Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1590547
Komentarzy: 56238
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 maja 2021 , Komentarze (47)

O matko jak ja ten dzień przezyję. Nuda mnie znokautuje. Krzysiek mi nic robić nie da. Chyba tylko włosy sprobuję ufarbować. Tym razem kupilam farbę w żelu i nie wiem czy coś się uda tym zdzialać. Mogę też zrobić z paznokciami w tym u stóp. Tego mi nie zabroni. Chyba przerobię kolejną lekcję kursu fotografowania przyrody. Przyjemne w świętach jest to, że Krzysiek siedzi w domu. Lubię gdy jest. Gdybym zarabiała więcej zrezygnował by z pracy. Mój facet niekoniecznie musi pracować zawodowo. Ja muszę mieć własne pieniądze. W swoim długim życiu tylko chyba dwa lata bylam na garnuszku męża i czułam sie fatalnie. Urodziam syna i pracy nie miałam, bo tej po prostu nie było. Inna sprawa, że ja nie do każdej się nadaję. Nigdy np. nie pracowałam i nie pracowałabym fizycznie. Nie nadaję się też do pracy z ludźmi typu uslugi. Pracowałam krótko w kasie i to był straszny stres...Za żadne pieniadze.

Wczoraj nie udało się nic na dworze zrobić, bo przeszkodził deszcz. Nawet zobaczyć co z pączkami sosny sie nie dało. Udało się za to przerobić lekcję kursu. Udało się dłużej poczytać i udało się jednym okiem obejrzeć po raz setny Potop.

Dziś już dieta. Będzie tylko 800 kalorii, ale jeszcze zjem placki ziemniaczane. Jutro już dieta plaż poludniowych, a w zasadzie coś typu tej diety. Trzeba zrzucić co nabralam. Przez 3 miesiące w tym święta nieco ponad 3 kg. Motywacji nie mam za grosz. Może iść ciężko. To mnie ratuje, że mam inne zajęcia i nie chce mi się za bardzo gotować. W czasie tych kilku tygodni będę jeść bardzo monotonnie. Będzie codziennie serek wiejski, schab pieczony, jajka i warzywa bez strączkowych. Chce zrzucić 4-5 kg. Dieta potrwa do pierwszych dni czerwca lub końca maja. To będzie zależalo od tego jak waga poleci i od pogody, bo w upaly nie chudnę. Ostatni tydzień to 400-500 kalorii, bo ma spadać szybko. Wiem, ze na diecie będę cale życie, bo na stale nie chcę zmienić sposobu odżywiania. Chcę jeść świezy swojski chleb, frytki, kluski i majonez. Kocham węglowodany ponad wszystko i nie zrezygnuję z nich. Co do sylwetki, wyglądu to nie przejmuję sie swoimi brakami i niedoskonalościami. Dobrze mi z tym i moja kobiecość nie cierpi... Ucierpiałaby gdybym miala widoczne jak mężczyzna mięśnie...:)

Znalazłam sklep z sadzonkami ziol i kupię wkrotce. Wybrałam hyzop o różowych i białych kwiatach, tymianek tradycyjny i tricolor, bazylię wieloletnią, rozmaryn, szczypiorek i melisę pstrą. Sporo świeżych ziol używam w sezonie. Mam oregano, estragon, szalwię, czosnek niedźwiedzi, miętę. Miałam hyzop i tymianek, ale coś nie wschodzą...

2 maja 2021 , Komentarze (18)

Niedziela i wypadałoby odpoczywać. Nie bardzo mam na to ochotę, bo mnie ciągnie do wycinania i cięcia. Czeka robienie porzadku na podworku. Sekator naładowany i jeśli Krzysiek pojdzie spać po poludniu to po kryjomu wyjdę. On sie strasznie denerwuje gdy chcę w dzień święty coś robić. Jest katolikiem, a ja z nim niepotrzebnie nie walczę. Czeka też cięcie grubych galęzi lisicą, ale to juz glośniejsza praca i nie chcę szokować sąsiadów.

Wczoraj pociełam wszystkie cienkie gałęzie usunięte z ogrodu. Było tego sporo. Mam przygotowaną porcję do piły łańcuchowej.

Dzień dzisiejszy będzie z tych wypoczynkowych i mam zamiar skupić się na przyjemnościach. Jak na razie było dużo spania. Będzie malowanie albo fotografowanie. Jeszcze nie wiem czy będzie praca na portalu. Moze będzie nauka - kurs fotografowania przyrody. To teraz u mnie na czasie, bo sporo zdjęć przyrody będzie. Moj nikon działa, ale baterie jeszcze wyjmuję i wkladam przed robieniem zdjęć. Zostawię je w lecie. To już ostatni kurs z fotografii. Chciałam się nauczyć robienia zdjęć kulinarnych i przyrody wlaśnie. To też zdjęcia ptaków, owadow i zwierząt. Nie chodzi mi o mistrzostwo i zdjęcia jak z luksusowych magazynow, ale chcę znać zasady. Będę dążyć do tego by zdjęcia były po prostu poprawne. Będę ćwiczyć.  Będą też zdjęcia zwyczajne, po prostu cyknięte, bo lubię rejestrować rzeczywistość - stertę drewna, może suszące sie pranie czy to co kwitnie na rabacie. Nie wszystkie zdjęcia muszą być piękne i artystyczne. Nie we wszystkich ma zastosowanie reguła złotego podziału. Nie we wszystkich zdjęciach trzeba rozmyć tło... Przecież nie będę wyrywać kwiatow z rabatki by zrobić uporządkowane kompozycjnie, artystyczne zdjęcie. :)Te bardziej atystyczne robię nikonem, a te zwykle telefonem...:)

Wczoraj ognisko i pieczenie kielbasy się nie udało. Powody były dwa - pogoda i jakość kiełbasy. Deszcz wisiał to padał caly dzień, a kiełbasę Krzysiek kupil wstrętną. Tego jeść się nie dało. Nie wiem czy taka tylko byla w sklepie, czy wybrał tańszą, bo lubi kupować to co przecenione. Wczoraj zjadłam chleb z dzemem z bananów, kaszankę,kisiel i quiche z ziemniakami i pieczarkami. Calość z 1500 kalorii. Duzo...

1 maja 2021 , Komentarze (14)

Wczoraj wykonalam masę pracy na dworze. Zrobiłam co planowałam, a  dodatkowo pocięlam trochę drzewa lisicą i przez godzinę cięłam gałęzie nowym sekatorem. To wspaniale urzadzenie, a ja odkryłam przyjemność w wykonywaniu prostych prac mechanicznymi zabawkami. Odkryłam juz w zasadzie wcześniej, bo i lisicą bardzo lubię ciąć. Dziś też będzie cięcie sekatorem jak pogoda pozwoli.  To będzie jednak trudniejsze, bo trzeba poprzycinać to i owo na podworku. Ma być porzadek z suchymi gałęziami i wszelkimi odrostami. Krzysiek dziś nic robić nie chce, bo święto. Wczoraj też niewiele zrobił, bo wrocil zmęczony z pracy.

Poza tym ma być dziś nauka. Chcę przerobić lekcję akwareli o malowaniu drzew. Niby umiem, ale moze coś nowego sie dowiem. Zamiast tego moze przerobię druga część kursu fotografowania przyrody. Wczoraj bya pierwsza część. Kurs jest ciekawy choć sporo w nim wiedzy dla posiadaczy lustrzanek. Ja lustrzanki nie chcę. Nie chcę wyminiać obiektywow, nie chcę filtrow. Nie chcę nic ustawiać. Aż tak głęboko w fotografię nie zamierzam wchodzić. Chcę  dziś też trochę poczytać. Jeszcze nie skończylam pozycji o alkoholiźmie. Mam jeszcze obszerne opracowanie o narkomani. Też muszę przeczytać.

Może nam sie uda dziś zrobić ognisko z pieczeniem kiełbasek na patykach. Trzeba sobie przyjemność sprawić, bo od poniedziaku dieta. Lubię ostatnio pobyty na dworze i nawet do komputera mnie nie ciągnie. Nie drażni mnie słońce i z przyjemnością się wygrzewam, a nawet wystawiam do niego twarz.

Przyszły mi dzwonki dla owiec do ozdoby sieni. Niby wspolczesne, ale maja urok. Od razu je powiesiłam na miejscu. Teraz brakuje tylko wieszaka na ziola i drabiny...:)

Kupiłam szałwię lekarską tricolor, macierzankę cytrynową i oregano gold... Miałam kupić co innego...Ech...

i kilka zdjęć skoro już aparat wyjęłam...:)

30 kwietnia 2021 , Komentarze (8)

Tydzień się kończy i kończy się czuwanie ze względu na kurierów. Na przyszły tydzień zostały jeszcze cztery paczki, ale coś jeszcze kupię... Chodzi o resztę roślin.  W maju już wiele nie kupię. Na pewno będą zioła, szałwia czerwona i aksamitki. Może niezapominajki no i warzywa.

Pogoda się zmieniła i jest cieplej w nocy. Już kwiatow na noc do domu nie przynoszę. Miał być deszcz, ale pewna tego nie jestem. Może jednak uda się na dwor wyjść. Pracy jeszcze sporo. Wczoraj bylo podlane, bo wyjeliśmy węża. Dziś podlewać nie trzeba. Mam już sekator akumulatorowy to moze to i owo wytnę. Jest dużo kielkującego bzu. Nie powinno go być w tym miejscu aż tyle, bo zarośnie krzewy owocowe i mahonię. Kielkuje też chmiel i już wije się wokół winogronu. W ogrodzie jest masa dzikich malin, ktore muszę wyciąć. Czas mam do przyjazdu Sebastiana. Są też różne krzaki. Zbędne krzaki. Sekator tnie świetnie i wcale nie trzeba w to wkładać sily. Tnie nawet galązki grubsze niż palec. Dziś moze podziałam trochę i jutro też. Dziś moze też trochę drzewa natnę. Jest do odmłodzenia winorośl, ale to nie pora na to i trzeba porozmawiać z mamą, bo rośnie na jej części domu. Krzak jest bardzo stary, bo pamiętam go z dzieciństwa. Byly dwa ale jeden się chyba zniszczy, bo bez zasłonił mu światło. Sadził je mój dziadek.

Maluję akwarelki. Wczoraj była jedna i dziś będzie o ile z pracą się uwinę. Mam pomysły na kilka. Nie bardzo mam za to czas na czytanie. Czytam, ale po kilkanaście stron dziennie. To za mało. Powinnam ogarnąć mieszkanie, bo przez pracę na dworze, tylko wszystko układam, a nic nie czyszczę. Porzadek jest, ale i kurz po kątach i kocie łapki odbite w umywalce czy na lodowce. Powinnam pomyśleć o ikonach i o zdjęciach, bo teraz drzewa piękne pączki mają to fotki fajne wychodzą...

29 kwietnia 2021 , Komentarze (25)

Dziś może kupię sekator akumulatorowy, bo wszystko zaczyna bujać. Pieniądze już na niego mam tyko muszę zdecydować sie na model. Chyba też kupię Sebastianowi trochę słoików, bo ostatnio co zarobi to przepije i żyje frytkami. Tak wiem jak to brzmi i wiem, ze robię źle. On się już chyba nie zmieni, bo chce pić, a ja przestałam z nim walczyć. Jeszcze na dnie nie jest i tam sie nie znajdzie, bo się pilnuje. Odbicia nie będzie. To jego wybór i nie mam na to wplywu. Ze znajomości na razie rezygnować nie chcę. Znamy sie 5 lat i przywykłam. Na dno mnie nie pociągnie, bo ja z tych niepijących.

Przyszedł topinambur i dziś powinien się znaleźć w ziemi. Miejsce wybrałam tym razem chyba dobre, bo słońce.

Wczoraj przejrzałam moje zioła. Juz ładnie rosną. Wreszcie udało mi się z miętą. Niszczyła sie kika lat, a ta którą wsadzilam w zeszłym roku, kiełkuje. Jest też ładny rabarbar. Nie udaje mi się ze szczypiorkiem, siedmioltka i chrzanem. Sadziłam kilka razy i lipa. Trwają gdy posadzę, a po zimie nie wschodzą. Przetrwała za to szałwia. Jest licha, ale może odbije. Laur w domu się zniszczył. Rozmaryn nie chce wykiełkować. Za to poziomki są bardzo ładne. Oby przetrwały i rosły. Wkrotce może jakieś ziola kupię. Trzeba kupić warzywa - pomidory, papryki, cukinie, moze ogorki, kalarepkę i kapusty.

Wczoraj pocięłam trochę drewna. Jeszcze nie meble. Trzeba było też drewno znieść, podlać kwiaty konewką, wsadzić rośliny, napisać tekst pozycjonujący na portal. Później była praca na portalu, bo miesiac sie kończy i malowanie akwarelki... Dzień by owocny...

28 kwietnia 2021 , Komentarze (20)

Wczoraj udało mi się trochę zrobić. Było cięcie drewna i sadzenie ostróżek, bo przyszły. Ostróżki bardzo liche. Myślalam, ze kupuję rośliny z doniczki a okazało się, ze były pakowane. Kłącza minimalne. Krzysiek po przyjściu z pracy uporzadkował toaletę Pikusia. Przed domem jest już prawie zrobione. Zostało troche plewienia no i druga strona domu. Tam wszystko muszę uzgadniać z mamą, bo ta część należy do niej. Trzeba tam wyplewić i weźmiemy się za to wkrótce. To będzie trudne zadanie, bo to był trawnik. Jest tam teraz perz i nawlocie.

Dziś jestem po poludniu w domu sama, bo Krzysiek pracuje. Ma ciężka dniowkę, więc nic po powrocie z pracy nie zrobi. Ja chyba będę cięła drewno. Mam też tekst pozycjonujący na portal do napisania. Będzie akwarelka i będzie sadzenie mieczyków, bo dostałam w prezencie. Ostatnio na bazarku dla kotow moja akwarelka sprzedała się bardzo dobrze, bo za 95 zł. Normalnie format A4 sprzedaję za 45 zł, a A5 za 30.  Na bazarku zwykle nie schodzą  poniżej 50. Koty zyskują. Dobrze sie też sprzedają zabiegi Reiki i wróżby z tarota. Cieszy mnie to, bo w ten sposób pomagam.

Sebastiana ostatnio pokryzł pies od sasiada. Piesek jest mały ale ponoć wredny. Sebastian u lekarza nie był, a cały palec rozszarpany. Boli go jak diabli, a ja się martwię. Już bardzo chce przyjechać. Musi czekać jeszcze miesiąc. Tym razem będzie malowanie drugiej sieni, naprawa zamka i koszenie. Na podwóru wykoszę ja, ale on musi w sadzie i w ogrodzie. Przyjedzie tylko na tydzień. Na wystrój drugiej sieni na razie pieniędzy nie mam. Wszystko będę kupować stopniowo. Przez lato dam radę. Potrzeba trochę pieniędzy, bo wszystko będzie w starym stylu. Zdecydowałam sie na lustro, stojący wieszak, stare krzesło i dwa dywany- kilim i chodnik. Toaletkę pomaluję na bialo i mama da stary duży drewniany krzyż. Ganek chyba dopiero we wrześniu i tam będzie drożej, bo trzeba zmienić gumolit. Albo dam gumolit, albo gres. Ktoś to musi zrobić. Przestrzeń to okolo 9 m2.
Muszę kupić lampę stojącą do pokoju dziennego. Oczywiście vintage. Chodzi mi o coś z czasów Prlu.

Muszę kupić świecę zapachową z tych lepszych w słoiku, ale już mniejszą, bo tą dużą się później źle zapala. 

Kolejna akwarelka...:)

27 kwietnia 2021 , Komentarze (16)

Dziś wstałam wcześnie, bo czekam na przesyłki. Ja już teraz w sklepach stacjonarnych niewiele kupuję, bo wolę w internecie. Gdy Krzysiek wróci z pracy pójdę ciąć drewno. Dzisiaj jeszcze dość łatwe cięcie, bo czekają deski podłogowe, paleta i boazeria. Muszę wyprobować jak lisica radzi sobie z metalem. Kolejne cięcie to już meble. Moze iść trudniej, bo to twardsze drewno. Nie wszystko lisicą potnę. Duże blaty stołów to konieczność użycia piły łańcuchowej. Nie wiem czy będzie sadzenie. Moze coś będzie wymagało podlania. Może nam się uda zrobić drabinę do ozdoby sieni :) 

Wybrałam dla siebie kosę akumulatorową. To w zasadzie podkaszarka. Tnie plastikowym nożem, ktory zakłada się bardzo łatwo. To mi pasuje, bo nie ma walk z żyłką. Opinie ma niezłe, ale każdy pisze co innego. Jedni, ze kosi tylko trawę, a inni, że tez osty i pokrzywy. Jedni, że tylko trawę niską, a inni, że wyższa też. Podkaszarką niektóży koszą i 400 m. Akumulator pracuje ponad 30 minut. To by mi wystarczyło. Kosztuje 200 zł i chyba zaryzykuję. Jest jeszcze do kupna sekator na akumulator. Ten muszę kupić w internecie, bo u mnie  jest  w Obi tylko firmówka o 100% droższa. W internecie też kosztuje 200 zł. Na pieniądze/resztę/ czekam, bo miałam szybkie zlecenie na teksty.

Nie wiem na co się zdecydować w przypadku podłogi w ganku. Niby nie lubię plytek, ale gumolit się niszczy szybciej. Teraz są ładne gresy i chyba nie wszystkie są  tak bardzo śliskie. O takim wykończeniu myślę tez u mnie w łazience w części z toaletą. Teraz mam nierówny, szary beton. To pasuje do białych ścian i cegły, ale już jest brudny. Malować go nie chcę. To juz chyba gres lepszy. W przyszłym roku będzie chyba malowanie u mnie w ganku i też gumolit jest zniszczony. Coś trzeba będzie też pomyśleć.

Wczoraj przyszedł mi porzeczko-agrest, a w prezencie dostałam jabłoń kolumnowa lobo. Już są w ziemi. Bardzo mnie prezent ucieszył, bo planowaam coś kupić jesienią. Teraz muszę jeszcze kupić drugą-zapylacza... myślę o james grieve. Jeszcze chcę jagodę kamczacką.

Wczoraj była kolejna akwarelka, bo juz z obawy, że drzwi do pracowni nie otworzę, farby trzymam w pokoju dziennym. Dziś pewnie też coś poczynię. Kusi mnie lawenda i malwy. Mam zamowienie na maki...:)

26 kwietnia 2021 , Komentarze (24)

Wczoraj brakowało mi pracy i wynudziłam się. Po południu juz byłam tak zdesperoana, ze chciałam iść ciąć drewno. Zrezygnowałam, bo Krzysiek się wściekł.

Dziś jak się uda, wyjdę do pracy na dwór. Trzeba by wyplewić w donicach i podsypać korą. Pracy jest sporo, bo i donic niemało i trawy, a właściwie pszenicy. To ona rośnie, bo ziarno spada z dachu gdy mama karmi ptaki. Teraz trzeba wyplewić, sporo ziaren wybrać i wysypać korą, coby :)już nic nie rosło... Moze też uda się coś poplewić, bo od kilku dni nie ma za dużo deszczu i ziemia raczej przeschła. Idą też paczki i jeśli to będą rośliny, to będzie sadzenie.

Ostrza do lisicy znalazłam, ale to specjalne do drewna nie udaje sie założyć. Zalożyłam do metalu i tnie się nieco lepiej niż tym starym, ale to małe ząbki i drewno świeże moze iść ciężko. Moze jutro sie za to wezmę. Muszę ostrza kupić, ale specjanych do tej pilarki do drewna nie ma. Są tylko uniwersalne z drobnymi ząbkami. Wezmę chyba dziś. Te uniwersalne bardzo mi się przydadzą, bo jest cięcie drewna naszpikowanego gwoździami. Gwoździe są pozakrzywiane i wbijane pod kątem i nie widać gdzie są w środku. Cięcie pilarką lańcuchową byłoby niebezpieczne, bo na gwoździu może pęknąć łańcuch. To bywa groźne, bo odskakuje z wieką prędkością i razi...

Wczoraj przeczytałam, że najnowsze badania donoszą o zdrowszej nadwadze niż normalnej wadze u osob starszych. Ponoć po 65 roku życia warto nadwagę mieć, bo rokowania w razie chorob są lepsze i żyje się dlużej. Najlepiej by BMI wynosiło około 27. Ja powinnam ważyć w tym wieku około 72 kg. To jest do przemyślenia. Mam teraz 57 lat i na normalną wagę nie aż tak długo czasu. Chciałam schudnąć do 58 kg i w takiej sytuacji zrezygnuję, bo po co walka i męczarnia. Schudnę chyba tylko do jakiś 68 kg i dam sobie spokoj, bo mnie chodzi tylko o zdrowie. Jeśi tak, to chyba w przyszłym roku koniec diety.

W ostatnim czasie rozruszałam sie fizycznie i pracuję minimum godzinę dziennie. Czuję się lepiej. Jestem bardziej energiczna, nie tak rozlazła. Ostatnio naładowałam i przeniosłam 6 duzych wiader drewna, a później dwa opakowania zbiorcze napoi i nawet zadyszki nie miałam. To postęp. Z kręgoslupem co dziwne nie ma tragedii...:)

Wczoraj udało mi się wejść do pracowni i powstała akwarelka. Teraz farby są w pokoju dziennym. Dziś moze kolejna...

Tak u mnie na razie wygladaja schody. W tej donicy po prawej stronie są posadzone frezje, a niebieski pojemnik jest na szczawiki. Nie wiem jak mi sie frezje udadzą, bo jeszcze ich nie miałam. Będą tu jeszcze begonie zwisłe, dalia i aksamitki.

25 kwietnia 2021 , Komentarze (10)

Kupiłam pilarkę łańcuchową akumulatorową. Oczywiście dla siebie. Krzysiek nie chciał, ale go zmusiłam. To nie ten model o ktory mi chodzilo, ale tylko takie były dostępne w pobliskim obi. Nie chcę sprzętu z internetu, bo w razie awarii kłopot. Teraz jeszcze sekator akumulatorowy. Na razie mam połowę kwoty. Na drugą połowę muszę sama zarobić, bo Krzysiek sie wścieka. On sam zrobić nic nie chce i innym nie da. Wszelkie prace go denerwują. Chciałby, zebym nic koło domu nie robiła i remontow w domu też nie. Mam spokojnie leżeć i zbierać pieniadze. Na co? Żeby były... Z pilarką muszę jednak poczekać na Sebastiana, bo trzeba ją złozyć i przygotować do pracy. Złe złożenie to ryzyko uszkodzenia pilarki albo niebezpieczeństwa przy pracy. Sebastian nieźle mnie nastraszył, ale po przeczytaniu instrukcji przyznałam mu rację. Trzeba zachować ostrożność. Na razie się z nią zapoznałam, naadowałam baterię i uruchomiłam, ale bez łańcucha. Kupiłam okulary ochronne. Przy okazji poczytaam o BHP pracy z tego typu urządzeniami.

Nadal nie mam zapasowych nozy do lisicy. Był dodatkowy komplet w tym noże do drewna świezego. Chcialam go założyć, bo sa do cięcia gałęzie i dzikie śliwki z ogrodu. Mam do wycięcia jeszcze trochę dziczków głownie w sadzie. Miałam czekać na Sebastiana, ale skoro sobie z tym radzę to po co? Tylko te zagubione noze to problem. Jeśli nie znajdę, trzeba będzie jechać do OBi jak otworzą i kupić.

Myślę o zakupie kosy-podkaszarki akumulatorowej, bo spalinówkę obsłyguję, ale nie potrafię jej włączyć i nie potrafię nawinąć żyłki. Znalazłam urządzenie w moim Obi z nożem zamiast żyłki i chyba kupię. Teraz jest koszone co dwa miesiące gdy przyjedzie Sebastian, a chcę być niezależna i może kosić częściej. U mnie nie ma niskiego trawniczka i nie mam zamiaru po miejsku zakladać i kosić co tydzień, ale koszenie co dwa miesiące to jednak zbyt rzadko. Musi być coś solidnego, bo trzeba kosić pokrzywy, nawłoć i dzikie maliny, a także zioła.

Dziś spokojny dzień w domu. Pracy nie będzie. Moze tylko zawodowa. To też dzień na spanie. To też ostatnie dni gdy normalnie jem. Dziś będą placki ziemniaczane i moze kluski kładzione. To masa węglowodanów, ale juz nie tyję. Dieta od 3 maja i oby choć trochę motywacji było. Na razie jestem na etapie akceptacji wagi i wygladu. Nie chce mi sie odchudzać, bo po co? moze jednak 4-5 kg zrzucę. Później pewnie znowu waga nieco wzrośnie. Kolejny etap powinien być we wrześniu. Mam szansę osiągnąć cel na ten rok, albo nawet trochę mniej. Odkąd pracuję fizycznie czuję też fizyczny głod czyli ssanie w żołądku...

Powinnam czytać i działać artystycznie, ale nie bardzo mam teraz do tego glowę i nie bardzo mam czas. Teraz bardziej myślę o obejściu i remontach. Wczoraj miałam poczynić akwarelkę, ale wejść do pracowni po farby nie mogę. Od piątku usiłuję otworzyć drzwi do pracowni i nic z tego. Zamek szwankuje i trzeba Sebastiana, żeby go naprawił. Cały jest do wymiany. Dziś znowu spróbuję otworzyć...

24 kwietnia 2021 , Komentarze (12)

Wreszcie weekend. Odpoczne od kurierów i wyśpię się do oporu. Miałam mieć szkołę. Tylko dzisiaj, ale nie mam. Po poludniu moze mi sie uda pociąć trochę drewna. Chcę skończyć deski z rozebranej komórki i boazerię. Zostaną gałęzie. Te tnie sie trudniej, bo są grubsze i twardsze, ponieważ to świeze drewno. Nie wiem czy nie trzeba nowego noża, a zapas, który miałam Sebastian gdzieś wsadzil i nie mogę znaleźć. Dzwoniłam do niego, ale on zamiast pomóc, jeszcze mnie ochrzanił, że sie za to brałam. Kazał mi czekać z cięciem na niego. Jeszcze czego. On by tylko z wszystkim zwlekał. Upije się, a później praca jest jutro. Do tego cięcia podchodził kilka razy i nie skończył, bo mu gwoździe przeszkadzały. Można minąć przecież. Jest jeszcze sporo gałęzi w ogrodzie i Krzysiek musi znieść. Jest jeszcze trochę dziczków do wycięcia, ale chyba bez nowego ostrza nie dam rady.

Przyszły mi surfinie, pelargonie, werbeny i koleusy. Wszystko do doniczek, a że są noce zimne wnoszę je do domu. Jest z tym trochę pracy. Problem jest szczególnie z surfiniami, bo je wsadziłam do dużej, ceramicznej donicy, a ta z ziemią waży. Na schody do doniczek kupilam też dalię niską i jeszcze kupię aksamitki, ale wyłożę truciznę na ślimaki. Mam kupić jeszcze tylko sadzonki warzyw i to już wszystko... No prawie, bo myślę o truskawkach pnących i ananasowych. Pnące podobno są dość drobne i niezbyt smaczne, ale owocują po trochu przez cały sezon.

Znalazłam w sklepie pilarkę spalinową, która waży tylko 5 kg. Jest wyposażona w system antywibracyjny i ma hamulec bezpieczeństwa. Zastanawiam się czy jej nie wziąć, bo może bym sobie z nią poradziła. Są jeszcze pilarki akumulatorowe. Jedna wpadła mi w oko, bo waży trochę ponad 3 kg. Zaletą jest łatwe uruchamianie. Ponoć tnie drzewa do 25 cm w obwodzie. Są jeszcze pilarki elektryczne...:) Coś kupię, bo mam pęd na niezależność...

Wpadł mi w oko sekator akumulatorowy i raczej na pewno go kupię i to szybko. Mam  w ogrodzie do wycinania sporo dzikich malin i chaszczy. Zawsze ciął Krzysiek, ale sam inwencji nie ma i każdą gałązkę trzeba mu pokazać co mnie złości. Zwykły sekator to pęcherze na rękach, a ja tego nie lubię...

To co kwitnie :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.