Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1591197
Komentarzy: 56241
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 maja 2021 , Komentarze (12)

Wstałam wcześnie jak na niedzielę. Teraz siedzę i piję kawę. Inkę oczywiście. Zaraz mam szkołę. Dziś wprowadzenie do psychopatologii. Tematy mi znane, bo przeczytałam podręcznik. Po poludniu chcę wypocząć fizycznie i pracy ani w domu ani koło domu nie będzie. Nie będzie też pracy zawodowej. Będzie relaks jak na niedzielę przystalo. Miało być ognisko i pieczenie kiełbasy, ale nie wiem czy coś z tego wyjdzie, bo ma być deszcz. Będzie może akwarela, może zdjęcia ptaków albo kulinarne. Będzie dłuższe czytanie.

Wczoraj natknęłam się w internecie na cudna bransoletkę. Okazalo się, że to różaniec z medalikiem św. Benedykta. Kupiłam oczywiście i będę nosić. Nie przeszkadza mi, ze to rożaniec.

Znalazłam kolejny kurs. To terapia tsr/terapia skoncentrowana na rozwiązaniach/. Zrobię, ale w wakacje. Powoli układam sobie w glowie jakby można było prowadzić terapię. Na razie myślę o  alkoholiźmie, narkotykach i jedzeniu. Poźniej reszta. Największą wiedzę mam jak narazie o alkoholiźmie i uzależnieniach behawioralnych. Książka o narkotykach jeszcze przede mną.

Dziś Zielone świątki. Jeszcze niedawno nie wiedzialam co to święto oznacza. Pamiętam z dzieciństwa ustrojony dom. Ciocia Resia zdobila dom gałązkami brzozy i tatarakiem. Teraz na wsiach jeszcze świętują. U mnie w okolicy nikt juz tradycji nie przestrzega. Starszych ludzi nie zostało wielu. Młodzi są nowocześni i chcą żyć po miejsku, a to kłóci się z folklorem, wsią. Nie po drodze im z tradycją. Ostatnio jak byłam  w kaplicy było z 10 osób i my z Krzyśkiem byliśmy chyba najmłodsi. Co będzie za kilka lat nie wiem... Mnie się będzie żyło dziwnie. Nie jestem nowoczesna i młodzieży zwykle nie rozumiem. Mój świat powoli odchodzi w przeszłość. To co nadchodzi trąci obcością. Jeszcze kilka lat i pewnie zadam sobie pytanie jak zyć. Boję się starości i zawsze sie bałam. Gdy patrzę na upadek mojej mamy, sama spodziewam sie najgorszego. Mama ma mnie. Ja z Adrianem kontaktu pewnie mieć nie będę. Nie będzie mi miał kto pomóc, a pewnie zostanę sama, bo Krzysiek jest starszy... Trzeba będzie szukać innych rozwiązań. Co dalej będzie czas pokaże...

Na razie cieszę się zyciem i każdym dniem. Wszystko prawie na czym bardzo mi zależy, a co nie jest związane z innymi ludźmi udaje mi się. Żyję spokojnie, pracuję tak jak lubię, uczę się tego co mnie interesuje. Codziennie rano budzę się chętnie i zasypiam zadowolona z mijającego dnia i tego czego dokonałam. 

22 maja 2021 , Komentarze (4)

Kończy się trzeci tydzień diety. Z całości jestem zadowolona, ale z tygodnia nie bardzo, bo nie schudłam za dużo. Moze jeszcze coś spadnie w te dwa ostatnie dni. Mogę nadwagi do końca maja nie zobaczyć. Jeśli tak to pociągnę dużej, bo chcę żeby mi się zmienił model na Vitalii. Dziś kotlety ze śledzi i twarogu, serek homogenizowany i schab pieczony, pomidor. Wczoraj był post. Zjadłam tylko serek wiejski i kotlety z śledzi i jajek. Do tego sałatę ze śmietaną i piórkami cebuli. Był z intencją spokoju i bogoslawieństwa bozego dla moich bliskich żywych i umarłych..

Dziś będzie chyba praca i to moze coś koło domu. Trzeba się z tym spieszyć, bo we wtorek Krzysiek idzie juz do pracy. Tak się cieszyłam na ten jego urlop. Tak czekałam, a on zleciał szybko jak sen. Kolejny chyba dopiero w lecie. Z pilnych prac jest plewienie, bo wszystko zarosło i reszta koszenia, ale to moje zadania. To ciężkie co miał zrobić Krzysiek udało sie ogarnąć. Prawie... Jest jeszcze usuwanie darni w jednym miejscu i wyniesienie trzeciej i ostatniej tury piasku ze studzienki. Nie wiem czy uda sie coś zrobić dzisiaj, bo dzień dość ciężki. Mam zajęcia w szkole. Po południu może pojdziemy do kościoła, a później trzeba by zerwać brzozy albo tataraku, bo jutro Zielone Świątki. Chciałam przybrać drzwi wejściowe.

Mam problem z trzema iglakami, bo są za wysokie. To dwa świerki i sosna. Zwłaszcza świerki bujają. Są przepiękne i szkoda mi ich ruszać, a powinnam.. Jeden świerk rośnie na podwórku i naprawdę jest wysoki. Obawiam sie burzy, bo rośnie tuż obok domu. Drugi rośnie w ogrodzie przed domem i galęzie zaginaja się na ścianie domu i oknie. Gdyby to zależało tylko ode mnie to bym je wycięła. Mama nie chce, a ja się nie chcę klocić. Drzewa rosły około 25 lat.

Udało się wczoraj spryskać pol ogrodka. Ten perz, ktory pryskałam w zeszłym roku zniszczony. Goła wypalona ziemia. W tym roku spryskałam troche malin, pokrzywy, nawłocie i trawę typu perzu. Zostala druga część i tam sa głownie dzikie maliny i pokrzywy. Opryskiwacz nie działa i pryskałam takim spryskiwaczem do szyb. Jesienią moze kupię truskawki.

Tą książkę kończę... i pierwsze zbiory...:)

21 maja 2021 , Komentarze (25)

Warzywa wszystkie już mam w ziemi. Kwiaty też. Koniec zakupow ogrodowych na teraz. Powinnam kupić jeszcze grabie, bo mama swoich pożyczać nie chce i biegam do koleżanki.

Prace koło domu po trochu posuwają się do przodu choć pogoda nie bardzo sprzyja. Dziś może zaryzykuję i spryskam perz w ogrodzie. Czas na niego, bo coraz bardziej buja.

Wszystko rośnie...:)


Ostatnio moja mama nie bierze leku na nerwy, bo nie ma i jest strasznie wściekla. Wszystko ja drażni i oczywiście wyładowuje swoje emocje na innych. Wygląda to tak, ze wszystkich przeklina w tym osoby jej życzliwe. Ma paranoję i dopatruje sie złych intencji. Nam też się oczywiście oberwało, a że ja jestem empatyczna to ta złość czuję, przejmuję i sama mam zly nastroj. Ja oczywiście staram sie go rozładować i zamykam sie w swoim świecie by innych nie ranić i im nie szkodzić. Idzie mi średnio, bo niby po medytacji jest lepiej ale tarcza działa tylko do kolejnego telefonu od mamy, a gdy jest wściekla potrafi być natrętna. Leki będzie mieć dopiero 25V i trzeba do tego czasu jakoś wytrwać.

Moje niektóre koty skończyły zazywanie leku-probiotyku na trawienie i teraz chcę kupić dla Filusia coś takiego : vetfood Immunactiv Balance. On ciąge jeszcze kicha mimo wybrania leków od weterynarza. To był antybiotyk i coś przeciwzapalnego w syropie. Kicha juz rzadziej i wydzieliny tyle nie ma, ale jednak. Moze po tym leku mu całkiem przejdzie.

Wczoraj wypiłam dwa kieliszki nalewki z bananów. To był przypadek, gdyż do tej pory jej nie piłam, bo zbyt czułam wodkę. Teraz Krzysiek schował przed Sebastianem i zamiast stać miesiąc stała trzy, bo zapomniał. Wyszła przepyszna...

Kupiłam tą książkę...

20 maja 2021 , Komentarze (21)

Urlop Krzyśka umyka, a prace na dworze nie zrobione, bo deszcz. Gdy wróci do pracy może nie chcieć pracować w domu, bo będzie zmęczony. Ja trochę działam w domu. To korzyść jest. On nie robi praktycznie nic. Korzyść jest taka, ze odpoczywa. Dziś chcę ogarnąć kuchnię. Chcę pomyć szafki, umyć pod zlewem, wyparzyć kosze na odpadki. Jestem na ogol zbyt leniwa, by tego typu sprawy na bieżąco ogarniać. Robię więc co jakiś czas hurtem.

Dziś powinnam wsadzić do skrzyń ogorki, ktore hodowałam na oknie. Wyrosły wszystkie i mam 8. Nie bardzo mam na nie miejsce. Część pojdzie do gruntu.

Teraz mam czas i na czytanie i na malowanie. Książkę o alkoholiźmie kończę. Maluję głownie drzewa. Dziś może pejzaż z drzewem oczywiście.

Znalazłam nowy kontakt do psychologa online. Tym razem to terapeuci katoliccy. Poprzednia pani nie do końca mi pasowała, bo była zbyt nowoczesna. Namawiała mnie do ograniczenia kontaktów z mamą, a mnie by bardziej pasowala metoda na dogadanie się, zrozumienie, pogodzenie sie z sytuacją... Kontaktow ograniczyć nie chcę i nie mogę, bo jest sama i sobie nie poradzi. Ma 80 lat. Ja jestem raczej nastawiona na wyrozumialość, wybaczenie. Chciałabym ja po prostu zaakceptować z jej zmiennością nastrojów z jej apodyktycznością i być może niestabilnością psychiczną. Jestem DDD, ale moja mama jest wprawdzie toksyczna, ale nie tak do końca. Krzywdziła mnie nieświadomie i nie celowo. Chciała byc po prostu sobą i nie potrafiła być taka matką jak ja potrzebowałam. Potrzeby mamy różne, bo jesteśmy inne. Dawała mi to co sama by chciała dostać. Byłam przemoc, ale wtedy byla we wszystkich rodzinach moich koleżanek. To była norma. Jest narcystyczna i egocentryczna, ale nie jest złym czlowiekiem. Kocha naturę i zwierzęta. Sporo mnie w życiu nauczyła i to również tego co cenię. Może terapeuta katolicki pozwoli mi się ze wszystkim pogodzić. Nie chcę walki, a porozumienia i spokoju i poza tym spokojnego sumienia. Nie miałabym go gdybym ja zostawiła...

Moja perełcia Arońciu i akwarela...

19 maja 2021 , Komentarze (26)

Chłodno i deszczowo i o pryskaniu perzu nie ma mowy, a ten buja w najlepsze i inne chwasty też. Wszystko za to  co potrzeba rośnie. Ja teraz bardziej niż w ogrodzie, pracuję w domu. Mieszkanie trochę zapuszczone, bo nie było czasu na porządki. Dziś chcę posprzatać solidniej w ganku jeśli na dwor nie da się wyjść. Codziennie zbieram śimaki, bo jest ich cała masa. Wyrzucam z dala od grządek, ale nie niszczę i pewnie wracają. Na razie to głownie winniczki. Piękne i wyrośnięte.

Wczoraj przyszło trochę roślin. To głównie warzywa. Juz posadzone. Po raz pierwszy mam rukolę. Zobaczę jak pójdzie. Krzysiek kupił mi nasiona szpinaku i patisona. Muszę wysiać. Mam też nasiona sałaty, bo tą z ogrodu wkrotce zaczniemy jeść. Trzeba będzie posadzić coś poźniej. Pięknie idą wysiane poziomki. Mam też dwa rozmaryny i asparagus. Na razie to maleńkie roślinki i nie wiem czy przetrwają. Nie wschodzi mirt. Powinnam wysiać kaktusy. Mam mieszankę. Nie wschodzi w ogrodzie siedmiolatka. W miejscu wysiania margarytek coś wzeszło, ale nie wiem co to, bo małe... Rzodkiewka ładnie rośnie, ale ani kopru ani buraków ani dziurawca nie widać.

Po południu udało mi sie pociąć sporo gałęzi. Została naprawdę resztka. Jeszcze gdy pogoda będzie przejdę raz cały teren. Moze coś jeszcze znajdę. Wieczorem ogarnęlam łazienkę. Mam ostatnio masę energii. Aż Krzysiek zauwazył. Daję radę pracować mimo chorego kręgosłupa. Inna sprawa, że nie czuję większego bólu niż normalnie.

Mam nieco więcej czasu na czytanie, bo kombinuję i mniej siedzę w internecie. Kończę pozycję o alkoholiźmie. Co kolejne jeszcze nie wiem. Chyba o rodzinie. Teraz czytam też pozycję religijną Święta Pani. Pożyczyła mi koleżanka. Ona jest religijna od kilku lat. Kiedyś szła ta drogą co ja - stosowała feng szui i wrożyła z tarota. Teraz modli się godzinę dziennie i jest bardzo zaangażowana. Myślę o książkach de Mello.

Jest kolejna lekcja kursu akwareli u Krissa Wieliczko. Tym razem to zima. Myślę o wykupieniu...

Poniżej cytat z Aletei. Niby od dawna to wiedziałam, ale tak jakoś do mnie trafilo teraz :)

Może ci się wydawać, że gdybyś był w innym miejscu, byłbyś szczęśliwszy. Albo będziesz szczęśliwy dopiero, gdy stanie się to, na co czekasz... A Pan przychodzi do ciebie tu i teraz. Przeczytaj Słowo i poszukaj obecności dobrego Boga wokół ciebie. Być może okaże się, że masz wiele powodów, by ucieszyć się już dzisiaj.

18 maja 2021 , Komentarze (31)

Wszystkie gałęzie i chaszcze te co mialy być z całej posesji prawie usuniete, a to co drobne zostało pocięte. Nadal w niektorych miejscach jest gąszcz, ale w tych miejscach juz ma być, bo nie lubię terenów eleganckich i wymuskanych. Ma być jak na wsi w latach 80 ubiegłego wieku. Na ubogiej wsi. Podworko też już prawie wykoszone. Też nie jest oczywiście wymuskane, bo u mnie nie ma nisko strzyzonych równych trawniczków. Jest coś typu łąki z rozmaitymi roślinami. Teraz widoczne są mniszki, koniczyna, jaskolcze zielę, pokrzywa. Kwitną też stokrotki. Gdy to przeschnie trzeba zgrabić i uformować zgrabną kopkę. Zrobię zdjęcia, bo bardzo lubię takie widoki. Siano kojarzy mi sie z wsią. Dziś mamy usunąć ze studzienki z licznikiem wody piasek. Jest tez trochę gruzu i kamieni koło bramy. Trzeba to uporzadkować. Później może usuniemy darn w drugiej części ogródka przed domem. Chcę wyplewić i wysypać korą. Moze też kupię kilka płyt chodnikowych i dołożę kamieni. Nie znoszę betonów, ale plewić takiej przestrzeni nie będę, a przed domem chcialabym mieć w miarę porzadnie. Nie wiem czy uda się coś zrobić, bo deszcz. Jeśli nie to popracuję w łazience...

Z ptakami mam pecha ostatnio. Jak na nie poluję z aparatem, to ich nie ma. Jak jestem bez aparatu to są. Ostatnio była piękna sójka. Usiadła na ziemi tam gdzie sa ptaki karmione. Posiedziała i później podfrunęła na dach, posiedziała i odleciała. Gdyby był aparat miałabym fajne zdjęcia. Było też stadko czarnych ptaków. Nie jestem pewna, ale chyba to były szpaki. W lesie z aparatem jeszcze nie byłam, bo czasu brak... Trzeba by iść nad rzekę, bo są kaczki.

Moj ogrod, a raczej mamy, bo to jej część domu zaczyna być podobny nieco do tego jaki chcę mieć. Pięknie wygląda część z uprawami i drzewka owocowe. Jest jeszcze trochę dzikich malin, ale je wytnie Sebastian. Trzeba tylko zniszczyć perz i pokrzywy. Tu perz rośnie w kępach i jest go dużo. Nie jest jednak jeszcze bardzo wysoki i oprysk powinien być natychniast, bo jest szansa, że sie uda. Randap już mam i jeśli pogoda pozwoli jutro perz spryskamy. W tym miejscu zniszczę też pokrzywę, bo jest jej za dużo. Wcześniej zerwę trochę do konsumpcji i suszenia. Pryskać będziemy wieczorem, zeby ochronić maksymalnie owady. W przyszłym roku zobaczę co dalej. Jeśli perzu nie będzie, skopięmy i posadzimy truskawki. Myślę o agrowłókninie i posadzeniu już jesienią. To sie może udać...:)

Uprawy w skrzyniach idą. Myślę o jeszcze jednej w przyszłym roku. Miejsce mam. Myślę też o tunelu foliowym. Na taki niewielki miejsce jest... 

Zaczęłam codziennie odmawiać dwa razy po 10 różańca. Jeden raz za zmarlych bliskich i jeden raz za żywych. Odmawianie różańca zmienia fale mozgowe na alfa tak jak medytacja. To cenne. Chcę też wprowadzić posty. Moze w piątki. Chodzi mi po głowie tylko jakieś 600 kalorii i koniecznie bez czerwonego mięsa. Tylko ryby. Posty będą intencyjne. Będzie też częstsze palenie świec intencyjnych. Ostatnio u mnie sporo sie dzieje i rozwijam się na wielu polach, ale brakuje mi rozwoju duszy, kontaktu z Bogiem.

Pierwsze drzewo nowym sposobem :)

17 maja 2021 , Komentarze (12)

DZiś mija dwa tygodnie diety. Zrzuciłam sporo, bo ponad 2 kg biorąc pod uwagę pasek, a właściwie około 4, bo waga była przekroczona i trzeba było pasek gonić. Dziś tylko około 600 kalorii. Będzie schab pieczony, jajka na twardo z sosem z jogurtu i chrzanu i serek wiejski z warzywami i świezymi ziołami. Już dużo do zrzucenia na ten etap nie zostało. Powinno się udać o ile nie przyjdą upały.

Wczoraj nie robiłam nic typu pracy fizycznej i za tym trochę tęskniłam. Dziś już normalne działania o ile deszcze nie będzie. Będzie cięcie drewna, ale sekatorem. Będzie też koszenie. Trzeba wszystko pociąć, bo gałązki leżą na podwórku. Z całej posesji już wszystko sekatorem usunęłam. Jest jeszcze trochę tego i owego grubszego, ale to wytnie Sebastian. Zostało cięcie lisicą, ale mało. Została sterta i to duża przygotowana do cięcia piłą łańcuchową. Mam nadzieję, że sobie z tym poradzę. Dziś będzie też koszenie. Trzeba skończyć podwórko. Koszę je na cztery razy, ale mogłabym na dwa. Podkaszarka wydala tylko nie lubi bardzo wysokiej trawy, bo trzeba ją odwijać. Czekam na sadzonki warzyw do donic. Z pewnościa przyjdą w tym tygodniu. Jest jeszcze pilne usuwanie darni z jednego miejsca i pryskanie perzu i pokrzyw. To ostatni tydzień urlopu Krzyśka i musimy maksymalnie pracę podgonić. Tydzień będzie pracowity o ile deszcz nie przeszkodzi, a przydał by się i to bardzo.

Dziś może będzie kolejna lekcja akwareli. Druga o malowaniu drzew. Wczoraj nauczyłam się trzech nowych sposobów.

Moja mama ma 80 lat i stara się być w miarę samodzielna. Radzi sobie jak moze. Niestety wyrzuca odpadki na podworku koło domu. To też doniczki, a ostatnio wyrzuciła pastikowe wiadro i miednicę. W domu ma w reklamówkach butelki plastikowe i słoiki po szybkich obiadach, które je zeby nie gotować. Muszę to wszystko dziś posprzątać do worka i wystawić obok pojemnika na śmieci. Ostatnio worek mi wzięli. Koło domu robota jest zawsze.

U mnie w obejściu zawsze rosły śliwy damaszki. Tak je nazywano, a ja myśaam że to dzikie śliwy i niezbyt je ceniłam choć miałam do nich sentyment. Ostatnio przeczytałam, ze można kupić ich sadzonki, bo to stara odmiana. U mnie teraz mam dwa spore, stare drzewa i masę odrostow, ktore wycinam. Śliwy owocują co drugi rok i owoce sa bardzo smaczne, ale trudne w obrobce, bo pestka nie odchodzi. Chyba zostawię jeszcze z dwa większe drzewka i niech rosną. Będą na dżemy.

Maju mój

poprowadź mnie tam

gdzie natura wybuchła szmaragdem

gdzie tulipany w szkarłatnych tunikach

igrają w słońcu

gdzie rozszalałe ptaki

sławią Amora

przysiądę w ciszy

i wspomnę magiczny moment

pomiędzy ożywczą kroplą dreszczu

a drgnieniem serca

spójrz

już dzień zamyka powieki

konwalie czarem kuszą nozdrza

bez układa się liliowym cieniem na poduszce

zasypiam


16 maja 2021 , Komentarze (32)

Ostatni dzień gdy  jestem na 800 kaloriach. Od jutra dieta przemienna - 800 i 600. Zobaczymy co to da. Waga ma spadać kilo na tydzień i zwykle spada na takiej diecie przez jakiś czas. Chcę by koniecznie spadlo jeszcze 1,5 kg. Dziś schab pieczony, kotlety z selera i pieczarek i serek wiejski z rzodkiewką.

Byłam u koleżanki i ta mnie nastraszyła czyścowymi mękami przez wieki za ezoterykę. Ponoć tylko żyjący bliscy mogą coś zmarłym pomóc. Mnie nie będzie miał kto. Ja specjalnie katolicka nie jestem choć duchowość jest dla mnie bardzo ważna. W kościele bywam rzadko, ale część ważniejszych świąt celebruję i nie jestem wrogiem kościoła. W życie pozagrobowe bardzo wierzę i teraz myślę o moich bliskich. Jeśli z tym czyśccem to prawda, a może być bo bliscy byli katoikami to trzeba działać. Myślę o modlitwach comiesięcznych w klasztorze. Teraz też były ale rzadziej. Myślę o mszach rocznych, a nawet o mszach gregoriańskich. Wczoraj Krzysiek wyciągnął mnie do kaplicy. Myślę o odmawianiu dziesiątki różańca codziennie za nich. Co do ezoteryki, a konkretnie mąk piekielnych, to mam nieco inne zdanie na ten temat. Wierzę w siłę wyższą ale jestem pewna, ze pomoc istotom żywym nie będzie karana. Ja nie wykonuję nic co by mialo związek z tak zwaną czarną magią... Poza tym w latach 80 ubiegłego wieku bioterapeuci i inni uzdrowieciele przyjmowali w kościolach, a Reiki do Polski sprowadziła zakonnica. To co głoszą współcześni księża nie bardzo do mnie trafia. Ja zostałam w tamtych czasach no i dla mnie najważniejsza jest biblia, a nie czyjaś interpretacja.

Chyba w najbiższym czasie znowu pomyślę o ikonach. Nie wcześniej jednak niż za miesiąc, bo teraz chcę poczynić dużą, a podobrazia nie mam. Potrzebe fundusze... To co zarabiam teraz przenaczam na remont i ogród, bo czas na to... Chcę teraz kupić komarzycę i może ostróżki w doniczce, bo moje nie kiełkują...

Dziś moze będzie kurs akwareli - malowanie drzew.

Wczoraj Krzysiek przyniósł mi piękny bukiet bzu. Kocham bzy...

Moje koty są zapasione, bo jedzenie na miskach leży. Ostatnio zjadają tylko mokre oczywiście to co im podchodzi. Chrupki leżą. Pięknie je za to Józek, bo codziennie oprócz suchego pochłania całą saszetkę weterynaryjnej gastro. On ma wrażliwy żoądek i często gdy dużo zje to zwraca.Teraz mu sie to nie zdarza.  Poza tym do tej pory jadł tyko sucha karmę. Mokra ponoć zdrowsza.

15 maja 2021 , Komentarze (14)

Dziś ostatni dzień pracy innej niż zarobkowa. Jeszcze nie wiem co zrobię, bo w prognozach od kilku dni strasza deszczem. Niby według przysłowaia Mokry maj dobry urodzaj, ale mnie to jednak trochę martwi, bo od przyszłego tygodnia planowałam opryski perzu. Już bardzo pilnie to trzeba zrobić, bo perz coraz większy, a jak przyjedzie Sebastian chciałabym kosić. To jeszcze tylko dwa tygodnie. Do tego czasu chcę wszystko co pilne zrobić. Gdy będzie u mnie zajmiemy sie remontem sieni, a w ogrodzie co najwyżej podlewaniem.

Teraz pilne jest też rozlozenie czegoś w miejscu gdzie chcę kiedyś posadzić truskawki. Już tam rosły ale zgnębił je perz. On jest okropnie ekspansywny. Miałam kupić agrowłókninę, ale mam trochę papy i ona też sie nada. Poleży kilka miesięcy i trochę perzu zniszczy. Później pójdzie randap, a później będzie kopanie i pracowite wyciąganie korzonków... W ogrodzie jest perzu mniej niż w sadzie. W sadzie tragedia, ale i tu i tu myślę, marzę kiedyś o łące kwietnej.

U mnie był problem z kotami. Najpierw zwracała Onka i minimalnie jadła przez trzy dni. Piła, nie miała biegunki ani gorączki i zachowywała się normanie i to mnie wstrzymało przed natychmiastowym wyjazdem do weta. No i nie zwracała picia i nie cierpiala. Zrobiłam 4 zabiegi Reiki, bioterapię i zaczęla jeść karmę weterynaryjną gastro. Teraz je juz wszystko i jest zdrowa. Wczoraj to samo z Kajtusiem. Ten zwrócił raz, ale nic nie jadł potem. Zrobiłam trzy zabiegi plus bioterapia w odstępie kilku godzin i dziś juz je, ale też delikatną, dobra karmę. Dostał też probiotyk, bo tak sie ten lek chyba nazywa. Na razie jest ok i chce jeść więcej... Uf, a juz myślalam, że jakaś zaraza...

Wczoraj Krzysiek zerwał 200 mniszków na syrop i dziś go zrobię. Zostało jeszcze chyba na drugą porcję i trzeba by zerwać zanim skoszę.

Kolejne zdjęcie kulinarne. Doszłam jak uniknąć pochylonych kieliszków :) Niestety ostrość nie tak jak trzeba. Muszę powtorzyć, bo stylizacja mi się podoba...

W środę byliśmy po pączki sosny, a dziś mam do zrobienia nalewkę. To jedna z moich ulubionych. Bardzo dobrze rozgrzewa zimą. Wyprawa była udana, ale drzewa urosły i ciężko zrywać. Chciałam zrobić jeszcze syrop, ale nic z tego tym razem... Trudno. Nalewkę schowam coby:) mi moi panowie nie wypili. Oni by wypili na raz, a ja będę sączyć po kieliszeczku jak mi będzie zimno...

14 maja 2021 , Komentarze (16)

Kolejny tydzień diety zbliża sie do końca. Dziś paprykarz, schab pieczony i jajecznica z warzywami na patelnię. Dieta trwa ale z motywacją kiepsko. Waga już nie spada tak szybko, a waha się niestety. Poza tym jestem sprawna fizycznie, a to i zdrowie to był głowny motyw odchudzania. Od poniedziałku zdejmę co drugi dzień trochę kalorii. To będzie dwa tygodnie diety.

Wczoraj udało mi sie posadzić 12 kapust, ktore dostałam od koleżanki. Są wczesne i późne. Kupilam w internecie jeszcze 10 w tym 5 czerwonych. Te z internetu pójdą do skrzyni. Lubię kapustę i sporo jem, ale martwię się ślimakami i bielinkiem. Powinnam też posadzić fasolkę szparagową, ale ostatnio wyjadla mi ją muchówka. Zostały z liści same nerwy. Posieję dopiero w czerwcu, bo podobno wtedy jest mniejsze prawdopodobiestwo, że zostanie zjedzona.

Dziś będzie praca w domu. Trzeba ogarnąć sypialnię i może ganek czyli przedpokój. Na dwór chyba nie wyjdę, a powinnam, bo trzeba kończyć cięcie gałęzi. Już bardzo dużo nie zostało, ale jednak. Tak sobie myślę, że jednak w tym roku wytnę też to co zbędne na drugim podwórku, czyli miejscu gdzie kiedyś były kury. Czas jeszcze do przyjazdu Sebastiana jest i powinnam zdąrzyć z tym. Gdy on przyjedzie będzie cięcie nową piłą łańcuchową. Chcę się tego nauczyć, bo piła jest lekka-akumulatorowa i za żadny sznurek nie trzeba ciągnąć. Trochę drzewa do cięcia juz przygotowalam. Jeszcze trochę będzie, bo są do wycięcia suche śliwki. Jest też koszenie, bo wczoraj kupiłam kosę-podkaszarkę akumulatorową. Klątwy się posypały przy składaniu, a ja nie klnę, ale działa. Tnie nawet pokrzywy. Jestem zadowolona.

Trzeba zebrać kwiaty mniszka na syrop zanim podworko wykoszę.

I nowe zdjęcie kulinarne z błędem, bo wszystko jest pochylone i wyglada jakby spadało ze stolu. Nie wiem czemu i co zrobiłam nie tak... zmiana perspektywy niewiele pomogła...:(


Wczoraj zrobilam trochę zdjęć wróbelków i cukrówek. Zrobienie zdjęcia wrobelkowi nie jest takie proste, bo jest żywy i ruchliwy. Zrobienie zdjęcia dwom to juz małe wyzwanie, bo albo jeden sie rusza albo drugi. Cukrówki są spokojniejsze... Dziś miało być kolejne polowanie z aparatem, ale może być deszcz... Też na podwórku planuję. Teraz czekam na sroki i kosy...:)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.