Jak się tak zastanowić to mimo tego, że mieszkam w mieście mam styczność z wieloma przedstawicielami fauny. Na podwórku i w ogrodzie jest sporo żab i winniczków. Niektóre całkiem spore. Są też jaszczórki, była żmija. Są krety, myszy i prawdopodobnie jeże, bo kora pod krzewami bywa rozgrzebana. Są pasikoniki, ważki i trafiają się świerszcze. Gniazdują wróble i sikorki. Przylatują sójki, kosy, cukrówki i dzięcioły. Kiedyś odwiedzały nas sarny, a czasem wiewiórka. Widziałam też umykającego z podwórka lisa. Zawsze marzyłam, żeby żyć w takim miejscu, które odwiedzają wilki. Fascynują mnie te zwierzęta i chciałabym je zobaczyć w naturze i usłyszeć ich wycie. No ale cóż nie w tym życiu raczej...
Dziś u mnie pracy będzie sporo, bo przerabiam kwiaty forsycji...
Dieta w lesie, ale nie tyję...