Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1595041
Komentarzy: 56243
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 lutego 2021 , Komentarze (4)

Postanowiam zwolnić, bo ostatnio miałam za dużo zajęć i chyba nieco dopadł mnie stres. Wszystko łapałam na raz i się musiaam spieszyć by podołać. Gdy się nie udawalo denerwowałam się. Chcę się uczyć, ale za dużo kursow było na raz. Teraz będzie jeden obraz tygodniowo, jeden portret i nauka, czytanie. Na to chcę poświęcić około godziny dziennie. Czytam poradniki i to też nauka. Potrzebuję około godziny dziennie na moje sprawy typu medytacje, Reiki. Są jeszcze ćwiczenia. Tego nie skrocę. Nie mogę zaniedbywać pracy. W pracy niby nie pracuję cały czas, ale muszę być wyciszona, bo w każdym momencie mogę mieć czat i nie wolno mi myśleć o niczym innym. Co oczywiste gdy jestem dostępna online nie ogadam telewizji, nie maluję, nie rysuję. Mogę medytować i uczyć się parapsychologii. Mogę czytać książki ezoteryczne. Potrzebuję czasu na oglądanie telewizji, bo ostatnio lubię. Muszę mieć czas na wyjście do mamy i rozmowę z Sebastianem. Do tego coś w domu robię, choć krotko i pielęgnuję urodę też krotko. Do tego potrzebuję czasu na internet, ae chcę go zmniejszyć i na dodatek jest zima i dlużej śpię. Czasem trzeba napisać wiersz, blog. Dzień nie jest z gumy. Teraz dojdzie jeszcze szkola.

Koniec tygodnia nie oznacza u mnie odpoczynku, bo pracuję zwykle na okrągło. Zmiana jest taka, ze śpię cały czas w sypialani i dzięki temu lepiej wypoczywam. Nikt nie dzwoni do drzwi i furtka jest zamknięta...

Dziś mniej jedzenia, bo jutro oczekuję spadku. Będzie około 300 kalorii. Oprocz normanych zajęć chcę dziś sobie zrobić maseczkę i poczytać dłużej. Tym razem to książka rozwojowa. Mam też do posadzenia cebulę na piórka, bo poprzednią porcję zużyłam. 

W domu przez te mrozy jest cieplej niz normalnie, bo palimy w piecokuchni i temperatura szybuje. Wczoraj w kuchni było 21 stopni, a w sypialni 18. W kuchni zapowietrzony kaloryfer sam sie naprawił. Nie wiem jakim cudem, a grzał do połowy przez dwa lata.

Krzysiek ma teraz ciężkie dniowki i juz w pracy nie śpi. Musi odśnieżać i wozić piach, bo trzeba nim posypywać plac targowy. Przychodzi zmęczony i zly. Sebastian też się męczy, bo ostatnio odśnieża u znajomych, żeby na piwo zarobić. Ostatnio mi powiedział, że pije, bo czuje sie samotny. Znowu chce z nami zamieszkać. Kusi, że pojdzie do pracy i przyniesie wypłatę.  W tym momencie nie ma gdzie. Wolne jest tylko mieszkanie po babci, a ono należy do mojej mamy. Mama się na jego zamieszkanie nie zgadza. W mojej części mieszka, a raczej bywa Adrian. On już jest calkiem pokręcony. Ponoć śpi na klatkach, bo to woli niż zarobić na węgiel. Ja mam więcej pracy fizycznej w domu, bo chcę odciążyć Krzyśka. Palę już codziennie w piecu, często czyszczę piec, czasem wynoszę śmieci, przynoszę węgiel do pokoju dziennego. Dźwigać mi nie wolno. Wczoraj wyniosłam popiół na chodnik, żeby go wysypać. Brudne prace mnie stresują, ale cóż... Ktoś to robić musi... Gorsze jest to, że poźniej trzeba się myć w zimnej wodzie, bo bojler włączamy wieczorem przed kąpielą... Krzysiek za pomoc wdzięczny nie jest i wścieka się...

11 lutego 2021 , Komentarze (8)

Dziś tłusty czwartek. Będzie pączek, ale jeden. Kupny, bo piec nie potrafię. Potrafię za to piec faworki i nie wiem czy sie nie skuszę na małą ilość. U mnie w domu były tego typu wypieki, ale przepisy gdzieś zaginęły. Są, ale za dużo przepisów mam do przejrzenia, żeby znaleźć. Ponoć są pączki pieczone. Pomyślę o tym w przyszłym roku.

W tym tygodniu Krzysiek w mieście na zakupach nie był. Wyjadam resztki, a mama głoduje, bo kotletów jej nie usmażyłam. Ma mięso - piersi drobiowe, ale nie chce jej się nic robić i nie robi. Zakupy dopiero we wtorek chyba. Moze już będę po diecie. Dziś powinno być mniej jedzenia, ale jest więcej, bo chcę tłusty czwartek przeżyć normalnie. Aż taką desperatka nie jestem, zeby się wszystkiego wyrżec, a tradycja w tym przypadku jest dla mnie bardzo ważna.

Podejrzewam, ze mam problem z kompulsywnym objadaniem się z tym, ze ja nie jem wszystkiego jak leci, a tylko to co lubię. Zdarza mi się to teraz częściej, bo pewnie ma na to wpływ niskokaoryczna dieta i stresy związane z Adrianem. Ostatnio to były pierniczki w czekoladzie jakieś 1000 kalorii ponad normę, ptasie mleczko tez około tyle i pieczywo z dżemem. Też dużo. Razem,za kązdym razem to było mniej więcej tyle kaorii ile mi pokazują kalkuatory jako CPM. Niestety waga natychmiast wzrastała i to dużo, bo metabolizm mam jaki mam. Już jako 20 latka jadałam góra dwa posilki dziennie i około 1300 kaorii. Jem mało, bo nie chudnę, a tyję, a psychika chce więcej. Czasami, tak raz na 10 dni, raz w tygodniu. To błędne koło. Ostatnio co zrzucę to nabieram i tak się waha... Nie zdecyduję się na naprawę metabolizmu w tym momencie i nie bardzo w takie naprawy wierzę... Najpierw muszę zrzucić do wagi w normie. Na razie waga spada, ale ostro muszę walczyć. Trochę mnie to męczy. Nie wiem czy psychodietetyk pomoze, bo chyba mi każe jeść więcej, a to niemożliwe. Zajadam stresy i zdenerwowanie. Depresji nie mam i lekow brać nie chcę. Absolutnie nie wprowadzę więcej ruchu.

Wreszcie nauczyłam się robić sobie paznokcie. Teraz obcinam prosto, a później piłuję. Już nie mam migdalka. Proste są latwiejsze do ogarnięcia. Kilka lakierów, które ostatnio kupiłam, wyrzucilam do śmieci, bo były nietrwałe. Nie mam zamiaru co dwa dni malować.

Pikuś ma świeżbowca usznego. Mam oridermyl, ale trzeba było użyć przemocy w postaci kagańca, bo warczał i kłapał zębami. Tak się wściekł, że az później ziajał. Teraz robię też kurację Kajtkowi, Filusiowi na jedno ucho i Józkowi, bo im ciągle wraca. Muszę kupić nowy, a teraz probem z dojazdem do przychodni. Mogę tylko taksowka, a jest objazd i będzie jeszcze okolo roku.

10 lutego 2021 , Komentarze (8)

Dziś Krzysiek pracuje po południu. Dniówkę będzie miał ciężką. Ja może przerobię lekcję kursu rysowania portretów. To już chyba ostatnia w ołówku. Zostaną lekcje rysowania zwierząt i lekcje w kolorze. Kredki mam.

Dieta w porządku. Wczoraj zjadłam tyle ile zamierzaam. Zauważyłam, że gdy mam dzień ścislej diety z małą ilością kalorii, to trzymam sie dobrze. Odstępstwa sa w takie dni jak dziś, gdy jem więcej. A jak już zjem węgowodany to masakra. Od razu jestem głodna i bym jadła więcej. To moze być coś z insuliną. Tylko, że ja biorę przecież Siofor. Dziś kotlety z kalafiora, kotlet mielony i jajka z pieczywem orkiszowym. Do tego mandarynka i barszczyk. Wczoraj zrzuciam 70 dkg.

Mrozy przyszły i są. Na razie jest ok. Nie marzniemy za bardzo, bo w domu  jest ciepło. Rozpalam wcześniej w pokoju dziennym i na noc rozpalamy w piecokuchni. Martwię się o rośiny na dworze. Te w domu przeniosłam wszystkie delikatniejsze do pokoju dziennego, ae światła w tym miejscu za duzo nie ma. Nie przetrwaja długo. Na oknie postawić nie mogę, bo koty. Oby koniec mrozów nadszedł szybko. Zmęczyła mnie trochę zima w tym roku. Jest mi chłodniej niż zwykle. Pewnie z powodu diety. Jest jednak pięknie i to mnie cieszy. Śniegu jest sporo, ale na morsowanie się nie decyduję często. Ledwie kilka razy wyszłam boso na śnieg. Zawsze późno po poludniu gdy w domu juz cieplo.

Dzięki uprzejmości Sweetestthing mam namiar na sprawdzonego psychodietytyka online. Konsultacje są dość tanie i może skorzystam. Mój problem to nalóg jedzenia węglowodanów konkretnych typu pieczywo, ziemniaki, łakomstwo zwłaszcza w czasie stresu. Niby znam mechanizmy i ta wiedza mi nie pomogła, ale chętnie się coś jeszcze dowiem. Na razie probuję zajadać pomidorami albo marchwią. To ma mniej kalorii. Pomaga, ale jestem nieszczęśliwa...

Nie wiem kiedy mi się zaczynają lekcje, ale konto w strefie studenta juz utworzyłam. Na razie chyba będą online, bo przysłali instrukcję do załozenia konta na platformie edykacyjnej. Po mojemu mogą być online cały czas. To zaleta.

9 lutego 2021 , Komentarze (6)

Węgiel wczoraj przyjechał kolo 15, a miał być o 11. Zawsze są problemy gdy zamawiam, ale teraz chyba faktycznie uzasadnione, bo były warunki straszne. Krzysiek musiał znosić wiadrami około 30 metrow. Był wściekły i sie nie dziwię. Teraz mnie martwi tylko szambo. Już kąpię sie w mniejszej ilości wody, zeby teraz nie trzeba bylo pompować, bo samochod nie wjedzie.

Już jest kolejna lekcja akwareli. To kolejne niebo, ale juz trudniejsze. Na razie jeszcze jej nie wykupię, bo pracuję z poprzenią lekcją. Jest jeszcze kilka zdjęć, ktore mi  się podobają i mnie inspirują. Chcę poćwiczyć.

W sobotę mama mi musiała zrobić kika zabiegów bioterapii, bo ból kości krzyżowej był nie do zniesienia. Intensywny bol minął, a po ćwiczeniach wrócił. Chyba te 45 minut ćwiczeń codziennie to dla mnie za dużo. Za bardzo kręgosłup nadwyręzam, a ketonalu brać codziennie nie będę. Powinnam kręgosłup chyba oszczędzać. Od dziś będę ćwiczyć tylko 20 minut. Będę ćwiczyć na przemian qigong i jogę. To chyba rozsądniejsze w mojej sytuacji. Już nie mam nadziei, że bóle mi przejdą. Teraz ćwiczę tylko by zachować sprawność na dłużej. Nie będę jednak szaleć. Jestem przemęczona fizycznie, a większa ilość ćwiczeń wprowadza mnie w stres. Niby robię afirmacje Ja Agata lubię ćwiczyć, ale ciało i psychika nadal sie buntują... Tak to jest gdy kanapowiec usiluje sobie narzucić dyscyplinę...

Kilka dni temu była awantura z Krzyśkiem, bo mi zniszczył mandarynkę w doniczce. Rośinkę hodowałam od nasionka. Ostatnio stała w pokoju dziennym na oknie pod szklanką, żeby była zabezpieczona przed kotami. Krzysiek szklankę zabrał, a mandarynka wyschła... Wyzwałam go jak zwykle od ociężałego umysłowo i tym razem jeszcze od szkodnika. On już zupełnie nie myśli...

Rano nie mam zwykle cieplej wody i twarz odświeżam mleczkiem do zmywania makijażu. Kupiłam teraz takie wredne, bo zostawia na skorze tlusą warstwę. Chciaam sobie sprawę ułatwić, a muszę i tak przemywać twarz tonikiem. Obym tylko sobie problemów nie narobiła. Kiedyś miałam tłustą cerę i nadal suchej nie mam...

Dziś mniej jedzenia. Będzie okoo 300 kalorii i samo białko. Jutro musi waga spaść. Dieta przez moje łakomstwo trwa o 2 tygodnie duzej. Będzie problem z kolejnym etapem. Jutro i pojutrze po około 900 kalorii.

8 lutego 2021 , Komentarze (32)

Węgla jeszcze nie mam, bo Krzysiek kazał zmienić termin ze względu na pracę. Ma przyjechać dziś. Ulży mi jak będzie w komórce. Drewno jeszcze jest. Kupimy wkrótce.

Dziś więcej jedzenia. Jutro jeszcze mniej, bo nadwagi jak nie bylo tak nie ma. Na razie dodałam 100 kalorii i jem 900. W środę zjem 300 i do tego samo białko. Musi coś spaść. Zakupy na po diecie juz zrobione. Dziś kromka chleba orkiszowego, razowego z dwoma jajkami na twardo i piórkami cebuli, serek homogenizowany i kotlet mielony, mandarynka, barszczyk czerwony. Pewnie zjem łyzkę dzemu, bo mam zrobić z bananów. Niby koniec diety wkrotce, ale jeść będę podobnie tylko więcej.

Dziś normalny dzień pracy. Będzie też moze nauka - kolejna lekcja portretu. Już sie kończą lekcje w ołówku. Zostanie tylko praktyka. Wykonałam 21 portretow, a chcę zrobić 100. Na razie jestem zadowolona ze swoich postępów.

Sebastian w sobotę w nocy był na polowaniu z kolegą. Poszli na dzika. Nadal jestem wstrząśnieta. Strasznie mi ich żal. Uważam, ze dzikie zwierzęta też maja prawo do życia. Miaam kiedyś sarenkę, ktorą uratowalam i wykarmiłam smoczkiem. Poźniej poszla do ośrodka dzikich zwierząt. To był samczyk, noworodek jeszcze z pępowiną. Nazwałam go Rogaś. Jeszcze teraz go wspominam. Jego ufność i chęć do życia i to z jakim zapałem ciągnąl z butelki i moment gdy go znalazam bezwładnego w trawie, oblezionego przez robaki. Sebastian chciał mi przywieźć mięso. W życiu...

W sobotę Adrian znowu przyprowadził jakąś kobietę. To jak zwyke osoba z problemami. Tym razem narkomanka. Zbiera czasem takie zagubione dusze i pozwala im się przespać pod dachem w cieple. Ja nie zabraniam. Czasem robię kanapki. Krzysiek sie strasznie denerwuje. Tym razem nie chciał sprzedać węgla.

Wczorajsza akwarela. Pierwsze niebo o zachodzie słońca... Będę z tematem pracować

7 lutego 2021 , Komentarze (4)

Jeszcze nie nadwaga. Brakuje  ponad 60 dkg, ale muszę być uczciwa i wcześniej wagi na Vitalii nie zmniejszę coby model chudszy zobaczyć. Byle do piątku. Wtedy chyba koniec. No i oby, bo już naprawdę mam dość. Trzy razy już prawie była siódemka z przodu i trzy razy się czymś napchałam. Muszę jak najszybciej dojść do 1200-1300 kalorii to nie będę tak szybko tyć. Tyle kalorii mi na codzień wystarczy. Ja tyję przez napady łakomstwa, z ktorymi mam czasem problem. Do psychodietetyka sie nie wybieram. Przezyłam z tym tyle lat, to przeżyję i dalej. Dziś kaszanka i kalafior, pomidor, mandarynka. 

Ostatnio chodzę najpoźniej o 2 spać. Gdy mi cieplo to czytam w lózku do około 3, a gdy zimno medytuję z rękami pod kodrą i zasypiam wcześniej. Przez te zmiany, mam problemy ze zrobieniem wszystkiego co zaplanuję, bo za poźno się za niektóre rzeczy zabieram. Zawalam najczęściej czytanie i działaność artystyczną. Nie zawalam ćwiczeń. Powinnam wczoraj zrobić kolejną lekcję portretu, a nie skończyłam tego. Dziś planuję namalować akwarelę i nie wiem czy sie uda. Jest jeszcze telewizja, która ostatnio mnie kusi. Oglądam filmy dokumentalne i fabularne. Chcę chodzić spać o 1, ale dojdę do tego stopniowo.

Ostatnio była awantura z Adrianem. Nadal nie pracuje i oczekuje, że przynajmniej jeden posiłek mu dam. Chce też pieniądze na doładowanie telefonu. Czasem chce na piwo. Z czego zyje wiem, ale nie będę tu pisać, bo to nie jest do końca uczciwe. Krzysiek sie wścieka i dawać mu nie chce. Mnie też to juz denerwuje, że nic ze swoim życiem nie robi. Niby plany ma. Inni mu pracę obiecują i nic z tego nie wynika. Dalej kombinuje. Wrzeszczałam, że koniec z dawaniem, a na drugi dzień dałam parówki. Chyba faktycznie bez terapii sie nie obejdzie...

Wczoraj czułam się źle przez cały dzień. Bardziej niz zwykle bolaly mnie kości i miałam ochotę byc sama. Wyciszylam nawet telefon. Krzysiek był w pracy a ja spałam przez część dnia. Oczywiście nie pracowałam. Sebastian sie wystraszyl i bardzo sie martwił. Mama sie wściekła i zaczęła mi grozić, a poźniej zrobiła kika zabiegów bioterapii. Chyba muszę częściej komunikować bliskim, że chcę być sama. Wtedy nie będą zaskoczeni. To nie zbronia przecież. Nie muszę być caly czas do dyspozycji innych.

Chyba muszę sobie kupić lampę Solux.

6 lutego 2021 , Komentarze (26)

Strasznie mi trudno zrzucić resztki wagi w tym etapie. Mam wahania, bo przekraczam limit kalorii i sie przejadam. Oczywiście z łakomstwa. Zupełnie nie mam ostatnio kontroli. Niestety to jeszcze nie nadwaga, a tydzień sie kończy... Nie wiem co zrobić. Chyba jednak z diety wyjdę, bo dłużej nie wytrzymam tak niskiej kaloryczności. Teraz jest 800-400. Tak co drugi dzień. Chyba od poniedziałku zrobię 900-400.

Mój Pikuś od jakiegoś czasu ma problem ze wskakiwaniem na kanapę. Przymierza się, bierze rozbieg, a ostatnio spadł. Nie robilam mu Reiki, bo uznałam, że to wina wieku. Piesek skończył 13 lat. Gdy moja mama się o tym dowiedziała zaczęła mu robić zabiegi bioterapii i jest nieco lepiej. Wczoraj nie czekał pod kanapą aż go Krzysiek wsadzi, tylko wskoczył sam na fotel i przeszedł. Nie wiem na jak długo ta poprawa. Moze być tylko na czas robienia zabiegów, bo one daja energię.

Kajtek się uspokoił, ale przy mnie. Śpi jak aniołek caly czas gdy jest tyko ze mną. Gdy usłyszy, ze Krzysiek wchodzi do ganku, przeciaga się, wstaje i zaczyna sie kręcic pod nogami. To jest okropnie wkurzające, bo wpada Krzyśkowi pod nogami do lazienki, sypialni, kuchni. Chowa sie pod wanną, stolem, łóżkiem i wyjść nie chce. Krzysiek go ciągle szuka i wygania. Nie wiem co z tym zrobić...

Coraz bardziej mnie bolą stawy biodrowe. Bolą mnie przy jodze i callaneticsie. Bolą mnie kości podczas chodzenia. Nie poddaję sie i ćwiczę. Callanetics już ćwiczę dwie pełne serie na brzuch po 100 powtorzeń. Zaczęłam druga 100 na biodra, ale tu sie trochę obawiam, bo nie chcę mieć wąskich bioder. Nie wiem ktore ćwiczenia sa pomocne przy bolach kręgoslupa. Muszę doczytać, ale raczej te na brzuch. Te są dla mnie ważniejsze, bo nie o urodę mi chodzi. W nastolatkę i tak sie nie zmienię...

Przyszły mi wszystkie paczki. Kupiłam kilka makaronów bezglutenowych w tym ryzowy. Ponoć maja mniejszy ig, ale nie są ciemne. Nie wiem jak je zniesie moj organizm. Do tej pory miałam tylko makaron z sempoliny. Tym razem go w sklepie nie było.

Poprowadź mnie

poprowadź mnie ścieżką

pachnącą przeszłością

gdzie wieś przycupnięta w cieniu drzew

tchnęła spokojem i ciszą

gdzie słoneczniki, topinambury i malwy

kłaniały się słońcu

pokaż mi łany zbóż chabry i kąkole

weź w dłonie śpiew skowronka i klekot bociana

poprowadź mnie tam

gdzie dusza spragniona wytchnienia

pląsała w objęciach łąk i wiatru

poprowadź mnie i nie zapomnij


5 lutego 2021 , Komentarze (23)

Mrozu ekstremalnego podobno nie będzie, bo prognozy sie zmieniły. Na razie odetchnęłam. Mama mnie uspokaja, że pod koniec lutego takie mrozy są malo prawdopodobne.

Nadwagi jeszcze nie mam, ale to moja wina, bo najadłam sie pierniczków w czekoladzie. Ostatnio jestem okropnie łakoma na słodycze. Jak mam to jem do oporu. Krzysiek kupuje, to czego nie lubię, ale pierniczki kupił brat Krzyśka. Dziś 40 dkg mniej. Jeszcze do nadwagi trochę zostało. Dziś więcej jedzenia. Będą kotlety z pieczarek, jajka z brukselką, mandarynka i pieczony schab.

Koniec tygodnia i dobrze. Dziś czekam na ostatnie przesyłki. Jeszcze idzie jedzenie. Nowy tydzień to juz dodawanie kalorii. Będzie dużo strączkowych i bardzo mało białej mąki. Kiedyś próbowałam zrobić pierogi z mąki razowej, ale mi się niestety rozpadły. Kluski będą więc z dużą ilością dodatkow co zmniejszy ig. Będzie też Siofor. Na razie biorę 500-750. Wkrotce zmniejszę ilość mięsa. Zostana ryby.

Mój Filuś schudł. Nie wiem czemu, ale podejrzewam, ze z powodu braku zębow nie nadążył jeść szybko.  Ostatnio go dokarmiam i zobaczymy czy przytyje. Lubi psie puszki. Inne koty też dostawały więcej suchego jedzenia, ale zaczęły zostawiać mokre. Chyba faktycznie czują wiosnę. Suzi napewno, bo dostała rui i miauczy. Nie udało mi się jej wykastrować, bo sie nie daje złapać. Jest cakiem dzika. Będą kolejne podejścia. 

Piję za dużo coli 0, bo butelkę dziennie 1,5 l. Sprobuję zmniejszyć i wprowadzić trochę mineralnej. Nie wiem czy mi sie uda, bo bardzo colę itp lubię. To nawet nie chodzi o oszczędność, bo nie gardzę napojami typu coli, a one aż tak drogie nie są.

Zaczynają mi kiełkować kwiaty wiosenne. Boję sie że zmarzną...

Na koniec haiku...

zimowy ranek

kiełki przebiśniegów

srebrne od szadzi

spacer po lesie

pierwsze białe płatki

lśnią w pajęczynie

4 lutego 2021 , Komentarze (17)

Dziś może ostatni dzień tego etapu diety. Ma być niecale 500 kaorii. Jak wytrwam, to jutro moze ostateczny spadek do nadwagi. Nie chcę ciągnąć dlużej, bo muszę odczekać 3 miesiące i  do diety wrócić. To wypadnie w maju. W czerwcu mogą byc upały, a wtedy puchnę, a nie chudnę. Tym razem ładnie poleciało w talii, ale za to podbródek ma się dobrze i wyglądam groteskowo. Czarno to widzę, bo zostało jeszcze około 16 kg i 3 cm waleczek tłuszczu na podbrodku. 

Ma przyjechać węgiel, a śnieg jeszcze miejscami leży. Nie wiem czy kierowca wjedzie. Musi być małe auto i sprawny kierowca. Kogo szef ze składu przyśle nie wiem, bo jest niezbyt solidny. Odetchnę dopiero gdy opał będzie na podworku. Musi Krzysiek zapakować go do komórki, bo może zniknąć. Nie wiem co za czasy teraz. kiedyś węgiel pol zimy leżał kolo piwnicy i nikt nic nie wziął. Teraz wszystko z podworka ginie. Nawet ktoś drabinę ukradl.

Depilator do twarzy w kremie jest bardzo dobry. Ma składnik opóźniający wyrastanie włosków i nie musiałam nic robić przez 5 dni. Golić włoski musiałam co dwa dni. 

Callanetics mi idzie. Teraz robię jedną serię 100 plus drugiej 80. Na biodra też zaczęłam drugą serię. Na brzuch będą 4, a na biodra 2. Gdy mi się uda dojść do tego co zamierzam, zacznę robić dzień przerwy, bo tak ponoć trzeba. Gdy ćwiczyłam 30 lat temu przez miesiąc, to miałm bardzo ładny brzuch... Mięśni oczywiście nie było widać, ale ja tego nie lubię... Wręcz się tego boję...

Muszę szybko zarobić 200 zł, bo chcę koleżance wykastrować kocurka, a moze i dwa. Ona ma kika kotów w domu. Oczywiście kastrowanych i dwa wychodzace, niekastrowane. Te dwa czasem przepadaja na kika dni. Trzeba z nimi zrobić porzadek, to będą sie domu trzymały. To bezpieczniejsze dla nich. Ona ma dwa kredyty i nie pracuje na stałe. Ciężko jej... Też karmi koty dochodzace, bo mieszka na wsi, a tam ludzie uważają, ze kot się sam wyzywi.

Wczoraj mi się udało przerobić kurs akwareli i dziś chcę malować... Na razie uczę się nowych sposobow malowania nieba z mistrzynią pejzaży. Jestem ciekawa kolejnej lekcji. Czekam też na portrety... Jeśli chodzi o akwarelę, to jestem samoukiem. Nie brałam do tej pory udziału w żadnym kursie. Niby sprzedaję obrazy, ale chętnie poznam triki innych.

Wczoraj widziałam kosa...

3 lutego 2021 , Komentarze (21)

Jutro ma przyjechać opał. Chyba kierowca nie wjedzie i trzeba będzie nosić około 30 m. Niech Krzysiek nosi. Chciałam kupić wcześniej. To nie, bo mu się nie chciało w komórce posprzatać. Chciałam, żeby znosil Adrian, ale też nie, bo mu opalu dać za to nie chce. Zniesienie tony węgla to koszt 60 zł. Sebastian by zniósł za darmo, ale go nie ma...

Zapowiadają ekstremane mrozy. Ponoć koło 15 lutego ma byc u mnie nawet około 30 stopni. Boję się o rury od wody. Niby wszędzie są otuliny, ale licho wie czy to coś da. Mama otulin nie ma, a w łazience cienka ściana. U nas łazienki nie są ogrzewane. Trzeba będzie na te noce chyba powstawiać grzejniki. Boję się o kwiatki w domu i rośliny na dworze. To co w donicach, wniesiemy do sieni, a reszta? Piękna zima w tym roku, a ja czekam na wiosnę. Jakoś nie mam teraz nastroju by cieszyć sie śniegiem. Zimno mi, bo dietkuję. Pamiętam zimy w Kamesznicy. Tam były śniegi na metr conajmniej. W domu moich rodziców okna były nieraz prawie całe zasypane. Zostało z 30 cm. W izbie by półmrok i trzeba byo palić w dzień światło. Ja tam wtedy byłam, bo pisałam  pracę dyplomową. Na podworku były pokopane tunele do bramy. Takie zimy i teraz tam bywają czasem. Widziałam zdjęcia. Zastanawiam się czy ja się tak bardzo juz postarzałam, ze wracam do przeszłości i uważam, ze wtedy było lepiej? Coraz częściej sie na tym łapię... Co prawda doceniam postęp, ale już teraz widzę, że dawniej niektóre rzeczy były lepsze. Samochody jeździły wolniej, było ich mniej i rzeczy były solidne na lata.

Kilka dni temu przyszedł mi kurs psychologiczny. Mam przerobione dwie lekcje i kuszą mnie następne. Nie wiem czy ulegnę, bo chcę sie uczyć po kolei. Teraz jestem w trakcie kursu z parapsychologii i to jest cel na najblizsze miesiące. Kończę 4 lekcję, a jest 20.

Diety mam juz zdecydowanie dość. Nie wiem czy mi sie uda zejść do nadwagi w tym etapie. Zaczęłam marzyć o jedzeniu i kaloryka czasem jest bardzo niska. Tak nie powinno być. 800 kalorii przez miesiąc to nie tragedia dla mnie, ale nie 500...

Krzysiek mi zapisał chleb orkiszowy i ciemną bułkę na sobotę, bo jednak sa w moim sklepie... :) Dziś kupil mi oliwę, bo była... Myślę nad colą. Na razie w sklepie jest zapas na jakieś dwa tygodnie może. Później może przerzucę sie na napoje typu cola 0. Wczoraj mi taki kupił brat Krzyśka i jest smaczny, a tańszy...

Mam matę do akupresury...Testuję ją... Na razie widzę, że mnie koi... Tuż po użyciu kręgosłup mnie nie boli prawie wcale... Jestem z niej zadowolona...

***

Nie mów nic

wiatr w kominie szepce za ciebie

płomień świecy pełga delikatnie

po twojej twarzy

pieści sylwetkę

dodaje miękkości włosom

powiedz

czy wieczór spowity w biały tiul

pachnący szadzią

gasi ogień w twoim sercu

czy go wzmaga


© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.