Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490425
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 listopada 2020 , Komentarze (8)

Środa. Lubię ten dzień, bo od jutra już widać koniec tygodnia. Teraz Krzysiek dużo pracy w środy nie miał, ale może mieć, bo galerie zamknięte i wszyscy gnają na targ. Ostatnio przychodzi zmęczony i żal mi go. Ma prawie 60 lat i do tych bardzo krzepkich nie należy. Energiczny też nie jest. Gdy był w liceum krotko pracował umysłowo i podobało mu sie to. Teraz nie ma szans, bo chory i uczyć sie nie chce. Kilka lat temu była praca prawie umysłowa w zakładzie pracy chronionej. Trzeba było wypisywać etykiety na odzież ochronną. Później trzeba było je drukować. Miał być obuczony, ale nie chciał. Chciałam wykupić kurs komputer i internet dla seniora, ale też nie chce. Moim zdaniem nie ma lotnego umysłu. Jest wręcz ociężały, co mnie drażni. Z drugiej strony wiedzę ma dużą. Zwaszcza z historii i geografii raczej też. W teleturniejach jest lepszy ode mnie, bo ja myślę wolno i szukam w pamięci. On nie musi.

Pogoda jest niezła jak da mnie, bo stosunkowo ciepłoi nie muszę codziennie palić w piecu. W niektóre dni siedzimy przy grzejniku. Będą koszty, ale jest wygoda. To też ważne. Ja na razie nie paliam ani raz. Pali Krzysiek. Jest uszkodzony ruszt, a nowego pieca kupić jeszcze nie chciał. To niech pali. 

Wczoraj zrobiam co planowałam. Dziś muszę zrobić porządek z kwiatkami w ganku. Czekają szczawiki i begonie. Trzeba je obciąć i schować na zimę. Szczawiki przetrzymuję co rok, ale begoni nie probowałam. Begonie miałam bardzo ładne i chyba w przyszym roku kupię kolejne kolory. Pelargonie też spróbuję przetrzymać. Niestety do lekarza muszę jechać jeszcze raz, bo tym razem trafiam na kwarantannę. Wizyta w poniedziałek...

Znalazłam pana na Olx do drobnych prac w domu. Krzysiek się wystraszył, ze trzeba płacić i co nieco sam robi.

W tym miesiącu chciałabym kupić jeszcze dwie książki. Nie wiem czy się uda... Ważniejszy jest fryzjer...

Znalazłam bluzki z nadrukiem. Niby nie przepadam, ale te bym chciała. To koty i sowa...

Skończyłam dorosłe dziewczynki z rodzin dysfunkcyjnych. Książkę moim zdaniem warto przeczytać, bo wyjaśnia skąd potrzeby i emocje się biorą. Książka bazuje na dwoch typach kobiet- podporzadkowanych i dominujących. Niestety ja jestem mieszankąobu typow:( Książka stawia na budowanie niezależności. To kolejna pozycja i wnoszę, że to teraz modne. Krytykuje wręcz potrzebę miłości. Ponoć to uzależnienie - spadek po dzieciństwie gdy tej miości brakowało. Ja jednak do niezaeżności nie dążę i z tym się nie do końca zgadzam. Nawet zwierzęta żyją w parach i to jest normalne. Nie widzę nic złego w bliskości i potrzebie posiadania ukochanej osoby o ile to nie jest relacja toksyczna. To tyle w wielkim skrocie.

17 listopada 2020 , Komentarze (21)

Koniec odpoczynku. Tak, byl krótki urlop i nic w domu nie robiłam. Dziś już coś zrobię. Zmuszę się do umycia lodowki, bo łapki już odbite. Chcę też sprzątnąć pędzle, farby i palety z kontuaru kuchennego, bo nie ma gdzie chleba kroić. Niestety nie jestem pedantką i porzadku ekstra nie mam. Moje artystyczne przybory leżą w kuchni właśnie, a tła fotograficzne są w pokoju. Dziś to sprzątnę...Nikt mi nie kazal. Sama chcę to zrobić...

Poza tym będzie praca na portalu z wróżbami i pisanie dwoch tekstow płatnych o kotach, rasach kotów.

W czasie wolnym będzie kończenie fascynującej książki o kobietach w średniowieczu i dalsza nauka fotografii kulinarnej. Też juz książkę kończę. Moze będzie zdjęcie. Pomysł mam.

Teraz o stratach. Po pierwsze noga od stołka. Zjadł ja kołatek na wysokości około 3 cm. Stołek sie kiwa. Przypuszczam, że będzie jadł dalej i stolek trzeba będzie wyrzucić. Miałam trzy takie same- drewniane pomalowane na niebiesko. Po drugie mój paznokieć.Pekł sobie w najepsze i trzeba było opiować. To mi sie nigdy nie zdarzyło jeśli w ziemi nie grzebałam, a teraz nie grzebię.

Ostatnio trochę myślę nad związkiem z Krzyśkiem. Jest jaki jest, ale jestem w stanie z nim wyżyć. Powinnam bardziej go docenić, bo w końcu pracuje i dużo w domu robi za mnie, choć niechętnie i muszę go gonić. Ciężko mi to zaakceptować, bo u mnie w domu mężczyźni sami sie za pracę brali i wiedzieli co trzeba zrobić. Teraz prace męskie leżą, a on o tym nie myśli. Zlew się leje od miesiąca, a on widział i nie dość, że nic z tym nie zrobił, to jeszcze siedział cicho, żebym ja się nie dowiedziała. Ja już mam dość gonienia go do roboty i teraz stosuję przemoc. Gdy się nie bierze za pracę, targam krzyżówki. Boi się tego i robi. No, ale to przemoc i źle mi z tym... Rozmawiać próbowaam nie raz i bez efektu.

Kupiłam kolejne książki...:) Krzysiek nie wie, bo ebooki...:)

16 listopada 2020 , Komentarze (13)

Krzysiek wczoraj wrocił szczęśliwie. Ulzyo mi. Dziś jedzie do miasta. Zakupów ma sporo. Ja dziś znowu wstałam późno, bo wczoraj długo czyałam. Nie było pracy, ale dziś już będzie.

Nadal czytam. Już dawno nie miałam takiego natchnienia. Czytam w kazdej wolnej chwili i internet poszedł w odstawkę. Teraz tylko zagladam. Od kilku dni nie zagladam do książek psychologicznych, ale to chwilowe  jak sądzę. Teraz buszuję w poszukiwaniu książek historycznych. Kupiłam kilka i jak przyjdą gdy Krzysiek będzie w domu, to mnie z niego wyrzuci:) Ostatnio wziął trochę pieniędzy z konta i miało starczyć do końca roku. Moze starczy, ale książek kupiam ostatnio sporo i juz jest zły... On książek nie kupuje tylko bierze z bibioteki...

Tla, które przygotowałam w większości nie wyglądaja dobrze na zdjęciu. Niby brałam wzor z internetu, ale mnie sie podobają stylizacje bardziej stonowane. Chyba część przemaluję. Widziałabym coś w brązie, kremie, szarościach, kawie z mlekiem. Z tych co zrobiłam na pewno zostawię szare. Wczorajsze zdjęcie mi sie podoba i tło również. Do poprawy światło. Chcę by było deikatniejsze. Muszę mieć lepszy dyfuzor. Dziś moze zrobię kolejne zdjęcie. Postaram się popracować choć z godzinę nad książką o fotografii kulinarnej.

Tu dwa zdjęcia. W każdym inny balans bieli. To niebieskie jest zly, bo zdjęcie wyszło nienaturane z powodu użycia światła dwoch rodzajow na raz. Było i dzienne i żarowe. To niedozwolone.

Miał Krzysiek dziś skopać część miejsca pod bób, ale nie da rady przez zakupy. Idą chlody i coś mi sie wydaje, że tą drugą część skopie dopiero wiosną. Czarno widzę zbiory bez nawozu. Adrian nie skręcił też jeszcze skrzyń i nie są pomalowane drewnochronem. Leje sie jedna komora zlewu i też nie ma kto poprawić. Z Sebastianem juz kontaktu nie chcę i co teraz?

15 listopada 2020 , Komentarze (6)

Wstałam o 15:08. Wyspana. Spałam 10 godzin. Krzysiek rano pojechał do Ryk na groby. Nie lubię jak go nie ma w domu, a jak wyjeżdża z bratem nie lubię szczególnie. Brat niby rozsądny, ale jeździ szybko. Droga męcząca, bo dziś wieczorem chcą wrócić.

Wczoraj nic przez cały dzień nie zrobilam. Byl tylko obiad i ciasto. Cały dzień czytałam powieść. Miała 460 stron, ale skończyłam. Dziś juz powrót do normalności. Coś zrobię, ale znowu czytam. Tym razem to Życie średniowiecznej kobiety. Książka jest dla mnie bardzo interesująca i trudno mi sie oderwać. Mam jeszcze żcie średniowiecznej rodziny i pozycję o średniowiecznej wsi. Przeczytalam o średniowiecznym zamku i mieście. Lubię książki historyczne i dokumenty i powieści. Powieści czyam w zasadzie tyko takie.

Moje pany na dziś:

- koniec obiadu/pęczak z surówką z kapusty i kotletem mielonym/

- zdjęcie mandarynek

- joga

- reiki

- medytacja

- 10 minut dla urody

- zrobic porzadek z kwiatkami w ganku

14 listopada 2020 , Komentarze (18)

Wstałam wścieka przed chwią, bo jeszcze chciałam spać. Moja mam dzwoni jak wściekła od 11. Nie odebraam. Nic do niej nie dociera, a mówilam sto razy, żeby nie dzwoniła przed trzecią...

Dziś Krzysiek pracuje po południu i ma ciężką dniówkę. Wczoraj za to spał w pracy 2 godziny. Inni gadali, ale on zbyt towarzyski i rozmowny nie jest. Adrian też poszedł dziś do pracy. On pracuje ciężko. To praca fizyczna przy kostce. Ja mam relaks, ale ostatnio o siebie dbam i nawet w ciągu tygodnia śpię po 10-12 godzin. Dobrze sie z tym czuję i i tak wszystko co mam zapanowane realizuję. 

W czasie wolnym od pracy powinnam pomyśleć o obrazie. Moze olej. Kusi mnie pejzaż jesienny. Chyba będzie też zdjęcie. Mam upiec ciasto to moze je uwiecznię. Przerabiam drugą książkę o fotografii kulinarnej i to już ostatnia z tego tematu. Planuję robić zdjęcia dobre, ale ambicji na genialne nie mam. Nie chcę zajmować się tym zawodowo. Robię zdjęcia tylko dla siebie, bo lubię. Czeka jeszcze kurs fotografii przyrody. Z tego tematu chcę robić zdjęcia moich zwierząt i roślin rosnących w pobliżu mojego domu. Moze owadów. Fotografia krajobrazowa raczej mnie nie interesuje, bo gdzie niby mam te zdjęcia robić? Nie będę nigdzie jeździć ani daleko chodzić w poszukiwaniu plenerów. Mogę zrobić zdjęcie mniszka na moim podworku, ale nie lasu 50 km ode mnie. Fajne by mogły być też zdjęcia produktowe, ale rzeczy uroczych typu rękodzieło, urocze zegary czy bibeloty. Jakoś robienie zdjęć typu części samochodowe itp mnie nie interesuje. Nie interesują mnie też portrety.

Wczoraj kupiłam odcinek nauki malarstwa u Krissa Wieliczko. Tym razem to akwarela. Akwarelami maluję od dawna, ale kursu nie kończyłami chętnie się jakiś sztuczek dowiem. Może będę sprzedawać więcej obrazów.

A tu wczorajsze zdjęcie...Chyba perspektywa coś nie tak.. Będzi drugie podejście....Dziś moze uwiecznie ciasto...:)

i portret pastelami suchymi

13 listopada 2020 , Komentarze (16)

Mam myszy w domu, a konkretnie w kuchni i Kajtek probuje je łapać. Czatuje pod drzwiami  i miauczy. Nie można go upilnować, bo wbiega pod nogami. Gdy wbiegnie, rzuca się pod stolik na którym stoi kuchenka. Z jedzeniem kaprysi. Dostaje mięso i suchy pokarm, ale myszy go bardziej nęcą. Inne koty nie są tak nachalne. Teraz poluje jeszcze Majka, Jozek i Rozi.

Zauważyłam, ze lubię robić zdjęcia owoców, napoi, deserów, ciastek. Nie przepadam za zdjęciami dań głównych. Wczorajsze kluski z fasoli nie wyszły dobrze, ale jak tu interesująco sfotografować coś takiego. Ani to ładne, ani fotogeniczne. Za to zdjęcie soku jest raczej fajne. No mnie sie podoba...Zwłaszcza stylizacja.

Muszę koniecznie kupić coś z zastawy. Nie mam np. ładnych szklanek. Mama ma, ale dać nie chce. Ostatnio stwierdziła, ze mnie nienawidzi i ze wszystko co się da przed śmiercią zniszczy.

Wczoraj udało się wyciąć zioła i trochę forsycji. Później Krzysiek sie wściekł, zaczął kląć i resztę wycinania zostawił na dzisiaj. On zupełnie nie ma cierpiwości do takich prac. Idzie chłód. Trzeba z pracami uciekać.

Miałam wczoraj poczynić portret pastelami, ale dwa koty mi się ułozyly na kolanach i nie chciałam im przerywać snu wstawaniem po materiały. Moze dziś mi sie uda coś podziałać. Portrety nie uciekną :)

Kupiłam kolejne książki, a w zasadzie ebooki.

Dziś moze kupię...

spotkania

moje spotkania z weną

nie gardzą wygodną kanapą

układają się miękko

między koniuszkami kocich uszu

a rozciągniętym poplamionym farbami dresem

umysł sięga dalekich galaktyk

to spada do otchłani

to z westchnieniem dotyka

magicznej ciszy wspomnień

biorę je w dłonie niech trwają


12 listopada 2020 , Komentarze (12)

We wtorek Kajtek wymknął się wieczorem na dwór. Krzysiek sie zorientował natychmiast, ale Kajtek gdzieś przepadł w ciemności. Wychodziiśmy z latarką co parę minut i wołaliśmy. Kamień w wodę. Po dwóch godzinach mama zadzwoniła, ze na podwórku bija sie koty i jeden strasznie krzyczy. Krzysiek wybiegł i usłyszał miauczenie. Wybiegłam za nim i zaczeiśmy szukać. Pomagała sasiadka. Okazało się, że uciekł na drzewo. Siedział i nie schodził i okropnie krzyczał. Krzysiek już chciał po niego wejść. Zaczął schodzić, gdy podeszłam pod drzewo i zawołałam. Krzysiek ma nauczkę, by zamykać drzwi jak wychodzi ze śmieciami. Kajtek nauczki nie ma, bo nadal czuwa pod drzwiami.

We wtorek Adrian skończył 31 lat. Po pracy kupił sobie alkohol i wypił sam u siebie, bo koledzy nie chcieli. Szkoda mi go bylo, ale przecież pić z nim nie będę i Krzyśkowi nie pozwolę. On przykłada wagę do takich uroczystości. W najbliższym czasie może zrobię kolejne nalewki, ale je schowam, coby moi panowie nie wypili. Chcę zrobić ze skórek pomarańczowych i z jabłek. Uwielbiam nalewki. Poza tym piję tylko ajerkoniak i wino typu zbójnicki grzaniec. Musi być słodkie i to nie ważne, że gust mam mało wykwintny...

Wczorajsze zdjęcie. Dziś koniec przerabiania jednej książki i zabiorę sie  za drugą. Będzie zjęcie albo klusek z fasoli albo soku z mandarynek...

różany ogród

jeszcze wczoraj

w różanym ogrodzie

wiatr tańczył z nagimi pędami

dziś pączki wybuchają różem i szkarłatem

spragniona piękna

tulę w dłoniach subtelną woń płatków

podziwiam miękkość lini delikatność

filigrany cieni

i maluję obraz w duszy

pełen niuansów i barw

jutro przysiądę na ławce

w cieniu krzewów

i napiszę wiersz

pełen ulotnych marzeń i uczuć

niech czar trwa

11 listopada 2020 , Komentarze (29)

Pal licho święto. My będziemy działać w ogrodku. Kiedyś Krzysiek wyciął sumaki ale ziół już nie chciał i szantażował mnie, że wyrwie z korzeniami. Dziś trzeba wyciąć. Trzeba też przyciąć forsycję. Zostanie jeszcze skopanie części ogródka. To już praca dla Krzyśka, ale się broni.

Dziś mam zamiar poczynić zdjęcie i może obrazek pastelami suchymi. Dawno pasteli w ręce nie miałam. Będzie nauka fotografii. Będzie praca zarobkowa i czytanie. Chcę skończyć pozycję o emocjach i DDD.

Jeśli chodzi o zdjęcia kulinarne, to dochodzę powoli to momentu, gdy uznam, że jest nieźle. Oczywiście stylizacja. Portrety jeszcze w lesie. Będę z nich zadowolona gdy narysuję choć 50. Wprawa to podobno 100. Do końca roku nawet do średniego poziomu nie dojdę.:( Dobrze chociaż, że z wierszy i opowiadań jestem nawet dość zadowolona. To dość, to średnia, bo są osoby którym się moje utwory podobająi są też takie, którym zachwycone nie są. Wydawnictwa drukują, a to juz  postęp. Nie jest też tragicznie z obrazami. Akwareli trochę sprzedaję...:) Te podsumowania to chyba z powodu nadchodzącego Nowego Roku.

to wczorajsze zdjęcie...:)

Kupiłam kurs parapsychologiczny i czekam na niego. Przerabiać zacznę za jakiś czas, bo teraz siedzę w fotografii. Ważne, że już go mam. Chcialam skończyć kurs psychotronika, żeby zmienić zawod. Kurs składał sie z trzech- psychoogii, tarota lub astrologii i parapsychologii wlaśnie. Astrologiem jestem od dawna. Kursy tarota skończylam dwa. Zostanie mi jeszcze psychologia. Zobaczę od stycznia. To zależy od tego czy Krzysiek będzie miał pracę. Kursów typu psychoogicznego chcę zrobić kilka. Interesuje mnie na początek psychologiczny w ESKK, terapeuta kryzysowy, psychologia osób starszych i uzależnienia. Może też kiedyś coś związanego ze związkami. Wszystko to przyda mi się nie tyko w pracy, ale i w domu, bo moi bliscy są jacy są.

10 listopada 2020 , Komentarze (22)

Dziś chcemy wyjść z nawozem. Jeden mam płynny i trzeba nim zasilić świeżo posadzone drzewka. Ponoć pomaga im sie ukorzenić. Mam też krowiniec i on będzie wysypany na grządkę w warzywniku. Ma w tym miejscu rosnąć bób. Poza tym będzie praca zarobkowa w tym wróżba z kart anieskich na miesiąc. Wróży sie na każdy tydzień osobno. Moze napiszę wiersz albo opowiadanie.

Zdecydowałam się na kurs parapsychologii o ile sie nie spóźnię. To okazja, bo to outlet. Cena była 1700 zł, a jest 300. Tematyka jest mi w większości znana, ale z książek, a kurs to kurs. No i zaświadczenie też mi sie w pracy przyda.

Mam trochę problem ze swoją kobiecością. Jako dziecko nikt mnie kobiecości nie uczył. Wręcz przeciwnie, bo byłam chwalona za zachowania yang. Kobiecość w wydaniu mojej mamy mnie odrzucała. Kobieco czuję sie tylko przy odpowiednim mężczyźnie. Czułam sie kobieco przy Sebastianie. Nie czuję się kobieco przy Krzyśku. Dla mnie kobiecość to bardziej yin, a ja yin przy Krzyśku być nie mogę, bo jest bezradny w wieu sprawach i muszę nosić spodnie. Muszę, bo dom by się zawalił. Muszę temat przepracować teraz...

Kupiam kołdrę i telefon dla Krzyśka. Kołdra będzie na kanapę do pokoju dziennego, bo Krzysiek zgodził sie wyrzucić kołdrę po jego mamie. Miała chyba z 30 lat i już była zniszczona. Telefon Krzyśka miał 3 miesiące i drugi raz nawaliło wejście na ładowarkę. Miał naprawiane w punkcie, zapłacił 70 zł i nie wziął gwarancji. Dobre było dwa tygodnie. Teraz się wścieka.

Będzie też coś twórczego i będzie dalsza nauka fotografii kulinarnej. Na razie nie jestem jakoś bardzo zadowolona. Niby postęp jest i niektóre zdjęcia mi sie podobają, ale trafiaja sie też zupelnie nieudane. Postęp będzie więc dopiero wtedy, gdy wszystkie zdjęcia jeśli chodzi o stylizację będą udane. Dziś może kolejne zdjęcie. Pomysł mam.

Wczorajsze zdjęcia...Podoba mi się stylizacja...:) i portret... Jeszcze kursu portretow nie skończyłam...

9 listopada 2020 , Komentarze (14)

Dziś jeszcze wypoczynkowy dzień, bo Krzysiek ma wolne i będzie siedzial w domu. Odbierze paczkę. Druga idzie juz trzy dni i do punktu odbioru nie doszła. To książka. Powieść. Adrian poszedł do pracy, to ja pośpię, bo rano ruchu ze śniadaniem nie zrobi. Trochę jedzenia sobie kupił. Ja mu robię obiady. On lubi mięso, to narzeka, że jest go w mojej diecie mało. Ja gotuję mięso dwa razy w tygodniu. Krzysiek kupuje sobie wędliny. Ja mięsa jem niewiele. Wędlin unikam. Dziś będzie gulasz dorożkarski z ziemniakami. To mięso wieprzowe, u mnie schab z dodatkiem kiełbasy, cebuli i kminku. 

Dziś chcę koniecznie wyjść do pracy na dwór. Nadal suche badyle nie wycięte i sumaki też nie. Forsycja jeszcze nie przycięta. Dziś to zrobimy, bo na razie deszczu nie widać. Nie wiem kiedy Krzysiek skopie pod bób. Trzeba miejsca zasilić.

Poza tym będzie praca zarobkowa i coś artystycznego albo portret albo obraz...Dzień powinien być udany.

Krzysiek ma teraz bardzo zły humor. Wścieka się ciągle o bzdury i wrzeszczy. Rozmowy nic nie dają, bo całkiem mnie lekceważy i dalej wrzeszczy. To zły wpływ marsa i jowisza. Mars jest w kwadraturze do jego slońca, bo w baranie. Przynosi problemy między innymi typu nerwowego. Muszę przeczekać. Jowisz to problemy prawne w urzędach z umowami i rozwody. Ten jest w koziorożcu i też źle na niego dziala. Też muszę przeczekać choć na rozwód czasem mam ochotę. Mnie jowisz w koziorożcu przyniósł rozwód z Sebastianem, ale i sukcesy w pracy. Mars w  grudniu będzie krótko gnębił moją wenus i marsa, a jowisz przejdzie do wodnika. Nie będzie miał na mnie wpływu, a Krzyśkowi zacznie sprzyjać. 

Znalazłam kurs parapsychologii i psychologii. Pomyślę..

Wczorajsze zdjęcie. To nalewka z sosny... Podoba mi się stylizacja...

.

Listopad ekfraza do obrazu Włodzimierza Draczyńskiego

 

ścieżka w nieznane

i samotny wędrowiec

tylko drzewa mu się kłaniają

i wyciągają nagie ramiona

w podzięce za towarzystwo

jak ponuro

mglisty dzień straszy melancholią

i smutkiem

cisza przegrywa

z szeptem ostatnich liści

i chlupotem kałuż

świat malowany szarością

grzęźnie w błocie

i odlicza chwile

do dnia gdy natura zaśnie

pod kołderką z szadzi

 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.