Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489545
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 stycznia 2020 , Komentarze (30)

Dziś mija tydzień diety. Na razie działa. Jest 1,7 kg mniej. Chyba, bo dziś prawdopodobnie spadło 40 dkg. Pewna będę jutro albo w niedzielę. Liczę na więcej. Na razie cieszy mnie luz w żoładku i brak przesytu. Po diecie już chyba porcje zmniejsze. Do tej pory jadłam woreczek kaszy, a będę chyba jadać 0,5. To wystarczy i przesytu nie będzie. Po odchudzaniu chcę ustawić menu na około 1300 kalorii. Nadal jestem lakoma na węglowodany. Wczoraj ugryzłam dwa kęsy kajzerki i to był pierwszy grzeszek. 

Mam ostatnio fatalny nastrój. Nic dziwnego, bo ma na mnie zły wpływ i neptun i pluton i saturn. To jeszcze potrwa i jakoś muszę to przetrzymać, ale męczę się i z bliskimi i sama z sobą. Nie potrafię spojrzeć na nic optymistycznie, a zalew czarnych myśli wręcz mnie nokautuje. Bliscy próbują nade mną dominować i mnie zmieniać, a jak to nic nie daje próbują manipulować. Ja sie denerwuję i wciąż wybuchają awantury. Najbardziej denerwuje mnie Krzysiek, bo z nim spędzam najwięcej czasu. Jest drażliwy, ciągle krzyczy i każe mi oszczędzać, choć nie ma potrzeby. Ostatnio czepia się nawet moich codziennych kąpieli, bo woda, prąd i szambo.

Wczoraj było 35 minut jogi. Ćwiczy mi się dobrze. Dziś moze będzie tyle samo plus tai chi...

Obejrzałam film Syberia. Pokazuje życie na Syberii w czasach wspólczesnych. Kiedyś chciałam tam wyjechać, ale po tym filmie ochota mi przeszła. Szukałam romantyzmu, a istnieje ryzyko, że bym znalazła twardych, a nawet prymitywnych ludzi. To nie dla mnie raczej... Tylko przyroda cudna...

2 stycznia 2020 , Komentarze (18)

Praca kolo domu posuwa sie po trochu do przodu. Szambo wypompowane i najgorsza część piasku ze studzienki wyjęta. Dziś moze reszta. Jest z tym troche problemu, bo studzienka dość glęboka. Krzysiek nabiera i podaje mi do gory,  ja muszę sie schylić, a jestem przerażona, bo mam lęk wysokości. Kondycyjnie dałam radę i nawet zadyszki nie dostałam. Ćwiczenia robią swoje. Krzysiek sie męczy, bo zaraz sapie... Opłacić pracy nie mam komu.

Pikusia chyba znowu bolą zęby. Suchego pokarmu nie chce, a mięso mu trzeba kroić na kawałki. O zabiegu nie myślę, bo to starszy piesek i tak częsta narkoza może mu zaszkodzić. Po wyjeździe Sebastiana koty wrociły na kanapę. Gdy on jest kilka omija kanapę z daleka. Inne śpią obok niego, ale w nocy. Sebastian koty toleruje, ale Pikusia nie lubi, bo go goni z kanapy. Ja sie z nim o to kłocę, bo Pikuś jest u siebie i ma prawo na kanapie siedzieć. Pikuś to bardzo fajny pies - proludzki, prokoci, czuly i wrażliwy. Bardzo lubi sie przytulać, przepada za głaskaniem. Lubi tez gdy koty go liżą. Sebastian lubi psy agresywne, groźne i na dworze. Miał amstafa.

Dziś muszę zrobić jadłospis na resztę tygodnia. Wszystko raczej mam poza wodą mineralną. Krzysiek musi po nią jechać, bo piję tylko mocny gaz, a u nas w sklepie takiej nie ma.

Dziś twaróg z cynamonem, ryba wędzona, bigos z kapusty, grzybów i schabu. Pozegnałam kolejne 30 dkg. Od poczatku 1,3 kg. Tydzień jutro.

1 stycznia 2020 , Komentarze (2)

Przez dwa dni dobilam zarobki z wróżb do średnich, a juz sie martwiłam, że będzie kiepsko w styczniu. Teraz też sporo osob wrożących, bo Nowy Rok. U mnie spokoj. Jeszcze dzisiaj odsypiałam pobyt Sebastiana. My do siebie kompletnie nie pasujemy i sama nie wiem co mnie jeszcze przy nim trzyma. Inna sprawa, że z Krzyśkiem też za szczęśliwa nie jestem. Brak mi uczucia, czułości, troski, zrozumienia. Gdybym była kilka lat mlodsza tobym poszukała jeszcze szczęścia, ale teraz nie bardzo mi sie chce. Nie bardzo też mam wiarę, że mogę jeszcze stworzyć szczęśliwy związek. Starsi partnerzy nie pociągaja mnie  jeśli chodzi o wygląd. Nie toleruję brzuszkow, garbienia się i zniedołężnienia czy nie daj Boże szczęki w szklance. Boję się też klopotów ze zdrowiem, seksem, a młodsi to loteria i niekoniecznie znajdę takiego, który zaakceptuje poważny związek ze starszą partnerką. Malo jest takich jak Sebastian.

Dziś mija 2 miesiące z jogą. W tym czasie był tylko jeden dzień gdy nie ćwiczyłam. Z ćwiczeń jestem zadowolona. Nowa mata sprawuje się doskonale. Bardzo dobrze się na niej ćwiczy.

Waga na razie spadła o 80 dkg. Tydzień będzie w piatek. Dieta mi nie dokucza specjalnie. Czasem zjadam trochę więcej kalorii, ale w większości dozwolone rzeczy. Wczoraj był serek wiejski, schab pieczony, czerwona kapusta i jajecznica z pomidorem. Dziś jest serek wiejski, brokuł z jajkiem, schab pieczony i tuńczyk w sosie własnym.

Dziś mi się śniła zamieć śnieżna na szczycie góry i grusza obsypana niedojrzałymi gruszkami. To wszystko znaki problemów uczuciowych. Da się je rozwiazać, ale potrzeba dużo uporu. Nie wiem czy chce mi sie toczyć boje...

31 grudnia 2019 , Komentarze (14)

Sylwester w tym roku będzie spokojny. Nigdzie oczywiście nie idziemy, bo po co- ruchu i halasu nie lubię, tłumu też i tańczyć nienawidzę. Obejrzymy w domowym zaciszu telewizję. Jedzenie będzie bardzo skromne. Tak ma być, bo jestem na diecie. Krzysiek kupil sobie ciasto i trochę mnie kusi. Na szczęście wybrał czekoladowe, a ja za takim nie przepadam. Kupił mi za to warzywa. Dziś przygotuję kapustę czerwoną. Od dawna za mna chodziła...

Ćwiczeń dołozylam. Jest 25 minut minimum jogi. Jest też trochę tai chi, ale na razie proste dla mnie ćwiczenia. Jutro minie 2 miesiace jogi... Odkąd jestem na diecie, ćwiczy mi sie latwiej. Jutro znowu dołożę jogi na 35 minut. Czas wrócić na normalne tory, bo szaleństwo świąteczne się kończy. Wczoraj mi przyszla nowa mata do jogi. Jest duża i bardzo wygodna.

Dieta trwa. Wczoraj sie dowiedziałam, ze mogę jeść surową marchewkę, bo ma niski indeks glikemiczny. Uf... Życie mi to prawie ratuje... Kupilam majonez niskotluszczowy za 16 zł. Jest dozwolony. Kupiłam też ocet jabłkowy, bo chcę pić.

30 grudnia 2019 , Komentarze (10)

4 dzień diety. Dobrze idzie. Nie podjadam i nie czuję głodu. Dziś Krzysiek jedzie po zakupy. Jest problem, bo ogórki kupione w poniedzialek już w piątek pleśnieją nawet w lodówce. Teoretycznie pierwszy etap powinien trwać tylko dwa tygodnie, ja pociągnę dlużej. To nowa dieta dla mnie i powinnam na niej schudnąć okolo 10 kg. No zobaczymy.

Sebastian pojechał wczoraj, bo znowu mi próbowal rządzić w domu. Tym razem skasowałam numer. Caly problem w tym, ze moim zdaniem ma niestety problem z alkoholem. Uwielbia piwo, ale gdy do piwa dolozy coś mocniejszego jest nie do wytrzymania. Ja tego znosić nie będę.

Dziś przyjdzie znajomy i sprobuję naprawić mi drzwi do pracowni. Poproszę też o umocowanie gniazdka. My z Krzyśkiem będziemy musili sami wyczyścić z piasku studzienkę z wodomierzem. Trochę się tego obawiam ze względu na moj kręgoslup. Dziś też ma być opróżnione szambo.

29 grudnia 2019 , Komentarze (16)

Od wczoraj znowu ogladam filmy. Chyba później pomyślę jeszcze o Wikingach i o Grze o tron. Nie obejrzałam wszystkich sezonów, ale zima się dopiero zaczęła.

Odkąd jestem na diecie nie mam wzdętego brzucha i ćwiczy mi się latwiej. Wczoraj udalo mi się zrobić ładny kwiat lotosu. Już dość wysoko. Mam ochotę już wydłużyć ćwiczenia. Zobaczę...

Martwię się o Krzyśka, bo znowu przytył. Juz waży prawie 87 kg. Dużo, bo ma 174 cm wzrostu, albo i mniej, bo się garbi. Kiedyś ważył 100 kg, ale jeszcze go wtedy nie znałam. Niestety obwiam się, że szybko będzie tył, bo je masę białego pieczywa i kocha ciastka oraz drożdżówki i pączki. Je po dwa pączki na raz trzy razy w tygodniu albo i częściej. Oczywiście po kryjomu. Ludzie go widzieli, że pochłania je, prawie sie dławiąc...:( Rozmowy nie skutkują, a ma stan przedcukrzycowy.

28 grudnia 2019 , Komentarze (4)

No i po świętach. Krzysiek idzie dziś do pracy po południu. Ma ciężką dniówkę. Ja też juz sie chcę wziąć za robotę. W grudniu zarobiłam wyjatkowo malo i w styczniu będzie zaciskanie pasa. Nie lubię tego. Czekam na matę do jogi. Kupiłam zwykłą, niedrogą o grubości 1 cm w kolorze takim coś między rozem, a czerwonym. Chcialam fioletową, ale nie było.

Drugi dzień diety. Na razie znoszę ją dość dobrze. Glodu nie czuję, ale psychiczną chęć do jedzenia owszem. Ciężko mi, bo ciągle myślę o jedzeniu. Na takie momenty w czasie diety zawsze chrupałam marchew. Teraz marchew jest zakazana. Zajadam ogorki, ale to nie to... Mimo wszystko jestem zadowolona, bo na wadze już 60 dkg mniej. Jak ja to lubię... :) Niech sobie będzie woda...

Wczoraj Sebastian zrobił mi z anteną i zmienił baterię w dzwonku. Dziś znajomy przyjdzie zobaczyć drzwi. Na poniedziałek zostanie wyjęcie piasku ze studzienki z wodomierzem, naprawa kontaktu i to wszystko...

Wykupiłam konto na cda, bo chcę obejrzeć Wiedźmina i Dwóch papieży...

27 grudnia 2019 , Komentarze (10)

Przytylam przez święta tylko kilogram. Od dziś dieta. To dieta plaż południa, ale 800 kalorii. Zobaczymy jak będzie z wagą. Czy poleci. Oby. Dziś serek wiejski, kotlet mielony z pomidorem i jajecznica z cebulą, papryką i szpinakiem. Teoretycznie waga powinna spadać szybko, ale mój organizm jest oporny. Motywację mam wysoką, ale że diety nie znam, obawiam sie glodu. Jeśli dieta nie zadziala przejdę na zupy. Chciałabym do lutego choć 4 kg zrzucić. W lutym zobaczę albo pociagnę dalej jeśli waga będzie spadać, albo wyjdę z diety i zacznę stopniowo dodawać kalorii. W maju planuję WO z tym że miesiąc i długie wychodzenie. W zeszłym roku mi sie WO nie udało. Schudłam 6 kg, ale z powrotem wszystko nabrałam.... Jeśli nie WO to coś okolo 800 kalorii, bo na tej kaloryce najlepiej chudnę. Tak bym chciała w przyszlym roku szczuplejszy model na Vitalii zobaczyć, ale jeśli będzie na stałe 79 kg też się będę cieszyć. Zastanawiam sie tylko czy wtedy na stablizacji udami sie jeść 1300 kalorii. Czy nie będę na tym tyć? W tej chwili ppm to około 1500 kalorii i ja na tym tyję. Górna granica dla mnie to 1400. Przy 79 kg ppm to będzie około 1400 i jeśli odejmę 100, to wychodzi właśnie 1300. Mam jednak problem, bo przy wadze 58 kg, ktorą chciałam osiągnąć powinnam chyba jesć tylko 1000 kalorii. Nie dam rady tyle. To za malo, bo lubie jeść. Chyba więc juz szczupla nie będę.

Wczoraj już była joga 25 minut. Bylo też tai chi. Dziś też dłuższy trening. Do jogi już się tak przyzwyczaiłam, ze gdy ćwiczę mniej czegoś mi brak. Za kilka dni minie mi 2 miesiące z jogą. Jeśli chodzi o postępy, to teraz ich już za bardzo nie widać. Nie wiem jak będzie dalej. Do trudnego ćwiczenia tai chi na razie nie podchodzę. Ćwiczę rozgrzewkę i z części technicznej wykonuje tylko to co mi latwo przychodzi.

Czekam na śnieg, ale taki większy. Marzy mi sie pocztówkowa zima. Chcę wyjść na spacer, zrobić zdjęcia.

26 grudnia 2019 , Komentarze (12)

Dziś już dzień spokojny. Krzysiek wyniosl sie do sypialni i tam siedzi. Oczywiście caly czas śpi albo rozwiązuje krzyżówki. Wczoraj byl u nas brat Krzyśka ze swoja panią. Dziś siedzimy sami.

Wyjadam resztki, ale to bardziej lakomswo niż przyjemność. Przejadłam się w dwa dni i czuję niesmak. Jednak nie potrafię zachować kontroli gdy coś smacznego mam w lodówce. Na razie sie nie ważę, a od jutra juz dieta. Znowu będzie mi lżej. Zdecydowanie lubię czas gdy jestem na diecie. Lubię czekać na spadki, lubię lekkość i wrażenie niedojedzenie. Na razie mi wszystko w jelitach siedzi i jestem wzdęta...

Powoli planujemy pracę na luty gdy Sebastian przyjedzie. Chyba zamontuje mi drugi telewizor w sypialni. Nie musiałbym juz ogladać telewizji z Krzyskiem. Nie musiałabym znosić powtorek i Chlopakow do wzięcia.

Książkę o jodze jednak mam. Odebrał mi ją z poczty Krzysiek. Jestem mu wdzięczna choć to jego wina, ze jej kurier do domu nie dostarczyl. Dziś ja studiuję. Warto było kupić, bo sporo  w niej nowych dla mnie asan. Wczoraj już była joga. Cale 25 minut. Dziś moze dołożę kilka nowych asan.


25 grudnia 2019 , Komentarze (26)

Dziękuję wszystkim za życzenia pod ostatnim postem. Bylo mi bardzo milo...:)

W tym roku awantury były z Krzyśkiem, a nie z Sebastianem. Zasłużył i nie czuje skruchy, a wykłoca się zajadle. Na ten czas mam go dość. Zachowuje się całkiem nierozsadnie. Nie chciał sprzątać na świeta, nie chciał wynieść śmieci, schował sporo starych szmat pod wanną bóg wie po co, a te tam zbutwiały, wyklocal sie z Sebastianem o nowy telewizor i nie pozwolil go uruchomić. Chcial go sprzedać albo wyrzucić na śmietnik. Do tego zabronił wypompować z szamba i teraz z muszli mi wylewa na łazienkę, zeżarł wszystkie banany, ktore mialy być do sernika i jeszcze się nie przyznał, nie powiedział, że dzwonek jest uszkodzony i kurier nie zostawił mi książki, a na koniec wrzucił do pieca masę plastiku i zasmrodził cały dom. Zareagowalam ostro, a on się obraził i wyszedł wściekly z domu. Wrocił po kilku godzinach. Nie wiem jak z nim rozmawiać i jak z nim wytrzymać. Leki bierze.

Sebastian tym razem do stolu wigilijnego jednak usiadł. Podzielił sie z nami opłatkiem i zjadł zupę grzybową i kilka pierogow. Nie spodziewałam się tego, bo co roku nie siadal. Próbowałam z nim rozmawiać, ale nic do niego nie trafiało. Było mi trochę przykro. Musiałam to jednak zaakceptować. Wczoraj mnie zaskoczył. Do tego ubrał sie porządnie i nawet zdopingowala do tego Krzyśka. Poźniej chciał iść na Pasterkę, ale mu odradziłam. Trzeba iść pieszo około 3 km. Droga wiedzie częściowo przez las i koło barakow zamieszkalych przez margines społeczny. Cały by mógl nie wrocić. Od kilku lat myślę o tym, żeby zamowić taksowkę do kościoła. Krzysiek sie jednak nie zgadza, bo to by były spore koszty/kilka godzin postojowego/. Mnie Pasterka kusi, bo nigdy nie byłam.

Wczoraj nie ćwiczyłam. DZiś już będę napewno. Ćwiczenia mi bardzo pomogły, bo dwa dni intensywnych przygotowań zniosłam śpiewająco. Ostatnie lata po kolacji padałam jak niezywa. Wczoraj miałam masę energii tylko pełny brzuch przeszkadzał ćwiczyć.

A na koniec wspaniala inicjatywa...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.