Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490694
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 lutego 2021 , Komentarze (50)

Zastanawiam się nad wspoluzależnieniem. Raz myślę, ze jestem trochę wspoluzależniona, a raz ze raczej nie. Potrafię stawiać granice i wprawdzie wspolczuję, bo alkohoizm to choroba i tak samo bym wspólczula w przypadku gruźlicy, ale nie ułatwiam picia. Przeczytałam bardzo ciekawy artykuł na temat wspoluzaleznienia i według niego wspoluzależniona jeszcze nie jestem, ale muszę uważać na to. Wiele osób mnie probuje we współuzależnienie wepchnąć, bo wymagają ode mnie bym Adriana wspierała. Zarzucają mi, ze jestem wyrodna matką. Adrian myśli tak samo i oczekuje poświęcenia. Inni namawiają mnie na twardą miłość, bo musi sięgnąć dna, a wtedy moze sie odbije. Sebastian już był na dnie i pić nie przestał...

Tu istota współuzależnienia...

1. Koncentracja myśli, uczuć i zachowań wokół picia alkoholika. 2. Subiektywne poczucie konieczności odciągnięcia alkoholika od alkoholu. 3. Usztywnienie i ograniczenie różnorodności zachowań i reakcji związanych z piciem alkoholika. 4. Podejmowanie i załamywanie się prób powstrzymywania się od typowych reakcji na picie. 5. Nadzieja na uzyskanie kontroli nad piciem alkoholika i ograniczenie go do bezpiecznych rozmiarów. 6. Zmiany w intensywności reagowania na picie osoby uzależnionej związane z upływem czasu. 7. Doświadczanie przykrych stanów emocjonalnych (niepokoju, rozdrażnienia) w okresach, gdy alkoholik przestaje pić. 8. Zmniejszanie się intensywności przykrych stanów emocjonalnych (towarzyszących przerwie w piciu) w okresie powrotu alkoholika do picia. 9. Poczucie niemożności rozstania się z alkoholikiem na zawsze mimo okresowych pragnień odejścia od niego.

Już mam tematy prac, które muszę napisać do końca marca. Ma to być streszczenie artykułu o przemocy w szkole i referat na temat bulimii lub anoreksji.

Wczoraj miałam przedsmak wiosny. Bylo trochę grzebania w ziemi. Wsadziłam begonie i cebulę. Jeszcze nie dymkę, a normalną drobną cebulę. Za kilka dni wysieję pomidory. Juz nie mogę się doczekać sezonu. To wprawdzie nie jest moja drahma, ale trochę wsi zaznam. To drahma Krzyśka. Niestety on się do tego nie rwie. Po pracy trzeba było pomalować od nowa paznokcie. W lecie, gdy praca będzie prawie codziennie pewnie będą w fatalnym stanie. No cóż coś za coś...

Dziś mam zrobić nalewki. Moze z jabłek i bananów.

Przyszła mi książka Patologie spoleczne. Jest bardzo ciekawa i wartościowa... Na razie przejrzałam, bo kończę pracę z książka o empatii. Jest kolejna w kolejce. 

25 lutego 2021 , Komentarze (16)

Dziś wstałam wcześnie i jak zwyke ostatnio spokojnie rozpoczęłam dzień. Już przywykłam do chodzenia wcześniej spać i to mi bardzo pasuje. Co prawda jestem sową, ale wstawanie o 12 mnie męczyło na codzień. Spać lubię, ale bez przesady. Nie można pól dnia przesypiać. Co dziwne zasypiam wcześniej bez problemu o ile nie jestem w stresie. Ostatnio większych konfliktow w rodzinie nie było, a z Adrianem nie mam kontaktu.

Dziś chcę zrobić oponki twarogowe z tym, że pieczone w piekarniku. Wracam do słodyczy i będzie coś domowego raz w tygodniu. Tak zostałam nauczona i to akceptuję. Mama za dobrych czasów zawsze coś piekla. Piekł tez tata. Mieli rozen. To nie były jakieś ciasta luksusowe typu tortu. Nie robili nic z masami, ale serniki, babki, murzynki, coś z owocami. Takie ciasta piekę i ja. Teraz jem do 100g węglowodanów. Więcej być nie może. Na razie nie tyję. Dziś oprócz oponek będzie kapusta kiszona z grzybami i jajka na twardo.

Sebastian mnie namawia na króliki. Chce mi zrobić klatkę. Ja się na hodowlę nie zgadzam, bo nie pozwolę by poszły na pasztet. Myślę o jednym w domu. Moze...:) Ponoć znojomy ma i jest chętny dać młodego.

Kupiłam kilka książek. W tym tygodniu chyba dojdą. Sporo ostatnio czytam, ale na powieści nie mam czasu. Skupiam się na psychoogii, a teraz na uzależnieniach i tematach pokrewnych. Tak będzie raczej nadal.

Próbuję pracować nad empatią. Idzie mi średnio, bo się często blokuję. Kiedyś miałam nawyk by stawiać sie w czyjejś sytuacji. Wtedy innych dobrze rozumiałam. Później zaniechalam tego z różnych względow. Ja generalnie boję się emocji. Tych burzliwych, negatywnych. Nie chcę czuć złości. Nie chcę jej wyrażać. Wrzaski uważam za brak klasy. To samo jest z żalem. Nie chcę plakać, bo to okazywanie słabości. To samo ze strachem. Chyba mam zakodowane, że moją słabość by mógł ktoś wykorzystać. Poza tym tak zostałam wychowana. U mnie w domu siła była gloryfikowana, a slabość potępiana. Za placz czasem jako dziecko dostawałam manto. Razy trwaly do czasu aż przestałam plakać. To akurat robiła babcia, nie mama. Zamykala mnie też w piwnicy. Mimo tego babcia bardzo o mnie dbała i okazywała mi tez uczucie. Chyba dlatego teraz akceptuję osoby do których mam stosunek ambiwalentny. Potrafię kochać takie osoby, nie zrywam kontaktu, ale sie miotam. No i jak tu czuć emocje innych gdy mam opory czuć swoje?

24 lutego 2021 , Komentarze (18)

Wczorajszy dzień upłynął spokojnie. Zrealizowałam wszystko co chciałam. Było dużo czytania, bo Wiosna122 podpowiedziałam mi jak dotrzeć do bardzo ciekawych artykułów na temat terapii uzależnień i uzależnień. To kopalnia wiedzy. Tu fragment określajacy podejście mojej mamy. ,,Rodziny dysfunkcyjne z pogranicza patologii społecznej przejawiają często negatywne stosunki emocjonalne w postaci odrzucenia dziecka, jawnego demonstrowania wobec niego wrogich uczuć, okazywania mu dezaprobaty, krytykowania jego działań, stosowania zbyt surowych kar, a nawet psychicznej i fizycznej przemocy". Jednocześnie mama dbała o moja naukę, o zapewnienie dobrego statusu materialnego. Były wczasy, kolonie, masa książek, zabawki. Był kurs tańca choć to akurat wybrała pod kątem siebie, bo ja bym wolała plastyczny. Były wyjścia do teatru i naróżne imprezy z ciocią. Nie chciała dla mnie źle tylko, ze dawała mi w większości to co sama by chciała dostać, a że jesteśmy diametralnie różne i mamy inne potrzeby to efekt był jaki był. No i nie było ciepłych uczuć. Już sama nie wiem jak do tego podejść. Moze wymagam zbyt wiele, bo rodziny zwykle nie sa idealne i zwyke dysfunkcje zdarzają się często. Tylko czy przemoc jest drobną dysfunkcją. Nie. W obecnych czasach nie, bo kiedyś była często spotykana. Moje koleżanki z tak zwanych normalnych rodzin tez były karane. A moze to ja jestem nadwrażliwa, a raczej byłam? Jest masa pytań na które muszę poszukać odpowiedzi w sobie...

  Znalazłam kolejną książkę. Było trochę sprzątania i była praca. Wczesne wstawanie mi odpowiada. 

Sebastian coś jest ostatnio bardzo poważny. Wręcz ponury. Nie ma pracy i mało pije. Pewnie to jest powód. Alkohol go ponoć rozluźnia, ale niestety działa depresyjnie. Gdy nie pije jest strasznie zły.

Na dzień dzisiejszy kontakty z Adrianem zostały zerwane. Sam tego chciał. Zobaczymy jak sie będzie zachowywał, ale i tak jesteśmy za tym by go eksmitować. Teraz się nad nami nie znęca i bardzo żaluję, że nie pomyśałam o eksmisji gdy to robił. Oby się wyprowadzil to moze sie uda go wymeldować. Teraz eksmisji na bruk nie ma, ale możiwe są do ośrodka dla bezdomnych. Coś musi się w tej sprawie rozwiązać póki mam wsparcie mamy. Gdy zostanę z nim sama, będzie trudniej.

Diety nie ma, ale jest dobrze. Wprowadziłam więcej węglowodanów i prawie nie przytyłam. Kalorie liczę na oko. Nic nie ważę. Jem teraz około 950-1000. Chcę dojść do 1300. Jeszcze trzy tygodnie. Dziś ziemniaki pieczone, bób z marchewką i cebulą, kefir i barszczyk.

Poza tym ciepło. Usypiam bez termofora i czuję wiosnę... Wczoraj wróciłam autobusem, bo chciałam sie przejść. Wysiadłam ponad 300 m od domu i doszłam bez zadyszki szybkim krokiem. Po drodze jest lekka górka. Ponad rok jogi przyniosło efekt...:) Chyba częściej będę jeździć autobusem.

23 lutego 2021 , Komentarze (41)

Dziś dzień będzie trudny, bo mam wizytę u psychiatry. Oczywiście z Krzyśkiem. Przy okazji chcę zajrzeć na ryneczek w sprawie pomidorków koktajowych. Jeśli będą to kupię na nasiona. Chcę trochę wysiać. Postawię w kuchni i oby koty nie zniszczyły. Powinnam kupić trochę małych cebul, bo jeszcze chcę wsadzić na piórka. Niedługo trzeba kupić nasiona. Ja to muszę załatwić.

Jedna z moich pań wykladowców sama miała problem z alkoholem. Piła po kryjomu kilka lat. Teraz juz od kilku nie pije i uczy innych jak sobie z tym radzić. Uznaje metody niekonwencjonalne, bo jej konwencjonalne nie pomogły. Według niej nie na wszystkich takie działają. Szczegółnie maja z nimi problem osoby nie uznające autorytetow. Sebastian taki właśnie jest. On z autorytetami walczy. Tego typu osoby nie wyjdą z nałogu jeśi nie znajdą sobie celu. To wlaśnie cel jest w stanie skierować ich na dobre tory. No zobaczymy...:)

Szkoła wyrwała mnie z codziennej rutyny i o dziwo dodała mi skrzydeł. Okazało się, ze mam sporą wiedzę i całkiem dużo do powiedzenia. Nie jestem zamknięta w sobie na wykładach. Wręcz przeciwnie. Nie sądziłam, że tematyka uzależnień moze być pasją, a tym się szkoła stała. Nie wiem jaki byl cel, że ktoś z góry mnie na ten kierunek naprowadził. Nie wiem czy komuś sie moja wiedza przyda, ale bardzo się cieszę, że ja zdobędę.

Śniegu już prawie nie ma i coraz bardziej czuję wiosnę. Niedługo Krzysiek będzie musiał wyjść do ogrodu, bo trzeba skopać pod bób. Pod koniec marca juz pójdzie do ziemi. W tym samym czasie można będzie wysiać koper do doniczek i wsadzić dymkę. U mnie też będzie w donicach. Niedługo trzeba będzie kupić kwiaty... Nie przepadam za pracą w ogrodzie, ale bardzo mnie cieszy gdy wszystko rośnie. Uwielbiam patrzeć no rośiny. To nie muszą byc kwiaty. Mogą być i pomidory. Lubię patrzeć na warzywniki - grządki, rzędy. To mi przypomina dzieciństwo i pachnie wsią, która tak kocham. Jeśli chodzi o pracę, to lubię sadzić i siać, podlewać. Nienawidzę plewić. Rozwiązaniem sa grządki podwyższone. Kilka takich u mnie będzie. Zobaczymy... Te kwiaty, ktore wyszly przed falą mrozów zmarzły, bo kiełków już nie ma... Są za to inne...

Od kilku dni chodzę spać tuż po północy. Zasypiam trochę później. Na razie w dzień pracuję nad tym by sie z wszystkim wyrobić. Idzie mi coraz lepiej. Przez te zmiany zarabiam mniej, ale trudno. Teoretycznie powinnam wstawać koło 9, a wstaję koło 10-11. Myślę, że z czasem wszystko się ułozy.

22 lutego 2021 , Komentarze (32)

Jeśli chodzi o szkołę przepadłam z kretesem. ZAjęcia są bardzo interesujace. Zdobyłam kilka książek i wiedzę poszerzę. Kilka pewnie jeszcze kupię. Na razie mam na oku cztery. Interesują mnie też książki dla psychologów z tego tematu tj z tematu uzależnień. 

Już teraz widzę, ze wychowawywalam sie w rodzinie patologicznej. Myślałam, ze była dysfunkcyjna, ale nie. To, że stosowano wobec mnie przemoc fizyczną to patologia i nic nie zmieni faktu, że wtedy to było powszechne. Dzieci dostawały w skorę, bo rodzice nie umieli inaczej. Tak wtedy dzieci wychowywano i jeśli kary fizyczne przeplatały się z wyrazami miłości, to degeneraci nie wyrastali. Raczej. U mnie był taki probem, ze moja mama nie była wylewna. Nie okazywała mi miłości, nie było przytulania i czułości, a ja ciepła bardzo potrzebowaam. Tego dystansu i chłodu mnie nauczyła i tak samo wychowywałam mojego syna. No i skutki są jakie są. Adrian jest nieczuły, agresywny i jest nałogowcem. Ja miałam miłość od innych członków rodziny i on miał. Ja wyszlam na ludzi, a jemu sie nie udało. Ja kiedyś też stosowałam psychodeliki, ale w celach uzyskania transu/szamanizm/. On to robi by się zabawić i licho wie po co jeszcze. To, że taka drogę do uzyskania transów wybrałam było błędem. Teraz to osiągam w inny sposób, ale wtedy tej wiedzy nie mialam i dostępu do niej. Działałam po omacku i myślałam, ze robię dobrze. Działalam z innych pobudek, ale też bylam od tych środkow uzależniona i też niszczyłam sobie zdrowie. Wyszłam z tego sama, albo raczej przy pomocy mojego przewodnika duchowego, ktory w wizjach mi uświadomił, ze to zła droga. Jestem mu wdzięczna. Czy Adrianowi sie uda nie wiem. Chciałam mu opłacić psychiatrę i psychologa ale nie chce. O czytaniu mowy nie ma. Motywacji też nie ma. Teraz muszę uważać, żeby nie brnąć we wspoluzależnienie. O tym będzie na następnych zajęciach.

Na razie jest wojna, bo wczoraj w nocy po 4 stukał w ścianę i okno. Był naćpany i chciał wody. Zadzwoniam po policję. Dziś mu zabroniłam przychodzić, bo postraszyłam, ze oskarżę o nękanie. Jeśi nie przestanie założę sprawę o eksmisję.

Poza tym już przygotowuję się do świąt, czyli sprzatam. Dziś chcę zrobić łazienkę z tym, ze jeszcze przed samymi świętami coś zrobię. Na razie robię schowki, półeczki. Dziś muszę też napisać tekst ezoteryczny. Wypadało by wcześnie zabrać się za pracę.

Na obiad będzie porka z cebulą. Powinna być ze sloniną, ale słoniny nie uzywam. Potrawę nauczył mnie robić Sebastian. Bardzo ją lubię, bo to typowy zapychacz- mąka i ziemniaki...

Tak teraz wyglądam. Jeszcze kika kiogramow i nawet ramiona zaakceptuję. :) W tym roku już mam szansę.

21 lutego 2021 , Komentarze (18)

Wczorajsze zajęcia przebiegły bez zakłóceń. Szkołą jestem zachwycona. Dziś kolejne zajęcia. Wstałam o 7, bo obiecalam sobie, ze będę codziennie spokojnie zaczynać dzień. Staram się nie zaczynać dnia od smartfona i komputera. Jest spokoje zaplanowanie dnia. Jest medytacja wdzięczności. Jest zrobienie kawy-inki z mlekiem, nakarmienie stada. Później budzę Krzyska i gdy wyjdzie z sypialni siadam przed komputerem i spokojnie czekam na lekcje. Teraz chodzę  spać o 1, a zasypiam 15-30 minut poźniej. Będę musiała dziś odespać, bo potrzebuję minimum 8 godzin snu i z tego nie zrezygnuję. Zastanawiam się czy nie zejść do polnocy. Na razie mam do napisania dwie prace. Obie do końca marca.

Nadal nie jem mięsa poza rybami. Ryb też mi szkoda, ale z nich nie zrezygnuję, bo chodzi o moje zdrowie. Nie chcę mieć niedoborów. Tak chyba będzie do czasu kolejnego etapu diety. Wtedy będę musiała do mięsa chyba wrócić, bo nie będę chudła...

Mój piec w pokoju dziennym dogorywa, bo kopci się drzwiczkami. Tak się dzieje gdy na dworze niż. Powinnam go oczyścić, ale podejrzewam, że to nic nie da, bo drzwiczki już nieszczelne. Węgiel, ktory kupiłam tez jest trudny, bo rozpala się wolno, ale dużo ciepla daje. Gdyby Sebastian był, toby moze zmienił uszczelkę przy szybie. W tym roku muszę juz kupic nowy zgodny z ustawą ekoprojektu.

Pikuś zrobił się okropnie kapryśny jeśli chodzi o jedzenie. Jakiś czas temu odmowil jedzenia w kuchni i trzeba było nosić talerz do pokoju. Teraz nie chce jeść puszek dla psów. Je tylko kocie i kocie chrupki. Tlusty nie jest. To, ze obsikuje mi biblioteczkę i zostawia niespodzianki na podłodze to juz szczegół. Mama twierdzi, że to starość. Ma już swoje lata.

W piątek mama zastała na podwórku dużego psa, ktory zjadał obierki i rozmoczony chleb z kompostnika. Trzeba mu zacząć wystawić jedzenie. Nie moze byc głodny. Ciekawe czy jest czyjś?

Wczoraj Adriana przywiozła policja. Był w stanie nienormalnym i zdemolował szpital. Teraz albo zapłaci za szkody albo pójdzie siedzieć.

Kupiłam jedną książkę do szkoły i muszę kupić kolejne. Niby nie są wymagane, ale sie przydadzą. To podręczniki dla studentów. Książki nie są tanie.


Ostatni portret...:)







20 lutego 2021 , Komentarze (8)

Dziś pierwsze zajęcia w szkole. Oby wszystko przebiegło tak jak trzeba. Zajęcia powinny być dla mnie bardzo interesujące. Jutro kolejne zajęcia i oby jak najdłuzej były przez internet, bo wyjazdy mi się nie uśmiechają i kontakty z ludźmi też. To się moze nieco zmieni, bo robię afirmacje Ja Agata lubię kontakty z pozytywnymi ludźmi.

Dzisiaj po południu będzie trochę sprzątania, bo na fotelu w sypialni mam dwie gory - nowe ciuchy i pranie. Na razie ciuchow kupować nie będę. Chcę poczekać do czasu aż zejdę do rozmiaru 42 dol. Na razie kupuję rozmiar 44/46.

Dziś mniej jedzenia, bo zdecydowałam sie jednak na dwa dni w tygodniu takie coby wagę utrzymać. Na razie cieszę się jedzeniem. Jem około 900-950 kalorii. Będę dodawać chyba do 1300 i obym nie tyła. Mam wagę paskową i w maju chcę zrzucić kolejne 4 kg. To by było około 75. Jeśli się uda to następny prog przekroczę. Kiedyś trochę czasu ważylam 76 kg. Waga 76 kg oznacza, że zostanie 10 kg nadwagi. Mnie nie zależy na szczupłości i wylaszczeniu się. Mam schudnąć dla zdrowia do wagi w normie. Może trochę mniej, bo chodzi za mna waga 63 kg. Tyle kiedyś wazyłam i byłam nawet zadowolona. Na razie liczę kalorie, ale trochę na oko, bo nic nie ważę. Liczę na lyżki bardziej. To zdaje egzamin i nie zajmuje czasu. Gdy skończę odchudzanie chcę jeść około 1200 kalorii. Nie będę głodna przy tej ilości i metabolizmu raczej nie będę naprawiać. Po co? Tyle mniej więcej jadałam na codzień cale zycie i czulam sie dobrze. Ja całymi dniami leżę. Mam tylko najwyżej okolo godziny lekkiego ruchu dziennie w tym często siedzenie u mamy w fotelu:) W sezonie będzie nieco więcej, bo dojdzie ogrod.

Unikanie białej mąki i Siofor zdają egzamin, bo nie mam ataków głodu po posilku. Zaczynam nabierać nadziei na 73 kg w tym roku. Jeszcze dwa etapy po 4 kg i powinno się udać...:)

Wczoraj Krzysiek zajrzał do szamba i panika była zbędna, bo jeszcze brakuje z pol metra do przepelnienia. To  powinno z tydzień wytrzymać. Moze nawet pranie zrobię.

Poza tym wiosna. Wszystko topnieje i wczoraj trochę nieśmiało wyjrzało słońce. 

19 lutego 2021 , Komentarze (36)

Nadal roztopy. Z dachów kapie i śnieg szybko znika. Dziś moze uda się zajrzeć do szamba. Czeka pilne pranie i to nie jedno. Gdy śnieg stopnieje wypompuję szambo i będę działać. Teraz sprzątam w domu około 15 minut dziennie, ale i tak tego nie widać, albo raczej widać tylko trochę.

Mam nowy plan i Sebastian na teraz sie zgadza. Chce by u mnie był w lecie miesiąc i starał sie ograniczyć stopniowo picie do 2 piw dziennie. Chcę załatwić psychologa i leki na akoholizm. Mam baklofen i mam chlorprothixen. Tym alkoholizm się leczy. Ja już będę miała semestr nauki za sobą. Na leki nie chce się zgodzić. No zobaczymy... Trzeba mu pokazać inne życie, bo teraz jest tylko praca i picie. Jest trochę towarzyskości, jest sluchanie muzyki i wędkowanie, telewizja. Wedlug horoskopu indywidualnego ma zdolności do muzyki, rysowania, rzeźby w drewnie, literatury. Coś wspominał o rzeźbie. Moze by się udało czymś go zainteresować. Pasje wzbogacaja życie i mogły by go odciągnąć od picia. To plan, tylko czy wypali? Zmienny jest.

Stabilizacja wagi przebiega bez zakłóceń. Dziś 950 kalorii. Będzie ryba w panierce ma ktorą dawno mialam ochotę. Będzie chleb razowy orkiszowy ze świezym ogorkiem, surówka z kapusty kiszonej i marchwi i kotlety z kalafiora. Cały tydzień udało mi się nie jeść mięsa wieprzowego. Tak chcę trzymać.

Moja mama znowu ma uwagi, że zglosiłam sie na terapię. Uważa, ze nic zlego mi nie zrobiła i wymyślam. Twierdzi że byłam krnąbrna, nieposłuszna i że traktwowala mnie odpowiednio. Uważa, że nie jestem obiektywna i nie mam prawa na nia narzekać.

Wczoraj miałam makaron bezglutenowy. Smakował normalnie, ale bardzo mało urósł.

Jestem po pierwszej sesji z psychologiem. Będą następne. Myślałam, że jestem zablokowana emocjonalnie, ale nie. Bywa we mnie złość i to słuszna, bo nie mam pozytywnych osób w pobliżu. Mam prawo sie wściekać gdy sa przekraczane moje granice. To normalne. Myślałam, że coś nie tak ze mną, bo nie potrafię płakać, ale nie bo wzruszam sie na filmach i płaczę ze złości. Dostałam trochę rad i będę pracować nad sobą. Kolejne sesje będą w czaie nieobecności Krzyśka, bo robił mi na złość i wchodził w czasie sesji cztery razy.

18 lutego 2021 , Komentarze (24)

Myślę o terapii DDD i jest to zaawansowane, bo się umówiłam. Dziś mam pierwszą sesję. Zobaczymy czy będę zadowolona. Myślę o jednej sesji miesięcznie. 

Adriana już do kuchni nie wpuszczam, bo kradnie i kłamie. Ostatnio dalam mu sobie zrobić makaron to jeszcze ukradł pol kartonu mleka, ktore miałam na kika dni. Wyjadł też chleb, ktory Krzysiek miał na drugi dzień. Krzysiek przez niego głodował, bo do sklepu daleko i nie miał kto pojść. Poza tym na chleb sa zapisy i jest tyko rano. Nie będę go żywić skoro pracować nie chce. Teraz utrzymuje sie z żebractwa i uważa to za pracę. To jest jego sposób na życie i tak chce robić dalej. Do tego pije, ćpa i odkrył dopalacze. Mamie przeszkadza i ona jest za tym, żeby go usunąć z domu i wymeldować. Ma dzwonić na policję... Ja przychyam się teraz do tego choć byłam jeszcze niedawno przeciwna. Ostatnio opisałam problem na forum i wszyscy mi radzili by zrezygnować z parasola ochronngo, bo jest pasożytem i się może na mnie wyżywać gdy juz będę bezradna. Jeśli spadnie na dno to jest jeszcze minimalna szansa, że się odbije. Jeśli mam mieć wyrachowanego, wrogo nastawionego syna przestępce, to juz lepiej nie mieć go wcale. Gdyby się ogarnął i z potrzeby serca chciał kontaktów szczerych i pełnych wzajemnego oddania, to oczywiście do kontaktów wrocę. Na razie się nie łudzę, bo musiał by go cud odmienić. Uważam go za degenerata.

Staram się rozwinąć moją dzialalność dobroczynna dla dobra kotów. Teraz weszłam w kontakt z trzema osobami, które organizuja bazarki na facebooku. Zaproponowałam usługi zabieg Reiki i wrożba z tarota. Gdyby ktoś był zainteresowany, toby zapłcił, a ja bym usługę wykonała. Pieniądze by oczywiście poszły na koty.

Książka o empatii jest dla mnie trudna. Ja tylko empatyczna bywam. Częściej się blokuję psychicznie, żeby czyiś zlych emocji nie łapać. Moi bliscy sa dla mnie trudni to i blokuję się często. Robiłam sobie test i jestem średnio empatyczna ale z tego daru nie potrafię korzystać. Uzdrawianie siebie czy innych za pomocą empatii jest możliwe, ale dla mnie trudne i nie wiem czy jest sens tą metodę ćwiczyć. Inne metody są dla mnie łatwiejsze. Książkę skończę czytać, bo sama wiedza jest cenna. Na razie ćwiczę się w tym by na empatię zwracać uwagę i na emocje też...

Roztopy. Czuję wiosnę. Czas chyba wkrotce pomyśleć o zakupie kwiatow. Katalog mam. Kupilam świecę. Nowy zapach yankee. Na razie małą. Gdy mi dopasuje kupię większą. 

W sobotę mam pierwsze zajęcia w szkole. Rozpoczynaja sie o 8 i trwają prawie do 15. Trochę się denerwuję, bo zajęcia online i nie wiem czy nie będzie problemów technicznych. Temat na pierwszych lekcjach to patologie wspolczesnej rodziny i postępowanie z osobami uzależnionymi. Zajęcia są też w niedzielę. Tym razem nie pośpię.

17 lutego 2021 , Komentarze (16)

Myślę o terapii DDD. Chodzi mi o odreagowanie reacji z mamą, bo nie traktuję jej za dobrze. Sama mnie źle traktowala czasem. Nie okazywała mi serca, krytykowała mnie, szantażowała, nie zauważaa moich potrzeb, nie liczya sie z moimi uczuciami, stosowała przemoc nie tylko psychiczną. Byly i są wyzwiska, kaprysy. Powinnam jej to wybaczyć i mieć do niej wiecej cierpiwości. Moze serca, a nie mam. Drażni mnie, a ja mam wyrzuty sumienia. Jest juz starsza i ma prawo być trudna w obejściu, uparta, nawet niestabilna emocjonalnie. Ona się już na lepsze nie zmieni i to ja powinnam być teraz mądrzejsza i bardziej o nią zadbać. Dobro darowane innym wraca, niekoniecznie od tej osoby, której sie go daje. Poza tym chcę sie skupić na tym co w każdej osobie dobre, na sercu, a nie na tym co złe. Taką drogę uważam za słuszną.

Sporo mamie zawdzięczam mimo wszystko. Nauczyła mnie miłości do zwierząt i natury, wsi. Nauczyla mnie kochać dom i książki... Zaszczepiła zainteresowanie ezoteryką, medycyna naturalną. Dzięki niej jestem wyzwolona jeśli chodzi o sprawy damsko-męskie. Po niej odziedziczylam szacunek do przodków i tradycji tej związanej z rodziną.

Pojawiło mi się marzenie. Na razie nikomu nie mówię o tym. Nie wiem czy coś z tego wyjdzie. Marzę o tarasie za domem. Takim zadaszonym z kanapą i stołem. Całe lato bym tam siedziała. Problem w tym, ze na razie nie mogę dołączyć pokoju Adriana, bo w nim czasem bywa. Taras by był przy tym właśnie pokoju. Rozwiązanie by było gdyby mama dała Adrianowi mieszkanie po babci. Niestety nie chce dać... Miejsce na taras jest ideane. Strona zachodnia, miejsce zaciszne. Sporo zieleni - sosna, świerk, jabłoń, forsycja. Obok jest niejsce na wędzarkę. Drzwi z domu już są. Taras by nie był duży. To i koszt niewielki. Nie myślę o podwyższeniu. Raczej chodzi mi o placyk betonowy i zadaszenie, bo chcę też siedzieć w czasie deszczu no i słońca nie lubię.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.