Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489553
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 stycznia 2014 , Komentarze (26)

Jestem załamana, bo na diecie 1200 kalorii od 5 dni bez podjadania przytyłam od wczoraj 1,5 kilograma. Nie wiem co robić. Całe życie co roku wiosną zrzucałam stosując tą dietę bez problemu 5-6 kilogramów zimowego tłuszczyku. Ufałam tej diecie, dobrze ją znosiłam. A tu teraz takie cyrki. To chyba wina klimakterium, bo co innego. Cała jeszcze nadzieja w metodzie Gabriela. Za namową Gildy kupiłam książkę i czekam na  przesyłkę. Nic innego do głowy mi nie przychodzi poza operacją na którą mnie nie stać i której się obawiam. Do dietetyka nie pójdę, gdyż przygotowywanie jadłospisu z wymyślnymi produktami jest dla mnie nie do przyjęcia. Zakupy robię w małym sklepiku, gdzie serków dietetycznych itp, po prostu nie ma, a ja nie mam samochodu by te cuda z jadłospisu od dietetyczki kupić. Widziałam przykładowe jadłospisy i pełno w nich było dań niemożliwych dla mnie do wykonania. Większej dawki ruchu też nie mogę zastosować, bo wtedy jestem po prostu wyczerpana fizycznie i senna. No i klops. Muszę to wszystko jeszcze przemyśleć. Musi być jakiś sposób...
Dzisiejszy dzień spędzę spokojnie na czytaniu książki o średniowieczu i oglądaniu serialu Spartacus, bo zostały mi do obejrzenia jeszcze dwa sezony. Może też zajrzę do mamy na chwilę i pomedytuję...

11 stycznia 2014 , Komentarze (13)

Zważyłam się i wesoło nie jest, bo po przejściu z diety dukana z tym, że bez 3 fazy nabrałam aż 5 kilogramów. Teraz czeka mnie zrzucanie, ale już bez pobłażania sobie tzn. skoro osoby po operacji zmniejszania żołądka jedzą po 3 łyżeczki jedzenia na raz i pięknie szybko chudną to i ja tak mogę z tym, że bez operacji. Zobaczymy efekty i ile wytrzymam na tych anorektycznych porcjach. Mam tylko nadzieję, że nie osłabnę i nie rozchoruję się. No ale skoro osoby po operacji nie zapadają na anoreksję i ja pewnie będę zdrowa. Muszę coś bardziej rygorystycznego zaryzykować, bo na diecie 1200 już nie chudnę. Organizm się zbuntował i już. Klimakterium, wiek i zbyt dużo prób schudnięcia zrobiło swoje niestety. W dodatku ja owszem mam silną wolę, ale raczej na krótkich dystansach i za nic nie narzucę sobie dyscypliny na długo. Mogę się owszem odchudzać, ale powiedzmy przez miesiąc, a później muszę zrobić przerwę i odpocząć od diety ze dwa miesiące. I tak po trochu z przerwami mogę zrzucać. Oby się tak tylko dało...
Dzisiejszy dzień jest dość spokojny i biegnie zwykłym torem bez większych zmian. Było już trochę pracy typu pisanie książki, będzie jeszcze przepisywanie tomiku z haiku i decoupage. A później filmy tym razem  serial Spartacus.  Po południu będzie chwilka dla ducha czyli medytacja i zabieg Reiki dla mnie z intencją schudnięcia, bo do tej pory nie wysyłałam Reiki w tym celu sama nie wiem czemu. I tak dzień minie chwila po chwili...

10 stycznia 2014 , Komentarze (9)

Dziś miałam pobudkę o 9 czyli jak na mnie wcześnie. Wstałam oczywiście, a poranna kawa już na mnie czekała na ławie w pokoju dziennym. Nie mogłam dłużej pospać z powodu mojego pana, który to wybierał się do,,miasta"na zakupy i potrzebował towarzystwa przy piciu kawy. Musiałam też przygotować listę zakupów, bo sama najlepiej wiem czego potrzebuję do przygotowywania posiłków. Łakocie wybierze sam. Pewnie znowu kupi słodycze i mnie nimi skusi. Będę musiała kombinować z pozostałymi posiłkami, żeby normy kalorycznej nie przekroczyć. Powoli głód mi mija i dietę coraz łatwiej znoszę. Dobrze jest...
Na śniadanie zjadłam placuszki dukana, na obiad ma być kapusta czerwona z ziemniakami, a na kolację jajecznica z piórkami cebuli, które hoduję na parapecie w kuchni.
Co będzie nie wiem, bo jak będą słodycze, to posiłki się zmienią.
Od kilku dni nie piję ziół i mam problemy z zaparciami/otręby nie pomagają/ to się nie ważę. Zacznę dopiero wtedy gdy będą zioła i mój organizm z powrotem będzie działał jak trzeba.
Zamówiłam sobie w internecie zestaw do haftu i jak przyjdzie mam zamiar podziałać. Co z tego wyjdzie nie wiem, ponieważ ostatnio haftowałam 35 lat temu i to nie krzyżykami...



9 stycznia 2014 , Komentarze (7)

Wstałam dzisiaj późno i zabrałam się za przepisywanie książki z haiku. Później za obiad i za dalsze ozdabianie skrzyneczki. Z drzemki zrezygnowałam, bo zastąpiłam ją medytacją. A po popołudniowej kawie zabrałam się za oglądanie serialu Wikingowie na Zalukaj. I utonęłam na kilka godzin. Wikingowie fascynowali mnie od dawna i sporo na ich temat czytałam. Czasem sama korzystam z podpowiedzi run. Podziwiałam ich waleczność, a dzikość i pogarda dla śmierci z jednej strony budzi przerażenie, a z drugiej dziwnie przyciąga. Film mi się podoba i jest klimatyczny. Historia wciąga, ale nie chciałabym żyć w tamtych czasach. Zbyt to życie było trudne, a ludzie zbyt twardzi. Dziś pewnie obejrzę wszystkie odcinki i już teraz czekam na drugi sezon. Niestety serial nie powstał na podstawie książki, bo i po nią bym sięgnęła. Szkoda...
Zjadłam niewiele i ciągle jestem głodna. Na śniadanie miałam ser z tuńczykiem, na obiad ziemniaki z bazylią i odrobiną śmietany a na kolację będzie jajko z majonezem. Ciekawe czy taka dieta przyniesie efekty w postaci spadku wagi, bo jeśli nie, a ja się wścieknę to zaryzykuję i przejdę na dietę typu głodowego np. 3 jogurty dziennie czy też szklanka kapusty kiszonej. Wtedy schudnę na pewno, a jeśli się rozchoruję to będę się leczyć...W końcu z powodu otyłości też mam problemy...

8 stycznia 2014 , Komentarze (6)

No i po błogim lenistwie. Dziś od rana mam już młyn czyli codzienność mnie dopadła. Po pierwsze dostałam z wydawnictwa książkę z aforyzmami do sprawdzenia. Zajęło mi to trochę czasu, bo musiałam sprawdzić osobno plik z wersją elektroniczną i osobno wersję drukowaną. Po drugie horoskop do zrobienia. Po trzecie zabiegi reiki na odległość dla chorej kici. Oprócz tego mam ozdabiać skrzyneczkę czyli przykleić serwetkę i polakierować chociaż raz. Powinnam też zaserwować sobie dłuższą medytację, może z minerałami. Myślę też o zakupie programu do robienia krzyżówek i poszukaniu nowych wydawnictw drukujących krzyżówki także panoramiczne. Przydałoby się, gdyż w tej chwili współpracuję tylko z wydawnictwami drukującymi krzyżówki innego typu, a przecież kiedyś układałam też panoramiczne i opłacało się to. 
Od dziś dieta czyli kromka chleba z dżemem na śniadanie, zupa cebulowa na obiad i placuszki dukana na kolację. Oprócz tego pomarańcza i jogurt. I tak przez kilka dni, a później odstawię i pieczywo z białej mąki. Z ruchu będzie rowerek, ale wieczorem gdy wszystkie obowiązki już wykonam, bo jeśli padnę to nie chcę stanąć przed faktem, że czegoś nie zrobię z braku energii.
A wieczorem albo obejrzę film albo poczytam... 

5 stycznia 2014 , Komentarze (13)

Odpoczywam na całego. Potrzebowałam tego psychicznego lenistwa bez dwóch zdań. Potrzebowałam też siedzenia w domu z włosami w nieładzie i w przysłowiowym rozciągniętym dresie. Miałam dość już tego stanu typu zwarta i gotowa. Miałam dość pracy przy książkach i przygotowań do świąt. Wyczerpało mnie to wszystko i teraz odreagowuję. Pozostał poniedziałek i powrót do normalności czyli codziennego kieratu, albo i nie, bo Krzysiek do końca stycznia nie pracuje. Maraton filmowy powoli się kończy zanim Krzysiek straci cierpliwość. A złości się już i narzeka, że nic do mnie nie dociera tylko się izoluję psychicznie i wlepiam oczy w ekran po całych dniach. Ma trochę racji. Fakt siedzę i patrzę prawie po całych dniach. Dziś obejrzałam 3 fajne filmy i obejrzę jeszcze jeden jak serwer zacznie działać jak należy.
Dziś w sumie trochę zajęć miałam. Ugotowałam przecież obiad, upiekłam ciasto, przygotowałam śledzie na jutro i sałatkę jarzynową. Pomalowałam też skrzyneczkę. I tyle. Nic więcej robić nie zamierzam...
Jem niewiele, ale waga nie spada co nabrałam w święta to zostało. Martwi mnie to i denerwuje. No ale cóż...


3 stycznia 2014 , Komentarze (12)

Od kilku dni wiele godzin spędzam na oglądaniu filmów tu   http://zalukaj.tv/polecony,23836 . Tak mnie jakoś  naszło po kilku miesiącach przerwy, gdy filmów nie oglądałam prawie wcale. U mnie to normalne, albo czytam jak szalona książkę za książką, albo działam robótkowo, albo właśnie oglądam filmy. Fazy przeplatają się i gdy któraś nadchodzi większość czasu  poświęcam na ulubioną w danym momencie czynność. Obecnie oglądam po 3- 4 filmy dziennie, a mam z czego wybierać, bo po paru miesiącach nieobecności na wypożyczalni, sporo nowych filmów zostało dodane. Z bogatej oferty wybieram głównie filmy dokumentalne/historyczne i o zwierzętach/albo fabularne np. kostiumowe, historyczne, dramaty, thrillery czy też obyczajowe. Nie oglądam komedii i unikam na ogół melodramatów. Rzadko też oglądam seriale...Obecnie wykupiłam konto VIP i jestem zadowolona.
Nie oglądam natomiast prawie wcale telewizji i nie słucham radia. Tak już chyba pozostanie. Muzykę wybieram sobie sama. Odwykłam, a katastroficzne wiadomości nic dobrego do mojego życia nie wnoszą.
Oprócz filmów zajmuję się też oczywiście malowaniem skrzyneczki. Praca posuwa się powoli do przodu. Dziś rozmieszałam farbę i pomalowałam pierwszy raz na brzoskwiniowo. Kolor wyszedł bardzo ładny i na tyle został równo położony, że chyba dwie warstwy wystarczą, o ile koty mi nie ,,pomogą".
Jem mało, ale nadal czuję się ociężała po świętach. Uf dobrze, że to obżarstwo się już skończyło...

2 stycznia 2014 , Komentarze (6)

Nowy Rok za nami. Jeszcze tylko Trzech Króli zostało i już po świętach. Codzienność puka do drzwi na kilka miesięcy, bo karnawału nie liczę. Skoro tańczyć nie lubię, to na bal się nie wybieram. W związku z Nowym Rokiem przygotowałam całą listę spraw, które mam zamiar zrealizować w bieżącym roku. Nie wiem tylko czy podołam, ponieważ lista jest bardzooo długa. Na jednej z pozycji widnieje zrzucenie wagi 10 kilogramów/trwałe/. Zabieram się za to od najbliższego wtorku i już zbieram siły. Motywację mam taką sobie czyli średnią. Czuję jednak, że te 10 kg to uda mi się zrzucić. Gorzej będzie z resztą. Wszystko rozbija się o to, że mnie nie zależy na atrakcyjnym wyglądzie tylko na zdrowiu, a to nie to samo. Można przecież być szczupłym i chorym, a można mieć nadwagę i być zdrowym. U mnie nadwaga zaczyna się od 76 kg i mniej więcej tyle bym chciała ważyć, a do szczupłości i zgrabności to jeszcze z 15 kg co najmniej za dużo. I o tych 15 kg nawet nie myślę...
Dzisiejszy dzień postanowiłam potraktować ulgowo. Taki urlop czyli filmy, filmy i jeszcze raz filmy. Może trochę czytania i medytacji, może malowanie skrzyneczki, a może pisanie wierszy...

31 grudnia 2013 , Komentarze (7)

Wszystkiego dobrego, spełnienia marzeń, realizacji planów, dużo zdrowia i powodzenia...

30 grudnia 2013 , Komentarze (8)

Typowy, spokojny dzień. Typowy, czyli wylegiwanie się w łóżku z kawą, późne wstanie, karmienie zwierząt i codzienne czynności. Wszystko biegło swoim rytmem do czasu, aż zobaczyłam moją wczoraj pomalowaną skrzyneczkę. Okazało się, że skrzyneczka jest ,,ozdobiona"całą masą odbitych kocich łapek. Oprócz tego w łapki jest świąteczny obrus i podłoga w kuchni. Zrobiły mi to już drugi raz i tyle tylko szczęścia, że nie stało się to po nałożeniu koloru albo po przyklejeniu serwetki. Teraz po południu czeka mnie sprzątanie i poprawki. I miejmy nadzieję, że farbę z obrusa da się usunąć. To w zasadzie jest moja wina, bo powinnam przewidzieć, że w chłodzie farba szybko nie wyschnie i kotów do kuchni nie wpuszczać...No i mam teraz za bezmyślność.
Powoli zabrałam się za przygotowywanie do sylwestra. Od wczoraj gotuje bigos, przed chwilą obsypałam majerankiem oraz naszpikowałam jałowcem i czosnkiem schab, a po obiedzie będę robić sałatkę. Tyle jedzenia plus gotowe, czyli kupione w sklepie śledzie w śmietanie, musi wystarczyć. Przejadać się nie mam zamiaru, ale zagłodzić męża też nie. W końcu on się nie odchudza...
Zmykam do pracy, bo później mam zamiar pomedytować trochę i zrelaksować się. A wieczorem zajmę się czymś co mi sprawi dużo przyjemności, ponieważ postanowiłam, że czas się za siebie zabrać i porozpieszczać się trochę...A co...


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.