Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489419
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 marca 2021 , Komentarze (18)

Nowy tydzień. Będzie dość trudny, bo mam ograniczać internet. Będzie też trochę pracy. Dziś Krzysiek ma iść kopać pod bób, bo na zakupy nie jedzie. Prawie wszystko na cały tydzień mam. Jutro moze tylko pojedzie po mięso dla mamy, bo chcę jej usmażyć kotletów. Jej się nie chce gotować i niedojada. Żyje słodyczami i słoikami typu fasolka. Nie jada takich potraw jak my więc gotować jej nie mogę. Tyle mam spokojne sumienie, że wiem że coś konkretnego zje gdy jej te kotlety usmażę. Ja dziś może zrobię kotlety z jajek i śledzi. Teraz prawie codziennie będzie coś ze śledziami, bo chcę wypróbować przepisy. 

Moja mama mnie martwi. Niby fizycznie jest ok. Jest sprawniejesza ode mnie, ale psychicznie już gorzej. Ma przepisane leki na ciśnienie i na cukier i nie wykupiła, bo brać nie chce. Cukru trochę ma, a jada masę słodyczy. Wypala chyba dwie paczki papierosów dziennie. Ma chyba lekka depresję, bo w wypisie ze szpitala byl zalecony kontakt z psychiatrą. Nie zgodziła się. Nie chce nic robić, nie chce juz zyć i narzeka na ciężki los, a o zmianach na lepsze nie myśli. Nic nie planuje, a remont domu jest konieczny i czeka na śmierć juz od kilku lat. Jest uparta, zmienna, bywa agresywna i żyje przeszoscią. To ponoć normalne, ale pamiętam ją, gdy była młodsza i ciężko znoszę jej stan teraz. Skończyłam skrócony kurs opieki nad ludźmi starszymi i mniej więcej wiem czego się mogę po niej spodziewać. Mam też książkę psychologiczną o starości to poczytam.

 Wczoraj czytałam o wykluczeniu spolecznym. Przyczyny to ubóstwo, kryminalna przeszłość, bezdomność nałogi i niepelnosprawność. Fakt Krzysiek jest inaczej traktowany mimo, ze choroby po nim praktycznie nie widać. Jest mrukowaty i do nikogo sie nie odzywa. To fakt. Choroba dwubiegunowa to nie schizofrenia prosta. Inne podejście do niego maja osoby z młodszego pokolenia. Starsi go nie lekceważą, a nawet szanują by bywa w kościele. Młodsi kpią za plecami. Przyczyną moze tez być praca, bo sprzata na targu. Na pewno nie ubóstwo, bo nasze dochody sa wyższe niż relatywne ubostwo. Zupelnie inaczej był traktowany mój dziadek. On miał psychozę wojenną, ale był szanowany. Fakt był pracowity i miał pieniądze. Bardzo dbał o dom i posesję. Miał samochód i był inny w obejściu. Nie izolowal się. Mój dziadek miał wygląd pana, a Krzysiek ma wygląd kloszarda. Dzidaek na wyjście zawsze w garniturze lub choćby marynarce, a Krzysiek w starych łachach. Potrafi iść do sklepu w potarganych spodniach czy przybrudzonej kurtce. Nie mam na to wpływu, ąle dobrze sie z tym nie czuję. Niby nie myśałam o małżeństwie w kategoriach robienia kariery, ale wykuczenie społeczne też mi nie pachnie. Nie chcę się wyróżniać ani w jedną ani w drugą stronę...

7 marca 2021 , Komentarze (21)

Skończyłam czytać uzależnienia behawiorane i już widzę, że Krzysiek jest uzależniony od rozwiązywania krzyżówek. Niby nie ma w klasyfikacji chorob takiego uzależnienia, ale wszystkie symptomy ma. Jest spędzanie coraz więcej czasu na rozwiązywaniu i brak kontroli. Jest zaniedbywanie innych zajęć choćby czytania. Teraz nawet w czasie oglądania telewizji rozwiązuje. Jest zaniedbywanie więzi, bo nawet rozmawiać nie chce. Są awantury z tego powodu. Gdy nie rozwiązuje jest nerwowy i spieszy sie z innymi zajęciami by usiąść do krzyżowek. Nie wiem co z tym zrobię, bo autorytetem dla niego nie jestem skoro sama mam problem z internetem i jedzeniem.

Nadal dużo czytam rożnego typu opracować w internecie. Wczoraj czytłam trochę o bezdomnych w kontekście patologii i wykluczeń społecznych. Zawsze mi było szkoda bezdomnych. To niekoniecznie agresywni osobnicy usunięci z domów za znęcanie się nad rodziną czy byli buchający adrenaliną i agresją byli więźniowie. To czasem osoby ukarane za niepłacenie alimentów i alkoholicy. To też osoby chore, starsze, zagubione i nie potrafiące sie odnaleźć w dzisiejszych czasach. Niektorzy bezdomni tracą dach nad glową w wyniku zdarzeń losowych. Ktoś niezamożny domu po pożarze nie odbuduje. Ktoś niezaradny i wycofany, bez kwalifikacji może nie zarobić na wynajęcie mieszkania, a mieszkań komunalnych aż tak duzo nie ma i trzeba się umieć rozbijać lokciami by je dostać. Renta socjalna to 1000 zl, a zasiłek stały z MOPSu to jeszcze mniej i jak tu mieszkanie opłacić. Bywa i tak, że byli podopieczni domów dziecka lokum nie dostają. Zastanawiam się czy mogabym coś dla nich zrobić. W moim domu to tradycja. Była kiedyś garkuchnia dla biednych, a w czasie wojny był szpital.

Dziś dzień trochę z gatunku wypoczynkowych, bo prac typu sprzatania nie będzie. Planuję za to namalowanie obrazu o ile sie do pracowni dostanę, bo zamek uszkodzony. Będzie praca w postaci wróżenia i może kurs rysowania portretów. Będzie dużo czytania tym razem Psychopatologii. Będzie nowa potrawa - kotlety z kapusty z sosem pomidorowym z pomidorow.

6 marca 2021 , Komentarze (28)

Ostatnio robiłam sobie test i wyszło, że mi grozi albo nawet jestem trochę uzależniona od internetu, a konkretnie od portali społecznościowych. Nie ma się co oszukiwać, że siedzę przed laptopem tyko z powodu pracy. Praca owszem, ale jest i Vitalia, Facebook, bloger. Piszę blogi, wstawiam wiersze i obrazy, udostępniam koty potrzebujące domów, prowadzę grupę na Facebooku, robię zakupy ale gdyby to było tylko to to ok. Niestety siedzę na portalach zbyt długo i wchodzę na nie po kilkadziesiąt razy dziennie. Sprawdzam lajki na facebooku, czytam nowe komentarze na Vitalii, odpowiadam, a czas leci. Niestety łapię sie na tym, że brakuje mi go na inne sprawy. Mogłabym np. szybciej się uczyć malarstwa czy rysunku. Mogłabym więcej malować czy rysować portretow, mam kurs parapsychologii, ale nie, Internet  mnie ciągnie. To wygodne - położyć sie na kanapie, laptop na kolana i hulaj dusza kilka godzin dziennie. Uzależnienie też widzę, gdy jestem latem na dworze lub gdy jestem u koleżanki. Nudzi mnie to wszystko. Posiedzę na ławce z 15 minut i do domu do komputera. U koleżanki też szybko załatwiam sprawy. Sebastian się denerwuje, że ciągle siedzę z laptopem na kolanach. Inna sprawa, że w internecie mogę rozwijać pasje czy gadać na tematy, które mnie interesują. Z sebastianem czy koleżanką o poezji, malarstwie, psychologii czy ezoteryce nie pogadam. Kiedyś było jeszcze gorzej, bo będąc u brata Krzyśka siedziałm przy laptopie. Ostatnio trochę ograniczam czas w Internecie. Przeznaczam go bardziej na czytanie. Jeszcze nad tematem będę pracować i szykują się zmiany. Chcę stopniowo dojść do 6-7 godzin w Internecie i przekraczać ten czas tylko wyjątkowo. Może to być trudne, ale udało się zmienić godzinę wstawania to i to sie uda.

Dziś zajęć w szkole nie miałam i dobrze, bo jeszcze wszystkich książek z tematami poruszanymi na poprzednich zajęciach nie przeczytałam. Jestem w polowie. Przede mną podręcznik do psychopatologii i książka o rodzinie, roli rodziny rekomendowana przez Instytut psychologii zdrowia i trzeźwości. Dziś coś zacznę. Moze psychopatologię, bo to temat trudny i trzeba złapać byka za rogi...:) Inna sprawa, ze to temty bardzo ciekawe. Zawsze mnie fascynowała np. schizofrenia. Czy to zawsze choroba czy czasem jasnowidzenie czy jasnosłyszenie. Kiedyś tego typu anomalia uważano za wplyw duchow. W tym może coś być i to dla mnie jako ezoteryka bardzo ciekawe. 

Poza tym moze będzie obraz i kurs, albo portret i kurs.

Dostałam od mamy broszurkę 100 potraw ze śledzi i chcę dziś zrobic kotlety z kaszy gryczanej i śledzi. Kolejne będą kluski z nadzieniem ze śledzi. Resztę przejrzę. Książeczka ma z 40 albo i wiecej lat, ale przepisy sa bardzo fajne. Ja lubię potrawy konkretne i syte. Czysta zupa z warzyw czy łyżka potrawy na duzym talerzu , ale pięknie udekorowana to nie dla mnie. Niech sobie to będzie prostacki gust a co tam...

5 marca 2021 , Komentarze (80)

W ostatnim czasie nastapiło wiele zmian jeśi chodzi o funkcjonowanie ludzi. To między innymi zmiana tempa zycia na szybsze, dluższa praca, mniej czasu na rozwijanie zainteresowań. Jest też powszechny brak akceptacji tzw trudnych uczuć, niechęć do trudnych rozmów czy powierzchowność życia emocjonalnego. To też niechęć do życia duchowego i gloryfikacja materializmu czy też niechęć do rozważań na temat celu i sensu życia, konsumpcja. To wszystko niekoniecznie dobrze wpływa na ludzi. Z tym wszystkim mi nie po drodze i wolę się narazić na potępienie mas niż ślepo podążać za tłumem i modą. Nie muszę być nowoczesna. Muszę za to być sobą i postępować tak jak mi dyktuje serce. Żyję sobie spokojnie w swoim tempie, rozwijam pasje, nie szaeje z pracą choć ją lubię. Akceptuję trudne uczucia, rozwijam się duchowo i wewnętrznie, nie szaleję za pieniędzmi. Ważne są dla mnie poświęcenie, milosierdzie, życzliwość, spokój czy wspólczucie. Nie wzdrygam się słysząc słowo pokora czy akceptacja...

Nie jestem zadowolona ze swojego podejścia do jedzenia. Wychodzi na to, że cierpię na objadanie się emocjonalne, bo jem z nerwów i stresu. Do tego dochodzi chyba uzależnienie od jedzenia. Dziś zrobię specjany test to będę wiedzieć. na razie wiem, ze pożądam węglowodanow co często się zdarza jako odpowiedź na dysforyczny nastrój. Mnie np. jedzenie kusi gdy jestem niezadowolona z czegoś. Tak sie dzieje np. gdy Krzysiek ogląda telewizję, a ja nie mogę czytać. Nie mam takich napadow często, ale kika razy w miesiącu mi sie to zdarza. Stosuję różne zabiegi ochronne typu unikania sklepow spożywczych. Poza tym Krzysiek stara się nie kupować tego co mnie może skusić. Słodycze zwykle zjada w drodze ze sklepu do domu, a ja unikam przygotowywania bardzo kaorycznych potraw. Chcę kupić tą książkę...

Wczoraj Sebastian przycinał drzewka u znajomego. U mnie też by trzeba, ale zrobić tego nie potrafię. Nie znam się. Za kilka dni trzeba będzie Krzyśka pogonić do kopania pod bób. Już narzeka...

Wczoraj udało się posprzątać w sieni. Trzeba przygotować sienie, bo choć praktycznie nie sa uzywane to chcę je w tym roku odświeżyć. Pomaluje Sebastian. Jedną sień już teraz w marcu gdy przyjedzie. To będzie chyba okoo 25, bo chcę by był z nami na święta. U siebie święta spędza samotnie. Ma rodzeństo, ale nikt go nie zaprasza. Siostra zaprasza mamę i wtedy on siedzi sam. Bardzo to smutne. On nie znosi świąt. Gdy przyjedzie, moze tez pomaluje plot i naprawi zamek do pracowni, bo sie zacina. Krzysiek się juz do remontów przyzwyczaił. Nic nie mówi.
Poza tym było dalsze czyszczenie pieca w pokoju dziennym, bo dym walił z wszystkich otworow. Krzysiek wpadł w panikę, a później stwierdził, że będziemy bez ogrzewania, bo ciepło. Kazałam mu odsunąć piec i wyczyściłam rurę. Przy okazji zniszczyłam paznokcie..:( Okazało się, że dodatkowo brakuje trochę sznurka azbestowego, bo się wypalił i jest luka, którą moze sie dym wydostawać. W naszym związku to ja muszę nosić spodnie i nic dziwnego, że kobietą czuję sie tylko przy Sebastianie. On jest męski i by z piecem wiedział co zrobić i zrobił by sam. Moje paznokcie by nie były zagrozone... Przy Krzyśku dużo prac męskich spada na mnie co mi sie nie podoba. Nie podziwiam kobiet, które są bezradne i chcą leżeć i pachnieć, ale to nie oznacza, że facet ma byc niedojdą. Coś w domu powinien robić i mieć inicjatywę tym bardziej, że wychował sie na wsi i praca koło domu nie powinna mu byc obca. Ma tez głowę i powinien nia ruszyć, a nie tylko krzyżówki rozwiązywać. Jest chory, ale czy to wszystko tłumaczy? W pracy go cenią...

4 marca 2021 , Komentarze (47)

Martwię się o Sebastiana. O jego zdrowie, bo pije i pali. Niby pije w większości piwo, a to jest bezpieczniejsze, ale jednak. To też groźne. Istnieje ryzyko chorób watroby, nerek, trzustki, żoładka, przełyku no i mózgu. Jest ryzyko zaników pamięci, otępienia. Alkohol to też degradacja psychiki. Papierosy to między innymi choroby serca. Ma już prawie 40 lat i choroby mogą sie pojawić. Do tego nie ma ubezpieczenia. Nie chce walczyć, a mnie ostatnio powiedział, żebym przestała walczyć o niego. Zrobiło mi sie przykro. Już nie wiem jak z nim rozmawiać, żeby pomyślał o leczeniu i pozwolił sobie pomóc. Spytałam go o cel życia. Chce zamieszkać ze mną i mieć normalną rodzinę. Tylko tyle...

Wczoraj był całkiem przyjemny dzień. Teraz sie nad tym skupiam, bo codziennie rano robię sobie medytacje wdzięczności z Gosią Mostowską. Prowadzę też dziennik wdzięczności. Doceniam to co dobre w moim życiu - przypadki, ludzi. Nie ma wybuchów radości, śmiechu. Jest ciche szczęście momentami. Za śmiechem nie przepadam. Mam poważne podejście do zycia i nature melancholika. Mam to po tacie. On też byl zawsze poważny i po babci, która się tylko czasem lekko uśmiechała. Głośny śmiech mnie raczej drażni. Tak samo komedie, których nigdy przez to nie oglądam. Depresji nie mam.

Wczoraj było też trochę zajęć. Przede wszystkim było gruntowne czyszczenie pieca w pokoju dziennym. Trzeba było otworzyć go z góry i wyczyścić wszystkie kanaliki i przewody. Upaprałam sie przy tym po łokcie, bo musiałam to zrobić sama. Krzysiek pomagał - przynosił, wynosił, podnosił, ale ręki do osadu nie wsadził.

Dziś Krzysiek jedzie do miasta na pocztę i wykupić leki. Później moze uprzątniemy jedną sień, bo znowu bałagan sie wkradł...

Czytam kolejną książkę. Tym razem to Uzależnienia behawioralne. To o hazardzie, uzależnieniu między innymi od jedzenia, sportu, operacji plastycznych, pracy, seksu, zakupów czy komputera w szerokim zakresie.

Z jedzeniem się trzymałam i nie tyłam. Wystarczyo jednak zjeść dwa dni pod rząd po 6 kromem chleba wiczonych w bilans i już 50 dkg więcej...Z trudem ostatnio ćwiczę. Nie mam na ćwiczenia ochoty i się zmuszam, bo wiem jakie korzyści z nich mam...

Udało mi się zarobić 460 zł i teraz na nie czekam. Okolo 180 chyba wyślę koleżance na kastrację dwóch kocurkow. Reszta pójdzie na książki. Oczywiście psychologiczne.

3 marca 2021 , Komentarze (84)

I ostatnie rozważania o piciu na ten moment, a raczej o problemie Sebastiana. W jego środowisku pija wszyscy, a ma dobrych znajomych bardzo wielu, bo jest towarzyski. Pije z policjantem i kolegą po studiach-właściecielem firmy budowlanej. Ma kolegów pracujących za granicą i właścicieli firm-stolarskiej i warsztatow samochodowych. Ci koledzy wlaściciele firm u których pracuje dorywczo, stawiaja mu w pracy i sami sie raczą. Pije ojciec, szwagier, brat. Piją sasiedzi. To nie jest tak, że on się zadaje z menelami. Picie jest teraz popuarne. Pije sie na uroczystościach rodzinnych, pije sie w domu po pracy, na spotkaniach towarzyskich. Odmówienie picia nie jest dobrze widziane i czasem grozi wręcz ostracyzmem. On nie może przestać, bo by musial zerwać stosunki z wszystkimi, a tego nie zrobi. Ma duże zapotrzebowanie na kontakty z ludźmi. Ostatnio stwierdzil, ze u siebie nie ma szansy picia nawet ograniczyć. U mnie pije mniej. Czarno widzę jego abstynencję. To problem wielu alkoholików ryzyko samotności w przypadku abstynencji.

Wczoraj był dzień dość luźny. Z pracy miałam tylko posianie pomidorów i usmażenie kotletow dla mamy. Pomidorów nie posiałam, bo można dopiero po 15. Byla tez praca zawodowa i pranie. 

Wczoraj było spięcie z Sebastianem. Poszło o dziki. Ja nie uznaję myśliwych i uważam ich wręcz za psychopatow. On ma kolegę myśliwego i przejął jego podejście do zycia. Sebastian uważa, że zwierząt w lasach jest za dużo i trzeba strzelać. Według niego dziki i częściowo sarny to szkodniki. Niszczą zasiewy, młodniki, teroryzują ludzi.To zdanie ogólu. Inna sprawa, że u nas w sklepie były zbierane podpisy, żeby dziki odstrzelić. Fakt, że ryją koło drogi. Fakt, ze wychodzą na drogę leśną i przejść sie nie da. Fakt, że wchodzą na posesje, niszczą ogródki i buszują w kompostnikach. Jakiś czas temu dzik był u mnie na podwórku. U sąsiadki dziki zniszczyły kartoflisko, a sarny wyjadły sadzonki w ogrodzie. Dla mnie zwierzęta to cząstka natury, istoty czujące, a nie rzeczy i trzeba zostawić je w spokoju. Ani ja zdania nie zmienię, ani on i dyskusje są zbędne, bo tylko podgrzewaja atmosferę. Niestety on to chyba lubi, bo ciągle do tematu wraca. Ja nie znoszę sporów i burzliwych dyskusji i ich unikam. Wczoraj się rozłączyam...

Kupiłam dwie koejne książki. Ostatnie na ten moment. Jedna o socjopatach i jak z nimi postępować i druga Dialog motywujacy. 

Dziś czeka mnie przyjemne popoludnie. Krzysiek idzie do pracy, a mama ma dobry nastroj.

2 marca 2021 , Komentarze (21)

Co zaobserwowałam to sporo osob tutaj w swoich ocenach innych kieruje się stereotypami i uprzedzeniami. Stereotypy wynikają z niewidzy, a uprzedzenia z podświadmości. Uprzedzenia to podejście emocjonalne, ale zbyt uproszczone. Czasem to wręcz traumy. To, że wujek alkoholik czy dziadek dręczył biskich, nie oznacza, że tak sie zachowuje każdy alkoholik. Zachowanie wynika z charakteru i ilości spożytego alkoholu. Są osoby naturalnie skłonne do agresji i te jeśli wypiją więcej stają sie drażliwe i agrsywne. Inne osoby niekoniecznie. Fakt akohol wzmaga drażliwośći agresję, ale nie każda wypita ilość. Zachowanie bliskich też ma wplyw na zachowanie akoholika. Ja osobiście nie uznaję segregacji, dyskryminowania, a tym bardziej prześladowania innych. Oceniam kazdego człowieka z osobna, a miara jest podejście do mnie i do innych w tym zwierzat. Osób agresywnych fizycznie i dominujących unikam i to nie tylko alkoholików. 

Kupiłam kolejne książki w tym o współuzależnieniu. Dziś chyba kupię jeszcze jedną, bo chcę lepiej zrozumieć mamę... Teraz bardzo dużo czytam, ale wszystko podręczniki. Odkryłam księgarnie gdzie jest ich bardzo dużo. Przeczytałam ostatnio o uzależniuniu od internetu i raczej mi nie grozi. Jeśli jestem nieco uzależniona, to pogłębienie stanu raczej nie jest możliwe. Nie gram w nic, nie szukam niewiadomo czego, nie kontaktuję się z ludźmi, a jeśli już to w niewielkim stopniu. Szukam wiedzy konkretniej, robię zakupy, pracuję i piszę blogi. Nie rezygnuję z innych zainteresowań z powodu internetu.

Jeśli chodzi o wagę, to jest wszystko w porzadku. Nabrałam 20 dkg i się trzymam. Na razie nie stosuję dni z obniżoną kalorycznością. Staram się jeść do 100 g węgowodanów, ale nie zawsze mi sie to udaje. Wczoraj były nawet kotlety z chleba. Zjadłam porcję odpowiadającą 3,5 kromki. Do tego była bułka tarta. Jeszcze dwa miesiące i kolejny etap diety. Dziś kotlety z kapusty z sosem pomidorowynm, frytki i jajecznica z pieczarkami. Nadal unikam mięsa. Jem tylko ryby...

1 marca 2021 , Komentarze (63)

Wszystkie osoby w moim zyciu są w jakiś sposób trudne i wspolzycie z nimi nie jest pozbawione problemów. Wiele mi jednak daja z siebie. No moze poza Adrianem. On chce tylko brać i jedyne co jest w stanie zaatwić to zakupy. Krzysiek mi pomaga w domu. Wyręcza mnie w załatwianiu spraw poza domem, pomaga mi przy zwierzętach no i łoży na dom. Ma też dobre serce. Z minusów jest agresja słowna i upór typu oślego. Czasem bywa bezradny i ciężko mu coś zrozumieć. Sebastian pomaga mi w remontach, ale bywa uparty, konfliktowy/lubi poruszać trudne tematy, prowokuje/ i mnie denerwuje gdy za duzo wypije, bo jest namolny i dużo gada. Mama bywa skupiona na sobie, apodyktyczna, roszczeniowa i agresywna słownie. Czasem szantażuje. Za to jest inteligentna i praktycznie tylko z nia mogę podyskutować  na tematy wykraczające poza sprawy codzienne, bytowe. Wspiera mnie psychicznie, załatwia trudne sprawy przez telefon, robi zabiegi bioterapii i jest skarbnicą wiedzy o przodkach, naturze, wsi. Z żadnej z tych osób nie zrezygnuję, bo uważam, że ludzie nie sa idealni i maja prawo do błędów. Ważne jest by pracowali nad sobą. Czasem myślę, że i Adrian też kiedyś dojrzeje. Kogo bym nie zniosla w pobliżu? Kogoś głośniego, aroganckiego, próżnego, poniżającego innych, wyrachowanego,  zbyt towarzyskiego narzucajacego mi swój sposób zycia i towarzystwo innych w tym dzieci. Nie zniosabym partnera z dziećmi. Nie zniosłabym kogoś stosującego przemoc czy to fizyczna czy to psychiczną. Nie zniosę nawet znajomych krzywdzących zwierzeta. Nie znoszę mężczyzn uważających kobiety za istoty podlegle i tych typu macho. Nie znoszę snobów i osób skupionych na pieniądzach, bo kocham skromne życie. Nie znoszę rozrywkowych i tych którzy nie pracują. Chyba że zdrowie nie pozwala. Nie akceptuję przestępców zwłaszcza zatwardziałych nawet jeśli to osoby bogate i z koneksjami.

Przy tym wszystkim nie nadaję sie do zycia w  dzisiejszym społeczeńswtwie. Większość ludzi jest jak sroki, naśladuja jedna drugą. Do tego stygmatyzują i nadają etykietki dewianta lub patola według sympatii i uznania. Przeciętny Kowalski bez kasy używający narkotyków to narkoman. Ktoś palący trawkę i pracujący w korporacji lub artysta juz stygmatyzowany nie jest. Takie zjawiska występują, bo spoleczeństwo teraz cechuje bardziej relatywizm moralny. Kiedyś wszystko bylo prostsze. Dla tych którym bliższy rygoryzm narkoman to narkoman bez względu na to ile zarabia i gdzie pracuje.

Inna sprawa to dążenie do konformizmu. Ludzie uważają, że mają prawo wszystkich wokol naprawiać i wtłaczać w ramki. To moim zdaniem godzi w wolność osobistą. Chce sobie narkoman, hazardzista  czy akolhoik szkodzić to jego sprawa o ile nikogo nie krzywdzi i przestrzega prawa. Co do prawa to czemu jest wolny dostęp do alkoholu, a nie ma do narkotyków? Prawo powinno wyłącznie zabezpieczać dobro społeczeństwa przed narkomanem i jeśli on sobie ćpa spokojnie w domu nie szkodząc nikomu, to jego sprawa. Zakaz moim zdaniem jest naduzyciem. Nonkorfomiści też mają prawo do życia...

Wczoraj Sebastian cały dzień nie pił i spał. Oby częściej. Po przeczytaniu rozdziału o akoholiźmie wiele do mnie dotarlo. Boję się o niego. Nie zrezygnuję ze znajomości teraz, ale to fazy i stopniowa degradacja zdrowia i umysłu, psychiki. Moze kiedyś być tak, że nie wytrzymam z nim i znajomość zakończę. 

Znalazłam kilka interesujących książek. Chyba kupię tyko pieniądze mi dotrą...

28 lutego 2021 , Komentarze (17)

Niedziela i u mnie to będzie o tyle inny dzień, że nie będę nic sprzatać w domu. Praca zawodowa będzie i nauka chyba też. Krzysiek pracę w domu ma, bo w piątek podłog nie odkurzył. Odkurza raz w tygodniu i to konieczność. Częściej robić tego nie będziemy choć są zwierzęta i wszyscy wchodzą do pokoju dziennego w butach. Kiedyś obarczanie gości papuciami, uznawane było za brak kultury. Mnie savoir- vivre uczył dom i Kamyczek. Nie ma u mnie idealnej czystości i nie będzie, bo mamy inne ciekawsze rzeczy do zrobienia niż ciągłe bieganie z mopem.

Czytam książkę Pospiszyl Patologie społeczne. Wnioski juz jakieś mam. Ot choćby taki, że bliżej mi do relatywizmu moralnego niż do absolutyzmu, rygoryzmu. Bliżej nie oznacza, ze całkowiecie wykluczam absolutyzm. Wierzę np. w boga, a raczej sily wyższe, ale według mnie nie tylko katolicyzm istnieje. To co jest przyjęte w jednej religii w innej moze byc zakazane. To co było dozwolone lata temu ot choćby fizyczne karanie dzieci, teraz jest zabronine. Inne jest podejście do rodziny czy choćby roli kobiety w róznych kulturach itd. Daleka jestem od oceniania i napastiwej krytyki czy zwalczania innego podejścia o ile nikt nie jest krzywdzony i nie cierpi. Gdy powiedziałam mojej mamie, ze nasza rodzina była patologiczna, bo była w niej przemoc fizyczna była oburzona. Teraz sie nie dziwię. Wtedy to patologia nie było. Patologię wprowadziłam ja, bo stosowałam psychodeliki i Adrian wychowywał sie w rodzinie patologicznej. Teraz ja sie od patologii odżegnuję, a Adrian w tym trwa i chce trwać. Patologią jest Sebastiana picie z czego on sobie nie zdaje sprawy, bo w jego otoczeniu prawie wszyscy piją. Co do psychodelików to juz jest teraz inne spojrzenie. Są nawet książki na ten temat...

Przeczytałam książkę o empatii, ale jeszcze z nią pracuję i będę pracować. Niestety mam styczność z osobami, ktore nie sa empatyczne lub empatyczne tylko bywają. Empatyczny bywa Sebastian, bo wyczuwa moje nastroje ale nikt nie nauczył go do tej pory by dbać o czyjś komfort psychiczny. Krzysiek jest zupelnie zablokowany i to nic dziwnego, bo jest chory. Mama jest raczej skupiona na sobie i swoich problemach. Empatyczna bywa gdy ma dobry dzień. Adrian empatyczny bywa gdy coś chce wyciągnąć, ale nie przedkłada sie to na dbanie o czyjeś samopoczucie. Raczej to wyrachowanie.

Wiosna i już planuję. Ogród warzywny w skrzyniach muszę przenieść bliżej domu, bo jest słabe ciśnienie w wężu i na starym miejscu nie ma możliwości podlewania. W skrzyniach będzie rosła sałata, buraki na botwinkę, kalarepa, ogórki, kapusty, cukinia. Mam jeszcze w planach pomidory i papryki. Ładnie u mnie rosła fasola szparagowa, ale w zeszłym roku nie wzeszla, a dwa lata temu coś ją zjadlo. Będzie bób. Ziemniaki bujają i nie rodzą.

Zrobiam dwie nalewki- z gruszek i bananow. Owoce były twarde i mało słodkie. Licho wie co wyjdzie...

27 lutego 2021 , Komentarze (61)

Weekend, ale u mnie normalny dzień. Będzie i nauka i praca i działalność w domu. Dziś moze usiądę z ostatnią juz lekcją kursu rysowania portretow ołowkiem. Film ma trzy godziny i trzeba będzie zrobić trzy podejścia - dziś, w środę na pewno i jeszcze jedno nie wiem kiedy. To zalezy od Krzyśka, bo gdy jest w domu to mi przeszkadza. Dziś go nie ma po południu i trzeba czas wykorzystać. Tym razem będzie o sztuce rysowania osób starszych, ze zmarszczkami. Powinnam tez zgrać kilka zdjęć-wzorów na obrazy olejne, bo chcę je w poniedziałek wydrukować. Chodzi mi o pejzaze zimowe. Mam ochotę poczynić też przedwiośnie...

Sebastian przyjedzie mniej więcej za miesiąc. No i nie wiem jak do niego podejść. Chodzi o picie. Z jednej strony nie chcę mu nic ułatwiać, ale z drugiej nie chcę go denerwować. On kupuje sobie piwo i pije w domu. To mi pasuje, bo sie nie włoczy. Z drugiej strony nie wiem czy nie powinnam go z tym piwem z domu wygonić. Nie lubię dużej ilości alkoholu w domu, ale Krzysiek z bratem też czasem piją. Gdybym go goniła toby się buntował i wściekał, a to wcale nie jest dobra metoda na alkoholika. No i tego typu walki pachną wspóluzaleznieniem. Poza tym i tak by pił. Nie mam wpływu na jego alkoholizm i on tez nie ma. Gdy ma pieniadze to pije. Potrafi jednak zachować umiar i czasem z alkoholu rezygnuje. Czasem jest też tak, że piwo sobie zostawia na drugi dzień. Nie miałam do tej pory styczności z alkoholikiem i dopiero tej praktyki nabywam. Swoją drogą szokująca jest dla mnie pogarda tutaj niektórych osób dla alkoholików. Osoby, które nie znaja Sebastiana, krytukują go i zwalczają moją chęć pomocy mu tylko dlatego, że pije. Nie ważne jest jakim jest człowiekiem, nie ważne serce. Nic nie wazne. Iredyński też pił i Osiecka i nikt ich za meneli nie miał. Czy człowiek prosty i ubogi jest gorszy od tych ze świecznika. Dla mnie nie. Też nie uważam sie za gorszą od Kory. Ona paliła marichuanę. Ja uzywaam psychodelików. Ona nie była piętnowana a ja tak...

Tym razem Sebastian będzie około 2 tygodni. Trochę pracy wykona. Myślę o malowaniu sieni i płotu. Jest też zepsuty zamek do pracowni. Moze rozłoży skrzynie i naniesie na dno ziemi. Większość ziemi kupię, bo u mnie ziemia kiepska. No i nasiona chwastów tez są. Wkrótce muszę kupić donice plastikowe na papryki i pomidory, bo te co miaam juz zajęte.

Mam kolejne książki przydatne do szkoły. Na razie 4. Będzie jeszcze jedna i to na ten moment koniec. Zobaczymy kolejne zajęcia.

W najbliższym czasie trzeba będzie wymienić tuner do satelity i kupić maść na  świerzbowca usznego dla kotów. Problem jest taki, że trzeba to załatwić w pobliskim mieście. Niestety dojazd jest teraz trudny, bo trwa przebudowa torow kolejowych i drogi. Autobusy normalnie nie jeźdżą. Moze ze mna pojedzie brat Krzyśka, a jak nie to trzeba będzie jeździć taksówkami.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.