Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490628
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 marca 2021 , Komentarze (20)

Aronek już nie syczy i nie burczy bez powodu na koty. Zaczepia je łapką, dźwiękiem. Obwąchują się. Syczy tylko na te które syczą na niego. Tak robi Majka. Od wczoraj już jest wypuszczony z transporterka. Je już chyba normalnie i dużo pije. Załatwia sie do kuwetki. Okazał się bardzo fajnym kotem. Cieszę się, ze do mnie trafił...:) Ulżyło mi, że wszystko jest w porządku... Nie wiem tylko czy uda sie go przyzwyczaić do pobytu na rękach. Na razie trochę syczy. Są takie koty. Onka nie pozwoli sie wziąć, bo gryzie. Majka miauczy.

We wtorek udało się wstępnie skopać pół miejsca pod bób. Dziś reszta. Na razie Krzysiek kopie szpadlem i trzeba będzie jeszcze przekopać widłami angieskimi, żeby kłącza wyciągnąć. W środę jadę po nasiona. Kupię bób, maciejkę, dynię ozdobną, nagietka, słoneczniki minaiaturowe i nasturcję... Powinnam kupić donice..

Dziś ma przyjechać pan do szamba, a poźniej może zrobię pranie. Prań bęzie 8 po kolei, bo święta i trzeba sie spieszyć. Chcę to zrobić przed przyjazdem Sebastiana. On chyba przyjedzie w środę. Mam też do wsadzenia szczawik. 

Wczoraj było nieco mniej jedzenia. Chcę zrzucić około kilograma i obym przez święta nie przytyła. Dla pewności nie uwędzimy schabu i może nie będę piekła ciasta. Dziś kulebiak z kapusty kiszonej i grzybów. Będę robić taki po raz pierwszy i bardzo go jestem ciekawa. Robilam juz cos podobnego z paprykarzem i nawet mi smakowało. Do tego zjem serek wiejski i jajka z fasolka szparagową. Całość około 800 kalorii. Wczoraj było tye samo. To jeszcze nie normalna dieta. Ta zacznie sie w maju. Będzie kolejny atak na 4 kg. Mam ochotę pod koniec roku wazyć 73 kg. No i oby. To by juz było ponad 70, a nie prawie 80. W przyszłym roku może norma... Do odchudzania zmobilizowała mnie koleżanka. Ważyla też pnad 100 kg i powiedziała, ze mi sie nie uda schudnąć. Inna sprawa, że obie próbowalyśmy schudnąć kilka lat i co zrzuciłyśmy 5-7 kg to z powrotem wpadało. Mnie sie udało 25. Jej nie...

17 marca 2021 , Komentarze (26)

Aronek zrobil duże postępy. Juz ostatnio gdy go głaskałam pokazywał brzuszek. Wczoraj polizał Krzyśka. Dziś lub jutro moze miałam zacząć zaznajamiać go ze stadem. Bałam  sie troche kontaktu z Kajtkiem i Rozi. Kajtek jest ciekawski i lubi pogonić ale niegroźnie. Rozi jest ostra choć tez tylko straszy. Na razie chciałam wstawić Kajtka w transporerku do niego. Niech by sobie posyczały i poznały się. Później miała być kolej na Rozi. Jeszcze w tym tygodniu chciałam by dołaczył do nas w pokoju. Na razie oczywiście w transporterku. Tymczasem po polizaniu Krzyśka plany sie zmieniły. Wzięłm go do naszego transporterka i przyniosam do pokoju. Obyło sie bez problemów. Niby burczał i syczał, ale akcji nie było. Nie walił łapą w transporter i nie rzucał się. Leżał spokojnie. Koty nie bardzo sie nim interesowały. Obserwowały z daleka. Pikuś się bał, a on był nim bardzo zainteresowany. Dziś dalsze przyzwyczajanie. Wypuszczę gdy przestanie burczeć.

W najbliższym czasie muszę kupić lek na robaki, bo trzeba go podać stadu. Niby robaków nie widać, ale zawsze podaję profiaktycznie.

Dziś moze wezmę się za kurs rysunku, bo jeszcze ostatniej lekcji nie skończyłam. Na razie zgraam sobie zdjęcia Jana Pawała II i będę ćwiczyć. Chodzi głównie o zmarszczki, bo one są tematem lekcji. Oprócz tego będzie chyba praca nad obrazem.

Znowu było spięcie z Sebastianem. Poszło o mięso z sarny. Kolega mu ostatnio przywiózł zamrożone, a Sebastian schował do zamrażarki i mnie tym chciał uraczyć. Tym razem to podroby i polędwica.  Nie zgodzilam się. Chciał, zebym mu zrobiła pierogów z dodatkiem kapusty i zgodzilam sie o ile ugotuje i zmieli w domu, bo ja obrzydliwa jestem. To podobno cuchnie jak diabli. Może sobie przywieźć, ale trochę, bo ja mam w zamrażalinku grzyby, chleb i moje warzywa. Nie wyrzucę tego. Zadowolony nie był. On u mnie głoduje ponoć, bo mu nie gotuję tego co lubi. On je strasznie tłusto- zupy na mięsie, sosy na smalcu. Do miski sałatki ładuje pól słoika majonezu. Ja nawet tak gotować nie potrafię i nie chcę się uczyć. Zup na mięsie i kościach w życiu nie robiłam, bo się brzydzę. Czasem dodaję do kartoflanek odrobine boczku czy kiełbasy. 

Umówilam się do psychologa. Tym razem porozmawiam o Adrianie. 

Kupiłam trochę kwiatów, bo na konto mi wpłynęło trochę więcej piniędzy z pracy. Zadzwoniłam do pana, który mnie rozlicza i okazało się, ze sie pomylił. Zrobi korektę, ale w przyszłym miesiącu. Na razie pieniądze zatrzymałam...

Myślałam, ze nie mam problemu z lękiem, ale to nie jest prawdą. Po przeczytaniu roździału w psychopatologii okazało sie, że mam i to fobię. Jako młodsza osoba ciągle sie o siebie bałam o swoje zdrowie. Bałam się, że umrę na raka, zawał, tężca i było wzywane pogotowie, bo wpadałam w panikę. To mi przeszło ale nadal nie przejdę kładką nad drogą, nie wsiądę do samolotu. Boję sie wysokości, jazdy windą, szybkiej jazdy samochodem, czy małych zamkniętych pomieszczeń. Mam też chyba lekką fobię społeczną, bo nie wyobrażam sobie bym miała przemawiać przed większym zgromadzeniem nieznanych ludzi. Nauczyłm sie z tym żyć, ale niektórych sytuacji unikam. Zrezygnowałam ze zrobienia kursu prawa jazdy, zrezygnowałam z wieczorków poetyckich i z podroży. Przyhamowałam też moja naukę malarstwa, bo nie wyobrażam sobie nawet wernisażu. Nie mam zamiaru tego leczyć w moim wieku. Te ograniczenia nie unieszczęśliwily mnie. Nadal żyję i cieszę się życiem...

16 marca 2021 , Komentarze (33)

Znowu trzeba wypompować szambo. Tym razem wytrzymało dwa miesiące, ale nie było dużo prań i mniej wody da kąpieli wlewam. Teraz muszę prać wszystko na święta - pościel, firnki, kapy. Teraz pan który do mnie przyjeżdża ma większy wóz i więcej wody na raz wybierze. Pompowanie będzie rzadziej...

Aronek się oswaja. Już wcale nie fuczy i wygląda na to, ze cieszy sie z dotyku. Chodzi po całym pomieszczeniu w którym jest zamknięty i śpi na poduszcze zwinięty w kłębuszek. Przyjemność sprawia mu głaskanie i drapanie pod bródką i za uszkiem. Wczoraj wydostał sie do ganku i pozwolił się Krzyśkowi przenieść. Nie był specjanie nerwowy. Teraz czekam na to aż zacznie dużo jeść. Je już sporo ale tylko chrupki urinary.... Załatwia sie do kuwety. Gdy zacznie jeść więcej, przyniosę go w transporterku do pokoju dziennego i będzie przyzwyczajanie do stada. Chyba szybko...Ulży mi... Domu mu nie szukam. Zostanie u mnie... Dość biedak miał stresu...

Dziś kolejne podejście do kopania w ogródku. Moze też wysieję pomidorki koktajlowe.

Ostatnio znowu zainteresowałam się trochę potrzebami planety. Chcę coś dobrego dla niej robić, a raczej jej ulzyć. Krzysiek kupił torbę z tkaniny na zakupy i mniej reklamówek kupujemy. Trochę z konieczności a trochę celowo używamy mniej wody do kąpieli. Myślę też by mniej ciuchów zwłaszcza nowych kupować. Ostatnio było ich za dużo. To, ze jem mniej mięsa też pomaga. Nie kupuję prawie wcale przetworzonej żywności, a sloiki wykorzystuję w domu na przetwory. Większość. Największym moim przestępstwem jest Randap i palenie węglem. Randap nie będzie na stałe. Muszę tylko nim zniszczyć perz, bo inne chwasty usuwamy ręcznie i tak będzie dalej. Z węgla nie zrezygnuję, bo nie mam tej możliwści, ale za to samochodu nie mam i to sie równoważy. Teraz produkuję sporo odpadów plastiku przez butelki po napojach, ale ponoć maja wprowadzić wymienne. Sprzęt elektroniczny wymieniam gdy muszę. Oszczędzam światło.

Tu Aronek... :) Trochę sie jeszcze na rękach denerwuje...

15 marca 2021 , Komentarze (4)

Dziś kolejne podejście do kopania w ogródku. Jest zimno, ale Krzysiek chce wyjść mimo to. Zobaczymy czy sie uda. Ulży mi jak będzie zrobione. Później ma pojechać do miasta...

Poza tym normalna działalność praca, czytanie i moze malowanie pejzażu. Dziś mam zrobić horoskop dla klientki z portalu. Mam też wróżbę z kart lenormand na pól roku.

Wczoraj było spięcie z Sebastianem. Nie pasujemy do siebie i mamy inne potrzeby i zainteresowania i taki efekt. On jest bardzo towarzyski i lubi mówić. Mówi o wszystkim co mu wpadnie do głowy. Inspiruje go telewizja, radio, spotkanie z kolegą, to co usłyszy w sklepie. Dla mnie to paplanie bez sensu. U mnie rozmowa musi byc na konkretny temat. Taki, który mnie interesuje, a że mamy inne zainteresowania to problem. On ciągle sie wścieka, ze malo mówię, że ze mnie mruk. Ja się wściekam, ze gada dużo i mnie męczy. Wczoraj poszlo o alpaki. Oglądał program o hodowli na Fokusie i usiował mnie namówić, żebym sobie wlączyla. Mnie to nie interesuje, bo pragnę ciszy. Później mi zaczął opawiadać o strzyżeniu alpak i usiował mnie wciągnąć w rozmowę.  Gdy się nie dało, zdenerwował sie i stwierdził, żebym zadzwoniła gdy będę miała coś do powiedzenia. Nie zadzwoniłam oczywiście. Inny problem to cisza. Ja potrzebuję ciszy, by żyć i czuć sie dobrze. On nawet usypia przy telewizorze. Gdy jest u mnie albo gada albo coś słucha, a to mnie męczy. Gdy mu każę na kika godzin wyłączyć telewizor, żeby był kompromis to sie denerwuje.

Jeśli chodzi o podobieństwa natury, to z Krzyśkiem bardziej do siebie pasujemy. On tez jest małomówny i dobrze nam na codzień razem. On sie zajmuje tym co lubi i ja sie zajmuję. Odzywamy się rzadko i jest ok. Nikt do nikogo pretensji nie ma. Nikt nikogo nie męczy i nikt sięz nikim nie nudzi.

Z Aronkiem jest postęp. Zaczął chodzić po parapecie okna i to już na normalnie wyprostowanych łapkach. W pierszy dzień chodził rzadko i to na ugiętych. Wczoraj gdy go glaskalam podniósł ogonek i zamiauczał. Zauważyłam pierwsze nieśmiałe gesty otwierania się. Choćby ocieranie sie pyszczkiem o meble... Troszkę zjadł i wypił... Byl u Krzyśka na rękach i nie wpadł w panikę. Gdy zaglądaja do niego koty jest bardzo zainteresowany ale syczy...

14 marca 2021 , Komentarze (60)

Zdobyłam cenną książkę o rodzinie. To psychologia rodziny. Poczytam gdy skończę Psychopatologię. Muszę w związku ze szkolą przerobić temat rodziny głownie w kontekscie patologii. 

Od wczoraj mam nowego kota. Jak się u mnie znalazł nie będę tu pisać. Ważne, ze jest. Kot jest bardzo ładny, rudy z pięknymi bursztynowymi oczami. Jeszcze rudego nie miaam. Charakter obserwuję. To samczyk, mlody bo nie ma 2 lat. Ma na imię Aron. Jest wykastrowany. Na razie trochę syczy chwilami, ale nie wyciąga łapy. Czasem wystawia główkę do głaskania. To dobrze wróży. Potrzymam go kika dni osobno, żeby przesiąkł zapachem i zaczanę wynosić do pokoju w transporterku. Niech sie do stada przyzwyczaja. Na razie biedak jest w stresie... Nie ma się co dziwić. Inne otoczenie, inne zapachy, inni ludzie i odgłosy obcych zwierzat. Kiedyś gdy koty wychodziły ciągle spotykały osobniki swojego gatunku i innych też. Były potyczki, czasem bitwy ale były do tego przyzwyczajone. Teraz te które zyja odizolowane mogą znosic te spotkania źle. Moje koty sa przyzwyczajone, bo zyja w stadzie. Nowego osobnika obejrzą, powąchają i tyle... To Aronek musi przywyknąć... Krzysiek się nawet nie zdenerwował...

Dziś pracy w domu nie mam ale jest zawodowa. Ostatnio wróżę więcej, bo dość długo na portalu siedzę. Nie zarabiam jeszcze tyle ile zarabiałam w nocy, ale nie jest źle. 

Adrian nadal nie pracuje. Ponoć pracy szuka, ale jak widać mało skutecznie. Czeka aż pracodawca go sam znajdzie i jeszcze stawia warunki typu mieszkanie czy tygodniowki. W takich warunkach nie znajdzie, bo skończył tyko gimnazjum i nic nie potrafi robić. Ostatnio zadał sie z bezdomnymi i spał w altance. Kąpie sie tam gdzie bezdomni. Ubrań nie pierze tylko chodzi po ulicy i prosi o ubrania sasiadow. Mama już z powodu wstydu na ulice nie wychodzi. Ostatnio sugerował, że powinnyśmy mu oplacić mieszkanie i założyć firmę. Jego buta i chore ambicje trzymaja go na dnie i pewnie z dna nie wyjdzie. Było mi go żal, ale jak widze jego arogancję i roszczeniowość to mi wszelkie współczucie przechodzi. Ja nic od rodziców nie dostalam poza mieszkaniem bez wygód domu rodzinnym i do wszystkiego doszłam sama. On tez dostał mieszkanie i musi do wszystkiego dojść sam. Innej opcji nie ma. Ja się usamodzielniłam w wieku dwudziestuparu lat. Była pomoc babci poźniej, ale babcia miaa bardzo dużo pieniędzy i były inne czasy. Gdy rozeszłam sie z ojcem Adriana zostałam bez środków do życia. Było bezrobocie. Zanim zaczęłam zarabiać na krzyżówkach i artykulach to troche czasu uplynęło. Teraz praca jest tylko hrabia ma wymagania. My mu nie mozemy pomoc, bo nie jesteśmy autorytetami. Wedlug niego żyjemy poniżej standartow i on tak żyć nie chce. Woli jak bezdomny. Porownuje sie z kolegami z bogatych domów i takie ma wymagania.

Wczoraj malowałam pejzaż. Dziś nie skończę, bo to spory format. Powinnam poczynić portret, bo w tym tygodniu nie zrobiłam tego.

13 marca 2021 , Komentarze (11)

Ogródek nadal nie skopany, bo jest zimno i czasami coś z nieba leci. Zaczyna mnie to denerwować i martwić. Bób trzeba wysadzić pod koniec marca. Chciałam mieć wszystko gotowe na przyjazd Sebastiana a tu klops. Trzeba chyba będzie siać gdy już będzie. Będzie tez do siania maciejka, nasturcja i nagietki. Będą tez miniaturowe słoneczniki, ale w donicy z trucizną na ślimaki, bo w zeszłym roku wszyskie mi zjadły. Nienawidzę tych małych drani i nie mam dla nich litości. Wysypuję truciznę, ale tylko w donicach ze wzgędu na jeże. One zjadają śimaki i mogą sie zatruć.

Dziś po południu Krzysiek pracuje, a ja czas wykorzystam na napisanie drugiej pracy do szkoły. Tym razem na temat przemocy w szkole. Nie będzie to trudne, bo to ma być streszczenie artykułu. Szybko sie z tym uwinę. Później będę czytać. Chciałabym do końca tygodnia skończyć psychopatologię, ale nie wiem czy sie uda. Zostałaby mi tyko książka o rodzinie. Kolejne zajęcia chyba dopiero za dwa tygodnie. Jeśli tak to się wyrobię...  Już teraz widzę, że dzieci z moim pierwszym mężem nie powinnam mieć. Jego ojciec był alkohoikiem, on i teraz Adrian. To jest dziedziczne głównie w linii męskiej. Dobrze, że nie miałam dzieci z Krzyśkiem, bo i choroby psychiczne, a raczej skonność do nich sie dziedziczy.

Co do choroby Krzyśka to on odkąd ze mna jest nie miał epizodu ani manii ani depresji. Inna sprawa, ze od czasu ostatniego epizodu po śmierci taty cały czas bierze leki. Epizody zdarzają się zwyke ze stresu czy trudnych przeżyć. On miał dwa w życiu. Pierwszy w wieku 17 lat. To była depresja. Drugi to też depresja. O manii nic nie mówi, ale miał okres w życiu gdy pił i sprzedawal rzeczy na alkohol. Teraz się trzyma. Jest tylko agresywny słownie i bierny. Nie dba ani o swój wygląd ani o otoczenie. Trawa może rosnąć po pas, ściany sa brudne, wanna też, a jego to nie interesuje. Wszystko muszę kontrolować ja i nie zawsze wydalam. To nie deprasja, bo z zainteresowań nie zrezygnował. Nadal rozwiazuje krzyżówki, czyta, ogląda telewizję i słucha radia czy muzyki. Zastanawiam się jakie by było moje życie ze zdrowym partnerem. Moze wcale nie lepsze, bo ideały po ziemi nie chodzą. Te wady, ktore ma Krzysiek jakoś znoszę. On moje też. Jestem ich świadoma i dlatego godzę sie na partnera niekoniecznie idealnego. Krzysiek serce ma dobre choć bardzo głęboko ukryte... Podobnie jak wrażliwość. 

Dziś moze zacznę kolejny olej. To też pejzaż. Ja w zasadzie chcę malować na płótnie tylko pejzaze lub kwiaty, a na papierze dodatkowo portrety i zwierzęta, ptaki. Nie wydaje mi się bym kiedyś miała zabrać się za martwą naturę czy architekturę. Jeśli chodzi o architekturę to moze i bym sie pokusiła o coś drobnego typu schody, furtki, kapliczki. Na pewno nie krajobraz miejski, bo nie ma dla mnie uroku. Nie kusi mnie też maowanie ludzi i techniki.

WAga się trzyma. Dziś brukselka z jajkiem, chleb z pastą z makreli i ziemniaki pieczone.

12 marca 2021 , Komentarze (11)

Utrzymywanie wagi idzie mi dobrze. Przytyłam po diecie 70 dkg i teraz juz waga nie wzrasta. Obecnie cieszę sie jedzeniem. Za kilka dni pomyślę o zrzuceniu tych 70 dkg, ale konkretną dietę zacznę w maju. Chcę zejść do 76 kg. To będzie 10 kg do wagi w normie i jednocześnie cel na ten rok. Taki sobie ustawiłam, ale sprobuję zejść jeszcze 4 kg we wrześniu. Moze 72-73 kg osiągnę. To będzie sukces. Dziś chcę zrobić kotlety z jajek i śledzi. Do tego będzie chleb ze swojskim dżemem i moze ryba pieczona z surówką z marchwi i kapusty kiszonej plus ziemniaki. Nadal unikam mięsa wieprzowego. Jem tylko ryby i trochę więcej strączkowych. Mój cel na przyszły rok to waga w normie. Oby sie udało. Co do wygladu ciała to będę skinny fat, ale trudno. Wolę to niż mięśnie, a siłowni nie znoszę. całe życie byam skinny fat...

Sebastian przyjedzie za dwa tygodnie. Znowu mówi o ślubie lub chociaż wspólnym zamieszkaniu. Zamieszkanie może będzie realne kiedyś. Kłócimy się i to ja zaczynam, bo denerwuje mnie gdy za duzo wypije. Marudzi wtedy okropnie. Mimo wszystko jesteśmy do siebie bardzo przywiązani. Krzysiek go lubi i lubi gdy u nas jest. Sąsiedzi go lubią. Wszystkich pozdrawia i zagaduje. On zna więcej ludzi u mnie w okolicy niż ja. Ja znałam osoby z mamy pokolenia i babci no i mojego. Młodych nie znam wcale, a młodych u nas sporo i obcych, bo nowe domy powstały. Ja akurat mieszkam w miejscu gdzie powstało ich najwięcej. Obok żyją w pięciu domach nowe osoby. Nawet z widzenia ich nie znam.

Za kilka dni muszę sieskontaktować ze znajomym w sprawie pracy na cmentarzu i koło domu. Do zrobienia jest zwirek koło kilku grobów, bo nie ma kto trawy usuwać. Niby Sebastian chodzi z kosą, ale rzadko i to sporo zachodu, bo daleko. Do autobusu nie wszyscy kierowcy z kosa wpuszczają. Trawa jest usuwana trzy razy w sezonie, a poza tym buja po kolana. Bliscy sie w grobach przewracają, bo zawsze zwracali uwagę na to co mówią inni. Inni częściej bywajacy na cmentarzu gadaja aż miło. Gdy będzie żwirek to sie im trochę buzie zamknie. Niedługo ma być płatna 13 emerytura to zrobimy pomurówki. To około 14 m długości i około 80 cm wysokości. Podmurówki są, ale sie nieco kruszą. Nie chcę ich burzyć tylko znajomy nadleje. Ma sie trzymać, a nie zachwycać sąsiadow. Tak była kilka lat temu robiona podmurówka po stronie domu należącej do mojej mamy. 

Poza tym to przychodzą książki. Nowa bibioteczka juz prawie cała zapelniona, bo te nowe psychoogiczne można kupić tylko drukowane. Wejdzie jeszcze trochę, a co później? Nic już do mnie typu biblioteczki nie wejdzie. Mam jeden regał z książkami do których rzadko wracam w kociej ubikacji. Niby bym mogła dać je w kartony i na strych, ale to pólśrodek. Na długo miejsca nie wystarczy, bo kupuję po kika książek miesięcznie. Trzeba będzie chyba o pokoju bibiotecznym pomyśleć. Nie bardzo to teraz jednak realne. 

Czytam psychopatologię. Teraz już analizuję konkretne schorzenia. Dziś będzie o zaburzeniach afektywnych. Bardzo to ciekawe. Niby trochę wiedzy na ten temat miałam, ale raczej od strony psychiatrycznej. Teraz dochodzi też psychologia. Tak naprawdę to jestem zachwycona psychologią. Do tej pory czytalam wprawdzie sporo poradników, ale to nie to co poważne książki o terapii. Bardziej te książki do mnie docierają, bo nie ma lania wody. Są konkretne i nie ma w nich z reguły opisow przypadkow, które mnie nieco w poranikach denerwują.

Czytam po kika godzin dziennie i dzięki temu nie siedzę w internecie...Cieszy mnie to...

skończony obraz. Zdjęcie chyba nie ma ostrości... Dziśmoze następny...

11 marca 2021 , Komentarze (24)

Dziś najważniejsze jest kopanie w ogrodku. Ma być cieplej i moze uda sie to zrobić. Czas najwyższy. Później może być problem, bo ma być zimno. Powinnam też kupić już coś ziemi. Wszystko przyjdzie w workach. Potrzebuję kilka, bo i do skrzyń. W domu wysieję jeszcze  tylko pomidorki koktajlowe i koper, wsadzę dymkę. Resztę sadzonek kupię w kwietniu w sklepie, na targu albo w internecie. Coś mi się zima bardzo dłuży w tym roku.

Wczoraj starałam sie wrócić pamięcią do momentu gdy po raz pierwszy poczulam bol krzyzy. Mialam wtedy tuz po czterdziestce i wazylam okolo 65 kg. Któregoś dnia obudziałm się i chciałam wstać i nie dalam rady, bo ból był przeszywajacy. Wstałam po chwili i chodziłam około 15 minut zgięta wpol. Nie mogam nawet siedzieć na twardym, bo bolało. Poszłam do neurooga i dostałam skierowanie na tomografię. Wyszły zmiany. Lekarz przepisał mi baclofen i ketonal. Po miesiacu bol nieco zelżał, ale cały czas boli. Teraz juz rano zgięta w pól nie chodzę i w czasie siedzenia nie boi. Boli gdy stoję, chodzę, ćwiczę. Nie wiem co to jest, ale wtedy lekarz z rejonu straszył mnie wózkiem. Do tego poranka nigdy na kręgosłup nie narzekałam. Teraz zmieniłam tryb życia i więcej leżę niż chodzę, ale leki biorę sporadycznie. Ostatnio lekarz chciał mi przepisać zastrzyki. Odmówiłam... Po serii zabiegów bioterapii, boli mniej przez tydzień. Później ból stopniowo wraca. Po 2 godzinach z mata do akupresury nie boli 15 minut. Jeszcze niedawno myślaam, ze ćwiczenia pomogą, moze uzdrawianie praniczne, schudnięcie. Teraz juz stracilam nadzieję na ulgę... Bol chyba ze mna zostanie...

Od kilku dni maluję pejzaż. Jestem z efektu zadowolona. Zawsze tak ze mną jest. Z trudem przychodzi mi sie zabrać, ale później z wielka przyjemnościa mauję. Dziś może skończę. Mam jeszcze dwa wzory z przedwiośniem i chyba oba poczynię, bo podobrazia mam.

Od wczoraj mam zabiegi Reiki dla psa. To 11 letni mix owczarka niemieckiego. Bardzo ładny i sympatyczny. Ma duzego guza na śledzionie z przerzutami. Weterynarz daje mu 3 miesiące maksimum. Ja nie jestm Bogiem, ale Reiki pomoze, wyciszy i sprawi, ze ostatnie chwile i przejście będą łatwiejsze. Mam zrobić 5 zabiegów. Ostatni juz bezpłatny na moment śmierci. Psina dobrze trafiła, bo klient ma serce... Nie wszystkie zwierzęta czują go u ludzi niestety...

Znowu kupiam kika książek w tym kasyfikację zaburzeń. To juz ostatnie. Kolejne moze w kwietniu, maju... Interesuje mnie terapia poznawacza, behawioralna i dialog motywujący. Teraz trzeba kupić rośliny...

10 marca 2021 , Komentarze (20)

Mam trudną klientkę na portalu z wróżbami. Mieszka za granicą u dość zamożnego partnera. Partner jest sporo starszy. Problem jest w jej dzieciach, które sprowadziła jakiś czas temu. To dorosly syn i corka. Partner dzieci nie lubi zwłaszcza syna, czuje sie skrepowany i mu ciążą. Chciałby zostać z kientka na stałe sam, a dzieci ani myślą spod skrzedeł mamusi wyfrunąć. Nie pracują i siedzą. Problem jest zwłaszcza z synem, bo partner ma znim bardzo niekorzystny układ gwiazd. W horoskopie sa same kwadratury. Kientka ciągle pyta o to samo. Czy partner zapisze jej dzieciom dom. Obawia się, ze nie, bo wspiera dzieci siostry z którymi jest związany uczuciowo. Kientka denerwuje sie też, bo robi im drogie prezenty. Jest o to zazdrosna, bo jej dzieciom prezentow nie daje. Niestety wyglada na to, ze jej dzieci nic nie dostaną. Jest tu interesowność, jest zajadłość klientki, a w kartach widać, że partner ją przejrzał i jest juz zmęczony tym wszystkim. To grozi nawet rozstaniem. Niestety do klientki nic nie dociera.

W najbliższym czasie trzeba będzie kupić kwiaty. Myślę o floksach i innych letnich. Chciałabym funkie, ale to przysmak dla ślimaków. Moze kupię szczawik o zielonych listkach. Szczawik o fioletowych mam w kilku doniczkach. Bardzo te roślinki lubię z tym, że uprawiam je sezonowo - tylko  na dworze. Ponoć sprawdzają się w domu przez cały rok. Moze wyprobuję w tym roku.

Dziś po południu jestem sama, bo Krzysiek idzie do pracy. Wezmę sie z pisanie pracy do szkoły. Tematem ma byc bulimia albo anoreksja. Wybiorę chyba bulimię. Materialów mam sporo. W sobotę napiszę o przemocy w szkole. To na razie te dwie prace. Liczy sie też aktywność w czasie lekcji i obecność. Na razie gdy zajęcia są online będę na wszystkich. Miejmy nadzieję, ze tak będzie do końca semestru. Co w przyszłym zobaczymy. Przypuszczam, ze już trzeba będzie do szkoly jeździć, a wtedy juz nie na wszystkich zajęciach będę.

Kupiłam książkę...

Znalazłam Klasyfikację zaburzeń 2 tomy. Chyba kupię...

9 marca 2021 , Komentarze (9)

Wczoraj miał być skopany ogródek pod bob i nic z zamiaru nie wyszlo, bo przypadało trochę śniegu i leżal. Nie wiem kiedy to Krzysiek zrobi. Miejsce jest spore i zarośńięte. Niby to pokrzywy i nawoć, ale trzeba draństwo usunąć. Teraz urlopu nie ma i musi kopać po pracy. Wścieka się trochę.

Od kilku dni siedzę nad kursem rysowania portretów. To kurs u Krissa Wieliczko. Tym razem ostatnia lekcja i chodzi o rysowanie zmarszczek.To pracochłonne i już widzę, że robiłam masę błędow. Musiałam zgrać portrety z internetu i dziś mi je ma Krzysiek wydrukować. Moze coś podziałam. Kolejne lekcje to już portrety zwierząt i kredki. Oczywiście lekcje tez wykupię, ale nie teraz. Najpierw muszę narysować 100 portretów ołowkiem, a mam 25.

Czytam psychopatologię. Temat jest trudny ale ciekawy. Nie wszystko idealnie rozumiem, bo jest sporo wyrazeń fachowych ktorych nie znam. Nie wszystko muszę zrozumieć, bo to podręcznik dla psychologów i psychiatrow czy studentów. Ja muszę się nauczyc tego co jest wymagane od instruktorow d/s terapii uzaleznień, a to wiedza bardzo okrojona. Nie będę przecież prowadziła terapii schizofrenii, choroby dwubiegunowej czy depresji. Nie potrzebna mi wiedza szczegolowa na temat terapii Gestalt, czy psychoanalizy Freuda. Przyda mi sie wiedza o terapii poznawczo-behawioralnej, ale nie jest obowiązkowa. Nie muszę przyswoić wiedzy na temat leczenia chorob psychicznych, lekow czy elektrowstrząsów. Dziś dalsze czytanie. Teraz czytam o rożnych chorobach. Szczegolnie mnie interesuje choroba dwubiegunowa, schizofrenia, bulimia, depresja i nieprawidlowe osobowości. Chyba coś jeszcze na te tematy kupię, ale już dla siebie. Są książki o terapii.

Wczoraj mialam ciekawy przypadek na portalu z wróżbami. Klientka po rozstaniu z narzeczonym wpadła w depresję i uzależniła sie od wróżb z kart tarota. Bała się, że karty na nią dzialają i zadała pytanie czy to opętanie, bo skojarzyla z tym co sie w jej życiu dzieje - samotność, pech, myśli samobójcze. Poprosila o oczyszczenie energetyczne. Po rozmowie z nią doszłam do wniosku, że to po prostu nalóg bez działania demonicznych sil i złe wplywy planet. Oczyszczanie wahadlem zrobiłam, żeby ja uspokoić i wzmocnić, ale skierowałam tez do psychologa, bo wróżenie po kilka godzin dziennie to nie jest zdrowy objaw... Bardzo mi szkoda tej dziewczyny, bo przed nią cieżki czas. Wkrotce saturn i jowisz ustawia sie w kwadraturach z jej plutonem, a pluton to między innymi presja, stawianie pod ścianą, przemoc i konieczność transformacji.

Od kiku dni codziennie mam kotlety ze śledziami. Były już z kaszą gryczaną, a dziś będą z jajkami. Jutro z ziemniakami. Cały tydzień będą potrawy z dodatkiem śledzi, bo mięsa wieprzowego bardzo unikam ze względów ideologicznych. Poza tym Krzysiek nie był w mieście, a śledzie można kupić w naszym sklepie... Myśę o kotletach z fasolą, grzybami, serem, pęczakiem...

Zaczęłam olej... To pejzaż...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.