Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489456
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 września 2014 , Komentarze (3)

Dziś bawię się farbami. Najpierw namalowałam anemony, ale wyszły fatalnie, a zdjęcie jest jeszcze gorsze. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że się uczę, ale to, że wszystko wychodzi mi takie płaskie i bez życia, bardzo mnie złości. Po południu wzięłam się za książki o malarstwie, a później malowałam kwiatki. Starałam sie cieniować, co raz mi wychodziło, a raz nie. Wprawy jednym słowem mi potrzeba  i cierpliwości. Całego morza cierpliwości. Przydałyby się też lepsze pędzle, bo z tych dobrych mam tylko dwa, a reszta jest sztywna i gubi włos, albo się odkształca. Książki te co mam też są o malowaniu akwarelami, a to nie to samo co akryle...Kusi mnie pejzaż, a to już wymaga jakiś umiejętności i po prostu znajomości techniki. Sama umiejętność szkicowania to za mało...


6 września 2014 , Komentarze (4)

Dziś nie robię nic konkretnego, bo od rana czytam książkę. Książka jest jak dla mnie bardzo ciekawa. Jest napisana w formie poradnika. Podpowiada co można robić na wsi. Są w niej wiadomości i o zielarstwie i o przygotowywaniu olejków i kropli Bacha. Przeczytałam i o robieniu naczyń z gliny i budowie pieca chlebowego. Są też przepisy. Sporo się z niej dowiedziałam i nie wszystkie wiadomości, które są w niej podane można znaleźć w internecie.To jej niewątpliwy atut.

Później może przygotuję jakieś szkice. Czas zabrać się za szkicowanie nie tylko kwiatów. Mam ciekawą książkę o rysunku. Książka jest przygotowana w formie kursu. Wypadałoby z nią popracować, a może sie okazać, że kurs nie bedzie konieczny. Wtedy wybrałabym się tylko na zajecia z malarstwa sztalugowego do ośrodka kultury.

Dietę trzymam...Jutro już będzie gorzej, bo mam zamiar zjeść tartę z kalafiorem, co pewnie mi trochę wagi dołoży...

5 września 2014 , Komentarze (7)

No i nie ma już Murzynka. Odszedł w nocy ciuchutko. Zasnął i się nie obudził. Spodziwałam się tego, bo od dawna chorował i chudł coraz bardziej. Nic nie pomagało, ani leki, ani specjalne karmy. Pocieszające jest, że nie cierpiał. Nie cierpaiał fizycznie, bo juz jeśli chodzi o psychikę to nigdy się nie pozbierał, po odejścia Czarnej- zastępczej matki. Był bardzo fajnym kotem- spokojnym, łagodnym, zaprzyjaźnionym ze zwierzętami. pamiętam ten dzień sprzed lat, gdy go przyniosłam przerażonego do domu. Był maleńki jak na swój wiek i zaniedbany. Został skazany przez sąsiadkę na śmierć i miał zginąć od uderzeń kija, jak zginęło jego rodzeństwo, ale ocalał ze złamanym ogonkiem. Przetrwał by godnie i spokojnie przeżyć u mnie tyle lat. Wczoraj śnił mi się statek kosmiczny lecący ku słońcu. to była zapwiedź jego odejścia...Pozostanie na zawsze w mojej pamieci...Tak mi dziś ciężko i przykro...Tak mi żal...

4 września 2014 , Komentarze (4)

Dziś od rana świeci słońce, a ja siedzę w domu i pilnie pracuję, bo udało mi sie zdobyć dodatkowe zlecenie. Pieniedzy z tego za dużo nie będzie, ale zawsze coś. Napisałam też dwie historyjki typu opowiadań tyle, że krótkie. Może mi się je uda gdzieś sprzedać. Po południu pójdziemy z Krzyśkiem sadzić porzeczki. A później zrobię jeszcze 3 słoiczki dżemu ze śliwek. Muszę też obrać grzyby i je wysuszyć. Tym samym cały dzień będzie zajęty i dopiero wieczorem poczytam Wróżkę i odpocznę...

Dieta w porządku, a nawet super, bo od wczoraj schudłam 90 dkg. Pasek już zmieniłam. Fajna ta stabilizacja tym razem. Zwłaszcza, gdy waga jeszcze spada.

Dziś zjadłam sałatkę jarzynową i kawałek ciasta. Później jeszcze zjem zupę jarzynową z grzybami i kotlety z cukini.

3 września 2014 , Komentarze (8)

Czeka mnie dzień podobny do innych. W południe jadę do centrum na zakupy typu jedzenia, a po południu zrobię dżem ze śliwek i nalewkę.Troche czasu mi to zajmie, bo śliwki ciężko się pestkuje. Myślałam o tym, żeby posadzić węgierki, w których pestka odchodzi, ale moje śliwki są takie smaczne. Szkoda z nich rezygnować przez wygodnictwo. Późnym popołudniem może zrobię serek topiony. Pewna nie jestem, bo dziś dietkuję(protal), a na tej fazie serów się nie jada. Tak, że może z tym jednak poczekam. Będę też czytać. Powinnam iść plewić. Powinnam też kupić sadzonki drzewek owocowych. Z tym, że jeszcze pewna nie jestem tak do końca co w tym roku kupię. Na pewno papierówkę, czereśnię, wiśnię i jeżynę bezkolcową. Pewnie też z 5 krzaczków malin, bo te co mam zdziczały i już kiepsko rodzą. Co zrobię z uleną i węgierką, jeszcze nie wiem.


Dietka w porządku. Nie nabieram więcej.

2 września 2014 , Komentarze (15)

Nowy rok numerologiczny zaczyna się we wrześniu. Dla mnie upłynie pod energią 4. To czas siewu czyli to dobry czas na pracę, ale taką, która przyniesie efekty w późniejszym terminie(może napisanie książki). To dobry czas na naukę(kursy) i raczej na działanie w materii niż intensywne zajmowanie się sprawami ducha. W tym roku też lepiej skończyć to co się zaczęło niż zaczynać coś nowego. Nie przepadam za takimi energiami. No ale cóż...Przeżyć muszę...

Wrzesień jak narazie jest chłodny i pochmurny. U mnie dziś zanosi sie na deszcz. Nie jest mi to na rekę, bo trochę pracy mam na dworze. Najgorsze jednak jest to, że znajomy, który miał mi robić remont nadal nie ma czasu i praca jest w lesie. Martwię się , że ściana nie zostanie ocieplona. Obawiam się mrozów. Kurczę, jak ja nie lubię takich opóźnień.

Dieta ok. Nie tyję specjalnie. Nabrałam wprawdzie 50 dkg, ale to jest nic i szybko zejdzie...

A na koniec irysy. Aparat oczywiście zmieniłkolory, bo irysy są w odcieniach fioletu, a nie granatu.



1 września 2014 , Komentarze (8)

Nowy tydzień zaczyna mi się od wyjazdu do miasta po piecyk, bo mój się zepsuł. Piecyk miał dopiero z 5 lat i już jest do niczego. To jest strasznie denerwujące, że urządzenia teraz są na chwilę. Nie to co kiedyś. Moja mama ma 30 letnie rożno i jeszcze się nim cieszy. Też bym tak chciała...

Po powrocie idziemy do ogrodu popracować trochę. A później bedę robić dżem ze śliwek, które mi pięknie w tym roku obrodziły. Drzew jest 5. wszystkie rodzą bardzo smaczne, słodkie i soczyste owoce. Jedyny problem z nimi jest taki, że atakuje je szkodnik. Objawia się to tym, że niektóre owoce są robaczywe. Trzeba będzie w przyszłym roku założyć opaski lepowe na pnie. Może to coś pomoże.

A wieczorem pewnie będę czytać, albo malować i dzień minie.

Dieta ok.

31 sierpnia 2014 , Komentarze (16)

Niedziela - dzień bezczynności i odpoczynku. Nie przepadam za tym. Wolę, gdy coś robię i życie do przodu idze, coś się dzieje. Byle nie za szybko. Co będę robić? Nie wiem. Ostatnio kusi mnie malowanie. Wczoraj zaczęłam malować irysy. Już prawie gotowe. Gorsza sprawa, że kończą mi się podobrazia. Trzeba by zamówić. Coraz bardziej kusi mnie ten kurs rysynku i malarstwa. Kuszą mnie też zajęcia z malarstwa sztalugowego w ośrodku kultury. Chciałabym podszkolić się w malowaniu kwiatów i pejzaży. Kuszą mnie też anioły. Może coś naszkicuję...

Wagę trzymam. Nie utyłam. Dziś zjem kotlet schabowy w panierce z otrąb, surówkę z marchwi i selera i ziemniaki pieczone z pieczarkami...


30 sierpnia 2014 , Komentarze (11)

Wczoraj byłam w lesie. Las przywitał mnie spokojem i zapachem roślin. Grzyba znalazłam jednego i dałam sobie spokój z szukaniem. Grzyby podobno są, ale trzeba znać miejsca, a ja nie znam. Pozostaje mi czekać na porę, gdy pojawią sie opieńki. Te są wszędzie i przeważnie jest ich dużo. Nawet ja wracam z pełną reklamówką. Pobyt w lesie mnie ucieszył. Naładowałam akumulatory... Las jest piękny, spokojny i cichy. Słońce prześwitujące przez gałęzie i delikatny szum liści zauroczyóły mnie. Gdy wracaliśmy spotkaliśmy psa, którego ktoś chyba wyrzucić. Pies był piękny - duży i masywny, ale łagodny, bez problemu pozwolił się głaskać. Odprowadził nas pod dom. Niestety jeść nie chciał, ani pić. Dzwoniłam na straż miejską i zabrać go nie chcieli. Kazali zadzwonić jutro, jeśli pies jeszcze będzie. Muszę iść sprawdzić czy jest. Swoją drogą schronisko to nie jest wyjście. Ludzie jednak są podli. Jak można wyrzucić zwierzę...Brak słów...

29 sierpnia 2014 , Komentarze (7)

To moja pierwsza mandala malowana na podobraziu akrylami. Jest prościutka, ale taka była intencja. Mandala ma mi pomóc w sprawch miłości. Ma sprawić, że stanę się bardziej czuła, może serdeczna, łagodna i kobieca. W oryginale wygląda oczywiście znacznie lepiej, bo ja zdjęć robić nie potrafię i aparat mam kiepski. Gilda mi usiłowała w tym zadaniu co nieco podpowiedzieć, ale nadal mi nie wychodzi. Przede wszystkim nie jest zamglona/czyżbym poruszyła zdjęcie/ani nie ma plam. No i kolory są inne np. róż a nie fiolet. Następną namaluję z intencją pieniędzy. Podobrazie jeszcze mam...

Dziś jak Krzysiek przyjdzie z pracy idziemy do lasu na grzyby. Ciekawe czy choć jednego znajdziemy?

Po cieście przytyłam 50 dkg. Dziś dzień protal...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.