Koniec tygodnia, ale nie koniec pracy, bo jeszcze jutro będę działać. Na ten moment skończyłam cięcie lisicą. Zostało wycinanie tego i owego sekatorem. Do końca tygodnia chcę to skończyć i nie wiem czy zdołam. Idzie dobrze, ale trochę tego jest i pogoda może nie pozwolić. Gdy skończę ogród, podwórko i sad, zostanie miejsce po kurach. Miałam oczyszczać w przyszłym roku, ale moze uda się w tym. Zobaczymy. Pokrzywy i perz coraz większe i trzeba by sie wziąć za opryski. Najważniejszy perz, bo pokrzywę wykorzystujemy. Trochę suszymy i trochę wykorzystujemy w kuchni. W sezonie też używam do płukania włosów. Perz to też zioło i to cenne, ale dużo z nim zachodu, bo wykorzystuje się kłącza. Trzeba je wyrwać i dokadnie wypłukać, a to nie jest latwe. Dobrze czyści krew i jest między innymi wykorzystywane przy reumatyźmie. Coś dla mnie. Nie od dziś wiem, że natura te zioła koło domu ,,sieje" które są potrzebne. Kiedyś ludzie o tym wiedzieli i tym sie leczyli. Teraz każdy idzie na łatwiznę. Ja niestety często też. Kupuję zioła, a te nie wszystkie są skuteczne.
W zasadzie to ja marzę o ogrodzie, choć rabatce z ziołami leczniczymi. Chciałabym takie podstawowe. Niestety nie bardzo mam pomysł gdzie tą rabatkę zrobić. Teraz można kupić to co potrzebne. Ostatnio widziałam sadzonki kozłka, babki lanetowatej, żywokostu, melisy, szałwi. Te ostatnie kupiłam, ale traktuję je jako przyprawy. Grządkę z przyprawami mam, ale jeszcze chcę powiększyć, bo kupiłam trochę roślin tricolor.
Rośliny w skrzyni fajnie rosną i jeśli się uda w przyszłym roku będzie o jedną skrzynię więcej. W tym roku nie mam miejsca na fasolkę szparagową, a posadzoną w gruncie coś wyjada. Jeśli węża uda się naprawić, to może jednak zaryzykuję i wsadzę w ogrodzie. Kilka lat temu w tym miejscu miałam nawet fajny zbiór.
Dieta mi idzie. WAga fajnie spada i już pasek odzyskałam. Przypuszczam jednak, że na razie to zawrtość jelit zeszła i może troche wody. Czekam na nadwagę, bo niestety znowu trochę granica otyłości przekroczona. Dziś: serek wiejski ze świeżymi ziołami, schab pieczony, jajecznica z pomidorem, pieczarkami, cebulą i oregano z ogrodu.
Skończyłam kurs fotografowania przyrody. Zostały jeszcze dodatki. Moze dziś. Niektóre wskazowki zastosuję. Ot choćby to jest ważne, że sie nie robi zdjęć w poludnie. Ważne jest uporządkowanie kadru i statyw, którego nie mam i nie wiem czy kupię. Jedna z lekcji to robienie zdjęć zwierząt w Zoo. Od razu nabrałam ochoty i chyba faktycznie w tym roku pojedziemy. Wstrzymuje mnie to, ze sama podróż w jedną stronę trwa z przesiadkami 1,5 godziny. Samochodem trochę ponad 20 minut, ale ja samochodu nie mam. Taksówka to około 100 zł i w jedną stronę pojadę, ale co w drugą? Jak wrócę? Krzysiek ataku serca dostanie o taksówki...:)