Wczoraj Sebastian zrobił moskitiery i dziś już wietrzę. Co za ulga. Wczoraj też kupiłam kosę spalinową. Dziś przyszła i Sebastian ją skręcił. Pożyczyłam paliwa od koleżanki i już połowa obejścia skoszona. Umył też okno. Jutro jedziemy z Sebastianem na cmentarz. Ja umówiłam się z kamieniarzem, a Sebastian jedzie, bo ma zamiar zrobić porządek koło moich grobów. W sobotę i niedzielę nic nie będzie robione poza grillem. Ma być pieczona kiełbasa. Miał być też pieczony karczek ale nie kupiliśmy, Krzysiek do miasta jechać nie bardzo chce.
Co będę jeszcze robić nie wiem. Kusi mnie malowanie. Czy się uda?