Dziś spałam do oporu. Teraz długo w łóżku nie wytrzymuję, bo jest mi gorąco. Już zaczynam się bać upalnego lata.
Boję się też suszy. W tym roku kupiłam sporo roślin i chcę by sie dobrze ukorzeniły. Kupiłam też kilka roślin doniczkowych. Chcę wprowadzić trochę zieleni do pokoju dziennego. Na parapecie nic nie moze stać, bo to miejsce dla kotów. Gdy świeci słońce to po kilka siedzi na oknie. Kwiaty chcę powiesić na ścianie, coby się do nich nie dobrały. Już kupiłam pólkę.
Miałam nic nie robić dziś w domu, ale zrobię jednak. Ostatnio nie bardzo potrafię usiedzieć za długo i przestałam sie bronić przed ruchem. Wczoraj minęło mi 6 miesięcy z jogą. Ćwiczę oczywiście codziennie. Jeśli chodzi o sprawność to jest kolosalna róznica. Ja się po prostu nie poznaję. Ostatnio przez 20 minut sprzątałam w łazience. Było spore tempo, sporo skłonów, przysiadów itp. Trochę się spociłam, ale nie było narzekania na kręgosłup, nie było zadyszki i galopującego serca...Jest bardzo dobrze :) Jak zrzucę jeszcze trochę to już chyba fruwać będę:)
Zaczynają kwitnąć bzy. Mam kilka rodzai. Bordowy jeszcze nie kwitnie. Dwa posadziłam pod oknem od kuchni, ale jeden usechł. Muszę kupić jesienią jeszcze jeden albo dwa. Chodzi mi o żółty i fioletowo-biały. Lubię bzy. Szczególnie mam sentyment do tego dzikiego, pachnącego. Pamiętam okazały krzak z dzieciństwa. Rósł na podwórku. Usechł po tym jak odeszła moja babcia. Ona bardzo kochała bzy i stwierdziłyśmy z mamą, że go sobie zabrała. Teraz obok domu mamy rosną odrosty od tego krzaka.