Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489418
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 maja 2021 , Komentarze (16)

Koniec tygodnia, ale nie koniec pracy, bo jeszcze jutro będę działać. Na ten moment skończyłam cięcie lisicą. Zostało wycinanie tego i owego sekatorem. Do końca tygodnia chcę to skończyć i nie wiem czy zdołam. Idzie dobrze, ale trochę tego jest i pogoda może nie pozwolić. Gdy skończę ogród, podwórko i sad, zostanie miejsce po kurach. Miałam oczyszczać w przyszłym roku, ale moze uda się w tym. Zobaczymy. Pokrzywy i perz coraz większe i trzeba by sie wziąć za opryski. Najważniejszy perz, bo pokrzywę wykorzystujemy. Trochę suszymy i trochę wykorzystujemy w kuchni. W sezonie też używam do płukania włosów. Perz to też zioło i to cenne, ale  dużo z nim zachodu, bo wykorzystuje się kłącza. Trzeba je wyrwać i dokadnie wypłukać, a to nie jest latwe. Dobrze czyści krew i jest między innymi wykorzystywane przy reumatyźmie. Coś dla mnie. Nie od dziś wiem, że natura te zioła koło  domu ,,sieje" które są potrzebne. Kiedyś ludzie o tym wiedzieli i tym sie leczyli. Teraz każdy idzie na łatwiznę. Ja niestety często też. Kupuję zioła, a te nie wszystkie są skuteczne. 

W zasadzie to ja marzę o ogrodzie, choć rabatce z ziołami leczniczymi. Chciałabym takie podstawowe. Niestety nie bardzo mam pomysł gdzie tą rabatkę zrobić. Teraz można kupić to co potrzebne. Ostatnio widziałam sadzonki kozłka, babki lanetowatej, żywokostu, melisy, szałwi. Te ostatnie kupiłam, ale traktuję je jako przyprawy. Grządkę z przyprawami mam, ale jeszcze chcę powiększyć, bo kupiłam trochę roślin tricolor.


Rośliny w skrzyni fajnie rosną i jeśli się uda w przyszłym roku będzie o jedną skrzynię więcej. W tym roku nie mam miejsca na fasolkę szparagową, a posadzoną w gruncie coś wyjada. Jeśli węża uda się naprawić, to może jednak zaryzykuję i wsadzę w ogrodzie. Kilka lat temu w tym miejscu miałam nawet fajny zbiór.

Dieta mi idzie. WAga fajnie spada i już pasek odzyskałam. Przypuszczam jednak, że na razie to zawrtość jelit zeszła i może troche wody. Czekam na nadwagę, bo niestety znowu trochę granica otyłości przekroczona. Dziś: serek wiejski ze świeżymi ziołami, schab pieczony, jajecznica z pomidorem, pieczarkami, cebulą i oregano z ogrodu. 

Skończyłam kurs fotografowania przyrody. Zostały jeszcze dodatki. Moze dziś. Niektóre wskazowki zastosuję. Ot choćby to jest ważne, że sie nie robi zdjęć w poludnie. Ważne jest uporządkowanie kadru i statyw, którego nie mam i nie wiem czy kupię. Jedna z lekcji to robienie zdjęć zwierząt w Zoo. Od razu nabrałam ochoty i chyba faktycznie w tym roku pojedziemy. Wstrzymuje mnie to, ze sama podróż w jedną stronę trwa z przesiadkami 1,5 godziny. Samochodem trochę ponad 20 minut, ale ja samochodu nie mam. Taksówka to około 100 zł i w jedną stronę pojadę, ale co w drugą? Jak wrócę? Krzysiek ataku serca dostanie o taksówki...:)

6 maja 2021 , Komentarze (16)

Czwarty dzień diety. Zaczynam się trochę wkręcać. Dziś kapusta kiszona z pieczarkami, jajecznica z warzywami na patelnię, serek wiejski z ziołami i kotlet mielony. Wszystko około 800 kalorii. Głodu wcale nie czuję, bo tak jest gdy się nie je węglowodanów. Waga spada po trochu. Dziś 70 dkg. Już poniżej paska.Ja czuję się bardzo dobrze gdy nie jem białej mąki. Jestem lżejsza i nie mam takich wzdęć. Tylko mi przykro, bo nie potrafię bez klusek żyć. Pieczowo może być ciemne. Makaron też, ale są jeszcze kluski, które uwielbiam... Ja w ogóle lubię jedzenie typu zapychaczy. 

Cięższa praca na dworze mi idzie. Zmieniłam brzeszczot i super tnie. Dziś albo skończę cięcie lisicą, albo oczyszczę z chaszczy podwórko o ile pogoda pozwoli, bo wczoraj nie bardzo. Jeszcze trochę. Moze do końca tygodnia i finisz z tym. W przyszłym tygodniu może się wezmę za sad... Trzeba będzie trochę gałęzi wyciąć, a później pociąć. Nie ma tego bardzo dużo, bo już Sebastian trochę wyciął spalinówką. Zostanie resztka w ogrodzie. Zostanie też miejsce gdzie kiedyś byly kury. W tym miejscu jest gąszcz, ale nie skasuję go, bo to ostoja ptaków. Trochę jednak wycinania będzie. To praca na przyszły rok chyba, bo w upały nic nie zrobię.

Dziś poza tym będzie sianie rzodkiewki, a Krzysiek moze napelni ziemią kolejne pojemniki. Krzysiek z cięższych prac ma tylko jeszcze napenianie donic na warzywa ziemią. Koniec ciężkich prac widać.

Wczoraj przyszło mi trochę ziól przyprawowych. Od razu posadziłam. Czekam na następne. Na zielniku tlok i trzeba będzie go powiększyć.

Zaczyna bujać trawa i trzeba by kupić coś do koszenia, bo spalinowej kosy nie odpalę. Nie potrafię szarpać za szunrek. Niestety pieniądze trzymam na co innego. Chyba jednak będę musiala zamienić i wziąć je na podkaszarkę. Droga nie jest, bo raptem 200 zł. Muszę też po nią jakoś pojechać, a to teraz problem, bo objazd z powodu remontu drogi.

W weekend mam szkołę. Na szczęście zajęcia jeszcze zdalne. Tak chyba będzie do połowy maja.

I jeszcze parę wiejskich zdjęć. Strasznie takie lubię choć to nie artystyczne. Kocham wieś  sprzed lat tą ubogą i takie klimaty... Takie widoki teraz to rzadkość. Kostka i iglaki to nie moja bajka...

5 maja 2021 , Komentarze (28)

Dziś będzie dość pracowity dzień. Mam przygotować wrożbę z tarota na pol roku. Poza tym chcę wyjść na dwor. Powinnam dalej ciąć drewno, bo czas ucieka i do przyjazdu Sebastiana coraz blizej. Tnie się ciężko tym brzeszczotem. Może dziś wypróbuję drugi. Do przyjazdu już tylko okolo trzech tygodni, a mam jeszcze wyciąć trzy śliwki w ogrodzie. Przynajmniej sprobować, bo dość grube są. Jest jeszcze do zrobienia porządek w sadzie. Ja będę wycinać, a Krzysiek zniesie. Dziś moze zrobię już zakupy sadzonek warzyw. Przyślą po 15 V. Chcę pomidory, kabaczka, kalarepy, kapusty, papryki, może ogórki jak znajdę krzaczaste. Myśałam o porach.

Jest problem z zakupem sadzonek warzyw w internecie w tym roku. Są dostępne, ale nie u jednego sprzedawcy i bez ofert opłaty za pobraniem. Coś może Krzysiek kupi w mieście, ale nie wszystko... Na targ nie chcę jechać... Może jednak będę zmuszona...

Ja na Krzyśka ciągle narzekam, że nie chce wykonywać męskich prac, ale za to wykonuje kobiece, bo myje garnki skoro zmywarki nie chce, myje przeważnie okna i zwykle odkurza dywany, wynosi śmieci, rozwiesza pranie no i zalatwia zakupy w stacjonarnym sklepie spożywczym, załatwia sprawy na poczcie. Czasem pomaga ogarnąć łazienkę. Trochę tego jednak jest. Nie robi tego z dobrej woli tylko z tego powodu, ze nie chce wydawać pieniędzy na panią do sprzątania. Chciałam znaleźć kogoś do pomocy dwa razy w miesiącu, bo sobie z tym nie radzę. Teraz jakoś idzie choć ekstra posprzatane nie jest.

Dziś chcę skończyć kurs fotografowania przyrody. Był przydatny co nie oznacza, że będę teraz robić ambitne i genialne zdjęcia. 

Dieta trwa. Dziś jajko w schabie, jajecznica z piorkami cebuli i pieczarkami i serek wiejski. Około 800 kalorii. Glodu nie czuję i dobrze...

Maj

rozkwita bielą dzikich śliw

i złocistym runem mleczy

maluje łąki świeżą zielenią traw

sieje wdzięczne stokrotki

zachwyca wiatr

pieszczący lekkim poszumem

pączkujące drzewa i pierwsze listki

wyciągające dłonie ku słońcu

jeszcze jeden krok

i radośnie zanurzam się w dźwiękach

nawoływaniu cukrówek krzyku bażantów

są i owady

pszczoły i puchate trzmiele

wiosna w pełni


4 maja 2021 , Komentarze (9)

No i początek tygodnia pracy. Dobrze. Dziś chcę pociąć trochę lisicą. Nie wiem jak pojdzie, bo to będzie ciężkie zadanie. Nie mam brzeszczotu do drewna i tnę uniwersalnym z drobnymi ząbkami. Coś potnę na pewno. Pytanie ile zanim mi ręka uleci, bo ja bicepsow nie mam... Za miesiąc przyjedzie Sebastian i będzie cięcie pila łańcuchową. Naszykowałam sporą porcję. Już widzę, ze w to lato na początek chlodnej pory drewna nie kupię. Będzie zapas. Trochę grosza zostanie w kieszeni i zakup maszyn się prawie zwróci. Zysku z oczyszczenia terenu nie liczyłam ani kosztow za oczyszczenie przez kogoś. Wtedy zwroci się na pewno.

Poza tym będzie sianie żoltych nagietków i dziurawca. Będzie sadzenie dalii. Dalie mama dostala od sasiadki i to sporo. Są dość liche i nawet nie kiełkują. Nie wiem czy wzejdą. Kochają je też ślimaki. Krzysiek powinien wreszcie przygotować dwie małe skrzynki na ogorki... To może być trudne, bo jedzie do miasta na pocztę i po zakupy. Wschodzi rozmaryn, trwają poziomki i wschodzi maciejka...:)

W związku z dietą zapisałam się na rywalizację i zrezygnowaam, bo zostały zmienione zasady. Kiedyś za każdy ruch było tyle samo punktow. Teraz promowane są ćwiczenia silowe, bo za nie jest więcej punktów. Ja ze swoją jogą nie mam szans to i rywalizacja nie ma sensu. Będę się odchudzać sama. Też się da. Silownię to ja mam, bo pracuję w obejściu. Ćwiczeń tego typu nie potrzebuję i nie uznaję... Dla mnie tylko joga - wyciszenie i elastyczność. Dziś jajecznica z brokułem, serek wiejski i schab pieczony..

Jestem w trakcie finalizowania zakupu lampy z okresu Prl-u. To lampa stojąca z toczonego drewna i abażurem z tkaniny. Bardzo klimatyczna i dająca przytulność. Wybralam dwie, klasyczne. Tego typu lampy były produkowane już w XIX wieku. Mnie się bardzo podobają. Mialam taką, ale się zepsula podstawa i już nie da się jej uratować. Kilka lat temu kupilam dwie nowe podobne lampki nocne do sypialni. Udało się, bo na szczęście niektorzy producenci są świadomi, że istnieją starsze osoby. Nie wszystkie one chcą być modne i nie wszystkie naśladują mlodych i ulubione przez nich kanciaste wzory i reflektorki.  Ja bym tego do domu nie wstawiła. Stojącej  lampy niestety nowej nie znalazlam. Może kupię obie lampy, bo piękne są i tanie...

Włosy wczoraj ufarbowałam. Farba w żelu jest nawet wygodna i oby było trochę spokoju z odrostem. Wyszedł kolor ciemniejszy niż myślałam, ale niech będzie. Pod koniec czewrca kolejne farbowanie. Fryzjer chyba dopiero pod koniec sierpnia coby:) do szkoly bylo przyzwoicie. Wtedy też włosy skrócę.

3 maja 2021 , Komentarze (47)

O matko jak ja ten dzień przezyję. Nuda mnie znokautuje. Krzysiek mi nic robić nie da. Chyba tylko włosy sprobuję ufarbować. Tym razem kupilam farbę w żelu i nie wiem czy coś się uda tym zdzialać. Mogę też zrobić z paznokciami w tym u stóp. Tego mi nie zabroni. Chyba przerobię kolejną lekcję kursu fotografowania przyrody. Przyjemne w świętach jest to, że Krzysiek siedzi w domu. Lubię gdy jest. Gdybym zarabiała więcej zrezygnował by z pracy. Mój facet niekoniecznie musi pracować zawodowo. Ja muszę mieć własne pieniądze. W swoim długim życiu tylko chyba dwa lata bylam na garnuszku męża i czułam sie fatalnie. Urodziam syna i pracy nie miałam, bo tej po prostu nie było. Inna sprawa, że ja nie do każdej się nadaję. Nigdy np. nie pracowałam i nie pracowałabym fizycznie. Nie nadaję się też do pracy z ludźmi typu uslugi. Pracowałam krótko w kasie i to był straszny stres...Za żadne pieniadze.

Wczoraj nie udało się nic na dworze zrobić, bo przeszkodził deszcz. Nawet zobaczyć co z pączkami sosny sie nie dało. Udało się za to przerobić lekcję kursu. Udało się dłużej poczytać i udało się jednym okiem obejrzeć po raz setny Potop.

Dziś już dieta. Będzie tylko 800 kalorii, ale jeszcze zjem placki ziemniaczane. Jutro już dieta plaż poludniowych, a w zasadzie coś typu tej diety. Trzeba zrzucić co nabralam. Przez 3 miesiące w tym święta nieco ponad 3 kg. Motywacji nie mam za grosz. Może iść ciężko. To mnie ratuje, że mam inne zajęcia i nie chce mi się za bardzo gotować. W czasie tych kilku tygodni będę jeść bardzo monotonnie. Będzie codziennie serek wiejski, schab pieczony, jajka i warzywa bez strączkowych. Chce zrzucić 4-5 kg. Dieta potrwa do pierwszych dni czerwca lub końca maja. To będzie zależalo od tego jak waga poleci i od pogody, bo w upaly nie chudnę. Ostatni tydzień to 400-500 kalorii, bo ma spadać szybko. Wiem, ze na diecie będę cale życie, bo na stale nie chcę zmienić sposobu odżywiania. Chcę jeść świezy swojski chleb, frytki, kluski i majonez. Kocham węglowodany ponad wszystko i nie zrezygnuję z nich. Co do sylwetki, wyglądu to nie przejmuję sie swoimi brakami i niedoskonalościami. Dobrze mi z tym i moja kobiecość nie cierpi... Ucierpiałaby gdybym miala widoczne jak mężczyzna mięśnie...:)

Znalazłam sklep z sadzonkami ziol i kupię wkrotce. Wybrałam hyzop o różowych i białych kwiatach, tymianek tradycyjny i tricolor, bazylię wieloletnią, rozmaryn, szczypiorek i melisę pstrą. Sporo świeżych ziol używam w sezonie. Mam oregano, estragon, szalwię, czosnek niedźwiedzi, miętę. Miałam hyzop i tymianek, ale coś nie wschodzą...

2 maja 2021 , Komentarze (18)

Niedziela i wypadałoby odpoczywać. Nie bardzo mam na to ochotę, bo mnie ciągnie do wycinania i cięcia. Czeka robienie porzadku na podworku. Sekator naładowany i jeśli Krzysiek pojdzie spać po poludniu to po kryjomu wyjdę. On sie strasznie denerwuje gdy chcę w dzień święty coś robić. Jest katolikiem, a ja z nim niepotrzebnie nie walczę. Czeka też cięcie grubych galęzi lisicą, ale to juz glośniejsza praca i nie chcę szokować sąsiadów.

Wczoraj pociełam wszystkie cienkie gałęzie usunięte z ogrodu. Było tego sporo. Mam przygotowaną porcję do piły łańcuchowej.

Dzień dzisiejszy będzie z tych wypoczynkowych i mam zamiar skupić się na przyjemnościach. Jak na razie było dużo spania. Będzie malowanie albo fotografowanie. Jeszcze nie wiem czy będzie praca na portalu. Moze będzie nauka - kurs fotografowania przyrody. To teraz u mnie na czasie, bo sporo zdjęć przyrody będzie. Moj nikon działa, ale baterie jeszcze wyjmuję i wkladam przed robieniem zdjęć. Zostawię je w lecie. To już ostatni kurs z fotografii. Chciałam się nauczyć robienia zdjęć kulinarnych i przyrody wlaśnie. To też zdjęcia ptaków, owadow i zwierząt. Nie chodzi mi o mistrzostwo i zdjęcia jak z luksusowych magazynow, ale chcę znać zasady. Będę dążyć do tego by zdjęcia były po prostu poprawne. Będę ćwiczyć.  Będą też zdjęcia zwyczajne, po prostu cyknięte, bo lubię rejestrować rzeczywistość - stertę drewna, może suszące sie pranie czy to co kwitnie na rabacie. Nie wszystkie zdjęcia muszą być piękne i artystyczne. Nie we wszystkich ma zastosowanie reguła złotego podziału. Nie we wszystkich zdjęciach trzeba rozmyć tło... Przecież nie będę wyrywać kwiatow z rabatki by zrobić uporządkowane kompozycjnie, artystyczne zdjęcie. :)Te bardziej atystyczne robię nikonem, a te zwykle telefonem...:)

Wczoraj ognisko i pieczenie kielbasy się nie udało. Powody były dwa - pogoda i jakość kiełbasy. Deszcz wisiał to padał caly dzień, a kiełbasę Krzysiek kupil wstrętną. Tego jeść się nie dało. Nie wiem czy taka tylko byla w sklepie, czy wybrał tańszą, bo lubi kupować to co przecenione. Wczoraj zjadłam chleb z dzemem z bananów, kaszankę,kisiel i quiche z ziemniakami i pieczarkami. Calość z 1500 kalorii. Duzo...

1 maja 2021 , Komentarze (14)

Wczoraj wykonalam masę pracy na dworze. Zrobiłam co planowałam, a  dodatkowo pocięlam trochę drzewa lisicą i przez godzinę cięłam gałęzie nowym sekatorem. To wspaniale urzadzenie, a ja odkryłam przyjemność w wykonywaniu prostych prac mechanicznymi zabawkami. Odkryłam juz w zasadzie wcześniej, bo i lisicą bardzo lubię ciąć. Dziś też będzie cięcie sekatorem jak pogoda pozwoli.  To będzie jednak trudniejsze, bo trzeba poprzycinać to i owo na podworku. Ma być porzadek z suchymi gałęziami i wszelkimi odrostami. Krzysiek dziś nic robić nie chce, bo święto. Wczoraj też niewiele zrobił, bo wrocil zmęczony z pracy.

Poza tym ma być dziś nauka. Chcę przerobić lekcję akwareli o malowaniu drzew. Niby umiem, ale moze coś nowego sie dowiem. Zamiast tego moze przerobię druga część kursu fotografowania przyrody. Wczoraj bya pierwsza część. Kurs jest ciekawy choć sporo w nim wiedzy dla posiadaczy lustrzanek. Ja lustrzanki nie chcę. Nie chcę wyminiać obiektywow, nie chcę filtrow. Nie chcę nic ustawiać. Aż tak głęboko w fotografię nie zamierzam wchodzić. Chcę  dziś też trochę poczytać. Jeszcze nie skończylam pozycji o alkoholiźmie. Mam jeszcze obszerne opracowanie o narkomani. Też muszę przeczytać.

Może nam sie uda dziś zrobić ognisko z pieczeniem kiełbasek na patykach. Trzeba sobie przyjemność sprawić, bo od poniedziaku dieta. Lubię ostatnio pobyty na dworze i nawet do komputera mnie nie ciągnie. Nie drażni mnie słońce i z przyjemnością się wygrzewam, a nawet wystawiam do niego twarz.

Przyszły mi dzwonki dla owiec do ozdoby sieni. Niby wspolczesne, ale maja urok. Od razu je powiesiłam na miejscu. Teraz brakuje tylko wieszaka na ziola i drabiny...:)

Kupiłam szałwię lekarską tricolor, macierzankę cytrynową i oregano gold... Miałam kupić co innego...Ech...

i kilka zdjęć skoro już aparat wyjęłam...:)

30 kwietnia 2021 , Komentarze (8)

Tydzień się kończy i kończy się czuwanie ze względu na kurierów. Na przyszły tydzień zostały jeszcze cztery paczki, ale coś jeszcze kupię... Chodzi o resztę roślin.  W maju już wiele nie kupię. Na pewno będą zioła, szałwia czerwona i aksamitki. Może niezapominajki no i warzywa.

Pogoda się zmieniła i jest cieplej w nocy. Już kwiatow na noc do domu nie przynoszę. Miał być deszcz, ale pewna tego nie jestem. Może jednak uda się na dwor wyjść. Pracy jeszcze sporo. Wczoraj bylo podlane, bo wyjeliśmy węża. Dziś podlewać nie trzeba. Mam już sekator akumulatorowy to moze to i owo wytnę. Jest dużo kielkującego bzu. Nie powinno go być w tym miejscu aż tyle, bo zarośnie krzewy owocowe i mahonię. Kielkuje też chmiel i już wije się wokół winogronu. W ogrodzie jest masa dzikich malin, ktore muszę wyciąć. Czas mam do przyjazdu Sebastiana. Są też różne krzaki. Zbędne krzaki. Sekator tnie świetnie i wcale nie trzeba w to wkładać sily. Tnie nawet galązki grubsze niż palec. Dziś moze podziałam trochę i jutro też. Dziś moze też trochę drzewa natnę. Jest do odmłodzenia winorośl, ale to nie pora na to i trzeba porozmawiać z mamą, bo rośnie na jej części domu. Krzak jest bardzo stary, bo pamiętam go z dzieciństwa. Byly dwa ale jeden się chyba zniszczy, bo bez zasłonił mu światło. Sadził je mój dziadek.

Maluję akwarelki. Wczoraj była jedna i dziś będzie o ile z pracą się uwinę. Mam pomysły na kilka. Nie bardzo mam za to czas na czytanie. Czytam, ale po kilkanaście stron dziennie. To za mało. Powinnam ogarnąć mieszkanie, bo przez pracę na dworze, tylko wszystko układam, a nic nie czyszczę. Porzadek jest, ale i kurz po kątach i kocie łapki odbite w umywalce czy na lodowce. Powinnam pomyśleć o ikonach i o zdjęciach, bo teraz drzewa piękne pączki mają to fotki fajne wychodzą...

29 kwietnia 2021 , Komentarze (25)

Dziś może kupię sekator akumulatorowy, bo wszystko zaczyna bujać. Pieniądze już na niego mam tyko muszę zdecydować sie na model. Chyba też kupię Sebastianowi trochę słoików, bo ostatnio co zarobi to przepije i żyje frytkami. Tak wiem jak to brzmi i wiem, ze robię źle. On się już chyba nie zmieni, bo chce pić, a ja przestałam z nim walczyć. Jeszcze na dnie nie jest i tam sie nie znajdzie, bo się pilnuje. Odbicia nie będzie. To jego wybór i nie mam na to wplywu. Ze znajomości na razie rezygnować nie chcę. Znamy sie 5 lat i przywykłam. Na dno mnie nie pociągnie, bo ja z tych niepijących.

Przyszedł topinambur i dziś powinien się znaleźć w ziemi. Miejsce wybrałam tym razem chyba dobre, bo słońce.

Wczoraj przejrzałam moje zioła. Juz ładnie rosną. Wreszcie udało mi się z miętą. Niszczyła sie kika lat, a ta którą wsadzilam w zeszłym roku, kiełkuje. Jest też ładny rabarbar. Nie udaje mi się ze szczypiorkiem, siedmioltka i chrzanem. Sadziłam kilka razy i lipa. Trwają gdy posadzę, a po zimie nie wschodzą. Przetrwała za to szałwia. Jest licha, ale może odbije. Laur w domu się zniszczył. Rozmaryn nie chce wykiełkować. Za to poziomki są bardzo ładne. Oby przetrwały i rosły. Wkrotce może jakieś ziola kupię. Trzeba kupić warzywa - pomidory, papryki, cukinie, moze ogorki, kalarepkę i kapusty.

Wczoraj pocięłam trochę drewna. Jeszcze nie meble. Trzeba było też drewno znieść, podlać kwiaty konewką, wsadzić rośliny, napisać tekst pozycjonujący na portal. Później była praca na portalu, bo miesiac sie kończy i malowanie akwarelki... Dzień by owocny...

28 kwietnia 2021 , Komentarze (20)

Wczoraj udało mi się trochę zrobić. Było cięcie drewna i sadzenie ostróżek, bo przyszły. Ostróżki bardzo liche. Myślalam, ze kupuję rośliny z doniczki a okazało się, ze były pakowane. Kłącza minimalne. Krzysiek po przyjściu z pracy uporzadkował toaletę Pikusia. Przed domem jest już prawie zrobione. Zostało troche plewienia no i druga strona domu. Tam wszystko muszę uzgadniać z mamą, bo ta część należy do niej. Trzeba tam wyplewić i weźmiemy się za to wkrótce. To będzie trudne zadanie, bo to był trawnik. Jest tam teraz perz i nawlocie.

Dziś jestem po poludniu w domu sama, bo Krzysiek pracuje. Ma ciężka dniowkę, więc nic po powrocie z pracy nie zrobi. Ja chyba będę cięła drewno. Mam też tekst pozycjonujący na portal do napisania. Będzie akwarelka i będzie sadzenie mieczyków, bo dostałam w prezencie. Ostatnio na bazarku dla kotow moja akwarelka sprzedała się bardzo dobrze, bo za 95 zł. Normalnie format A4 sprzedaję za 45 zł, a A5 za 30.  Na bazarku zwykle nie schodzą  poniżej 50. Koty zyskują. Dobrze sie też sprzedają zabiegi Reiki i wróżby z tarota. Cieszy mnie to, bo w ten sposób pomagam.

Sebastiana ostatnio pokryzł pies od sasiada. Piesek jest mały ale ponoć wredny. Sebastian u lekarza nie był, a cały palec rozszarpany. Boli go jak diabli, a ja się martwię. Już bardzo chce przyjechać. Musi czekać jeszcze miesiąc. Tym razem będzie malowanie drugiej sieni, naprawa zamka i koszenie. Na podwóru wykoszę ja, ale on musi w sadzie i w ogrodzie. Przyjedzie tylko na tydzień. Na wystrój drugiej sieni na razie pieniędzy nie mam. Wszystko będę kupować stopniowo. Przez lato dam radę. Potrzeba trochę pieniędzy, bo wszystko będzie w starym stylu. Zdecydowałam sie na lustro, stojący wieszak, stare krzesło i dwa dywany- kilim i chodnik. Toaletkę pomaluję na bialo i mama da stary duży drewniany krzyż. Ganek chyba dopiero we wrześniu i tam będzie drożej, bo trzeba zmienić gumolit. Albo dam gumolit, albo gres. Ktoś to musi zrobić. Przestrzeń to okolo 9 m2.
Muszę kupić lampę stojącą do pokoju dziennego. Oczywiście vintage. Chodzi mi o coś z czasów Prlu.

Muszę kupić świecę zapachową z tych lepszych w słoiku, ale już mniejszą, bo tą dużą się później źle zapala. 

Kolejna akwarelka...:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.