Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489634
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 sierpnia 2017 , Komentarze (15)

Dziś od rana masa pracy jest. Sebastian maluje ogrodzenie. Ja pracuję. Na razie wróżę. Wysłałam przed chwilą umowy do dwóch kolejnych firm. Później będę pisać. Może opowiadanie i tekst o czakrach i drugi o pokrzywie. Dziś Krzysiek ma kupić dwa kilo pieczarek, bo trzeba je wysuszyć. Po południu muszę kupić fasolkę, bo chcę ją w poniedziałek włożyć do słoików. Kupię też wszystkie warzywa potrzebne do zrobienia bigosu z kabaczka. Mam 5 kabaczków w tym 3 od Sebastiana i trzeba je wykorzystać. Bigos też pójdzie do słoików. Może z 12 słoików wyjdzie. W tym roku dużo przetworów robić nie będę, bo jeszcze trochę w spiżarni przetworów stoi. Trzeba je wyjeść. Poza tym kupię może kilo śliwek na kolejną nalewkę.

W przyszłym tygodniu muszę zamówić węgiel. To pierwsza tona. Potrzebuję z 3-4 i do tego drewno. W tym roku jesienią chcę palić drewnem. Mam zamiar kupić więcej i zgromadzić w drewutni. Kupujemy od sąsiada, który jest trunkowy. Trzeba zapasy zrobić, bo może być nieosiągalny i co wtedy? Swoją drogą to ja tą krzątaninę lubię. Lubię robić przetwory i przygotowywać dom na zimę. Cieszy mnie gdy praca posuwa się do przodu. Lubię sobie stawiać cele i je realizować.

3 sierpnia 2017 , Komentarze (16)

No i nie wiem co dalej z moim odchudzaniem. Ja chcę schudnąć tylko dla zdrowia. Wygląd mnie nie interesuje. Według stereotypowych wyobrażeń człowiek szczupły jest zdrowy, a otyły chory. Chciałam więc schudnąć by być zdrową. Tylko, że tak naprawdę nikt nie gwarantuje, że szczupłość to zdrowie. Mój tata zmarł w wieku 69 lat, a był szczupły. Sebastian jest młody i szczupły, a kręgosłup go boli. Moja mama ma 76 lat. Szczupła nie jest i pali jak smok, a jest całkowicie zdrowa.To nie są tylko pojedyncze przypadki. Jest ich więcej o wiele więcej ale o nich się jakoś nie mówi. Może to błąd? Może zamiast straszyć otyłych chorobami podpowiedzieć im jak można o zdrowie zadbać. Ja tak sobie myślę, że znowu zacznę pić zioła na ciśnienie i nadal będę unikać węglowodanów i stresów. Co będzie dalej zobaczę.

Dziś po południu powinnam uszyć ze dwa jaśki i dwa woreczki na grzyby. Materiał znalazłam. Powinnam też kupić zestaw przypraw ziołowych dla siebie i dla mojej mamy. Sebastian ma obejrzeć dachy. Wieczorem jak Sebastian uśnie może napiszę opowiadanie. Jutro ruch mi się zacznie od rana. Sebastian ma sporo pracy i pewnie i mnie pospać nie da. On zasypia wcześnie ale i wcześnie wstaje. Normalnie jeśli nie ma nic do roboty pozwoli mi spać do 9. Jeśli ma pracę potrafi mnie i o 7 obudzić. Litości nie ma nade mną:(

2 sierpnia 2017 , Komentarze (4)

Lamas przeszedł i połowa lata minęła. Teraz można czekać już na jesień. Tęsknię już za chłodnymi porankami i ciepłą, złotą jesienią. Niby lato też urok ma i zaczęłam go z powrotem dostrzegać. Piękne jest z tym bogactwem kolorów, kwiatów i pachnące od ziół. Można też o ile się dba i stara coś z ogrodu zebrać i cieszyć się mnogością smaków. Dla mnie jednak lato ma urok do czasu aż temperatura nie dojdzie do 29 stopni. Teraz szybuje pod niebo co mnie strasznie męczy. Jeszcze kilka dni muszę jakoś wytrzymać. W domu mam na szczęście znośnie, a wychodzić w zasadzie nie muszę. Zwierzęta też te upały męczą. Piją hektolitry wody. Woda wystawiona przed dom znika w zastraszającym tempie. Piją ptaki i zwierzęta. Kilka dni temu przy misce widziałam jeża.

Miałam zrezygnować z ogrodu warzywnego w przyszłym roku ale chyba jednak nie zrezygnuję. Zmienię tylko co nieco i rośliny wymagające więcej wody posadzę bliżej domu, żeby je można było podlewać. Skąd ta zmiana? Ano  stąd, że niepodlewana fasola szparagowa mi zakwitła i buraki niepodlewane jednak wzeszły. Jest także ładna cebula mimo, że jej nie podlewałam. W tym roku miejsce pod warzywnik przygotuje chyba Sebastian. Wszystko dokładnie wyplewi, skopie i nawiezie. Trzeba będzie tylko wydać wojnę ślimakom. Chyba jednak kupię niebieskie granulki, bo wszystko mi żrą. Ostatnio wzięły mi się za fasolę. Może też pomyślę o gnojówce z pokrzyw, bo jest ich u mnie dostatek.

Sebastian dziś nie przyjechał, bo musiał jechać ze znajomym po samochód. To było pilniejsze. Przyjedzie jutro...

1 sierpnia 2017 , Komentarze (2)

Dziś Lammas. Ja oczywiście obchodzę. Będzie uczta z tegorocznych płodów ziemi. Nie wszystko mam swoje. Swój mam tylko bób i piórka z cebuli:(. Mam też kabaczki od koleżanki i trochę warzyw i owoców, które kupiłam na rynku. Mam parę ziemniaków od mamy. Będzie też palenie świec, zbieranie ziół. Będzie rytuał i wyrób amuletu. Będzie kontakt z przodkami. Będą refleksje na temat - co mi się udało w tym roku osiągnąć i jakie plany mam. Cały dzień zamierzam świętem żyć. Pracować chyba nie będę, bo jutro też jest dzień. Swoją drogą to jutro chyba Sebastian przyjedzie. Bardzo się cieszę. Przez najbliższe 12 dni będę pracować tylko z doskoku czyli wtedy gdy będzie coś robił albo spał. Mam nadzieję, że sporo pracy koło domu mi wykona.

Ostatnio wpadło mi do głowy, żeby przenieść ogródek ziołowy bliżej domu. To by było dobre rozwiązanie, bo teraz trzeba daleko po świeże zioła latać. Nie można ich też podlewać. Strumień wody z węża nie sięga, a do konewki nikt zdrowia nie ma. Jeszcze z Sebastianem na ten temat nie gadałam ale liczę na to, że mi ogródek przeniesie w październiku jak kolejny raz przyjedzie. Teraz się nie da rady wyrobić. Mam zamiar posadzić w przyszłym roku więcej ziół. Chodzi mi głównie o wieloletnie przyprawowe. Ja bardzo dużo przypraw ziołowych używam. Świeże też lubię. Może też lawendę i szałwię posadzę. Trzeba je co prawda przykrywać na zimę ale są bardzo w domu przydatne. Lawenda działa korzystnie na sprawy miłosne i wycisza. Szałwię można stosować do oczyszczania wnętrz ze złych wpływów zamiast szałwii białej. Przydatna jest też w kuchni. Lubię sos z wieprzowiny z szałwią...

31 lipca 2017 , Komentarze (15)

No i nowy tydzień się zaczął. Oby był przyjemny i owocny. Przyjemny będzie, bo Sebastian przyjeżdża. Czy owocny czas pokaże. Zaplanowałam sporo pracy ale upały i burze mogą przeszkodzić. Szukam też pracy i wysłałam zgłoszenia do trzech portali z wróżbami. Czy się dostanę nie wiem. Na razie jeden portal przysłał mi kwestionariusz. Odesłałam i czekam. Dwa pozostałe milczą.

Dziś mam sporo zajęć, bo między innymi muszę jechać do miasta. Trochę czasu stracę i nerwów też. W jakim stanie przyjadę? Tylko góra wie. Raczej kiepskim, bo szykuje się upał. Po południu chcę sprzątnąć ostatnią już szafkę. Jutro Lammas. Będę świętować. Krzysiek już się złości i wyzywa mnie od wiedźmy. A niech sobie będę.

Dziś wieczorem planowałam malowanie albo robienie kartek. Nic z tego raczej jednak nie wyjdzie, bo papier upaćkam potem. Marny mój los. Trzeba będzie się czym innym zająć. Może wiersze jakieś napiszę. Ten jest z ostatniej antologii..

 

Zielny czas

 

Posłuchaj wiatr szepce

opowiada o słońcu naturze ziołach

ich barwach i woni

 ulotnej jak dym znad ogniska

wczoraj zerwałam lawendę

upoiłam się fioletem i zielenią

dziś zaparzę lipę z miodem

zerwę miętę

jutro  porozmawiam z dziurawcem

o lecie które powoli gaśnie

 widzisz pierwsza nawłoć

czaruje  żółcią w ogrodzie

już czas

30 lipca 2017 , Komentarze (2)

Dziś wstałam wcześnie. Wstawiłam pranie i zaległam na kanapie z kawą. Później jeszcze wstawię drugie. Po południu mam sprzątać, robić bransoletkę i pisać. Będę też wróżyć i może uszyję kolejną poszewkę. Wczoraj uszyłam z tkaniny ręcznie malowanej. Dziś może uszyję z przodem z tkaniny haftowanej w róże. W następnych dniach szycia będzie więcej, bo mama też kilka poszewek na jaśki chce. W planach mam kupno pasteli olejnych do tkanin. Pewnie więc poszewki ozdobne jakieś powstaną. Strasznie mi się ta technika spodobała. Mój pomysł z celebrowaniem niedzieli i unikaniem pracy uznałam za zły. Nie lubię nudy, a w moim przypadku praca jest pasją. Nie mam więc zamiaru jej unikać. 

Od kilku dni pracuję bardziej intensywnie z kartami Kippera. Poznałam je już wcześniej ale mało nimi wróżyłam. Szczerze mówiąc nie przemawiają do mnie w każdej sprawie. Może to chwilowe. Uważam je za bardzo przydatne w pytaniu typu co mnie spotka w przyszłości lub np. jaki będzie jutrzejszy dzień. W pytaniach precyzyjnych typu czy zdam ten egzamin lubią płatać figle i nie zawsze sensownej odpowiedzi udzielają. chyba, że ja jeszcze interpretować nie potrafię:(

Wczoraj dostałam bardzo pozytywną wiadomość. Jakiś czas temu zrobiłam rytuał na zwiększenie płodności i wczoraj kobieta mi napisała, że w ciążę zaszła. Rytuał jest skuteczny ale trzeba też wkładu pracy własnej. On tylko ułatwia zajście w ciążę ale ciąży nie gwarantuje. Trzeba mieć czyste serce i brak ciąży nie może być długiem karmicznym. 

29 lipca 2017 , Komentarze (8)

Dzień za dniem biegnie i znowu sobota. Nie będzie u mnie leniuchowania, bo mam trochę zaległości w pisaniu opowiadań. Może odpocznę jak będzie Sebastian. Na razie piszę intensywnie. Muszę napisać wszystkie opowiadania w dwa tygodnie zamiast w cztery. Na Sebastiana już się nie mogę doczekać. Jemu też nie jest lekko. Kurczę czemu on tak daleko mieszka?

Jeśli chodzi o dietę to nie ma żadnej diety. Niby jem według zasad diety optymalnej ale grzeszki w postaci hamburgera potrafią się trafić. Efekt jest taki, że nie chudnę i nie tyję. Mięsa i majonezu powoli mam dość. Co będę jeść później licho wie, bo apetyt straciłam na dobre. Jem z przyzwyczajenia ale potrafię zjeść sporo. Tak mimowolnie nie zastanawiając się nad tym. Wczoraj znowu się przejadłam i byłam ociężała. Pobolewał mnie też brzuch. Musiałam wziąć leki. Gotować nie lubię ostatnio i się od tego wymiguję jak mogę. Nierzadko gotuje Krzysiek. Chyba znowu muszę narzucić sobie jakąś dyscyplinę i jeść z 1200 kalorii. To dość, a pracę fizyczną prawie w domu skończyłam. Nie potrzeba mi więc siły. Minusem diety optymalnej jest to, ze jest mi strasznie gorąco. Kusi mnie z powrotem dieta Dąbrowskiej, bo pragnę chłodu, a na niej wszystkim jest chłodno. Nawet w lecie.

28 lipca 2017 , Komentarze (2)

Dziś mam wyjazd z gatunku pilnych. Mam też zrobić dwa prania- pościel i koc z pokoju dziennego. Muszę to zrobić, bo przyjeżdża Sebastian i nie może spać pod kocem, który czuć psem. On jest dość wrażliwy i by pewnie nosem kręcił jak go znam. Mój Pikuś jest czysty i zadbany ale leży na kanapie i stąd zapachy. Zawsze u mnie w domu zwierzęta wylegiwały się na łóżkach i wyobrażam sobie by miało być inaczej.

Rozetka wczoraj zabiegu nie miała. Stan zapalny dziąseł okazał się mały i kamienia było mało. Weterynarz ściągnął go bez usypiania. Dostała też dwa zastrzyki. Myślę, że będzie dobrze. Przy okazji przejrzałam zęby całemu stadu. Chore dziąsła ma też Megusia. Już dostała leki. Zębów do usunięcia mieć nie będzie, bo zabieg nie tak dawno miała i wiele zębów jej nie zostało.

Po powrocie z miasta odpocznę chwilę i pewnie zabiorę się za pracę. Po południu może uszyję lambrekin do przedpokoju. Materiał kupiłam już ze dwa lata temu. To był materiał na chustki do strojów ludowych. Jest w kwiatuszki. Kupiłam jeden żółty do przedpokoju i niebieski do kuchni. Lambrekin będzie obszyty koronką bawełnianą. Podoba mi się taki styl. Tak w ogóle to sporo szycia mi leży. Mam też do uszycia trzy jaśki ozdobne. Jeden to malowana przeze mnie tkanina w maki. Drugi to haft w róże. Na trzecią poduszę jeszcze pomysłu nie mam. U mnie poduszek jest sporo. Cała masa leży w pokoju dziennym na wersalce. Wersalka jest cały czas rozłożona dla wygody, bo oboje z Krzyśkiem lubimy leżeć. Powinnam też uszyć zasłony. Jedną do łazienki i jeden komplet do pokoju dziennego. Tkaniny leżą od kilku lat, a ja czekam na natchnienie.

27 lipca 2017 , Komentarze (4)

Wczoraj podgoniłam roboty. Napisałam dwa opowiadania i sporo wróżyłam. Wieczorem przejrzałam ostatni worek z ciuchami. Porządki w domu prawie skończone. Dziś może przejrzę stare rachunki. Jutro dokumenty i to będzie koniec. Pozostaną sienie. Jak dobrze pójdzie to zrobimy je zanim Sebastian przyjedzie. Mama też się za sprzątanie wzięła. Sprząta u babci. Wynosi worek za workiem. Na szczęście wszystko zabierają gdy opróżniają kontener na śmieci. Nic więc nie zalega.

W najbliższym czasie czeka mnie kilka wyjazdów. Jutro na pocztę i wydrukować faktury za zakupy, które przyszły na email. W poniedziałek z Krzyśkiem do psychiatry, a w środę pewnie po Sebastiana jeśli nic nie wypadnie. W przyszłym tygodniu mają być już upały co mnie oczywiście bardzo martwi. Oby jesień przyszła szybko w tym roku.

Sebastian tym razem jak przyjedzie skosi co się da, wrzuci węgiel, pomaluje siatkę i pomoże sprzątać w sieni. Bardzo mi pomaga i wyręcza Krzyśka. Krzysiek chyba to docenia, bo już nie krzywi się na jego przyjazd. Ja lubię gdy jest, bo coś się w domu dzieje, pracy ubywa i mam z kim porozmawiać. O innych powodach pisać nie będę]:>.

26 lipca 2017 , Komentarze (18)

Chyba z pisania książek to ja całkiem zrezygnuję, bo jaki sens jest pisać do szuflady? Wydawać za swoje pieniądze nie zamierzam, a wydawnictwo znaleźć graniczy z cudem. Ja nie mam do tego cierpliwości. Nie chce mi się szukać. Nie mam zamiłowania do poszukiwania sponsorów. Nie lubię się chwalić, uśmiechać i spotykać z ludźmi. Słowa -promocja siebie i wieczorek autorski budzą we mnie bunt. Wręcz mnie denerwują. Agenta literackiego nadal nie mam i pewnie go mieć nie będę, bo kto by go za mnie znalazł. Będę więc chyba tylko brać udział w antologiach, bo nic nie trzeba robić tylko napisać teksty, wysłać i czekać na wydanie. To mi pasuje. No może będę też coś wydawała ale jako ebooki. To mniejsze koszty niż książka drukowana. Tylko czy czytelnicy dopiszą skoro się reklamować nie będę? Ostatnio znowu dostałam propozycję z wydawnictwa by tomik wydać. Koszty jednak duże i nie zarobię na tym.

Maja się u mnie nudzi. Nie mam innego młodego kota i próbuje się bawić ze starszymi. To je męczy i zwiewają od niej. One by wolały pospać w spokoju. Ona niby też dużo śpi i jest dość grzeczna ale czasami wpada jednak w wir zabawy. 

Dziś od rana działam na portalach wróżbiarskich. Na drugim również włączyłam sobie świadczenie usług na telefon. Ciekawe o ile moje zarobki wzrosną. Wczoraj gdy był telefon, a Krzysiek siedział w pokoju wychodziłam z kartami do kuchni. Teraz stawiam zamiennie albo tarota albo lenormand. Karty Lenormand też bardzo lubię. Dają konkretne odpowiedzi. Innych kart na razie do ręki nie biorę, a mam cygańskie, klasyczne i Kippera. Dziś wróżyć będę w spokoju, bo Krzysiek po południu idzie do pracy. Wieczorem powinnam napisać opowiadanie. Może też coś sprzątnę. Do przejrzenia mam trzy duże worki ciuchów. Niestety ciuchy są nie tylko moje i nie tylko ode mnie zależy co z nimi zrobić. :(Moje pewnie pójdą do wyrzucenia, bo skoro kilka lat w nich nie chodziłam to teraz pewnie nagle chodzić nie zacznę.

Wczoraj przyszła mi zawieszka z kwarcem różowym, którą ostatnio kupiłam. Zawieszek z tym kamieniem miałam już trzy i wszystkie się popsuły, a kamienie poginęły. To chyba jakieś fatum. Ja ten kamień bardzo lubię, bo on działa pozytywnie na czakrę serca. Otwiera więc na bezwarunkową miłość i pomaga kochać siebie. Może mnie pomoże otworzyć się bardziej na ludzi, bo teraz kocham ale tylko zwierzęta. Ludzie są, bo są. Niby im chcę pomagać ale czasem mnie denerwują... A może to mój introwertyzm się kłania?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.