Nowy tydzień czas zacząć. Ja nie mam dziś jakiś specjalnych planów. Będę robic to co każdego dnia. Będzie praca, czytanie i malowanie no i moje zajęcia typu Reiki, joga, medytacja itp. Krzysiek jedzie do miasta. U mnie jeszcze normalna dieta odchudzajaca, bo chcę wyjeść zapasy. Od srody chyba juz zupy. Od początku stycznia zrzuciłam 5,5 kg. Moze pociągnę jeszcze do około 10 lutego. Zalezy czy waga będzie spadać. Później wychodzenie i powrót na dietę w maju. Trudne jak zwykle będą świeta. Nie będą tak całkiem tradycyjne. Myślę tylko o serniku na słodziku. Nie będzie babki ani sałatki z majonezem. Jadłospis typu dukana. Jednym słowem się wściekłam na siebie i póki do nadwagi nie zejdę nie popuszczę.
Koniec stycznia tuz tuż. Jeszcze krótki luty i zacznę planowac prace w ogrodzie. Brak mi juz tego. Szczególnie mnie ciagnie do zagospodarowania miejsc na ulicy. Wygladaja jak donice. Mysle o roslinach na skalniaki i o żwirku.
Moja stopniowa praca nad sobą przynosi efekty. Nie raz to stwierdziłam. Wczoraj np. uświadomiłam sobie, ze to, że ktoś nie podziela moich zainteresowań i uważa inne sprawy za ważniejsze nie powinno to być powodem do mojego zdenerwowania. Ja się zawsze wtedy najeżam, bo uważam że ktoś mnie lekceważy. To nie musi byc lekcewazenie tylko inne zdanie. Każdy ma prawo mieć inne zdanie i je wyrażać. Ta refleksja była po tym jak mama wybuchła gdy jej powiedziałam o szkole. Strasznie sie wściekła że nie mam dla niej czasu. Na szkołę ciągle sie wścieka. Motywuje to tym, że jestem za stara. Ja zawsze wtedy sie też denerwowałam, bo czułam sie atakowana. Czas z tym skończyć. Moja złość szkodzi przed wszystkim mnie.
Dziś moze skończę kolejny obraz. Myślę, ze nastepne będą konie albo wilki. Zamówiłam troche farb akwarelowych i czekam. W tym tygodniu szkoły nie mam i myslę, ze wrócę do kursu u Krissa Wieliczko. Wczoraj znalazłam moje stare obrazy pastelami suchymi. Wystawiłam do sprzedazy i jeden od razu poszedł. Moze i do tej techniki wrócę. Tu kilka...