Na razie dieta normalna, ale chcę później wprowadzić herba life. Moze uda się na tym etapie wiecej niz 4 kg zrzucić. To mi ułatwi wszystko, bo odkad przytyłam nienawidzę gotować. Jedzenie to wróg i jak mam cos długo przygotowywać to wolę nie jeść wcale. Dlatego chleb ma takie powodzenie. Powinnam na stałe zrezygnować z tego co łatwo i przyjemnie. Powinnam zacząć jeść to co muszę. Powinnam sobie wmówić, ze musze jeść żeby zyć, a nie że jem bo lubię. Mam do zrzucenia jeszcze połowę tego co powinnam. Zostało około 20 kg. Pierwsza połowa poszła łatwo w 2 lata chyba. Z drugą sie bujam już kilka lat. Potrzebuję stałej kontroli, bo niby chudnę łatwo ale wciąż dopada mnie jojo. Muszę byc cały czas czujna. Motywacja u mnie wysoka gdy jestem na diecie. Po diecie hulaj dusza i efekty sa jakie są.
Ostatnio saturn uczy mnie cierpliwości. Na wszystko muszę czekać, a wszystko prawie idzie jak po grudzie. Na remont czekam, na spadek wagi, na pracę, na pieniadze i na kursy. Ja czerpię paliwo do życia z osiągnięć. Teraz sukcesy każą na siebie czekać i osiągnięć nie mam. Nastrój mam fatalny, bo z jednej strony złość, a z drugiej stres, ciągła mobilizacja. Chyba powinnam sie nauczyć cieszyć drobiazgami. Dostrzegać je. Ludzi cieszyć potrafi uśmiech bliskich, słoneczny poranek, zachód słońca czy kot mruczacy wsparty na ramieniu. Moje życie, zadowolenie to sukcesy. Prostych przyjemności nie dostrzegam, a gdzie wdzięczność za nie? Powinnam zmienic swoje podejście. Wiem to. Tylko jak to zrobić? Jak dostrzec i skupić się na tym co przyjemne. Jak skupić sie na teraźniejszości? Tyle potencjalnych przyjemnosci mam w życiu. Mogę przytulać sie do bliskich w tym do zwierzat, a one są tak wdzieczne. Mogę delektować się zapachem palącej się świecy i smakiem herbaty. Mogę leżeć w miekkiej pościeli. Mogę patrzeć na swieżo rozkwitłe kwiaty i masa innych przyjemności. Dawnych przyjemności, których teraz niedostrzegam. Gdzie tak gnam? Skąd to poczucie, ze gdy nic nie robię albo nie robię nic typu zarobkowego, produktywnego tracę czas?
Inna sprawa to ja mam co robić i te dokonania to tez by mogły być sukcesy, ale nie ja sie teraz uparłąm na to co niemozliwe.
i to co kwitnie...