszę mi powiedzieć co musze umieć by
dostać pracę w biurze- spytałam na wstępie.
- Musi pani znać języki i musi pani umieć
obsługiwać komputer. Przydadzą się programy biurowe- odpowiedziała. No i
praktyka.
- Nie mam doświadczenia- skrzywiłam się,
bo nigdy nie pracowałam.
- To przyda się szczęście. Są też
organizowane staże. To szansa dla takich osób jak pani.
Wróciłam do domu i szybko zapisałam się
na kurs angielskiego. Później wybrałam kursy uczące pracy w biurze i obsługi
programów biurowych. W międzyczasie podałam Marka o rozwód. Wzięłam dobrego
adwokata, bo mnie było stać. Rozwód dostałam z winy Marka. Pamiętam ten dzień.
Był pochmurny i chłodny. Deszcz siąpił od rana i na jezdni stały kałuże. Przed
budynkiem sądu stało kilka samochodów, a na chodniku przy schodach mała
dziewczynka w różowej czapeczce karmiła gołębie. Pamiętam też minę Marka gdy zobaczył mnie
wysiadającą z taksówki. Minęłam go dumna jak królowa, a on po prostu
znieruchomiał. Wyglądałam dobrze w nowych, drogich ubraniach i pachniałam
bardzo dobrymi perfumami. To mi dodało pewności siebie. Marek oficjalnie zrzekł
się mieszkania, żeby nie płacić alimentów. Ja pracowałam i uczyłam się.
Nabrałam odwagi, schudłam i rozkwitłam. Po dwóch latach dostałam pracę w biurze
projektów w charakterze sekretarki. Radzę sobie dobrze, nieźle zarabiam. Z pracy striptizerki nie zrezygnowałam, bo ja
kocham. Mam nadal kilku stałych klientów, którzy płacą krocie bym dla nich
tańczyła. Oczywiście nie tańczę już na portalu z kamerkami. To zamknięty
rozdział mojego życia. Starej Majewskiej
jestem wdzięczna. Markowi współczuję, bo Katarzyna go okłamała i w ciąży nie
była. Zabawiła się tylko i zostawiła go dla młodego kochanka. Marek został bez
mieszkania i z pustym kontem w banku. Posiwiał i nie jest już butny. Wczoraj
dzwonił, że chce wrócić. Nie zgodziłam się. Nie kocham go już i nie potrzebuję.
Nadal się rozwijam i uczę. Miesiąc temu zapisałam się na kurs prawa jazdy. Ponoć
mam do tego dryg.