Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490957
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 listopada 2019 , Komentarze (2)

Wczoraj miałam półgodzinny trening tai chi. Po treningu czułam sie wspaniale. Problem był z jedzeniem, bo spaliłam dodatkowe kalorie i powinnam według aplikacji zjeść więcej. Niestety więcej w siebie nie wcisnę. Już 100 g kaszy to dla mnie raczej za dużo, bo jestem przepełniona i ociężała. Nic więc nie dołożę. Moze schudnę... Za to z jogą poszło gorzej, bo mnie kręgosłup łupał i bylo mi zimno. Sypialnia jeszcze nie ogrzewana i dlugo nie będzie, bo stosunkowo cieplo na dworze. Dziś chcę dołozyć piątą serię jogi kręgoslupa.

Dziś miałam jechać na ostatnie zajęcia z malarstwa, ale nie pojadę. Jechać musiał Krzysiek, bo poczta po czasie przyniosła wezwanie na komisję ZUS i trzeba to wyjaśnić. Wszystko sie pewnie przez to odwlecze. Jestem wściekła, bo już mógł od przyszłego tygodnia pracować. Tak jest z moja pocztą, gdy nie trzeba nic podpisywać przy odbiorze to przesyłki przychodzą kiedy chcą. Mama ma co miesiąc problem z rachunkem za telefon.

Dziś chcę zacząć malowanie obrazu. Jeszcze nie sprawdziłam czy mam podobrazie. Jeśli nie, trzeba będzie pokombinować. To będzie pejzaż jesienny, ale taki z początku jesieni. Chcę uchwycić cieple barwy i klimat.

Menu: serek homogenizowany, mandarynka, zupa grochowa, zapiekanka z kiełbasą i serem. Całość okolo 1300 kalorii. Ruch około 250.

24 listopada 2019 , Komentarze (6)

Wczoraj w trakcie jogi trochę zmarzłam. Leżę na podlodze, a wnętrze nieogrzewane i ciągnie. Chyba czas pomyśleć o bluzce z długim rękawem i o skarpetach. Marzną mi też stopy w trakcie tai chi, bo ćwiczę boso w kuchni, a ona tez nieogrzewana. Wykupiłam pierwszy pakiet tai chi. To 11 lekcji po około 60-70 minut. Każda lekcja składa sie z rozgrzewki i nauki ćwiczeń. Strasznie jestem na te lekcje napalona, ale nie mogę przeciez ćwiczyć codziennie po godzinie, bo jeszcze jest joga. Myślę o treningach dwa razy w tygodniu po godzinie i codziennie po 25- 30 minut plus joga. Wczoraj było 45 minut jogi, bo znalazłam sesję yin jogi.

Dziś niedziela, a ja jej nie celebruję. Pracuję jak każdego dnia i ćwiczę. Niczym niedziela nie rożni sie od poniedziałku czy czwartku. Niczym poza spaniem do oporu. Jutro już będzie cięższy dzień, bo muszę jechać na ostatnie zajęcia z malarstwa. Z nikim się tam nie zaprzyjaźniłam to i żegnać specjalnie się nie będę. Ludzie niby sympatyczni, ale ja jakoś potrzeby bliższych relacji nie miałam. Chodziłam tam tylko w celu nauki. Gdy byłam młodsza to potrzebowałam bardziej towarzystwa. Teraz wystarczy mi tylko kilka osób, a konieczny rozwój zapewnia mi internet i książki.

Wczoraj zrobiłam peeling cukrowy z dodatkiem oliwy z oliwek i przyprawy do pierników. Zapach był cudny. Często robię peelingi cukrowe. W zasadzie gotowych nie kupuję. No moze czasem, gdy pieniądze mam na zbyciu i zapach znajdę kuszacy. Ja jestem bardzo uczulona na zapach kosmetyków. Mniej patrzę na skład. 

Menu: serek homogenizowany, jablko, mandarynka, kaszanka z chlebem i ziemniaki z sosem pomidorowym z parowki i groszku. Calość około 1300 kalorii, a powinno być więcej. Ruch około 250 kalorii.

23 listopada 2019 , Komentarze (28)

U mnie na podwórku bywają przy stołowce 4 koty. Jedna to kotka sasiadki i ja gonię, bo jest tłusta. Pozostale nie wiem skąd sie wzięły. Jeden czarny wskakuje na okno mamy i miauczy. Szkoda mi ich więc karmię, ale łapać ich nie będę. Czasem mnie kusi jednak by je wyłapać i wykastrować. Jak sa czyjeś to właściciele moga być wściekli, ale nie dbam o to skoro im jeść tyle ile trzeba nie dają. Z drugiej strony to nie takie pewne, ze ich nie karmią. Koty bywają kapryśne i czasem w domu nie jedzą, a u innych owszem. Mialam takie 2 kocury kiedyś. U babci trzeba bylo jedzenie z misek wyrzucać, a one chodzily jeść do sasiadki. Gdy sie babcia dowiedziała o mało ze wstydu ataku serca nie dostala.

Chcę wykupić kolejne lekcje tai chi. To koszt 99 zl za 11 lekcji, czyli 14 godzin ćwiczen. To juz z pewnością będzie trudniejsze, ale zaryzykuję. Na razie wyrabiam kondycyjnie ciągłe ćwieczenia przez godzinę. To mnie zadawala. Na razie nie mam ambicji by zapamietać poszczególne ćwiczenia. Pasuje mi ćwiczenie z trenerem. On bardzo dokladnie wszystko tłumaczy, ale jestem tępa i nie potrafię powtarzać ruchow w lewą stronę i lewą ręką. Wstyd. Zajmie mi to trochę czasu nim sie nauczę. Liczę na to, ze po ćwiczeniach wzmocnią mi sie nogi i poprawi mi się zmysł równowagi. Nie liczę na to, ze schudnę. Jest postęp w mojej świadomości. Mówie sobie, ze dam radę ćwiczyć i daje radę. Zaczęłam tez uzywać z powrotem mojej siły fizycznej. Po raz pierwszy od bardzo dawna otworzyłam sobie nakrętkę z wody. Do tej pory odkręcali mi mężczyźni, bo nie mialam sily, a raczej nie chciałam jej uzywać. Czuję, że odzyskuję moc...:)

Ćwiczę też jogę. To mi idzie latwiej. Powoli dokładam ćwiczeń krokodyla. Teraz wykonuję po 4 serie wszystkich ćwiczeń. Chcę dojśc do 6. Kondycyjnie wyrabiam. Liczę na to, ze po ćwiczeniach stane sie bardziej elastyczna. Sztywność mi przeszkadza. Postęp jest. Kwiat lotosu juz robie za kazdym razem, ale nieco nisko. Łuk robię za każdym razem. Pysk krowy robie tylko z jednej strony. Z drugiej jest tragicznie, bo brakuje z 5 cm do chwycenia dłoni.

Wczoraj zrobiłam nalewkę z gruszek. Dodałam cynamon, goździki i anyż. Powinna być dobra.

Chyba mam nową pracę. Odezwała sie babeczka dla ktorej przygotowywałam przepisy kulinarne i zdjęcia. Ma mi zapłacic zaległa fakturę. Chyba będę dla niej zowu pisać.

22 listopada 2019 , Komentarze (12)

Uczę się tai chi i mi nawet idzie. Myślałam, ze będzie gorzej, bo nie lubię ćwiczeń na stojąco, ani tych w których trzeba wykonywać wiele ruchów typu sekwencji. To na razie poziom 0 i to całkowita nowość dla mnie. Problem mam z kręgosłupem, bo trochę boli w pozycji stojącej i podczas skrętow. Teraz ćwiczę zestaw 35 minutowy i jeszcze żyję. Dziś dołożę jeszcze 30 minutowy. To juz konkretne ćwiczenia, a nie rozgrzewka. Powinnam wytrwać. Chciałabym dojść do godziny ćwiczeń w jednym ciągu do końca tygodnia. Gdy sie uda moze będę ćwiczyć 20 minut dziennie i po godzinie dwa razy w tygodniu. Mam jedynie problem z utrzymaniem rownowagi. Z jogi oczywiście nie rezygnuję. Spaliłam chyba około 190 kalorii plus 90 joga, bo ćwiczę 25 minut. 

Mam toster. Kupiłam taki w którym mozna piec nie tylko chleb tostowy, ale i normalny. Wracam do grzanek. Moje ulubione to z jajkami na twardo, serem, ogorkiem, ketchupem i majonezem. Czasem jajka zamieniam na kiełbasę albo na pieczarki. Spróbuję zrobić może z rybą? Ciekawe jak by smakowały z pomidorem.

Zauważyłam, ze odkąd znowu kombinuję z przepisami, mam mniejszą ochotę na podjadanie. Chyba, ze to zadziałał dwupunkt. Faktem jest, że grzeszków jest mniej, a moze to to, ze jestem najedzona.

*** 

słońce zakwita szkarłatem

już chowa twarz

noc wpełza do pokoju zapalam świecę

jeszcze raz dotknij mojej skroni

pomaluj usta oddechem

nim odejdziesz z wiatrem

szeptem prowadzącym rozmowę z

mgłą na rozstajach dróg

czy słyszysz jak krzyczy

moja dusza

ujarzmiona i zniewolona

czujesz ból

widzisz samotność  chichoczącą w kącie

 

21 listopada 2019 , Komentarze (16)

Czekam na pieniądze, bo chcę kupić kilka kolejnych herbat yogi tea. Moja pierwsza imbirowo- pomarańczowa jest pyszna. Już ja kończę.  Kupię  może z 5 tym razem. Może radość życia, dla kobiety, imbirowo-pomarańczową, czekoladowy czaj, wewnętrzna harmonia. Ostatnio coś mi herbaty smakowe czarne nie za bardzo podchodzą. Kupiłam kilka i smakują mi dwie w tym jedna owocowa. Sypię łyżeczkę na kubek i to mi trochę za dużo. Niby zapach cudny, ale czuje lekką goryczke, która mi nie odpowiada. Normalną herbatę z cytryna piję bardzo słabiutką. Typową słomkę. Piję tylko earl grey. Czyżby po kawie miało przyjść następne ograniczenie? Kawy nie piję juz kilka miesięcy i nie brak mi jej. Jestem cudownie wyciszona, mam niskie ciśnienie i śpię jak dziecko. Rezygnacja z kawy pomogła. Do tego medytacja, Reiki, kultywacja spokoju. Joga też działa w tym kierunku, ale jeszcze zbyt krotko ćwiczę. Teraz doszło tai chi.

Wczoraj kupilam toster i jedzenie dla zwierząt na cały miesiąc. U mnie najważniejsze sa zwierzęta. One muszą dostać to co im sie nalezy w tym Józek i Morus drogą karmę urinary. Jeśli jest mniej pieniedzy to z naszym jedzeniem kombinuję. Mam wtedy więcej roboty, bo tańsze jest to co bardziej pracochłonne. Żelaznych rezerw nie przejadamy.

Od jakiegoś czasu staram się kupować mniej strączkowych w puszkach. Kiedyś do zup i potrawek używalam konserw. Teraz staram się strączkowe gotować. Konserwy używam tylko do sałatek poza bobem i kukurydzą. Konserwy to dla mnie zbyt duża pokusa. Lubię sobie otworzyć puszkę ciecierzycy lub fasoli i zjeść, a to sporo ponadprogramowych kalorii. Nie kupuję więc hurtem, żeby pokus nie bylo. Kupiłam za to po raz pierwszy od chyba 20 lat kakao puchatka. Kiedyś go uwielbiałam, ale zapomniałam o nim na wieki gdy tylam z powietrza. Teraz wrocę.

Dziś: serek homogenizowany, pomarańcza, kotlet mielony z pęczakiem i ogótkiem kiszonym, frytki z majonezem, kakao

20 listopada 2019 , Komentarze (10)

Szykuje mi się wrózba na skype. Jeśli sie dziewczyna nie rozmyśli kupię toster. To stała klientka to nie powinna. W lecie biorę od niej sery głownie kozie, ale nie tylko. Kupuję rzadko, bo je uwielbiam, a kalorii maja sporo.

Od kilku dni prawie codziennie ćwiczę po 20 - 25 minut. Dołozyłam pelny zestaw ćwiczeń krokodyla. Na razie wykonuję po trzy serie. Może dojdę do 6. To maksymalna liczba. Nadal z trudem mi przychodzi zabrać sie za ćwiczenia, ale gdy juz sie wezmę ćwiczę bez problemu. Na pewno juz efekty są i to wyraźne. Stawy sie poddają. Gdy robie niektóre asany siedzace to udaje mi sie prawie kłaść na ziemi, gdy trzeba. Mam problem z brzuchem, bo mi w tym przeszkadza. Brzuch mnie gniecie np. w pozycji dziecka. Nadal jest gigantyczny. Biust też... Do tego dochodzi 20 minut tai chi.

Sebastian chce przyjechać wcześniej. Bardzo nalega, a ja sie waham, bo mnie pewnie umęczy. Za bardzo lubi stwiać sprawę na ostrzu noża. Buntuje tez Krzyska i namawia go do złego. Koniecznie chce mnie zdominować, a ja walk ani naporu psychicznego nie lubię. Najlepiej to by mu pasowało zamieszkać z nami. Chce u mnie iść do pracy i obiecuje, że będzie oddawał wszystkie pieniadze. To oczywiście nie wchodzi w grę.

Kilka dni temu tak zmarzłam, że Krzysiek wyjąl pierzynę z szafy. Polożył ja w nogach łożka i tak śpimy. Jeszcze w centralnym nie palimy i sypialnia jest nieogrzewana. Nie potrzebuję ciepłego powietrza o ile jestem dobrze przykryta. W zimie też nie codziennie palimy. Muszę byc solidne mrozy, to tak. To nie z oszczędności, a z wygody, bo Krzysiek węgla do piecokuchni nie chce nosić.

Wczorajsze menu: fasolka po bretońsku, serek wiejski, pomarańcza, kaszotto z kaszy gryczanej z groszkiem i marchewką.

Dziś: porka, zapiekanka z serem i pieczarkami, serek wiejski, pomarańcza, jabłko, krokiet z pieczarkami.

18 listopada 2019 , Komentarze (8)

Jem nadal 1300-1400 kalorii i nie tyję. Tak sobie myślę, że to jest w przybliżeniu moje zapotrzebowanie. PPM jest troche ponad 1400. W tym momencie jestem pojedzona, ale trochę sie obawiam co będzie gdy schudnę. Trzeba będzie jeść z 1200 a to juz moze byc mało. No i jak tu posilki skomponować. Już teraz jest z tym czasem gimnastyka, bo jedzenia 3 pierogów albo zupy krem z 2 marchewek i 1 ziemniaka nie uznaję. Ja muszę zjeść dwa solidne posiłki. Jeśli pierogi to conajmniej 10. Jeśli ziemniaki to 3 średnie. Jem sporo potraw mącznych, ale nie pieczywa. Lubię węglowodany i unikam mięsa. Zastępuję je strączkowymi. Dziś zjem: makaron z kapustą kiszona i pieczarkami, gofry, serek wiejski, mandarynkę, kotlety z kaszy gryczanej i grzybów suszonych. Waga pokazała 20 dkg mniej. Dziś tylko tyle, ale od dwoch tygodni to już 1,2. Nie wiem jakim cudem chudnę, bo jem. To moze być bioterapia, którą sobie serwuję na tarczycę i układ trawienny. Jeszcze poczekam z wnioskami, ale moze gdy schudnę jednak na 1400 tyć nie będę.

Minęło sześć lat odkąd Onka jest z nami. Koteczka bardzo sie wyciszyła i od jakiegoś czasu już odważnie lezy z nami na kanapie. Na początku nie miała odwagi wejśc na stołek i spała tylko na podłodze, a mnie serce pękało. O prześladowaniach w poprzednim domu juz chyba zapomniała. Może jednak nie do końca, bo nadal nie pozwoli się wziąć na ręce. To jej juz chyba zostanie. 

Ostatnio sporo myślę o śmierci. Nie, nie mam depresji i na śmierć sie nie szykuję. Odchodzi teraz znajoma mojej mamy. Młoda kobieta koło 40. Zyła z rakiem 12 lat. Zaczęło sie od czerniaka, a później przyszedł drugi rak i tego juz nie zniosła. Niedawno przestała walczyć i juz jest w hospicjum. Pieniędzy jej nie brakowało i przeszła rózne terapie. Wymęczyli ja przy tym okropnie. Były ciagłe badania, wyjazdy, zabiegi. Jej komfort życia bardzo spadł. Była twarda i walczyła. Nie wiem czy w takim przypadku warto walczyć. To juz druga znajoma mojej mamy, która chorowała na raka. Druga pacjentka. 

Chyba wreszcie przeczytam Cud życia cud umierania. Książkę mam od jakiegoś czasu, ale czeka w kolejce.

Znalazłam lekcje tai chi przez internet. To wideo z kursem. Strasznie się napaliłam, ale lekcje trwaja dlugo i pewnie umrę po połowie. Pierwsza jest bezplatna i już ją mam. Dziś może sprobuję... To nie są lekcje dla seniorów.

17 listopada 2019 , Komentarze (4)

Wczoraj zrobiłam nalewkę z jabłek. Mus był, bo moi faceci juz wszystkie wypili. Nawet moja z dzikiej róży. Chcę zrobic jeszcze z gruszek i może z bananów. Będą na świeta. Ja w świeta może kupię dla siebie wino zbójnicki grzaniec, bo je lubię. Na sylwestra moze pomyślę o ajerkoniaku. Oni pewnie będą się raczyc głównie piwem. Nie wiem czy zechcą cos mocniejszego. Sebastian czystej wódki nie lubi. Krzysiek lubi ale pije rzadko. O wino się nie upominają, choć Sebasian lubi zwłasza swojskie.

Jutro trzeba kupić miód na pierniki, bo niedługo chcę upiec. Za kilka dni chyba juz zrobię pierogi na Wigilię. Dużo nie trzeba, bo Sebastian pewnie ich nie tknie, a mama na Wigilię nie przyjdzie. Będziemy przy stole sami z Krzyśkiem, bo Sebastian tez nie usiądzie. Dziwni ci moi bliscy, a mnie tak brak dawnych, gwarnych Wigili, gdy przy stole siedziało 7 osób. To były prawdziwe święta. Nie to co teraz... Teraz by mogło być 5, gdyby wszyscy zechcieli podporządkować sie tradycji.

Ostatnio staram sie polubić sałatki inne niż z majonezem i kiepsko mi to idzie. Sałatka z oliwa mi nie bardzo podchodzi i z jogurtem tez nie. Lubię z majonezem i jogurtem albo z majonezem i musztarda miodową. Chyba sobie przy swoim smaku zostanę.

Dostałam zaproszenie od wydawcy do kolejnej antologii. To nowy wydawca. Tematyka wierszy jest dowolna. Niestety krótki termin wysłania, bo do 20 XI. Wiersze nie muszą byc nowe. Kusi mnie wziąć udział. Problemem jest promocja w Krakowie. Nie mam ochoty na tego typu imprezy. Musiałabym jakoś pokombinować i sie z tego wykręcić. Jestem zdziczałą prowincjuszka i chcę nia pozostać.

Konchowanie uszu i zapuszczanie do nich olejków przynosi efekt. Prawe ucho juz mnie nie boli i uczucie przytkania mi minęło. Niestety jeszcze mi w nim szumi. W poniedziałek ostatnie konchowanie. Krzysiek też chce i wkrótce zamówię świece.

Wczoraj było 25 minut jogi. Po raz pierwszy w tym roku udalo mi sie zrobić pysk krowy z jednej strony. :)

16 listopada 2019 , Komentarze (32)

Połowa listopada minęła i zaczynam myśleć o świetach. Będzie u mnie Sebastian i już była awantura o sałatkę jarzynową. On koniecznie chce zrobić, a ja sie nie zgadzam, bo jestem łakoma i nie chcę pokus. Niech sobie z Krzyśkiem zrobia jakąś z drobiem to jej nie tknę. Ja prowokacji sobie nie zyczę i walk psychicznych  też nie chce. Albo z drobiem albo żadna. W ogóle drobiu będzie w święta więcej. Myślę o wędlinach, udkach i pasztecie. Oni drób jedzą to im krzywdy nie będzie. Ja się brzydzę i nie będzie to dla mnie pokusą. Krzysiek jest skłonny do wspólpracy, a Sebastian sie wykłóca jak to on. Nie krzyczy tylko nalega, a ja sie denerwuję. Ostatnio stwierdził, że niepotrzebnie sie odchudzam. Ponoć chudzinek nie lubi. Akurat...

Komponowanie jadłospisu z dziennikiem kalorii idzie mi sprawnie. Baza przepisów się rozrasta. Kuszą mnie ostatnio slodycze typu ciastek. Chyba w przyszłym tygodniu zrobie po kilka rogalików krucho-drożdżowych. Krzysiek będzie w siodmym niebie, bo slodycze uwielbia. Kiedyś  gdy byłam szczuplejsza na każda niedzielę piekłam ciasto lub ciastka. Teraz taka góra slodyczy by mi zaszkodziła. Moze gdy juz schudnę tylę ile chcę, wrócę do pieczenia, ale kupię mniejszą tortownicę i przepisy będę dostosowywać. Pomyślę o tym. Według tego co mi wywrózył kolega po fachu, schudnę za 2,5 roku. No oby. Na razie trwam z wagą około 85 kg. Jest dobrze. Krzysiek juz waży więcej i ma o kilka cm więcej w pasie. Z jednej strony się cieszę, ale tez i martwię. Namawiam go, zeby zrzucił z 10 kg. Nie chce jednak. Ja mam nadzieję na wagę poniżej 80 kg w przyszłym roku. 

Menu: kotlet schabowy, ziemniaki, ogórek kiszony, serek wiejski, mandarynka, kotlety z ciecierzycy. Chyba znowu troche schudlam. Nie wiem jakim cudem, ale waga pokazała mniej o 1 kg na przestrzeni 2 tygodni. Nie wiem czy schudłam czy coś z wagą.

Dziś mam drugi zabieg konchowania uszu. Wszystkich będzie trzy. Moim problemem jest woskowina, ale nie chcę iść do laryngologa na płukanie uszu. Na razie radzę sobie w ten sposób. Tym razem może nie wystarczyć tyle zabiegów, bo jedno ucho mnie czasem kłuje w środku, a woskowiny jest bardzo duzo. Po świecowaniu jest zmiękczona i latwo sie ja usuwa.

15 listopada 2019 , Skomentuj

Doczekałam sie końca tygodnia. Nie był specjalnie męczacy jeśli chodzi o pracę, ale troche ruchu było z powodu wizyt kurierów. Dziś sie nikogo nie spodziewam i Krzysiek zamknął furtkę juz rano gdy tylko wrócił ze sklepu. Odpoczywam psychicznie. Ostatnio śpię po 10 - 11 godzin i juz w dzień nie przysypiam. To sie chyba zmieni gdy Krzysiek pójdzie do pracy. Na razie czekamy na wezwanie na komisję do ZUSu. Chyba jeszcze conajmniej tydzień minie zanim przyjdzie. On juz się denerwuje, ale jest pewny, że grupę mu podnisą. Ostatnio gdy był strasznie sie trzasł  i lekarz to widział, bo komentował. Gdy dostanie orzeczenie od razu pójdzie do pracy.

Ja pracy szukam, ale niezbyt gorliwie, bo mam mieszane uczucia. Do tej pory łapałam zlecenia przewaznie z Oferii i juz kilka razy byłam oszukana. Chyba trzeba będzie przemyśleć wszystko dokładnie i brać tylko takie zlecenia za które będą placic częściej. Wtedy straty jakby co będą mniejsze. W tym momencie nie mam stałych zleceń na pisanie. Śpię spokojnie, ale dochody mam nizsze. Chyba trzeba będzie doszkolić się w SEO. Do tej pory nie brałam tego typu zleceń, a może trzeba brać?

Myślę o tym by zacząć robić koktaile. Niestety potrzebuję blendera. Juz od dawna chcę kupić, ale ciągle mi schodzi.

Czarny kot na podwórku wczoraj miauczał pod oknem mamy. Wieczorem czekał na jedzenie metr od miski i nie uciekał gdy jedzenie dawałam. Nabieram nadziei na złapanie go przed zimą. Nie wiem tylko czy jest jeden.

A na koniec prośba z Facebooka

Strzelno pilne ..
Kogo koteczka młoda nie ma roku., bardzo oswojona chodzi za każdym ...A każdy jej zamyka drzwi przed noskiem...Błąka sie po osiedlu piastowskim..
Jest zimno a ona tak bardzo chce wejść do klatki...
Mój tel.693231087 litości..
PILNE...

Łzy

 

łza za łzą

przejrzyste jak kryształowe paciorki

spływają subtelnie żalem

pomiędzy jednym a drugim drgnieniem serca

biorąc je szturmem

czy otworzysz bramy

czy pozwolisz by smutek potargał duszę

 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.